Dołącz do nas

Piłka nożna

[RELACJA] Wracamy na pozycję lidera!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W 18. kolejce II ligi polskiej GKS Katowice pokonał Stal Rzeszów 1:0. Mecz odbył się mimo fatalnego stanu boiska przy ulicy Hetmańskiej, na którym dzień wcześniej rozgrywano spotkanie I ligi. W Stali Rzeszów zagrali nasi byli zawodnicy – Damian Michalik i Dominik Sadzawicki.

Od początku spotkania GieKSa zagrała z duży animuszem. Przeprowadziliśmy serię ataków lewą stroną, które kończyły się faulami Fojuta. W 12. minucie, po trzecim faulu sędzia dokonał „wyliczanki” na palcach i pokazał żółtą kartkę. Minutę później mieliśmy sporo pecha. Po dośrodkowaniu Błąda piłkę strącił głową Jędrych, a następnie trafiła ona do Urynowicza, który strzelił z bliskiej odległości w słupek. W 19. minucie suma szczęścia została wyrównana. Kapitalną okazję zmarnowała Stal. Po dośrodkowaniu z lewego skrzydła piłka trafiła na długi słupek to niekrytego zawodnika rzeszowian, który z bliskiej odległości oddał bardzo mocny strzał. Piłka odbiła się od poprzeczki i poszybowała wysoko, a następnie spadła w pole i została wybita przez naszych obrońców. Powinno być 1:0 dla Stali. W 24. minucie Fojut sfaulował Rogalę, który opuścił boisko w asyście dwóch członków sztabu medycznego. Za to zagranie sędzia pokazał żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. Do rzutu wolnego podszedł Błąd, który bardzo mocnym strzałem po ziemi chciał wykorzystać bardzo zły stan boiska. Piłkę po strzale wypluł bramkarz, a następnie sparował na słupek bardzo precyzyjną dobitkę Jędrycha, wybitą później przez obrońców Stali. Po trzech stuprocentowych sytuacjach tablica wyników pokazywała dalej 0:0. Wynik nie zmienił się również do przerwy. Stal po początkowym zaskoczeniu próbowała przejąć inicjatywę i odpocząć trochę po licznych atakach GieKSy. Nasi zawodnicy starali się dowieźć bezbramkowy wynik do przerwy, licząc na swoje szanse w drugiej połowie.

W 52. minucie drugiej połowy bramkę dla GieKSy strzelił Kozłowski. Kibice GieKSy odetchnęli z ulgą, z powodu szybkiego przejęcia kontroli nad meczem. Bardzo aktywny tego dnia Błąd wygrał przebitkę w środku pola i pobiegł środkiem boiska, tworząc w sytuację 3 na 3. Następnie podał w prawo do Kozłowskiego, który mocnym strzałem, po rykoszecie od obrońcy Stali, umieścił piłkę w siatce nad interweniującym Bieszczadem. W 59. minucie powinno być 2:0. GieKSa kolejny raz przejęła piłkę w środku pola. Kozłowski zagrał do wychodzącego Błąda, który znalazł się w sytuacji 2 na 1. Bardzo dobrym podaniem znalazł Sanockiego, który miał przed sobą jedynie bramkarza gospodarzy. Piłka posłana w prawą stronę, płaskim strzałem, zostaje wybroniona przez Bieszczada. Była to kolejna rewelacyjna interwencja bramkarza Stali. Od tego momentu GieKSa grała z kontry, oddając bardzo dużo pola grającej w osłabieniu Stali. Naraziliśmy się na niepotrzebną nerwówkę w końcówce. Najgroźniejszą sytuację stworzył nasz były gracz Dominik Sadzawicki. Po długiej piłce od bramkarza popędził prawym skrzydłem, ograł naszego obrońcę, który odpuścił pressing z uwagi na ryzyko faulu w polu karnym. Następnie doszło do wymiany podań w naszym polu karnym, zakończonej strzałem, który na nasze szczęście został zablokowany. W ostatnich sekundach spotkania zmarnowaliśmy dogodną sytuację do kontry, mimo obecności Bieszczada w naszym polu karnym.

Mecz toczony w ciężkich warunkach zakończył się zasłużonym zwycięstwem GieKSy. Mimo że gra nie porywała, należy wziąć pod uwagę liczbę sytuacji stworzonych przez naszych zawodników i bardzo dobrą dyspozycję bramkarza Stali, który ratował swój zespół przed wyższymi rozmiarami porażki.

13.12.2020 Rzeszów
Stal Rzeszów – GKS Katowice 0:1 (0:0)
Bramki: Kozłowski (52).
Stal Rzeszów: Bieszczad – Sławek (87. Szczepanek), Reiman, Maciejewski (33. Kostkowski), Sadzawicki, Szeliga (46. Kotwica), Fojut, Góra, Olejarka (60. Pieczara), Głowacki, Michalik (60. Kłos).
GKS Katowice: Mrozek – Wojciechowski, Jędrych, Janiszewski, Rogala (26. Pawłas) – Woźniak, Błąd (71. Kościelniak), Gałecki, Urynowicz (83. Jaroszek), Sanocki (70. Kiebzak) – Kozłowski.
Żółte kartki: Fojut, Szeliga, Reiman, Głowacki – Błąd.
Czerwona kartka: Fojut (24, druga żółta).
Sędzia: Paweł Kukła (Kraków).

5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    Kejta

    13 grudnia 2020 at 16:07

    No i pieknie

  2. Avatar photo

    potf

    13 grudnia 2020 at 17:36

    Brawo GieKSa!

  3. Avatar photo

    Afera

    13 grudnia 2020 at 17:59

    BRAWO BRAWO GIEKSA????????????????

  4. Avatar photo

    Roh

    13 grudnia 2020 at 18:25

    W zimie 2 czy 3 konkretne wzmocnienie i walczymy o awans.

  5. Avatar photo

    Mleczak

    13 grudnia 2020 at 21:19

    Brawo piłkarze i sztab! Należy się Wam wielki szacunek za to co udało się do tej pory wykonać. Doceniam to tym bardziej, że obecny rok jest strasznie pokręcony. Trzeba to jasno powiedzieć, przerżnęliście awans, nie wykorzystaliście na to kilku dogodnych okazji, ale to głownie wina źle przepracowanego okresu przygotowawczego jak i kiepskie utrzymanie/zbudowanie formy w przerwie spowodowanej koronawirusem. Szczęśliwie udało się odpowiednio naładować drużynę mentalnie na nowy sezon i teraz bije z Was pewność i siła. Drużyna jest mocna, osobiście nie widzę potrzeby szukania wzmocnień, chyba że pod kątem gry już w 1 lidze. Teraz radujmy się chwilę, zawodnicy i sztab niech udadzą się na zasłużony odpoczynek, ale z nastawieniem na ciężką pracę od nowego roku, Panowie jesteśmy w połowie drogi…

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Widzew rywalem GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.

Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.

Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.

Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna Wideo

Doping GieKSy w Częstochowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Rakowem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz z Rakowem był ostatnim w tym roku. Teraz… święta. I Nowy Rok. Trzech Króli i turniej halowy w Spodku. I zleci jak z bicza strzelił, gdy 30 stycznia zagramy z Zagłębiem Lubin. Wracamy jeszcze na chwilę do Częstochowy i zamykamy temat Rakowa.

1. Na mecz pojechaliśmy w dwuosobowym składzie plus Mariusz przyjaciel redakcji. Miał jeszcze pojechać Flifen, ale laptop mu się zepsuł. No i nauki dużo ma. Więc jak już skończy tę medycynę, to uderzajcie do niego. Będziecie mieli pewność, że gdy inni się obijali i na mecz jeździli, on siedział z nosem w książkach 😉

2. Do Częstochowy jest rzut beretem, więc jechaliśmy niecałą godzinkę. Dobrze, że na koniec nam nie przypadł w udziale jakiś Białystok… Ale uwaga, uwaga – tam pojedziemy już za dwa miesiące.

3. Stadion Rakowa wiadomo – nie jest z tej epoki nowych obiektów, choć i tak swego czasu go rozbudowano. Dlatego jest to raczej takie boisko, otoczone trybunami. Mówi się o nowym, obiekcie i mówi, ale na razie cisza.

4. Dlatego długo nie mogliśmy go wypatrzeć, choć byliśmy już przecież przy linii tramwajowej. Dopiero w ostatniej chwili ujrzeliśmy jupitery, a za moment byliśmy już pod obiektem.

5. Jakoś tak się złożyło, że byliśmy bardzo wcześnie, bo przed 15:30, kiedy wydawali akredytacje. Więc musieliśmy chwilę postać pod kasą i poczekać na swój moment. Wszystko odbyło się sprawnie.

6. Widzieliśmy nawet rakowskiego rycerza, który przyszedł do pracy, ale jeszcze po cywilu.

7. Mając tyle czasu… nie za bardzo wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić. Jedno jest pewne, ja byłem bardzo głodny, więc w planie miałem obowiązkową kiełbasę, na której to poszukiwania wkrótce wyruszyliśmy.

8. Zanim jednak to nastąpiło, pokręciliśmy się trochę w okolicach sali konferencyjnej. Przywitaliśmy się także z Wojciechem Cyganem, który stał przy wejściu i wkrótce witał przybyłą drużynę gości. My też mogliśmy – dzięki infrastrukturze stadionu – ten przyjazd naszym pięknym zielonym autokarem, oglądać.

9. Nie zabrakło czułych powitań, choćby z Adrianem Błądem, czyli takim „synem” prezesa Wojtka. Przytulili się na to powitanie, jako że było dużo czasu przed meczem, atmosfera była bardzo sympatyczna. Bój miał się rozpocząć wkrótce.

10. My tymczasem poszukiwaliśmy kiełbasy. Obeszliśmy trybuny, co nie było trudne, bo byliśmy tak jakby na zewnątrz stadionu. Miła pani nas kilka razy wpuszczała i wpuszczała ze strefy gastronomicznej. Ogólnie te przejścia za trybunami są jakieś takie klimatyczne. W dobie faktycznie tych nowych stadionów te takie stare, polskie, mają w sobie coś z nostalgii.

11. Jako że kiełby się dopiero piekły, postanowiliśmy uraczyć się innymi trunkami, w tym ja herbatką. I tak sympatycznie oczekiwaliśmy na strawę.

12. Kiełbaska za 25 złotych, z ogórkiem kiszonym. Bardzo dobra, byłem mega głodny, więc była jak znalazł. Od razu humor się poprawił i liczyliśmy, że nie będzie to najlepsza rzecz, która nas spotkała przy Limanowskiego, ale jedna z najlepszych.

13. Udaliśmy się na sektor prasowy, a Misiek na murawę. To, co było też bardzo dobre, to że w przeciwieństwie do lutowego spotkania było po prostu relatywnie ciepło. Znaczy relatywnie bardzo ciepło. Wtedy wymarzliśmy solidnie, bo nie dość, że było po prostu zimno, to jeszcze ciągnęło spod trybuny, bo są te kratki metalowe jako podłoga, a pod trybuną nie ma nic.

14. Zajęliśmy miejsca. Początkowo w rzędzie ze studenckimi stolikami, ale tam było bardzo ciasno, więc przenieśliśmy się rząd wyżej – już bez stolików, ale z szerszym przejściem. Nie było dla mnie w tym kontekście problemem trzymanie laptopa na kolanach.

15. Za to podłączenie do kontaktu przypomniało traumę ze stadionu ŁKS. Wtyczka nie chciała wejść, ale cudem udało się ją wepchnąć. Potem cała operacja z przeciąganiem kabla pod trybuną, trzymając go przez te małe dziurki w podłodze. Uff, udało się. Nikt o kabel nie zahaczy.

16. No i rozpoczął się mecz. Widoczność z tak niskich trybun jest oczywiście średnia. Jeszcze na połowie, na wysokości której jest prasówka, jest spoko. Ale po drugiej stronie trzeba by było mieć sokoli wzrok, by wszystko dobrze identyfikować.

17. Prezenty kibicom rozdawał Święty Mikołaj. Co ciekawe miał on akredytację. Na której było napisane, że jest to Święty Mikołaj, a jako redakcja Biegun Północny.

18. Kibice gości wypełnili sektor gości. Przez cały mecz głośno dopingowali, urządzili też baloniadę ze świąteczną piosenką, a na koniec, jak za starych czasów zaśpiewali Wesołych Świąt. Może w bardzo dawnych czasach taka tradycja była (nie wiem), ale ja pamiętam, że pierwszy raz coś takiego miało miejsce w którąś Wielką Sobotę, zdaje się w 2001 roku. Podczas bardzo śnieżnego meczu z Amiką. Ale mogę się mylić, co do szczegółów.

19. GieKSa w pierwszej połowie była nieco lepsza i miała więcej sytuacji. Niestety nie wykorzystaliśmy żadnej. W drugiej po zmianach Raków się rozpędził i w końcu strzelił upragnionego gola.

20. Po meczu udaliśmy się na konferencję prasową. Gospodarze zapewnili kapuśniak. Od kiełbasy minęło już trochę czasu, więc również było to bardzo miłe. Gorąca, treściwa zupka w oczekiwaniu na konferencję miała wynagrodzić smutek po porażce.

21. Najpierw wypowiedział się trener Górak. Potem oczekiwaliśmy na trenera Papszuna i jakieś dziwne sceny się działy przed salą, że aż pracownik Rakowa notorycznie zamykał drzwi. Jakieś były krzyki i huki. Wydawało się, że to trener Rakowa krzyczy, żeby go wypuścili w końcu do tej Warszawy. Ale nie. Marek Papszun był w tym czasie na murawie i udzielał wywiadu dla Ligi Plus Extra.

22. Po konferencji oczywiście chwila na sali, żeby na stronie pojawiła się relacja z wypowiedzi trenerów oraz galeria zdjęć. Pół godzinki posiedzieliśmy, aż udaliśmy się w drogę powrotną.

23. Kulturka jest, więc wychodząc rzekłem do Marka Papszuna „do widzenia” i sympatycznie, z uśmiechem odpowiedział. A wychodząc z klubu spotkałem Marka Ameyawa i ten młody człowiek bardzo kulturalnie sam powiedział „do widzenia”. Milusio.

24. Ogólnie cały wyjazd bez większej historii. Krótki. Mecz przegrany. Do Rakowa nie ma się, o co przyczepić, wszyscy mili, uśmiechnięci. Kiełbasa dobra, rzecznik sympatyczny. Wojciech Cygan witający starych znajomych.

25. „Do zobaczenia na Narodowym” – powiedział rzecznik, gdy się z nami żegnał. Nic dodać, nic ująć. Miejmy nadzieję, że 2 maja się ponownie zobaczymy. Bierzemy w ciemno.

26. Wesołych Świąt!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga