Dołącz do nas

Piłka nożna

[RELACJA] Brak skuteczności przynosi porażkę 0:1

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W 22 kolejce przyszło nam zagrać w Sosnowcu mecz z Zagłębiem. GieKSa do tego spotkania przystępowała ze sporym niedosytem spowodowanym remisem ze Stomilem. Zagłębie w jeszcccze gorszych nastrojach po porażce 0:5 w Nowym Sączu.

Skład GieKSy nieco zmieniony ze względu na kartkę czerwińskiego – do gry pierwszy raz w sezonie wskoczył Frańczak. W środku pola za Sapałe wrócił Zejdler.

Początek spotkania to wzajemne badanie sił a pierwszą dobrą okazję do zdobycia bramki miała GieKSa, w pole karne do piłki dośrodkowanej przez Frańczaka dopadł Lebedyński, ale jego strzał głową był niecelny. W 12 minucie odpowiedziało Zagłębie po nieudanym rzucie rożnym GieKSy kontrę wyprowadzili gospodarze, ale skuteczna interwencja Kalinkowskiego zakończyła ich akcję w polu karnym. GieKSa szybko odpowiedziała niecelnym strzałem Lebedyńskiego w długi róg bramki z 13 metrów. Kolejne minuty to lekka przewaga GieKSy i dobra akcja Jóźwiaka, który wyszedł sam na sam z bramkarzem – Strzał był jednak niecelny. Po tej akcji kolejny strzał na bramkę Fabisiaka oddał Prokic, ale znowu lepszy okazał się bramkarz gospodarzy. Po tych okazjach mecz się wyrównał a na kolejną okazję musieliśmy czekać do 33 minuty. Prokic zacentrował w pole karne, do piłki doszedł Abramowicz, ale jego strzał był zbyt lekki. W końcówce znowy dobra gra GieKSy i kolejne strzały Foszmańczyka i Prokica. W ostatnich sekundach kolejny strzał Prokica, ale wynik ciągle był 0:0.

Drugą połowę lepiej rozpoczęło Zagłębie i w pierwszej akcji strzeliło bramkę. Michalak objechał Frańczaka podał w pole karne a tam bramkę z 13 metrów strzelił Fidziukiewicz. W grę GieKSy wdarła się nerwowość a trener Brzęczek próbował reagować zmianami wprowadzając Goncerza za Prokica. Po 10 minutach Cerimagic zmienił Lebedyńskiego. GieKSa nieśmiało zaatakowała, ale bez dobrych okazji w tym okresie meczu. W ostatnich 15 minutach obraz gry niewiele się zmienił, GieKSa mimo zmian nie miała argumentów do strzelenia bramki. Przegrywamy w ten sposób pierwszy mecz w roku, ale bardziej boli fakt, że jesteśmy ciągle bez wygranej.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


27 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

27 komentarzy

  1. Avatar photo

    Kato

    17 marca 2017 at 22:45

    PO AWANSIE.Sił zostało na 45min.Parodia

  2. Avatar photo

    kejta

    17 marca 2017 at 22:47

    Az nie chce sie wierzyc ze po 3 meczach mamy zaledwie 2 pkt chyba kazdy Gieksierz ma dzis fatalny humor :/

  3. Avatar photo

    kris

    17 marca 2017 at 22:48

    Kupiłem karnet ale taki HUJ jak mnie tam zobaczycie na Bukowej.Totalne dno,wyjebać Brzęczka i starych ciuli Fose Wisio.Szok ale nas w huja ładują z tym awansem.My słabi a Syfnowiec jeszcze słabszy.Z CZYM DO EKSTRAKLASY PATAŁACHY.ZERO AMBICJI……..

  4. Avatar photo

    Eda67

    17 marca 2017 at 22:50

    Shellu banuj kibiców! Niech nie próbują wypisywać tu bzdur że Gieksa gra słabo, że ma sił tylko na 30 minut, że nie potrafi sklecić jednej akcji przez całą połowę, że kupiła zawodników którzy niczego nie wnoszą do zespołu. To nieprawda. Gramy jak Monaco!!!

  5. Avatar photo

    kibic

    17 marca 2017 at 22:52

    Wstyd i hanba kolejny roz nos te grajki osmieszyli,bez kondycji o brona zero do wymiany pomoc nie istnieje a napastnika jak niebylo tak niema o awansie mogymy zapomniec robia nos inop za ciulow i posmiewisko a ten Wisio chyba robi loda Brzeczkowi a ten go wystawio czyste drewno o Goncerzu nawet niema co pisac,jeszczed ino na koniec Brzeczek nos osmieszy jego glupia wypowiedzia ze bylo dobrze ino ze przegrali

  6. Avatar photo

    TOMASZ

    17 marca 2017 at 22:57

    CO WY KURWA W SZATNI ROBICIE W PRZERWIE JAJA WAM BRZĘCZYK WIĄŻE PIZDY NIE ZESPÓŁ NA EKSTRAKLASĘ LEPIEJ ZOSTANCIE ALBO SPADNIJCIE NIŻEJ BO TAM Z TAKĄ GRĄ JEST WASZE MIEJSCE

  7. Avatar photo

    stefan

    17 marca 2017 at 22:59

    Zagłębie słabe strasznie porażka i śmiech na sali jednocześnie
    tak to można opisać. Zmiany fatalne na ratunek Goncerz jak on jest bez formy jedynie podskakuje, opalony obrońca szok że on grał w podstawowym składzie.
    Brzeczek chyba się pogubił zmieniając Prokicza. Ogólnie chyba jest zagubiony jeszcze nic straconego, ale trzeba coś zmienić.

  8. Avatar photo

    Berol

    17 marca 2017 at 23:00

    Aj kurwa mac szkoda gadac ……….. serio kur.. znów wygrany mecz i znów to samo jeszcze taki prestizowy w pierwszej mogło byc 3-0 a znów kupa oj bycie kibicem GKS to sadomasochizm od kilkunastu lat myslałem moze teraz troche radosci za te wszystkie zonki i upokorzenia nic to …. znów w ryj trudno jedziemy dalej

  9. Avatar photo

    TOMASZ

    17 marca 2017 at 23:06

    DO TURCJI NIECH JADĄ ZABAWIĄ SIĘ JESZCZE W CIEPEŁKU NA WYCIECZKACH A JAK W POLSCE BĘDZIE CIEPŁO ZACZNIEMY GRAĆ A TO BĘDZIE ZA 10000LAT DZIĘKUJĘ KIBICEM JESTEM OD6ROKU ZYCIA MAM37 ALE ZAWIESZAM SYMPATIĘ DO TYCH PANÓW ZOSTAWIAM TYLKO BARWY I LOGO GKS A PANOM PRZY STOLIKU DZIĘKUJĘ NIE PATRZĘ.

  10. Avatar photo

    Pyjter

    17 marca 2017 at 23:08

    To co Wy tu wypisujecie to MASAKRA!
    Wy jesteście kibicami?Dzieci internetu,sam hejt.Ciagle wierzę z będzie dobrze,oby poradzili sobie mentalnie i psychicznie.Walczymy dalej,pozdrawiam normalnych.

  11. Avatar photo

    TOMASZ

    17 marca 2017 at 23:20

    NORMALNIE TO TAK 45MINUT I TYLE

  12. Avatar photo

    psz

    17 marca 2017 at 23:25

    To już nie do wytrzymania!!!

  13. Avatar photo

    Berol

    17 marca 2017 at 23:35

    Z mej strony zero hejtu nie o to chodzi kocham ten klub tylko troche gorycz dzis bo po tylu latach róznych sadomasochistycznych jazd liczyłem na chwile radosci trudno zas w ryj…. serce nie sługa wybór jeden na całe zycie licze ze kiedys jeszcze oprócz upokorzen jakas radosc mi ma miłosc przyniesie

  14. Avatar photo

    Markus

    17 marca 2017 at 23:52

    Nie wiem co o tym mysleć, jest chujnia i to fest.
    Gorole nie grali nic a i tak to wystarczyło na naszych grajków.
    Cos tu cholera nie gra, nie możliwe że kolejny mecz grają tylko jedną połowe.
    Zakłady czy chuj wie co??
    Jedynie możemy sie teraz napić,tyle nam zostało

  15. Avatar photo

    Berol

    18 marca 2017 at 00:09

    ten Dyja od przygotowania fizycznego to cv ma fajne ale… odkąd przyszedł graja pół czy cwierc meczu gitara ze radosc to ogladac pomijajac skutecznosc fatalna ale radocha na nich patrzec potem jakas chujnia jakby im prad zgasł to juz 3 taki mecz cos tu nie hallo ……?

  16. Avatar photo

    ula

    18 marca 2017 at 00:40

    Weź ty odwal się od Dyji,to że gramy tak samo,w każdym meczu to wcale nie oznacza że to wina Dyji,on jest świetnym trenerem,bo nawet trenował chłopaków z ekstraklasowego ruchu Chorzow,dajmy mu trochę czasu,bo jest od niedawna w naszej drużynie a ty go już z góry przekreslasz,zastanow się co ty pieprzysz?

  17. Avatar photo

    ula

    18 marca 2017 at 00:44

    Przeciez pod jego okiem trenował też Alan czerwinski,i zobacz teraz jakim on stał się piłkarzem dużego formatu skoro nawet kluby z ekstraklasy się o niego biły

  18. Avatar photo

    Berol

    18 marca 2017 at 01:18

    wszyscy sa swietni i zajebisci i gitara tylko wciaz w dupe mamy … ula nie wiem ty jak sie uwezniesz to bronisz na forum kazdego zawodnika czy z sztabu jak nie wiem co , czytam forum od deski do deski kiedy trzeba pochwalic to trzeba a kiedy zjebac to tez trzeba motywacyjnie opierdolic .Fakty sa takie ze mimo fajnej gry sporymi momentami wizualnie jest dno i kaszana jak idzie o pt, troche mamy fuksa bo w tej lidze przeciwnicy tez sie potykaja i da sie jeszcze ale to ostatni dzwonek by jebnac sie w głowe i wskrzesac motywacje że gramy o cos czy znów kolejne lata gnijemy w marazmie… Rozumie ze masz dobre serce wszystkich prawie fajnie oceniasz i bedziesz bronic jak lwica choćby nie wiem kto jaki kał na boisku odstawiał ale to nie tedy droga …. tak to sympatie w A klasowym zespole my jak mamy o cos grac to sorry … trzeba oceniac realnie a nie sercem i sympatiami bo spoko koles ktos jest …

  19. Avatar photo

    Berol

    18 marca 2017 at 01:44

    przegralismy trudno znów strzał trzeba wyciagnac wnioski i isc dalej jak pochwałka sie nalezy to nalezy jak zjeb to zjeb.. dzis zjebali po raz kolejny w prestiżowym meczu który był wiecej niz tylko walka o pt i miejsce w tabeli zwłaszcza wiec trudno byc zadowolonym bo za wrazenia artystyczne to w łyzwach figurowych nie w bala wiec dziwne nie jest ze ludzie sa wkurwieni i trudno o pochwały

  20. Avatar photo

    Berol

    18 marca 2017 at 01:58

    nie przekreslam zadnego Dyji bo pewnie jest swietnym fachowcem i ma fajne cv tylko narazie widze ze jest dno jak idzie o przygotowanie fizyczne na 90 min wiec sorki nie wiem do kogo pretensje….moze do pana leona z parkingu lub do pani kasi z kasy z marketu obok ………….. w sumie wali mnie kto ich trenuje maja grac i miec siły a widze ze im na 30 do 60 min maks sił starcza czyli cos nie teges…. kurwa ja pierdole jak raz na tydzien nie idzie w meczu 90 min zapierdalac to inna historia troche chłopy by fizycznie porobili w jakiejs fabryce czy kopalni za hajs jaki plebs zarabia to by tez inaczej chodzili ….

  21. Avatar photo

    ula

    18 marca 2017 at 02:33

    Berol tu nie chodzi o dobre serce,bo też potrafię opierdolic np wisia za spieprzony trzeci mecz z rzędu który oglądam w TV za każdym razem dno totalne D.Abramowicz to przynajmniej jeszcze coś próbował strzelić w 34 minucie spotkania które uważnie oglądałem,no cóż trzeba przełknąć ta gorzka pigułkę wziąć się do kupy i zapierdalac ile wlezie

  22. Avatar photo

    Berol

    18 marca 2017 at 03:05

    i tu sie Ula zgadzamy trudno znów w plecy trzeba przełknac i isc dalej tylko jest teraz taki moment ze mozemy isc dwa kroki do przodu badz znów wtopic sie w marazm i gnic latami w tej lidze co do D. Abramowicza akurat chłop sie stara czasem cos nie wyjdzie ale brat w bramce naprawi troche fuksa czasem ale akurat do tego zawodnika absolutnie nic nie mam bo widze ze chłop sie stara i zapierdala czasem cos nie wyjdzie ale widze ze facet walczy to cenie i do niego nie mam pretensji aluzja ze potrafisz walczyc jak lwica to ze paru piłkarzy wczesniej tez na forum tak ostre obrony niektórych naszych srednich graczy ze strach nawet byłoby cos negatywnego na nich napisac ha ha

  23. Avatar photo

    fan -club Dortmund

    18 marca 2017 at 07:51

    do szanownych kibocow Ula i Berol…wyglada na to ze my kibice jestesmy chyba chorzy i musimy od 12 lat wpierdalac tabletki z goryczka porazki lub braku upragnionego awansu …ilez to juz prestizowych meczow przegralismy ,ilez to lat blakamy sie w 2 lidze gdzie piast ma nowy stadion i 1 lige od paru lat ,gdzie pier… ruch trzyma sie ligi jak rekin lawicy i wyglada ze w tym sezonie znowu sie utrzyma nie majac wiecznie kasy…a my co???CO DO PRZYGOTOWANIA FIZYCZNEG PAN dYJA STRYJA PIJA jezeli ktos bierze kase za robote ,a podejrzewam ze za 1300 Netto nie pracuej to oczekuje od niego solidnej pracy …a jezeli jego podopieczni nie umia grac 2 polowy bo nie ma sil na to wyglada tzn ze cos jest nie tak…oni mieli 3 miesiace na przygotowanie a nie 3 tygodnie a sytuacja powtarza sie dokladnie ta sama w 3 meczu ,wiec moze ktos pierdolnie sie w piers i powie ze cos nie funkcjonuje a nie wystawia brzeczacego na konferencje ktory pierdoli ze bylo dobrze ale…ale panie brzeczek to nie jazda figurowa nie ma ocen za 1 polowe tylko licza sie bramki i wygrane a juz bankowo z tak slabymi gorolami jak nigdy…slow brakuje a krew sie gotuje

  24. Avatar photo

    Jacek T.

    18 marca 2017 at 08:50

    Kolejna tragedia. Na 4 ostatnie mecze z gorolami mamy 3 porażki i remis u siebie. Brzęczek to dno nie trener. Teraz w trzech meczach zaledwie 2 pkt… nie będzie awansu.

  25. Avatar photo

    Eda67

    18 marca 2017 at 10:50

    Tę drużynę widziałem tylko raz na żywo, w Tychach. I to w zasadzie wystarczy by wyrobić sobie o nich zdanie. Mam już swój wiek i trochę meczy w życiu obejrzałem. Nie będę się tu rozpisywał o Bordeaux, Arisie czy Leverkusen. O takiej drużynie możemy już tylko pomarzyć. Chodzi raczej o to że obecni kopacze nie mają za grosz techniki, pomysłu na grę, skuteczności (brak napadziora z prawdziwego zdarzenia). W Sosnowcu stało się to samo co w Tychach. Nasi niby bez przerwy atakują i nic z tego nie wynika, rywal robi jedną akcję i oddaje jeden celny strzał i gol. Brak szczęścia? Nie. Szczęścia to można szukać w lotto albo w miłości. My nie mamy piłkarzy zdolnych do podjęcia walki na boisku. Siatkarze często przegrywają, hokeiści też ale oni kuźwa walczą do upadłego! Dziwne że jeszcze nikt tu nie skrytykował odpowiedzialnego za transfery drewnianych piłkarzyków czyli „wielkiego” fachmana Motałę. Gdyby był taki super to by go z Lecha nie wy….li. Ogólnie dno. Jak coś się zmieni to wchodzę na forum i odszczekuje wszystko co napisałem. Oby mi piłkarze dali taką szansę.

  26. Avatar photo

    Greg

    18 marca 2017 at 14:35

    Kurwa krew mnie zalewa nie ma sensu sie dalej rozpisywać
    Gdzie kurwa stadion
    Każdy kibic wierzy bo chce wierzyć ze to moze wkoncu ten rok. Będzie
    kluczowy
    Ale jak miasto to pierdoli bo są hujami bez ambicji
    To każdy widzi jak to wyglada niby chcą ale cos nie tak
    Kurwa do roboty ja sie kurwa pytam co ze stadionem
    Będzie stadion dobra infrastruktura będzie awans
    Bo huje z um nie wpompują kasy w stadion bez awansu nie będzie stadionu będzie huj nie awans kurwa
    Nie chce sie bawić w przepowiednie ale tak będzie to sie łączy jedno z drugim

  27. Avatar photo

    Greg

    18 marca 2017 at 14:39

    Kurwa kibicu Pieczynski prawo reko prezydenta ja sie pytam kurwa kiedy będzie stadion

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Zagłębie Lubin kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Kibice Zagłębia Lubin są starym wyjadaczem polskich trybun. Miło niewielkiej miejscowości dorobili się sporej rzeszy fanów, którzy świętowali: dwukrotnie Mistrzostwo Polski, inne miejsca na podium, grę w finale Pucharu Polski oraz w europejskich pucharach. Najbardziej pamiętany mecz na arenie międzynarodowej to zdecydowanie przyjazd AC Milan w 1995 roku. Lubinianie, jako nieliczni z polskich ekip, zobaczyli słynne San Siro na meczu swojej drużyny.

Ich pojawienie się na trybunach miało miejsce w latach 70,, a w latach 80. fani Zagłębia zaczęli tworzyć młyn oraz regularnie jeździć na wyjazdy. Zgoda z Arką Gdynia zapoczątkowana w 1983 roku trwa do dzisiaj, co z perspektywy stażu i odległości jest ewenementem. Arkowcy za każdym razem jadąc w stronę Dolnego Śląska, a zwłaszcza podejmując znienawidzony Śląsk Wrocław lub Miedź Legnica, mogą liczyć na wsparcie lubinian.

Podobnie w przypadku Odry Opole z którą się wspólnie trzymają od 1994 roku. Ta zgoda niedawno miała zachwianie poprzez romans OKS-u z Ruchem Chorzów, ale wszystko się utrzymało i trwają dalej ze sobą. Podobnie było między Odrą i Polonią Bytom, czyli ekipą która od 2016 roku ma układ chuligański z Zagłębiem. To właśnie fani z Opola byli łącznikiem tej relacji i zapoczątkowali ich dobre kontakty.

Ostatnią zgodą Zagłębia jest Zawisza Bydgoszcz. Sztama, która trwa bardzo długo, bo od 1989 roku. Również jedna ze starszych na kibicowskiej mapie Polski. Oba kluby w 2014 roku rozegrały finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. Powinno to było być świętem, ale konflikt Zawiszy z pseudowłaścicielem oraz tym samym bojkot, doprowadził do solidarności fanów z Lubina, którzy także nie pojechali na swój mecz.

Nasza pierwsza wizyta w Lubinie miała miejsce jesienią 1985 roku. Zagłębie, jako beniaminek, zainaugurował ligę na świeżo wybudowanym stadionie, który zgromadził 28000 widzów. Na wyjazd wybrało się 40 trójkolorowych fanów, którzy w pierwszym kontakcie z fanami Zagłębia tak się polubili, że została przybita… zgoda. Nasza sztama przetrwała do finału Pucharu Polski w 1986 z Górnikiem Zabrze. KSG również miało sztamę z Zagłębiem, a Miedzowi postanowili zasiąść i wspierać Górnik, co zakończyło nasze relacje.

Jesienią 1986 roku podejmowaliśmy u siebie Zagłębie. Blaszok został świeżo oddany do użytku.

Od pierwszej wizyty w Lubinie nasza rywalizacja trwała już na dobre przez następne kilkanaście lat. Podczas kolejnego wyjazdu do Lubina jesienią 1989 roku nasi kibice natrafili na… Miedź walczącą z jednym z fan clubów Zagłębia. Dołączyli „do zabawy” i wspomogli legniczan. Od tego momentu zawiązany został układ, który po kolejnych butelkach alkoholu został w szybkim tempie przekształcony w zgodę. Zgoda upadła ostatecznie na finale Pucharu Polski w 1992 roku.

W lipcu 1991 roku został rozegrany między nami Superpuchar Polski we Włocławku. Zagłębie jako mistrz kraju podejmowało GieKSę, która zdobyła Puchar Polski. Obok 40 fanatyków GieKSy na daleki wyjazd do Włocławka wybrało się z nami także… 5 kibiców Ruchu. W Toruniu na peronie stali kibice Apatora, którzy zabrali Niebeskich (mieli już wtedy zgodę) na piwo. GieKSiarze zostali na peronie, a po chwili przyjechał pociąg, z którego wybiegło Zagłębie z Zawiszą. Nasza ekipa początkowo ewakuowała się do tunelu prowadzącego na miasto, ale kiedy dobiegł Apator z Ruchem, to… tak nietypowa koalicja przegoniła parę „ZZ”. Po całym zdarzeniu skład Apator-GKS-Ruch pojechał wspólnie na stadion i oglądał pierwszy Superpuchar Polski dla GKS Katowice.

W sierpniu 1991 graliśmy na wyjeździe, na który wybrało się 50 GieKSiarzy.

Jesienią 1992 roku graliśmy na Bukowej. Zawitała delegacja Zagłębia.

Wiosną 1993 roku do Lubina pojechało 50 GieKSiarzy z flagami. Podczas przesiadki w Legnicy, podbiła 15 osobowa delegacja Miedzi, która chciała odnowienia, zgody jednak z naszej strony zapadła stanowcza odmowa. GKS wygrał 1:0.

Jesienią 1993 roku podejmowaliśmy Zagłębie. Goście zawitali w 20 głów. GieKSa wygrała 1:0.

W marcu 1994 do Lubina wybrało się 23 fanatyków GieKSy. Piłkarze wywieźli zwycięstwo 2:1.

W sezonie 1994/1995 pierwszy mecz graliśmy na Bukowej. Goście zawitali w 52 osoby, dobrze obwieszając sektor gości. GieKSa pewnie zwyciężyła 3:1.

Wiosną 1995 do Lubina pojechaliśmy rekordowym składem liczącym 70 głów. Na dworcu w Legnicy ponownie pojawiła się delegacja Miedzi Legnica (w 4 osoby), chcąc odnowienia sztamy i gwarantując, że dadzą nam wsparcie 30 osób na meczu w Lubinie, ale ponownie spotkali się z odmową.

W sezon 1995/1996 roku goście zawitali na Bukową w 50 osób. Była z nimi Odra Opole, z którą wtedy świeżo utworzyli zgodę, krojąc na trasie flagę „Skinhead” Wisłoki Dębica. Na stadionie GieKSy euforia, bo wróciła nasza legenda Jan Furtok. GKS wygrał 1:0.

W czerwcu 1996 roku do Lubina wybierało się 40 GieKSiarzy. Podczas jazdy dostaliśmy cynk, że Śląsk czeka w 200 osób we Wrocławiu, więc pojechaliśmy przez Poznań, kończąc podróż w Rawiczu. Na mecz nie mieliśmy już szansy zdążyć, więc ekipa ruszyła w drogę powrotną. 5 naszych partyzantów, z flagą Żory w plecaku, nie dało jednak za wygraną i różnymi środkami transportu dojechało do Legnicy. Tam policja zapakowała ich do suki i zawiozła prosto na stadion Zagłębia. Skromna delegacja, po przegranym 0:1 meczu, próbowała wrócić z naszą drużyną, tłumacząc jakie już mieli przeboje i co może się wydarzyć, ale nie dostali zgody z klubu. Policja ponownie ich wywiozła na peron do Legnicy, a tam nasi zaliczyli starcie z Miedzią. Wybronili flagę, a później pociągiem udali się do Środy Śląskiej, gdzie do rana… spali na peronie, czekając na pociąg do Wrocławia, który już szczęśliwie dotarli do Katowic.

Ledwo sezon się nie skończył, a w lipcu 1996 roku ponownie trzeba było jechać do Lubina. Na wyjazd wybrało się 30 GieKSiarzy, którzy w Opolu stoczyli walkę z Odrą. Na stadionie Zagłębia, mimo tysięcznej widowni, wrażenie zrobiło świeżo uszyte potężne płótno „Hooligans Zagłębie”. Potem stało się ono znakiem firmowym lubinian. Na boisku skończyło się nietypowym remisem 4:4.

Wiosną 1997 roku podejmowaliśmy Zagłębie, a goście zawitali w 37 osób. Dwie osoby od nich na własną rękę podróżowały na Bukową… tramwajem, a zainteresowanie współpasażerów (kibiców GieKSy) wzbudził nabity plecak. Jak się okazało – miał w środku sporych rozmiarów flagę „Viking”. W kronice kibiców z Lubina można przeczytać ciekawą anegdotę związaną ze stratą tego płótna. Na kolejny mecz przyjechało 4 partyzantów z Zagłębia, którzy wmieszali się w kibiców GieKSy na Blaszoku i chcieli – w ramach rewanżu – zdobyć jakąś naszą flagę. W trakcie obcinki podeszły do nich dwie osoby i spytały się skąd są. Lubinianie pewni tego, jak skończy się sytuacja, unieśli się honorem i przyznali się, że są z Zagłębia. To natomiast zdziwiło pytających, bo okazało się, że byli to przedstawiciele…. Zagłębia Sosnowiec, którzy z tym samym zamiarem weszli na naszą trybunę. Owa czwórka z Lubina po meczu zaczęła gonić jedno nasze auto z flagą, ale nie znając górnośląskich uliczek, szybko straciła cel. Piłkarze przegrali 0:2.

Sezon 1997/1998 na mecz rozgrywany w Katowicach Zagłębie mocno się zmobilizowało i przyjechało w 80 osób, co było ich najlepszą liczbą na Bukowej. Blaszok naprzeciwko sektora gości wywiesił zdobycz i prowokacyjnie zaśpiewał „Wikingi! Wikingi!”. Na boisku skończyło się nudnym 0:0.

 

W czerwcu 1998 roku jechaliśmy do Lubina na ostatni wyjazd sezonu. Mimo wynajęcia pociągu specjalnego, ostatecznie wybrało się tylko… 58 fanatyków. GieKSiarze zostali nagrodzeni bramką Mariusza Muszalika w doliczonym czasie gry na 2:2, co mocno pomogło nam się utrzymać w lidze.

 

W sezonie 1998/1999 piłkarsko niestety było fatalnie. W Lubinie miejscowe Zagłębie nas nie oszczędziło i wygrało 4:0. Do Lubina dotarło 10 Szaleńców z Bukowej. Na powrocie we Wrocławiu miejscowy Śląsk zaatakował pociąg 100-osobową bandą z ciężkim arsenałem. Psy wysypały się pierwsze i dostały ciężkie lanie, a jeden funkcjonariusz… postrzelił chuligana Śląska w nogę.

 

Na ostatnim meczu sezonu było coś, co wisiało od dawna w powietrzu – spadek. Zagłębie Lubin przyjechało w 80 osób. My pożegnaliśmy się godnie i spaliliśmy płótno Viking, które zostało skrojone 2 lata wcześniej. Na murawie remis 2:2.

Po rocznej banici w sezonie 2000/2001 wróciliśmy do Ekstraklasy. Do Lubina wypadł nam wyjazd w październiku, na który wybrało się 83 GieKSiarzy. Po drodze ustawił się Ruch Chorzów, który na Batorym obrzucił nasz pociąg kamieniami, ale po zaciągnięciu hamulca ręcznego szybko rozgoniliśmy Niebieskich. GKS przegrał 0:1.

W maju 2001 roku podejmowaliśmy Lubinian w maju i doznaliśmy szoku, bo Zagłębie nie pojawiło się na trybunach (pierwszy raz w historii naszej kibicowskiej rywalizacji). Piłkarze przegrali 0:2.

Ledwo liga się nie zaczęła w sezonie 2001/2002 i ponownie podejmowaliśmy Zagłębie na Bukowej – tym razem w sierpniu. Goście zawitali w 45 osób. Były próby dogadania walki, ale ostatecznie do niczego nie doszło. GieKSa wygrała 1:0.

W sezonie 01/02 liga była podzielona na grupę A i B, a później wyłaniano zespoły grające w grupie mistrzowskiej i spadkowej. Na rewanż do Lubina pojechaliśmy w październiku. Skład liczył 58 głów i był nastawiony na harce, które miały odbyć się w maju. Była próba wyjechania bez obstawy, ale mundurowi byli niestety czujni. Na murawie padł wynik 2:2. Finalnie GKS wszedł do ligi mistrzowskiej, a Zagłębie musiało bić się o utrzymanie.

W sezonie 2002/2003 zaczęło się fatalnie. Dwa dni przed wyjazdem w Pucharze Polski, w którym trafiliśmy na Zagłębie, dowiedzieliśmy się, że Pisak (ważna osoba na naszych trybunach) zginął i 24 fanatyków, którzy pojechali na mec,z nie prowadziło dopingu. Zawisła jedynie zwykła czarna flaga na znak żałoby. Piłkarze zostali zdeklasowani 1:4 i odpadli z dalszej rywalizacji.

Po trzech dniach zagraliśmy z Zagłębiem…. ponownie. Tym razem mecz ligowy na Bukowej. Po awanturze z Widzewem Łódź (na starcie ligi) PZPN zamknął nam Blaszok na całą rundę jesienną. Na nieczynnej trybunie nasi kibice symbolicznie odpalili krzyż z rac oraz uszyli czarną flagę „Pisak”. Zagłębie przyjechało w 60 osób bez obstawy. Przed meczem w Bytomiu wysypali się na zbierających się Polonistów, których szybko obili. Podczas meczu uszanowali naszą żałobę i zasiadając na 6 sektorze nie prowadzili dopingu. Po meczu Polonia próbowała zrewanżować się w Bytomiu, ale policja ograniczyła konfrontację. GieKSa wygrała 1:0.

W kwietniu 2003 roku pojechaliśmy do Lubina w 72 osoby. Na meczu spokój – gospodarze wystawili skromny młyn. GKS przegrał 0:2. Po sezonie lubinianie grali baraż o utrzymanie, ale polegli z Górnikiem Łęczna.

W sezonie 2004/2005 Zagłębie wróciło po rocznej nieobecności do Ekstraklasy. W październiku graliśmy w Lubinie, gdzie pociągiem wybrało się 30 GieKSiarzy. We Wrocławiu policja poinformowała nas, że wobec braku identyfikatorów nikt nie wejdzie na stadion. Na stadonie jedna nasza fanka weszła do klatki i wywiesiła transparent o chipach (z którymi musieliśmy się użerać od poprzedniego sezonu), a część zajęła miejsca incognito na trybunach gospodarzy. Pozostałe osoby, mając już zapoczątkowane kontakty z Dynamem Drezno, pojechały do wschodnich Niemiec. GKS przegrał aż 0:7, co było najwyższą porażką w historii występów w Ekstraklasie, a nasz piłkarski los stawał się coraz bardziej przesądzony.

W maju 2005 roku walczyliśmy do ostatniej kolejki, ale tylko matematyka pozwalała nam wierzyć. Na Blaszok przyszła garstka najwierniejszych fanatyków, którzy byli świadkiem wywieszenia nowej, wówczas najdłuższej flagi w Polsce, która miała aż 72 metry: Nasze miasto – Nasza krew – Nasze życie – GKS Katowice. Goście zjawili się w 50 osób. GKS wygrał 2:0 i nadzieja na utrzymanie wciąż tliła, ale ostatecznie spadliśmy, a rywalizację zaczęliśmy od czwartego poziomu rozgrywkowego.

W 2006 roku, po awansie na trzeci poziom, zagraliśmy z Zagłębiem II Lubin. Kibiców gości nie mieliśmy prawa się spodziewać, ale moda na GKS była tak duża, że Blaszok wypełnił się szczelnie. Wygraliśmy 3:0.

Jeszcze w tym samym roku w listopadzie zagraliśmy rewanżowe spotkanie w Lubinie. HZL miało wówczas z bandą Psycho Fans układ chuligański. Ekipa 250 osób, w tym 30 Banik Ostrava, jechała w chuligańskim nastawieniu, ale ostatecznie na środowym wyjeździe wiało nudą.

W sezonie 2008/2009 spotkaliśmy się już z pierwszą drużyną Zagłębia, bo Miedziowi spadli z Ekstraklasy. Tak jak w 2002 roku, tak niestety 6 lat później, historia zatoczyła koło. Podczas wyjazdu na Koronę Kielce zginął nasz kibic z Witosa – Dura i to właśnie mecz z Zagłębiem był tym, na którym Blaszok miał żałobę. Na płocie zawisł transparent „Niech te race oświetlą Ci drogę – Dura – Do raju który będzie Twym domem” oraz zapłonęły race w kształcie krzyża. Fani z Lubina, po ogromnej mobilizacji, przyjechali w rekordowe 250 osób i nie prowadzili dopingu przez pierwsze 15 minut (z szacunku do naszej żałoby). Na boisku skończyło się 2:2, ale nasze relacje z piłkarzami były tak fatalne, że Blaszok ubliżał im przez większość spotkania.

W kwietniu 2009 roku pojechaliśmy pierwszy raz na nowy stadion Zagłębia. Niestety termin nam nie sprzyjał, bo graliśmy w środę, ale nie przeszkodziło zrobić to wtedy naszej najlepszej liczby w Lubinie – 274 osób.

Od tamtego czasu nie zmieniło się u nas wiele i utknęliśmy na dobre w pierwszej lidze. Zagłębie zdążyło wejść do Ekstraklasy i wrócić do nas w 2014 roku. Ze względu na zakazy jakie łapaliśmy w tamtych czasach wyjazd do Lubina był wyjazdem rundy, więc ciśnienie i chęć pokazania się była ogromna. Nasz najlepszy wyjazd w historii stał się faktem – pojechało nas równe 1000 osób! Piłkarze polegli 0:1.

Wiosną 2015 roku podejmowaliśmy rozpędzone Zagłębie, które przyjechało w 440 osób, będąc wspierane przez Falubaz Zielona Góra i Zawiszę Bydgoszcz. Blaszok zaprezentował w kierunku piłkarzy transparent: „Te barwy od lat z ambicją kojarzone – przez was grajki wszystko zniszczone”. Jakby tego było – na murawie dostaliśmy aż 0:5! Gole strzelali wtedy nam m.in. Adrian Błąd czy Arkadiusz Woźniak.

Po 10 letniej nieobecności w Lubinie, nikogo nie trzeba było specjalnie namawiać nam wyjazd. Pojechaliśmy w 1005 głów, bijąc swój rekord wyjazdowy sprzed 10 lat. W tej liczbie znalazła się delegacja 26 kibiców Górnika Zabrze i 12 Banika Ostrava.

W marcu 2025 roku zakończyła się przepiękna historia dla wielu pokoleń fanatyków GieKSy. Blaszok po 40 latach zakończył swoją misję. Tym razem zjawiło się 409 kibiców Zagłębia, którzy wykorzystali całą przyznaną pulę i przeszli do historii jako ostatnia kibicowska ekipa zasiadająca jako goście na legendarnej Bukowej.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Czuć to było z boiska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Raków Częstochowa odbyła się konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy Rafał Górak i Marek Papszun. Poniżej główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji.

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa):
Zależało nam, żeby dobrze zacząć i wejść w sezon i to zrobiliśmy. Z wymagającym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie dwa trudne spotkania, na starej Bukowej – nie byliśmy lepsi, ale wygraliśmy, a potem przegraliśmy u siebie, choć nasza gra była już lepsza. Więc te mecze z GKS były trudne. Dzisiaj też było trudno, ale pokazaliśmy już na starcie dojrzałość i dyscyplinę taktyczną. Momentami nawet taki performance. Jestem zadowolony i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Teraz regeneracja, jutro jeszcze mamy sparing dosłownie dla kilku zawodników, których mamy w kadrze i tych z akademii. I szykujemy się do meczu pucharowego z Żiliną.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Trudno zacząć od porażki, to nigdy nie jest fajna sprawa. Natomiast trzeba sobie bezapelacyjnie i szczerze powiedzieć, że trafiliśmy na mocny zespół, na pragmatyczną piłkę i ta gra Rakowa, która mi zawsze tak imponuje – dziś ją było czuć z boiska. Przyjmujemy z szacunkiem tę grę, teraz musimy wyciągnąć wnioski, a także doprowadzać do tego, żeby zespół był lepszy z każdym dniem. Musimy kalkulować, że jak trafimy na takiego przeciwnika, to może on postawić takie warunki, że będzie trudno stwarzać sytuację jakąś lawinową ilością lub tak przejąć inicjatywę, żeby to potem udokumentować golami. Był to trudny i wymagający mecz, natomiast sama pierwsza połowa była stabilna i graliśmy dobrze, mając na uwagę przeciwnika i trochę jestem niezadowolony z wejścia w drugą połowę, kiedy pierwsze dziesięć minut było najsłabsze w naszym wykonaniu w meczu i przeciwnik to wykorzystał, zdobywając bramkę. Nie chcemy robić z tego problemu, natomiast w każdym meczu chcemy zdobywać punkty. Teraz musimy się przygotować do następnego spotkania, które rozegramy tutaj w następny poniedziałek.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Okiem rywala: z Lubina zaczyna wiać chłodem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zarówno GieKSa, jak i Zagłębie rozpoczęły sezon od porażki 0:1. Pierwszej zdobyczy punktowej oba zespoły poszukają w poniedziałkowy wieczór na Nowej Bukowej. Z jakim nastawieniem na ten mecz przyjadą Miedziowi? Czy istnieją przesłanki, że w tym sezonie zaprezentują się lepiej  niż w poprzednim, kiedy długo bronili się przed spadkiem? O nastroje na Dolnym Śląsku zapytaliśmy Pawła Junorego, redaktora serwisu mkszaglebie.pl i współprowadzącego podkast MKSTalk.

Co słychać u „ciepłowodnych”? Ta woda nie wydaje wam się coraz zimniejsza?
Być może tak jest, bo w ostatnim czasie komfort pewnych osób systematycznie się pogarsza. Powiedziałbym nawet, że z Lubina zaczyna wiać chłodem, który zaczynają odczuwać zarówno zarządzający klubem, jak i kibice. Od kilku lat można zaobserwować proces zwijania Zagłębia z Ekstraklasy i obawiam się, że w tym sezonie będzie on kontynuowany. Gdy kilka lat temu Miedziowi regularnie zajmowali bezpieczne miejsca w środku ligowej tabeli, łatka „ciepłowodnych” jak najbardziej do nas pasowała. Teraz z pewnością jest chłodniej, ale mogę też odpowiedzieć przewrotnie, że jeśli nic się nie zmieni, to niektórym może zrobić się gorąco.

Niedawno słuchałem waszego podcastu i przyznam, że trudno było dostrzec jakiekolwiek pokłady optymizmu przed rozpoczynającym się sezonem. Taki stan oddaje ogólne nastroje panujące wśród kibiców w Lubinie?
Nie śmiałbym stawiać się w roli głosu wszystkich kibiców, bo nawet w naszej redakcji opinie są podzielone. Mimo to rzuca się w oczy ponury nastrój wśród sympatyków Zagłębia, który nie jest spowodowany tylko wynikami. W ostatnim czasie nabraliśmy więcej odporności na kiepskie wyniki sportowe, choć zdaję sobie sprawę, że wy w Katowicach moglibyście odbić piłeczkę, że postawa naszych piłkarzy to nic w porównaniu z wieloletnią banicją na zapleczu Ekstraklasy. Mimo wszystko w Lubinie nie dzieje się dobrze, a naszym większym zmartwieniem jest sposób zarządzania klubem, na który jak nigdzie indziej ma wpływ polityka. Po latach względnej stabilizacji dominuje poczucie tymczasowości i nikt nie jest zaskoczony, gdy między jednymi a drugimi wyborami dochodzi do kolejnej zmiany prezesa. Taki stan rzeczy nie pomaga w budowie silnej drużyny, dlatego nie może dziwić, że krytyka jest powszechna. Trudno znaleźć powody do optymizmu.

W ubiegłym sezonie zajęliście ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli. Jak oceniasz szanse Zagłębia na uniknięcie scenariusza gorączkowej walki o utrzymanie?
Na finiszu poprzednich rozgrywek mieliśmy realne obawy o utrzymanie, a obecnie nastroje są jeszcze gorsze. Pozostaje mieć nadzieję, że zadziała „logika Ekstraklasy”, czyli skoro większość ekspertów stawia nas w gronie potencjalnych spadkowiczów, to na przekór temu będziemy punktować. W tej chwili trudno wyrokować, czy tak będzie, bo pierwszy mecz z Widzewem nie dał zbyt wielu odpowiedzi na pytania o formę piłkarzy. Sam mam obawy, czy zdołamy się utrzymać i wydaje mi się, że wielu kibicom udzielił się stan pewnego zobojętnienia na słabe wyniki sportowe i coraz bardziej realną wizję spadku, która jeśli się zrealizuje, nie będzie dla wielu zaskoczeniem. Niedawno z niezadowoleniem przyjmowaliśmy ósme miejsce w Ekstraklasie, dziś taki scenariusz bralibyśmy w ciemno.

Manewr z zatrudnieniem Leszka Ojrzyńskiego w roli „strażaka” okazał się skuteczny w poprzednim sezonie. Jak oceniasz jego możliwości w kontekście budowania trwałych fundamentów pod drużynę w obecnych rozgrywkach?
Trener Ojrzyński odegrał kluczową rolę w utrzymaniu Zagłębia, bo dzięki niemu uszczelniliśmy defensywę i przestaliśmy tracić głupie bramki, co pozwoliło nam odbić się od dna. Wspominając nasz ostatni pojedynek na Bukowej, jeszcze pod wodzą Marcina Włodarskiego, Zagłębie grało na zaciągniętym hamulcu ręcznym. Mieliśmy grać ofensywnie, tymczasem zupełnie nie było tego widać na boisku. Nowy trener podszedł do sprawy pragmatycznie – dopasował styl do zawodników, wykorzystując ich potencjał. To wystarczyło do spokojnego utrzymania, bo mimo że zajęliśmy ostatnią bezpieczną pozycję, to pewni swego byliśmy już na cztery kolejki przed końcem sezonu. Osobiście liczę, że metody pracy Leszka Ojrzyńskiego okażą się skuteczne także i w tym sezonie, choć dostrzegam, że drużyna nie została wzmocniona w stopniu, jakiego oczekiwałby trener. Z drugiej strony zatrudniono nowe osoby w sztabie, na co wcześniej nie dostał zgody Marcin Włodarski. Znamy historię trenera Ojrzyńskiego w poprzednich klubach, gdzie po skutecznym utrzymaniu dość szybko tracił pracę. Mam nadzieję, że u nas będzie inaczej, bo mimo wszystko Miedziowi mają większy potencjał. Liczę, że trener odklei łatkę zadaniowca i dokończy sezon na ławce Zagłębia.

Wiele dobrego mówi się o Zagłębiu w kontekście szkolenia młodzieży, a drużyna w dużym stopniu opiera się na wychowankach. Szlifowanie spójnego modelu gry od juniora do pierwszej drużyny, ofensywny styl, budowanie akcji od tyłu – na ile Leszek Ojrzyński będzie w stanie realizować tę filozofię?
Należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy taka filozofia była rzeczywiście realizowana, czy też mówienie o niej było zwyczajnym zagraniem „pod publiczkę”. Tuż przed zwolnieniem Marcina Włodarskiego, który był znany z pracy z młodzieżą, klub ogłosił strategię, że zespoły juniorskie przechodzą na system gry tożsamy z założeniami pierwszej drużyny. Nie minęło wiele czasu, gdy doszło do zmiany zarówno trenera, jak i systemu gry. Dziś nie dostrzegam wspólnego mianownika pomiędzy pierwszym zespołem a drużynami juniorów, tym bardziej, że za nami jeden z najgorszych sezonów w wykonaniu zarówno rezerw, które spadły, jak i juniorów w rozgrywkach CLJ. Mamy nowego dyrektora akademii, który będzie próbował poukładać te sprawy. Mam nadzieję, że mu się uda i nie skończy się tylko na ambitnych deklaracjach.

W naszym ostatnim meczu przy Bukowej szerokim echem odbił się fakt, że na boisko wybiegło aż dwudziestu Polaków. Tymczasem letnie transfery Zagłębia wskazują, że w tym sezonie nie będzie to regułą.
Rzeczywiście, latem do Lubina trafili między innymi obrońcy Roman Jakuba i Luka Lučić, a także napastnik Michális Kossídis. Do tego dochodzą sprowadzeni w zimie Szwed Ludvig Fritzson i Bośniak Josip Ćorluka. Nie liczę tu Jasia Burića, który jest już chyba bardziej polski niż bośniacki. Nie uważam takich ruchów za problem, a wręcz przeciwnie. W pewnym momencie Zagłębie stało się zakładnikiem popularnego bon motu o stawianiu na „młodych polskich Polaków z Polski”. Rynek transferowy działa jednak inaczej i należy szukać dobrych zawodników na miarę swoich możliwości zarówno w kraju, jak i za granicą. Trudno dziś znaleźć zdolnego polskiego zawodnika za relatywnie niewielkie pieniądze. Na tle całej ligi Zagłębie nie jest już potentatem finansowym. Dlatego należy stawiać na szkolenie młodzieży, a poszczególne pozycje uzupełniać graczami z zewnątrz, niezależnie od narodowości. Nie spodziewam się, że w poniedziałek zobaczymy w wyjściowym składzie Zagłębia aż tylu Polaków co ostatnio.

Na pewno nie zobaczymy za to Dawida Kurminowskiego i Tomasza Pieńki, którzy w tym okienku opuścili Lubin. Jak poważne są to osłabienia?
Obaj, będąc w formie, dodawali wiele jakości, nie tylko w kontekście Zagłębia, ale i całej ligi. Jeśli Tomasz Pieńko odnajdzie się w Rakowie, to może zostać klasowym piłkarzem i pokonywać kolejne szczeble kariery, bo nie ukrywajmy – trochę zasiedział się w Lubinie. Mam nadzieję, że nadal będzie się rozwijał i budował swoją wartość. Z kolei Dawid Kurminowski, gdy przezwycięży problemy natury osobistej, z którymi się zmaga, będzie jednym z wiodących napastników w lidze i Lechia będzie miała z niego wiele pożytku.

W mediach społecznościowych pojawiło się wideo, w którym na nasz mecz zaprasza nie kto inny, jak Adrian Błąd i Arkadiusz Woźniak. Lata mijają, a Wąski wciąż ma miejsce w waszej kadrze. Jakie są dziś jego zadania?
Nie wiem, czy zagra w poniedziałek, ale raczej znajdzie się w kadrze meczowej. Kibice GieKSy nie śledzili pewnie przygotowań Zagłębia do sezonu, więc na pewno zdziwi ich fakt, że w większości gier kontrolnych Arek występował jako stoper, momentami wręcz dyrygując poczynaniami defensywy. Jednak ważniejszą rolę Wąski odgrywa w szatni, będąc dużym wsparciem dla każdego trenera – od Stokowca, przez Fornalika i Włodarskiego, na Ojrzyńskim kończąc. Podobnie jak Jasmin Burić, Arek Woźniak jest powoli przygotowywany do nowej roli w strukturach akademii i jestem ciekaw, jak w tej roli się odnajdzie. Trzymam za niego kciuki, bo ma na swoim koncie kilkaset meczów w barwach Miedziowych i jest bardzo związany z regionem. Mecz z GKS-em na pewno będzie dla niego szczególnym wydarzeniem, bo po odejściu z Zagłębia odbudował się u was mentalnie i z pewnością zostawił po sobie dobre wspomnienia w Katowicach.

W tym okienku GKS rywalizował z Zagłębiem o pozyskanie z Puszczy Michálisa Kossídisa. Co twoim zdaniem zadecydowało, że ostatecznie wybrał Lubin?
Więcej na ten temat mógłby powiedzieć mój redakcyjny kolega Filip Trokielewicz, który toczył medialną wojenkę z działaczami Zagłębia po podaniu informacji o testach medycznych Kossídisa w Lubinie, którą klub w nieelegancki sposób dementował. Faktem jest, że oba nasze kluby były nim zainteresowane. Nie wiem, czym ostatecznie Zagłębie przekonało Greka, być może były to indywidualne warunki kontraktu, a być może większe szanse na grę w podstawowym składzie, bo na dziś Kossídis nie ma rywala do gry. Napiera na niego Marcel Reguła, nasz młody talent, który nie jest jednak nominalnym napastnikiem. Mam nadzieję, że ta rywalizacja wpłynie pozytywnie na postawę tak jednego, jak i drugiego. Niemniej warto pochwalić Zagłębie za sprowadzenie tego napastnika.

Nasze kibicowskie forum obiegła też plotka o zainteresowaniu GieKSy Bartoszem Białkiem, który jest wychowankiem Zagłębia. Jak oceniasz jego potencjał?
Trudno dzisiaj ocenić, na ile te poważne kontuzje, które ma za sobą, zahamowały jego rozwój. Odchodził z Zagłębia jako wielki talent. W przypadku takich zawodników śp. Franz Smuda lubił powtarzać, że „mają gola”, bo Białek potrafił zarówno odnaleźć się w polu karnym, jak i samemu wypracować sobie sytuację bramkową. Gdyby nie przeszkodziły mu kwestie zdrowotne, to jest to napastnik na miarę najlepszych klubów w Ekstraklasie. Trzymam kciuki, by odbudował się w SV Darmstadt.

Długo nie mogliśmy się pogodzić z porażką w Lubinie, bo w naszej opinii zaprezentowaliśmy się lepiej. Udało się wziąć rewanż w Katowicach, choć nie było to wielkie widowisko z obu stron. Jak wspominasz naszą rywalizację z ubiegłego sezonu?
Rzeczywiście, jesienią w Lubinie to GKS grał w piłkę, ale Zagłębie wyciągnęło asa w postaci Huberta Adamczyka, który w jednym z pierwszych kontaktów z piłką trafił do siatki. Co ciekawe, w kolejnych meczach piłkarz ten praktycznie nie podnosił się z ławki i zostało tak do dzisiaj. Poza kilkoma incydentami gra głównie w rezerwach. Wiosną natomiast oglądałem nasz pojedynek z trybun przy Bukowej. Był to dla nas mecz o dużym ciężarze gatunkowym, który piłkarze bardzo chcieli wygrać, bo na szali leżała posada trenera. Czasem mówi się, że zawodnicy graja przeciwko trenerowi, jednak nie w tym przypadku. Było widać ich złość po porażce w Katowicach. Mieliśmy swoje sytuacje, jednak zabrakło skuteczności. Podobnego scenariusza spodziewam się w poniedziałek. Mecz będzie wyrównany i zadecyduje konsekwencja w grze obronnej. Nie jest tajemnicą, że Leszek Ojrzyński stosuje taktykę późnego Piotra Stokowca, czyli na zero z tyłu, a z przodu może coś wpadnie. Ponadto, poniedziałkowe mecze w Ekstraklasie rzadko dostarczają wielu emocji, ale kto wie, może na przekór wszystkiemu w Katowicach będą fajerwerki.

Ostateczne rozstrzygnięcia w Ekstraklasie spowodowały, że w tym sezonie Zagłębie nie będzie „zapieprzać do Niepołomic”. Tymczasem w ten weekend będzie to robił autor tych pamiętnych słów.
Nigdy nie byłem ulubieńcem Piotra Stokowca w czasach naszej współpracy w Lubinie. Jak widać, los bywa przewrotny i w tej kolejce do Niepołomic „zapieprza” nie Zagłębie, ale Pogoń Grodzisk z Piotrem Stokowcem na ławce trenerskiej. Takie są czasem koleje losu…

Pokusisz się o wytypowanie wyniku?
Obstawiam skromne 1:0 dla Zagłębia po stałym fragmencie w 89. minucie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga