Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mediów: GKS wykorzystał dołek Warty, zagrał bardzo dobrze i wygrał

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Przygotowująca się do rundy rewanżowej drużyna kobiet, rozegrała w środę sparing z Rekordem Bielsko-Biała, wygrywając 6:0 (0:0). W następnym test-meczu w sobotę zespół pokonał Śląsk Wrocław 5:3 (3:3). Drużyna męska, w zakończonym zgrupowaniu w Turcji rozegrała dwa sparingi, wygrywając z Metalistem Charków 1:0 (1:0), po golu Jakuba Araka oraz remisując z duńskim Vendsyssel FF 0:0.

Siatkarzom w minionym tygodniu wygrali z Aluron CMC Wartą Zawiercie 3:0. Kolejne spotkanie drużyna rozegra szóstego lutego z Cuprum Lubin. Z drużyną rozstał się Tomas Rousseaux, kontrakt rozwiązano za porozumieniem stron.

W minionym tygodniu hokeiści rozegrali dwa spotkania, w których GieKSa raz wygrała i raz przegrała. W pierwszym spotkaniu zespół przegrał z Cracovią 1:4 i w niedzielę wygrał z GKS-em Tychy 4:1. W rozpoczętym tygodniu drużyna zagra (we wtorek, u siebie) z JKH GKS-em Jastrzębie oraz w piątek (wyjazd) z Ciarko STS Sanok. Najprawdopodobniej do drużyny dołączy Robert Mrugała z Podhala Nowy Targ.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Do przerwy 0:0, po niej już pogrom. Liderki ekstraligi rozbiły wiceliderki i ligi

W rozegranym w środę, 25 stycznia meczu sparingowym GKS Katowice rozbił Rekord Bielsko-Biała aż 6:0. Hat-trickiem w tym pojedynku popisała się Amelia Bińkowska.

Początek starcia rozgrywanego na boisku Ośrodka Sportowego Kolejarz w Katowicach wcale nie zwiastował pogromu. Podopieczne Karoliny Koch miały przewagę, której jednak nie potrafiły potwierdzić otwierającym trafieniem. Worek z bramkami rozwiązał się dopiero po przerwie.

Jako pierwsza do siatki trafiła w tym pojedynku Amelia Bińkowska. Najlepsza strzelczyni “GieKSy” w tym sezonie z bramki cieszyła się w 52. minucie po dograniu Klaudii Maciążki. Nie minęło wiele czasu, a 20-letnia napastniczka pokonała Natalię Majewską po raz drugi, tym razem po rzucie rożnym. W 63. minucie GKS świętował następne trafienie. Katowiczankom pomogła jedna z rywalek, która pokonała własną bramkarkę. Hat-tricka Amelia Bińkowska skompletowała dziesięć minut później.

W końcówce spotkania liderki Orlen Ekstraligi nie miały zamiaru zmniejszać tempa gry, czego dowodem były kolejne dwa trafienia. W 80. minucie z bramki cieszyła się Joanna Olszewska, natomiast końcowy rezultat na 6:0 ustaliła pięć minut później Patrycja Kozarzewska.

Był to drugi tegoroczny sparing GKS-u Katowice. W pierwszym piłkarki Karoliny Koch zremisowały 1:1 z czeskim 1. FC Slovácko. Wiceliderki I ligi natomiast właśnie wczorajszym starciem kontrolnym rozpoczęły tegoroczną rywalizację. Obie te drużyny kolejne sparingi rozegrają już w najbliższą sobotę, 28 stycznia. Katowiczanki zagrają ze Śląskiem Wrocław, a “biało-zielone” zmierzą się z AZS UJ Kraków.

– Trzy „prezenty”, trzy gole stracone w krótkim odstępie czasu, wystarczyły aby cała gra się posypała. Mecz uwypuklił nasze błędy w grze obronnej i braki jakościowe. Ale nie ma tego złego…. Wyciągniemy wnioski z tej surowej lekcji. – powiedział po wczorajszym spotkaniu trener bielszczanek Mateusz Żebrowski cytowany przez oficjalną stronę klubu.

 

slaskwroclaw.pl – Lider lepszy od WKS-u

Za piłkarkami Śląska Wrocław kolejny trudny mecz sparingowy. Podopieczne Piotra Jagieły mierzyły się z aktualnym liderem Orlen Ekstraligi, GKS-em Katowice i choć był to tylko sparing, to mecz był wyrównany i nie brakowało w nim efektownych akcji i bramek. Ostatecznie wrocławianki musiały uznać wyższość mistrzyń jesieni, przegrywając 3:5.

Kolejny test wrocławianek w tym okresie przygotowawczym był małą okazją do rewanżu za porażkę w meczu ligowym z GKS-em. Katowiczanki w listopadzie wywiozły ze stolicy Dolnego Śląska pełną pulę i teraz też znakomicie zaczęły mecz, bo już po pięciu minutach prowadziły 2:0.

Odpowiedź WKS-u była natychmiastowa i dość… niecodzienna. Joanna Wróblewska strzeliła bowiem gola bezpośrednio z rzutu rożnego! Wrocławianki wyrównały za sprawą Karoliny Ostrowskiej, ale kilka chwil później Gieksa znów objęła prowadzenie. Jeszcze w pierwszej połowie Śląsk raz jeszcze doprowadził do remisu, a na listę strzelczyń wpisała się Karolina Ostrowska.

W drugiej połowie zarysowała się przewaga przyjezdnych, co miało przełożenie na kolejne bramki. Ostatecznie katowiczanki po strzeleckim spektaklu wygrały na Kłokoczycach 5:3.

 

sportdziennik.com – Wygrana z Metalistem

W tureckim Side, czyli 60 km od Lary, gdzie przebywa od ponad tygodnia na zgrupowaniu, GieKSa pokonała w środę Metalist Charków, czyli 11. drużynę ukraińskiej ekstraklasy.

Jedyny gol padł w 17 minucie. Mateusz Marzec uruchomił Grzegorza Rogalę, ten wygrał pojedynek na lewej flance i płasko dośrodkował, a do siatki piłkę wpakował Jakub Arak. Na „kołyskę” katowiczanie poczekają do ligi, a należeć się będzie Arkadiuszowi Jędrychowi. Kapitanowi katowickiej drużyny w poniedziałek urodziła się córeczka Ada, dlatego tego dnia na kolację wjechał tort i odśpiewano „sto lat”. Jutro katowiczanie mają w planach spotkanie z Vendsyssel FF, 4. zespołem zaplecza duńskiej ekstraklasy.

 

Skandal w Turcji. Sparing GieKSy był ustawiony?!

Już w 55. minucie decyzją obu drużyn zakończył się piątkowy sparing GKS-u z duńskim Vendsyssel FF (0:0), rozgrywany w Turcji, gdzie katowiczanie przebywają na zgrupowaniu. Sędziowanie było skandaliczne i ukierunkowane na bezbramkowy rezultat.

Czy w ostatnim sparingu GieKSy zaplanowanym na czas zgrupowania w Turcji partycypowała bukmacherska mafia?! Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale są poważne przesłanki, by nie wykluczać takiego scenariusza. W kontekście spotkania rozgrywanego w Kumkoy (12 km od Lary, gdzie stacjonują katowiczanie) plotkowało się, że pewnej grupie zainteresowanej nim postronnych osób zależało na bezbramkowym remisie.

„Sędzia kpina. Ustawka 100 procent. Sędzia z brzuchem gwizdał wszystko, co się da, żeby tylko nie padła bramka” – pisał na Twitterze wzburzony Tomasz Włodarek, drugi trener GKS-u.

Sparing, transmitowany przez klub z Bukowej na YouTube, zakończył się już w 55. minucie przy stanie 0:0. Vendsyssel FF – czwarta drużyna zaplecza duńskiej ekstraklasy – zdobyła bramkę po długim zagraniu obrońcy, przejęciu piłki przez napastnika i wykorzystanej sytuacji sam na sam. Defensorzy GieKSy nawet nie protestowali, nie podnosili w odruchu bezwarunkowym rąk, ale turecki sędzia główny – bez uniesionej wcześniej chorągiewki jego asystenta – nie uznał gola z powodu spalonego.

– Po zdobyciu nieuznanej bramki – już drugiej – Duńczycy zdecydowali, że schodzą z boiska. Trudno było ich zawrócić, bo sparing wyglądał momentami naprawdę kuriozalnie – opowiada Robert Góralczyk, dyrektor sportowy pierwszoligowca z Katowic. Któryś z zawodników GieKSy widząc wzburzenie rywali powiedział: „Dajcie im strzelić, niech idą od połowy”, ale gra nie została już wznowiona.

W obozie GieKSy nieoficjalnie opisywano nam, że niemal każda piłka zmierzająca w stronę pola karnego kończyła się spalonym, łącznie odgwizdano ich kilkanaście.

– Od początku mecz obfitował w wiele kontrowersyjnych i wydaje się, że po prostu błędnych decyzji, zarówno w jedną, jak i drugą stronę. Związane były ze spalonymi, rzutami rożnymi, innymi stałymi fragmentami. Z czego to wynikało, nie będziemy rozstrzygać, ale nie chce się grać w takich meczach. To niedobre chwile piłki – nie kryje dyrektor Góralczyk.

Na nasze pytanie, czy GKS będzie składał oficjalne zawiadomienie do FIFA dotyczące match-fixingu, prosi jeszcze o cierpliwość, bo sprawa jest świeża i wymaga konsultacji.

Skontaktowaliśmy się też z duńskim klubem. Linię Steffensę, panią menedżer ds. komunikacji i marketingu Vendsyssel FF, zapytaliśmy o oficjalne stanowisko, dlaczego drużyna zeszła z boiska przed czasem i czy poinformuje FIFA o tym, co zaszło.

– Przerwaliśmy grę z powodu wyładowań atmosferycznych, grzmotów. Mamy trochę złych doświadczeń z Danii i nie chcieliśmy ryzykować – odpisała „Sportowi” Steffensa, ale choć pogoda tego popołudnia rzeczywiście była odrobinę kapryśna, trudno nam potraktować tę odpowiedź jako coś innego niż typową dla lewicowej Skandynawii polityczną poprawność.

– Nie była to bezpośrednia przyczyna, choć rzeczywiście przyszła wichura – nawiązuje do pogody Robert Góralczyk, a wracając do wydarzeń sparingowych dodaje: – Ta sytuacja to wielki policzek również dla organizatorów (zgrupowania i sparingów GieKSy – dop. red.). Nie przynosi im to chwały. Wiadomo, że nikt nie chce brać udziału w meczach tak źle sędziowanych. Wiele stron będzie chciało tę sprawę na przyszłość wyjaśnić. Nie wyobrażam sobie, by miało nam się to jeszcze kiedyś zdarzyć. Po to organizuje się obóz, przylatuje do Turcji, by jak najefektywniej wykorzystać ten czas. Pierwszy sparing (2:0 z Szachtarem Donieck U-19 – dop. red.) sędziowali nam Polacy. Środowy z Metalistem Charków (1:0 – dop. red.) – Turcy i było w porządku. Tym razem wyszło inaczej, a nie tylko ten nasz mecz był pełen kontrowersji. To był niedobry dzień – nie kryje dyrektor GieKSy, która w sobotę wróci do kraju.

Po sąsiedzku w oparach skandalu toczył się bowiem sparing Wisły Kraków z LASK Linz. Mateusz Miga, dziennikarz TVP Sport, nasz były redakcyjny kolega, alarmował na Twitterze, że mecz prawdopodobnie jest ustawiony i ma paść w nim więcej niż 3,5 gola. „Biała gwiazda” prowadziła do przerwy 1:0 po kontrowersyjnym karnym wykorzystanym przez Luisa Fernandeza. Na giełdach zakładów bukmacherskich w Azji stawiano stawki niespotykane jak na tego typu spotkania kontrolne. Jarosław Krzoska, kierownik Wisły, przyznawał, że „to, co robi ten sędzia, to żart”. Wyciągnął z kapelusza jeszcze jednego karnego, na czym tym razem skorzystał trzeci zespół austriackiej Bundesligi, a w końcówce finalizując kontrę sprawił, że rzeczywiście padło więcej niż 3,5 gola.

Krakowski klub wystosował oświadczenie: „Dostrzegając szereg skandalicznych decyzji sędziowskich w meczu Wisły Kraków z LASK Linz, trener Radosław Sobolewski przerwał mecz, zebrał drużynę na murawie po podyktowanym rzucie karnym dla rywala i poprosił o dokończenie jednostki treningowej, a także o zapanowanie nad nerwami. Przeciwnicy także optowali za takim rozwiązaniem. Ufamy, że międzynarodowe instytucje nadzorujące prace arbitrów przyjrzą się temu spotkaniu. Klub przekazał organizatorowi obozu swoje stanowisko w tej sprawie”.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Tomas Rousseaux rozstał się z GKS-em Katowice

Kontrakt przyjmującego Tomasa Rousseaux z GKS-em Katowice został rozwiązany za porozumieniem stron. Na razie nie wiadomo, gdzie dokończy sezon belgijski przyjmujący.

W sezonie 2022/2023 Tomas Rousseaux wystąpił w 19 spotkaniach ligowych, w których zdobył 167 punktów. Belgijski siatkarz reprezentował barwy katowickiego klubu w sezonach 2018/2019 oraz 2021/2022.

 

GKS wykorzystał dołek Warty, zagrał bardzo dobrze i wygrał

Siatkarze GKS-u Katowice przerwali długą serię porażek. Ekipa trenera Słabego we własnej hali zmierzyła się z zawiercianami, od początku im się przeciwstawiła i po bardzo dobrej grze wygrała. Katowiczanie zgarnęli w tym starciu komplet punktów i nie stracili seta.

Po krótkiej grze punkt za punkt jako pierwsi na dwa oczka odskoczyli gospodarze (6:4), które powiększyli asem serwisowym Jakuba Jarosza (10:7). Tym samym chwilę później popisał się Gonzalo Quiroga i GKS prowadził już 12:8. Katowiczanie skutecznie atakowali, dobrze ustawiali się w obronie, a problemy z tym mieli gracze z Zawiercia. Pewnie atakował Jakub Szymański czy też Jarosz (17:14), ale w końcu rywalom udało się zmniejszyć straty (16:18). Kontra GKS-u ponownie pozwoliła mu odskoczyć (21:17). Dobre akcje Dawida Dulskiego dały jeszcze nadzieję gościom (22:24) i to właśnie on zakończył długą wymianę (23:24), ale zepsuty serwis zakończył tę część meczu.

Kolejna na początku toczyła się punkt za punkt, dobra gra blokiem Miłosza Zniszczoła pozwoliła zawiercianom prowadzić 8:7. Nie na długo, gdyż szybko udanymi akcjami odpowiedział Szymański oraz Marcin Kania. Kolejna kontra GKS-u dała im trzy oczka zaliczki (12:9). Podopieczni Michała Winiarskiego nie pozwalali jednak zbytnio odskoczyć (14:13). Ponownie dobrze funkcjonował blok gości (17:18) i znów zapowiadała się emocjonująca końcówka. W niej lepiej poradzili sobie siatkarze z Katowic, po przytomniej kiwce Quirogi mieli piłkę setową (24:21). Dwie kontry skończył jeszcze Patryk Łaba (23:24), ale mocny atak Szymańskiego doprowadził tę partię do końca.

Trzecia część meczu zaczęła się po myśli ekipy Grzegorza Słabego, która po asie Quirogi prowadziła 4:2. Sytuację na korzyść swojego zespołu odwróciły zagrywki Łaby (5:4). Minimalną zaliczkę katowiczanie odzyskali po bloku, powiększyła ją kolejna „czapa”, tym razem Sebastiana Adamczyka (10:8). Rozpędzony GKS nie zwalniał (14:11), na skrzydle nie zawodził Szymański i Damian Domagała (18:15). Zawiercianie starali się walczyć, piłkę przechodzącą wykorzystał Michał Szalacha (17:18). To miejscowi byli jednak na fali (21:18), mocne serwisy Domagały przybliżały GKS to końcowego triumfu i przerwania fatalnej serii (23:18). Quiroga dał swojej drużynie piłkę meczową (24:18) i to Argentyńczyk zapewnił katowiczanom pierwszą od końca listopada wygraną.

MVP: Jakub Szymański

GKS Katowice – Aluron CMC Warta Zawiercie 3:0 (25:23. 25:23, 25:19)

 

HOKEJ

hokej.net – Cracovia umacnia się na pozycji lidera po wygranej w Katowicach!

GKS Katowice przed własną publicznością musiał uznać wyższość Comarch Cracovii, która dzięki zwycięstwu umocniła się na fotelu lidera i jest coraz bliżej tego, aby zostać najlepszą drużyną fazy zasadniczej.

Sennie rozpoczęło się spotkanie w Katowicach, co przełożyło się na mała ilość stworzonych sytuacji zarówno przez hokeistów GKS-u Katowice, jak i graczy Comarch Cracovii. Dopiero w 9. minucie na lodowisku pojawiły się emocje. Kasperlik zagrywał przed bramkę Johna Murray’a, który chciał schować gumę między parkany, jednak ta wylądowała za jego plecami. Z tego skorzystał Sawicki, umieszczając krążek w siatce, ale sędziowie nie uznali trafienia, ponieważ wcześniej wybrzmiał gwizdek sędziego, który wyraźnie się pośpieszył i od kontrowersji rozpoczęliśmy emocję w „Satelicie”. W 14. minucie na ławce kar wylądował Juraj Šimek i po ośmiu sekundach już mógł udać się w stronę swojego boksu, bo krakowianie wyszli na prowadzenia za sprawąJiříego Guli, który huknął z prawego bulika nie do obrony. Jeszcze przed syreną kończącą pierwszą tercję goście mogli podwyższyć, ale Saku Kinnunen trafił w słupek.

Druga tercja znakomicie rozpoczęła się dla „Pasów”, bo w 24. minucie drugi raz w tej rywalizacji zamienili przewagę liczebną na trafienie. Dokładniej zrobił to Patryk Wronka, który wykorzystał parkany bramkarza GieKSy i odbijając od nich krążek skierował go do bramki. Kolejnego gola krakowianie zdobyli w 33. minucie, którzy wymieniali dużo podań w tercji gospodarzy osłabionych brakiem dwóch zawodników, aż w końcu na strzał po lodzie zdecydował się Saku Kinnunen i krakowianie trzeci raz mogli świętować zdobytego gola. GieKSa zaatakowała mocniej dopiero w końcowych fragmentach i to jej się opłaciło, bo w 39. minucie Mateusz Bepierszcz strzałem z bekhendu zaskoczył Roka Stojanoviča.

Trzecia tercja przypominała pod względem wydarzeń pierwszą, w której oglądaliśmy dużo walki i małą ilość stworzonych sytuacji. Kropkę nad „i” postawił Roman Rác, który zdobył gola do pustej bramki i krakowianie wywieźli z Katowic komplet punktów.

 

Zwycięska passa tyszan przerwana. Derby Śląska dla GieKSy

Po pięciu wygranych meczach z rzędu zawodnicy GKS-u Tychy zaznali goryczy porażki i ulegli GKS-owi Katowice 1:4. W Derbach Śląska nie obyło się bez licznych kontrowersji i bójek, a dwie bramki dla GieKSy zdobył Grzegorz Pasiut.

Tysko-katowickie konfrontacje mają spory ciężar gatunkowy. Nie brakuje w nich twardych starć, walki o każdy centymetr lodu i okazji bramkowych. W niedzielę nie było inaczej. Oba zespoły stworzyły ciekawe widowisko.

Tyszanie przystąpili do meczu bez chorych Emila Bagina, Jouki Juholi i Kamila Wróbla, z kolei zawieszony na jeden mecz za karę meczu został Filip Komorski.

Trener Jacek Płachta nie mógł skorzystać z usług Hampusa Olssona, który z dorobkiem 15 bramek jest jednym z najskuteczniejszych zawodników GieKSy.

Mecz na dobre się nie zaczął, a na ławkę kar powędrowali Roman Szurc i Joona Monto, którzy nieco pokładali się kijami. Po 114 sekundach gry gospodarze rozwiązali worek z bramkami, a na listę strzelców wpisał się Jean Dupuy.

W pierwszej odsłonie więcej z gry mieli podopieczni Andrieja Sidorienki, ale nie zdołali już powiększyć swojego prowadzenia.

Ten mecz był też rywalizacją dwóch świetnych bramkarzy. Tomáš Fučík i John Murray dobrze strzegli swoich posterunków, ale w drugiej odsłonie więcej pracy miał ten pierwszy i to on dwukrotnie musiał wyciągnąć gumę z siatki. W 28. minucie – po koronkowej akcji pierwszego ataku i uderzeniu Grzegorza Pasiuta – mieliśmy remis. A zaledwie 50 sekund później na listę strzelców wpisał się Matias Lehtonen, który przymierzył spod linii niebieskiej, wykorzystując fakt, iż na tyskim bramkarzu dobrze popracował Marcin Kolusz.

Gospodarze musieli się otworzyć i zagrać odważniej w ofensywie. W 47. minucie Fučík dograł do wychodzącego na czystą pozycję Romana Szturca, ale ten nie zdołał pokonać Johna Murraya.

Chwilę później z kontrą wyszli podopieczni Jacka Płachty zadali trzeci cios i zrobili milowy krok w kierunku zwycięstwa. Tyski golkiper zatrzymał szarżującego Matiasa Lehtonena, ale przy dobitce Macieja Kruczka nie miał już żadnych szans.

W 57. minucie trener Andriej Sidorienko poprosił o czas, a chwilę później poszedł o krok dalej i zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza i wprowadzeniem do gry dodatkowego napastnika. Nie przyniósł on jednak zamierzonego efektu. Gumę przechwycił Grzegorz Pasiut, który posłał ją do pustej bramki i tym samym ustalił wynik spotkania.

Mrugała o krok od GieKSy. Będą kolejne wypożyczenia?

W poniedziałek do GKS-u Katowice ma dołączyć Robert Mrugała. Doświadczony obrońca TAURON Podhala Nowy Targ zostanie wypożyczony do końca sezonu. Ale to nie wszystko.

Szefostwo ekipy mistrzów Polski chce wzmocnić formację defensywną. Z uwagi na fakt, iż na zagranicznym rynku nie ma praktycznie wolnych obrońców, to postanowiło uzupełnić kadrę na krajowym podwórku.

Zgodnie z naszymi przewidywaniami, ich wybór padł na Roberta Mrugałę, który imponuje dobrymi warunkami fizycznymi (191 cm, 100 kg) i w naszej ekstralidze wystąpił już w ponad 400 spotkaniach. Potrafi grać twardo i ofiarnie, a te cechy są niezwykle istotne w meczach fazy play-off.

Wychowanek „Szarotek” w tym sezonie rozegrał 30 meczów, w których zgromadził 9 punktów za 1 gola i 8 asyst. Na ławce kar spędził 26 minut, a w klasyfikacji plus/minus wypadł na -15.

Przypomnijmy, że GieKSa na podobny ruch zdecydowała się rok temu, gdy wypożyczyła Marcina Kolusza. Ten ruch okazał się niezwykle udany, bo „Kolos” dołożył swoją cegiełkę do zdobycia tytułu mistrzowskiego. Jak będzie z Mrugałą? Tego dowiemy się najpóźniej na początku kwietnia.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga