Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – [10] – Kompromitująco słaby występ siatkarzy GKS-u

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z ZAKSĄ trwał 58 minut, z czego I set 19 min. – II set 20 min. – III set 19 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 15: zagrywka 10, atak 4, siatka 0, inne 1.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 25: zagrywka 13, atak 11, siatka 0, inne 1.

Ilość zdobytych punktów – GKS 28: Quiroga 10, Witczak 5, Kalembka 4, Butryn 3, Kohut 3, Sobański 2, Kapelus 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 3: Quiroga 2, Kohut 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 25: Quiroga 8, Witczak 5, Kalembka 4, Butryn 3, Kohut 2, Sobański 2, Kapelus 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS -9: Quiroga 5, Witczak 1, Kalembka -1, Fijałek -1, Komenda -2, Kapelus -2, Mariański -2, Butryn -3, Sobański -4.

Ilość zagrywek – GKS 44: Kohut 8, Kalembka 7, Quiroga 7, Witczak 6, Sobański 5, Komenda 4, Butryn 2, Kapelus 2, Fijałek 2, Stelmach 1.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 13: Kalembka 3, Komenda 2, Kohut 2, Sobański 2, Butryn 1, Kapelus 1, Fijałek 1, Quiroga 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 1: Quiroga 1.

Ilość przyjęć – GKS 64: Quiroga 18, Kapelus 15, Mariański 14, Sobański 11, Stelmach 3, Kalembka 2, Witczak 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 4: Mariański 2, Kapelus 1, Kalembka 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 41%: Witczak 100%, Sobański 55%, Kalembka 50%, Mariański 50%, Kapelus 33%, Quiroga 33%, Stelmach 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 30%: Witczak 100%, Sobański 55%, Kalembka 50%, Mariański 36%, Kapelus 20%, Quiroga 17%, Stelmach 0%.

Ilość ataków – GKS 74: Quiroga 20, Butryn 12, Sobański 11, Witczak 10, Kapelus 9, Kohut 7, Kalembka 5.
Ilość błędów w ataku – GKS 11: Butryn 4, Witczak 3, Sobański 3, Quiroga 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 9: Quiroga 3, Witczak 1, Butryn 1, Kapelus 1, Kalembka 1, Kohut 1, Sobański 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 26: Quiroga 9, Witczak 5, Kalembka 4, Butryn 3, Kohut 2, Sobański 2, Kapelus 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 35%: Kalembka 80%, Witczak 50%, Quiroga 45%, Kohut 29%, Butryn 25%, Sobański 18%, Kapelus 11%.

Ilość bloków punktowych – GKS 1: Kohut 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 0:

 

W pierwszym secie wyrównana gra trwała do stanu 2:3 dla gości. Potem nasza gra posypała się w całości i szybko ZAKSA osiągnęła sporą przewagę 3;11. W dalszej części tego seta, zaledwie raz udało się zdobyć dwa punkty z rzędu po własnych skończonych atakach! To mówi w zasadzie wszystko. Kędzierzynianie panowali całkowicie nad wydarzeniami na parkiecie. Skuteczność w ataku – GKS 39% przy 67% ZAKSY – w punktach wyliczono 9:14. W asach i blokach katastrofa, 0:5 dla przyjezdnych. Błędy własne – GKS 6 przy 5 ZAKSY. Przyjęcie też oczywiście gorsze u nas – dokładne na poziomie 38% do 45%, a perfekcyjne na poziomie 29% do 27%. Trudno kogoś wyróżnić indywidualnie jak zdobywa się zaledwie 9 punktów po własnych akcjach!

Drugi set był wyrównany troszkę dłużej, bo do wyniku 4:3. To był jedyny, króciutki okres gry w którym GKS prowadził z mistrzami Polski (trzykrotnie jednym punktem) w całym meczu! Potem znów nasza gra stanęła i od stanu 5:10, goście spokojnie punktowali nas aż do jego końca. Skuteczność w ataku – GKS 33% przy 50% ZAKSY – w punktach wyszło o dziwo na remis, po 9! Asów serwisowych obie ekipy nie miały wcale, natomiast w blokach był wynik 1:4. Błędy własne – GKS 12 przy 6 ZAKSY – to mówi wszystko o przebiegu tego seta. Przyjęcie nie najgorsze po naszej stronie, ale co z tego? – dokładne na poziomie 48% do 60%, a perfekcyjne na poziomie 38% do 40%. Zaledwie jeden punkt zdobyty więcej po własnych akcjach niż w poprzednim secie, czyli 10, wciąż kiepsko…

Trzecia partia w miarę wyrównana do stanu 6:8, a potem to już była tylko prawdziwa egzekucja gości. Od wyniku 6:13 było już po sprawie i na parkiecie można było zauważyć tylko wielką frustrację naszych siatkarzy. Skuteczność w ataku – GKS miał 33% przy 78% ZAKSY – w punktach wyszło 8:14. Jeden as serwisowy po naszej stronie, to było wszystko, u gości po 2 asy i bloki, czyli razem 1:4. Błędy własne – GKS 7 przy 4 ZAKSY. Przyjęcie słabsze po naszej stronie – dokładne na poziomie 36% do 60%, a perfekcyjne na poziomie 23% do 40%. I znów tylko 9 zdobytych punktów po własnych akcjach…

 

Ogólnie to nawet nie ma co oceniać tego meczu, bo byliśmy słabsi w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła i nasi siatkarze nie pokazali niczego z czego chwalono ich za poprzednie występy. Był to bez wątpienia NAJSŁABSZY występ GieKSy w całej (krótkiej) historii występów w PlusLidze. No, nie widziałem tak słabego meczu w wykonaniu naszych zawodników, gdy nie funkcjonowało dosłownie NIC! Czas trwania tego meczu wyniósł – 58 minut! – WSTYD. Liczby tego spotkania są porażające! Skuteczność w ataku – GKS miał 35% przy 65% ZAKSY – w punktach wyliczono 26:37. W asach serwisowych wynik 1:4, w blokach punktowych 1:9! Łącznie punktacja po skończeniu własnych akcji wyniosła 28:50 – to przepaść! Błędy własne – GKS 25 przy 15 ZAKSY – to katastrofalny wynik, biorąc pod uwagę te trzy króciutkie sety! Przyjęcie było bez żadnego przełożenia na naszą grę – dokładne na poziomie 41% do 55%, a perfekcyjne na poziomie 30% do 35%. Po tak słabiutkim występie, trudno kogokolwiek wyróżnić w naszym zespole, no coś tam próbował ratować sytuację Gonzalo Quiroga, ale i tak to niczego nie zmieni. Bo ocena tego występu może być tylko jedna – KOMPROMITACJA!

Na koniec chciałbym się odnieść do frekwencji na meczach w Spodku. Nie wiem, na jakiej podstawie są podawane liczby widzów na tej hali, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że są troszkę zaniżane. To był siódmy mecz GKS w Spodku i za każdym razem „wizualnie” odnosi się wrażenie większej ilości ludzi niż podaje się oficjalnie. Widać również, że zapotrzebowanie na oglądanie siatkarzy w naszych barwach jest i to spore, tylko kompletnie nie rozumiem decyzji, aby te mecze odbywały się w środku tygodnia. Można podejrzewać, że chodzi o dostępność hali, no bo gdyby takie spotkanie z czołowym klubem polskim odbyło się, dajmy na to w sobotni wieczór, to zapewne frekwencja byłaby jeszcze większa. Szkoda, takiego planowania tych spotkań (co gorsze to mecz z Resovią w grudniu znów odbędzie się w środę!) i jeszcze większa szkoda, gdy sami siatkarze tak „zachęcają” do przyjścia na ich mecze jak wczoraj.
I jeszcze kamyczek do naszego ogródka… kibicowskiego ogródka… Czołowe kluby w Polsce i nie tylko mają swoje fan cluby, które w sposób zorganizowany prowadzą doping na meczach siatkówki. A u nas?… no właśnie… nic się pod tym względem nie dzieje. Szkoda, bo każda drużyna występująca pod naszymi barwami zasługuje na doping w czasie meczów!

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 10 meczach (36 setów)

Bilans meczów łącznie – 6:4 – Bilans punktów – 17:13 – Bilans setów – 20:16 – Bilans małych punktów – 817:800
Bilans meczów „u siebie” – 2:2 – Bilans punktów – 6:6 – Bilans setów – 7:6 – Bilans małych punktów – 291:293
Bilans meczów „na wyjeździe” – 4:2 – Bilans punktów – 11:7 – Bilans setów 13:10 – Bilans małych punktów – 526:507

Rozegrane mecze – 10: Komenda, Butryn, Kapelus, Kohut, Stelmach, Quiroga, 9: Pietraszko, Witczak, Mariański, 8: Fijałek, 7: Sobański, 6: Krulicki, Kalembka, 4: Stańczak,

Rozegrane sety – 36: Quiroga, 35: Komenda, Butryn, 34: Kapelus, 33: Kohut, 29: Pietraszko, 28: Mariański, 19: Witczak, Fijałek, 17: Stelmach, 14: Stańczak, 13: Sobański, 12: Krulicki, 10: Kalembka,

Widzów na meczach GKS-u – „u siebie” / „na wyjeździe” – 7150:9170

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u trwały 910 minut, z czego I set 243 min. – II set 256 min. – III set 254 min. – IV set 137 min. – V set 20 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 262: zagrywka 151, atak 78, siatka 12, inne 21.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 244: zagrywka 172, atak 50, siatka 8, inne 14.

Ilość zdobytych punktów – GKS 555: Butryn 125, Quiroga 114, Kapelus 91, Pietraszko 67, Kohut 63, Komenda 32, Witczak 22, Sobański 17, Krulicki 13, Kalembka 7, Stelmach 3, Fijałek 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 199: Butryn 49, Quiroga 36, Kapelus 31, Komenda 24, Pietraszko 22, Kohut 17, Sobański 7, Witczak 6, Krulicki 5, Stelmach 2.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 356: Quiroga 78, Butryn 76, Kapelus 60, Kohut 46, Pietraszko 45, Witczak 16, Sobański 10, Komenda 8, Krulicki 8, Kalembka 7, Fijałek 1, Stelmach 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 210: Butryn 57, Quiroga 57, Kapelus 34, Kohut 32, Pietraszko 31, Krulicki 6, Komenda 4, Witczak 3, Stelmach 2, Sobański 0, Kalembka -1, Fijałek -3, Stańczak -4, Mariański -8.

Ilość zagrywek – GKS 815: Quiroga 140, Butryn 131, Komenda 121, Kapelus 107, Pietraszko 102, Kohut 101, Witczak 34, Krulicki 24, Kalembka 20, Sobański 18, Fijałek 13, Stelmach 4.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 172: Pietraszko 29, Kohut 27, Komenda 26, Butryn 25, Kapelus 23, Quiroga 17, Krulicki 6, Witczak 5, Sobański 5, Kalembka 5, Fijałek 3, Stelmach 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 47: Quiroga 10, Butryn 9, Komenda 8, Pietraszko 7, Kapelus 4, Witczak 3, Kohut 3, Krulicki 2, Stelmach 1.

Ilość przyjęć – GKS 651: Quiroga 232, Kapelus 204, Mariański 101, Stańczak 54, Sobański 37, Kalembka 5, Kohut 4, Pietraszko 4, Stelmach 4, Komenda 2, Krulicki 2, Fijałek 1, Witczak 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 44: Quiroga 15, Kapelus 11, Mariański 8, Stańczak 4, Sobański 2, Fijałek 1, Krulicki 1, Pietraszko 1, Kalembka 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 146: Kapelus 51, Quiroga 46, Mariański 18, Sobański 14, Stańczak 10, Pietraszko 2, Stelmach 2, Komenda 1, Kalembka 1, Kohut 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 181: Quiroga 61, Kapelus 49, Mariański 41, Stańczak 12, Sobański 11, Kohut 2, Krulicki 1, Pietraszko 1, Stelmach 1, Witczak 1, Kalembka 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 28%: Witczak 100%, Krulicki 50%, Kohut 50%, Mariański 41%, Sobański 30%, Quiroga 26%, Pietraszko 25%, Stelmach 25%, Kapelus 24%, Stańczak 22%, Kalembka 20%, Komenda 0%, Fijałek 0%,

Ilość ataków – GKS 932: Butryn 239, Quiroga 230, Kapelus 182, Kohut 85, Pietraszko 66, Witczak 47, Sobański 41, Krulicki 15, Komenda 14, Kalembka 10, Stelmach 2, Fijałek 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 50: Butryn 21, Quiroga 10, Witczak 8, Kapelus 5, Sobański 3, Pietraszko 2, Kohut 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 79: Butryn 22, Kapelus 18, Quiroga 15, Sobański 7, Witczak 6, Pietraszko 4, Kohut 3, Komenda 2, Kalembka 2.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 437: Butryn 109, Quiroga 99, Kapelus 81, Kohut 51, Pietraszko 42, Witczak 16, Sobański 15, Komenda 7, Krulicki 7, Kalembka 7, Stelmach 2, Fijałek 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 47%: Fijałek 100%, Stelmach 100%, Kalembka 70%, Pietraszko 64%, Kohut 60%, Komenda 50%, Krulicki 47%, Butryn 46%, Kapelus 45%, Quiroga 43%, Sobański 37%, Witczak 34%,

Ilość bloków punktowych – GKS 71: Pietraszko 18, Komenda 17, Kohut 9, Butryn 7, Kapelus 6, Quiroga 5, Krulicki 4, Witczak 3, Sobański 2.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 8: Quiroga 2, Pietraszko 2, Kohut 1, Butryn 1, Kapelus 1, Kalembka 1.
MVP – GKS 6: Komenda 2, Butryn 2, Quiroga 1, Mariański 1.



Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

1/8 finału dla Katowic

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.

Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.

W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.

Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek,  a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.

GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.

GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga