Trudno przełknąć gorycz takiej porażki. Właśnie – to sformułowanie „gorycz porażki” pasuje mi bardziej niż w innych meczach. Znacie mnie, wielokrotnie używałem ciętego języka, tym razem go używać nie chcę, ale poziom irytacji po spotkaniu z Widzewem naprawdę jest wysoki.
Oczywiście – po tylu latach niebytu w ekstraklasie, można powiedzieć, że lepiej tego typu frustracje przeżywać właśnie w najwyższej klasie rozgrywkowej niż w pierwszej czy drugiej lidze. To niezaprzeczalne. I doceniam miejsce GieKSy w tabeli. Ale do diabła…
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. I GKS już nas przyzwyczaił do tego, że ma jakość i jest w stanie w tej lidze punktować i wygrywać. Piłkarze i trener sami sobie zawiesili poprzeczkę wysoko. Jest kontekst do którego można się odnosić. I po meczu z Widzewem odnosząc się do tego kontekstu można tę irytację naprawdę poczuć.
Bo przegrywamy trzeci mecz z rzędu na wyjeździe. Mamy po spotkaniach w Lublinie, Białymstoku i Łodzi zero punktów. A moglibyśmy mieć sześć, bo powiedzmy z Jagiellonią punkt był co prawda w pewnym zasięgu, ale jednak dość daleko. Natomiast zarówno z Motorem, jak i Widzewem mogliśmy nie tylko zremisować, ale wręcz wygrać.
Z Motorem była wymiana ciosów, prowadziliśmy, przegrywaliśmy, potem znów był remis. I skończyło się porażką. Z Widzewem dominowaliśmy w pierwszej połowie, mieliśmy kilka dobrych sytuacji. W drugiej zresztą też. A nie zdobyliśmy nawet jednego oczka. Można co jakiś czas taki mecz przegrać – taka jest piłka. Jednak my stanowczo za często w tym sezonie przegrywamy takie mecze.
No dobra. Jak nie potrafisz meczu wygrać, to go zremisuj. Niestety tego GieKSa w ostatnich meczach nie potrafiła. I niestety jest to problem, bo przeciwnicy nie zdobywają bramek po swoich pięknych akcjach. Po raz kolejny podarowaliśmy bramkę rywalowi. Dodajmy – znów w kuriozalnych okolicznościach. To był popis nieporadności. Najpierw jak wóz z węglem gonił Sypka Lukas Klemenz, następnie Dawid Kudła wybił siatkarsko piłkę przed siebie, potem Arkadiusz Jędrych machnął się, a Alan Czerwiński w niekontrolowany sposób odbił piłkę kolanem. Piłkarskie jaja.
Niestety to, co było grzechem naszej drużyny w rundzie jesiennej, jest powielane na wiosnę. Tracimy tak głupie bramki, że naprawdę idzie się tylko za głowę złapać. Nie umiemy wybić piłki, nabijamy siebie nawzajem, panika jest znów na „wysokim poziomie”. Rywale skrzętnie to wykorzystują. Bramka z Rakowem, druga z Motorem, Jagiellonia, teraz Widzew. To jest naprawdę duży mankament, bo to właśnie takie głupie bramki decydują i tym, że grając naprawdę dobre mecze – dostajemy w łeb.
Tu naprawdę musi być sportowa złość, bo to była porażka na własne życzenie. Przestraszony Widzew czekał na GKS na swojej połowie i GieKSa miała dużą przewagę. Trochę jak w jesiennym meczu z Zagłębiem Lubin. Kilka swoich okazji mieliśmy – może nie stuprocentowych, ale jednak – albo zawodził celownik, albo dobrze bronił Gikiewicz. To też swoją drogą jest irytujące, że bramkarze rywali tak dobrze grają przeciwko nam, a w innych meczach zaliczają totalne klopsy, jak właśnie Giki czy Kacper Rosa, który w meczu z GKS miał dzień konia, a potem z Legią strzelał dla Legii bramki.
Sztab szkoleniowy musi popracować – nie wiem za bardzo nad czym, czy stricte nad defensywą czy nad głowami zawodników, bo gdyby nie te głupoty w obronie i trochę lepsza skuteczność, to byśmy pewnie byli na 4-5. miejscu w tej lidze.
Ktoś powie, że przesadzam. No ale, dlaczego nie mielibyśmy być nieco wyżej w tabeli? Ja nie mówię o walce o puchary i jakichś mocarstwowych planach – to zostawmy Motorowi i trenerowi Stolarskiemu, którzy w czapkę dostali 0:4. Ale jeśli GKS gra jak gra i ma możliwości, to dlaczego ma nie być wyżej? Oczywiście to nie chodzi o to, że mecze z Motorem czy Widzewem musieliśmy wygrać. Ale mogliśmy chociaż je zremisować lub jeden wygrać, jeden pechowo przegrać. A tak mamy ZERO. To nie może tak wyglądać. Jesienią było to samo w kilku spotkaniach – jak choćby z RTS na Bukowej.
Przegrana z Widzewem, jak i poprzednie, nie podważa rozwoju tej drużyny. Wszystko idzie w dobrym kierunku, ale potrzebne są mityczne wnioski – na serio, a nie tylko w słowach. Bo czasem wydaje się, że GKS tych wniosków nie wyciąga. No i na przyszłość trzeba jednak myśleć o wzmocnieniach. Bo być może personalnie w linii obrony przydałaby się większa jakość. Trener rotuje Klemenzem i Kuuskiem, czasem wchodzi Komor i widać, że szkoleniowiec nie jest najbardziej zadowolony z tej pozycji. Alan Czerwiński najlepsze lata ma za sobą, choć na szczęście zazwyczaj większych błędów nie popełnia – akurat przy akcji bramkowej mieli z Jędrychem mocny udział.
Co do Alana, to zachodzę w głowę, jak to możliwe, że ten zawodnik ma wykonywać rzut wolny z siedemnastu metrów. Czy naprawdę nie można wziąć kogokolwiek innego? Alan chyba nigdy nie strzelił gola z wolnego, a w ogóle to w GKS może zdobył dwie bramki na krzyż. Rozumiem, że zeszli Nowak czy Błąd, ale naprawdę można było do tego wolnego wziąć kogoś innego. To niby szczegół, ale gdyby ten zawodnik trafił z rzutu wolnego, to chyba Częstochowa musiałaby na kolanach przyjść do nas, bo w odwrotną stronę to by było za mało spektakularne.
Dobre wejście miał Dawid Drachal, grał dynamicznie i wniósł sporo ożywienia. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach również dołoży coś od siebie, bo póki co wiosenne transfery GieKSy są niewypałem, na czele z Filipem Szymczakiem.
A’propos tej dynamiki Drachala. Brakuje tego w ostatnich meczach. GKS przyzwyczaił nas do gry z rozmachem – trener Górak rozpływał się w Lublinie nad tym. Niestety od trzech meczów tego rozmachu nie ma i – choć mecz z Widzewem był lepszy niż ten z Zagłębiem – to nadal nie jest to. Choć i tak nie mieliśmy prawa przegrać w Łodzi z taką – mniej efektowną – grą.
Szkoda tego meczu jak cholera. Można było odskoczyć Widzewowi, zbliżyć się do drużyn z górnej połówki i dać sobie przed przerwą reprezentacyjną już mega-total-komfort. A tak mamy tylko duży komfort. Oczywiście nadal jest to „aż komfort”. Ale punkty trzeba dalej ciułać.
W aspekcie kibicowskim też ta wygrana by bardzo smakowała lub choćby remis, a tak Widzewiacy mieli swój powód do uśmiechu i szyderstw. Niektórzy pijani, podstarzali kibice śpiewali na parkingach obraźliwe piosenki – z radości. My zeszliśmy z boiska i wyjechaliśmy z Łodzi pokonani.
Czekają nas trudne mecze. Górnik nam totalnie i absolutnie nie leży. Ostatni raz wygraliśmy z nimi 20 lat temu, a przecież graliśmy trochę razy – w lidze i Pucharze Polski. Potem Pogoń w Szczecinie. Ciężary.
Nie załamujemy się, tylko gramy dalej. Mamy fajną drużynę, walczącą, ofensywną, z charakterem. Jako beniaminek dostajemy trochę po głowie, ale chodzi o to, by ten sezon przejść z godnością. Więc teraz chwila odpoczynku, także dla nas – redakcji – bo jest na naszej stronie intensywnie.
A za dwa tygodnie wielkie święto, czyli otwarcie nowego stadionu i Śląski Klasyk. Już na Nowej Bukowej. Może nie będzie klopsów w obronie.
Marq
13 lipca 2016 at 08:39
To musi być ten sezon!!!
Powodzenia trenerze i nasza kochana GieKSo!!!
CIErPLIWY
13 lipca 2016 at 09:41
Co ma być to będzie. Byle tylko nie to samo co od 10 lat.
kibic
13 lipca 2016 at 11:43
Sory nie ilosc a jakosc transferow sie liczy,nie o takich wzmocnieniach mowili i tu moze okazac sie problem dalej brak doswiadczonego pomocnika i napastnika kazdy wie jak to wygladalo w nieudanym poprzednim sezonie,ale tylko wyniki ich rozlicza bo sam wole takich zawodnikow co przybyli do klubu niz bylych gwiazd z ekstraklasy,no i nie wszystkich darmozjadow sie pozbyli a na koniec wynik rozliczy zarzad i trenera bo chyba mamy dosc grania z wiochami i liczy sie tylko awans a jesli go nie bedzie to ci wszyscy ludzie co zato odpowiadaja wyleca z hukiem z klubu,ale to tylko krakanie licze na awans,dobra gre i powrot kibicow na stadion bo kazdemu znas oto chodzi
Mecza
13 lipca 2016 at 18:24
Robota między sezonowa wykonana to fakt, pytanie jak wykonana? Drugi okres przygotowawczy kadry szkoleniowej ale zupełnie inny jeśli chodzi o specyfikę (zima,lato) zobaczymy jak to będzie wyglądało na jesień. Nie zgadzam się że najważniejszy jest start, to taka nasza klątwa od kilku lat. Jak nie wygramy pierwszych 3 meczów to lecą k. z trybun i we wrześniu jest już posprzątane. Płock awansował teraz a długo szukali równej formy a GKS został znokautowany z Sosnowcem w drugim meczu ligowym i wszyscy postawili krzyżyk. Później to już były nerwowe podrygi bo wszyscy pogubieni. Wg mnie najważniejsza jest taktyka w tym wszystkim i umiejętność jej realizacji przez piłkarzy a nie umiejętności piłkarzy. Umiejętnościami można wygrywać jak się ma przewagę 50% a my mamy góra 10% (to nie zarzut, takie są realia, liga jest wyrównana a jeszcze do niedawana przewagę robiła wypłata na czas) Jak sobie przypomnę Nawałkę na jesień co objął GKS, ostatni mecz z Łomżą 1:4 przy pustych trybunach na Bukowej, to co on zrobił z tymi przeciętniakami na wiosnę to było mistrzostwo świata, tym bardziej że wiosna w Jaworznie i 5 pkt straty do bezpiecznego miejsca. Brzęczek życzę Ci sukcesu z całego serca, nie tylko jako kibic GKS ale kibic piłki nożnej w ogóle. Awans w tym sezonie to będzie również mistrzostwo ale siły są wyrównane. Zdecyduje te 10-15%.
Berol
14 lipca 2016 at 02:10
Ocenimy po wynikach ,narazie serio cieżko wyczuć co są warci musi być jednak jakaś zmiana w sposobie gry wszyscy mamy dosc marazmu, nijakiej gry bez walki i ambicji ,przechodzenia obok meczu ,może sie nieraz noga podwinąc bo to ludzka rzecz ale ta gra musi inaczej wyglądać niż to co oglądamy w wiekszosci szpili już od lat … Oby te transfery wypaliły wreszcie i znów gra zespołu cieszyła a nie wkur… i dołowała. Trzymie kciuki za chłopów maja na razie kredyt zaufania na oceny przyjdzie czas, tak czy inaczej mym zdaniem koniecznie potrzebujemy do składu jeszcze załatwic jakiegoś przyzwoitego napastnika bez tego bedzie cieżko Grzegorz ma spore wahania formy z strzelaniem , Sobkow z całym szacunkiem nie wiem czy wystarczy i co zagra to zagadka ,trzeba nam bezapelacyjnie jeszcze kogos do napadu na poziomie jak chcemy coś ugrać
tomek
14 lipca 2016 at 07:26
Z całym szacunkiem dla wszystkich ale awans z taką kadrą nie jest możliwy. Oczywiście w perspektywie kolejnych dwóch sezonów może dać to dobry efekt ale nie w tym. Cygan chyba zapomniał co obiecał. Obiecał awans w tym sezonie. Mam nadzieje że odejdzie sam z siebie gdy wyniku nie będzie. Jego rozliczamy z awansu a kim on go zrobi jego sprawa. Obawiam się jednak że w październiku nie będzie już o co grać.
Mecza
14 lipca 2016 at 10:59
Jak nie będzie wyniku Cygan musi odejść, za długo ON już nie ma wyniku. Co do piłkarzy. Oni chcą i się starają bo nie wierzę że ktoś kto chce zarabiać na chleb chce grać padlinę, problem z tym że to taktyka decyduje jak to wszystko wygląda a niestety nie mamy piłkarzy na tyle dobrych aby grać otwartą piłkę jak chce to robić Brzęczek.Zobaczymy jak to będzie wyglądać teraz.
Irishman
14 lipca 2016 at 11:54
Tak jak pisze Shellu serio nie ma się co spierać o to co ta drużyna osiągnie. Moim zdaniem jest nieobliczalna, i tak raczej na plus, czyli może nas bardzo pozytywnie zaskoczyć. Ale czy tak będzie czas pokaże.
Póki co ja się cieszę z czegoś innego – z tego naprawdę dobrze przepracowanego okienka transferowego. Oczywiscie zgadzam się z @Tomkiem o tyle, że jeśli faktycznie daliśmy sobie taką graniczną datę na awans – czerwiec przyszłego roku, to byłoby dobrze zrobić to wcześniej. Ale przynajmniej wreszcie nie tylko gadamy o awansie ale faktycznie ciężko na niego pracujemy.
Shellu tu porównuje to okienko do poprzednich. Ja mogę powiedzieć, że jak sięgam pamięcią wstecz (i to jeszcze do lat 80-tych) to nie pamiętam takiej rewolucji, oczywiście pomijając ten moment, gdy zaczynaliśmy sezon od III ligi. I wydaje się, że niektórzy z tych zawodników, którzy do nas teraz przyszli mają szansę naprawdę stać się takimi diamencikami w tej I lidze, oczywiście pod warunkiem, ze ciężko na to zapracują.
No ale czas pokaże jak będzie.
pawelas197
14 lipca 2016 at 14:54
gieksa i gornik wejda my musimy sobie sami pomoc w tym sezonie