Hokej
Przetarcie przed play-off
W ostatnim meczu w satelicie w sezonie zasadniczym wygraliśmy z Zagłębiem Sosnowiec 6:4. W barwach naszej drużyny zadebiutował Jalonen.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od niedokładnych zagrań z obu stron. Pierwszy groźny strzał na bramkę gości w 4. minucie oddał Englund. Minutę później pierwszą bramkę dla gości zdobył Krężołek. Kolejne minuty obfitowały w wiele sytuacji bramkowych po obu stronach, w naszej bramce fantastycznie bronił Kieler. Chwilę przed power-breakiem w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości znalazł się Wronka, który chciał zaskoczyć Szczepkowskiego sprytnym strzałem między nogami. W 18. minucie pierwsze od dłuższego czasu groźne uderzenie po krótkim słupku oddał Runneson, a pierwszą odsłonę spotkania zakończyliśmy kilkoma interwencjami Kielera.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od karnego dla naszej drużyny, ale Sokay nie dał rady pokonać bramkarza gości. W 25. minucie meczu goście podwyższyli swoje prowadzenie wykorzystując niefrasobliwość Jalonena. Kolejne minuty były popisem umiejętności naszego bramkarza, który świetnymi interwencjami trzymał nas dalej w meczu. W 29. minucie spotkania pierwszą bramkę dla naszej drużyny zdobył Englund, który fantastycznym strzałem pod poprzeczkę pokonał bramkarza gości. W 33. minucie do wyrównania doprowadził Englund, który atomowym one-timerem po krótkim słupku pokonał Szczepkowskiego. Drugą tercję zakończyliśmy wybronionym osłabieniem naszej drużyny.
Trzecią tercję rozpoczęliśmy od szybkiego strzału Wronki. W 43. minucie na prowadzenie wyprowadził nas Salituro, a dosłownie 12 sekund później kolejną bramkę dla naszej drużyny zdobył Magee. Kolejne minuty były nieustanną dominacją naszej drużyny, która zakończyła się piątą bramką. W 49. minucie spotkania fantastycznym strzałem w okienko popisał się Jean Dupuy. Kilka sekund później goście strzelili swoją trzecią bramkę. Nasza niefrasobliwość w obronie pozwoliła gościom na zdobycie bramki kontaktowej w 55. minucie meczu. Wynik spotkania ,,strzałem” do pustej bramki ustalił Grzegorz Pasiut.
GKS Katowice – EC Będzin Zagłębie Sosnowiec 6:4 (0:1,2:1,4:2)
0:1 Patryk Krężołek (Damian Tyczyński,Jakub Saur) 4:03
0:2 Patryk Krężołek 24:23
1:2 Pontus Englund (Patryk Wronka) 29:59
2:2 Pontus Englund (Grzegorz Pasiut, Patryk Wronka) 32:42, 5/4
3:2 Dante Salituro (Kacper Maciaś) 42:43
4:2 Brandon Magee 42:55
5:2 Jean Dupuy (Patryk Wronka, Grzegorz Pasiut) 48:32, 5/4
5:3 Jesperi Viikila (Illa Korenchuk, Marek Charvat) 49:07
5:4 Marek Charvat (Damian Tyczyński, Patryk Krężołek) 54:29
6:4 Grzegorz Pasiut 59:40
GKS Katowice: Murray, Kieler-Englund, Runesson, Wronka, Pasiut, Magee-Norberg, Verveda, Dupuy, Sokay, Mroczkowski-Koponen, Varttinen, Bepierszcz, Anderson, Kallionkieli- Maciaś, Jalonen, Hofman Jo., Salituro, Hofman Ja.
EC Będzin Zagłębie Sosnowiec: Szczepkowski, Kaczkowski -Charvat, Kotlorz, Djumić, Tyczyński, Krężołek – Naróg, Sozanski, Sirkia, Viikila, Korenchuk – Krawczyk, Saur, Shin, Sawicki, Szturc – Andreikiv, Sołtys, Butsenko, Bernacki.
Felietony Piłka nożna
Plusy i minusy po Rakowie
Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.
Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.
Plusy:
+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.
+ Jędrych i Klemenz
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.
Minusy:
– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.
– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.
– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.
Podsumowanie:
GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.
To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.
Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.
GieKSiarz
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSy w Częstochowie
W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.


Najnowsze komentarze