Dołącz do nas

Piłka nożna

Trzy argumenty na tak, czyli za rok awans!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Jak doskonale wiemy, nasza GieKSa jest jednym z najdłużej występujących klubów na zapleczu ekstraklasy z obecnie występujących. Ta sytuacja się nie zmieni i w przyszłym sezonie nadal będziemy tu, gdzie jesteśmy, ponieważ nareszcie nie grozi nam spadek, a awans graniczy z cudem. Patrząc jednak na to, co wyprawiają drużyny czołówki 1. ligi, to wszystko się może jeszcze wydarzyć, nie ma sensu jednak pompować po raz kolejny balona i przesadnie się „napalać”. A w pompowaniu balona jesteśmy ostatnimi czasy bardzo dobrzy, a potem okazuje się, że boiskowi rywalu brutalnie te nasze zapędy tonują.

Tak sobie patrzę przez okno i nareszcie widzę trochę słońca, tego słońca coraz więcej zaczęło się pojawiać również wokół GKS-u, a wiadomo, jak długo na to czekaliśmy. Ustabilizowała się sytuacja organizacyjna w klubie, również stabilizacja sportowa poszła z tym natychmiast w parze. Jest trener, który pracuje w tym klubie już dość długo i jest krystalizująca się silna piłkarsko drużyna. Dlatego myślę, że czas postawić sprawę jasno, trzeba głośno powiedzieć, że ambicje GKS-u Katowice sięgają dużo wyżej niż środek tabeli 1. ligi. Ambicją tego klubu jest i zawsze będzie powrót do ekstraklasy, powrót tam, gdzie jest miejsce tego klubu. W przyszłym roku GieKSa świętować będzie swoje 50. urodziny, czy jest, zatem możliwy lepszy scenariusz niż awans na 50-lecie istnienia? Nie ma! To będzie sezon, w którym te obchody urodzin będą huczne i o których będzie się mówić częściej niż tylko w lutym, dlatego warto się zastanowić, co zrobić, żeby te obchody przeszły do historii. Co zrobić, żeby dostojny jubilat mógł świętować awans na „Abrahama”? Są naprawdę solidne podstawy pod to, aby tak daleko idący optymizm, jakim jest mowa o promocji przekształcić w realne wydarzenie. GieKSa od początku nowego sezonu musi zadeklarować, że celem jest awans.

Pierwszym argumentem za, jest to, o czym już wspominałem, czyli poprawa sytuacji finansowo – organizacyjnej klubu. Oczywiście do ideału jeszcze daleko i trzeba wciąż robić wszystko, aby ta organizacja wciąż szła do przodu. Jest jeszcze wiele do zrobienia w dziedzinie marketingu, informacji i poprawieniu stabilności finansowej. Z pomocą miasta nie powinno być jednak problemu w stworzeniu zadawalającego budżetu. Wszystko w rękach i głowach zarządu.

Drugim argumentem jest trener i drużyna. Trener, który jak na polskie warunki pracuje w klubie już bardzo długo i w końcu widać efekty, kiedy ma czystą głowę. W zespole jest kilku solidnych rutyniarzy z nazwiskami oraz niezwykle ciekawa młodzież, która już dziś z powodzeniem występuje w pierwszej jedenastce. Jeżeli dołożyć by do tej mieszanki jeszcze z trzech, czterech solidnych graczy, to myślę, że mamy drużynę na miarę walki o awans.

Argument trzeci, to ligowi rywali GieKSy. Spoglądając na drużyny 2. ligi, które walczą o awans, nie dostrzegam rywala, który jako beniaminek od razu będzie miał ambicje ekstraklasowe. Co się tyczy ekstraklasy, to jeżeli nie będziemy świadkami cudu, a pamiętamy z przeszłości co najmniej kilka kolejek cudów, to spadną do nas Podbeskidzie i Bełchatów. Z naszej ligi w tym sezonie awansują natomiast mimo wszystko Cracovia i Zawisza, a więc zespoły z dobrym zapleczem finansowym i organizacyjnym, oraz przede wszystkim kibicowskim. Zespoły, które po prostu zawsze będą miały za cel awansować. Nieciecza i Flota już udowodniły, że awans im nie na rękę, natomiast trudno spodziewać się, aby o ekstraklasie poważnie myślano w beniaminku z Tychów. Miedź z kolei jeszcze nie wygrała wiosną. Idąc tym tokiem rozumowania, stwórzmy największych rywali dla naszej GieKSy na przyszły sezon. Podbeskidzie z dużym wsparciem miasta oraz budową nowego stadionu, jest zespołem, który po spadku natychmiast będzie chciał wrócić i zaryzykuję stwierdzenie, że będzie faworytem 1. ligi. Odpada Bełchatów, który pozbawiony wsparcia PGE i z wciąż lecącą na łeb na szyję frekwencją, może popaść w syndrom Odry Wodzisław. Zostaje Miedź i Arka, a więc zespoły z ambicjami walki o awans, szczególnie tyczy się to Arkowców. Oczywiście pojawi się jeszcze ktoś, tzw. czarny koń, bo przecież zawsze i w każdych rozgrywkach, ktoś taki się pojawić musi. Może będzie to GKS Tychy, może Bogdanka, albo Sandecja lub jednak któryś z beniaminków? Najważniejsze jednak, żeby to GieKSa od początku pokazywała, że ten sezon będzie nasz, że to jest przełom. Koniec oglądania się na innych, niech inni oglądają się na nas. Czas na jasne deklaracje, że oto walczymy o awans, czas pokazać jaja na boisku, na trybunach w gabinetach prezesów i w magistracie. Wszyscy za rok musimy walczyć o awans do ekstraklasy, bo jest to doskonały moment, a kolejne niepowodzenie i zawód, znowu mogą wszystko zatrzymać na lata. Po prostu ta liga w przyszłym sezonie może być naprawdę do wygrania, najłatwiej od lat. Mamy położony solidny fundament pod solidny zespół, a w lidze nie będzie Korony, Zagłębia, Widzewa, ŁKS-u, Zawiszy, Cracovii czy Górnika. Będzie Podbeskidzie, Arka i Miedź, czyli zespoły, z którymi damy radę! Oczywiście są to tylko moje założenie hipotetyczne, ale naprawdę poparte zdroworozsądkowymi argumentami. Brak GieKSy liczącej się w przyszłym sezonie w walce o awans, będzie oznaczał ogromny zawód oraz fakt, że wciąż stoimy w miejscu, a kto stoi w miejscu ten się cofa.


15 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

15 komentarzy

  1. Avatar photo

    wnc64

    8 kwietnia 2013 at 18:24

    A ja liczę po cichutku na derby ze smrodami w pierwszej lidze w przyszłym roku. Po czym GieKSa awansuje, a chorzowscy zostają w 1 lidze.

  2. Avatar photo

    GieKSiorz

    8 kwietnia 2013 at 19:32

    A to nic pewnego bo w tym roku gieksa tez moze awansowac, bo jest taka szansa, kto to wie. Miejmy nadzieje 😀

  3. Avatar photo

    bonzo

    8 kwietnia 2013 at 20:08

    Kolega autor bardzo optymistycznie przedstawia perspektywy awansu pisząc, że zawsze można ze wszystkimi wygrać. Niestety „można”, a nie „wygrać” jest tutaj słowem kluczem. Mimo iż perspektywa awansu jest szumniej zapowiadana niż realizowana (hasło ekstraklasa albo śmierć można już mówić bardziej prześmiewczo niż serio), to niech autor wypowie się jak widzi ekstraklasowy byt.
    Moim zdaniem, realnie patrząc, oprócz doświadczonego Pitrego i ogranego Rakelsa Gieksa nie posiada graczy formatu najwyższej klasy rozgrywkowej. Sezon na ich najwyższym szczeblu byłby jedynie zastrzykiem finansowym zapewnionym z transmisji w Canal+ na osłodę szybkiego spadku. Nie mamy ani ekstraklasowej drużyny, ani zaplecza, ani na dobrą sprawę stadionu.

  4. Avatar photo

    xxx

    8 kwietnia 2013 at 20:08

    W sezonie, w którym pierwszy raz od niepamiętnych czasów wygramy pierwszy mecz i przejdziemy 1 rundę wyżej w pp (inaczej niż poprzednimi laty), awansujemy do ekstraklasy 😉 Zobaczycie 😉

  5. Avatar photo

    marek

    9 kwietnia 2013 at 00:26

    A ja w odróżnienu od wnc liczę, że już z kurwami nie spotkamy się nigdy w histrii. I jeśli chodz o awans to wiem, że jestem odosobniony i naiwny, ale liczę na awans (choć wiem, że to tylko moje marzenia pewnie). A te pedały niech lecą w tym roku do drugiej ligi, a w następnych co rok niżej. Aż w końcu znikną z piłkarskiej i kibicowskiej mapy.

  6. Avatar photo

    mózG

    9 kwietnia 2013 at 00:34

    W tym sezonie to od razu zdobedziemy ow Puchar 😉

    A tak na poważnie 1 liga z roku na rok wygląda coraz smieszniej, tym razem zadna duza firma nie spadnie, nikt dobry nie awansuje. Mamy solidny zespol, trenera ktory przeszedl jeden z wiekszych kryzysow w naszej GieKSie.

    Szatnia sie dogaduje co widać chocby po filmikach, mamy znakomite otoczkę: relacje radiowe, skroty, wywiady, całość ze soba wspolgra. Czekamy jeszcze na stabilnosc finansowa i uregulowanie spraw wlasnosciowych no i na nowy od lat oczekiwany stadion.

    Kiedyś Uszok zakladal sie „kto bedzie pierwszy: GieKSa w (owczesnej) 1 lidze czy Nowy Stadion”. Do dzis zaklad nie zostal rozstrzygniety -.-

  7. Avatar photo

    Luke Skywalker

    9 kwietnia 2013 at 03:32

    Szczerze to aż żal straconych pkt z jesieni, w której nie graliśmy przecież źle. 3 pkt z ŁKS-em, 3 pkt z Brzeskiem i 2 pkt z Olimpią Grudziądz, razem 8 pkt, niech każdy sobie dokończy…

    Ale nie mamy co pompować balonika, nikt z nas przed sezonem nie wymagał awansu, calem było WYSTARTOWANIE w I lidze, a teraz mamy dobrą sytuację w tabeli, coraz lepiej zgrywający się zespół i niezłe perspektywy przed sobą.
    Zagrajmy tą rundę najlepiej jak potrafimy, wyprostujmy do końca sytuację organizacyjną, miasto musi został większościowym właścicielem i możemy z nadziejami czekać na nowy sezon, oby ostatni w I lidze. .

  8. Avatar photo

    marek

    9 kwietnia 2013 at 14:00

    Śmieszniej, nie śmieszniej. Całościowo to ciężko ocenić poziom ligi oraz skale trudności awansu. Wbrew pozorom łatwiej może być awansować z ligi gdie jest więcej silnych, ale wyrównanych drużyn. Wtedy nie potrzeba, aż tylu punktów bo przeciwnicy tracą je ze sobą, a trudniej, gdy są np tylko dwie silne i wszystko wygrywają. Wtedy trzeba się poprostu dostosować i również wszystko wygrywać nie pozwalając na wpadkę. A jeszcze śmieszniejsze są teksty oceniając poziom ligi czy spadły „duże”, czy małe firmy. To tak naprawdę od czegoś takiego w bardzo niewielkim stopniu zależy siła sportowa drużyny. Ktoś kto pisze o uznanej marce i odrazu zakłada, że jest poukładana sportowo sam się ośmiesza.

  9. Avatar photo

    TOMIII

    9 kwietnia 2013 at 20:42

    znacie takie powiedzenie? – indyk myślał o niedzieli a w sobotę mu łeb ucieli … sprawdza się w życiu bardzo czesto . Grajcie a nie planujcie kiedy awansujemy

  10. Avatar photo

    23456

    9 kwietnia 2013 at 20:57

    sądzicie ,ze z takimi pieniedzmi utrzymamy sie w ekstraklasie? chyba nie zdjecie sobie drogie dzieci sprawy…że potrzeba sponsora strategicznego na miare np takich firm jak comarch , reporter , iti
    Jak wyniki beda za dobre to zarzad powie piłkarza zeby odpuscili ostatnie mecze po co awansowac zeby sie potem wycofywac z rozgrywek?

  11. Avatar photo

    XXX

    9 kwietnia 2013 at 22:21

    Pomarzyć każdy może 😀

  12. Avatar photo

    jarek

    9 kwietnia 2013 at 23:07

    No cóż, cele należy wyznaczać, najlepiej ambitne, bo inaczej osiada się na laurach. Jeśli utrzyma się stabilność finansowa, to na 1 ligę wystarczy, a myślę, że jak byśmy awansowali, to sponsor sam zapuka (lub łatwiej będzie go znaleść). Oby tylko skład w lato się nie rozleciał, bo zgrana drużyna to podstawa. No i w wypadku awansu można będzie realnie pomyśleć o przebudowie stadionu, bo na dzień dzisiejszy miasto nie ma najwyraźniej do tego motywacji. A wśród pierwszoligowców nie widzę osobiście drużyny, której by sie nie dało pokonać. Z tym składem awans jest realny, byle stabilna forma była i nie brakowało kasy.

  13. Avatar photo

    23456

    10 kwietnia 2013 at 00:52

    no miasto by musiało zrezygnować z funkcjonowania i cała kase ładować w klub . Czy sponosr by zapukał ? nie jest to w momencie kryzysu takie pewne a końca syfu od dawna nie widać

  14. Avatar photo

    ATAK!!!

    10 kwietnia 2013 at 21:30

    DAMY RADE! GIEKSA JEST TYKO JEDNA I ZOBACZĄ NAS W EKSTRAKLASIE!!! POZDRO DLA ZAŁEŻA;D

  15. Avatar photo

    Cwirek

    10 kwietnia 2013 at 23:50

    Nie ma się co na siłę spinać. Lepiej spokojnie dograć jeszcze ten sezon, okrzepnąć i przy dobrych wiatrach (czytaj: jeszcze większa stabilność finansowa i organizacyjna) dopiero spoglądać w kierunku ekstraklasy w przyszłym sezonie. Tak jak Bonzo napisał, wiele nam brakuje do Ekstraklasy a chyba nikt by nie chciał od razu z niej spaść…

    Ja optowałbym za tym aby teraz promocję uzyskała Cracovia i Zawisza a w przyszłym sezonie My i Podbeskidzie (z nowym stadionem). Oczywiście pięknie by było gdy z naszym obiektem ruszyło do przodu, bo spokój organizacyjny to przede wszystkim funkcjonalny stadion. Wszyscy już o tym wiedzą i oby Uszok również szybko to pojął.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga