Dołącz do nas

Piłka nożna

Relacja z Bydgoszczy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W 6. Kolejce I ligi GKS-owi Katowice przyszło rywalizować z wiceliderem z Bydgoszczy. Zawisza to ekipa z wielkimi aspiracjami, mocnym składem i uznanym trenerem. GieKSa ma za sobą to, co najgorsze, wzmocnienia, w poprzedniej kolejce odniosła pierwsze zwycięstwo i wszyscy w Katowicach tego dnia mieli nadzieję na sprawienie niespodzianki.

Od pierwszego gwizdka jak można było się spodziewać piłkę posiadał głównie Zawisza. GKS starał się odbierać piłkę na swojej połowie i czyhał na swoją szansę w kontrataku. W 10 minucie meczu z rzutu wolnego dobrze dośrodkował faulowany chwilę wcześniej Chwalibogowski. Niestety do piłki równocześnie wystartowali Kujawa i Pitry, w konsekwencji czego przeszkodzili sobie i strzał tego drugiego powędrował nad bramką. Pięć minut później było groźnie pod bramką Sabeli. Wyprowadzający kontratak Masłowski zdecydował się na indywidualną akcję, wrzucił piłkę do Abbotta, ale ta była zbyt mocna i napastnik Zawiszy nie opanował futbolówki. W 20 minucie dobrą okazja miał Zawisza. Z rzutu wolnego, tuż za polem karnym uderzając w krótki słupek zaskoczyć Sabelę próbował Petasz, ale bramkarz GieKSy czujnie obronił w tej sytuacji. Chwilę później znów skórę swojemu zespołowi uratował Sabela. Abbott groźnie dośrodkował wprost na głowę swojego partnera, ale świetnie wyszedł Sabela ściągając rywalowi piłkę z głowy. W 33 minucie na około osiemnastym metrze rzut wolny mieli gospodarze. Do tego stałego fragmentu gry podszedł Zawistowski i uderzając w prawy róg po ziemi pokonał Sabelę. Mimo, że nasz mur tworzyło ośmiu zawodników, to i tak padła bramka. Jeżeliby szukać winnego, to należy wskazać Sabelę, który był odpowiedzialny za tzw. „długi słupek”. Tuż przed przerwą mogło być 2:0, ale wychodzący sam na sam Sabela nie dał się przelobować przeciwnikowi. Jeżeli cos więcej należy dodać do opisu pierwszej odsłony, to podkreślenie solidnej gry Kamińskiego, który był ostoją defensywy GKS-u.

Goście drugą połowę rozpoczęli w nieco innym zestawieniu. W miejsce bezproduktywnego Wołkowicza trener Górak wprowadził Alana Czerwińskiego. Dwie minuty po rozpoczęciu drugiej połowy GKS rozegrał bardzo ładną akcję, po której z woleja strzelał Pitry, niestety niecelnie. Kilka minut później świetnie wzdłuż bramki Sabeli piłkę zagrał Błąd, ale naciskany Abbott minął się z piłką. Kibice GKS mogli odetchnąć z ulgą. Przez długi czas można było odnieść wrażenie, że czas w Bydgoszczy okropnie się ciągnął. Mecz był strasznie nudny, akcje nieskładne, zero zagrożenia pod jedną, jak i drugą bramką. W 75 minucie piłka po zablokowanym uderzeniu Pitrego wylądowała pod nogami Fonfary, ten uderzył z pierwszej piłki, ale futbolówka po rykoszecie wyszła za boiska i skończyło się na rzucie rożnym. W 79 minucie zakotłowali się gracze GieKSy, którzy domagali się karnego po ręce jednego z rywali. Sędzia pozostał niewzruszony. Minutę później 200% okazję miał Leśniewski, ale mając przed sobą tylko bramkarza nie trafił do piłki. W 87 minucie była szansa na wyrównanie, ale strzał Pitego głową minął bramkę Witana. W doliczonym czasie gry po błędzie Cholerzyńskiego 1 na 1 wyszedł Wójcicki, który nie dał szans Sabeli i ustalił wynik meczu na 2:0.

Zawisza Bydgoszcz – GKS Katowice 2:0 (1:0)
Bramki: Zawistowski (33), Wójcicki (90)
Zawisza: Witan – Stefańczyk, Abbott (63. Leśniewski), Błąd (78. Geworgian), Jankowski, Kopacz, D. Mąka (65. Wójcicki), Masłowski, Hermes, Petasz, Zawistowski.
GKS:  Sabela – Farkas (63. Pietroń), Kamiński, Napierała, Sobotka – Wołkowicz (46. Czerwiński), Cholerzyński, Fonfara, Pitry, Chwalibogowski – Kujawa (85. A. Kowalczyk).
Ż. kartki: Zawistowski – Wołkowicz, Kujawa, A. Kowalczyk
Sędzia: Sebastian Tarnowski (Wrocław).

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    wks

    8 września 2012 at 22:13

    Po[Z]drowienia z Bydgoszczy. PZPN jest do rozje**nia, państwo w państwie. P.S. PIŁKA NOŻNA BEZ POLICJI!! HEJ!! HEJ!!!

  2. Avatar photo

    Jhayem

    2 listopada 2012 at 17:22

    bromberg30 maja 2012, 09:21 zeby zrywac kaneimie zeby zrobic strefe to skandal!!!!! chyba ktos zwiariowal!!!!! wstyd!!!!! teren przy luczniczce jest dla sportu debileeeeeeeeeee!!!!! obrzydliwcy psujecie wszystko i rujnujecieeeee kot tam siedzi w ratuszuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!!!!!! potworrrrrduzy teren sportowy przy luczniczce fajna panorama na brde i gdzie nas pchacie kibicow w centrum na stary rynek scisnieci i goroco siedz jeden na drugim i jeszcze zeby nawierzchnie psucccccccc!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! CHOLERAAAAAAAAAAAA

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Widzew rywalem GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.

Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.

Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.

Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna Wideo

Doping GieKSy w Częstochowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Rakowem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz z Rakowem był ostatnim w tym roku. Teraz… święta. I Nowy Rok. Trzech Króli i turniej halowy w Spodku. I zleci jak z bicza strzelił, gdy 30 stycznia zagramy z Zagłębiem Lubin. Wracamy jeszcze na chwilę do Częstochowy i zamykamy temat Rakowa.

1. Na mecz pojechaliśmy w dwuosobowym składzie plus Mariusz przyjaciel redakcji. Miał jeszcze pojechać Flifen, ale laptop mu się zepsuł. No i nauki dużo ma. Więc jak już skończy tę medycynę, to uderzajcie do niego. Będziecie mieli pewność, że gdy inni się obijali i na mecz jeździli, on siedział z nosem w książkach 😉

2. Do Częstochowy jest rzut beretem, więc jechaliśmy niecałą godzinkę. Dobrze, że na koniec nam nie przypadł w udziale jakiś Białystok… Ale uwaga, uwaga – tam pojedziemy już za dwa miesiące.

3. Stadion Rakowa wiadomo – nie jest z tej epoki nowych obiektów, choć i tak swego czasu go rozbudowano. Dlatego jest to raczej takie boisko, otoczone trybunami. Mówi się o nowym, obiekcie i mówi, ale na razie cisza.

4. Dlatego długo nie mogliśmy go wypatrzeć, choć byliśmy już przecież przy linii tramwajowej. Dopiero w ostatniej chwili ujrzeliśmy jupitery, a za moment byliśmy już pod obiektem.

5. Jakoś tak się złożyło, że byliśmy bardzo wcześnie, bo przed 15:30, kiedy wydawali akredytacje. Więc musieliśmy chwilę postać pod kasą i poczekać na swój moment. Wszystko odbyło się sprawnie.

6. Widzieliśmy nawet rakowskiego rycerza, który przyszedł do pracy, ale jeszcze po cywilu.

7. Mając tyle czasu… nie za bardzo wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić. Jedno jest pewne, ja byłem bardzo głodny, więc w planie miałem obowiązkową kiełbasę, na której to poszukiwania wkrótce wyruszyliśmy.

8. Zanim jednak to nastąpiło, pokręciliśmy się trochę w okolicach sali konferencyjnej. Przywitaliśmy się także z Wojciechem Cyganem, który stał przy wejściu i wkrótce witał przybyłą drużynę gości. My też mogliśmy – dzięki infrastrukturze stadionu – ten przyjazd naszym pięknym zielonym autokarem, oglądać.

9. Nie zabrakło czułych powitań, choćby z Adrianem Błądem, czyli takim „synem” prezesa Wojtka. Przytulili się na to powitanie, jako że było dużo czasu przed meczem, atmosfera była bardzo sympatyczna. Bój miał się rozpocząć wkrótce.

10. My tymczasem poszukiwaliśmy kiełbasy. Obeszliśmy trybuny, co nie było trudne, bo byliśmy tak jakby na zewnątrz stadionu. Miła pani nas kilka razy wpuszczała i wpuszczała ze strefy gastronomicznej. Ogólnie te przejścia za trybunami są jakieś takie klimatyczne. W dobie faktycznie tych nowych stadionów te takie stare, polskie, mają w sobie coś z nostalgii.

11. Jako że kiełby się dopiero piekły, postanowiliśmy uraczyć się innymi trunkami, w tym ja herbatką. I tak sympatycznie oczekiwaliśmy na strawę.

12. Kiełbaska za 25 złotych, z ogórkiem kiszonym. Bardzo dobra, byłem mega głodny, więc była jak znalazł. Od razu humor się poprawił i liczyliśmy, że nie będzie to najlepsza rzecz, która nas spotkała przy Limanowskiego, ale jedna z najlepszych.

13. Udaliśmy się na sektor prasowy, a Misiek na murawę. To, co było też bardzo dobre, to że w przeciwieństwie do lutowego spotkania było po prostu relatywnie ciepło. Znaczy relatywnie bardzo ciepło. Wtedy wymarzliśmy solidnie, bo nie dość, że było po prostu zimno, to jeszcze ciągnęło spod trybuny, bo są te kratki metalowe jako podłoga, a pod trybuną nie ma nic.

14. Zajęliśmy miejsca. Początkowo w rzędzie ze studenckimi stolikami, ale tam było bardzo ciasno, więc przenieśliśmy się rząd wyżej – już bez stolików, ale z szerszym przejściem. Nie było dla mnie w tym kontekście problemem trzymanie laptopa na kolanach.

15. Za to podłączenie do kontaktu przypomniało traumę ze stadionu ŁKS. Wtyczka nie chciała wejść, ale cudem udało się ją wepchnąć. Potem cała operacja z przeciąganiem kabla pod trybuną, trzymając go przez te małe dziurki w podłodze. Uff, udało się. Nikt o kabel nie zahaczy.

16. No i rozpoczął się mecz. Widoczność z tak niskich trybun jest oczywiście średnia. Jeszcze na połowie, na wysokości której jest prasówka, jest spoko. Ale po drugiej stronie trzeba by było mieć sokoli wzrok, by wszystko dobrze identyfikować.

17. Prezenty kibicom rozdawał Święty Mikołaj. Co ciekawe miał on akredytację. Na której było napisane, że jest to Święty Mikołaj, a jako redakcja Biegun Północny.

18. Kibice gości wypełnili sektor gości. Przez cały mecz głośno dopingowali, urządzili też baloniadę ze świąteczną piosenką, a na koniec, jak za starych czasów zaśpiewali Wesołych Świąt. Może w bardzo dawnych czasach taka tradycja była (nie wiem), ale ja pamiętam, że pierwszy raz coś takiego miało miejsce w którąś Wielką Sobotę, zdaje się w 2001 roku. Podczas bardzo śnieżnego meczu z Amiką. Ale mogę się mylić, co do szczegółów.

19. GieKSa w pierwszej połowie była nieco lepsza i miała więcej sytuacji. Niestety nie wykorzystaliśmy żadnej. W drugiej po zmianach Raków się rozpędził i w końcu strzelił upragnionego gola.

20. Po meczu udaliśmy się na konferencję prasową. Gospodarze zapewnili kapuśniak. Od kiełbasy minęło już trochę czasu, więc również było to bardzo miłe. Gorąca, treściwa zupka w oczekiwaniu na konferencję miała wynagrodzić smutek po porażce.

21. Najpierw wypowiedział się trener Górak. Potem oczekiwaliśmy na trenera Papszuna i jakieś dziwne sceny się działy przed salą, że aż pracownik Rakowa notorycznie zamykał drzwi. Jakieś były krzyki i huki. Wydawało się, że to trener Rakowa krzyczy, żeby go wypuścili w końcu do tej Warszawy. Ale nie. Marek Papszun był w tym czasie na murawie i udzielał wywiadu dla Ligi Plus Extra.

22. Po konferencji oczywiście chwila na sali, żeby na stronie pojawiła się relacja z wypowiedzi trenerów oraz galeria zdjęć. Pół godzinki posiedzieliśmy, aż udaliśmy się w drogę powrotną.

23. Kulturka jest, więc wychodząc rzekłem do Marka Papszuna „do widzenia” i sympatycznie, z uśmiechem odpowiedział. A wychodząc z klubu spotkałem Marka Ameyawa i ten młody człowiek bardzo kulturalnie sam powiedział „do widzenia”. Milusio.

24. Ogólnie cały wyjazd bez większej historii. Krótki. Mecz przegrany. Do Rakowa nie ma się, o co przyczepić, wszyscy mili, uśmiechnięci. Kiełbasa dobra, rzecznik sympatyczny. Wojciech Cygan witający starych znajomych.

25. „Do zobaczenia na Narodowym” – powiedział rzecznik, gdy się z nami żegnał. Nic dodać, nic ująć. Miejmy nadzieję, że 2 maja się ponownie zobaczymy. Bierzemy w ciemno.

26. Wesołych Świąt!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga