Dołącz do nas

Piłka nożna

Rywal pod lupą: Łukasz Sapela

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Jednym z najbardziej rozpoznawalnych piłkarzy w kadrze Olimpii Grudziądz jest zdecydowanie Łukasz Sapela. Ten doświadczony bramkarz przez większość swojej kariery związany był jednak z GKS-em Bełchatów, dla którego rozegrał wiele spotkań na poziomie Ekstraklasy.

Bełchatowskie DNA

Łukasz Sapela to wychowanek, a zarazem wieloletni kibic GKS-u Bełchatów. W przeszłości dość mocno udzielał się w środowisku kibicowskim bełchatowskiego klubu, a sam siebie określał nawet „ultrasem”. Swój debiut w pierwszej drużynie ‘Brunatnych” zanotował 22 lipca 2000 roku w meczu II rundy Pucharu Ligi z Górnikiem Polkowice (2:3). Na częstsze występy w podstawowym składzie musiał jednak czekać kolejne cztery lata. Wcześniej po prostu nie był w stanie wygrać rywalizacji z o pięć lat starszym Aleksandrem Ptakiem, który był pewniakiem do gry między słupkami w zespole prowadzonym wtedy przez Mariusza Kurasa.

Zadebiutował w Ekstraklasie dopiero w wieku 23 lat. Miało to miejsce w meczu 16. kolejki w sezonie 2005/06, kiedy to GKS Bełchatów pokonał 1:0 na wyjeździe Górnika Zabrze. Przygoda Sapeli z Ekstraklasą zaczęła się w najlepszy możliwy sposób, bo od zachowania czystego konta. Jakby tego było mało, swojego pierwszego gola na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce przepuścił dopiero w 7 spotkaniu (!). Jego fenomenalną debiutancką passę bez straty bramki po 600 minutach przerwał obrońca Lecha Poznań – Anderson.

Sapela swój największy sukces z klubem z Bełchatowa osiągnął rok później. ”Brunatni” zostali jedną z rewelacji rozgrywek sezonu 06/07 i sięgnęli po wicemistrzostwo kraju. Indywidualnie dla Łukasza Sapeli nie był to jednak zbyt udany sezon, gdyż ówczesny trener GKS-u – Orest Lenczyk zdecydowanie częściej stawiał w bramce na doświadczonego Piotra Lecha.

W kolejnych latach jego rola w Bełchatowskiej drużynie umocniła się i mógł liczyć na zdecydowanie większą liczbę występów. Najlepszy sezon w jego wykonaniu to 2009/10, kiedy to rozegrał wszystkie trzydzieści ligowych spotkań od 1 do 90 minuty. Jednak to nie z tego powodu Łukasz Sapela zapamięta ten sezon do końca swojego życia. Zapisał się bowiem w historii polskiej Ekstraklasy, dzięki fenomenalnej passie minut bez puszczonej bramki. Jego licznik zatrzymał się dopiero po 752 minutach (!). Aktualnie daje mu tę piątą lokatę w historii, ustępuje jedynie Piotrowi Czai (1005 minut), Kazimierzowi Sidorczukowi (834 minuty), Władysławowi Grotyńskiemu (762 minuty) i Dusanowi Kuciakowi (759 minut).

Łukasz Sapela przez kolejne trzy lata był bezapelacyjnym numerem 1 w bełchatowskiej bramce. Niestety wiosną 2012 roku nad jego dalszą karierą zawisły czarne chmury…

Korupcyjne zarzuty

Sapela otrzymał wraz z innymi 10 zawodnikami zarzuty „ustawienia” 33 meczów na poziomie II ligi w sezonach 2003/04 i 2004/05. Zaraz po upublicznieniu tych zarzutów szefostwo GKS-u Bełchatów postanowiło w trybie natychmiastowym rozwiązać kontrakt z bramkarzem. Sapela absolutnie nie zgadzał się jednak  z postawionymi zarzutami, o czym mówił m.in. w jednym z wywiadów dla Przeglądu Sportowego:

”W żadnym z tych rzekomo ustawionych spotkań nie zagrałem. Wystąpiłem w jednym meczu pucharowym w sezonie 2003/04 i bodajże w siedmiu w następnym sezonie. Byłem bardzo młody, a wówczas wiele spraw było poza młodymi zawodnikami. W szatni rządziła starszyzna, młodzież o niczym nie słyszała”.

Zawodnik został oskarżony w we wrześniu 2014 roku i postanowił dobrowolnie przyznać się do winy. Sąd skazał go na rok i dwa miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i 6500 zł grzywny oraz 1600 zł kosztów sądowych. Sapela nie uniknął także kary ze strony Komisji Dyscyplinarnej PZPN, która ukarała go rokiem dyskwalifikacji w zawieszeniu oraz 10 tys. zł.

Azerska przygoda

Dla Sapeli stało się jasne, że po wyrzuceniu z jego ukochanego klubu za zarzuty korupcyjne będzie mieć piekielnie trudno o znalezienie innego pracodawcy w polskiej lidze. Z tego powodu postanowił wyjechać i podpisać umowę z azerskim Ravanem Baku. Sapela zesłany poniekąd na wygnanie na daleki Kaukaz, nie zaliczy tego okresu swojej kariery do specjalnie udanych. W sumie w barwach Ravanu przez dwa sezony rozegrał 44 mecze, w których przepuścił aż 77 bramek. O ile w pierwszym sezonie jego klub zdołał się jeszcze utrzymać w azerskiej Premier League, to w kolejnym niestety spadł z niej z hukiem.

Piłkarscy kibice w tym kraju zapamiętają go tam jednak na długo. Wszystko przez sytuację, która miała miejsce w meczu z FK Qabala w 2014 roku. Sapela rozgrywał świetny mecz przeciwko wyżej notowanemu rywalowi, broniąc aż dwa rzuty karne w drugiej połowie meczu. Polski bramkarz po obronieniu drugiego z nich postanowił pokazać w kierunku prowadzącego to spotkanie Elvina Asgarova … gest Kozakiewicza. Arbiter nie zawahał się jednak ani chwili i ukarał Sapelę czerwoną kartką za niesportowe zachowanie. Całą sytuację można zobaczyć na tym krótkim filmiku:

.
Sapela po tym incydencie musiał pauzować w trzech kolejnych spotkaniach, chociaż początkowo groziło mu aż sześć meczów pauzy. Co ciekawe szefostwo azerskiego klubu kompletnie nie miało do niego pretensji o ten incydent.

„Po meczu weszło do szatni trzech prezesów. Zrobili ze mną misia. Pogratulowali dobrego występu i tych dwóch interwencji. Cieszyli się z remisu. Graliśmy w końcu z wiceliderem tabeli! Jesteśmy w takiej sytuacji, że każdy punkt się liczy, a ja akurat zdołałem w jakiś sposób pomóc”.

Powrót do Polski

Po dwóch latach na azerskiej banicji Sapela wrócił do kraju i podpisał umowę z pierwszoligową Olimpią Grudziądz. Pół roku później przeniósł się do Floty Świnoujście, gdzie także długo nie zagrzał miejsca, bo po jednej rozegranej rundzie wylądował w Zawiszy Bydgoszcz.

Sapela po roku gry w Zawiszy ponownie zmuszony był szukać nowego pracodawcy. Bydgoski klub nie otrzymał licencji, co poskutkowało oczywiście brakiem możliwości przystąpienia do kolejnego sezonu pierwszej ligi i piłkarze otrzymali wolną rękę w poszukiwaniu nowych pracodawców. Sapela wylądował więc w Miedzi Legnica, gdzie spędził kolejne trzy lata. W sezonie 17/18 wywalczył z tym klubem awans do Ekstraklasy, co umożliwiło mu po 6 latach powrót na ten szczebel rozgrywkowy. Ponowna przygoda Sapeli z Ekstraklasą nie trwała jednak długo, bo legnicki klub jak szybko się w niej pojawił, tak szybko z niej spadł.

Wszystko wskazywało na to, że będzie to ostatni sezon w karierze Łukasza Sapeli. Po zakończeniu sezonu 18/19 otrzymał bowiem ofertę dołączenia w charakterze trenera bramkarzy do sztabu szkoleniowego Zbigniewa Smółki w Widzewie Łódź . Absolutny sprzeciw wobec jego angażu wyrazili jednak kibice Widzewa i, mimo że Sapela pojawił się nawet na treningu łódzkiego klubu, do podpisania umowy nie doszło.

Łukasz Sapela postanowił zatem zrezygnować z pomysłu bycia trenerem bramkarzy i zdecydował się kontynuować piłkarską karierę. Doświadczonego golkipera zdecydowała się ściągnąć do siebie Olimpia Grudziądz. Jest to druga przygoda Sapeli z tym klubem w jego dotychczasowej karierze.

Mecze przeciwko GieKSie

Łukasz Sapela występował pięciokrotnie w meczach przeciwko GKS-owi Katowice i w żadnym z tych spotkań nie zachował czystego konta. Co ciekawe jedyny mecz, w którym udało mu się pokonać GieKSe, miał miejsce podczas jego pierwszej przygody z Olimpią Grudziądz.

Wszystkie mecze:

2014/15
Olimpia Grudziądz – GKS Katowice 2:1 (grał 90 minut)
GKS Katowice – Flota Świnoujście 2:1 (grał 90 minut)
2015/16
GKS Katowice – Zawisza Bydgoszcz 1:0 (grał 90 minut)
Zawisza Bydgoszcz – GKS Katowice 0:3 (grał 24 minuty)
2017/18
GKS Katowice – Miedź Legnica 1:0 (grał 90 minut)

Bilans: 1 wygrana, 4 przegrane (8 straconych bramek i rozegrane 384 minuty)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga