Tym razem spotkanie dwóch beniaminków nie wzbudziło takiego zainteresowania w mediach elektronicznych jak poprzedni mecz GKS-u w Rzeszowie. Stąd tak mało wzmianek o tym wydarzeniu.
polsatsport.pl – PlusLiga: GKS górą w starciu beniaminków
W dziewiątej kolejce PlusLigi doszło do konfrontacji beniaminków. Siatkarze GKS Katowice wygrali na własnym parkiecie z Espadonem Szczecin 3:1. W ubiegłym sezonie obie ekipy zmierzyły się ze sobą w kwietniowych półfinałach I ligi. W serii do trzech zwycięstw górą byli katowiczanie 3-0 (3:1, 3:1, 3:2). Siatkarze GKS pokonali później w finale SMS PZPS Spała i wygrali rozgrywki, ekipa ze Szczecina zajęła miejsce na najniższym stopniu podium, po pokonaniu Ślepska Suwałki. Obie ekipy diametralnie różnie zameldowały się w ekstraklasie. Siatkarze Espadonu w pierwszych ośmiu meczach nie wygrali na parkiecie ani razu, a trzy punkty, które mieli na koncie zawdzięczali walkowerowi za przegrany 0:3 mecz z PGE Skrą Bełchatów. Pozostałe siedem spotkań przegrali bez zdobyczy punktowych, notując bilans setów 3-21! Co innego katowiczanie, którzy szybko zadomowili się w PlusLidze. Notowali co prawda słabsze występy, ale bilans 4 zwycięstwa – 4 porażki był, jak na beniaminka, całkiem przyzwoity. Podopieczni Piotra Gruszki pokonali Łuczniczkę Bydgoszcz (3:1), AZS Częstochowa (3:0), BBTS Bielsko-Biała (3:0), a w poprzedniej serii gier sprawili ogromną sensację, ogrywając na Podpromiu 3:2 wicemistrzów Polski – Asseco Resovię. (…)
Set numer trzy był jednym z najdłuższych i najbardziej zaciętych w obecnym sezonie. Wynik od początku oscylował wokół remisu (3:3, 8:8, 14:14). Żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie większej przewagi. Pierwsi piłkę setową mieli goście, gdy Rafał Sobański zmarnował zagrywkę (23:24), ale był to dopiero początek emocji. Rywalizacja na przewagi miała niezwykle zacięty przebieg, a obie ekipy nie ustrzegły się błędów. Ostatecznie dwa skuteczne bloki przechyliły szalę zwycięstwa na stronę ekipy z Katowic. W czwartej partii już takich emocji nie było. Gospodarze po dobrym otwarciu (5:1), utrzymywali kilkupunktowy dystans, a w środkowej części seta jeszcze powiększyli przewagę (16:9). W tej sytuacji w końcówce seta katowiczanie kontrolowali sytuację na parkiecie, a spotkanie efektownie – bo asem serwisowym – zakończył Tomasz Kalembka.
sportowefakty.wp.pl – GKS Katowice – Espadon Szczecin: śląski beniaminek lepszy
Starcie beniaminków przyniosło wiele emocji, szczególnie w trzeciej partii. Ostatecznie ze zwycięstwa cieszył się GKS Katowice, a statuetkę MVP otrzymał Karol Butryn. Na siatkarskich salonach katowiczanie radzą sobie lepiej niż przeciwnicy ze Szczecina, ale Espadon w bezpośredniej konfrontacji chciał udowodnić, że wcale nie zasługuje na miano gorszego beniaminka. Początek spotkania należał do gospodarzy. Pewne zagrania Karola Butryna i Serhiya Kapelusa pozwoliły katowiczanom zbudować przewagę (12:7). Skuteczności w zagraniach brakowało za to gościom, którzy popełniali sporo błędów zarówno w ofensywie, jak i obronie. Jedyną odpowiedzią szczecinian na uderzenia zawodników GKS-u były dobre bloki głównie w wykonaniu Łukasza Perłowskiego. W połączeniu z niedokładnością podopiecznych Piotra Gruszki pozwoliło to na zmniejszenie przewagi gospodarzy. Jednak kiedy siatkarze z Pomorza byli bliscy doprowadzenia do remisu, Butryn zdobył dwa punkty zagrywką, co ustawiło końcówkę seta. Ten sam zawodnik zakończył partię udanym atakiem po skosie (25:19). Drugiego seta w pierwszym składzie rozpoczął Sladecek. Ta roszada pomogła przyjezdnym. Uaktywnił się Marcin Wika, w ataku pomagał mu Bartłomiej Kluth. Espadon mozolnie odbudowywał swoją grę, by w środkowej części odsłony dobra postawa w obronie i dwa bloki Sladecka zaowocowały prowadzeniem (14:15). Później trzy asy dołożył Michał Ruciak i GKS był w trudnej pozycji. Mimo zmian gospodarze nie uporali się ze swoimi problemami. Zawodnicy Espadonu z akcji na akcję grali z coraz większym animuszem. Ślązacy mieli problemy z przyjęciem, a goście dzięki temu mieli ułatwione zadanie na ataku, co później sprawiło, że szczecinianie doprowadzili do remisu (21:25). (…)
siatkowka24.com – PlusLiga: Starcie beniaminków dla GKS-u
(…) Espadon Szczecin zdecydowanie lepiej radził sobie na początku drugiego seta, prowadząc z GKS-ą bardzo wyrównaną walkę cios za cios (8:8). Ale taki stan nie trwał długo, Butryn i spółka, podbnie jak w pierwszej partii gospodarze szybko przejęli inicjatywę (12:9). Szczecin nie zamierzał jednak sprzedać łatwo skóry, podopieczni Milana Simojlovicia dzielnie bronili się potrójnym blokiem (12:13). Zagrywki Michala Sladeceka pozwoliły szczecinianom wyjść na prowadzenie (16:14), oprócz mocnych zagrywek słowacki rozgrywający zdołał poukładać grę Espadonu, dzięki czemu na boisku wywiązała się bardzo interesująca walka (19:16). Co prawda szkoleniowiec miejscowych próbował ratować sytuację wprowadzając zmianę, ale to na niewiele się zdało. GKS-ie, dzięki zagrywkom Karola Butryna, udało się obronić pięć piłek setowych, ale ostatecznie to Bartłomiej Kluth zakończył te partię na korzyść przyjezdnych (25:21). Dziesięciominutowa przerwa elektryzująco podziałała na obie drużyny, które bardzo dobrze spisywały się na początku trzeciej partii, prowadząc bardzo zaciętą walkę, pełną efektownych obron i ataków (5:5). Wyrównana walka trwała nieprzerwanie, obie drużyny grały praktycznie bezbłędnie, zasypując się nawzajem mocnymi ciosami (18:18). Po jednej stronie siatki dominował Sobański, zaś po drugiej swoim sztandarowym zagraniem blok-aut popisywał się Bartłomiej Kluth (22:21). Zażarta walka toczyła się do samego końca, w interesie żadnej z drużyn nie było oddanie seta. Szczęście było jednak po stronie gospodarzy, którym udało się ustawić dwa skuteczne bloki, pierwszy zatrzymał wikę na lewym skrzydle, zaś drugi Klutha (35:33). (…)
volleyespadon.pl – Espadon pokonany w Katowicach
Podopieczni Milana Simojlovicia walczyli niesłychanie ambitnie i byli bardzo bliscy zdobycia choćby punktu. Decydująca okazała się trzecia partia, którą siatkarze z Katowic wygrali 35:33. Cały mecz zakończył się rezultatem 3:1. Przed rozpoczęciem sobotniego pojedynku beniaminków faworytem byli gospodarze. GKS wygrał już w tym sezonie cztery mecze, Espadon wciąż czekał na pierwsze zwycięstwo na parkiecie. Na koncie szczecinian widnieją wprawdzie trzy punkty, ale zostały one przyznane za walkower w meczu przeciwko PGE Skrze Bełchatów. Do konfrontacji w 9. kolejce PlusLigi GKS przystępował po wyjazdowym zwycięstwie nad Asseco Resovią Rzeszów. Espadon natomiast przez dwa sety walczył jak równy z równym z Jastrzębskim Węglem, ale ostatecznie przegrał we własnej hali 1:3. W sobotę Milan Simojlović zdecydował się wystawić następujący skład: Gałązka, Perłowski, Miłuszew, Ruciak, Wika, Petković, Mihułka.
Spotkanie lepiej zaczęli gospodarze, którzy szybko wyszli na prowadzenie 3:0. Punkty w ataku zdobywali Kapelus i Butryn, jedno „oczko” dołożył też blokiem Krulicki. Espadon odpowiedział osobą Janusza Gałązki. Kapitan szczecinian najpierw zablokował atak rywali, a chwilę później pokazał, jak skutecznie atakować ze środka. Na niewiele to się jednak zdało, bo GKS grał agresywnie i stopniowo budował coraz większą przewagę (8:3). W drugiej części seta przyjezdni wznieśli się jednak na zdecydowanie wyższy poziom i gra się wyrównała. Nadal dobrze prezentował się Gałązka, dwa punkty serwisem dołożył Perłowski i zrobiło się bardzo emocjonująco (16:17). Niestety, do głosu doszedł świetnie dysponowany w ostatnim czasie Karol Butryn (MVP meczu z Resovią), który mocną i precyzyjną zagrywką wyprowadził swoją drużynę na wysokie prowadzenie (21:16). Strat nie udało się odrobić i pierwszy set padł łupem siatkarzy z Katowic (25:19). (…)
Przegrana trzecia partia pozostawiła ślad w psychice przyjezdnych, którzy czwartego seta zaczęli od wyniku 1:5. Ambitni zawodnicy Espadonu byli przez chwilę bliscy remisu (5:6), ale po chwili na tablicy świetlnej było już 12:7 dla gospodarzy. Strat nie udało się odrobić i ostatecznie ze zwycięstwa nie tylko w tej partii (25:16), ale i całym meczu, mogli cieszyć się katowiczanie.
Na koniec fragment wywiadu naszego kapitana Marco Falaschiego udzielonego jeszcze przed meczem z Espadonem.
przegladsportowy.pl – Marco Falaschi: Polska jest moim drugim domem
Włoski rozgrywający Marco Falaschi po dwóch latach gry w Lotosie Treflu Gdańsk zmienił otoczenie. Zamienił Trójmiasto na Katowice, choć przyznaje, że nadal chciał grać nad morzem. – Nie da się ukryć, że wszystko w Katowicach jest inne – mówi z uśmiechem Marco Falaschi, rozgrywający GKS-u Katowcie i dodaje. – Jestem w zupełnie innym otoczeniu, środowisku, klubie. Moja drużyna ma zupełnie inne cele, ale to normalne. Po dwóch bardzo dobrych sezonach w Gdańsku coś się zmieniło. Chciałem tam zostać, ale decyzja klubu była taka, że muszę odejść, więc musiałem szukać innej opcji. Otrzymałem dobrą ofertę z Katowic. Jednocześnie miałem świadomość tego, że przyjdę do beniaminka jako jeden z najstarszych i najbardziej doświadczonych zawodników, a w związku z tym będą wobec mnie duże oczekiwania. Ten pierwszy sezon tak wygląda, że musimy przede wszystkim zbudować podwaliny pod drużynę. Tacy zawodnicy jak Rafał Sobański, Karol Butryn, czy Paweł Pietraszko, nigdy nie grali w PlusLidze. Oni na własnej skórze muszą przekonać się o sile rozgrywek, bo PlusLiga jest jedną z najbardziej wymagających, jeśli nie najtrudniejszą lig na świecie. Jednocześnie to dla nich wielka sprawa żeby grać na tym poziomie i mieć szansę pokazania swoich umiejętności. Natomiast ja ze swojej strony staram się przekazywać drużynie jak najwięcej doświadczenia, a czasem też trochę humoru i różnych głupot, bo nie da się cały czas tylko zwracać uwagę i mówić młodszym co powinni zrobić – mówi Włoch, który nie urywa, że podpisanie kontraktu z GKS-em Katowice świadczy o tym, że bardzo zależało mu na pozostaniu w Polsce.
Zdecydowanie tak. Dostałem również kilka innych ofert, m.in. z Włoch i Francji, ale chciałem zostać w PlusLidze, bo bardzo lubię Polskę, która jest dla mnie jak drugi dom – mówi włoski rozgrywający beniaminka PlusLigi, na którego barkach odczuwa teraz większą odpowiedzialność. – Na pewno jestem tu w innej sytuacji niż w Gdańsku, gdzie mieliśmy w drużynie wielu dobrych zawodników – mówi Falaschi. – Niezależnie od nazwisk naszą siłą w Lotosie była jednak przede wszystkim zespołowość, bo stanowiliśmy razem mocną grupę, w której panowała bardzo dobra atmosfera. Staram się stworzyć podobny klimat w Katowicach. Wiemy, że nie jesteśmy perfekcyjni i zdarza się, że popełniamy mnóstwo błędów, ale najważniejsze jest to, żebyśmy się razem trzymali, wzajemnie się wspierali i grali z uśmiechem na boisku. Czasem to ma nawet większe znaczenie niż techniczne umiejętności poszczególnych zawodników – stwierdza Marco Falaschi i przyznaje, że jako przedstawiciel beniaminka, który został zaproszony do rozgrywek PlusLigi, jest entuzjastą powiększenia ligi.
– Gdyby nie ta decyzja, to pewnie nie byłoby mnie w Polsce, więc oczywiście jestem na tak – uśmiecha się Falaschi i dodaje. – Moim zdaniem to dobre rozwiązanie, bo wbrew pozorom liga nie jest wydłużona i kończy się już w kwietniu. W mojej ocenie zmieniona powinna być formuła rozgrywania play-offów, bo nie ma powodów żeby w tym ostatnim etapie rozgrywek brały udział tylko cztery zespoły. Może się zdarzyć, że dla większości drużyn sezon będzie się już praktycznie kończył w lutym, kiedy będzie wiadomo, że nie będą już miały szans na załapanie się do półfinałów. Lepszym rozwiązaniem byłoby gdyby play-offy toczyły się normalnie, z udziałem ośmiu drużyn. Mielibyśmy wtedy więcej meczów, więcej transmisji telewizyjnych i więcej emocji – stwierdza włoski rozgrywający GKS Katowice, który w poprzedniej kolejce ograł w Rzeszowie wicemistrza Polski, Asseco Resovię. (…)
Najnowsze komentarze