Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Przegląd mediów: „Duklička” o włos przegrała z silnymi Katowicami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ostatniego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy.

W trakcie przygotowań do sezonu 2022/23 piłkarze przebywali na krótkim zgrupowania na Słowacji, gdzie rozegrali dwa sparing. W pierwszym z nich GieKSa pokonała wicemistrza Słowacji MFK Ružomberok 2:0 (0:0). W drugim nasza drużyna wygrała z beniaminkiem słowackiej ekstraklasy MFK Dukla Bańska Bystrzyca 2:1 (0:0). Materiały prasowe ze stron słowacki zostały przetłumaczone za pomocą Google Translatora i dodatkowo skorygowane :-). Decyzją prezesów klubów oraz Rady Nadzorczej PlusLigi zadecydowano o zmianach w regulaminie rozgrywek: m.in w rozgrywkach play-off gra toczyć się będzie do trzech wygranych, do ligi została dołączona drużyna z Ukrainy, Volley Club Barkom Lwów. Pierwsze spotkanie w lidze siatkarze zagrają w pierwszy weekend października, na wyjeździe z Jastrzębskim Węglem.

Do drużyny hokeistów dołączył nowy zawodnik, Shigeki Hitosato z Japonii. W opublikowanym europejskim rankingu hokejowych drużyn klubowych GieKSa zajmuje 144 miejsce.

 

PIŁKA NOŻNA

sportdziennik.com – Najstarszy w szatni

Będzie pierwszym od dłuższego czasu zawodnikiem w szatni GieKSy urodzonym w latach 80. Daniel Tanżyna, który w listopadzie wejdzie w „wiek chrystusowy”, ma okazać się poważnym wzmocnieniem środka katowickiej defensywy przed nowym sezonem Fortuna 1. Ligi.

– Powiem szczerze, że dyrektor Góralczyk i trener Górak byli bardzo konkretni. Spotkaliśmy się, dyrektor przedstawił mi cały plan na nowy sezon, kto dołączy, zapewnił, że będzie budowana mocna kadra. Namówił mnie bardzo szybko. Dziś jestem w GieKSie i chcę pomóc klubowi – mówi 32-latek, który podpisał przy Bukowej kontrakt do 30 czerwca 2024 roku.

Poprzednie 3,5 sezonu spędził w Widzewie Łódź, z którym świętował awanse najpierw do I ligi (kosztem m.in. GKS-u), a następnie – do ekstraklasy. Przyczynił się do niego głównie jesienią, bo wiosnę stracił z powodu kontuzji. W marcu przeszedł operację pleców, w tym roku zdążył rozegrać jedynie 2 mecze. W sobotnim sparingu z Górnikiem Polkowice (1:0) zmienił w 71 minucie Bartosza Jaroszka i było to nie tylko jego przywitanie z Bukową, ale i zarazem pierwszy występ od blisko 4 miesięcy.

– Ze zdrowiem jest coraz lepie. Od operacji minęło 3,5 miesiąca, normalnie trenuję z drużyną. Mam nadzieję, że będę gotowy na pierwszy mecz na ŁKS-ie – mówi „Dixon”, który szybko odnalazł się w katowickiej szatni.

– Pochodzę ze śląskiej ziemi, z okolic Wodzisławia, dlatego Katowice są mi bardzo dobrze znane. Kojarzyłem wcześniej jakieś 90 procent chłopaków z GieKSy, rywalizowaliśmy na boiskach pierwszej i drugiej ligi. Kojarzę wiele twarzy – nie kryje Tanżyna. Tego lata katowiczanie rozstali się z Hubertem Sadowskim, który wylądował w Skrze Częstochowa, a on dołączył do grona stoperów stanowionych przez Arkadiusza Jędrycha, Michała Kołodziejskiego i Grzegorza Janiszewskiego, z którymi będzie walczył o miejsce w trójce, bo takie ustawienie preferuje trener Górak.

– Zdrowa rywalizacja jeszcze nikomu nie zaszkodziła. To wyjdzie na dobre zespołowi, klubowi – mówi środkowy obrońca, któremu zwykle dobrze grało się przy Bukowej. Wpisywał się tu na listę strzelców dwukrotnie w barwach GKS-u Tychy (2018 rok) i raz Widzewa (2020).

– Rzeczywiście, trochę meczów tu rozegrałem, trochę bramek zdobyłem. Zawsze megadobrze się tu grało, panuje na tym stadionie klimat piłkarski, jest fajny doping. Mam nadzieję, że nadal będę strzelał na Bukowej, nadal będzie mi się tu dobrze grało, ale już z korzyścią dla GieKSy – zaznacza Daniel Tanżyna.

 

mfkruzomberok.sk – Porażka z Katowicami w próbie generalnej

Ostatni mecz przygotowawczy Liptáka przed startem w pierwszej rundzie eliminacyjnej Europejskiej Ligi Konferencyjnej UEFA rozegrano podczas upałów. Goście pierwszą okazję mieli w 11. minucie, kiedy z pustej bramki po rzucie rożnym piłkę wybił Bobček. Osiem minut później Luterán przechwycił akcję gości, ale po jego strzale piłka trafiła w poprzeczkę.

[…] Goście rozpoczęli drugą połowę w znacznie zmienionym składzie, a drużyna pod wodzą Čebráta nie dokonała żadnej zmiany. Katowice były bardziej aktywne. W 48. minucie Krajčírik obronił strzał Szwedzika po rzucie rożnym. Po dziesięciu minutach Luterán miał szansę po przeciwnej stronie, ale zamiast strzału z wybrał podanie do rozpędzonego Bobčka, który został zablokowany przez powracającego obrońcę. W 71. minucie goście trafili, gdy podanie Bróda z prawej strony dotarło do Roginicia. Po czterech minutach Mojžis zablokował niebezpieczny strzał na bramkę Brzozowskiego.

[…] Ostatecznie goście byli bardziej aktywni, a gra toczyła się głównie na naszej połowie boiska. Szwedzik strzelił gola na koniec meczu i Ružomberok przegrał z Katowicami 0:2.

 

sportdziennik.com – GieKSa lepsza od wicemistrza!

W urokliwym sąsiedztwie tatrzańskich szczytów, niespełna 200 km od Katowic, GKS odniósł w piątek wieczorem zwycięstwo, które mimo sparingowego statusu można uznać za dość prestiżowe.

Pierwszoligowiec pokonał wicemistrza Słowacji, na głównej płycie jego stadionu. Dla zespołu MFK była to próba generalna przed startem europejskich pucharów. Za 6 dni zmierzy się u siebie z litewskim Żalgirisem Kowno w ramach eliminacji Ligi Konferencji UEFA.

Katowiczanie oba gole strzelili w ostatnich 20 minutach, a do siatki trafiali Marko Roginić i Patryk Szwedzik. Drugi występ w barwach GieKSy zanotował Daniel Tanżyna.

Na Słowację nie pojechał z zespołem Danian Pawlas. Lewy wahadłowy otrzymał wolną rękę na poszukiwanie nowego klubu, podobnie jak kilka tygodni temu Jakub Karbownik.

 

bystricoviny.sk – „Duklička” o włos przegrała z silnymi Katowicami

Piłkarze Bańskiej Bystrzycy Dukli rozegrali czwarty mecz przygotowawczy przed nadchodzącym sezonem 2022/2023. Tym razem zagrali u siebie w Štiavničkách, gdzie testowano system VAR. Niestety, przed zbliżającym się Olimpijskim Festiwalem Młodzieży Europy EYOF 2022, Wojskowe Centrum Sportu VŠC Dukla ze względów bezpieczeństwa nie pozwoliło klubowi piłkarskiemu Dukla na grę na wyremontowanym stadionie z widzami.

[…] Początek meczu był ostrożny, nasi zawodnicy mieli lekką przewagę, ale nie wykorzystali okazji z dwóch rzutów rożnych. Goście jako pierwsi groźniej zaatakowali w piętnastej minucie, kiedy Brzozowski uderzył z krawędzi pola karnego, a Hruška musiał interweniować. Cztery minuty później Bystrica miała dobrą okazję. Po podaniu Záhumenský’ego z prawej strony, zza pola karnego strzelał Polievka. Po przeciwnej stronie niemal naśladował go Urynowicz, który otrzymał celne podanie także z prawej strony.

[…] Kapitan Dukla Polievka spróbował strzału wprost z rzutu rożnego, dośrodkowaniem nad głową w bliższy słupek i piłka poszłaby w bramkę, Szczuka miał spore problemy z obroną. Pod koniec połowy Polacy mieli jeszcze dwie opcje, kiedy Błąd mocno strzelił zza pola karnego i sprawdził Hruškę, a kilka sekund później Repka głową nad poprzeczką.

Początek drugiej połowy przebiegał pod dyktando Dukli. Záhumenský […] posłał piłkę w lewą stronę w pole karne do Slaninka, który strzelił upadając i bramkarz gości musiał popisać się kunsztem. W 50. minucie Martin Slaninek odniósł sukces w swojej drugiej próbie. Wykorzystał dobre dośrodkowanie Polievki z prawej strony […] i było 1:0. Po starconej bramce Katowice włączyły wyższy bieg i zdołały wyrównać. Stromecki spróbował uderzenia z większej odległości w sześćdziesiątej minucie, a piłka po rykoszecie jednego z dukielskich piłkarzy trafiła tuż pod słupek. Jednak sędzia Prešinský uznał, że wcześniej był faul, więc zarządził rzut wolny z 16 metrów, a Arak wyrównał. Posłał piłkę pod skaczących na krawędzi muru, choć Záhumenský leżał na ziemi i starał się zablokować uderzenie. Piłka w końcu trafiła obok lewego słupka, Hruška nie miał szans – 1:1. Katowice poszły za ciosem. Mogli prowadzić po szybkiej akcji, gdy Dudziński strzelił z lewej strony. Bystrzycy mogli odpowiedzieć po dośrodkowaniu Poliewki, […] ale Kojnok chybił o centymetr.

[…]  Goście po raz kolejny doszli do głosu, w 81. minucie, kiedy po ładnej kombinacyjnej akcji Rogala oddał celny strzał z lewej strony pola karnego. W końcu spotkania Duklist próbował wyrównać, młodzi Köröš i Kandal mieli kilka sytuacji, ale najbliżej gola był Prikryl po uderzeniu z rzutu wolnego z prawie 25 metrów. Wprawdzie posłał piłkę przez mur, ale trafiła ona w środek bramki, polski bramkarz zdołał interweniować.

 

dziennikzachodni.pl – Dukla Bańska Bystrzyca – GKS Katowice 1:2. Wygrana na koniec obozu na Słowacji

Piłkarze GKS Katowice ostatnie trzy dni spędzili na Słowacji. Podopieczni trenera Rafała Góraka przebywali na krótkim obozie w Rużomberoku w trakcie którego rozegrali dwa mecze sparingowe.

W pierwszym spotkaniu w czwartek wieczorem katowiczanie pokonali wicemistrza Słowacji MFK Rużomberok 2:0, a w sobotnie południe na zakończenie mini zgrupowania wygrali w Bańskiej Bystrzycy z Duklą 2:1.

W sobotnim meczu pierwsza gola strzeliła Dukla, która jest beniaminkiem słowackiej ekstraklasy. Do remisu doprowadził po przerwie Jakub Arak precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego. To był pierwszy gol pozyskanego z Rakowa Częstochowa napastnika w barwach GieKSy.

O zwycięstwie katowiczan zadecydował gola strzelony w końcówce przez Grzegorza Rogalę. Po tym spotkaniu piłkarze Rafała Góraka wrócili do domów. Ostatni mecz kontrolny w letnim okresie przygotowawczym rozegrają za tydzień. 9 lipca zmierzą się z GKS Tychy.

 

SIATKÓWKA

plusliga.pl – PlusLiga sezonu 2022/2023 startuje w pierwszy weekend października

Prezesi klubów PlusLigi w trakcie spotkania w Uniejowie ustalili kluczowe zasady dotyczące sezonu 2022/2023 Ligi Mistrzów Świata. Sezon startuje 1 października, a prezesi jednogłośnie zmienili system rozgrywania fazy play-off. Każda runda będzie toczyła się do trzech zwycięstw.

W trakcie spotkania przedstawicieli klubów PlusLigi ustalono najważniejsze punkty dotyczące sezonu 2022/2023. Udziałowcy jednogłośnie zmienili system rozgrywania fazy play-off, a awans do kolejnej rundy wywalczy zespół, który wygra trzy mecze – w każdej rundzie będzie ona toczona do trzech zwycięstw.

[…] Ustalony kalendarz rozgrywek zakłada, że mistrza Polski poznamy najpóźniej 17 maja 2023 roku. Prezesi klubów podjęli także decyzję – wynikiem 13:2 – że w ćwierćfinale rozgrywek TAURON Pucharu Polski 2023 wystąpi sześć najwyżej sklasyfikowanych drużyn po zakończeniu pierwszej rundy fazy zasadniczej PlusLigi oraz dwie najlepsze ekipy z wcześniejszych rund.

[…] W ramach nowego kalendarza rozgrywek zostawione są rezerwowe terminy, w razie konieczności odrabiania zaległości wynikających z sytuacji pandemicznej. – Mamy pewien zapas na ewentualne mecze zaległe, które trzeba by było nadrabiać, wydaje mi się że wszystkie kluby są zadowolone z wypracowanego kompromisu – podkreśla Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla.

Ustalono, że po zakończeniu fazy zasadniczej rozgrywek ostatnia, szesnasta drużyna opuści szeregi PlusLigi, awans do Ligi Mistrzów Świata wywalczy mistrz TAURON 1. Ligi.

W pierwszej kolejce (po raz pierwszy w historii zmieniono zasady rozstawiania ekip w poszczególnych kolejkach, numery z którymi drużyny występują w rozgrywkach zostały rozlosowane, mistrz i wicemistrz Polski były rozstawione) zagrają:

1. kolejka sezonu PlusLigi 2022/2023:

Jastrzębski Węgiel – GKS Katowice

 

Ukraińska drużyna ze Lwowa oficjalnie w PlusLidze sezonu 2022/2023

Rada Nadzorcza Polskiej Ligi Siatkówki jednogłośnie podjęła uchwałę w sprawie dopuszczenia do udziału w rozgrywkach PlusLigi ukraińskiego klubu Volley Club Barkom Lwów w sezonie 2022/2023 oraz mistrza TAURON 1 Ligi BBTS-u Bielsko-Biała.

[…] Przypomnijmy, że według ustalonych wcześniej zasad, Volley Club Barkom Lwów będzie mógł powalczyć o medale mistrzostwa Polski, jednocześnie tak samo opuści PlusLigę, jeśli zajmie ostatnie miejsce na koniec fazy zasadniczej. Ograniczona jest za to możliwość gry w europejskich pucharach – tutaj Barkom nie będzie brany pod uwagę, nawet jeśli zajmie miejsce premiowane awansem do rozgrywek w Europie. Poza tym w zespole Barkomu Ukraińcy grają na takich zasadach jak Polacy w PlusLidze, czyli minimum trzech musi znajdować się jednocześnie na boisku, pozostali gracze są traktowani jak obcokrajowcy.

 

HOKEJ

hokej.net – Drugie wzmocnienie mistrzów Polski. To reprezentant Japonii!

Szefostwo GKS-u Katowice dokonało drugiego transferu przed rozpoczęciem sezonu 2022/2023. Do ekipy mistrzów Polski dołączył Japończyk Shigeki Hitosato, który podpisał roczny kontrakt.

Shigeki Hitosato (168 cm, 77 kg) ma 27 lat i urodził się w miejscowości Tomakomai, które zlokalizowane jest w południowej części wyspy Hokkaido. Może występować na każdej pozycji w ataku.

Japoński hokeista rozegrał pięć sezonów w barwach Tohoku Free Bladers, w którym był jednym z najważniejszych zawodników.

W ostatnich dwóch edycjach Pucharu Japonii (te rozgrywki zastąpiły odwołaną z powodu pandemii koronawirusa Ligę Azjatycką) Hitosato imponował formą, zdobywając w nich łącznie aż 72 punkty, na które złożyło się 27 goli i 45 asyst.

Warto zaznaczyć, że Hitosato występował w reprezentacji Japonii, na ostatnich Mistrzostwach Świata Dywizji IB, które rozegrano w Tychach. W czterech występach strzelił 3 bramki oraz zaliczył 4 asysty. Lepszym dorobkiem punktowym w ekipie „Samurajów” mógł pochwalić się jedynie Yushiroh Hirano (6 G + 4 A).

Na sam koniec dodajmy, że Shigeki Hitosato jest pierwszym Japończykiem w historii katowickiego klubu, a trzecim, który do tej pory grał w Polskiej Hokej Ligi. Przed nim barwy polskiego klubu reprezentowali Jo Araya (Polonia Bytom) i Denis Akimoto (Zagłębie Sosnowiec, GKS Tychy).

 

Ranking klubów europejskich: Najwięcej polskich drużyn od wielu lat

Najwyższa w XXI wieku liczba polskich drużyn znalazła się w rankingu 250 najlepszych klubów europejskich. Większość polskich przedstawicieli zaliczyła znaczące awanse.

Aż 6 drużyn z polskiej ligi znalazło się wśród 250 najlepszych w Europie w tradycyjnym rankingu francuskiego portalu „Hockey Archives”. To najlepszy wynik od 2000 roku, gdy Polska była w tej klasyfikacji reprezentowana przez 7 przedstawicieli.

W tegorocznej edycji tego zestawienia sklasyfikowane zostały: GKS Katowice, JKH GKS Jastrzębie, Re-Plast Unia Oświęcim, Comarch Cracovia, GKS Tychy i KH Energa Toruń.

Najwyżej z polskich zespołów znalazła się GieKSa. Mistrzowie Polski zostali umieszczeni na 144. miejscu. Oznacza to awans aż o 89 pozycji w porównaniu z rankingiem sprzed dwóch lat. Przed rokiem zestawienie nie było przedstawiane ze względu na pandemiczny sezon, który storpedował rozgrywki niektórych lig i puchary europejskie.

144. miejsce klubu z Katowic to najlepszy wynik polskiego zespołu od 2004 roku, kiedy na 126. była Unia Oświęcim. GKS znalazł się w klasyfikacji tuż za 4. drużyną ostatniego sezonu słowackiej ekstraklasy HC Koszyce, a tuż przed 11. zespołem szwedzkiej drugiej ligi Vita Hästen Norrköping.

[…] Miejsca rywali GKS-u Katowice z grupy Hokejowej Ligi Mistrzów:

3. Rögle Ängelholm (Szwecja)

12. Zürich Lions (Szwajcaria)

90. AV19 Székesfehérvár (Węgry/ICEHL)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Balon de GieKS’or

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tak, tak, Shellu wrócił do działalności redakcyjnej rok temu i faktom nie da się zaprzeczyć. Mianowicie od tego czasu byłem na 17 meczach wyjazdowych. Bilans: 3-1-13. Z różnych powodów nie zawitałem na czterech meczach w delegacji. Bilans: 3-0-1. Niech to szlag!

Miejmy więc te heheszki, że Shellu przynosi pecha za sobą. Pośmialiśmy się, fajnie. Teraz przejdźmy do rzeczy poważnych.

To co oglądamy w tym sezonie na wyjeździe, to co widzieliśmy wczoraj w Gdańsku, to jest jakiś jeden wielki koszmar. W zasadzie nawet nie wiem, co pisać, bo jestem zażenowany. Przede wszystkim dysproporcją pomiędzy meczami u siebie i na wyjeździe. Dysproporcja, w której GieKSa u siebie od przerwy meczu z Zagłębiem walczy, gra agresywnie, zmiata tego przeciwnika i nawet jeśli pojawiają się błędy w defensywie, to nadrabiamy grą ofensywną i strzelanymi bramkami. Na wyjazdach nie ma ani ofensywy, ani defensywny. Jest jedno wielkie nic.

Mecz z Lechią został oddany. Nie mam na myśli, że bez walki, choć tej determinacji mogło być zdecydowanie więcej. Ale został oddany bez jakichkolwiek atutów piłkarskich. Był to absolutnie beznadziejny mecz, który jakby potrwał drugie 90 minut, to GKS i tak by bramki nie strzelił. Nie da się strzelić gola, gdy nie potrafi się stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Bramkarz Lechii Paulsen został zatrudniony w zasadzie tylko przy strzale dystansu Nowaka. I kilka razy wyłapał, względnie wypiąstkował piłkę po bardzo słabych dośrodkowaniach. Najlepszą akcję katowiczanie przeprowadzili wtedy, gdy Galan wypuścił Nowaka, ten zrobił zwód i uderzał, ale został zablokowany. Poza tym – nie było nic.

Strasznie się na to patrzyło. Na pierwszą połowę nasz zespół nie dojechał w ogóle. Tam to nawet i tej determinacji nie było widocznej. I myślę, że raz na zawsze warto między bajki z mchu i paproci włożyć krążące w piłce historię o tym, jak to jest ciężko, gdy gra się co trzy dni. Tym razem bowiem były dwa tygodnie przerwy i w żaden sposób nie wpłynęło to pozytywnie na zespół. Katowiczanie byli ospali, bez pomysłu, bez widocznej chęci przyciśnięcia przeciwnika.

Zawsze na meczach posiłkuję się transmisją z Canal+, czy to odpalając na laptopie i oglądając powtórki, czy zapuszczając żurawia w monitory komentatorów stacji, tym razem Bartosza Glenia i Michała Żyro (na monitorach zawsze jest od razu, nie trzeba czekać „poślizgu”). Gdy około 36. minut zobaczyłem, że GKS nie oddał nawet jednego strzałów, choćby niecelnego, nie mogłem uwierzyć. Oto gramy z najsłabszą obroną w lidze, której Zagłębie Leszka Ojrzyńskiego potrafi wklupać sześć bramek, a my nie potrafimy choćby postraszyć bramkarza gospodarzy. Po prostu koszmar. Na koniec połowy był już jeden celny strzał o xG… 0,01. Ja bym to jeszcze na części tysięczne rozłożył, żeby zobaczyć, czy nie było to 0,001. Natomiast sytuację, w której Galan zagrał – co by nie mówić – kapitalną piłkę do Wasyla, a Wasyl zamiast albo przyjąć i strzelić, albo poczekać, albo zrobić cokolwiek innego, odgrywał z pierwszej do tyłu, do nikogo, zakwalifikowałbym jako ujemne xG. No, po prostu tak nie można.

Mimo wszystko coś tam w końcówce pierwszej połowy leciutko zaczęło się dziać i dawało to jakąś nadzieję na grę po przerwie. I rzeczywiście, GKS miał dużo więcej posiadania piłki w drugiej części gry. Z 52-48 dla Lechii w pierwszej połowie, cały mecz skończyliśmy z bilansem 58-42 na korzyść GKS, czyli po przerwie GKS musiał mieć piłkę przez 68 procent czasu. I choć na koniec meczu to xG było już na poziomie 0,76, to nadal bardzo słabo. Nie mieliśmy groźnych sytuacji.

Zapytałem trenera na konferencji o kwestię braku prostoty w grze, tylko zbyt dużego kombinowania. Trener zaprzeczył mówiąc, że w tym spotkaniu było być może najwięcej dośrodkowań w całym sezonie, bo około czterdziestu i chodzi o jakość. Nie doprecyzowałem, więc doprecyzuję teraz – bardziej chodzi mi o sytuacje, w których naprawdę można już próbować oddać strzał, czy może nawet trochę popróbować zrobić coś na aferę, jakieś zamieszanie itd. A my kombinujemy, tak jak wspomniany Wasyl, tak jak Bartek Nowak w jednej sytuacji, gdzie się wygonił i został zablokowany. Kilka takich sytuacji by się jeszcze znalazło. Natomiast faktem jest, tak jak stwierdził szkoleniowiec, że chodzi też o samą jakość dośrodkowań, a ta była bardzo słaba. Nawet komentatorzy określili centry GieKSy jako „baloniaste”. Golkiper gospodarzy nie miał z reguły z nimi problemów, a jak kilka razy nasi zawodnicy doszli do główki, to po prostu odbili piłkę gdzieś do góry czy nie wiadomo gdzie. Zagrożenia żadnego. Po francusku i hiszpańsku piłka to „balon”. Piłkarze GKS za bardzo chyba wzięli sobie to do serca.

Piszę o tej aferce, bo GKS potrafi taką grać. Ja wiem, że Jacek Gmoch kiedyś chciał zmatematyzować piłkę i dziś wielu szkoleniowców to robi – to znaczy chcą jak najmniej pozostawić przypadkowi. I ja to rozumiem. Natomiast wydaje się, że potrzebny jest w tym wszystkim balans, po ostatecznie piłka to taki kulisty przedmiot, który w dużej prędkości zachowuje się nieprzewidywalnie, gdy napotka na przeszkodę taką, czy owaką – tu się odbije, tu podskoczy, tu zakręci i po prostu trzeba mieć refleks i dołożyć nogę. Przecież strzelaliśmy takie bramki – Marten Kuusk w poprzednim sezonie z Cracovią czy Lukas Klemenz niedawno z Arką. Więc i to GKS potrafi.

Jeśli miałbym wyróżnić jakiegokolwiek zawodnika w tym meczu, to pewnie postawiłbym na Galana, choć widząc po opiniach kibiców, moglibyśmy się w tych opiniach rozminąć. Ale Borja coś tam próbował i zagrał dwie bardzo dobre piłki w pole karne. Poza tym mizeria i raczej kilku bohaterów negatywnych.

Trener pokombinował ze składem, więc mogliśmy obejrzeć zaskakujące zestawienie. Jak przyznał na konferencji, zmasakrowani po wyjazdach na reprezentacje byli Kuusk i Kowalczyk. Tego pierwszego zabrakło nawet na ławce, Mateusz wszedł w drugiej połowie. I okej, może podróż z Armenii, może kadra, ale kurka wodna, tak przegrać pojedynek biegowy z Meną, który grał od początku. Nie godzi się.

I znów ta cholerna bramka w końcówce. Znów zapytam – ileż można? I mam gdzieś, że to kontra wynikająca z odkrycia się. Bramka to bramka. Z jednej strony nie pozwalamy Kudle polecieć w pole karne przeciwnika w 107. minucie meczu, z drugiej dajemy sobie w taki sposób wbić bramkę. W siódmym meczu z rzędu tracimy gola w końcówce połowy. W tym sezonie to już dziesięć (!) takich goli. A w ostatnich szesnastu meczach – szesnaście!

A’propos Camilo Meny – po meczu, gdy wychodziliśmy ze stadionu, wychodził też Kolumbijczyk, więc stwierdziłem, że to idealna okazja podziękować mu za gola z Arką Gdynia, który dał naszemu klubowi możliwość walki o awans do ekstraklasy w maju rok temu. Co uczyniłem. Camilo był zdziwiony, dlaczego jakiś gość dziękuje mu za tego akurat gola, gdy przecież przed chwilą strzelił. Ale wyjaśniłem mu wszystko, tak więc w imieniu kibiców GieKSy osobiste podziękowania zostały złożone. Dzięki Camilo!

Wracając do składu. W miejsce Kuuska na boisku pojawił się po raz pierwszy od wielu miesięcy Grzegorz Rogala. Kibice łapali się za głowy, ale myślałem sobie – dajmy mu szansę. Po meczu mam taką myśl, która by mi jeszcze niedawno do głowy nie przyszła… królestwo za Klemenza! Rozumiem brak ogrania, ale na Boga – czy to przeszkadza w tym, żeby prosto i mocno kopnąć piłkę? Zawodnik udzielał się w ofensywie, ale kopał tak, jakby to była piłka lekarska, względnie nie jadł śniadania, ni obiadu. I po takiej dwukrotnej próbie kopnięcia piłki, została ona wybita i padła pierwsza bramka.

No i z bólem serca muszę też powiedzieć, że Dawid Kudła w tym sezonie nie pomaga. Absolutnie. Nie wybronił żadnego meczu, nie jest pewnym punktem, a ta bramka obciąża go strasznie. To nie jest zły bramkarz, ale jeśli nie poprawi się w najbliższym czasie, to nie zdziwię się, jeśli trener postawi na Rafała Strączka. W pucharowym meczu z Wisłą na pewno. Ale też w lidze. Mimo wszystko jestem fanem Dawida i mam nadzieję, że się ogarnie i wróci do formy z poprzedniego sezonu.

Zagrali Milewski i Bosch, i z ich gry nic kompletnie nie wynikało. Sebastian generalnie niewiele wnosi do zespołu, jedynie raz na jakiś czas zagra dobry mecz. Jesse na razie wystąpił w Zabrzu i w Gdańsku i na razie cienizna totalna.

Adam Zrelak niewidzialny, podobnie jak Ilja Szkurin, który wszedł w drugiej połowie, choć Białorusin wypadł minimalnie lepiej niż Słowak, coś tam próbował powalczyć. Ale bez efektu.

Wprowadzony na boisko w drugiej połowie Adrian Błąd też już młodszy nie będzie. Z całym szacunkiem – także za poprzedni sezon, gdzie dawał radę, w tym zawodnik już piłkarsko po prostu nie pomaga. Kompletnie.

Reszta nie dała po prostu nic dobrego zespołowi i jako całość, zagraliśmy po prostu ultra beznadziejne zawody. Wiadomo też, że była przerwa z powodu zadymienia, ale psychologicznie, gdy sędzia pokazał doliczonych 16 minut, to powinniśmy natrzeć na tego rywala i po prostu go stłamsić. I trochę tej aferki zrobić, tak jak Wszołek z Jędzą zrobili nam w Warszawie. Oczywiście jakościowo – z idealną centrą i strzałem.

0-0-4, bramki 1:11. Bilans na wyjazdach tragiczny. Problem w tym, że ten bilans jest adekwatny do gry. W Łodzi było po prostu słabo, na Legii całkiem nieźle, za to na Górniku i Lechii totalnie beznadziejnie i dramatycznie. Jeśli trener chciał coś zmienić na wyjazdach, to na razie efektów nie ma. Jest tak samo źle jak było. Natomiast swoją drogą piłkarze muszą się ogarnąć, bo to naprawdę niemożliwe, że u siebie można, a na wyjeździe nie można. Nie wiem, może mówcie sobie do lustra przed wyjazdami: „O, ale fajnie, znów gramy na Nowej Bukowej, znów gramy na Arenie Katowice”. Taką mini ściemkę róbcie, żeby wydawało wam się, że gracie u siebie. Nie wiem.

W każdym razie znów robi się nieciekawie. My przegrywamy bezdyskusyjnie z Lechią, a takie Zagłębie jedzie do Poznania i wygrywa. Musimy jak ognia pilnować tej bezpiecznej strefy. A łatwo przecież nie będzie, bo zaraz czeka nas mecz z obecnie drugą i pierwszą drużyną w tabeli. Jeśli nie wygramy choćby jednego z tych dwóch meczów – będzie gorąco.

Niezależnie od tego i tej całej krytyki – będę powtarzał – wspieramy! Będę powtarzał, że ta drużyna zasłużyła już nieraz na to, by ją wspierać w trudnym momencie. Dali nam ekstraklasę, to teraz zróbmy wszystko – także my, jako kibice – żeby tę ekstraklasę utrzymać. Wszyscy na Cracovię!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Powaga drużyny zachowana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po emocjach – dodajmy bardzo pozytywnych – związanych z meczami reprezentacji, czas wrócić do ligowej piłki. Oj działo się, działo, mimo że to tylko dwa tygodnie. Najmniej w tym wszystkim istotnym był chyba mecz z Górnikiem Zabrze, sparingowy Śląski Klasyk, który GKS Katowice wygrał w samej końcówce 2:1. Bohaterem spotkania – o ile w ogóle określenie „bohater” pasuje (nie pasuje) do meczu kontrolnego, był zawodnik, którego w GieKSie już nie ma. Aleksandrowi Buksie skrócono wypożyczenie z Górnika i zawodnik poszedł dalej – do Polonii Warszawa. Nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że to, co mówią kibice o piłkarzu – opierając się na swoich obserwacjach i opiniach – materializuje się w związku z danym zawodnikiem. Od początku wiedzieliśmy, że Olek to „odrzut” z Górnika, a nie realne wzmocnienie i raczej nic z tego nie będzie. To nic personalnego do zawodnika. Po prostu są piłkarze, którzy tym realnym wzmocnieniem są (później się sprawdzają lub zawodzą), a są tacy, gdzie jakaś metamorfoza na plus rozpatrywana jest raczej w kategorii wielkiego zaskoczenia.

Pojawiły się jednak też solidne wzmocnienia, przynajmniej tak się wydaje. Emana Markovića widziałem podczas meczu z Górnikiem i zaprezentował się bardzo przyzwoicie, strzelił bramkę, był aktywny. Cały czas czekamy na wejście do składu Jesse Boscha, który co prawda w GKS już zadebiutował, ale jeszcze nie wywarł żadnego piętna na grze zespołu. No i transfer niemal last minute – Ilja Szkurin i to wydaje się być wyjściowo kapitalne wzmocnienie. Co prawda w Legii zawodnik zawiódł i tam się go pozbyli – uważam zbyt pochopnie – ale przecież w Stali Mielec ten piłkarz wiązał krawaty. Choć marnował w warszawskim klubie sytuacje na potęgę (także w meczu w Katowicach), to przecież trafiał do siatki w finale Pucharu Polski, w superpucharze, na Nowej Bukowej mimo wszystko również, kiedy to aż uklęknął i schował twarz w dłoniach z ulgi po odblokowaniu i celebrował tym swoją radość.

Doszło też do jednego oczywistego wzmocnienia, które jest sytuacją nieoczywistą. Mianowicie, do GKS… nie trafił Tymoteusz Puchacz. Większości kibiców spadł kamień z serca. Nie wiemy, co do głowy przyszło trenerowi, że chciał mieć w drużynie tego hm… celebrytę. Można mówić o ambicji tego chłopaka, walorach czysto piłkarskich i na siłę unikać jak ognia tego, co sobą prezentuje… generalnie. Człowiek, który swoją „karierę” zbudował na farmazonie i JBL-ach, bo tak naprawdę nigdy się nie wyróżniał niczym poza szybkością. Wielu było w światowej piłce piłkarzy, którzy wydawali się wielkimi odkryciami, bo robili te efektowne sprinty. Tyle, że później okazywało się, że gdy przeciwnicy ich przeczytali, poza szybkością nie mieli nic do zaoferowania.

GieKSa potrzebuje piłkarzy, którzy są poważni i poważnie podchodzą do tego wszystkiego. Trzeba patrzeć na konteksty. To, że Afrykanie przyjeżdżają na Mundialu na mecze i wchodzą na stadion tańcząc i śpiewając to zupełnie inny kulturowo schemat niż w Europie. I tam to pasuje. Tutaj nie. Jeśli jeden piłkarz będzie traktował ten sport tylko jako głównie zabawę i taką czystą radość z życia, to w naszej kulturze to po prostu będzie wyraz braku profesjonalizmu. Nie będzie to „dostrojone” do całości. Nie zrozumcie mnie źle – nie mówię, że piłkarze mają się nie cieszyć z uprawiania tego sportu, nie czerpać radości z gry, ze zwycięstw, z tego, że być może mają najlepszą pracę świata. Mają się cieszyć, jak najbardziej. Tylko jest różnica pomiędzy tym cieszeniem się i utrzymywanie profesjonalizmu – nie tylko na boisku, ale także poza nim – a zwykłym… pajacowaniem.

Byli tacy pajacujący piłkarze, którzy dobrze się zapowiadali, mieli piłkarsko papiery może nawet na Złotą Piłkę, a skończyli na peryferiach futbolu. Pierwszy do głowy przychodzi taki Mario Balotelli, który przecież talent miał wybitny, ale rozmienił go na drobne swoimi głupotami typu puszczanie fajerwerków w łazience czy wjeżdżanie na teren więzienia dla kobiet.

Może Puszka aż tak spektakularnych ekscesów nie miał, ale te różne celebryckie historie z Julią Wieniawą, wypisywanie do Dody na Instagramie czy jakieś akcje z tym Slow Speedem, czy ja tak się zwie ten osioł (WTF?) to po prostu taka błazenada, że nie przystoi to piłkarzowi czy kandydatowi na piłkarza GieKSy. Wystarczy spojrzeć na takiego Arka Jędrycha, normalny spokojny facet i jako kapitan wzór. I zestawcie go w drużynie z Puszkinem… aaaaa, szkoda gadać. A dziw, że kiedyś grali razem.

W czasach, kiedy jeszcze nie gryzłem się w język (teraz jestem kilka lat dojrzalszy) napisałem zaraz po meczu z Bytovią:

Więc spadaj sobie Puczi „zapierdalać tak jak Kante” do Poznania, bo ostatnio pogwiazdorzyłeś i jeśli nie opanujesz sodówki, to nici z kariery.

Cóż… Przez te sześć lat na farmazonie wycisnął maxa. Szacun. To też jest umiejętność. Ale prawda gwiazdorzenia prędzej czy później wychodzi.

Puchacz był jedną z twarzy spadku do drugiej ligi. Ktoś powie, że Arkadiusz Jędrych i Adrian Błąd też byli. No byli – i nawet sam miałem zdanie, że z tymi zawodnikami wiele nie osiągniemy i powinni odejść. Ale zostali w GieKSie przez tyle lat i awansowali – do pierwszej ligi i do ekstraklasy. I jakkolwiek dalej uważam, że od czasu, kiedy na GieKSie się udzielam, czyli przez te 20 lat większość moich przewidywań się sprawdzała, to tutaj akurat nie. Co do Arka i Adriana mogę powiedzieć jedynie – sorry panowie, pomyliłem się.

Nie sądzę, że cokolwiek takiego mogłoby się przydarzyć przy Tymoteuszu. Choć mimo wszystko mu tego życzę, bo ciągle chłopak jest młody, ma 26 lat i jeśli rzeczywiście by się ogarnął, to coś jeszcze może w tę piłkę pograć. Nie na najwyższym poziomie, ale jakiś klub z ekstraklasy może go przygarnąć.

Podsumowując więc – bo już dajmy spokój Puchaczowi – to naprawdę świetna wiadomość, że do nas nie trafił. Nie wiem, co tam się podziało, czy GieKSę wyd… wymanewrował, ale sama ta historia z wysypaniem się jego transferu przecież do niego bardzo pasuje. Niech się kopie po czołach z Azerami, krzyżyk na drogę i obyśmy już nigdy więcej nie mieli pomysłów ściągania takich „gwiazdorów” do naszego klubu. Bądźmy poważni.

Napisałem wcześniej, że mecz z Górnikiem, sparing sparingiem… Niestety wydarzyła się rzecz, której najmniej byśmy chcieli. Aleksander Paluszek zerwał więzadła w kolanie i na wiele miesięcy z jego gry będą nici. Jak to dobrze ktoś napisał – szkoda, że zagrał z Radomiakiem, bo tylko narobił nadziei… To prawda, debiut zawodnika w katowickich barwach był bardzo obiecujący. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za zawodnika i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.

Niestety w związku z tym skomplikowała się nasza sytuacja w obronie. Nie pozyskaliśmy dodatkowego obrońcy i GieKSa będzie musiała rzeźbić w tym, co ma. Póki co nasza defensywa nie spisuje się dobrze w lidze, tracimy mnóstwo bramek, a ostatni mecz na zero z tyłu rozegraliśmy prawie pięć miesięcy temu. Jeśli chcemy się utrzymać i punktować w lidze, ten aspekt musi być poprawiony. Nie zawsze bowiem będziemy strzelać cztery gole, jak z Arką, i trzy – jak z Radomiakiem. Tak więc Arek Jędrych, Marten Kuusk, Lukas Klemenz i Alan Czerwiński będą musieli wziąć tę odpowiedzialność i praktycznie w tym kwartecie zamykają się nasze możliwości. Problem się pojawi, gdy przyjdą kartki czy nawet drobne urazy. Choć Bartek Jaroszek to fajny chłop, ratowanie się nim będzie aktem desperacji. Ale pozdro Bartek 😉

Jutro czeka nas starcie z Lechią Gdańsk. Wyjazdy, ach te nieszczęsne wyjazdy. Mamy z nimi potężny problem i to nie od dziś. Choć w tym roku katowiczanie wygrali przecież w Częstochowie, Wrocławiu czy Gdańsku właśnie, to seria czterech porażek z rzędu na wiosnę czy trzech w obecnym sezonie jest niepokojąca. Dodatkowo przyglądając się tym spotkaniom – w większości GKS nie miał czego szukać. Patrząc jeszcze na wiosnę, najlepszy był mecz z Motorem, ale pozostałe przegrane to była lipa. Teraz bardzo słabe występy w Łodzi i Zabrzu, niezły w Warszawie. To za mało. Trener na konferencji po Górniku mówił o tym, że możliwa jest jakaś zmiana, jeśli chodzi o delegacje. Na czym będzie ona polegać – zobaczymy.

Nadal wielkim problemem są też bramki tracące w końcówkach połów. Od tych pięciu miesięcy w dwunastu meczach GKS stracił trzynaście bramek w ostatnich pięciu minutach pierwszej lub drugiej połowy. I z Radomiakiem tak było, a gdyby sędzia uznał gola w końcówce meczu – mielibyśmy tego jeszcze więcej. Fatalna statystyka i ja naprawdę łapię się na tym, że marzę, żebyśmy w pierwszej połowie dociągnęli choćby do 0:0. W obecnym sezonie udało się to tylko raz – w pierwszej kolejce.

Lechia to nie będzie łatwy przeciwnik, ale nie jest to rywal nie do ogrania. Co prawda słynął z tego, że strzelał i tracił mnóstwo bramek, ale ostatnio się to trochę zmniejszyło. Bo ultrabezbarwnym i nudnym meczu Lechiści pokonali w derbach Arkę 1:0, a w Białymstoku przegrali 0:2. A wiemy, że wcześniej dostali oklep w Lubinie 2:6. Można więc tej ekipie strzelać bramki, zresztą GKS w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu trafił w Gdańsku trzy razy, natomiast jak uruchomi się Bobcek z Wiunnykiem, to naprawdę trzeba się mieć na baczności i nasza obrona musi być zwarta i zwrotna.

Mecz z Radomiakiem był epicki. Pod kątem emocji to było jedno z najlepszych spotkań od wielu lat, niektórzy kibice musieli do siebie dochodzić po nim przez kilka dni. Dużo dało to jednak pozytywnej adrenaliny i nakręcania się na dalsze losy naszego zespołu.

Jednak kochani – Lechia jest dopiero jutro. Teraz i dzisiaj najważniejszy jest inny mecz GieKSy. Wszyscy o 18:00 trzymamy kciuki za dziewczyny w boju z Twente Enschede. Dajcie z siebie Dziołszki wszystko, żeby przed rewanżem mieć jak najlepszą sytuację wyjściową!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ilja Szkurin w GieKSie!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ilja Szkurin został nowym zawodnikiem GKS Katowice. Napastnik będzie występować w klubie przez trzy kolejne sezony, a umowa zawiera opcję przedłużenia kontraktu. 26-letni Białorusin reprezentował do tej pory Legię Warszawa. 

Szkurin w przeszłości występował między innymi w CSKA Moskwa, Dynamo Kijów, Hapolel Petah Tikawa. Udane występy w tym ostatnim klubie zaowocowały transferem do Stali Mielec. W sezonie 2023/24 zdobył 16 bramek i został wicekrólem strzelców Ekstraklasy. W trakcie kolejnej kampanii, w lutym bieżącego roku, został kupiony przez Legię Warszawa. W ostatnim sezonie Ekstraklasy Szkurin wystąpił w 33 spotkaniach (20 w Stali Mielec i 13 w Legii Warszawa) i strzelił 7 bramek (odpowiednio: 5 i 2). Do tego dołożył dwa trafienia w Pucharze Polski dla Legii, w tym jedno w finale. W trwającym sezonie wystąpił w 9 meczach (3 Ekstraklasa, 4 Liga Europy, 1 Liga Konferencji i 1 Superpuchar Polski), w których zdobył jedną bramkę – w finale Superpucharu Polski, dając tym samym Legii kolejne trofeum. 

Życzymy powodzenia w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga