Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci? – po przegranej w Zawierciu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kolejne rozczarowanie spotkało sympatyków siatkarskiej GieKSy. Tym razem przegraliśmy w sposób bezdyskusyjny z Wartą Zawiercie… przykre to również dlatego, że w dwóch meczach, jakby nie było, z beniaminkiem ligi NIE ugraliśmy nawet seta!… No comment

 

katowickisport.pl –Ucieczka od baraży. Pewne zwycięstwo siatkarzy z Zawiercia

Cenny triumf Aluronu Virtu Warty Zawiercie. Dzięki pokonaniu GKS-u Katowice znacznie poprawili swoje położenie. Dla zawiercian starcie z ekipą z Katowic miało kolosalne znacznie. Po porażce MKS-u Będzin z PGE Skrą Bełchatów i Espadonu Szczecin z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle ich ewentualny triumf pozwoliłby im przeskoczyć te drużyny w tabeli i opuścić strefę barażową. Nic dziwnego, że gospodarze wyszli na parkiet bardzo skoncentrowani. I od początku grali znakomicie. Silną zagrywką odrzucili rywali od siatki, popisywali się efektownymi blokami i świetnymi atakami. W tym ostatnim elemencie błyszczał Grzegorz Bociek, z kolei w polu serwisowym najskuteczniej prezentował się Grzegorz Pająk. Zawiercianie szybko objęli wysokie prowadzenie i wygrali pewnie, choć w końcówce stracili koncentrację. GieKSa zdobyła trzy punkty z rzędu. Losów partii odmienić się nie dało, ale był to zwiastun lepszej postawy katowiczan w dalszej części meczu. I faktycznie w kolejnych setach grali lepiej, nie na tyle jednak, by zagrozić twardo grającym gospodarzom. Końcówki należały do nich. Goście zresztą ułatwili im trochę zadanie, bo w kluczowych momentach mylili się na potęgę. W trzeciej odsłonie na przykład – przy prowadzeniu 22:20 – mogli aż trzykrotnie skończyć akcję, a nie zrobili tego. I zamiast odrobić punkt, to po wymuszonym ataku z drugiej linii Grzegorza Pająka zrobiło się 20:23. Dzięki temu zwycięstwo siatkarze Aluronu zajmują 11. miejsce w PlusLidze. Nad pierwszym miejscem gwarantującym grę w barażach o utrzymanie (13. pozycję zajmuje MKS Będzin) mają 3 punkty przewagi.  (…)

siatka.org – PL: Ważne zwycięstwo zawiercian w meczu z GKS-em Katowice

Cenne trzy punkty na swoje konto zapisali siatkarze Aluron Virtu Warty Zawiercie. Podopieczni Emanuele Zaniniego pokonali 3:0 GKS Katowice i opuścili strefę barażową. Katowiczanie tylko w drugim i trzecim secie postawili większy opór ekipie z Zawiercia, pomimo porażki ekipa ze stolicy Górnego Śląska pozostała na dziesiątym miejscu w tabeli. W mecz lepiej weszli gospodarze, po nieskończonych atakach przez Gonzalo Quirogę i udanej kiwce Davida Smitha prowadzili już 4:0. Szybko zatem o przerwę poprosił Piotr Gruszka, po niej katowiczanie zaczęli odrabiać straty. Skutecznie atakował Pietraszko, a punktowym serwisem popisał się Quiroga. Cały czas jednak przewagę utrzymywali „Jurajscy Rycerze”, którzy dobrze prowadzeni przez Grzegorza Pająka popisywali się skutecznymi atakami. Katowiczanie z kolei mieli problemy z przyjęciem zagrywki, a także ze skończeniem akcji, popełniali też sporo błędów własnych (13:6). W ataku po stronie gospodarzy skuteczny był chociażby Grzegorz Bociek, przyjezdnym zaś nie wychodziło praktycznie nic (16:7). Zawiercianie dominowali na boisku i po kolejnym już udanym ataku Boćka i zagrywce Grzegorza Pająka na tablicy było już 20:8. Piłkę setową swojej ekipie dał udanym atakiem Michał Żuk (24:12). Dzięki błędom rywali i zagrywce katowiczanie obronili trzy setballe, ostatecznie po czasie dla Emanuele Zaninigo premierową odsłonę zakończył Matej Patak.  (…)

 

polsatsport.pl – PlusLiga: GKS zdominowany. Przekonujące zwycięstwo Aluronu

(…) Faworytem meczu byli katowiczanie. Podopieczni Piotra Gruszki od dłuższego czasu są na fali, co udowodnili zwycięstwami w pięciu z ostatnich sześciu spotkań. Jak się jednak okazało dobra passa kiedyś musiała się skończyć. Gospodarze, którzy w krajowej elicie rozgrywają swój pierwszy, notują słabsze wyniki. Spadek formy spowodował też znaczne pogorszenie sytuacji beniaminka w tabeli PlusLigi. Pierwsza akcja zapowiadała ciekawe widowisko. Dłuższa wymiana zakończyła się nieporozumieniem rozgrywającego z blokującymi GKS. Gospodarze poszli za ciosem, a to już na otwarcie dało im prowadzenie 4:0. Dopiero po przerwie na żądanie trenera Gruszki przyjezdni wzbogacili swój dorobek punktowy. Zjawisko to powtarzało się jednak bardzo rzadko. Gospodarze dominowali na boisku i wygrali wysoko 25:15. Również w drugiej partii od początku na prowadzeniu byli siatkarze z Zawiercia. W środkowej fazie seta goście zebrali się jednak do walki i doprowadzili do remisu 14:14. Od tego momentu walka punkt za punkt trwała do końca. Dopiero skuteczne bloki zdołały zatrzymać katowiczan i gospodarze na dziesięciominutową przerwę schodzili prowadząc 2:0. Wytrąceni z równowagi goście w finałowej odsłonie popełniali bardzo dużo własnych, niewymuszonych błędów. Mimo tego w środkowej fazie seta zdołali nawiązać bezpośrednią walkę. Nie udało im się jednak odwrócić losów spotkania i z Zawiercia musieli wracać bez punktów. Komplet punktów zapewnił zawiercianom awans z miejsca barażowego w tabeli PlusLigi spychając tam MKS Będzin.  (…)

sportowefakty.wp.pl –Aluron Virtu Warta Zawiercie – GKS Katowice: beniaminek wyskoczył ze strefy zagrożenia

(…) Na drugiego seta goście wyszli odmienieni. Za sprawą dobrej gry Pawła Pietraszki i Emanuela Kohuta, katowiczanie utrzymywali kontakt z rywalami (7:7). Moment dekoncentracji w przyjęciu zagrywki, kosztował ich stratę kilku punktów. As serwisowy Davida Smitha i udane akcje Grzegorza Boćka pozwoliły zawiercianom nieznacznie odskoczyć (11:8). Gracze beniaminka posiadali inicjatywę i kontrolowali grę  do momentu, kiedy to im przytrafił się słabszy moment. GKS odrobił straty po serii czterech skutecznych ataków ze skrzydeł (15:14). Od tego momentu rozpoczęła się walka cios za cios. Szala zwycięstwa przechyliła się na stronę zawiercian dopiero w końcówce, kiedy pomylił się Gonzalo Quiroga. W kolejnej akcji udanym blokiem popisał się Grzegorz Pająk, praktycznie pogrążając przeciwnika. Dziesięciominutowa przerwa nie przysłużyła się siatkarzom beniaminka. Zawiercianie po powrocie na parkiet nie imponowali już tak bardzo w polu zagrywki, nieco gorzej prezentował się także Grzegorz Pająk, któremu momentami brakowało precyzji. Katowiczanie, którzy poprawili przyjęcie, nie potrafili jednak wykorzystać słabości rywali. Z begiem czasu sami zaczęli natomiast popełniać błędy (9:12). Niesieni dopingiem kompletu publiczności gospodarze, przy zagrywce swojego rozgrywającego powiększyli dystans (15:10). Przyjezdni poderwali się do walki po zagrywkach Rafała Sobańskiego, niemal doprowadzając do remisu. W kluczowym momencie błąd popełnił Gonzalo Quiroga (17:19). Podopieczni Piotra Gruszki do końca próbowali odmienić losy seta i meczu, jednak zawiercianie mieli w swoich szeregach niezawodnych Grzegorza Pająka i Grzegorza Boćka, którzy dokończyli dzieła. (…)

 

czassiatkowki.pl – PlusLiga: Kibice ponieśli zawiercian do zwycięstwa z katowiczanami

Dwudziestą szóstą kolejkę PlusLigi zakończyło starcie pomiędzy Aluronem Virtu Wartą Zawiercie a GKS-em Katowice. Mecz ten padł łupem podopiecznych trenera Emanuele Zaniniego, którzy pokonali przeciwników w trzech odsłonach i awansowali na jedenaste miejsce w tabeli, wydostając się tym samym ze strefy barażowej. (…)  Początek drugiej odsłony był wyrównany (2:2). Po pomyłce Grzegorza Boćka katowiczanie prowadzili dwoma punktami (4:2), lecz zawiercianie odrobili starty i gra toczyła się punkt za punkt (8:7). Wyrównany stan rzeczy nie trwał jednak długo i po dobrych zagrywkach Davida Smitha o czas poprosił Piotr Gruszka (10:7). GKS Katowice zatrzymał blokiem kontratak w wykonaniu Grzegorza Boćka (11:12), kilka chwil później doszło do wyrównania (14:14). Kolejnym skutecznym atakiem na środku popisał się David Smith (18:17), między zespołami ponownie nawiązała się walka co spowodowało przerwę na żądanie Emanuele Zaniniego. W końcówce dobrze funkcjonował blok gospodarzy (32:21), a seta zakończył siatkarskim gwoździem David Smith (25:21).  (…)

aluronvirtu.pl – Jurajscy Rycerze z pewnym zwycięstwem, w bezpiecznej strefie!

W 26. Kolejce PlusLigi Aluron Virtu Warta Zawiercie rozegrała drugie spotkanie z GKS-em Katowice. Warto przypomnieć, że w poprzednim sezonie, to właśnie Gieksa była ligowym beniaminkiem. Jednak w pierwszej rundzie fazy zasadniczej, zawiercianie pokonali katowiczan w ich własnej hali 3:0. Wynik powtórzyli w dzisiejszym meczu, wygrywając 3:0 (25:15, 25:21, 25:21). Dzięki temu wyszli ze strefy barażów. Jurajscy Rycerze bardzo dobrze weszli w pierwszą partię meczu, wychodząc na prowadzenie 4:0. Katowiczanie zaczęli zdobywać punkty dopiero po czasie, o który poprosił Piotr Gruszka, jednak jego zawodnicy musieli trochę się napocić, by wrócić do gry. Zawiercianie kontynuowali swoją dobrą passę, a w drużynie gospodarzy świetnie spisywał się Matej Patak. Rywalom nie dał o sobie zapomnieć Grzegorz Bociek, który atakował oraz zagrywał z niesamowitą siłą. Środka siatki pilnował natomiast Łukasz Swodczyk, a dużo błędów popełniał GKS Katowice (13:6). W polu serwisowym punkty Żółto-Zielonym zapewniał Grzegorz Pająk, posyłając na stronę Katowic asy (20:8). Tę premierową odsłonę na 25:15 zakończył atakiem z lewego skrzydła Matej Patak. Obrona jurajskiej twierdzy – Drugą partię skutecznym atakiem otworzył Grzegorz Bociek, jednak tym razem to Gieksa od początku prowadziła 4:2. Wynik na tablicy nie zniechęcił gospodarzy, którzy bardzo szybko odwrócili losy tej odsłony na swoją korzyść (6:4). David Smith i Grzegorz Pająk zatrzymali na siatce gości, tym samym dopisując do konta zespołu kolejne oczko (14:11). Podopieczni Piotra Gruszki sprawiali nieco problemów Jurasjkim Rycerzom, wychodząc przy tym na niewielkie prowadzenie 19:18. Tymczasem o chwilę przerwy poprosił Emanuele Zanini, szkoleniowiec Aluronu Virtu Warty Zawiercie. Wyraźnie kilka rad od trenera dało zamierzony skutek, ponieważ Żółto-Zieloni nie pozwolili przyjezdnym na zwycięstwo i pokonali ich po ataku Davida Smitha 25:21. Kolejny set podobnie jak drugi lepiej rozpoczął się dla katowiczan (3:5), ale gospodarze szybko wyrównali wynik na 5:5. Podopieczni Emanuele Zaniniego nie pozostawiali złudzeń Gieksie, kto dziś jest w lepszej dyspozycji i powiększali swoją przewagę z każdą akcją (14:10). W końcówce partii zaczęło robić się nerwowo, zwłaszcza po zmianie decyzji sędziego, która okazała się słuszna po sprawdzeniu tego przez szkoleniowca Aluronu Virtu Warty Zawiercie. Żółto-Zieloni do samego końca spotkania zachowali chłodne głowy i przypieczętowali zwycięstwo 25:21. Tym samym znaleźli się w bezpiecznej strefie, znajdując się przed MKS-em Będzin.  (…)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga