Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka
Tygodniowy przegląd mediów: Były PlusLigowiec dalej z czystym kontem
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatnich dziesięciu dni, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie. Prezentujemy naszym zdaniem, najciekawsze z nich.
Drużyna żeńska kolejne spotkanie ligowe rozegrała na wyjeździe z AP Orlen Gdańsk, w którym pokonała przeciwniczki 5:2 (1:2). Kolejny mecz zespół rozegra 15 listopada w ramach 1/16 Pucharu Polski. Rywalkami będzie zespół Rekordu Bielsko-Biała. Mecz rozpocznie się o godzinie 13:00 na stadionie przy ulicy Bukowej 1. Piłkarze w ostatnią sobotę przegrali na Arenie Katowice z Piastem 1:3 (0:2). Prasówkę po tym spotkaniu przeczytacie TUTAJ. Ze względu na mecze reprezentacji narodowych następny mecz ligowy GieKSa rozegra 23 listopada na wyjeździe z Jagiellonią. 6 stycznia zostanie rozegrany turniej Superbet Spodek Super Cup 2026.
Siatkarze w ubiegłym tygodniu rozegrali dwa zwycięskie mecze. W pierwszym z nich pokonali 3:0 Spartę Grodzisk Mazowiecki, w drugim BBTS Bielsko-Biała 3:2. Następny mecz drużyna rozegra w hali na Arenie Katowice 15 listopada od godziny 17:00. Przeciwnikiem będzie BKS Bydgoszcz.
Ze względu na mecze reprezentacji Polski hokeiści mieli przerwę w rozgrywkach ligowych. Najbliższe spotkanie drużyna rozegra 14 listopada z Polonią w Satelicie. Początek meczu o godzinie 18:30. Na niedzielę (16 listopada) zaplanowano wyjazdowe spotkanie z GKS-em Tychy. Mecz rozpocznie się o godzinie 17:00. Akademia Młoda GieKSa zaprasza dzieci do wzięcia udziału w naborze do sekcji hokeja na lodzie.
PIŁKA NOŻNA
kobiecyfutbol.pl – Siedem bramek w Gdańsku
W meczu 10. kolejki Orlen Ekstraligi AP Orlen Gdańsk podejmował na swoim terenie GKS Katowice. Mistrzynie Polski wygrały 5:2.
Mecz w Gdańsku zaczął się od błyskawicznego uderzenia ze strony GKS-u — już w 2. minucie Nicola Brzęczek wykorzystała dośrodkowanie Klaudii Maciążki i wyprowadziła katowiczanki na prowadzenie. Gospodynie odpowiedziały dopiero po kwadransie gry — Klaudia Fabová uderzeniem z dystansu zaskoczyła Oliwię Macałę i doprowadziła do remisu, a chwilę później po dobrej akcji lewego skrzydła Słowaczka skompletowała drugiego gola, dając AP 2010 prowadzenie 2:1. Do przerwy GieKSa miała problemy z dokładnością i utrzymaniem piłki, ale nie rezygnowała z poszukiwania sposobu na wyrównanie. Po zmianie stron sytuacja uległa odwróceniu — wprowadzenie Julii Włodarczyk okazało się kluczowe: jej rajd i uderzenie po godzinie gry wylądowały w siatce (po rykoszecie od Brzęczek) i przywróciły remis. Napór mistrzyń narastał i w 73. minucie Brzęczek dobiła akcję po wcześniejszym strzale Nieciąg, kompletując hat-tricka. Kilka chwil później sprokurowany faul na Maciążce dał GKS-owi rzut karny — pewnym wykonaniem popisała się Patricia Hmirová i zrobiło się już 4:2. W doliczonym czasie Julia Langosz dobiła akcję po rzucie rożnym, ustalając wynik na 5:2.
silesion.pl – Superbet Spodek Super Cup 2026: Osiem drużyn, sportowe emocje i gwiazdy pod dachem Spodka
We wtorek 6 stycznia 2026 roku w katowickim Spodku odbędzie się trzecia edycja turnieju Superbet Spodek Super Cup z udziałem ośmiu drużyn, znanych piłkarzy, artystów i influencerów.
To wydarzenie na stałe wpisało się w kalendarz halowej piłki nożnej w Polsce. Na parkiecie zobaczymy m.in. Górnika Zabrze, GKS Katowice, Wieczystą Kraków, ROW 1964 Rybnik, Wisłokę Dębica, Wiara Lecha, JKS Jarosław oraz Reprezentację Polski Socca – aktualnych mistrzów Europy w piłce sześcioosobowej. Sędziami głównymi imprezy będą Szymon Marciniak i Michał Listkiewicz, a wśród gości specjalnych pojawią się legendy polskiego futbolu i znane postaci ze świata mediów.
Turniej Superbet Spodek Super Cup 2026 zgromadzi osiem zespołów rywalizujących o tytuł najlepszej drużyny halowej w Polsce.
Na boisku o wymiarach 40 na 20 metrów rozegrane zostaną mecze trwające po 11 minut. W półfinałach „na krzyż” zagrają najlepsze dwa zespoły z każdej grupy, natomiast pozostałe drużyny zmierzą się o miejsca piąte i siódme.
Organizatorzy zdecydowali, że impreza odbędzie się we wtorek, 6 stycznia, co ma ułatwić udział drużynom w okresie przygotowawczym. Jak zapowiada Grzegorz Górski, data ta może na stałe zagościć w kalendarzu turnieju.
Zmagania w Spodku przyciągają nie tylko kibiców lokalnych klubów, ale i fanów futbolu z całej Polski. W składach drużyn pojawią się znani zawodnicy, tacy jak Bartosz Nowak, Tomasz Loska czy Michał Pazdan.
Podczas wydarzenia odbędzie się mecz pokazowy z udziałem gwiazd piłki, artystów i influencerów sportowych.
W spotkaniu wezmą udział trzy wyjątkowe drużyny: Super Team złożony z twórców internetowych (m.in. Dzikie Knury), Reprezentacja Gwiazd Piłkarzy Polskich z udziałem takich nazwisk jak Maciej Szczęsny czy Marek Citko, oraz Reprezentacja Artystów Polskich, w której wystąpią m.in. Piotr Zola Szulowski, Rafał Mroczek i Przemysław Cypriański.
Mecze z udziałem rozpoznawalnych postaci to nie tylko sportowa rywalizacja, ale też forma rozrywki dla kibiców, którzy w jednym miejscu mogą zobaczyć swoich idoli z różnych środowisk.
Tegoroczna edycja Superbet Spodek Super Cup wprowadzi nową strefę atrakcji dla dzieci i rodzin – FUN MIX.
Na antresoli Spodka powstanie mini boisko z bandami LED, a najmłodsi będą mogli wziąć udział w konkursach, zabawach i animacjach sportowych. Przewidziano też dmuchańce, malowanie twarzy oraz spotkania z zawodnikami, którzy będą rozdawać autografy.
Gościem specjalnym strefy będzie Gabor (Grzegorz Jędrzejewski) – były bramkarz, trener i komentator sportowy, znany z popularyzowania futbolu wśród dzieci i młodzieży.
Podobnie jak w poprzednich edycjach, organizatorzy przygotowali również część muzyczną oraz sklep turniejowy.
W 2024 roku na boisku wystąpiła Paktofonika, w tym roku również pojawi się legenda polskiej sceny hip-hopowej, której nazwisko zostanie ujawnione tuż przed imprezą.
W oficjalnym sklepie turniejowym oraz w punktach REDBOX.PL będzie można nabyć gadżety i koszulki turniejowe. Dla kolekcjonerów przygotowano limitowany bilet kolekcjonerski, dostępny wyłącznie w sklepie „Blaszok”.
Turniej zgromadzi znane postacie ze świata futbolu – od sędziów po komentatorów i byłych zawodników.
Na czele arbitrażowego zespołu stanie Szymon Marciniak, jeden z najbardziej utytułowanych polskich sędziów w historii. To on prowadził finały Ligi Mistrzów 2023, Mistrzostw Świata 2022 i Klubowych Mistrzostw Świata 2023, a Międzynarodowa Federacja Historyków i Statystyków Futbolu uznała go za najlepszego sędziego globu w latach 2022 i 2023.
Gościem specjalnym wydarzenia będzie Andrzej Strejlau, były selekcjoner reprezentacji Polski, a także komentator i analityk piłkarski. W roli sędziego pojawi się Sebastian Jarzębak – doświadczony arbiter z Piekar Śląskich, mający na koncie ponad 250 meczów w krajowych rozgrywkach.
Wśród uczestników znajdzie się także Maciej Szczęsny, były reprezentant Polski i czterokrotny mistrz kraju, dziś ceniony ekspert sportowy. Na parkiecie oraz w strefach wydarzenia obecny będzie również Gabor, a relacje z imprezy poprowadzi Rafał Kędzior, komentator i reporter sportowy, znany m.in. z pracy dla GKS Katowice i Górnika Zabrze.
Bilety na Superbet Spodek Super Cup 2026 są już w sprzedaży w cenie od 50 do 140 zł.
Dostępne są także pakiety rodzinne, które pozwalają wspólnie uczestniczyć w wydarzeniu i korzystać z atrakcji przygotowanych na antresoli.
SIATKÓWKA
siatka.org – Lider wypunktował beniaminka. Wojciech Włodarczyk jak wino
GKS Katowice wciąż marzy o szybkim powrocie do PlusLigi, pozostając jedyną niepokonaną drużyną na I-ligowych parkietach. Tym razem drużyna pod wodzą swojego kapitana, Grzegorza Pająka, rozmontowała beniaminka z Grodziska Mazowieckiego – 3:0. MVP spotkania został Wojciech Włodarczyk.
GKS Katowice minionych rozgrywek nie może uznać za udanych. Drużyna w najcięższym sezonie PlusLigi od lat nie zdołała wywalczyć utrzymania. Spadek na zaplecze, to spory cios dla katowickiej siatkówki, lecz klub nie chowa głowy w piach. Celem jest szybki powrót do krajowej elity, a popularna GieKSa pozostaje jedyną niepokonaną drużyną w stawce. Tym razem frontmenom uległ beniaminek. KS Sparta Grodzisk Mazowiecki radzi sobie przyzwoicie, kradnąc punkty rywalom, lecz w Katowicach gościom nie udało się ugrać ani jednego seta.
Od początku GieKSa dyktowała zasady, a na bohatera pierwszych minut wyrósł Gonzalo Quiroga – 3:1. Blokiem popisał się jeszcze Grzegorz Pająk, zaś sam Jakub Buczek niewiele mógł zdziałać – 2:8. Pecha miał też Mateusz Cackowski, często napotykając się na blok oponentów. Po bloku Wojciecha Włodarczyka zespół z Katowic prowadził już 11:3. Później świetny fragment gry odnotował Damian Domagała – 15:5. Sparta pozostawała bezradna w ataku, a zmiany nic nie dawały. Po autowej zagrywce Jakuba Czyżowskiego było już 1:0 dla gospodarzy – 25:14. Równie jednostronna była druga partia, wygrana przez siatkarzy GKS-u do 15.
Poważniejsze granie zaczęło się dopiero w trzecim secie, w którym postawieni pod ścianą gracze z Mazowsza chcieli postawić się faworytom. Po asie Quiroga zrobiło się 4:2. Na posterunku był jednak Jakub Czyżowski. Rewelacyjne wejście odnotował natomiast Mateusz Piotrowski, lecz nawet jego wejście smoka nie zdołało odwrócić losów meczu. Mimo wszystko gościom udawało się pozostać w kontakcie – 6:7, wychodząc nawet na prowadzenie – 13:11. Sama końcówka należała do szalenie wyrównanych. Żadna ze stron nie mogła zbudować bezpiecznej przewagi – 17:16. Rzutem na taśmę lepszy okazał się jednak GKS. Swoje robił Wojciech Włodarczyk, a ręki na finiszu nie wstrzymał Gonzalo Quiroga, kończąc spotkanie – 25:23.
GKS Katowice – KS Sparta Grodzisk Mazowiecki 3:0 (25:14, 25:15, 25:23)
MVP: Wojciech Włodarczyk
Rasowy dreszczowiec na start kolejki. Były PlusLigowiec dalej z czystym kontem
9. kolejna na zapleczu PlusLigi wystartowała, a na początek kibiców czekał jeden z hitów. Niepokonany GKS Katowice stanął naprzeciwko BBTS-owi Bielsko-Biała. Bielszczanie mają za sobą słabszy początek sezonu, jednak z meczu na mecz zyskują. Spotkanie z faworytami było intensywne, lecz końcowo to siatkarzom GieKSy udało się uciec spod topora – 3:2.
W piątkowym hicie po przeciwnych stronach barykady spotkały się GKS Katowice oraz BBTS Bielsko-Biała. GieKSa, wraz ze Stalą Nysa, nie zaznała w tym sezonie jeszcze goryczy porażki, potwierdzając chęć szybkiego powrotu do siatkarskiej ekstraklasy. Dla graczy BBTS-u początek sezonu nie był najłatwiejszy, ale zespół cały czas trzyma się w topie, zajmując przed kolejką 5. lokatę. Potencjał jest, niedosyt również, a bielszczanom udało się postraszyć, grając z faworytami na pełnym dystansie.
Lepiej na początku meczu zaprezentował się BBTS, a świetnie wystartował Mariusz Zawalski – 3:0. Choć po bloku Bartłomieja Krulickiego był już remis – 4:4, to wciąż więcej do powiedzenia miał zespół gości. W kolejnych minutach grano niemal punkt za punkt, a ciężar gry po stronie bielszczan wziął na siebie Kajetan Tokajuk. Asa dołożył Szymon Romać – 10:7. Gospodarzom jedynie po ataku Wojciecha Włodarczyka udało się nawiązać kontakt, co było jedynie chwilowe – 13:14, 13:17. Zmiany niewiele dawały, a pewni przed siebie gracze BBTS-u mknęli przed siebie. W samej końcówce było gorąco, ale na wysokości zadania stanął Romać domykając inaugurację na korzyść bielszczan – 25:22.
Druga odsłona była jeszcze bardziej jednostronna, a zasady ponownie dyktowała drużyna przyjezdnych. Pozbawiona rytmu GieKSa nie powalała, podobnie jak wybory Grzegorza Pająka. Po bloku Mariusza Zawalskiego było już 5:2 dla BBTS-u. Pomimo drobnych przestojów lokalna ekipa i tak pozostawała bez argumentów – 6:9. Odwrócić losy seta próbował jeszcze Superlak, ale nic to nie dało – 13:10, 18:14. Wypracowana na dystansie przewaga pozwoliła gościom złapać nieco oddechu. Asem popisał się jeszcze Wojciech Siek, a za moment było już 2:0 dla bielszczan – 25:20.
Trzecia partia, to już zupełnie inna historia. Podrażnieni frontmeni rozgrywek w końcu wzięli się w garść, nie pozwalając sobie w kaszę dmuchać. Skok jakościowy od razu był widoczny, a tie-break zaczynał wisieć w powietrzu. Początkowo wynik oscylował wokół remisu – 5:4. Serią zagrywek różnice zrobił jednak Gonzalo Quiroga, zaś w ataku ręki nie wstrzymywał Michał Superlak – 9:4, 14:8. Kompletnie nic nie dawały przerwy, ani rotacja składem. Zespół gości stanął w miejscu. Dwa bloki dołożył od siebie jeszcze Krulicki – 20:12. Grę przedłużył natomiast Bartosz Schmidt – 25:20.
Aby myśleć o zgarnięciu punktów katowiczanie musieli iść na całość w kolejnej części. Choć początek był obiecujący – 3:0, to przyjezdni dalej mieli nadzieję na komplet punktów, mocno się stawiając. Pająk zaś zaczął emanować pewnością siebie, a pojedyncze błędy były do przeskoczenia. Powalczyć próbowała jeszcze para Bartłomiej Zawalski oraz Bartosz Bućko. Wciąż jednak zasady dyktował GKS – 16:12. W samej końcówce mogło być różnie, lecz asa ponownie dołożył Quiroga. Gospodarzom udało się wybrnąć z seta obronną ręką – 25:22. O losach meczu zadecydował natomiast jednostronny tie-break. Bycie liderem zobowiązuje, a z tego zadania świetnie wywiązał się zespół z Katowic – 15:9.
GKS Katowice – BBTS Bielsko-Biała 3:2 (22:25, 20:25, 25:20, 25:22, 15:9)
MVP: Michał Superlak
HOKEJ
mloda-gieksa.pl – Nabory do sekcji hokeja
Wielosekcyjna Akademia Młoda GieKSa gorąco zaprasza do uczestnictwa w naborach do sekcji hokeja na sezon 2025/2026.
Trenuj w Akademii wicemistrza Polski! Nabory odbywają się w kategorii wiekowej 3-7 lat. Trenuj z nami! U nas znajdziesz swoje miejsce w drużynie! Dzięki odpowiednio przygotowanej kadrze trenerskiej rozwiniesz swoje hokejowe umiejętności.
Hokejowa Akademia Młoda GieKSa gwarantuje:
profesjonalne treningi
sprzęt sportowy
uczestnictwo w rozgrywkach ligowych
patronat seniorskiej GieKSy
doświadczoną kadrę trenerską
sportowe emocje
rywalizację fair play
Treningi naborowe odbywają się w poniedziałki (godz. 17:45) oraz soboty (godz. 9:00) na lodowisku Spodek (al. Wojciecha Korfantego 35, Katowice). Prosimy o telefoniczne lub mailowe zgłaszanie chęci uczestnictwa w treningach. Do zobaczenia na lodowisku!
Kontakt:
Menadżer sekcji hokeja na lodzie – Witold Hornik
tel. 733-539-202
Piłka nożna
Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl
Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.
Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.
Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.
Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.
Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.
Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.
Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.
Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂
Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.
Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.
Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.
Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉
Felietony
I co, niedowiarki?
Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.
Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić. Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.
O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.
Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.
Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.
Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.
Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.
Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.
Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.
W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?
Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.
Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.
Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.
Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.
Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.
Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.
O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!
Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.
Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.
GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.
Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.
A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.
Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.
Piłka nożna
Górak: Ocena celująca
Po meczu Termalica – GKS Katowice odbyła się tradycyjna konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Marcin Brosz. Poniżej główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis całej konferencji prasowej w formie audio.
Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Mecz niewątpliwie dużego kalibru jeśli chodzi o wartości punktowe, układanie tabeli, bo byliśmy po dwóch zwycięstwach w ekstraklasie i mieliśmy straszną ochotę przyjechać tu po punkty. Spodziewałem się bezapelacyjnie trudnego meczu i ta pierwsza połowa po strzeleniu bramki – mieliśmy dużo szarpanej gry i trzymaliśmy ten wynik przy sobie pieczołowicie, bardzo dobrze spisywaliśmy się we własnym polu karnym. Tam wykonaliśmy masę pracy, takiej jakiej bym sobie życzył. Natomiast w kwestii trzymania się przy piłce i pewnego kunsztu nie potrafiliśmy tego złapać tak, jak byśmy chcieli. Niewątpliwie ten trzeci mecz w ciągu sześciu dni dał zawodnikom dość dużo odczuć i to było widać z punktu widzenia takiej mobilności, ale wiedziałem, że jeżeli przetrwamy ten moment, to później zawsze tak jest, że zawodnicy dokańczają ten mecz w lepszej dyspozycji. Tak to już jest, że jak już puści to zmęczenie, to już potem idzie. Druga połowa – czekaliśmy, żeby wykorzystać szansę, żeby podwyższyć na 2:0 – planowaliśmy to w przerwie, zakładaliśmy, że to się stanie. Potem bardzo dobre zmiany, jestem zadowolony, że ta głębia składu jest, bo zostali też przecież wartościowi zawodnicy w Katowicach. Tym jestem zbudowany i co – kolejny bardzo ważny krok do przodu. Trzecie zwycięstwo, czwarte z meczem pucharowym, taka się mała seria wymalowała i z tego jestem bardzo zadowolony. Nie możemy się natomiast już doczekać meczu z Piastem Gliwice, który będzie ostatnim w tej kwarcie, bo po nim będzie ta ostatnia przerwa reprezentacyjna. Mogę tylko pogratulować drużynie i jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa.
Marcin Brosz (trener Bruk-Bet Termaliki Nieciecza):
Po ostatnim spotkaniu wydawało nam się wspólnie, że zrobiliśmy progres i przy pewnych korektach utrzymamy poziom naszej gry. Natomiast mecz nas zdecydowanie zweryfikował i pokazał, że tak naprawdę jesteśmy na dnie. Zdajemy sobie sprawę, że to bardzo trudny okres dla nas. Pewne rzeczy, treningi, schematy, nazwiska, to jest ten moment, by inaczej spojrzeć na ten zespół i to jest szansa dla tych zawodników, którzy na tę szansę czekają. Na to inne spojrzenie, żeby trochę zmienić oblicze naszego zespołu.



Najnowsze komentarze