Dołącz do nas

Piłka nożna

Trzy argumenty na tak, czyli za rok awans!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Jak doskonale wiemy, nasza GieKSa jest jednym z najdłużej występujących klubów na zapleczu ekstraklasy z obecnie występujących. Ta sytuacja się nie zmieni i w przyszłym sezonie nadal będziemy tu, gdzie jesteśmy, ponieważ nareszcie nie grozi nam spadek, a awans graniczy z cudem. Patrząc jednak na to, co wyprawiają drużyny czołówki 1. ligi, to wszystko się może jeszcze wydarzyć, nie ma sensu jednak pompować po raz kolejny balona i przesadnie się „napalać”. A w pompowaniu balona jesteśmy ostatnimi czasy bardzo dobrzy, a potem okazuje się, że boiskowi rywalu brutalnie te nasze zapędy tonują.

Tak sobie patrzę przez okno i nareszcie widzę trochę słońca, tego słońca coraz więcej zaczęło się pojawiać również wokół GKS-u, a wiadomo, jak długo na to czekaliśmy. Ustabilizowała się sytuacja organizacyjna w klubie, również stabilizacja sportowa poszła z tym natychmiast w parze. Jest trener, który pracuje w tym klubie już dość długo i jest krystalizująca się silna piłkarsko drużyna. Dlatego myślę, że czas postawić sprawę jasno, trzeba głośno powiedzieć, że ambicje GKS-u Katowice sięgają dużo wyżej niż środek tabeli 1. ligi. Ambicją tego klubu jest i zawsze będzie powrót do ekstraklasy, powrót tam, gdzie jest miejsce tego klubu. W przyszłym roku GieKSa świętować będzie swoje 50. urodziny, czy jest, zatem możliwy lepszy scenariusz niż awans na 50-lecie istnienia? Nie ma! To będzie sezon, w którym te obchody urodzin będą huczne i o których będzie się mówić częściej niż tylko w lutym, dlatego warto się zastanowić, co zrobić, żeby te obchody przeszły do historii. Co zrobić, żeby dostojny jubilat mógł świętować awans na „Abrahama”? Są naprawdę solidne podstawy pod to, aby tak daleko idący optymizm, jakim jest mowa o promocji przekształcić w realne wydarzenie. GieKSa od początku nowego sezonu musi zadeklarować, że celem jest awans.

Pierwszym argumentem za, jest to, o czym już wspominałem, czyli poprawa sytuacji finansowo – organizacyjnej klubu. Oczywiście do ideału jeszcze daleko i trzeba wciąż robić wszystko, aby ta organizacja wciąż szła do przodu. Jest jeszcze wiele do zrobienia w dziedzinie marketingu, informacji i poprawieniu stabilności finansowej. Z pomocą miasta nie powinno być jednak problemu w stworzeniu zadawalającego budżetu. Wszystko w rękach i głowach zarządu.

Drugim argumentem jest trener i drużyna. Trener, który jak na polskie warunki pracuje w klubie już bardzo długo i w końcu widać efekty, kiedy ma czystą głowę. W zespole jest kilku solidnych rutyniarzy z nazwiskami oraz niezwykle ciekawa młodzież, która już dziś z powodzeniem występuje w pierwszej jedenastce. Jeżeli dołożyć by do tej mieszanki jeszcze z trzech, czterech solidnych graczy, to myślę, że mamy drużynę na miarę walki o awans.

Argument trzeci, to ligowi rywali GieKSy. Spoglądając na drużyny 2. ligi, które walczą o awans, nie dostrzegam rywala, który jako beniaminek od razu będzie miał ambicje ekstraklasowe. Co się tyczy ekstraklasy, to jeżeli nie będziemy świadkami cudu, a pamiętamy z przeszłości co najmniej kilka kolejek cudów, to spadną do nas Podbeskidzie i Bełchatów. Z naszej ligi w tym sezonie awansują natomiast mimo wszystko Cracovia i Zawisza, a więc zespoły z dobrym zapleczem finansowym i organizacyjnym, oraz przede wszystkim kibicowskim. Zespoły, które po prostu zawsze będą miały za cel awansować. Nieciecza i Flota już udowodniły, że awans im nie na rękę, natomiast trudno spodziewać się, aby o ekstraklasie poważnie myślano w beniaminku z Tychów. Miedź z kolei jeszcze nie wygrała wiosną. Idąc tym tokiem rozumowania, stwórzmy największych rywali dla naszej GieKSy na przyszły sezon. Podbeskidzie z dużym wsparciem miasta oraz budową nowego stadionu, jest zespołem, który po spadku natychmiast będzie chciał wrócić i zaryzykuję stwierdzenie, że będzie faworytem 1. ligi. Odpada Bełchatów, który pozbawiony wsparcia PGE i z wciąż lecącą na łeb na szyję frekwencją, może popaść w syndrom Odry Wodzisław. Zostaje Miedź i Arka, a więc zespoły z ambicjami walki o awans, szczególnie tyczy się to Arkowców. Oczywiście pojawi się jeszcze ktoś, tzw. czarny koń, bo przecież zawsze i w każdych rozgrywkach, ktoś taki się pojawić musi. Może będzie to GKS Tychy, może Bogdanka, albo Sandecja lub jednak któryś z beniaminków? Najważniejsze jednak, żeby to GieKSa od początku pokazywała, że ten sezon będzie nasz, że to jest przełom. Koniec oglądania się na innych, niech inni oglądają się na nas. Czas na jasne deklaracje, że oto walczymy o awans, czas pokazać jaja na boisku, na trybunach w gabinetach prezesów i w magistracie. Wszyscy za rok musimy walczyć o awans do ekstraklasy, bo jest to doskonały moment, a kolejne niepowodzenie i zawód, znowu mogą wszystko zatrzymać na lata. Po prostu ta liga w przyszłym sezonie może być naprawdę do wygrania, najłatwiej od lat. Mamy położony solidny fundament pod solidny zespół, a w lidze nie będzie Korony, Zagłębia, Widzewa, ŁKS-u, Zawiszy, Cracovii czy Górnika. Będzie Podbeskidzie, Arka i Miedź, czyli zespoły, z którymi damy radę! Oczywiście są to tylko moje założenie hipotetyczne, ale naprawdę poparte zdroworozsądkowymi argumentami. Brak GieKSy liczącej się w przyszłym sezonie w walce o awans, będzie oznaczał ogromny zawód oraz fakt, że wciąż stoimy w miejscu, a kto stoi w miejscu ten się cofa.



15 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

15 komentarzy

  1. Avatar photo

    wnc64

    8 kwietnia 2013 at 18:24

    A ja liczę po cichutku na derby ze smrodami w pierwszej lidze w przyszłym roku. Po czym GieKSa awansuje, a chorzowscy zostają w 1 lidze.

  2. Avatar photo

    GieKSiorz

    8 kwietnia 2013 at 19:32

    A to nic pewnego bo w tym roku gieksa tez moze awansowac, bo jest taka szansa, kto to wie. Miejmy nadzieje 😀

  3. Avatar photo

    bonzo

    8 kwietnia 2013 at 20:08

    Kolega autor bardzo optymistycznie przedstawia perspektywy awansu pisząc, że zawsze można ze wszystkimi wygrać. Niestety „można”, a nie „wygrać” jest tutaj słowem kluczem. Mimo iż perspektywa awansu jest szumniej zapowiadana niż realizowana (hasło ekstraklasa albo śmierć można już mówić bardziej prześmiewczo niż serio), to niech autor wypowie się jak widzi ekstraklasowy byt.
    Moim zdaniem, realnie patrząc, oprócz doświadczonego Pitrego i ogranego Rakelsa Gieksa nie posiada graczy formatu najwyższej klasy rozgrywkowej. Sezon na ich najwyższym szczeblu byłby jedynie zastrzykiem finansowym zapewnionym z transmisji w Canal+ na osłodę szybkiego spadku. Nie mamy ani ekstraklasowej drużyny, ani zaplecza, ani na dobrą sprawę stadionu.

  4. Avatar photo

    xxx

    8 kwietnia 2013 at 20:08

    W sezonie, w którym pierwszy raz od niepamiętnych czasów wygramy pierwszy mecz i przejdziemy 1 rundę wyżej w pp (inaczej niż poprzednimi laty), awansujemy do ekstraklasy 😉 Zobaczycie 😉

  5. Avatar photo

    marek

    9 kwietnia 2013 at 00:26

    A ja w odróżnienu od wnc liczę, że już z kurwami nie spotkamy się nigdy w histrii. I jeśli chodz o awans to wiem, że jestem odosobniony i naiwny, ale liczę na awans (choć wiem, że to tylko moje marzenia pewnie). A te pedały niech lecą w tym roku do drugiej ligi, a w następnych co rok niżej. Aż w końcu znikną z piłkarskiej i kibicowskiej mapy.

  6. Avatar photo

    mózG

    9 kwietnia 2013 at 00:34

    W tym sezonie to od razu zdobedziemy ow Puchar 😉

    A tak na poważnie 1 liga z roku na rok wygląda coraz smieszniej, tym razem zadna duza firma nie spadnie, nikt dobry nie awansuje. Mamy solidny zespol, trenera ktory przeszedl jeden z wiekszych kryzysow w naszej GieKSie.

    Szatnia sie dogaduje co widać chocby po filmikach, mamy znakomite otoczkę: relacje radiowe, skroty, wywiady, całość ze soba wspolgra. Czekamy jeszcze na stabilnosc finansowa i uregulowanie spraw wlasnosciowych no i na nowy od lat oczekiwany stadion.

    Kiedyś Uszok zakladal sie „kto bedzie pierwszy: GieKSa w (owczesnej) 1 lidze czy Nowy Stadion”. Do dzis zaklad nie zostal rozstrzygniety -.-

  7. Avatar photo

    Luke Skywalker

    9 kwietnia 2013 at 03:32

    Szczerze to aż żal straconych pkt z jesieni, w której nie graliśmy przecież źle. 3 pkt z ŁKS-em, 3 pkt z Brzeskiem i 2 pkt z Olimpią Grudziądz, razem 8 pkt, niech każdy sobie dokończy…

    Ale nie mamy co pompować balonika, nikt z nas przed sezonem nie wymagał awansu, calem było WYSTARTOWANIE w I lidze, a teraz mamy dobrą sytuację w tabeli, coraz lepiej zgrywający się zespół i niezłe perspektywy przed sobą.
    Zagrajmy tą rundę najlepiej jak potrafimy, wyprostujmy do końca sytuację organizacyjną, miasto musi został większościowym właścicielem i możemy z nadziejami czekać na nowy sezon, oby ostatni w I lidze. .

  8. Avatar photo

    marek

    9 kwietnia 2013 at 14:00

    Śmieszniej, nie śmieszniej. Całościowo to ciężko ocenić poziom ligi oraz skale trudności awansu. Wbrew pozorom łatwiej może być awansować z ligi gdie jest więcej silnych, ale wyrównanych drużyn. Wtedy nie potrzeba, aż tylu punktów bo przeciwnicy tracą je ze sobą, a trudniej, gdy są np tylko dwie silne i wszystko wygrywają. Wtedy trzeba się poprostu dostosować i również wszystko wygrywać nie pozwalając na wpadkę. A jeszcze śmieszniejsze są teksty oceniając poziom ligi czy spadły „duże”, czy małe firmy. To tak naprawdę od czegoś takiego w bardzo niewielkim stopniu zależy siła sportowa drużyny. Ktoś kto pisze o uznanej marce i odrazu zakłada, że jest poukładana sportowo sam się ośmiesza.

  9. Avatar photo

    TOMIII

    9 kwietnia 2013 at 20:42

    znacie takie powiedzenie? – indyk myślał o niedzieli a w sobotę mu łeb ucieli … sprawdza się w życiu bardzo czesto . Grajcie a nie planujcie kiedy awansujemy

  10. Avatar photo

    23456

    9 kwietnia 2013 at 20:57

    sądzicie ,ze z takimi pieniedzmi utrzymamy sie w ekstraklasie? chyba nie zdjecie sobie drogie dzieci sprawy…że potrzeba sponsora strategicznego na miare np takich firm jak comarch , reporter , iti
    Jak wyniki beda za dobre to zarzad powie piłkarza zeby odpuscili ostatnie mecze po co awansowac zeby sie potem wycofywac z rozgrywek?

  11. Avatar photo

    XXX

    9 kwietnia 2013 at 22:21

    Pomarzyć każdy może 😀

  12. Avatar photo

    jarek

    9 kwietnia 2013 at 23:07

    No cóż, cele należy wyznaczać, najlepiej ambitne, bo inaczej osiada się na laurach. Jeśli utrzyma się stabilność finansowa, to na 1 ligę wystarczy, a myślę, że jak byśmy awansowali, to sponsor sam zapuka (lub łatwiej będzie go znaleść). Oby tylko skład w lato się nie rozleciał, bo zgrana drużyna to podstawa. No i w wypadku awansu można będzie realnie pomyśleć o przebudowie stadionu, bo na dzień dzisiejszy miasto nie ma najwyraźniej do tego motywacji. A wśród pierwszoligowców nie widzę osobiście drużyny, której by sie nie dało pokonać. Z tym składem awans jest realny, byle stabilna forma była i nie brakowało kasy.

  13. Avatar photo

    23456

    10 kwietnia 2013 at 00:52

    no miasto by musiało zrezygnować z funkcjonowania i cała kase ładować w klub . Czy sponosr by zapukał ? nie jest to w momencie kryzysu takie pewne a końca syfu od dawna nie widać

  14. Avatar photo

    ATAK!!!

    10 kwietnia 2013 at 21:30

    DAMY RADE! GIEKSA JEST TYKO JEDNA I ZOBACZĄ NAS W EKSTRAKLASIE!!! POZDRO DLA ZAŁEŻA;D

  15. Avatar photo

    Cwirek

    10 kwietnia 2013 at 23:50

    Nie ma się co na siłę spinać. Lepiej spokojnie dograć jeszcze ten sezon, okrzepnąć i przy dobrych wiatrach (czytaj: jeszcze większa stabilność finansowa i organizacyjna) dopiero spoglądać w kierunku ekstraklasy w przyszłym sezonie. Tak jak Bonzo napisał, wiele nam brakuje do Ekstraklasy a chyba nikt by nie chciał od razu z niej spaść…

    Ja optowałbym za tym aby teraz promocję uzyskała Cracovia i Zawisza a w przyszłym sezonie My i Podbeskidzie (z nowym stadionem). Oczywiście pięknie by było gdy z naszym obiektem ruszyło do przodu, bo spokój organizacyjny to przede wszystkim funkcjonalny stadion. Wszyscy już o tym wiedzą i oby Uszok również szybko to pojął.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga