Dołącz do nas

Siatkówka

Przerwana seria zwycięstw

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W porównaniu do ostatnich spotkań, obie drużyny wyszły na parkiet w tych samych szóstkach, z jedną drobną korektą w GKS-ie na pozycji libero, gdzie Bartosza Mariańskiego zastąpił Adrian Stańczak.

Mecz w hali Szopienickiej źle zaczął się dla katowiczan. W pierwszej akcji Marcin Waliński uderzył po bloku Tomasza Kalembki i piłka wyszła w aut, potem Rafael Araujo przedarł się przez potrójny blok GKS-u i piłka znów wylądowała na aucie, następnie była pierwsza dłuższa wymiana, gdy nie skończyli swoich ataków Karol Butryn oraz Rafał Sobański, a zrobił to, z kolei ponownie Waliński (0:3). Pierwszy punkt dla gospodarzy zdobył atakiem ze skrzydła Butryn (1:3). Dwie dobre akcje Sobańskiego, wpierw w bloku, a potem posłał asa serwisowego (3:4), dały szybką korektę wyniku. Kolejna dłuższa akcja zakończyła się skutecznym atakiem Araujo (4:7). Przy wyniku 5:8 mieliśmy pierwszą kontrowersję, ponieważ wyraźnie było widać błąd rzuconej piłki przez jednego z siatkarzy gości, na co zareagował Piotr Gruszka wzięciem challenge’u, ale sędziowie nie zmienili swojej decyzji o przyznaniu punktu po ataku Krzysztofa Rejno. Od początku spotkania siatkarze GieKSy mieli problemy ze skończeniem pierwszej akcji. W końcu as serwisowy Sobańskiego oraz blok Kalembki dały pierwszy remis (11:11) w tym meczu. Nie udało się jednak wyjść na prowadzenie, ponieważ Serhij Kapelus zaatakował w aut, a potem Araujo obił blok Ukraińca (13:16) i już nasz trener musiał skorzystać z przerwy na żądanie. Po przerwie znów nie popisał się Kapelus, gdy po dłuższej wymianie posłał piłkę daleko w aut (13:17). Niemoc w ataku GKS-u przełamał w końcu Butryn mocnym atakiem po prostej (14:17). Dwie kolejne akcje Rejny w ataku i as serwisowy (14:19) dały już sporą przewagę dla MKS-u. Po zagrywce Pawła Pietraszko, był skuteczny blok Sobańskiego, następnie Butryn na kontrze posłał piłkę po rękach zawodników gości (17:19) i trener Stelio DeRocco zmuszony jest do wzięcia czasu. Po nim znowu dobra kontra w wykonaniu Sobańskiego (18:19), szkoda tylko, że Pietraszko zepsuł w końcu zagrywkę (18:20). Ponownie Sobański na kontrze skończył z bardzo trudnej piłki (20:21) i zapewne mało kto przypuszczał, że może być to ostatni punkt w tym secie dla GKS-u! Waliński przedarł się przez nasz potrójny blok, Zlatan Jordanow wykorzystał kontrę (20:23). Drugi czas wzięty przez Piotra Gruszkę nic nie dał, ponieważ wpierw Kapelus nie kończy ataku ze skrzydła, a potem Błoński posyła piłkę daleko w aut, wcześniej zmieniając właśnie Ukraińca (20:25).

 

Pierwsze prowadzenie w tym meczu GKS miał dopiero na początku drugiej partii, gdy skutecznie zaatakował Kapelus ze skrzydła, a po nim Waliński posłał piłkę w aut (2:0). Niestety gra GieKSy wciąż pozostawiała wiele do życzenia, Kalembka serwuje w siatkę, Kapelus atakuje w aut, Jonah Seif posłał asa, a Waliński zablokował Butryna (2:4) i fatalny początek, już musi przerywać Piotr Gruszka wzięciem czasu! Kolejny autowy atak Kapelusa, (wzięty challenge nic nie zmienił, 3:5) i słabo grającego naszego przyjmującego zmienił Michał Błoński, a po nim skuteczny atak z drugiej linii zademonstrował Sobański (4:5). Niestety gra GKS-u wciąż kuleje i Araujo szczęśliwie po taśmie serwuje asa, Rejno zablokował Kalembkę, a Butryn zaatakował w aut (5:11) i goście odskoczyli już wyraźnie z wynikiem. W między czasie nastąpiła w naszym zespole zmiana rozgrywającego i wszedł na parkiet Maciej Fijałek i w końcu nastąpiło przełamanie w ataku, gdy skutecznie zagrał na środku Kalembka (6:11). As serwisowy Sobańskiego oraz jego skuteczny atak z drugiej linii (10:13) pozwoliły na odrobienie części strat punktowych. Piotr Gruszka dokonuje kolejnej zmiany i Gert Van Walle zastąpił Butryna, ale nic to nie dało i po kolejnej kontrze w wykonaniu Araujo (11:16), znów była przerwa na żądanie dla naszego trenera. GKS zrywa się do odrabiania strat i po kolejnym asie Sobańskiego oraz bloku punktowym Kalembki (17:19), wydawało się, że nie wszystko w tym secie jeszcze jest stracone. Efektowna kiwka Van Walle tuż za siatkę (18:20) była jak się później okazało ostatnią punktową akcją po własnym ataku w tej partii, niewiarygodne! Mało tego, potem sędziowie odgwizdali piłkę niesioną przez Artura Ratajczaka (19:20) i wszystko mogło się jeszcze zdarzyć. Jordanow zaatakował w środek boiska, a Araujo zablokował Błońskiego (19:22) i ponownie goście osiągali bezpieczną przewagę. Seif serwuje w aut, a Ratajczak dobrze ze środka (20:23), potem powtórka schematu, czyli Waliński serwuje w siatkę, a Jordanow skuteczny ze skrzydła (21:24). Pierwszą piłkę setową psuje autową zagrywką Ratajczak, a trener Gruszka wpuszcza na parkiet Pawła Pietraszko licząc na jego dobrą zagrywkę i co? As serwisowy! Przynajmniej tak pokazał sędzia liniowy, ale oczywiście goście proszą o challenge, który… niestety tego nie potwierdził, wskazując na piłkę lądującą w aucie i tym samy drugi set przegrywamy 22:25.

 

Po dziesięciominutowej przerwie trener naszego zespołu widząc słabszą dyspozycję siatkarzy GKS-u, trzeciego seta rozpoczął z aż czterema zmianami w wyjściowej szóstce. Grę zaczęli Fijałek, Van Walle, Pietraszko oraz Błoński, a zostali tylko Sobański oraz Kalembka. Pierwszy atak dla gości, po akcji ze skrzydła Walińskiego, potem skutecznie odpowiada Van Walle atakując po bloku rywali, następnie asa dokłada Sobański (2:1) i wstąpiła nadzieja, że gra GieKSy może się odmienić. Dwa dobre ataki Ratajczaka oraz jeden Jordanowa (3:4) szybko wszystkich kibiców sprowadziły na ziemię. Niemoc GKS-u trwała nadal. Rejno zablokował Van Walle, a następnie Sobańskiego, po czym znów zatrzymał naszego Belga (5:9). Przełamanie Gerta było tylko chwilowe (dwie dobre akcje) i po fragmencie gry punkt za punkt (10:15) trener Piotr Gruszka zdecydował się na podwójną zmianę i wprowadzenie na boisko Falaschiego oraz Butryna. Dopiero wejście Kacpra Stelmacha na parkiet (od stanu 14:18) dało ostatnią nadzieję na odwrócenie losów tego meczu na naszą korzyść. Butryn skutecznie na kontrze, a potem blok Kacpra, a następnie jego skuteczny atak ze skrzydła po bloku gości (17:19) utrzymywały wciąż GieKSę w grze. Skuteczny atak Pietraszki oraz atak Walińskiego w siatkę (19:20), zmniejszyły straty do minimum. Araujo zaatakował po prostej, następnie Butryn po długiej wymianie wykorzystał blok rywali, po czym sam skutecznie zablokował atak gości i zrobił się w końcu remis po 21. Znów Araujo nie do zatrzymania po prostej, potem Butryn wyrównał mocnym atakiem przez blok (po 22). Pietraszko zaserwował w aut, a Stańczak nie przyjął zagrywki Rejny (22:24), więc mieliśmy pierwszą piłkę meczową dla MKS-u. Tę obronił jeszcze Butryn atakiem ze skrzydła (23:24). Drugą za to na raty, bo za drugim razem Waliński przez blok Kalembki, wykorzystał przyjmujący gości i było po sprawie (23:25).

 

GKS Katowice – MKS Będzin  0:3 (20:25, 22:25, 23:25)

GKS: Falaschi, Butryn (11), Krulicki (3), Kalembka (3), Kapelus (1), Sobański (14), Stańczak (libero) oraz Fijałek, Van Walle (5), Pietraszko (1), Błoński (1), Stelmach (2). Trener: Piotr Gruszka.
Będzin: Seif (1), Araujo (16), Ratajczak (4), Rejno (11), Waliński (15), Jordanow (8), Potera (libero). Trener: Stelio DeRocco.  MVP: Krzysztof Rejno.

 

Przebieg meczu:
I:  3:5, 7:10, 13:15, 18:20, 20:25.
II:  3:5, 5:10, 11:15, 17:20, 22:25.
III:  4:5, 6:10, 10:15, 17:20, 23:25.

 

GKS-Będzin 2

 

GKS-Będzin 3

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #16 – Lech Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Lech Poznań to rywal, z którym – z obecnego grona ekstraklasowiczów – nie graliśmy najdłużej. Od czasu spadku w 2005 roku nie było nam dane spotkać się w żadnej lidze, a w losowaniach Pucharu Polski także nie mieliśmy szczęścia. Na przebudowanym stadionie Lecha GieKSa wystąpi po raz pierwszy w spotkaniu z gospodarzami, ale wizytowaliśmy go już przy okazji spotkań z Wartą Poznań w I lidze. 

#1 – Da Silva – Wiele osób pamięta mecz i bramkę, w której było coś „magicznego”. GieKSa przed sezonem sprowadziła do ataku Brazylijczyka Leonardo Da Silvę i z miejsca stał się on ulubieńcem Bukowej. Wielu miało nadzieję, że rodzi nam się wielki talent na miarę możliwości R9.

Da Silva jedną z kilku bramek, strzelił właśnie w spotkaniu z Lechem. Zimowy wieczór na Bukowej uatrakcyjnił jednym z najładniejszych goli w historii spotkań pomiędzy ekipami. Zobaczcie poniżej, jak pięknie uderzył z popularnej „kapy”.

#2 – Ecik ogrywa Mistrza – Do sezonu 1992/93 Lech Poznań przystępował jako Mistrz Polski. Spotkanie rozgrywane było w marcu w Poznaniu i GieKSa po niezłym meczu pokonała Lecha 2:1. Ozdobą były bramki Maciejewskiego oraz Ecika Janoszki, który tradycyjnie już uderzeniem głową zapewnił GieKSie punkty i wygraną w ostatniej sekundzie spotkania. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by to GieKSa w sobotni wieczór cieszyła się z wygranej w takich okolicznościach.

#3 Wojciech Show i zielone koszulki – Końcówka sezonu 1994/95 to remis GieKSy z Lechem na Bukowej. Mecz warty zapamiętania z uwagi na bramkę Wojciechowskiego, który po raz kolejny potwierdził, że był wielkim specjalistą, jeśli chodzi o rzuty wolne. Warte zapamiętania były również wyjazdowe koszulki z tamtego okresu. U siebie graliśmy tego dnia w zielonych trykotach i trzeba przyznać, że prezentowały się one świetnie.

#4 – Gajtkowski pokarał Lecha – W sezonie 2003/2004 GieKSa była przez niektórych skazywana na spadek, a mimo to całkiem nieźle radziła sobie w lidze. W 7. kolejce graliśmy na stadionie Lecha Poznań i mecz ten był wyjątkowy dla Krzysztofa Gajtkowskiego. Zawodnik, jeszcze kilka kolejek wcześniej był zawodnikiem Lecha Poznań, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił w trakcie sezonu do Katowic. Powrót był całkiem udany, choć nie aż tak bardzo, jak wszyscy sobie tego życzyli. Gajtkowski zdobył kilka bramek, w tym na Lechu, która dała nam wygraną 2:1. Był to jeden z tych momentów, w których to rywale narzekali, że „byli gracze strzelają im bramki”.

#5 – Półfinał Pucharu Polski – Sezon 2003/04 to jeden z ostatnich „sukcesów” GieKSy w Pucharze Polski. Drużyna, która w sezonie zajęła 10. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, dotarła do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i nasze występy w tych rozgrywkach, to wynik ten jest abstrakcją. Abstrakcją tym większą, jeśli spojrzy się skład, którym graliśmy w tamtym okresie. Katowiczanie półfinał rozegrali z Lechem i pierwszy mecz przegraliśmy 1:2 (bramka Gajtka), a w rewanżu przegraliśmy 2:4. Nasz skład z tego drugiego mecz: Klytta – Sadzawicki, Pluta, Markowski, Adżem, Fonfara, Adamczyk, Widuch, Bała, Brożek, Gajtkowski.

***

Bilans spotkań z Lechem jest całkiem niezły – 17-13-18. Co ciekawe, mamy dodatni bilans bramkowy – 60-55. Był taki okres w historii naszej rywalizacji, w którym wygraliśmy wynikami 4:1, 3:0, 4:0. Miejmy nadzieję, że w sobotę zdobędziemy kolejne punkty w ligowej tabeli.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga