Dołącz do nas

Piłka nożna

Rywal pod lupą: Paweł Moskwik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Paweł Moskwik to niezwykle wszechstronny zawodnik. Może z powodzeniem występować jako boczny obrońca, skrzydłowy, a nawet napastnik. Do Motoru Lublin trafił ze Znicza Pruszków przed startem aktualnie trwającego sezonu. 

Motor Lublin to piąty klub w dotychczasowej profesjonalnej karierze 28-letniego Moskwika. Swoją przygodę z dorosłą piłką rozpoczynał na szczeblu drugoligowym w Niepołomicach, gdzie trafił w 2011 roku z juniorów Unii Oświęcim. Moskwik w debiutanckim sezonie w Puszczy grywał w kratkę. Wystąpił w 18 meczach ligowych, w których zdobył 3 bramki. W kolejnym jego pozycja w drużynie uległa ugruntowaniu i należał do grona kluczowych zawodników Puszczy. Wraz z Mateuszem Cholewiakiem został najskuteczniejszym strzelcem zespołu z 10 golami na koncie. Sezon 12/13 dla Pawła Moskwika był niezwykle udany nie tylko ze względu na bardzo wysoką formę i indywidualne statystyki, ale przede wszystkim dzięki wywalczeniu awansu do pierwszej ligi. Było to największe osiągnięcie w historii klubu z Małopolski, który nigdy wcześniej nie występował na tak wysokim szczeblu rozgrywkowym. Dla Pawła Moskwika następny sezon również zapowiadał się jako ten premierowy na zapleczu Ekstraklasy.

Premierowy sezon w pierwszej lidze okazał się być również tym przełomowym. Moskwik swoimi występami zapracował sobie na transfer do Piasta Gliwice. Sztab szkoleniowy gliwickiego klubu widział go jednak bardziej jako wzmocnienie linii defensywnej aniżeli formacji ataku. Dla 22-letniego zawodnika był to ogromny krok w przód. W przeciągu dwóch lat zaliczył przeskok z drugiej ligi do Ekstraklasy. Moskwik w wywiadzie dla klubowych mediów nie ukrywał swojej euforii po podpisaniu kontraktu z klubem z Górnego Śląska:

” – Gliwice zdążyłem już zobaczyć i bardzo mi się tutaj podoba. A jeśli jeszcze do tego dodamy organizację w klubie, stadion i generalnie podejście do piłki oraz komfort trenowania – piłkarskie niebo! Naprawdę jestem bardzo szczęśliwy, że trafiłem do Gliwic. Teraz tylko muszę udowodnić, że warto było dać mi szansę!”

Początki w Gliwicach nie należały jednak do najłatwiejszych. Moskwik już na początku sezonu doznał kontuzji pęknięcia kości śródstopia i marzenia o debiucie w Ekstraklasie musiały zostać nieco przełożone w czasie. Do pełnej sprawności wrócił dopiero przed startem rundy wiosennej. Swojego premierowego występu doczekał się 23 lutego 2015 roku w meczu z GKS-em Bełchatów. Angel Perez Garcia desygnował go do gry na lewej obronie od pierwszych minut spotkania, a sam zawodnik udowodnił, że jego transformacja z napastnika w obrońcę była bardzo dobrym pomysłem. Kilka tygodni po debiucie Moskwika w Ekstraklasie nastąpiła w Gliwicach zmiana na stanowisku trenera. Hiszpańskiego szkoleniowca zastąpił Radoslav Latal. Roszada nie wpłynęła jednak na pozycję Moskwika w zespole. Czech konsekwentnie na niego stawiał i w 100% starał się wykorzystywać jego wszechstronność. W swoim debiutanckim sezonie w Ekstraklasie uzbierał 13 występów, w których zdobył dwie bramki i zanotował asystę.

.

Drugi sezon w barwach Piasta okraszony był największym sukcesem w jego karierze, czyli wicemistrzostwem Polski. Indywidualnie kampania 15/16 dla Moskwika nie wyglądała już jednak tak dobrze. Miał poważne problemy z wywalczeniem miejsca w podstawowym składzie, a na dodatek trapiony był licznymi mniej lub bardziej poważnymi urazami. Moskwik zanotował tylko 18 występów, z czego większość to były wejścia w końcowych fazach spotkań.

Sytuacja Moskwika w kolejnym sezonie nie uległa znaczącej zmianie i w dalszym ciągu należał bardziej do zmienników, niż etatowych zawodników podstawowego składu Piasta. Nic więc dziwnego, że gdy w zimie pojawiła się oferta z pierwszoligowego Podbeskidzia Bielsko-Biała, to postanowił ją przyjąć. Pod Klimczokiem podpisał kontrakt na dwa i pół roku. W nowym klubie popularny “Moskwa” szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie. Trudności napotkał dopiero rok później, kiedy w klubie pojawił się Paweł Oleksy. O ile na początku wygrywał rywalizację z nowym konkurentem do gry na jego pozycji, tak sytuacja uległa diametralnej zmianie na wiosnę 2018 roku. Moskwik odzyskał miejsce w podstawowej jedenastce dopiero na kilka ostatnich spotkań w sezonie. Początek sezonu 18/19 również zwiastował, że sytuacja wszechstronnego zawodnika w zespole Podbeskidzia uległa unormowaniu. Moskwik zagrał od deski do deski we wszystkich spotkaniach, aż do 9. kolejki, po czym nagle stracił miejsce w składzie. Mało tego, miewał nawet problem z załapaniem się do meczowej osiemnastki, a koniec końców wylądował w czwartoligowym zespole rezerw. Dano mu w ten sposób jasno do zrozumienia, że w Bielsku- Białej przestali na niego liczyć i może szukać nowego pracodawcy.

Moskwik po niezbyt udanej przygodzie z Podbeskidziem trafił do Znicza Pruszków, z którym podpisał roczny kontrakt. W zespole Andrzeja Prawdy pełnił rolę lewego skrzydłowego, co zaowocowało jednym z najlepszych sezonów w jego wykonaniu od dobrych kilku lat. Moskwik imponował skuteczną grą w ofensywie. W 32 meczach ligowych zdobył aż 8 bramek, a także zaliczył 6 asyst. 14 punktów w punktacji kanadyjskiej dało mu drugie miejsce w klubowej klasyfikacji. Więcej uzbierał jedynie napastnik Dariusz Zjawiński.

5 sierpnia podpisał dwuletnią umowę z beniaminkiem drugiej ligi – Motorem Lublin. Jak dotychczas w barwach nowego klubu wystąpił w 8 meczach drugiej ligi.

Mecze przeciwko GieKSie

GKS Katowice należy do klubów, przeciwko którym Moskwik miał okazję grać najczęściej w swojej dotychczasowej karierze. Jak dotąd takich rywalizacji było już w sumie siedem. Niedzielny mecz będzie piątą wizytą zawodnika Motoru na Bukowej. Poprzednie cztery spotkania wspomina bardzo dobrze, bo ani razu nie zaznał goryczy porażki w Katowicach. Mało tego aż trzykrotnie mógł się cieszyć z wygranej. Moskwik zwłaszcza w zeszłym sezonie bardzo mocno dał nam się we znaki. Reprezentując barwy Znicza Pruszków, w obydwu meczach ligowych przeciwko GieKSie trafiał do siatki. W obu przypadkach były to gole, które otwierały wynik spotkania.

.
.

2011/12 – Puchar Polski
Puszcza Niepołomice – GKS Katowice 0:0, rzuty karne 4:2 (grał 67 minut)

2013/14
GKS Katowice – Puszcza Niepołomice 1:1 (grał 86 minut)

2016/17
GKS Katowice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:2 (grał 90 minut)

2017/18
Podbeskidzie Bielsko-Biała – GKS Katowice 1:2 (grał 90 minut)

2018/19
GKS Katowice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1 (grał 90 minut + żółta kartka)

2019/20
GKS Katowice – Znicz Pruszków 1:3 (grał 66 minut + bramka)

Znicz Pruszków – GKS Katowice 2:1 (grał 90 minut + bramka)

Bilans: 5 zwycięstw, 1 remis, 1 porażka (2 bramki, żółta kartka i rozegrane 489 minut).

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #16 – Lech Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Lech Poznań to rywal, z którym – z obecnego grona ekstraklasowiczów – nie graliśmy najdłużej. Od czasu spadku w 2005 roku nie było nam dane spotkać się w żadnej lidze, a w losowaniach Pucharu Polski także nie mieliśmy szczęścia. Na przebudowanym stadionie Lecha GieKSa wystąpi po raz pierwszy w spotkaniu z gospodarzami, ale wizytowaliśmy go już przy okazji spotkań z Wartą Poznań w I lidze. 

#1 – Da Silva – Wiele osób pamięta mecz i bramkę, w której było coś „magicznego”. GieKSa przed sezonem sprowadziła do ataku Brazylijczyka Leonardo Da Silvę i z miejsca stał się on ulubieńcem Bukowej. Wielu miało nadzieję, że rodzi nam się wielki talent na miarę możliwości R9.

Da Silva jedną z kilku bramek, strzelił właśnie w spotkaniu z Lechem. Zimowy wieczór na Bukowej uatrakcyjnił jednym z najładniejszych goli w historii spotkań pomiędzy ekipami. Zobaczcie poniżej, jak pięknie uderzył z popularnej „kapy”.

#2 – Ecik ogrywa Mistrza – Do sezonu 1992/93 Lech Poznań przystępował jako Mistrz Polski. Spotkanie rozgrywane było w marcu w Poznaniu i GieKSa po niezłym meczu pokonała Lecha 2:1. Ozdobą były bramki Maciejewskiego oraz Ecika Janoszki, który tradycyjnie już uderzeniem głową zapewnił GieKSie punkty i wygraną w ostatniej sekundzie spotkania. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by to GieKSa w sobotni wieczór cieszyła się z wygranej w takich okolicznościach.

#3 Wojciech Show i zielone koszulki – Końcówka sezonu 1994/95 to remis GieKSy z Lechem na Bukowej. Mecz warty zapamiętania z uwagi na bramkę Wojciechowskiego, który po raz kolejny potwierdził, że był wielkim specjalistą, jeśli chodzi o rzuty wolne. Warte zapamiętania były również wyjazdowe koszulki z tamtego okresu. U siebie graliśmy tego dnia w zielonych trykotach i trzeba przyznać, że prezentowały się one świetnie.

#4 – Gajtkowski pokarał Lecha – W sezonie 2003/2004 GieKSa była przez niektórych skazywana na spadek, a mimo to całkiem nieźle radziła sobie w lidze. W 7. kolejce graliśmy na stadionie Lecha Poznań i mecz ten był wyjątkowy dla Krzysztofa Gajtkowskiego. Zawodnik, jeszcze kilka kolejek wcześniej był zawodnikiem Lecha Poznań, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił w trakcie sezonu do Katowic. Powrót był całkiem udany, choć nie aż tak bardzo, jak wszyscy sobie tego życzyli. Gajtkowski zdobył kilka bramek, w tym na Lechu, która dała nam wygraną 2:1. Był to jeden z tych momentów, w których to rywale narzekali, że „byli gracze strzelają im bramki”.

#5 – Półfinał Pucharu Polski – Sezon 2003/04 to jeden z ostatnich „sukcesów” GieKSy w Pucharze Polski. Drużyna, która w sezonie zajęła 10. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, dotarła do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i nasze występy w tych rozgrywkach, to wynik ten jest abstrakcją. Abstrakcją tym większą, jeśli spojrzy się skład, którym graliśmy w tamtym okresie. Katowiczanie półfinał rozegrali z Lechem i pierwszy mecz przegraliśmy 1:2 (bramka Gajtka), a w rewanżu przegraliśmy 2:4. Nasz skład z tego drugiego mecz: Klytta – Sadzawicki, Pluta, Markowski, Adżem, Fonfara, Adamczyk, Widuch, Bała, Brożek, Gajtkowski.

***

Bilans spotkań z Lechem jest całkiem niezły – 17-13-18. Co ciekawe, mamy dodatni bilans bramkowy – 60-55. Był taki okres w historii naszej rywalizacji, w którym wygraliśmy wynikami 4:1, 3:0, 4:0. Miejmy nadzieję, że w sobotę zdobędziemy kolejne punkty w ligowej tabeli.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga