Po meczu z Kolejarzem Stróże rozmawialiśmy z byłym piłkarzem GKS Katowice – Krzysztofem Markowskim. Obrońca jest pewnym punktem defensywy Kolejarza. Spytaliśmy go o mecz, a także o kilka innych kwestii, m.in. o opinie na temat tego, co się dzieje w GKS.
Jesteście zadowoleni z tego remisu?
Przed meczem zakładaliśmy sobie trzy punkty, ale z przebiegu spotkania naprawdę trzeba się cieszyć z remisu, jeśli graliśmy przez 40 minut w osłabieniu.
Widziałeś w piłkarzach GKS determinację w walce o zwycięstwo po czerwonej kartce dla Basty?
Ciężko im się grało, bo na tym nierównym boisku ciężko konstruuje się atak pozycyjny. My musieliśmy się cofnąć i GKS musiał próbować konstruować akcje. Stworzył sobie w końcówce piłkę meczową – Tomek Hołota mógł strzelić bramkę głową. Nie było jednak w całym spotkaniu zbyt wielu sytuacji bramkowych – my mieliśmy jedną, GKS jedną – dominowała walka.
Byłeś blisko sytuacji, po której kibice Kolejarza domagali się podyktowania rzutu karnego?
Tak, była ręka, ale nastrzelona z bliska, jeśli oglądacie ligę angielską to widzicie, że jedni sędziowie gwiżdżą takie karne, inni nie. Jeśli karny jest ewidentny, to powinien być podyktowany, ale takie nastrzelenie z dwóch metrów – zdarza się – dodatkowo, jeśli obrońca nie robi ruchu ręką. Nie zawsze te ręce da się też schować.
Na jesień byliście drużyną typowo wyjazdową, z siedmioma zwycięstwami na obcych stadionach. Ostatnio jednak przydarzyły się porażki w Polkowicach i Łęcznej. Z czego to wynika?
Każdy mecz jest inny i w każdym co innego decyduje o jego przebiegu. W Łęcznej do straty bramki – gdzie sędzia dał właśnie takiego karnego, którego mógł podyktować, ale nie musiał – nie byliśmy zespołem gorszym. Potem Łęczna nas skontrowała i skończyło się wynikiem 3:0. Nawet trener Rzepka [szkoleniowiec Łęcznej – przyp. red.] powiedział, że do 70. minuty mecz był wyrównany. W Polkowicach już zawiodła skuteczność – stwarzaliśmy sobie sytuację, strzeliliśmy prawidłową bramkę, której sędzia nie uznał. Dodatkowo mieliśmy dwa słupki i dwie stuprocentowe okazje. Polkowice stworzyły dwie, strzeliły jedną bramkę i przegraliśmy mecz. Na szczęście w końcu zaczynamy punktować u siebie – z Dolcanem wygraliśmy, co było chyba dopiero trzecim zwycięstwem u siebie.
Czujecie, że macie zapewnione utrzymanie?
Raczej nie patrzymy w dół, patrząc na ostatnie sezony to raczej 40 oczek dawało utrzymanie, więc na pewno uciułamy te punkty. Ale z drugiej strony nie chcemy sobie zepsuć dobrej marki, jaką stworzyliśmy na jesieni. Staramy się grać tak, jak graliśmy na wyjazdach, co prawda ostatnio przegraliśmy, a teraz mamy ciężkie wyjazdy – Bydgoszcz, Gdynia, Szczecin – na pewno więc nie będzie łatwo coś przywieźć, ale jednak musimy wygrywać u siebie, bo w Stróżach mamy łatwiejsze – choć tylko teoretycznie – mecze z Wisłą Płock, Polonią Bytom, a więc z drużynami z dołu tabeli.
Jak okiem byłego zawodnika oceniasz to, co się teraz dzieje w GKS Katowice?
Przykro mi, że znowu doprowadza się do takiego stanu. Wydaje mi się, że była chwila normalności, w czasie gdy trenerem był Wojciech Stawowy, jeśli chodzi o organizację, wyniki. Teraz znów zaczyna się robić takie bagienko, podobne do czasów, kiedy ja byłem w klubie. Słyszę czasem, że chłopaki od trzech miesięcy chodzą bez pieniędzy, jest konflikt klubu z kibicami, klub nie dogaduje się z miastem – nie służy to dobrej opinii klubu, osiąganiu dobrych wyników. To nie jest tak, że piłkarze, gdy nie dostają wypłat wychodzą na boisko i nie chcą wygrać. Ma to natomiast wpływ i nikt mi nie powie, że tak nie jest.
A jak wygląda sytuacja w Kolejarzu?
Nie mamy żadnych problemów, senator wywiązuje się z wszystkiego, co obiecuje i jak się dogadujemy. Stadionowi co prawda sporo brakuje, ale jest budowany nowy obiekt. Na finansowe sprawy nie możemy narzekać, premie mamy płacone do następnego meczu. Także przykro patrzeć na to, co się dzieje w GKS, ale trzymam kciuki, żeby w końcu GKS rósł w siłę, wszyscy byli zadowoleni, ale na razie nie idzie to w tą stronę, co powinno.
jo
8 kwietnia 2012 at 16:18
Znowu coś o krzywej muławie 😀
BMG
8 kwietnia 2012 at 20:03
jo- Maro to był jeden z lepszych obrońców jakiego mieliśmy. Dziwi mnie te pieprzenie co niektórych kibiców…
jaro
9 kwietnia 2012 at 12:31
dokladnie