Piłka nożna
Spadkowicze
Do startu sezonu 2015/16 zostaje już co raz mniej czasu. Większość drużyn już powoli kompletuje skład na nowy sezon z nadziejami na upragniony awans do Ekstraklasy. Związku z tym postanowiliśmy przyjrzeć się składom drużyn, które spadły z elity. W tym sezonie w pierwszej lidze jako spadkowicze zagrają: Zawisza Bydgoszcz i ubiegłoroczny beniaminek ekstraklasy GKS Bełchatów.
W Bydgoszczy następuje zamiana zawodników wyróżniających na tzw. rzemieślników. W tym okienku Zawiszę opuściło już kilku ważnych graczy:
André Micael (O – Moreirense FC),
Josip Barišić (N – Piast Gliwice),
Wojciech Kaczmarek (B – Podbeskidzie Bielsko-Biała),
Iwan Majewskij (P – Anży Machaczkała),
Bartłomiej Pawłowski (P – Lechia Gdańsk),
Grzegorz Sandomierski (B – Cracovia),
Paweł Strąk (O – ?),
Jakub Świerczok (N – Górnik Łęczna),
Jakub Wójcicki (O – Cracovia),
Sebastian Ziajka (O – Termalica Bruk-Bet Nieciecza).
Z klubu odszedł dotychczasowy kapitan zespołu Jakub Wójcicki oraz wyróżniający się na boiskach ekstraklasy Iwan Majewskij. Zawisza straciła na razie dwóch bramkarzy, czterech obrońców, dwóch pomocników oraz dwóch napastników. W ich miejsce zostali sprowadzeni następujący gracze:
Szymon Lewicki (N – Legionovia Legionowo),
Krzysztof Nykiel (O – Cracovia),
Łukasz Sapela (B – Flota Świnoujście),
Piotr Stawarczyk (O – Ruch Chorzów),
Tomasz Wełnicki (O – Stomil Olsztyn).
Ciekawymi transferami są obrońca Krzysztof Nykiel, który w ekstraklasie rozegrał 138 meczy oraz Piotr Stawarczyk 185 meczy. Na dzień dzisiejszy skład Zawiszy Bydgoszcz prezentuję się następująco:
| bramkarze: | |||||
| Sebastian Małkowski | ![]() |
02.03.87 | 194/90 | Bytovia Bytów | 36-0 |
| Łukasz Sapela | ![]() |
21.09.82 | 186/81 | Flota Świnoujście | 137-0 |
| Damian Węglarz | ![]() |
21.03.96 | 187/75 | AZS UKW Bydgoszcz | 0-0 |
| obrońcy: | |||||
| Damian Ciechanowski | ![]() |
03.04.96 | 180/75 | – | 8-0 |
| Jakub Gackowski | ![]() |
15.05.96 | 187/77 | Unia Wąbrzeźno | 0-0 |
| Adrian Gołdyn | ![]() |
12.06.96 | 175/70 | – | 0-0 |
| Luka Marić | ![]() |
25.04.87 | 182/79 | HNK Rijeka | 17-0 |
| Łukasz Nawotczyński | ![]() |
30.03.82 | 189/83 | Cracovia | 89-1 |
| Krzysztof Nykiel | ![]() |
08.08.82 | 186/79 | Cracovia | 138-2 |
| Cristian Pulhac | ![]() |
17.08.84 | 176/65 | Qəbələ FK | 7-0 |
| Piotr Stawarczyk | ![]() |
29.09.83 | 193/88 | Ruch Chorzów | 185-7 |
| Tomasz Wełnicki | ![]() |
18.03.90 | 185/77 | Stomil Olsztyn | 6-0 |
| pomocnicy: | |||||
| Stefan Denković | ![]() |
16.06.91 | 184/78 | Puskás Akadémia FC | 3-0 |
| Kamil Drygas | ![]() |
07.09.91 | 184/72 | Lech Poznań | 77-8 |
| Sebastian Kamiński | ![]() |
15.08.92 | 181/71 | Flota Świnoujście | 16-0 |
| Maciej Kona | ![]() |
15.10.96 | 181/62 | – | 0-0 |
| Jakub Łukowski | ![]() |
25.05.96 | 172/67 | – | 10-0 |
| Mica | ![]() |
16.03.93 | 174/70 | Portimonense SC | 21-4 |
| Cornel Predescu | ![]() |
21.12.87 | 177/76 | Pandurii Târgu Jiu | 7-1 |
| Jakub Smektała | ![]() |
26.08.87 | 184/75 | Ruch Chorzów | 104-6 |
| napastnicy: | |||||
| Giorgi Alawerdaszwili | ![]() |
21.11.87 | 178/70 | Metalurgi Rustawi | 4-0 |
| Alvarinho | ![]() |
03.09.90 | 170/67 | Sport Benfica e Castelo Branco | 43-9 |
| Arkadiusz Gajewski | ![]() |
11.03.97 | 191/80 | – | 0-0 |
| Szymon Lewicki | ![]() |
05.04.88 | 193/82 | Legionovia Legionowo | 0-0 |
Bydgoski klub ma na pewno aspirację żeby wrócić na boiska ekstraklasy. Na dzień dzisiejszy kadra zespołu liczy 26 zawodników, więc można spodziewać się już tylko pojedyńczych wzmocnień lub osłabień. Zawisza będzie groźnym przeciwnikiem o miejsce premiowane awansem.
Zespół Zawiszy Bydgoszcz rozegrał już podczas przygotowań dwa sparingi.
Zawisza Bydgoszcz 1-1 Bytovia Bytów
Kamil Żylski 88 – Michał Jakóbowski 82
Zawisza Bydgoszcz 3-2 Olimpia Grudziądz
Arkadiusz Gajewski 55, 80, Maciej Kona 88 – Adam Cieśliński 32, Marcin Kaczmarek 44
W Bełchatowie natomiast jest całkowita rewolucja składu. Z klubu odeszło kilku znaczących piłkarzy i zarząd musi te dziury jakoś załatać. „Brunatni” w tym sezonie będą musieli sobie radzić bez takich zawodników jak:
Grzegorz Baran (P – Sandecja Nowy Sącz),
Paweł Baranowski(O – SV Mattersburg),
Adrian Basta (O – ?),
Michał Mak (N – Lechia Gdańsk),
Maciej Małkowski (P – Sandecja Nowy Sącz ),
Adam Mójta (O – Termalica Bruk-Bet Nieciecza),
Alexis Norambuena (O – ? ),
Sebastian Olszar (N – ? ),
Kamil Poźniak (P – Górnik Łęczna),
Andreja Prokić (P – Górnik Łęczna),
Szymon Sawala (P – ? ),
Bartosz Ślusarski (N – Miedź Legnica),
Błażej Telichowski (O – Miedź Legnica),
Dariusz Trela (B – Korona Kielce),
Kamil Wacławczyk (P – Ruch Chorzów).
Bełchatowianie stracili łącznie 15 zawodników. Jest to spora grupa zawodników i trudno będzie nowym graczom w tak krótkim czasie jakim jest przerwa letnia dobrze się zgrać przed startem rozgrywek. Odejście kilku zawodników z podstawowego składu oznacza ciężką rundę dla zespołu z Bełchatowa. Na dzień dzisiejszy kadry nie wzmocnił jeszcze żaden zawodnik chociaż kilku jest testowanych przez sztab trenerski GKS-u. Trenerem bełchatowian został Rafał Ulatowski, który zmienił Kamila Kieresia. Trener Ulatowski zostawał bez pracy od 9 września 2013 kiedy został zwolniony z funkcji trenera Miedzi Legnica. Ulatowski swego czasu był przymierzany do GKS-u Katowice przez media dlatego, że trener był częstym bywalcem na meczach GieKSy. Kadra GKS-u Bełchatów wygląda następująco:
| bramkarze: | |||||
| Paweł Lenarcik | ![]() |
21.03.95 | 189/84 | Mazovia Tomaszów Mazowiecki | 0-0 |
| Emilijus Zubas | ![]() |
10.07.90 | 195/80 | Daugava Ryga | 24-0 |
| obrońcy: | |||||
| Marcin Flis | ![]() |
10.02.94 | 185/75 | Ruch Chorzów | 12-0 |
| Seweryn Michalski | ![]() |
12.09.94 | 192/83 | Jagiellonia Białystok | 17-2 |
| Mateusz Szymorek | ![]() |
04.11.93 | 176/65 | – | 3-0 |
| Piotr Witasik | ![]() |
04.12.92 | 185/78 | – | 12-0 |
| Damian Zbozień | ![]() |
25.04.89 | 186/80 | Amkar Perm | 72-6 |
| pomocnicy: | |||||
| Robert Dadok | ![]() |
24.12.96 | 182/70 | Stadion Śląski Chorzów | 0-0 |
| Dawid Flaszka | ![]() |
31.07.96 | 175/64 | GUKS Gorzkowice | 1-0 |
| Pawieł Komołow | ![]() |
10.03.89 | 178/67 | Žalgiris Wilno | 41-2 |
| Mateusz Mak | ![]() |
14.11.91 | 173/60 | Ruch Radzionków | 30-4 |
| Patryk Rachwał | ![]() |
27.01.81 | 176/70 | Zagłębie Lubin | 290-7 |
| Damian Szymański | ![]() |
16.06.95 | 181/70 | Stal Kraśnik | 19-0 |
| Łukasz Wroński | ![]() |
13.01.94 | 172/74 | – | 37-2 |
| Paweł Zięba | ![]() |
05.02.94 | 172/68 | Stal Kraśnik | 2-0 |
| napastnicy: | |||||
| Bartłomiej Bartosiak | ![]() |
26.02.91 | 176/68 | Olimpia Elbląg | 23-3 |
| Arkadiusz Piech | ![]() |
07.06.85 | 171/72 | Legia Warszawa | 127-44 |
Obecnie kadra GKS-u liczy 17 zawodników. Na razie Bełchatów nie uchodzi za drużynę, która jest w stanie wywalczyć awans. Oczywiście jeśli dokonają konkretnych wzmocnień znów będą groźną drużyną, ale najpierw muszą uzupełnić braki w zespole.
Bełchatowianie rozegrali na razie dwa sparingi:
PGE GKS Bełchatów – ŁKS Łódź 0:1
PGE GKS Bełchatów – Lechia Tomaszów Maz. 1:0
Adam Nagórski 80
Zespoły, które spadły z ekstraklasy są na razie w całkowicie różnym położeniu. W Zawiszy dziury udaję się jakoś załatać natomiast w Bełchatowie sytuacja jest beznadziejna. Zobaczymy czy zespoły te dokonają jeszcze jakiś ciekawych wzmocnień oraz czy będą aspirować do walki o awans. W szczególności duży znak zapytania trzeba postawić na razie na drużynie GKS-u Bełchatów, która nie znalazła jeszcze godny zastępców zawodników którzy odeszli z klubu.
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Felietony Piłka nożna
Plagi gliwickie
No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?
Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.
Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.
Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.
Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).
Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…
Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.
A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.
Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.
Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.
Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.
Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.
Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.
Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.












maestrooo91
13 lipca 2015 at 14:05
Bełchatów jest słabszy niż to go oceniliscie, nie maja w składzie ani Piecha ani Zubasa, a Zbozień powinien stad uciec, dobrze wygląda tylko obrona ataku nie ma pomoc kiepska.