Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Ranking klubów europejskich. GieKSa wyżej od Unii

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ubiegłego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Piłkarki po zakończonym sezonie przebywają na urlopach. Do drużyny dołączyła Patrycja Michalczyk, z zespołem pożegnały się Joanna Olszewska i Dżesika Jaszek. Piłkarze powrócili ze zgrupowania w Ustroniu. W trakcie trwania obozu zespół rozegrał trzy spotkania kontrolne. W pierwszym z nich GieKSa przegrała z Polonią Bytom 0-2 (0-1), w drugim zremisowała z GKSem Jastrzębie 2-2 (1-0) oraz na zakończenie zgrupowania przegrała z Hutnikiem Kraków 1-3 (1-0). Na sobotę zaplanowano sparing z Odrą Opole. Do drużyny dołączyli Lukas Klemenz i Adam Zreľák. W sekcji siatkarskiej i hokejowej podejmowane są decyzje dotyczące transferów. Hokeiści w rankingu prestiżowego Hockey Archives znaleźli się na 122 miejscu.

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Patrycja Michalczyk w GieKSie

Patrycja Michalczyk związała się dwuletnią umową z GKS-em Katowice.

26 letnia obrończyni przez ostatnie osiem sezonów występowała w Pogoni Szczecin, z którą w minionym sezonie sięgnęła po mistrzostwo Polski. W zakończonym sezonie w rozgrywkach ligowych wystąpiła w 12 spotkaniach, w których zanotowała jedną asystę. Wcześniej broniła barw AZS-u Wrocław i MKS-u Nysy Kłodzko, którego jest wychowanką.

Ponadto Michalczyk ma w swoim dorobku Mistrzostwo Europy do lat 17 z 2013 roku.

Koniec przygody Olszewskiej w śląskim zespole

W kadrze srebrnych medalistek Mistrzostw Polski w sezonie 2023/2024, piłkarek GKS-u Katowice, w przyszłej edycji rozgrywek zabraknie Joanny Olszewskiej.

Utalentowana defensorka w zespole z Katowice pojawiła się w lipcu 2018 roku, przechodząc z drużyny innego ekstraligowca – AZS-u Wrocław. Przychodząc do GieKSy Joanna Olszewska miała zaledwie 19 lat, co nie zmienia faktu, że jako tak młoda zawodniczka mogła pochwalić się niemałym doświadczeniem na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Olszewska swoją wartość piłkarską udowadniała zarówno w młodzieżowych reprezentacjach Polski, jak i aktualnie w dorosłej już kadrze narodowej.

Joanna Olszewska opuszcza GKS Katowice po sześciu latach gry w zespole, gry bardzo efektownej i efektywnej, zwieńczonej złotym i srebrnym medalem Mistrzostw Polski oraz zdobyciem Orlen Pucharu Polski.

 „Nie mówię do widzenia, ale do zobaczenia” – napisała na swoim profilu w serwisie Instagram Olszewska. Jaki będzie kolejny przystanek w jej karierze? Przekonamy się zapewne już niebawem.

Napastniczka odchodzi z GieKSy

Dżesika Jaszek odchodzi z drugiego zespołu ubiegłego sezonu Orlen Ekstraligi GKS-u Katowice.

Napastniczka występowała w barwach wicemistrzyń kraju przez rok. Wystąpiła w 21 meczach Orlen Ekstraligi, w których zdobyła siedem bramek. W rozgrywkach Orlen Pucharu Polski zagrała w sześciu meczach, w których strzeliła dwa gole. W przeszłości 28-latka występowała w Czarnych Antrans Sosnowiec, Górniku Łęczna i Unii Racibórz.

sportowefakty.pl – Zawodnik Górnika Łęczna w GKSie Katowic

Kolejny transfer sfinalizował beniaminek PKO Ekstraklasy GKS Katowice. Kontrakt z klubem z Bukowej podpisał Lukas Klemenz, ostatnio grający w Górniku Łęczna.

Po awansie do PKO Ekstraklasy GKS Katowice wzmacnia skład. W poniedziałek klub pozyskał kolejnego zawodnika. Na zasadzie transferu definitywnego do drużyny z Bukowej trafił Lukas Klemenz, który z GieKSą podpisał dwuletnią umowę.

To powrót obrońcy do Katowic. Klemenz karierę rozpoczął w Fortunie Głogówek, następnie grał w Sparcie Prudnik, Pomologii Prószków, a od 2011 w Odrze Opole. W latach 2013-2015 występował w Valenciennes FC. Następnie wrócił do Polski i grał Koronie Kielce, GKSie Bełchatów, Olimpii Grudziądz i GKSie Katowice.

W klubu z Bukowej rozegrał 28 meczów i strzelił w nich dwie bramki. Po sezonie 2017/2018 przeszedł do Jagiellonii Białystok. Ponadto grał w Wiśle Kraków i węgierskim Honvéd FC. Ostatni rok spędził w Górniku Łęczna.

To drugi letni transfer klubu z Katowic. Wcześniej GKS pozyskał Borję Galana, wyróżniającego się piłkarza Odry Opole.

weszlo.com – GKS Katowice ściągnął kolejnego zawodnika z ekstraklasową przeszłością

Władze GKS-u Katowice zdają sobie sprawę, że jeżeli beniaminek ma mieć szansę na utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej, muszą wzmocnić kadrę zespołu. Ich nowym nabytkiem został właśnie Adam Zreľák.

Borja Galán (ostatnio Odra Opole), Lukas Klemenz (Górnik Łęczna) oraz Adam Zreľák (Warta Poznań) – drużyna z Katowic ściągnęła na razie w letnim okienku transferowym trzech zawodników.

Ich najnowszy nabytek, czyli słowacki napastnik, od 2021 roku był związany z Wartą Poznań. W ubiegłym sezonie 30-latek zmagał się z kontuzją więzadeł krzyżowych, dlatego wystąpił w zaledwie 14 spotkaniach, w których zdobył cztery bramki i zanotował dwie asysty.

Adam Zrel’ák związał się z GKS-em Katowice kontraktem, który będzie obowiązywał do końca czerwca 2026 roku.

dziennikzachodni.pl – Krzesełka na nowym stadionie utworzą napis

Na nowym, będącym w budowie Stadionie Miejskim rozpoczął się montaż krzesełek. Ich kolorystyka będzie układała się w napis KATOWICE.

Nowy Stadion Miejski, dedykowany GKS Katowice, będzie miał trybuny na 14.896 osób plus halę dla 2.792, dwa trawiaste boiska treningowe, parkingi oraz małą infrastrukturę. Inwestycja rozwija się zgodnie z planem i właśnie rozpoczął się jeden z najbardziej efektownych momentów: montaż krzesełek.

Obiekt powstaje na Załęskiej Hałdzie, obok autostrady A4, a ulica przy której jest położony otrzyma nazwę Nowa Bukowa, nawiązującą do „matecznika” GKS Katowice. Prace zakończą się jesienią, a pierwsze mecze mają zostać rozegrane w rundzie wiosennej.

katowickisport.pl – W GKS-ie Katowice grał pięć lat. Przenosi się do Zagłębia Sosnowiec

Grzegorz Janiszewski, 28-letni środkowy obrońca, został dwunastym letnim nabytkiem Zagłębia Sosnowiec. Piłkarz, który przez ostatnie pięć sezonów reprezentował barwy GKS-u Katowice, podpisał z sosnowieckim klubem dwuletni kontrakt.

olimpijska2.pl – Sparing: GKS Katowice vs Polonia Bytom 0-2 (0-1)

W zakończonym przed kilkoma minutami drugim meczu sparingowym tego lata, Polonia Bytom wygrała 2-0 (1-0) z beniaminkiem ekstraklasy GKS-em Katowice. Dla drużyny trenera Łukasza Tomczyka gole strzelali: Kamil Wojtyra w 31 minucie oraz Dawid Zagórski (zawodnik testowany) w 66 minucie spotkania. Sparing rozegrano w Ustroniu, gdzie GKS przebywa na zgrupowaniu.

jastrzębianie.pl – GKS Jastrzębie remisuje z GKS-em Katowice w pierwszym sparingu

[…] Do przerwy, mimo iż w naszym zespole wystąpiło kilku testowanych zawodników, jastrzębianie radzili sobie całkiem nieźle. Stworzyli 3 niezłe sytuacje, a przynajmniej jedną z nich powinni zamienić na gola. W sytuacji „sam na sam” górą był jednak golkiper katowiczan. Gdy wydawało się, że GKS Jastrzębie obejmie prowadzenie, gola strzelili podopieczni Rafała Góraka. Do siatki trafił doświadczony Mateusz Mak i skromne prowadzenie beniaminka ekstraklasy utrzymało się do przerwy.

W II połowie trener Dawid Pędziałek, co nie jest nowością w meczach sparingowych, wymienił niemal cały skład. W drużynie rywala, który przed południem grał kontrolnie z Polonią Bytom i przegrał 0:2, takich roszad nie zarejestrowano. Zasłużone wyrównanie dla naszego zespołu uzyskał Krystian Mucha, który zdecydował się na mocny strzał. Interwencję bramkarzowi GKS-u Katowice utrudnił nieco rykoszet, ale brawa dla „Muszki” za decyzję.

Po chwili gratulacje należały się, bez kwestii, Jakubowi Sidze. Nasz piłkarz przejął świetne podanie z głębi pola i samodzielnie wypracował sobie sytuację, którą zamienił na gola, po którym GKS Jastrzębie objął prowadzenie. Cieszyliśmy się z niego przez kilka minut, bo katowiczanie zdołali doprowadził do wyrównania. W końcówce spotkania aktywny w II połowie Siga mógł przesądzić o naszym zwycięstwie, ale po niezłej, indywidualnej akcji, nie trafił w bramkę. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 2:2.

gazetakrakowska.pl – Zwycięstwo krakowian w meczu z beniaminkiem ekstraklasy

W rozegranym w niedzielę 30 czerwca sparingu w Ustroniu Śląskim II-ligowy Hutnik pokonał beniaminka ekstraklasy GKS Katowice 3:1.

[…] Przewagę w pierwszej części mieli katowiczanie, co udokumentowali najpierw trafieniem piłką w słupek, a następnie skierowaniem futbolówki do siatki przez Aleksandra Komora, który najprzytomniej zachował się w zamieszaniu podbramkowym po rzucie rożnym.

Na drugą połowę do gry wyszła zupełnie inna jedenastka GKS i wtedy do głosu doszli krakowianie. Wszystkie trzy gole zdobyli zawodnicy testowani, przy czym drugi był kuriozalny, bo spotkanie było rozgrywane przy silnych podmuchach wiatru i piłka wpadła do bramki Przemysława Pęksy bezpośrednio z kornera.

Trener Musiał, podobnie jak dzień wcześniej w sparingu z Grębałowianką (5:0), testował kolejnych kandydatów do gry w Hutniku.

Bardziej przyglądałem się zawodnikom indywidualnie, niż patrzyłem na grę całego zespołu, choć oczywiście trudno uniknąć całościowej oceny – powiedział nam po meczu Maciej Musiał. – Jesteśmy cały czas w fazie budowania drużyny, co nie do końca mi odpowiada, bo chciałbym już skupić się na sezonie, ale nie jest to możliwe, bo przynajmniej pół składu to zawodnicy, których grze się przyglądam. Widać to było przede wszystkim w pierwszej połowie, gdy rywal nas zdominował i był zdecydowanie lepszy, prowadził do przerwy 1:0. Oprócz tego, że była większa jakość piłkarska Katowic, to także po ich stronie była organizacja gry. Widać, że to zespół ukształtowany, a my jesteśmy dopiero w fazie dokładania kolejnych elementów. Natomiast w drugiej połowie te role się odwróciły, wiatr miał duże znaczenie, bo był bardzo porywisty. Grając z wiatrem, to my przejęliśmy inicjatywę i to sprawiło, że wynik się odwrócił i wygraliśmy 3:1. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, jak to się skończyło. Druga połowa z pewnością bardzo pozytywnie wpłynie na zespół.

SIATKÓWKA

siatka.org – GKS postawił na doświadczenie. Austriak dołączył do katowickiej drużyny

Nadal będzie trwała przygoda Alexandra Bergera z PlusLigą. Austriacki przyjmujący spędzi w niej już czwarty sezon. Z Lubina przeniósł się jednak do Katowic i tym razem punkty zdobywał będzie dla GKS-u.

Trwa odsłanianie kart GKS-u Katowice na sezon 2024/2025. Do drużyny prowadzonej przez Grzegorza Słabego jako pierwszy dołączył Aymen Bouguerra. Wiadomo już, że wraz z Tunezyjczykiem za przyjęcie w ekipie z Górnego Śląska odpowiedzialny będzie również Alexander Berger, dla którego kolejny sezon będzie już czwartym spędzonym na parkietach PlusLigi.

Alexander Berger ostatnie trzy lata spędził w Polsce. Sezon 2021/2022 rozegrał w ekipie Cerrad Enea Czarnych Radom, a przez kolejne dwa lata występował w Cuprum Lubin, ale w międzysezonowej przerwie rozstał się z miedziową drużyną. Austriak zaczynał zawodowe granie w siatkówkę w Supervolley Ens, a swoje pierwsze poważnie sportowe sukcesy odnosił w Volleyball Team Tirol, z którym zdobywał cztery razy mistrzostwo Austrii i raz Puchar Austrii.

W sezonie 2014/2015 przeniósł się do francuskiego Nantes Rezé Métropole Volley, a następnie do ligi włoskiej, gdzie jego pierwszym klubem było Pallavolo Padwa. Największe sukcesy Bergera we włoskiej Serie A miały miejsce podczas gry w Sir Safety Perugia, którego barw bronił w latach 2016-2019. Przyjmujący z Austrii sięgnął w tym czasie po złoty (2018), srebrny (2019) i brązowy medal mistrzostw Włoch (2017) oraz dwukrotnie po Puchar Włoch (2018 i 2019), a także po Superpuchar Włoch (2017) oraz srebrny i brązowy medal siatkarskiej Ligi Mistrzów. Po okresie owocnych występów w ekipie z Perugii reprezentował włoskie YouEnergy Volley oraz turecki Halkbank Ankara.

Berger to od lat ważna postać kadry narodowej Austrii, z którą zdobył w 2016 roku brąz Ligi Europejskiej, a sam zawodnik został wtedy wybrany najlepszym przyjmującym turnieju finałowego tej imprezy. W tym roku Berger brał udział w meczach Srebrnej Ligi Narodów, w której Austria zajęła drugie miejsce, przegrywając zacięty finał z Izraelem.

– Mogę zdradzić, że to nie pierwsze okienko transferowe, w którym próbowaliśmy pozyskać Alexandra Bergera. Bardzo cieszę się, że tym razem się udało, bo jego umiejętności i doświadczenie mogą być kluczowe w wyzwaniach, które stoją przed nami. Podczas swojego pobytu w poprzednich klubach zawsze był ich liderem. Liczymy, że tak będzie także w Katowicach – ocenił dyrektor sekcji siatkówki GKS-u Katowice, Jakub Bochenek.

Doświadczony amerykanin nowym nabytkiem GKS-u Katowice

Joshua Tuaniga nowym rozgrywającym GKS Katowice. Reprezentant Stanów Zjednoczonych we wcześniejszych latach występował w dwóch plusligowych zespołach – Ślepsk Malow Suwałki, Indykpol AZS Olsztyn. Na siatkarza z pewnością czekają nowe zadania, gdyż ma być on filarem GieKSy w kolejnym sezonie.

Klub z Katowic poinformował o kolejnym wzmocnieniu. W następnym sezonie barw drużyny będzie bronił Joshua Tuaniga. Reprezentant Stanów Zjednoczonych po ukończeniu Long Beach State University, z którym dwukrotnie sięgał po mistrzostwo akademickich rozgrywek NCAA i mistrzostwo Big West Conference (2018, 2019), związał swoją karierę z polskimi klubami. 27-letni rozgrywający grał wcześniej w Ślepsku Malow Suwałki oraz Indykpolu AZS Olsztyn. Przygoda z olsztyńskim klubem nie należała jednak do najbardziej udanych, gdyż siatkarz nabawił się poważnego urazu. 20 stycznia 2023 Joshua Tuaniga doznał kontuzji podczas meczu 21. kolejki PlusLigi z drużyną BBTS w Bielsku-Białej. W drugim secie zawodnik upadł na boisko, wykręcając łokieć. Rozgrywającego przewieziono do szpitala, lecz rekonwalescencja trwała wyjątkowo długo.

Teraz rozgrywający wraca w pełni sił do gry i ma nadzieję osiągnąć coś dużego z nowym klubem – GKS-em Katowice.

– W sezonie, jaki nas czeka, wiedzieliśmy, że musimy postawić na doświadczonego rozgrywającego, który ma już obycie w PlusLidze. Takim zawodnikiem jest właśnie Josh. Spędził już w naszym kraju kilka lat i doskonale wie, jak wymagające są nasze rozgrywki. Wierzymy, że jego umiejętności poprowadzą zespół do osiągnięcia naszych celów – powiedział dyrektor siatkarskiej sekcji GKS-u Katowice Jakub Bochenek.

Tuaniga dotychczas w polskiej ekstraklasie rozegrał 132 spotkania. Dobra dyspozycja z wcześniejszych sezonów przełożyła się na kilkukrotną nominację do drużyny marzeń kolejki, a także siedmiokrotną nagrodę MVP dla najlepszego zawodnika meczu PlusLigi. Jako reprezentant swojego kraju sięgnął po dwa medale Ligi Narodów, w 2022 oraz 2023 roku, a także stanął na najniższym stopniu podium w Pucharze Świata w 2019 roku. W tegorocznej lidze narodów również otrzymał szansę na pokazanie swoich umiejętności.

HOKEJ

hokej.net – Ranking klubów europejskich. GieKSa wyżej od Unii

GKS Katowice przegrał rywalizację o mistrzostwo Polski z Re-Plast Unią Oświęcim, ale znalazł się wyżej w opublikowanym dziś rankingu Top 250 klubów europejskich za ostatni sezon. Polska ma w nim mniej przedstawicieli niż przed rokiem, za to wszyscy zaliczyli awanse.

Ranking 250 najlepszych klubów europejskich za ostatni sezon publikuje tradycyjnie popularny francuski portal „Hockey Archives”. To już 27. edycja zapoczątkowanego w 1997 roku zestawienia.

W tegorocznej zmieściły się 4 zespoły z Polski, czyli mniej niż przed rokiem, kiedy było ich 5. Są to: GKS Katowice, Re-Plast Unia Oświęcim, GKS Tychy oraz JKH GKS Jastrzębie.

Najwyżej umieszczonym w klasyfikacji klubem z Polski jest GieKSa, która zajęła 122. miejsce, czyli o 29 pozycji wyżej niż przed rokiem. Katowicka ekipa co prawda przegrała finał play-off z Unią, ale w rankingu „Hockey Archives” brane pod uwagę są także wyniki wygranego przez GKS sezonu zasadniczego oraz Pucharu Kontynentalnego, w którym zespół Jacka Płachty awansował do turnieju finałowego.

Warto odnotować, że tak wysoko żadnej polskiej drużyny Francuzi nie klasyfikowali od 23 lat. W 2001 roku 102. miejsce zajmowała Unia Oświęcim.

Co ciekawe, przed rokiem, jako mistrz Polski, GKS Katowice nie znajdował się we francuskim rankingu najwyżej z polskich drużyn, bowiem wyprzedzały go: Comarch Cracovia, która tym razem z listy Top 250 wypadła, a także Re-Plast Unia Oświęcim.

Tym razem Unia znalazła się za GieKSą. Odzyskanie tytułu mistrzowskiego pozwoliło jej jednak nieco awansować – ze 146. na 143. miejsce. To jej najwyższa pozycja w rankingu od 2004 roku, gdy była 126.

Awansowały także dwa pozostałe polskie zespoły w zestawieniu. GKS Tychy minimalnie, bo tylko o jedną pozycję ze 160. na 159., a JKH GKS ze 196. na 183. Tyszanie znaleźli się w klasyfikacji już po raz 20. z rzędu, co jest zdecydowanie najdłuższą serią ze wszystkich polskich klubów, ale tak wysoko jak w tym roku, nie byli od 24 lat.

Wszystkie polskie drużyny zaliczyły awanse, ale z drugiej strony sklasyfikowano ich najmniej od 2019 roku, gdy w zestawieniu znalazło się tylko 3 przedstawicieli naszego kraju.

Na szczycie rankingu po raz drugi z rzędu jest drużyna ze Szwecji. Mistrz tego kraju i finalista Hokejowej Ligi Mistrzów Skellefteå AIK awansował z zajmowanego przed rokiem miejsca 2.

[…] Obaj znani już rywale GKS-u Katowice z grupy Pucharu Kontynentalnego plasują się w rankingu za wicemistrzem Polski. Brûleurs de Loups Grenoble są na 137., a Aalborg Pirates na 145. miejscu.

Ranking Top 250 klubów europejskich „Hockey Archives” – czołówka i miejsca polskich klubów:

1. Skellefteå AIK (Szwecja)

2. Dynamo Pardubice (Czechy)

3. ZSC Lions Zurych (Szwajcaria)

4. Mietałłurg Magnitogorsk (Rosja)

5. Växjö Lakers (Szwecja)

6. Tappara Tampere (Finlandia)

7. Färjestad Karlstad (Szwecja)

8. Frölunda Göteborg (Szwecja)

9. Eisbären Berlin (Niemcy)

10. Oceláři Trzyniec (Czechy)

——————————————-

[…] 122. GKS KATOWICE

143. RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM

159. GKS TYCHY

183 JKH GKS JASTRZĘBIE

Kieler na dłużej w GieKSie

Szefostwo GKS-u Katowice poinformowało o kolejnym podpisanym kontrakcie. Tym razem swoją umowę

z ekipą z alei Korfantego przedłużył Michał Kieler. Dla 28-letniego bramkarza będzie to drugi z rzędu, a w sumie czwarty sezon w barwach GieKSy.

28-latek swój pierwszy epizod z katowickim klubem zaliczył w latach 2018-2020. Następnie kontynuował swoją karierę w zespołach Stoczniowca Gdańsk oraz JKH GKS-u Jastrzębie.

Z GKS-em Katowice zawodnik ponownie związał się przedsezonem 2023/2024.

W zeszłym sezonie Kieler, pełniąc rolę zmiennika Johna Murraya, wystąpił w 11 spotkaniach TAURON Hokej Ligi, notując skuteczność obron na poziomie 92,4 procent oraz w dwóch spotkaniach Pucharu Kontynentalnego.

Plan przygotowań GieKSy. Rywale z Niemiec i Czech

Poznaliśmy plan przygotowań do nadchodzącego sezonu GKS-u Katowice. W letnim okresie przygotowawczym wicemistrzowie Polski rozegrają osiem sparingów. Wśród rywali zespołu Jacka Płachty znajduje się przedstawiciel niemieckiej Oberligi, oraz najlepsza ekipa sezonu zasadniczego zaplecza czeskiej ekstraklasy.

Pierwszy etap przygotowań zawodnicy realizować będą indywidualnie, zgodnie z planem przygotowanym przez sztab trenerski. Pierwsze wspólne zajęcia na lodzie zostały zaplanowane na 29 lipca na katowickim Jantorze. Do 2 sierpnia odbywać się będzie również Prospect Camp, w ramach którego młodzi zawodnicy będą mieli możliwość zaprezentowania się przed sztabem trenerskim GKS-u Katowice. Serię gier sparingowych wicemistrzowie Polski zainaugurują w dniach 14-16 sierpnia udziałem w Turnieju o Puchar RT Torax w Porubie. Oprócz gospodarzy, drużyny HC RT Torax Poruba, stawkę drużyn uzupełnią AZ Hawierzów oraz JKH GKS-u Jastrzębie. W dniach 23-25 sierpnia podopieczni Jacka Płachty wezmą udział w turnieju w Oświęcimiu, gdzie katowiczanie zagrają z drużyną Re-Plast Unii Oświęcim oraz rywalem zza granicy, który zostanie potwierdzony w najbliższych tygodniach.

29 sierpnia GieKSa w Katowicach raz jeszcze zmierzy się z najlepszym zespołem sezonu zasadniczego zaplecza czeskiej ekstraligi- RT Torax Poruba. 31 sierpnia oraz 1 września planowane jest rozegranie w Katowicach dwumeczu przeciwko niemieckiemu Ice Fighters Leipzig, drużynie występującej w Oberlidze, a więc na trzecim poziomie rozgrywkowym w Niemczech. 7 września, zatem tuż przed inauguracją rozgrywek TAURON Hokej Ligi, GKS Katowice zmierzy się na wyjeździe z drużyną PZU Podhala Nowy Targ.

Plan sparingów GKS-u Katowice przed sezonem 2024/2025 TAURON Hokej Ligi:

14-16 sierpnia: turniej w Ostrawie (AZ Hawierzów, HC RT Torax Poruba, JKH GKS Jastrzębie)

23-25 sierpnia: turniej w Oświęcimiu

29 sierpnia: HC RT Torax Poruba (Katowice)

31 sierpnia i 1 września: IceFighters Leipzig (Katowice)

7 września: PZU Podhale Nowy Targ (Nowy Targ)

W licencjach bez zmian. Cztery kluby muszą uzupełnić dokumentację

Wczoraj (01.07) powinien zakończyć się proces licencyjny. Powinien, bo niektóre polskie kluby wciąż nie dopełniły niezbędnych warunków.

Do tej pory prawo do gry w TAURON Hokej Lidze na sezon 2024/2025 otrzymało pięć klubów: Re-Plast Unia Oświęcim, GKS Katowice, GKS Tychy, JKH GKS Jastrzębie i Comarch Cracovia. Warto wspomnieć, że jastrzębianie otrzymali licencję z zastrzeżeniem w postaci nadzoru infrastrukturalnego, który polega na cyklicznym weryfikowaniu prac na obiekcie.

[…] Proces licencyjny miał zakończyć się 30 czerwca. Dziś wiemy, że tak się nie stanie. Formalności wciąż nie spełniły pozostałe cztery zespoły, a więc PZU Podhale Nowy Targ, Zagłębie Sosnowiec, KH Energa Toruń i Marma Ciarko STS Sanok.

Każdy z nich jest na innym etapie, więc otrzymał od komisarz THL osobne terminy na uzupełnienie zaległości.

A czasu jest coraz mniej, bo do końca lipca powinien powstać terminarz na nowy sezon.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Arka Gdynia kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Fani Arki Gdynia są weteranami polskich trybun. Mogą pochwalić się zorganizowanym ruchem kibicowskim już w połowie lat 70. Kiedy w wielu polskich miastach nie istniał nawet zalążek kibicowania, to Arkowcy na początku lat 80. ściągali kibiców do Gdyni na Zjazd Klubów Kibica. Na początku lat 80. słynna „Górka” dopingowała już swoich zawodników. Wejście na legendarną trybunę było od strony lasu, w tyle Bałtyk – klimat nie do powtórzenia w dzisiejszych czasach. Później Arka przeniosła się w miejsce, w którym swój stadion miał Bałtyk Gdynia. Natomiast na Górce co roku spotykają się pokolenia fanów MZKS-u. 

Liczba zgód Arki jest ogromna. Ich najstarsza przyjaźń, która przetrwała do dziś, to Polonia Bytom (1974 rok). Inne bardzo stare zgody Arkowców to Zaglębie Lubin (1983), Cracovia (1988) czy Gwardia Koszalin (1989). W 1996 roku związali się sztamą z Lechem Poznań, co równolegle utworzyło tzw. Wielką Triadę. Najmłodsza przyjaźń to KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (2004), choć z perspektywy czasu to już stara zgoda – ma przecież 21 lat. Arkowcy mają pod sobą również fan cluby, które działają prężnie pod skrzydłami Arki. Są to Gryf Wejherowo, Kaszubia Kościerzyna i Orkan Rumia.

W przypadku kibiców Gryfa warto na chwilę się zatrzymać. Jeszcze w 2004 roku dla naszego magazynu „Bukowa”, zaprezentowali się jako… kibice GieKSy. Obecnie działają już na innej płaszczyźnie, tworząc „sportowy” skład, dzięki któremu dorobili się zgody z Gwardi. Mimo tego, że Gwardia jest sztamą Arki, to wciąż są postrzegani jako fan club, ale czasy się zmieniają i coraz częsciej mówi się po prostu „rodzina”.

W pewnym okresie Arka posiadała tak wiele zgód równolegle, że powstała flaga „Arka Przymierza”, ale nie wszystkie relacje przetrwały próbę czasu. W przypadku Górnika Wałbrzych czy Polonii Warszawa to były również bardzo stare przyjaźnie.

Mieli również epizod jednej zagranicznej zgody, jakim było związanie się ze słynnym Olimpique Marsylia, co na tamte czasy (choć zapewne i w obecnych) było czymś głośnym.

Arka, oprócz wczesnego zapoczątkowania swojego kibicowskiego rzemiosła na trybunach, była również od samego początku organizatorem Zjazdów Klubu Kibica. Dbano na nich o swoich gości, a spotkanie nie kończyło się na wymianie pamiątek klubowych. Fani Arki zabierali przyjezdnych nad Morze Bałtyckie, pokazywali marynarkę wojenną czy udawali się pod pomnik Westerplatte.

Na początku 1995 roku Arka była inicjatorem turnieju kibiców, na którym utworzony został pakt na reprezentację. Ustalono wtedy:

„1. Na meczach reprezentacji następuje rozejm pomiędzy zwaśnionymi kibicami poszczególnych klubów. Dotyczy to zarówno spotkań wyjazdowych, jak i rozgrywanych w kraju.
2. Ustalenie to dotyczy również tras dojazdowych.
3. Na spotkaniach wyjazdowych z uwagi na ograniczoną ilość miejsca, fajni jednego klubu będą mieli prawo do wywieszania tylko jednej flagi.
4. Zaprzestaje się niszczenia pozostających na parkingach pojazdów fanów innych drużyn.
5. Kibice klubów, które nie zechcą zastosować się do powyższych ustaleń będą traktowani „po staremu” przez wszystkie umawiające się strony aż do chwili przyjęcia tych zasad.
6. Zebrani i uchwalający powyższe ustalenia zdają sobie sprawę, że podczas spotkań wyjazdowych reprezentacji ze ścisłym przestrzeganiem ustalonych reguł nie będzie kłopotów, choćby dlatego, że umawiający stanowią znaczny procent polskiej publiczności na trybunach. Z pewnością ustalenia te spotkają się z oporem w czasie rozgrywania meczów na terenie kraju, lecz będą one konsekwentnie wdrażane w życie.
7. Konflikt pomiędzy fanatykami Pogoni Szczecin i Cracovii zostanie uregulowany przez obie zainteresowane grupy bez wtrącania się szalikowców innych zespołów.
8. Wszystkie powyższe ustalenia dotyczą spotkań reprezentacji narodowej. W spotkaniach drużyn ligowych zachowanie kibiców nie ulegnie zmianie.”

Pakt nie przetrwał próby czasu, bo dojeżdżanie na kadrze cały czas trwało i co chwilę pojawiały się wzajemne zarzuty. Na meczach kadry działo się naprawdę wiele i Arka, zanim jeszcze przystąpiła do paktu i Wielkiej Triady, naprawdę tam namieszała, czym zyskała uznanie w całej Polsce. Ich fenomen polegał na tym, że jechali na mecz reprezentacji do Chorzowa lub Zabrza, i mimo odległości potrafili się znakomicie pokazać i zlać wiele ekip. Na meczu z Rumunią pojechało 300 osób do bicia, a ich flaga „Ultras Arka” wisiała obok naszej barwówki. Nie inaczej było na wyjazdach kadry. Później Polska rozgrywała mecze na stadionie Legii Warszawa i tam również wyjaśniano swoje waśnie, mając mocno na pieńku z Legią i Zagłębiem Sosnowic. Arka miała ten „problem”, że grając na poziomie obecnej drugiej ligi (trzecim poziom rozgrywkowy), nie miała za wiele możliwości do spotkań z ekipami z wyższych lig. Mecze reprezentacji stały się dla nich miejscem, gdzie mogli wyjaśniać swoje sprawy ze znienawidzonymi ekipami, między innymi Legią czy Śląskiem Wrocław.

W 1997 roku Polska grała w Ostravie. Na ten mecz wiele ekip ostrzyło sobie i coraz więcej z nich chciało trafić legendarną Arkę. Wyjątkowo ciśnienie miało na nich Zagłębie Sosnowiec, które stoczyło tam starcie z Arką&Lechem oraz nami. O nas było wyjątkowo głośno tego dnia. Nie było wówczas Internetu i szybkiego rozpowszechniania wieści, jakie mamy obecnie. Pod koniec 1996 roku powstała pierwsza międzynarodowa zgoda – GieKSy i Banika. W marcu na meczu Czechy – Polska ekipa GieKSy, która przyjechała w 80 głów, zasiadła wspólnie z Banikiem na jednym sektorze wywieszając flagę „GKS Katowice”. Dzięki temu pozostałe ekipy z naszego kraju dowiedziały się o nowej sztamie.

Co do naszej styczności z kibicami Arki, to była ona bardzo słaba. W połowie lat 80. przez zgodę z Górnikiem Zabrze, mieliśmy chwilową sztamę z Arkowcami, ale była to bardzo krótka relacja. Arka z Górnikiem do połowy lat 90. miała bardzo dobre relacje – w młynie MZKS-u przewijały się szale Górnika, a znana flaga „Hooligans From Arka” wisiała na Roosevelta. Na początku lat 90., kiedy Arkowcy przyjeżdżali do Tychów, Rydułtowy czy Wodzisławia Śląskiego, to właśnie KSG dawało wsparcie Arce. Wszystko zakończył miraż „Śląskiej siły”, czyli utworzenie zgody Górnika z Ruchem Chorzów na mecz kadry. Arka ostro na nim dymiła, co w Bytomiu przyjęto z ogromnym entuzjazmem.

Z Arką graliśmy wiele spotkań ze sobą w latach 70., ale świadomie (mimo przecinania się na meczach kadry w latach 90.), trafiliśmy ich w Pucharze Polski jesienią 1995 roku. Na 1/16 rozgrywek wyruszyło 8 fanatyków GieKSy, ale zostali rozkminieni i obici. Arka doceniła jednak ich poświęcenie i dała możliwość obejrzenia meczu. Gospodarze niespodziewanie wyeliminowali GKS i w następnej rundzie zagrali właśnie z Górnikiem Zabrze, na którym definitywnie zakończyła się zgoda MZKS i KSG.

Po 8 latach ponownie zagraliśmy z Arkowcami i znowu w Pucharze Polski. Jednak wtedy jechaliśmy już jako inna ekipa, która zaczynała budować swoją pozycję na Górnym Śląsku, słynąca z zaliczenia wszystkich wyjazdów. Przez renomę, jaką wówczas miała Arka, ciśnienie na wyjazd było potężne. We wrześniu 2003 roku do Gdyni pojechało 361 głów, co na środę było fenomenalnym wynikiem. Mało tego i dla porównania – w całym sezonie 2003/2004 naszym najlepszym wyjazdem był… Górnik Zabrze w 270 głów. To tylko pokazuje jaką rangę miał wyjazd Gdyni i to mimo meczu w środku tygodnia. Było o nas głośno na tym wyjeździe i to nie tylko przez liczbę. Wszystko za sprawą sytuacji po meczu rozgrywanym kilka dni wcześniej w Łęcznej, na którym nie mogliśmy się pojawić przez remont sektora gości. Piłkarze po laniu 1:4 zastali na parkingu klubowym komitet powitalny chuliganów. Wypłacono kilka strzałów, a TVN zrobił z tego ogólnopolską aferę. Ich dziennikarze dotarli do Gdyni, prosząc o wypowiedź do kamery, ale zostali z niczym. GKS wygrał 1:0 i awansował dalej.

W sezonie 2007/2008 spotkaliśmy się w pierwszej lidze. Wyjazd mimo środy cieszył się u nas sporym zainteresowaniem i do Trójmiasta wybrało się 334 fanatyków, w tym 13 Banik Ostrava. Rekordu sprzed 4 lat nie udało się pobić, ale Arkowcy chwalili nas za liczbę (to była środa), jak i całą prezentację. Piłkarze przegrali 2:3.

Wiosną 2008 graliśmy u siebie. W marcu niestety, podczas powrotu ze Stalowej Woli, miały miejsce w wydarzenia znane później jako „Mydlniki”. To właśnie na krakowskiej stacji kolejowej zostaliśmy skatowani przez policję, a kilkadziesiąt osób zostało aresztowanych na kilka miesięcy. Na wielu stadionach wisiały wtedy transparenty „Stop policyjnej prowokacji”. Nie inaczej było w sektorze gości, a kibice Arki zrobili zrzutkę we własnym gronie i przekazali nam pieniądze na pomoc prawną. Tego dnia zawitali w rekordowe 1000 głów, w tym 340 Polonia Bytom, co do dzisiaj jest ich najlepszą liczbą wyjazdową w Katowicach. Po meczu zgody się rozdzieliły  – Arka pomaszerowała na Stadion Śląski wspierać Lecha Poznań, który grał z Ruchem (wówczas też wynajmowali ten stadion). Piłkarze wygrali 3:2.

Kolejne nasze spotkanie to sezon 2011/2012. Te mecze odbyły się jedynie na murawie. Na Bukowej graliśmy w październiku 2011 roku, ale przez wyłączoną Trybunę Północną nie mogliśmy przyjmować kibiców gości i spotkania na Bukowej zaczynały tracić na wartości. Arki zabrakło, a na murawie dostaliśmy nudne 0:0.

W maju 2012 roku graliśmy w Gdyni, ale mecz nie miał charakteru święta na trybunach. Arka od dłuższego czasu walczyła z zarządem o dobro klubu (podobny scenariusz co my z Markiem Szczerbowskim), więc cały zorganizowany ruch kibicowski na Arce zawiesił działalność. GieKSiarze uszanowali sytuację Arki i nie pojechali do Trójmiasta. Na murawie było 1:1.

W październiku 2012 roku graliśmy ponownie w Gdyni. Początkowo mieliśmy informację, że sektor gości będzie zamknięty (Arka zakończyła bojkot, wróciła na trybuny), ale chwilę przed meczem okazało się, że zostaniemy wpuszczeni. Przełożyło się to na naszą liczbę – do Gdyni pojechało 140 fanatyków GieKSy, w tym 33 Górnik Zabrze i 3 JKS Jarosław. GieKSa niespodziewanie wygrała 2:1.

W maju 2013 roku ponownie zabrakło fanów Arki. Tym razem mieli zakaz wyjazdowy, a 3 przedstawicieli zasiadło gościnnie na naszych sektorach. Ultras GieKSa świętowała 10-lecie działalności i zaprezentowała oprawę: „Wszyscy jedziemy na wózku wspólnym, reprezentujemy GieKSę to powód do dumy”, z użyciem flag z nazwami dzielnic i fan clubów. GieKSa niestety przegrała 1:2.

Jesienią 2013 roku ponownie podejmowaliśmy Arkę. Goście mogli wreszcie przyjechać do Katowic. Środowy termin sprawił, że na stadionie pojawiło się tylko 2200 widzów. W tej liczbie było 220 kibiców gości, z czego 150 stanowiła Polonia Bytom. GKS wygrał 2:0.

Wiosną 2014 graliśmy z Arką na wyjeździe. Sobotni termin sprawił, że pobiliśmy nasz rekord wyjazdowy do Gdyni – pojawiliśmy się liczbie 425 osób, w tym 44 fanów Górnika Zabrze. Arkowcy świętowali tego dnia 40-lecie zgody z Polonią. Piłkarze gospodarzy zlali naszych 3:0.

W listopadzie 2014 roku graliśmy ponownie w Gdyni, ale po awanturze z GKS-em Tychy PZPN przywalił nam półroczny zakaz wyjazdowy, więc zabrakło nas nad Bałtykiem. Arka wygrała 2:1.

Z Arką kończyliśmy sezon 2014/2015, Na mecz przyszło 1900 fanatyków, z czego 100 Arkowców. Po problemach z ochroną, która nie pozwoliła wnieść płótna Pasów „Jude Gang” doszło kłótni i goście opuścili przedwcześnie stadion. Na murawie nudne 0:0.

Chwilę po rozpoczęciu ligi w sezonie 2015/2016 graliśmy w sierpniu w Gdyni, ale wciąż wiszący na nas zakaz wyjazdowy sprawił, że zabrakło tam kibiców GieKSy. GKS przegrała 0:1.

W marcu 2016 roku na inaugurację rundy wiosennej zmierzyliśmy z Arką. Do tego po blisko pół roku mogliśmy wrócić na Blaszok (awantura z Zagłębiem Sosnowiec), więc głód dopingu był ogromny. Ultras GieKSa stworzyła ogromną sektorówkę „GieKSiarze – Zawsze Wierni”, która była nawiązaniem do repliki flagi, mającej swój debiut na tym meczu. Arkowcy przyjechali w komplecie, wykorzystując pulę 409 biletów. W tej liczbie tradycyjnie znalazła się Polonia Bytom, tym razem w 100 osób. Arka wygrała pewnie 2:0 i ostatecznie zameldowała się w Ekstraklasie.

Nasza późniejsza rozłąka była dłuższa. Arka pograła w Ekstraklasie i spadła do pierwszej ligi, ale w tym czasie po nieudolnych podejściach i nadziejach, że w końcu się uda, spadliśmy do drugiej Ligi na dwa sezony. W 2021 roku, czyli po 7 latach, Arka znowu mogła zawitać do Katowic. Goście w tamtym okresie wpadli w spory kryzys wyjazdowy, ale mimo meczu w czwartek o 18:00 nikt nie pomyślałby, że ich zabraknie. Przyjęliśmy to ze sporym szokiem i postanowiliśmy wbić szpilkę nieobecnym, wywieszając transparent: „Mieliście być tutaj wy, a są tylko świnki trzy.”, a towarzyszyły temu powiewające trzy świnki Peppa. Arka pokonała nas 4:2, ale wyjazdowe „zero” będzie im wypominane przy każdej okazji. W trakcie tego meczu pojawił się transparent w kierunku zarządu, a relacje między kibicami a klubem zaczynały się psuć.

W marcu 2022 roku mogliśmy po 8 latach pojechać do Gdyni, choć wszystko stało pod znakiem zapytania. Był to czas covidowych obostrzeń. Na szczęście wszystko się udało i pojechaliśmy w 361 osób, w tym 10 Górnik Zabrze. Gospodarze w 89. minucie strzelili bramkę na 2:1, ale… w 97. minucie Arkadiusz Jędrych doprowadził do wyrównania.

W sezonie 2022/2023 wiele się u nas wydarzyło. Podjęliśmy decyzję o bojkocie (Szczerbowski ciągnął klub na dno) i na meczach domowych pojawialiśmy się jedynie pod stadionem. Arka przyjechała wspierać swoich zawodników – pojawili się w 470 osób, w tym 300 Polonia Bytom. Goście wygrali 1:0.

W kwietniu 2023 roku graliśmy w Gdyni. Początkowo dostaliśmy 300 biletów, ale dzięki uprzejmości kibiców Arki mogliśmy pojawić się w 621 osób, w tym 40 Górnik Zabrze, 12 Banik Ostrava i 4 JKS Jarosław, co było naszą najlepszą liczbą w historii wizyt w Trójmieście. Gospodarze uczcili 20. rocznicę śmierci śp. Mariego, który zginął w awanturze na Grabiszyńskiej. Na murawie 2:2.

W sezonie 2023/2024 wydarzło się coś niezwykłego. Podejmowaliśmy Arkę w grudniu, a goście mimo liderowania w tabeli i sobotniego terminu, zawitali tylko w… 8 osób. GKS, w akrtycznych warunkach, zremisował 1:1, a Dawid Kudła wybronił rzut karny. Osatecznie ten 1 punkt miał ogromny wpływ na mecz w Gdyni…

Ostatnia kolejka sezonu i wiedzieliśmy, że w najgorszej opcji czekają nas baraże. Do Gdyni pojechaliśmy w 724 osoby, w tym 9 Górnik Zabrze i 19 ROW Rybnik. GieKSa po golu Adriana Błąda wygrała 1:0 i po 19 latach wróciła do upragnionej Ekstraklasy.

Arka Gdynia po 5 latach wróciła do Ekstraklasy i pierwszy raz od 1980 roku zagramy ze sobą mecz ligowy na najwyższym ligowym poziomie.

Wracając na koniec do fanów Arki, nie można zapomnieć o ich ikonie ruchu kibicowskiego – Zbyszku Rybaku. Rybak to Arka, Arka to Rybak. Legenda nie tylko kibiców Arki, ale całej polskiej sceny kibicowskiej. Budził strach i szacunek, a jego występ w słynnym filmie „Pod napięciem” jest już nieśmiertelny i znany każdemu kibicowi bez względu na wiek. Miał ogromny wpływ na utworzenie sekcji rugby, która nie dość, że zbudowała mistrzowską ekipę w tej dyscyplinie, to dorobiła się również stadionu, na którym reprezentacja Polski rozgrywa mecze w rugby. Polecam dokument „To My, rugbiści”, w którym można wczuć się w klimat tej zajawki. Jego kibicowski dorobek oraz sportową pasję do rugby można również poznać w książce „Zbigniew Rybak Syn Józefa”, którą wydał w 2022 roku. Wspomniał w niej także o GieKSie:

”Jakiś czas temu miałem też fajne spotkanie z kilkoma chuliganami GKS-u Katowice. W zasadzie byli to znajomi mojego dobrego kumpla, z którym pojawili się u mnie na sali treningowej. W trakcie treningu łatwo można poznać, z kim ma się do czynienia. Wystarczy zobaczyć, jak ktoś się zachowuje. W tym wypadku z chłopakami nie było żadnych problemów. Kultura i szacunek.”

Niestety ledwo po premierze książki, w dniu 21 grudnia 2022 roku, 49-letnia kibicowska Legenda odeszła do Valhalli. Dla mnie była to ogromna strata, a dedykacja od ikony trybun w książce jest jedną z moich najcenniejszych pamiątek w kibicowskich zbiorach. Zbyszek Rybak – szacunek na zawsze!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Był Ajax… czas na AEK Katowice?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy w poprzednim sezonie przystępowaliśmy do meczu z Legią w Warszawie, nastroje były więcej niż dobre. Co prawda sam mecz poprzedzający starcie z Wojskowymi, czyli mecz z „czerwoną latarnią” ligi Śląskiem Wrocław, był zremisowany, ale wcześniejsze zwycięstwa po kapitalnym spotkaniu z Pogonią i rozgromienie Puszczy pokazywały, że potencjał w naszej drużynie tkwi bardzo duży.

Tym razem jest inaczej. Nie chcę pisać, że diametralnie inaczej, bo trudno jeszcze wyrokować o pozycji naszej drużyny – nie tylko w tabeli, ale także czysto sportowej, na tle innych drużyn z ligi. Jednak w świadomości (i czuciu) kibiców zawsze będzie obowiązywało stwierdzenie, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. A tutaj możemy zaokrąglić to do trzech ostatnich spotkań, czyli wszystkich w tym sezonie. I do tej pory wyglądało to bardzo źle. Nie ma się co dziwić, że niektórzy eksperci już nas ochrzcili głównym kandydatem do spadku (Wojciech Kowalczyk) i np. „dobrym rywalem na przełamanie” (Wojciech Piela) dla Legii. Oddajmy jednak, że nie wszyscy – Adam Szała czy Robert Podoliński mocno akcentują, że wierzą w warsztat Rafała Góraka i to, że szkoleniowiec przywróci GKS na właściwe tory. Po wielu sytuacjach w poprzednich latach nie ma co temu zaprzeczać, ani wątpić w umiejętności trenera.

Problem jest jednak inny. Trener bowiem trenerem, ale tu chodzi o to czy da się z zastanego materiału lepić. I tu już pojawiają się schody – choć nie pewność. Okazuje się bowiem, że strata Oskara Repki i Sebastiana Bergiera znacząco wpłynęła na postawę drużyny. Jaka jest rzeczywista korelacja pomiędzy udziałem tych dwóch zawodników w poprzednim sezonie, a dobrymi wynikami GKS? Tego nie wiemy, pewnie trzeba by było zrobić analizę ścieżek i wiedza ta jest dostępna sztabowi szkoleniowemu i naszemu analitykowi. Wiemy przecież, że z Oskarem i Sebastianem, naszej drużynie przydarzyły się też bardzo słabe czy bezbarwne mecze. Wiemy jednak też, że ich błysk nieraz był decydujący. Co by nie mówić – 17 z 49 bramek strzelonych przez GKS w lidze były autorstwa tych dwóch zawodników. To jest 34,5% wszystkich trafień, czyli liczba olbrzymia.

A ze zdobywaniem bramek i kreowaniem sobie sytuacji mamy problem olbrzymi. Dość powiedzieć, że w statystyce xG mamy wskaźnik 2,49, który daje średnio 0,83 na mecz. Oczywiście nie jest to wskaźnik decydujący, bo obie bramki, które zdobył Bartosz Nowak były z poziomu xG 0,05, ale jednak wiele to mówi. Jakbyśmy prześledzili wszystkie trzy spotkania, to tak naprawdę nie mieliśmy ani jednej stuprocentowej sytuacji. Raczej to były takie pół-sytuacje, z których gol mógł paść, albo nie – jak ta Rosołka w Łodzi czy Wędrychowskiego z Zagłębiem. Ale jeśli to są nasze najlepsze okazje, to nie możemy liczyć na gole.

Maciej Rosołek i Aleksander Buksa nie dali na razie drużynie kompletnie nic. I póki co, wedle ekspertów nie jest to zaskoczenie, bo przecież zarówno oni, jak i my – interesujący się ekstraklasą kibice – wiedzieliśmy, że obaj ci piłkarze swoich drużyn nie zbawiają. Wiara, że nagle „odpalą” jest więc raczej irracjonalna, co nie znaczy, że jest to niemożliwe. Sam uważałem, że Maciej Rosołek w Legii spisywał się naprawdę nieźle i wręcz się dziwiłem, że lekką ręką go oddali. Pobyt w Piaście i obecne mecze w GKS pokazują jednak, że ten potencjał jest ze znakiem zapytania. A czy warto wierzyć? Jak najbardziej. Wspomniany przecież Sebastian Bergier przychodził jako – brzydko mówiąc – „odrzut” ze Śląska Wrocław, a u nas się solidnie rozstrzelał. Oskar Repka też przez długi czas był przeciętny do bólu, ale w pewnym momencie wskoczył na bardzo wysokie obroty. Nie ma więc co skreślać tych zawodników, problem jest taki, że… my punktów potrzebujemy na już, a GKS powoli musi przestać stawać się poligonem na odbudowę zawodników, a ma po prostu autorsko i zgodnie ze swoimi potrzebami – punktować, punktować i punktować.

Bez strzelonych bramek wiele nie osiągniemy. Problem jest taki, że zazwyczaj nie osiągniemy nawet remisu, bo obrona też pozostawia wiele do życzenia. O ile jeszcze trafienie Brunesa to była szybka akcja i szybka noga zarówno Norwega, jak i Ameyawa, to gole stracone z Zagłębiem i Widzewem były już po solidnych błędach naszej defensywy. Musimy więc poprawić zarówno grę w obronie, jak i ataku.

Ataku rozumianym także jako postawa drugiej linii czy/i wahadłowych. Bo naprawdę proporcja posiadania piłki i przebywania na połowie Widzewa do wykreowanych (czyli niewykreowanych) sytuacji była miażdżąca in minus. I Widzew to przeczytał – widząc, że z piłką nie jesteśmy w stanie zbyt wiele zrobić, po prostu nam ją oddał. Co jakiś czas wyściubiając nos z własnej połowy i wtedy robiło się bardzo groźnie.

Choć trenerzy nie lubią mówić o tzw. handicapach w takiej czy innej postaci, to my obecnie takich mini-przewag w kontekście starcia z Legią w Warszawie musimy się łapać. I tutaj trafiamy na najlepszy moment, jaki mogliśmy sobie w obecnej formie wyobrazić, żeby grać na Łazienkowskiej.

Zasadniczo mecz z GKS to absolutnie najmniej obecnie potrzebna Legii rzecz. I pewnie trener Iordanescu pluje sobie w brodę, że przełożyli spotkanie z Piastem między dwoma meczami z Aktobe. Wiadomo, wtedy to była kwestia dalekiej podróży itd., ale nie aż tak temat sportowy. Teraz zapewne chcieliby wszystkie siły skupić na rewanżu z AEK Larnaka, dojść do siebie fizycznie i mentalnie, a tu muszą się kopać po czołach z przybyszami ze Śląska w niedzielę.

Legia po czwartkowej klęsce z Cypryjczykami musi być trochę rozbita psychicznie. Raz z powodu wyniku, który powoduje, że awans, choć jeszcze realny, będzie wymagał niebywałego wysiłku. Dwa, że w drugiej połowie warszawianie po prostu przestali grać. Odcięło im prąd i nie potrafili praktycznie wyjść z własnej połowy. To był pokaz bezradności i wywieszenia białej flagi. Niezrozumiały i zaskakujący. Czy była to tylko kwestia tego upału? Nawet jeśli – to czy Legia była aż tak nieprzygotowana taktycznie i psychicznie, żeby w tych warunkach przybrać najbardziej efektywny sposób gry?

W każdym razie wielce prawdopodobne jest, że wszystkie siły Legii pójdą na czwartek i rewanż z AEK, a nie jutrzejsze starcie z GKS. To powoduje, że możemy spodziewać się na wpół albo w dużej mierze rezerwowego składu drużyny rumuńskiego szkoleniowca. W sumie to przewidział trener Górak mówiąc na konferencji po Zagłębiu, że „nie wiadomo, jakim składem zagra Legia”.

To daje pewną szansę GieKSie. Przede wszystkim zapewne oszczędzany będzie Jean Pierre Nsame, więc żądło Legii będzie osłabione. No ale to nie znaczy, że GKS staje się od razu dużo większym faworytem. Bo przecież zamiast Nsame zagra Szkurin, wielce prawdopodobne jest też, że cały mecz zagra wykluczony z rewanżu z AEK Bartosz Kapustka, no i przede wszystkim mega groźny Ryoya Morishita, który nie wiedzieć czemu, na Cyprze nie zagrał od pierwszej minuty.

Tak więc jeśli coś miało nam spaść z niebios to właśnie AEK gromiący Legię – choć może lepiej by było, gdyby tam było 3:1, kiedy szanse awansu byłyby bardziej realne, teraz też są, ale już z dość spektakularną remontadą. Ale rozbita Legia przypomina trochę casus Jagiellonii z poprzedniego sezonu, kiedy piłkarze Adriana Siemieńca przyjechali na Bukową pomiędzy meczami z Ajaxem Amsterdam. Katowiczanie to wykorzystali i pokonali Mistrza Polski.

GieKSa notuje słaby początek sezonu, ale nie jest to tak słaba drużyna, jak te punkty. Pisałem to już, ale nadal mamy Galana, Wasyla, Kowala, Bartka Nowaka, którzy muszą sobie przypomnieć najlepsze czasy z poprzedniego sezonu. Dawid Kudła robi swoje, niech teraz też pójdzie w ślad obrona. A Maciej Rosołek niech wykorzysta „prawo ex” i strzeli swojemu byłemu klubowi bramkę.

Rok temu, po meczu z Jagą, Tomasz Wieszczycki ochrzcił GKS mianem Ajaxu Katowice. Może teraz czas na powtórkę i… AEK Katowice?

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Nie wziąć do autobusu marudnej niechęci

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu Legii Warszawa z GKS Katowice tradycyjnie wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Edward Iordanescu i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole można znaleźć zapis audio całej konferencji prasowej.

Edward Iordanescu (trener Legii Warszawa):
Wierzę, że to zasłużone trzy punkty. Gratuluję zespołowi, że pokazali charakter. Wolałbym jednak wygrać do zera. Jedyna dobra rzecz, że mieliśmy dwóch zawodników w końcówce, którzy strzelili bramki. Ale GKS grał z dobrą intensywnością, natomiast w drugiej połowie to była ich jedyna szansa i wyrównali. Byłoby niesprawiedliwe, gdyby ten mecz zakończył się remisem. Najważniejsze są trzy punkty. Gratuluję moim piłkarzom tego wysiłku. To bardzo ważny moment. Teraz musimy odpocząć, bo za trzy dni mamy bardzo ważny mecz w Europie i chcemy powalczyć o awans.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Zdają sobie państwo sprawę, że gdy przegrywa się w 5. czy 7. minucie doliczonego czasu, to sportowej złości jest bardzo dużo. Nie zamierzam natomiast przepraszać za to, że graliśmy dobrze i zaklinać rzeczywistości i pochylać głowy. Będę wyciągał bardzo dużo dobrego, jeśli chodzi o morale mojego zespołu i tego, jak postawili się Legii, w jaki sposób grali i wykonywali zadania. Mogło się dużo więcej dla nas wydarzyć, niż się wydarzyło, a wydarzyło się to, że przegrywamy. Jednak nie zawsze tylko wynik trzeba brać do autobusu i taką marudną niechęć, że się przegrało. Taka jest piłka, ona czasem bardzo boli, czasem daje dużo szczęścia, też niejednokrotnie wygraliśmy w końcówce. Szkoda, bo byliśmy bardzo blisko, byliśmy solidni i zdyscyplinowani, mieliśmy swoje momenty i mogliśmy zdobyć nawet więcej bramek, gdyby ciut tej precyzji więcej było. Na razie na gorąco tak to odbieram, chcąc przygotowywać się do następnych spotkań, bo przed przerwą reprezentacyjną czekają nas trzy bardzo trudne spotkania i na bazie tego spotkania, chcemy być jak najlepiej przygotowani. Dzisiaj na pewno poboli i może być przykro, ale na bazie tego, jak drużyna się prezentowała, możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga