Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci? – po zwycięstwie w Szopienicach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po zbiciu przechodzącej piłki przez Dominika Witczaka w czwartym secie, która zakończyła to spotkanie można było w hali w Szopienicach usłyszeć… ogromny huk! To wielki głaz spadł z serc kibiców zgromadzonych na obiekcie siatkarskim. Wreszcie niechlubna seria (siedmiu) porażek z rzędu dobiegła końca, więc teraz czas na… pasmo zwycięstw GKS-u i oby trwało równie (jak nie więcej) długo.

 

katowickisport.pl – Upragnione zwycięstwo siatkarzy z Katowic nad rywalem z Radomia

W dwóch pierwszych setach trwała zacięta walka, zwłaszcza na siatce, ale w końcowym rezultacie ze zwycięstwa cieszyli się siatkarze GieKSy. O naszym sukcesie zadecydowały końcówki. W pierwszej partii przy stanie 20:19 dla zespołu Piotra Gruszki ważną akcję skończył Serhij Kapelus, a następnie dwa ataki Dominika Witczaka dały nam prowadzenie 24:20. Chwilę później seta zakończył efektowny blok na Jakubie Ziobrowskim. Drugą partię lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy prowadzili już 7:3, ale nasz zespół zdołał doprowadzić do remisu 9:9. Od tego momentu trwała walka punkt za punkt, a o losach partii ponownie zadecydowały ostatnie piłki. Przy stanie 21:21 na zagrywkę powędrował Paweł Pietraszko. Jego mocne zagrywki najpierw dały GieKSie cenną kontrę, którą skończył Gonzalo Quiroga. W następnej akcji rywale popełnili błąd w ataku, a seta zakończył w pojedynkę środkowy z Katowic, który posłał dwa asy serwisowe. Po 10-minutowej przerwie mecz lepiej wznowili siatkarze z Radomia, którzy szybko objęli wysokie prowadzenie. W połowie partii między zespołami było nawet sześć punktów różnicy (15:9). Zespół GieKSy jednak nie odpuszczał i do końca walczył o zmianę rezultatu. Tym razem w kluczowych momentach lepiej zagrali goście i przedłużyli spotkanie o kolejnego seta. Czwarta partia przypominała pierwsze momenty meczu i na parkiecie obie drużyny znów grały punkt za punkt. Po autowym ataku Gonzalo Quirogi Czarni wyszli na prowadzenie 18:16. Po chwili było już 19:18 dla GieKSy, dzięki dwóm atakom Pawła Pietraszki na środku i efektownemu blokowi na prawym skrzydle. Końcówka znów była popisem trójkolorowych. Najpierw asa serwisowego posłał Gonzalo Quiroga, a następnie potrójny blok zatrzymał Ziobrowskiego. Chwilę później argentyński przyjmujący posłał dwa kolejne asy serwisowe i było już 23:18. Ostatnią akcję efektownym atakiem z przechodzącej piłki skończył Dominik Witczak dając GieKSie upragnione zwycięstwo.  (…)

siatka.org – PL: Przełamanie GKS-u Katowice w meczu z Czarnymi Radom

Siatkarze z Katowic po dłuższej serii porażek wreszcie zapisali na swoim koncie zwycięstwo. Na początku rundy rewanżowej podopieczni Piotra Gruszki na własnym terenie pokonali Cerrad Czarnych Radom, zdobywając w tym spotkaniu komplet punktów. Po kilku wyrównanych akcjach jako pierwsi dwupunktowe prowadzenie objęli gospodarze, zawdzięczając to dobrej zagrywce Pawła Pietraszko (5:3). Szybko jednak na tablicy wyników pojawił się remis, a udane akcje z jednej i drugiej strony utrzymywały w miarę wyrównany rezultat (9:9). Długo żadna z drużyn nie była w stanie zaznaczyć swojej przewagi, a kiedy zdecydowanie najdłuższą wymianę na tym etapie skończył atakiem po prostej Dominik Witczak, jego zespół nadal miał tylko punkt więcej (15:14). Na powiększenie zaliczki pozwoliły katowiczanom błędy rywali, którzy zaczęli mylić się w kluczowym momencie (19:22). Na prawej flance nie zawodził Witczak i to on dał swojej drużynie piłkę setową (24:20), a premierową odsłonę zakończył blok na Ziobrowskim.  (…)

 

siatka.org – Emanuel Kohut: Nie możemy patrzeć na tabelę

(…)  Końcem 2017 roku zamknęliście pierwszą rundę fazy zasadniczej. GKS Katowice z 18. zdobytymi punktami zajął 12 miejsce. Bilans 6 zwycięstw i 9 porażek to mimo wszystko niezły rezultat i dobry punkt wyjścia przed runda rewanżową? Emanuel Kohut:Zgodzę się z tym, że nie jest to zły wynik, chociaż nie powiedziałbym, że to dobry rezultat. Patrząc na to, jaki mamy zespół, stać nas na więcej, mogliśmy zdobyć zdecydowanie więcej punktów. Było kilka meczów, w których mogliśmy i powinniśmy wygrać, ale te zwycięstwa i punkty gdzieś uciekły. To 12. miejsce jest też efektem tego, że inne zespoły, sklasyfikowane gdzieś w połowie tabeli, wygrywały z teoretycznie mocniejszymi rywalami, nam tych zwycięstw zabrakło. W tej pierwszej części sezonu było kilka niespodzianek, co w poprzednich sezonach PlusLigi nie zdarzało się tak często. Stąd też przetasowania w tabeli i niewielkie różnice, jakie mogliśmy zobaczyć między ósmym a trzynastym miejscem.

O tym wyrównanym poziomie PlusLigi w tym sezonie mówi się coraz częściej. Zgodzisz się z tym, że tak naprawdę dzisiaj wygrać może każdy z każdym? – Oczywiście naprawdę w tym roku PlusLiga jest wyjątkowo wyrównana. Widzimy, jak wyglądają mecze, ale też i jaka jest sytuacja w tabeli. Ale to dobrze, bo są emocje, jest większa presja, czasami jedno zwycięstwo wystarcza, aby awansowa w tabeli. Właśnie my jesteśmy najlepszym tego przykładem, po meczu z Czarnymi Radom (awans z 12. na 10. miejsce – przyp. red.). Zdobyte w tym spotkaniu punkty były dla nas „podwójne” i cieszymy się bardzo nie tylko ze zdobytych punktów, ale również z zakończenia tej pechowej serii porażek. Teraz musimy to tylko utrzymać.

Mimo że długo wyczekiwane to sobotnie zwycięstwo nie było zaskoczeniem, już w ostatnim meczu 2017 roku w Olsztynie pokazaliście się z dobrej strony i do wygranej brakowało niewiele. To kolejny sygnał, pokazujący, że jesteście w dobrej dyspozycji? – W Olsztynie zagraliśmy naprawdę dobry mecz, tylko w kluczowych momentach czegoś zabrakło (np. w pierwszym secie meczu). W tym spotkaniu śmiało mogę powiedzieć, że mieliśmy szansę na zdobycie dwóch, a nawet trzech punktów, wszystko było w naszych rękach. Szkoda straconej szansy, trochę pechowo nie wywieźliśmy stamtąd większej liczby punktów, jednak nie mamy czego się wstydzić. Już tej jeden punkt, zdobyty spontanicznie, był dobrym rezultatem i to nas podbudowało, pokazaliśmy, że potrafimy grać w siatkówkę.

W spotkaniu z Czarnymi Radom również mogło być lepiej? Po dwóch pewnie wygranych partiach mogliście rozstrzygnąć to spotkanie w trzech setach… – Najważniejsze są zdobyte trzy punkty, patrząc z tej perspektywy nie mogło być lepiej. Fakt, jak się gra, kto gra w danym meczu, ile było zmian itp. jest kwestią drugorzędną. Zawsze patrzy się na zdobyte punkty, my swój cel, jakim było zdobycie kompletu punktów zrealizowaliśmy, możemy więc być zadowoleni.

Fakt, kto gra tym razem, chyba nie był bez znaczenia? Na boisku zobaczyliśmy m.in. Macieja Fijałka, który do tej pory pełnił raczej rolę zmiennika i można powiedzieć, że był nominalnie drugim rozgrywającym. – Uważam, że w naszym zespole nie ma roli pierwszego lub drugiego rozgrywającego, atakującego czy zawodnika grającego na innej pozycji. Chociażby patrząc na ostatnie mecze w naszym wykonaniu, gdzie od pierwszych akcji grał Dominik Witczak, a nie jak miało to miejsce wcześniej -Karol Butryn. Mamy bardzo dużą rywalizację, również podczas treningów i gra ten, kto lepiej się w danym okresie prezentuje. Ta wewnętrzna rywalizacja jest czymś pozytywnym, ona podnosi nasz poziom gry. Wracając do rozgrywających i Komi (Marcin Komenda -przyp. red) i Fiki (Maciej Fijałek – przyp. red.) mają swoje plusy i minusy, także ta rywalizacja jest jak najbardziej na miejscu.

Mimo że na tym etapie sezonu zawodnicy poszczególnych ekip nie skupiają się na sytuacji w tabeli, to zgodzisz się z tym, że początek rundy rewanżowej jest idealnym momentem na poprawę sytuacji? Układ meczów jest dla was dość przychylny, teraz nie ma miejsca na potknięcia. – Jak najbardziej, chociaż przede wszystkim musimy się koncentrować na najbliższym rywalu, patrząc z meczu na mecz. Nie możemy oglądać się daleko w przyszłość i patrzeć na tabelę, ale przede wszystkim skupić się na swojej grze. Jeżeli będziemy grać taką siatkówkę, jaką pokazaliśmy w Olsztynie czy też w ostatnim spotkaniu z Czarnymi Radom, to możemy wygrywać z każdym. Musimy tylko utrzymać ten swój poziom gry. Wtedy bez obaw na koniec fazy zasadniczej będziemy mogli spojrzeć w tabelę i zobaczymy, na którym miejscu jesteśmy.

 

polsatsport.pl – Gruszka: Na sercu zrobiło się lżej

(…) – Nie wiem, czy spadł mi kamień z serca, ale na pewno jest nam po tej wygranej na sercu lżej. Bo każda seria porażek nie dodaje pewności zespołowi. Problemem jest potem rozgrywanie i wygrywanie meczów – dodał. Przyznał, że jego zawodnicy nie tylko odpoczywali podczas świąteczno–noworocznej przerwy, ale też solidnie pracowali. – Widać było podczas treningów chęć +wrócenia+ do gry. Przed świętami graliśmy w Olsztynie, wywalczyliśmy tam punkt, ale nasza gra zaczynała wyglądać dobrze. I chłopcy to czuli. Poświęcili w trakcie przerwy naprawdę dużo czasu i zdrowia na to, żeby dziś zwyciężyć. Bo w sobotę tylko wygrana mogła nam dać wiarę w to, że dobrze pracujemy – tłumaczył Gruszka. Komplementował grę swojego zespołu. – Cieszy mnie, że zawodnicy wykonywali zagrania, które były przygotowane taktycznie na to spotkanie. To w decydujących momentach wykorzystaliśmy. Nie szliśmy na zasadzie +a nuż się uda+, nie czekaliśmy na błędy rywali, tylko konsekwentnie prezentowaliśmy nasza grę i w końcówkach setów było to naszą korzyść. A jak pokazują wyniki z innych spotkań w tej kolejce, każdy mecz będzie w tej lidze po prostu +bijatyką+, bo każdy gra o coś. Jest radość z wygranej, a teraz mogę spokojnie wsiąść do pociągu i pojechać na Bal Mistrzów Sportu. Będę miał spokojniejszą podróż i zabawę – podsumował Gruszka.  (…)

sportowefakty.wp.pl – GKS Katowice – Cerrad Czarni Radom: w nowym roku GKS pokazał nową jakość i zakończył serię porażek

(…)  GKS chciał jak najszybciej zapomnieć o fatalnej końcówce 2017 r., w której przegrał siedem spotkań z rzędu. W myśl zasady nowy rok, nowi my, siatkarze z Górnego Śląska planowali wygrać z klubem z Radomia. Gra była warta świeczki, bo mierzyły się ze sobą zespoły sąsiadujące w tabeli i z taką samą ilością punktów.   (…)  Na trzecią partię zawodnicy z Radomia wyszli niezwykle zmotywowani. Wydawało się, że Ziobrowski każdą piłkę uderza mocniej i precyzyjniej. Również w serwisy Czarni wkładali mnóstwo siły. To się opłaciło, bo GKS nie był w stanie odpowiedzieć na potężne zagrania i zawodzili w przyjęciu (3:7). Świetne zagrywki były atutem radomian również w środkowej fazie trzeciej odsłony. Po bezpośrednim zdobyciu punktu z serwisu przez Dmytro Teriomenke, Czarni prowadzili już (9:15). Katowiczanom udało się odrobić kilka punktów straty, ale radomianie grali na tyle rozsądnie, że nie pozwolili rywalom doprowadzić do remisu (21:25). Czwarty set to już zupełnie inna historia. Zespoły rywalizowały na równi, po obu stronach siatki było mniej niedokładności. Witczak dzielnie stawiał czoła Ziobrowskiemu, a Kwasowski Quirodze (9:8). Przyjezdni mieli kilka szans na kontrach, mogli wyjść na prowadzenie, ale w decydujących momentach zawsze się mylili. Przez to nie mogli poradzić sobie z GKS-em. Katowiczanie korzystali na pomyłkach przeciwników, ale też nie potrafili zdobyć kilku punktów z rzędu (15:16). Ta sztuka udała się gościom w końcówce, ale oni szybko roztrwonili przewagę. Katowiczanie odpowiedzieli świetnymi blokami. Na dodatek w decydujących akcjach serię fenomenalnych zagrywek posłał Gonzalo Quiroga. Mecz zakończył się zbiciem Witczaka z przechodzącej piłki. Tym samym GKS zwyciężył i przerwał serię siedmiu przegranych z rzędu.  (…)

 

czassiatkowki.pl – PlusLiga: Trudny mecz na korzyść GKS-u Katowice

Siatkarze GKS-u Katowice w czterech setach rozprawili się z Cerradem Czarnymi Radom w rundzie rewanżowej plusligowych zmagań. Podopieczni trenera Piotra Gruszki musieli się jednak sporo natrudzić, by dopisać do swojego konta kolejne cenne trzy „oczka”. Najlepszym zawodnikiem tego spotkania wybrany został Maciej Fijałek.  (…)  Zagrywki Kamila Kwasowskiego pozwoliły Cerrad Czarnym Radom wyjść na prowadzenie (3:1), które wzrosło dzięki błędom katowiczan (5:2). Po bloku na Dominiku Witczaku (3:7) o czas poprosił Piotr Gruszka i gospodarze zaczęli odrabiać stracone punkty (6:7). Skuteczna gra na siatce po stronie GKS-u Katowice doprowadziła do wyrównania (9:9), a po zagrywce Serhiy Kapelusa to miejscowi mieli prowadzenie (12:11) i gra się wyrównała (14:14). Obydwaj rozgrywający dużo grali środkiem (16:16), ale obydwa zespoły nie ustrzegły się błędów (19:19). W końcówce zawodnicy GKS-u Katowice byli nie do zatrzymania, punkty zdobywali Dominik Witczak, Gonzalo Quiroga, a po błędach Cerradu Czarnych Radom to gospodarze cieszyli się ze zwycięstwa (25:21).  (…)

wksczarni.pl – Cerrad Czarni Radom bez punktów w Katowicach

(…)  Dla obydwu zespołów sobotni (6 stycznia) pojedynek miał ogromne znaczenie. Radomianie do Katowic jechali z myślą rewanżu, za porażkę w pierwszej części rundy zasadniczej. GKS Katowice chciał z kolei w nowym roku, już w pierwszym pojedynku zakończyć niechlubną passę siedmiu meczy bez zwycięstwa.  (…)  Niestety czwarty set okazał się ostatnim w konfrontacji GKS-u z Cerrad Czarnymi Radom. Przebieg tej partii był bardzo bliźniaczy do dwóch pierwszych odsłon. Obydwie drużyny walczyły „punkt za punkt” i nikt nie potrafił zbudować większej przewagi. Przy stanie (17:18) dla WKS-u, gospodarze zdobyli aż sześć punktów z rzędu! Najpierw skutecznym atakiem ze środka popisał się Paweł Pietraszko, a chwilę później prawdziwe spustoszenie w polu zagrywki siał Gonzalo Quiroga, którego serwisów nie byli w stanie skutecznie przyjąć zawodnicy Cerrad Czarnych Radom (23:18). Wojskowi nie zdołali odrobić tak wysokiej przewagi GKS-u, przegrywając w tej partii 25:19, a w całym spotkaniu 3:1.  (…)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ekstra-noty 2025: Defensywa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do lektury ocen defensywnych zawodników GieKSy w sezonie 2024/25. Przy wystawianiu not w skali szkolnej (1-6) regularnie grającym zawodnikom kierowaliśmy się średnią Waszych ocen za miniony sezon. Za wiosnę uznaliśmy wszystkie spotkania rozgrywane w 2025 roku, tj. od meczu ze Stalą Mielec. 


Dawid Kudła: Sezon potwierdził jego klasę, choć nie obyło się bez poważnych wpadek, które na początku rundy jesienne skłoniły kibiców nawet do rozważań zmiany podstawowego golkipera. Było to raczej spowodowane czystymi emocjami, a nie chłodnymi przemyśleniami i nic takiego nie miało racji bytu. Było kilka błędów w komunikacji i wyjściu na przedpole, które bezpośrednio przekładały się na zagrożenie pod bramką. Po kilku spotkaniach w Ekstraklasie odnalazł jednak swój rytm i stał się prawdziwą opoką, ratując zespół w wielu akcjach, a najbardziej pamiętną będzie chyba parada w sytuacji sam na sam ze Shkurinem. Interwencje niemożliwe to właśnie jego specjalność. Przy wyprowadzeniu piłki jeszcze nieraz przyprawiał nas o szybsze bicie serca, ale zwykle już uchodziło mu to na sucho i koniec końców był ważnym elementem budowy akcji. Demony powróciły jeszcze przy niefortunnej interwencji w Gdańsku w końcówce sezonu, ale był to już raczej odosobniony wybryk na tle niezwykle pracowitej rundy wiosennej. Ze smaczków pozasportowych – potrafił wprowadzić uśmiech na twarzach wszystkich dziennikarzy, rzucając prześmiewcze komentarze w stronę kolegów udzielających wypowiedzi. Ostatecznie słusznie był przez Was wielokrotnie wybierany MVP spotkań, zapewniał drużynie niezbędny spokój na tyłach. Adrian Błąd prawdopodobnie mógłby częściej udzielać takich wywiadów, jak ten po meczu z Górnikiem: “Jak powiem, że dzisiejszy mecz wybronił nam Kudi, to nie będzie nic odkrywczego.”

🍁Jesień: 5
🌱Wiosna: 5+


Rafał Strączek: W pucharze spisywał się przyzwoicie, może przyzwoicie z plusem – zależy od interpretacji parady przy feralnym rzucie wolnym. Na pewno jest cenną rywalizacją dla Dawida Kudły, choć wiosną nie dostał ani minuty. Ostatecznie pozostał w naszym klubie na kolejny sezon.

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny


Arkadiusz Jędrych: Był ważnym spoiwem naszej defensywy, nawet jeśli sporadycznie zdarzały mu się proste błędy i czasem zbyt długo zwlekał z doskokiem, przez co na sumieniu ma parę groźnych akcji i bramek. Jego gra w powietrzu była wręcz niezawodna, a jego waleczność doskonale obrazuje podwójna interwencja, gdy już z poziomu murawy zdołał wybić nadlatującą piłkę. Umiejętność czytania gry i asekuracja kolegów sprawiały, że cały zespół czuł się stabilniej, a napastnicy rywali musieli szukać innych rozwiązań, nie mogąc korzystać z blokowanych przez niego wrzutek. Jego kluczowe wślizgi zapadają w pamięć: był zdolnym na pełnym ryzyku wyłuskać piłkę spod nóg rywala, albo i samą swoją obecnością zmusić go do błędu. Nie ograniczał się jednak tylko do roli tradycyjnego obrońcy: potrafił też posyłać jego rozpoznawcze długie piłki, które pozwalały szybko przejść do ataku. Prawdziwy Pan Kapitan, jako jedyny zawodnik z pola w całej lidze rozegrał każdą minutę tego sezonu.

🍁Jesień: 5-
🌱Wiosna: 5-


Lukas Klemenz: W kilku przypadkach to właśnie on, przy pomocy szybkości i zmysłu napastnika, wyprowadzał kontrę, która przeradzała się w groźną akcję semi-skrzydłowego. Po stałych fragmentach również potrafił kreować zagrożenie, czego wymaga od obrońców Rafał Górak. Ofensywny Lukas Klemenz z pierwszej rundy może być oceniony pozytywnie, niestety dużo więcej można powiedzieć o powtarzających się błędach w prostej grze piłką i nawet jej przyjęciu, pasywnym kryciu i brakach szybkościowych. Nie był pewnym punktem naszej defensywy na wiosnę, choć na papierze ma odpowiednie do tego umiejętności. Zazwyczaj spisywał się przyzwoicie lub nawet dobrze – po prostu w kluczowych chwilach zbyt często przydarzały mu się błędy, co rzutuje na jego ogólnym odbiorze.

🍁Jesień: 4+
🌱Wiosna: 3-


Alan Czerwiński: W końcówce sezonu prezentował się bardzo solidnie, rzadko przegrywał pojedynki i był po prostu kluczowym elementem drużyny, także w szatni. Był ważnym punktem w grze defensywnej – nie unikał odpowiedzialności, wspierał rozegranie i wielokrotnie asekurował swoich kolegów, często subtelną zmianą ustawienia zapobiegając kontrze lub ułatwiając zapoczątkowanie akcji. Dokładał do tego swoje w fazie ofensywnej, gdy z Marcinem Wasielewskim zaczęli stosować manewr wymiany pozycjami, w końcu nominalnie jest wahadłowym. Od czasu tej zmiany taktycznej mógł pokazywać pełnię swoich możliwości. Na początku kampanii momentami brakowało mu odwagi – nawet gdy miał przestrzeń do podłączenia się do akcji, wybierał podanie wstecz zamiast odważnego wejścia na wolne pole. Zdarzały mu się też proste błędy techniczne, zwłaszcza tuż po przenosinach: złe przyjęcia, niecelne zagrania na kilkanaście metrów, czy brak wyczucia przy pressingu rywali, których częstotliwość malała z biegiem czasu. Jako półboczny obrońca zdawał się czuć niekomfortowo, ale finalnie wyrósł na pewny punkt defensywy, jako wahadłowy dobrze sobie radził niemal od początku. Podobno proces adaptacji do nowego stylu gry trwa ponad pół roku, co zdaje się potwierdzać jego przypadek. 

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 5


Marten Kuusk: Jego atutem była siła fizyczna i zdecydowane wejścia w pojedynki – potrafił wygrać walkę o piłkę, postawić twarde warunki i wyczyścić pole karne w klasyczny, prosty sposób. Kilka razy źle wybierał moment na wyskoczenie z formacji, tworząc tym samym lukę w obronie. Potrafił dołożyć swoje w kreacji, ale raczej były to prostsze (lecz skuteczne) rozwiązania. Choć nie popełniał wielu rażących błędów, czasami trudno było mówić o pewności i spokoju, które powinien gwarantować środkowy obrońca. Wydaje się, że musi popracować tylko nad decyzyjnością i koncentracją, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do swojej osoby – w kilku meczach stawał na wysokości zadania i zamykał swoją stronę.

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 4-


Aleksander Komor: W ataku dołożył całkiem sporo jak na stopera (raz nawet próbował strzału przewrotką), w rozegraniu na pressing reagował raczej ekspediowaniem piłki. Potrafił wykazać się walecznością i wygrać pojedynek fizyczny. W obronie popełnił kilka błędów i sprawiał wrażenie bardzo zestresowanego grą w Ekstraklasie. 

🍁Jesień: 3
🌱Wiosna: Brak oceny


Bartosz Jaroszek: Z Unią zagrał bardzo nerwowo i niestabilnie. Z Pogonią (przynajmniej na chwilę) uratował nas przed utratą bramki wybiciem z linii, a jego najlepszy występ to starcie z Niecieczą – został wybrany MVP, bardzo dobry był to mecz. Pomagał drugiemu zespołowi, a kibice już wiążą jego przyszłość, choć jeszcze sezon zostanie w pierwszym zespole, z działem marketingu.  

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga