Dołącz do nas

Piłka nożna

Stacja końcowa Ekstraklasy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Za nami ostatnia kolejka PKO BP Ekstraklasy. Nie zabrakło w niej emocji, gdyż zmierzającemu po tytuł Lechowi, wysoko zawiesili poprzeczkę zawodnicy Piasta. Zacięty pojedynek odbyły również drużyny walczące o trzecie miejsce. Spadkowicze, mimo że byli znani już wcześniej, nie złożyli broni i zgodnie zapunktowali, a lider klasyfikacji strzelców dołożył kolejne trafienie.

Wszystkie oczy w tej kolejce zwrócone były w stronę Poznania, gdzie Lech podejmował Piasta i musiał wygrać, by cieszyć się z mistrzowskiej korony. Pierwsza połowa przebiegała pod ich dyktando, a w 39 minucie strzałem głową do bramki trafił Afonso Sousa. W 61. minucie Plach ponownie wyciągał piłkę z siatki po strzale Carstensena, a trybuny wybuchły w szale radości, lecz nie trwała ona długo, bo po analizie VAR sędzia Marciniak zdecydował, że to trafienie nie zostało uznane. Końcówka należała do gości, którzy stworzyli sobie kilka bardzo groźnych sytuacji i robili wszystko, by zepsuć święto w Poznaniu. W ostatniej akcji meczu pod bramkę rywali powędrował nawet sam golkiper Piasta Frantisek Plach, jednak zawodnicy Lecha przetrwali to oblężenie i po końcowym gwizdku mogli cieszyć się z mistrzowskiego tytułu. Najbardziej na potknięcie Kolejorza liczyli w Częstochowie. Raków podejmował Widzew i tuż przed przerwą objął prowadzenie po strzale Brunesa z rzutu karnego. Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy wynik meczu po błędzie obrony Widzewa podwyższył Makuch. Ten sam zawodnik miał szansę na dublet, lecz kwadrans później jego rzut karny obronił Gikiewicz. Zawodnicy Marka Papszuna kończyli mecz w dziesiątkę, gdyż dwie żółte kartki obejrzał Tudor. W 82. minucie Widzew zdobył kontaktową bramkę, ale do końca nic więcej się nie wydarzyło. Częstochowa czekała na wieści z Poznania, ale nie były one dla nich korzystne i Raków musi zadowolić się miejscem drugim. W Białymstoku odbywał się mecz Jagiellonii z Pogonią, a jego stawką było trzecie miejsce i możliwość gry w eliminacjach do Ligi Konferencji. Pierwsi na prowadzenie wyszli goście po golu Koulourisa, dla którego było to 28. trafienie w sezonie. W 71. minucie wyrównali gospodarze po strzale Wojtuszka, a do końca wynik już nie uległ zmianie i z miejsca na podium mogli cieszyć się ubiegłoroczni Mistrzowie Polski. 

Legia Warszawa to jedyna drużyna, która przed ostatnią kolejką pewna była swojego miejsca w ligowej tabeli, a mierzyła się ona z pewną już degradacji Stalą Mielec, która w ładnym stylu pożegnała się z ekstraklasą, bo mecz zakończył się remisem 2:2. Jedną z bramek zdobył Pekhart, dla którego było to pierwsze trafienie w tym sezonie i ostatnie dla Legii, gdyż opuści on szeregi Wojskowych. Szanse pożegnania się z warszawską publicznością dostał też Michał Kucharczyk, który specjalnie przed tym meczem został zgłoszony do składu. Aż pięć bramek zobaczyli kibice w Radomiu, gdzie Radomiak podejmował Motor Lublin. Dwie bramki zdobył Samuel Mraz w efekcie czego został on najbardziej bramkostrzelnym Słowakiem w Ekstraklasie z dorobkiem 16. goli. Poprzedni rekord należał do Roberta Demjana (14 goli w sezonie 12/13 w barwach Podbeskidzia). Mecz zakończył się zwycięstwem Motoru, przez co został on najwyżej ulokowanym w tabeli beniaminkiem. O to miano starała się też GieKSa, która w meczu z Lechią zwyciężyła 3:2, jednak bilans spotkań bezpośrednich był w tym przypadku na korzyść Motoru. W Zabrzu przed meczem Górnika kibice dowiedzieli się, że kontrakt Lukasa Podolskiego został przedłużony na kolejny sezon. Sam mecz był dosyć wyrównany, a od 43. minuty gospodarze grali w dziesiątkę po czerwonej kartce, którą obejrzał Ousmane Saw. W 77. minucie z boiska wyleciał również Długosz z Korony, ale dwie minuty później Błanik otworzył wynik spotkania. Ku uciesze kibiców z Zabrza w doliczonym czasie gry wynik spotkania wyrównał Zahović. W meczu Zagłębia Lubin z Cracovią lepiej prezentował się zespół gości, zwłaszcza w pierwszej połowie, czego efektem było dwubramkowe prowadzenie. Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy gospodarze strzelili kontaktowego gola i w drugiej części gry prezentowali się już lepiej, ale nie wystarczyło to, by urwać punkty. W meczu dwóch spadkowiczów, czyli Puszczy Niepołomice i Śląska Wrocław, obie drużyny podzieliły się punktami. Dla gospodarzy strzelił Wacławik a dla gości Al Hamlawi. Tym samym Puszcza zakończyła sezon na ostatnim miejscu, a ubiegłoroczni wicemistrzowie na przedostatnim.

Górnik Zabrze – Korona Kielce 1:1

Jagiellonia Białystok – Pogoń Szczecin 1:1

Lech Poznań – Piast Gliwice 1:0

Lechia Gdańsk – GKS Katowice 2:3

Legia Warszawa – Stal Mielec 2:2

Puszcza Niepołomice – Śląsk Wrocław 1:1

Radomiak Radom – Motor Lublin 2:3

Raków Częstochowa – Widzew Łódź 2:1

Zagłębie Lubin – Cracovia 1:2

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga