Hokej Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka
Tygodniowy przegląd mediów: GKS Katowice wicemistrzem Polski
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ubiegłego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja GieKSy. Prezentujemy najciekawsze z nich.
Ze względu na przerwę reprezentacyjną piłkarki kolejny mecz rozegrają 12 kwietnia na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. Piłkarka GieKSy Klaudia Słowińska strzeliła gola w meczu reprezentacji Polski. Piłkarze przegrali na wyjeździe z Pogonią Szczecin 0:4 (0:1). Rozegranie kolejnego meczu ligowego zaplanowano na sobotę 12 kwietnia o 14:45 z Puszczą Niepołomice na Nowej Bukowej.
W drużynie siatkarzy po spadku z PlusLigi, rozpoczęły się pierwsze ruchy transferowe. Przedłużono umowy z Bartłomiejem Krulickim i Krzysztofem Gibek.
Hokeiści zakończyli udział w rozgrywkach THL zdobywając srebrne medale. Ostatecznie w finale play-off przegrali z GKS-em Tychy 3:4. W ostatnich trzech spotkaniach GieKSa dwa razy wygrała: 3:1 i 3:0 oraz w siódmym meczu przegrała 2:4.
PIŁKA NOŻNA
kobiecyfutbol.pl – Domowe zwycięstwo z Bośnią i Hercegowiną 5:1
Reprezentacja Polski pokonała kadrę Bośni i Hercegowiny 5:1 w kolejnym grupowym meczu w ramach kobiecej Ligi Narodów. Bramki dla naszej kadry na stadionie w Gdańsku zdobywały Adriana Achcińska, Martyna Wiankowska, Klaudia Słowińska i dwukrotnie Ewa Pajor.
[…] W 70. minucie zagrożenie pod bramką przyjezdnych stworzył duet Pajor-Jedlińska, po szybkiej wymianie podań na jeden kontakt wprowadzona chwilę wcześniej na murawę Jedlińska stanęła przed okazją na pokonanie Hodzic, ale bramkarka Bośniaczek stanęła na wysokości zadania i zapobiegła utracie gola. Siedem minut później golkiperka kadry Bośni i Hercegowiny była już bezradna, po tym jak niefortunną interwencję przy próbie przecięcia dośrodkowania Pajor zanotowała Andrea Gavrić. Futbolówka spadła wprost na nogę Klaudii Słowińskiej, a ta dopełniła formalności.
SIATKÓWKA
siatka.org – 5 sezonów w składzie i będzie kolejny. GKS Katowice odsłonił pierwszą kartę
GKS Katowice zaczął odsłaniać pierwsze karty w składzie na sezon 2025/2026. W I lidze w jego barwach zagra Bartłomiej Krulicki. Dla 31-letniego środkowego będzie to już szósty sezon w zespole z Górnego Śląska – poinformowano na stronie internetowej klubu.
Po spadku z PlusLigi w GKS-ie Katowice zachodzą spore zmiany. Wiadomo już, że w jego składzie w I lidze nie zagra aż 7 zawodników. Wśród nich są: Joshua Tuaniga, Aymen Bouguerra, Bartosz Gomułka, Jewgienij Kisiluk, Alexander Berger, Łukasz Usowicz, a także Bartosz Mariański. Po rozstaniu z siatkarzami przyszedł czas na przedłużenia umów. Działacze GKS-u doszli do porozumienia z Bartłomiejem Krulickim, który nadal będzie bronił barw GKS-u.
Bartłomiej Krulicki wcześniej w katowickim klubie występował w latach 2016-2019, a następnie wrócił do siatkarskiej GieKSy w 2023 roku po czteroletnim okresie występów dla Asseco Resovii Rzeszów i jak do tej pory zanotował łącznie 135 plusligowych występów w barwach siatkarskiej GieKSy. W kończącym się sezonie rozegrał 28 spotkań i zdobył w nich łącznie 192 punktów, w tym 63 blokiem, co dało mu miejsce w czołowej dziesiątce najlepiej blokujących graczy w fazie zasadniczej sezonu 2024/2025 PlusLigi.
– Można powiedzieć, że Bartek staje się powoli prawdziwą ikoną GKS-u Katowice. Nie ma w składzie drugiego zawodnika z takim stażem gry w naszym Klubie. Nie ukrywamy, że Bartłomiej miał propozycje z kilku mocnych klubów PlusLigi, ale mimo to zdecydował się pozostać w Katowicach i pomóc zespołowi w walce o powrót do siatkarskiej elity, z czego bardzo się cieszymy – powiedział dyrektor siatkarskiej sekcji GKS-u Katowice, Jakub Bochenek.
polsatsport.pl – W przyszłym sezonie chcą wygrać ligę! Polski klub zatrzymał kolejnego siatkarza
GKS Katowice spadł z PlusLigi, ale chce szybko do niej wrócić. Jednym ze sposobów na wygranie pierwszej ligi ma być zatrzymanie kilku czołowych i doświadczonych graczy. Właśnie ogłoszono, że barwy katowickiego klubu będzie w przyszłym sezonie reprezentował Krzysztof Gibek. To kolejne przedłużenie kontraktu, bo wcześniej pojawiła się informacja, że w drużynie pozostanie Bartłomiej Krulicki.
Krzysztof Gibek (rocznik 1992) w swej dotychczasowej karierze występował m.in. w klubach AZS Politechnika Opolska, KPS Siedlce (2016–19), Gwardia Wrocław (2019–21), Norwid Częstochowa (2021–23, triumf w rozgrywkach I ligi 2023) i KKS Mickiewicz Kluczbork (2023–24). W lipcu 2024 roku dołączył do składu GKS Katowice, dla którego zagrał w 28 spotkaniach PlusLigi w sezonie 2024/25, zdobywając w nich łącznie 19 punktów, w tym siedem zagrywką.
– Krzysztof Gibek to synonim profesjonalnego podejścia do swojej pracy. To zawodnik zawsze zaangażowany na sto procent i chcący wnieść jak najwięcej do zespołu. Krzysztof wielokrotnie pomagał drużynie, choćby swoim popisowym elementem, czyli zagrywką. Cieszymy się, że z nami zostaje, zwłaszcza że to jeden z tych zawodników, którzy bardzo dobrze znają pierwszoligowe realia. Obecność Krzysztofa usprawni nasze poruszanie się w tym środowisku i głęboko wierzę, że będzie on świętował po raz drugi w karierze triumf na tym szczeblu rozgrywkowym, tym razem z naszym Klubem – powiedział dyrektor siatkarskiej sekcji GieKSy Jakub Bochenek.
HOKEJ
hokej.net – Szampany nie wystrzeliły! Kanadyjskie przebudzenie. Katowiczanie zerwali się ze stryczka
To jeszcze nie koniec! W piątym meczu finału GKS Katowice pokonał na wyjeździe GKS Tychy 3:1. Tym samym podopieczni Pekki Tirkkonena ponieśli pierwszą porażkę na własnym lodzie w tegorocznej fazie play-off! Katowiczanie o wyrównanie losów rywalizacji powalczą w sobotę w „Satelicie”.
Tyscy kibice wypełnili Stadion Zimowy do ostatniego miejsca i liczyli, że po meczu będą mogli świętować ze swoim zespołem zdobycie szóstego w historii tytułu mistrzowskiego. Ale ich ulubieńcy nie zagrali dziś tak dobrze, jak w dwóch pierwszych meczach tej serii. Popełniali proste błędy i była to woda na młyn dla zdeterminowanych gości.
W szeregach GieKSy błyszczeli Kanadyjczycy, którzy w ostatnich meczach byli skutecznie neutralizowani przez zwycięzców sezonu zasadniczego. Dwie bramki zdobył Stephen Anderson, a jedną Jean Dupuy. Swoje w bramce zrobił John Murray, który w całym spotkaniu obronił 44 strzały.
Oba zespoły przystąpiły do spotkania bez zmian w składzie, ale ich sytuacja tuż przed pierwszym wznowieniem była diametralnie inna. Katowiczanie byli „na musiku”i to oni w pierwszych minutach byli częściej przy krążku.
Z kolei tyszanie, dzięki prowadzeniu w serii, mogli rozpocząć nieco spokojniej i poczekać na dobrą okazję. Ta przydarzyła się w 14. minucie. Wszystko zaczęło się od przeszywającego zagrania Valtteriego Kakkonena do Rasmusa Heljanki. Fiński skrzydłowy długo się nie zastanawiał i uderzył z niemal zerowego kąta, a guma odbiła się od słupka. Najszybciej dopadł do niej Filip Komorski, który z bliska posłał gumę do siatki. Kibice zgromadzeni na Stadionie Zimowym oszaleli ze szczęścia.
W drugiej odsłonie gospodarze mogli odskoczyć na dwie bramki, ale dobrych szans nie wykorzystali Bartłomiej Pociecha i Daņiła Larionovs. W obu przypadkach stoickim spokojem i znakomitym refleksem popisał się John Murray. Reprezentant Polski nakręcał się z każdą udaną interwencją, budując swoją pewność siebie.
W 33. minucie sygnał ostrzegawczy wysłał gospodarzom Jean Dupuy. Kanadyjski skrzydłowy przechwycił krążek, ale w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać Tomáša Fučíka. Ale miejscowi nie wyciągnęli z tego ostrzeżenia odpowiednich wniosków. Gdy sędziowie sygnalizowali karę dla Matiasa Lehtonena, katowiczanie ruszyli do ataku. Uderzenie Santeriego Koponena zostało co prawda zablokowane, ale dobitka Stephana Andersona znalazła drogę do siatki. Było 1:1.
Ten gol był zastrzykiem pewności siebie dla ekipy dowodzonej przez Jacka Płachtę, a gospodarze chwilę później złapali karę techniczną. Okres gry w przewadze na gola zamienił Jean Dupuy, popisując się niezwykle precyzyjnym uderzeniem z nadgarstka. Guma trafiła w samo okienko!
Podopieczni Pekki Tirkkonena w trzeciej tercji próbowali gonić wynik, ale GieKSa dobrze się broniła i mogła liczyć na świetnie dysponowanego Johna Murraya. „Jasiek Murarz” zatrzymał dwa kąśliwe uderzenia Alana Łyszczarczyka.
De facto o losach spotkania przesądziło trafienie Stephena Andersona z 45. minuty. To był sprawnie wyprowadzony kontratak, można by rzec – klasyka gatunku.
Później hokeiści GKS-u Tychy jeszcze dwukrotnie grali w przewadze, ale nie potrafili zrobić z nich użytku, choć pod bramką strzeżoną przez Murraya mocno się kotłowało. Zmiany rezultatu nie przyniósł też manewr z wycofaniem bramkarza, wykonany przez trenera Tirkkonena na nieco ponad dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry.
Memory, find, Pasiut-Wronka-Murray i wszystko jasne! GieKSa wywalczyła siódmy mecz!
Siódmy mecz będzie potrzebny, by wyłonić tegorocznego Mistrza Polski. Hokeiści GKS-u Katowice zwyciężyli w szóstym meczu finałowej batalii z GKS-em Tychy 3:0 i wyrównali stan rywalizacji na 3:3. O zwycięstwie katowiczan przesądzili ich liderzy, w ofensywie duet Pasiut-Wronka, a w bramce świetnie spisywał się John Murray, który wyzerował rywali. Mecz o tytuł w poniedziałek w Tychach.
Lepiej spotkanie rozpoczęli gospodarze. Podopieczni Jacka Płachty, rozpromieni ostatnim zwycięstwem w Tychach i ze świadomością noża na gardle otwarli spotkanie nieco bardziej optymistycznie.
Katowiczanie mieli optyczną przewagę, sęk w tym, że nie zdobyli, mimo kilku świetnych okazji w pierwszych minutach starcia, goście byli jednak czujni, a dodatkowo pomagało im szczęściu, jak w przypadku strzału Kallionkielego, który zakończył swoją podróż na słupku bramki Tomáša Fučíka.
Tyszanie po początkowej drzemce, przebudzili się na dobre mniej więcej w połowie pierwszej odsłony i również mieli swoje okazje bramkowe, jednak i gospodarzom pomogło szczęście w postaci obramowania bramki Murraya po strzale Jony Moonto.
W końcówce pierwszej tercji gra nieco się uspokoiła i bloki defensywne obu ekip skutecznie zabezpieczyły swoje strefy obronne. Na nieco ponad minutą do końca pierwszej odsłony mieliśmy okazję zobaczyć pierwsze wykluczenie.
To gospodarze, jako pierwsi dopuścili się przewinienia, ale zrehabilitowali się i nie dali gościom z Tychów wielu szans na strzelenie bramki, podczas liczebnej zarówno w końcówce pierwszej części, jak i na początku kolejnej tercji.
Druga odsłona nie przyniosła wielu zmian w obrazie gry, z tym że mecz dużo bardziej się wyrównał. Akcje przenosiły się spod jednej do drugiej bramki, ale brakowało konkretów.
Gra była bardzo płynna i nie było zbyt wielu przerw w grze, nie było też wielu okazji strzeleckich, a gdy już tylko pojawiała się jakaś luka w szykach defensywnych, to bardzo skuteczni w bramkach byli Murray i Fučík.
Tym razem jednak to tyszanie mieli więcej z gry na początku odsłony, a miejscowi z Katowic złapali swój rytm w drugiej połowie tej odsłony, kiedy to raz za razem podopieczni trenera Płachty zagrażali Fučíkowi i trzeba przyznać, że tyski golkiper miał wydatny wpływ na utrzymanie bezbramkowego rezultatu przed finałową odsłoną.
Wiadomo było, że przy takim przebiegu spotkania, każda bramka w ostatniej tercji może okazać się być tą na wagę zwycięstwa w tym starciu i na pewno obie ekipy były wyczulone przez trenerów, żeby przede wszystkim nie popełnić błędu.
Ten błąd jednak się pojawił i pojawił się po stronie gości, a konkretnie Allena. Strata w strefie neutralnej, do gumy dopadł Grzegorz Pasiut, który wraz z Patrykiem Wronką ruszył do kontry dwóch na jednego, świetne podanie “Profesora” wykończył popularny “Wronczes” i otworzył wynik spotkania pięknym strzałem w okienko.
Posypała się gra tyskich zawodników od tego momentu, kilka minut później zrobiło się już bardzo źle dla przyjezdnych i znów w rolach głównych duet Wronka-Pasiut. Tym razem to Wronka podawał do doświadczonego reprezentanta Polski, który sprytnym strzałem z półobrotu znalazł lukę między parkanami Fučíka i wprawił po raz drugi w euforię publikę w Satelicie.
Sytuacja okazała się być na tyle trudna, że już nie do uratowania, nie pomogła nawet gra w przewadze, gdzie świetnie spisywał się John Murray, również w końcówce przy tyskiej grze bez bramkarza, golkiper GKS-u Katowice nie dał się zaskoczyć.
Manewr z wycofaniem Fučíka nie przyniósł wyrównania, a przyniósł śmierć tyskich nadziei na korzystny wynik w tym starciu, bo Steven Anderson umieścił gumę w pustej siatce i ustalił wynik spotkania na 3:0.
Dzięki fenomenalnej postawie swoich liderów, katowiczanie wywalczyli decydujący mecz o mistrzostwie w Tychach i to właśnie w poniedziałek rozstrzygną się dopiero losy tegorocznego tytułu.
Szósty tytuł mistrzowski i podwójna korona! Tyszanie spełnili marzenie
Wykonało się! Po siedmiu meczach finału play-off w końcu poznaliśmy mistrza Polski sezonu 2024/2025. Został nim GKS Tychy, który pokonał dziś GKS Katowice 4:2.
[…] Siódmy mecz był prawdziwym thrillerem. Na lodzie momentami aż kipiało od testosteronu, a zawodnicy obu ekip nie szczędzili sobie razów. Jeśli chodzi o hokejowe konkrety, to znacznie więcej zaprezentowali ich gospodarze. O losach spotkania przesądziła druga tercja, w której gospodarze dwukrotnie znaleźli sposób na Johna Murraya. Ale po kolei.
Obie drużyny przystąpiły do spotkania w tych samych składach, co w meczu numer sześć. Trybuny Stadionu Zimowego szczelnie wypełniły się do ostatniego miejsca, ale miejscowa publika wraz ze swoimi ulubieńcami szybko musiała przełknąć gorzką pigułkę. W 4. minucie sposób na Tomáša Fučíka znalazł Jean Dupuy, który z najbliższej odległości przekierował do bramki krążek zagrany przez Grzegorza Pasiuta.
Ale tyszanie, którym w ostatnich dwóch starciach zarzucano słabą skuteczność, w końcu znaleźli sposób na Johna Murraya. Golkipera GieKSy z najbliższej odległości pokonał Filip Komorski, który zmienił tor lotu krążka po uderzeniu Alana Łyszczarczyka. Był to pierwszy gol podopiecznych Pekki Tirkkonena od 116 minut i 29 sekund!
Gospodarze byli aktywniejsi w ataku i oddawali więcej strzałów, ale do końca pierwszej odsłony wynik nie zmienił się.
Milowy krok w kierunku zwycięstwa w tym spotkaniu zwycięzcy sezonu zasadniczego zrobili po zmianie stron. W ciągu zaledwie 99 sekund zdobyli dwie bramki, które zbiły katowiczan z pantałyku.
Najpierw John Murray nie zdołał zamrozić krążka, więc pracujący przed bramką Mark Viitanen wepchnął gumę do siatki z najbliższej odległości. Trener Jacek Płachta poprosił o challenge, sugerując, że rywale przeszkadzali „Jaśkowi Murarzowi” w wykonaniu skutecznej interwencji. Jednak na niewiele się to zdało. Sędziowie po obejrzeniu materiału wideo pewnym ruchem wskazali na środek tafli.
Efektowniejsze było trafienie Mateusza Bryka, który – po podaniu Bartłomieja Jeziorskiego z prawego skrzydła – popisał się przepięknym uderzeniem z nadgarstka.
Katowiczanie musieli zagrać odważniej i zaatakować. Jeszcze przed końcem drugiej tercji stworzyli sobie dwie dobre okazje. Najpierw katowickim obrońcom urwał się Brandon Magee, który nie zdołał zaskoczyć Tomáša Fučika. Chwilę później golkiper tyszan w efektowny sposób obronił uderzenie Marcusa Kallionkieliego.
Goście w trzeciej odsłonie oddali więcej strzałów, ale mieli spory problem ze znalezieniem sposobu na tyskiego golkipera, który bronił bardzo pewnie. Powodzenia nie przyniósł im tez okres gry w przewadze.
Na 234 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry Jacek Płachta zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza i chwilę później jego zespół zdobył kontaktowego gola. Spod linii niebieskiej uderzył Jean Dupuy, a guma odbiła się jeszcze od rękawicy Filipa Komorskiego i znalazła się w siatce.
Szkoleniowiec GieKSy znów zagrał va banque, ale tym razem nie przyniósł on wyrównującego gola. Przeciwnie gumę przejął Alan Łyszczarczyk i dograł do Rasmusa Heljanki. Fiński skrzydłowy położył pieczęć na zwycięstwie i tytule mistrzowskim.
wkatowicach.eu – Hokejowy GKS Katowice wicemistrzem Polski
W poniedziałek, 7 kwietnia, rozstrzygnął się wynik play-offów Polskiej Hokej Ligii. GKS Katowice zmierzył się z GKS-em Tychy na Stadionie Zimowym w Tychach. Niestety GieKSie nie udało się wygrać finałowego siódmego meczu, który zakończył się wynikiem 4:2. GKS Katowice został wicemistrzem Polski.
[…] Od początku na lodowisku były wielkie emocje. Obie drużyny ostro walczyły o krążek. Pierwszą bramkę w 4. minucie strzelił Jean Dupuy po pięknym zagraniu Grzegorza Pasiuta. Chwilę później zakotłowało się pod naszą bramką, ale rywalom nie udało się strzelić gola. Niestety w 10. minucie meczu tyszanie wyrównali. Do bramki GKS-u Katowice celnie strzelił Filip Komorski. Kilka razy kotłowało się przy bramce GieKSy, ale na szczęście bez gola. Ostatecznie 1. tercja zakończyła się wynikiem 1:1.
Druga tercja rozpoczęła się intensywnie. Murray jak zwykle stanął na wysokości zadania. Doszło do potyczki Allena i Dupuy’a – otrzymali karę na 2 minuty. Viitanen strzelił bramkę dla tyszan w 28. minucie. Trener GieKSy zgłosił challenge, ale nie został uznany. Trzecia bramka dla tyszan padła w 31. minucie. Trafił Bryk. W 35. minucie była szansa na bramkę dla nas jednak Fucik obronił nasz strzał. Piękna akcja katowiczan w 38. minucie, ale niestety nie udało się trafić do bramki. 2. tercja zakończyła się wynikiem 3:1 dla GKS-u Tychy.
GKS Katowice miał sporo do nadrobienia w trzeciej tercji meczu. W jej pierwszej połowie było kilka ciekawych akcji, ale nikt nie strzelił bramki. W 52. minucie Tychy otrzymały karę, więc GieKSa przez dwie minuty grała w przewadze. Nie udało się jednak tego wykorzystać. Dupuy trafił bramkę dla GKS Katowice w 57. minucie. Ostatnie minuty meczu były bardzo emocjonalne. W ostatniej minucie padła niestety jeszcze bramka od Heljanko dla tyszan.
Mecz zakończył się wynikiem 4:2. GKS Katowice został wicemistrzem Polski.
Po niesamowitej walce, pełnej emocji, pasji i hokejowego serca, GieKSa zdobywa tytuł Wicemistrza Polski w TAURON Hokej Lidze!
Hokej w naszym mieście to historia, tradycja i duma – a dziś dopisujemy kolejny ważny rozdział. Dziękuję najlepszym kibicom, to dzięki Wam ten zespół gra z takim ogniem! Zawsze z nami, na dobre i na złe. Trzy kolory jedno serce!
przekazał obecny na meczu prezydent Katowic, Marcin Krupa
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze