Dołącz do nas

Kibice

Slavia – Baník: Kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Drugi w tym sezonie wyjazd Baníka był drugim wyjazdem do Pragi. Tym razem gospodarzem spotkania była budząca znacznie większe zainteresowanie Slavia. Rywal znacznie mocniejszy kibicowsko, przez wielu ludzi uważany za trzecią siłę republiki. Zespół, który zawsze na mecz z Baníkiem się mobilizuje i w końcu zespół, który przez długi czas miał kontakty z Górnikiem Wałbrzych przez co poduczył się nieco polskiego klimatu. Tym razem w szeregach Baníka nie było jednak aż tak wielkiej mobilizacji jak rok temu, zabrakło okolicznościowych vlepek czy transparentów, a mimo to kibice z Ostrawy nie zawiedli, pojawiając się w rekordowej liczbie!

Znaczna cześć Baníkowców podróżowała pociągiem, reszta z fan clubów rozsianych po centralnych Czechach, a także wielu ostrawian, którzy w ten piątek pracowali, postanowiła dojechać na własną rękę.  Ostatecznie w sektorze zameldowały się 902 osoby ubrane na biało. Swoją liczbą pobijając tym samym rekord sprzed roku, w liczbie tej znalazła się 7 osobowa delegacja kibiców GKS-u, która tradycyjnie już ze względu na okazałą gościnę nie miała łatwego wyjazdu. Baníkowcy od pierwszych minut meczu „jadą” z dobrym dopingiem, który bez większych postojów trwa 90 minut meczu, prezentują też kilka opraw. Najpierw sektorówka w asyście balonów, stroboskopów i tekturowych wałków do malowania. Na sektorówce znajdował się napis „válečníci” będący swego rodzaju grą słów, gdyż można go  odnosić do wspomnianych już wałków do malowania, ale wywodzi się on od słowa válečník = wojownik. Kolejną z opraw były transparenty „bezpečné stadiony stadiony bez proudu”, „povinna vybava hráču FCB” (wyposażenie obowiązkowe graczy FCB) w asyście sektorówki z górnikiem w hełmie z lampką, którą może sobie rozświetlić drogę w ciemności, odnosiło się to do kolejnych restrykcji jakie spadają na czeskich kibiców oraz… prądu, którego ostatnimi czasy na meczach Baníka w Pradze brakuje. Przypomnijmy tydzień temu zabrakło go na Dukli, rok temu na Slavii. Do opraw tego dnia doszły jeszcze dwie mniejsze.”všude dobře  v doma lustrování”  odnoszący się do tego znanego i w Polsce przysłowia „wszędzie dobrze…” i do tego, że kibice z Ostrawy nigdzie nie mają takich restrykcji jak właśnie u siebie na Bazalach. Całości dopełniły dwa transparenty odnoszące się do opraw Slavii „dnes bez Simpsonnii?” (dziś bez Simpsonów?), po czym kolejny „už jesm se lekli” (już się baliśmy) będące szyderstwem z tego, że zawsze na oprawach Slavii pojawiają się postaci z ww. kreskówki.
Jeśli chodzi o gospodarzy zaprezentowali się bardzo dobrze – potwierdzając fakt, że aspirują do miana najlepszego młynu w Czechach (to inne aspekty u nich leżą), od początku z dobrym dopingiem, ale tylko jedną oprawą. Po bokach sektorówki z pasami w barwach, a w środku kartoniada z koroną z herbu Slavii, która najpierw jednak była częściowo zakryta okazałą sektorówką z hasłem „when weekend comes” na której w kilku klatkach pojawił się min stadion, Bart Simpson z racą (patrz wyżej), casualowe buty, piłka w ogniu…

Po chwili sektorówka „zeszła” na dół odsłaniając resztę korony, całość uzupełniały dwa ogromne „stojące” transparenty z napisem Slavia Praha. Slaviści tego dnia nie pokazali więcej opraw – wrażenie jednak robiła odpalona tego dnia po każdej bramce pirotechnika – spontaniczność, której brakuje na polskich stadionach naprawdę może się podobać.

Niestety Slaviści znaleźli aż 3 okazje do odpalenia pirotechniki, Baníkowcy tylko raz , ale to już kwestie czysto piłkarskie.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Nostalgiczna wizyta kibica Motherwell FC na Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ma na imię Steven i jest fanatykiem szkockiego Motherwell. Klub powstał dawno temu, bo w… 1886 roku. Zasłużony dla szkockiej piłki, ale przez dwóch hegemonów z Glasgow: Celtic i Rangers,  ma bardzo ciężko triumfować w jakichkolwiek rozgrywkach na szkockiej ziemi.

Klub z Motherwell na swoim koncie ma jeden tytuł Mistrza Szkocji z 1932 roku oraz Puchar Szkocji wywalczony w 1952 i 1991 roku. I właśnie ten 1991 rok jest bardzo ważny nie tylko dla klubu, ale i kibiców z „The Well”. Bursztynowo–bordowi w Pucharze Zdobywców Pucharu wylosowali GKS Katowice, który wówczas zdobył swój drugi Puchar Polski, wygrywając 1:0 z Legią Warszawa w Piotrkowie Trybunalskim.

Pierwszy mecz został rozegrany 18 września w Katowicach, a na pierwszy europejski wyjazd w swojej historii wyruszyło 500 kibiców Motherwell, którzy podróżowali na dwie grupy. Jedni samolotem i ci mieli więcej szczęścia, bo zobaczyli całe spotkanie. Druga ekipa, podróżująca autokarem, zobaczyła ostatnie 10 minut meczu, w którym GieKSa pewnie wygrała 2:0. Wśród tych wiernych fanów znalazł się bohater naszego tekstu – Steven, który miał wówczas 17 lat.

Będąc świadomym, że stadion GieKSy niedługo przejdzie do historii, zabrał swojego syna w nostalgiczną podróż na stadion GKS-u (na portalu X krótka relacja ze zdjęciami), aby pokazać mu swój pierwszy historyczny wyjazd w europejskich pucharach. Jak sam napisał – jego syn nie miał jeszcze okazji zaliczyć wyjazdu w Europie za swoim klubem, któremu wspólnie kibicują, bo ciężko jest przebić się przez dwie potężne drużyny z Glasgow. Szacunek dla Ojca!

 

Ciekawostką dla fanów GieKSy, którzy spoglądają na zdjęcia Blaszoka z tego meczu. W tym dniu pod jednym dachem siedziały 3 GKS-y… Mieliśmy w tym czasie równolegle zgodę z GKS-em Jastrzębie  i GKS-em Tychy, których flagi wisiały tego dnia na płocie.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Piłkarsko GKS Katowice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice nie jest już ponownie „debiutantem” w Ekstraklasie. Zespół zaliczył chrzest bojowy z Radomiakiem – to było prawdziwe święto dla całego klubu i wszystkich kibiców. Jeszcze pewnie przez jakiś czas będziemy czuć zapach tej nowości, ale już wkrótce liga stanie się ligą – miejscem, gdzie trzeba wykonać solidną cotygodniową pracę (plus oczywiście w ciągu tygodnia na treningach) i walczyć o ligowe punkty.

Drugim rywalem będzie Stal Mielec. Terminarz ułożył nam się tak, że – przynajmniej na papierze – oszczędził nam rywali z najwyższej półki. Że jednak do tego wagi przykładać za bardzo nie ma co, przekonaliśmy się w ostatnią sobotę, kiedy to Radomiak pokonał nas ekstraklasowym wyrachowaniem.

To nie jest jednak tak, że GKS nie miał w tym meczu nic do powiedzenia. W drugiej połowie, gdy piłkarze Rafała Góraka nie mieli już nic do stracenia, przycisnęli rywala, który decydował się grać na czas. Widać było u zawodników Bruno Baltazara obawę przed utratą tego prowadzenia. Można więc powiedzieć, że doświadczyliśmy w jednym meczu tego, że nie taka ta liga straszna, ale też, że gdy przeciwnik włączy ekstraklasowe doświadczenie – możemy mocno się pogubić.

GieKSa w ostatnich latach bardzo dobrze spisywała się na wyjazdach. Teraz jest okazja przypomnieć się szerszej publiczności na stadionach w najwyższej klasie rozgrywkowej. W pierwszej lidze w ostatniej dekadzie w Mielcu nie wiodło nam się zbyt dobrze. Potem drogi obu klubów się rozeszły, a Stal budowała swoją markę właśnie w Ekstraklasie.

W ciągu tygodnia doszło w Katowicach do kilku wzmocnień, z wyczekanym niczym legendarny Artur Siemaszko – Bartoszem Nowakiem na czele. Trzeba przyznać, że przyjście tego zawodnika do GieKSy wydaje się być tym, czego ten zespół naprawdę może potrzebować. Zawodnik bowiem ostatecznie nie został chyba doceniony w Rakowie, jak należy, a przecież i tak miał swój wkład i w mistrzostwo i inne osiągnięcia częstochowian.

Na ile zawodnik po tych perturbacjach transferowych jest gotowy do gry? Miejmy nadzieję, że w pełni, bo intuicja podpowiada, że może to być gracz odnotowujący dwucyfrowe liczby w sezonie.

Czekamy na dobry futbol piłkarzy z Katowic, niech to będzie w tym sezonie wizytówka naszego klubu i miasta, a pewne powiedzenie o naszym rywalu niech zostanie sparafrazowane tak, jak w tytule tego artykułu.

Wprowadzamy w felietonie małą modyfikację w porównaniu do tego, co było sygnalizowane przed rozgrywkami. Ciekawostki o karierach rywali pozostawiamy na mecze domowe, kiedy to dani zawodnicy po prostu przyjadą na Bukową. Dzięki temu moduł ten będzie obowiązywał przez cały sezon, a ci, którzy lubią takie smaczki na Bukowej, będą mogli ich doświadczać w większej ilości.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Wyjazdowa wygrana w obiektywie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do pierwszej ekstraklasowej galerii z wyjazdu. GieKSa pokonała na wyjeździe Stal Mielec 1:0. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga