Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mediów: Niemiła niespodzianka

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Piłkarki przebywają na urlopach, do treningów wrócą dziewiątego stycznia. Piłkarze mają przerwę świąteczno – noworoczną, do treningów wrócą czwartego stycznia, trzy dni później rozegrają sparing z Odrą Opole. W ubiegłym tygodniu drużyna siatkarzy rozegrała spotkanie z Projektem Warszawa. Nasz zespół przegrał 0:3. Kolejny mecz siatkarze rozegrają w poniedziałek, dziewiątego stycznia z VC Barkom Każany Lwów. Podobnie jak siatkarze hokeiści ligowe rozgrywki w 2022 roku zakończyli porażkami: pierwsza z nich, wyjazdowe z GKS-em Tychy, po rzutach karnych. Kolejna porażka miała miejsce w Satecie z Cracovią 2:6. Najbliższe spotkanie zespół rozegra w ramach rozgrywek Pucharu Polski z GKS-em Tychy, jutro od godziny 20:30. Mecz zostanie rozegrany na lodowisku w Oświęcimiu.

PIŁKA NOŻNA

sportdziennik.com – Niemiła niespodzianka

GieKSa może stracić Daniela Dudzińskiego. Zagłębie Lubin póki co skróciło umowę wypożyczenia 20-letniego środkowego pomocnika, korzystając z klauzuli, jaką zapisano przy zawieraniu latem tego transferu czasowego.

– Niestety, to niemiła niespodzianka. Zagłębie „wróciło” Daniela do siebie i musimy czekać na dalsze decyzje, Jesteśmy umówieni, że będziemy jeszcze na łączach, ale na dziś patrząc na młodzieżowców mamy problem – przyznał Rafał Górak, trener pierwszoligowca z Katowic.

Dudziński jeszcze 10 dni temu wziął udział w wyjazdowym sparingu z Koroną Kielce, wygranym przez GKS 1:0, należąc do wyróżniających się postaci na boisku. Jesienią był młodzieżowcem nr 1 w zespole z Bukowej. Rozegrał 17 meczów, 10 z nich rozpoczynał w wyjściowym składzie. Nie ma za sobą szczególnie udanej rundy – patrząc na liczby, zanotował tylko 1 asystę, po rzucie rożnym przy bramce Arkadiusza Jędrycha na wagę zwycięstwa w Opolu – ale mimo wszystko mowa o zawodniku z doświadczeniem, który nawet jesienią był powoływany do reprezentacji Polski U-21 i U-20.

W tym sezonie młodzieżowcy nie odgrywają w GieKSie takiej roli, co w poprzednim, gdy status ten przysługiwał jeszcze Patrykowi Szwedzikowi, a z Lecha Poznań wypożyczony był Filip Szymczak. Wtedy obaj należeli do wyróżniających się postaci w drużynie, ciągnęli ofensywę, strzelali gole, asystowali, byli widoczni, do tego pomogli też zgarnąć premię w Pro Junior System. Teraz młodzieżowiec raczej w GKS-ie grał, bo taki jest wymóg, a nie z racji jakości. Jeśli nie uda się dojść z Zagłębiem do porozumienia, kogoś o takim statusie trzeba będzie pozyskać.

Nie licząc Dudzińskiego, mającego już nawet na koncie 8 występów w ekstraklasie, w kadrze GieKSy jesienią znajdowali się młodzieżowcy, którzy wcześniej w pierwszej lidze nie występowali. Objawieniem był Alan Bród, wychowanek akademii GKS-u, który zaczął sezon w wyjściowym składzie i to on rywalizował z Dudzińskim o miano młodzieżowca nr 1. Rokuje on świetnie, ale mimo to momentów, podczas których w jednej chwili katowiczanie mieli na boisku więcej niż jednego młodzieżowca, było jesienią jak na lekarstwo. To minuta z Zagłębiem Sosnowiec, gdy cały mecz rozegrał Dudziński, a w końcówce Bród zmienił Szwedzika, oraz 75 minut z ŁKS-em, gdy bronił Patryk Kukulski (kontuzje leczyli wtedy dwaj pozostali bramkarze), w przerwie zszedł Bród, a w 60 minucie wpuszczony został Dudziński. W razie jego odejścia, wzrosłyby automatycznie notowania nie tylko Bróda, ale też bramkarza Patryka Szczuki, będącego zmiennikiem Dawida Kudły. Jesienią 5 występów zanotował jeszcze kolejny z młodzieżowców – po Dudzińskim, Bródzie, Kukulskim i Szczuce – czyli Dawid Brzozowski. 19-latek ściągnięty z Chełmianki ma o tyle trudne zadanie, że na prawym wahadle mocną pozycję ma Marcin Wasielewski, jedna z wyróżniających się postaci zespołu minionego półrocza. Jeśli Dudziński nie wróci na Bukową, klub niespodziewanie będzie musiał ruszyć na łowy.

SIATKÓWKA

siatka.org – Komplet punktów Projektu w meczu z GKS-em

Komplet punktów w 17. kolejce PlusLigi zainkasowali siatkarze Projektu Warszawa, którzy pokonali we własnej hali GKS Katowice 3:0. Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Artur Szalpuk.

Dzięki dobrej grze blokiem warszawianie szybko uzyskali trzypunktowe prowadzenie. Jednak za sprawą Jakuba Jarosza oraz Gonzalo Quirogi ich rywale doprowadzili zaraz do remisu. Nie utrzymywał się on długo, gdyż katowiczanie utknęli w jednym ustawieniu. Przy zagrywce Jana Firleja stracili cztery punkty z rzędu, więc trener Grzegorz Słaby musiał prosić o czas. Na niewiele on się zdał, gdyż po powrocie na boisko przestrzelił Marcin Kania (8:12). To właśnie za sprawą błędów gości rosła przewaga ich przeciwników. Mogłaby być jeszcze większa, ale i oni zaczęli się mylić. Dobrze prezentowali się zwłaszcza ich lewoskrzydłowi, którzy byli skuteczni zarówno w ofensywie, jak i bloku. Po drugiej stronie siatki szybko boisko opuścił Tomas Rousseuaux kiedy dwukrotnie został ustrzelony zagrywką. Na tablicy wyników zrobiło się 19:14. Widoczna była zwłaszcza spora różnica w elemencie bloku, a miejscowi w pełni kontrolowali przebieg tego seta. Po trafieniu z krótkiej Piotra Nowakowskiego dystans wynosił już sześć ,,oczek”. W końcówce jeszcze się zwiększył i ostatecznie po asie serwisowym Kevina Tillie zawodnicy Projektu zwyciężyli do 17.

Ogromna różnica w bloku oraz ataku zadecydowała o zwycięstwie graczy stołecznego klubu. W drugim secie gra się wyrównała, a gospodarze już tak wyraźnie nie dominowali. Po skończonej kontrze przez Jakuba Jarosza to gracze Gieksy mieli dwa punkty więcej, ale sytuacja ta trwała tylko chwilę, gdyż zaraz zrobiło się po 10. Zepsute zagrywki psuły nieco jakość tego spotkania. Po naprzemiennym zdobywaniu punktów Andrzej Wrona powstrzymał Gonzalo Quirogę i było 14:12. Argentyńczyk w kolejnej akcji także przestrzelił i warszawianie rozpoczynali swoją ucieczkę. Katowiczanie mieli problem z punktowaniem przy własnej zagrywce, dlatego ciężko im przychodziło niwelować straty. Po uderzeniu Nielsa Klapwijka przewaga wynosiła już cztery ,,oczka”, ale dobre zadaniowe wejście zanotował Damian Domagała i goście zniwelowali ją do dwóch. Mieli szansę na więcej, niemniej z lewego skrzydła mylił się Quiroga i wszystko zostało zaprzepaszczone. Gospodarze nie byli aż tacy gościnni i wykorzystywali nadarzające się okazje. Po zagraniu z szóstej strefy Artur Szalpuk zakończył tą odsłonę spotkania.

Bardzo niska skuteczność lewoskrzydłowych GKS-u była ich sporym problemem. Na boisku pojawił się Wiktor Mielczarek i od razu w pierwszej akcji skończył swój atak (5:3). Przy kolejnych kontaktach z piłką było już gorzej. Także jego koledzy popełniali błędy. Po uderzeniu Piotra Nowakowskiego było 9:6. Katowiczanie bronili się jeszcze blokiem (9:9), ale chwilę później mieli problemy z zagrywką Linusa Webera (11:14). Cały czas starali się walczyć i zbliżyć do swoich przeciwników. Mieli nawet szansę na remis, ale atak z pajpa przestrzelił Mielczarek. Sytuacja ta szybko się na nich zemściła, gdyż zamiast po 17 zrobiło się 20:16. Była ona decydującą dla losów tej partii, a co za tym idzie rywalizacji. Goście utknęli bowiem w jednym ustawieniu i nie potrafili z niego ruszyć. Serwisem pogrążał ich Kevin Tillie, a dodatkowo sami przestawali wierzyć, że są w stanie jeszcze ugrać cokolwiek w tym spotkaniu. Po zagraniu Nowakowskiego mieli aż sześć meczboli. Kropkę nad ,,i” postawił najlepszy zawodnik tego spotkania, czyli Artur Szalpuk. Trzy punkty pozwoliły gospodarzom tymczasowo wskoczyć na ósme miejsce w tabeli. Przyjezdni natomiast przegrali kolejne spotkanie i z niecierpliwością czekają na powrót do gry Jakuba Szymańskiego.

Projekt Warszawa – GKS Katowice 3:0 (25:17, 25:21:, 25:19)

HOKEJ

sportdziennik.com – Tak nakazuje tradycja

Jean Dupuy jako jedyny wykorzystał karnego i tyszanie znów wygrali derby GKS-ów!

Czwarty mecz i znów decyduje jedno trafienie, bo tak nakazuje tradycja – tak mówili gospodarze, którzy już po raz trzeci wygrali w tym sezonie. Tym razem o wygranej tyszan rozstrzygnął karny. To była generalna przymiarka do półfinałowego meczu w Pucharze Polski w Oświęcimiu, gdzie należy spodziewać się podobnego scenariusza, chyba że obaj trenerzy zaskoczą jakimiś niecodziennymi rozwiązaniami na lodzie.

Juraj Szimek, 35-letni słowacki doświadczony napastnik również ze szwajcarskim obywatelstwem, niebawem pojawi się w składzie GKS-u Katowice. Ma bogatą przeszłość, bo próbował swoich sił za oceanem w zespołach AHL, a potem przez długie lata występował w Servette Genewa, Rapperswill-Jona Lakers i Kloten. Sezon rozpoczął w rodzinnym Preszowie. W 19 spotkaniach zaliczył 8 asyst, ale być może w katowickim zespole będzie skuteczniejszy. Ruch transferowy był do przewidzenia, bo wcześniej 21-letni Jakub Prokurat przeniósł się do Torunia.

Gospodarze wyjechali na rozgrzewkę w okolicznościowych, świątecznych strojach, ale potem ich wyjazd z szatni na inauguracyjną tercję się opóźniał. Ta zagadkowa sytuacja szybko się wyjaśniła, bowiem musieli zmienić bluzy na tradycyjne, bo sędziowie uznali, że ich okolicznościowe koszulki są zbliżone do strojów gości. Z tą decyzją można byłoby polemizować, ale, jak wiadomo, z sędziami się nie dyskutuje. 1. tercja była ostrożna w wykonaniu obu zespołów, jednak inicjatywa należała do gospodarzy i oni mieli kilka okazji, lecz nie potrafili skierować krążka do siatki. Jean Dupuy (10 min), Radosław Galant (12) i Christian Mroczkowski (16) mieli okazje sprawdzić umiejętności Johna Murraya. Gdy do boksu kar w 16 min powędrował Emil Bagin, gospodarze przeżywali trudne chwile. Goście niemal przez 2 min nie wychodzili w ich tercji, zaś Tomas Fuczik musiał się sporo natrudzić, by zachować „czyste” konto.

Pod koniec 1. tercji na ławę kar został odesłany Hampus Olsson i gospodarze wykorzystali szansę. Roman Szturc uderzył spod niebieskiej, a lot krążka zmienił Bartłomiej Jeziorski. Sędziowie zarządzili analizę wideo czy przypadkiem „Jezior” nie przekierował krążka z pola bramkowego. Wszystko jednak odbyło się zgodnie z zasadami. Po golu na taflę powędrowały pluszaki w ramach akcji Teddy Bear Toss dla dzieci ze śląskich domów dziecka i szpitali. A potem znów rozpoczęła się twarda walka o każdy skrawek lodu. Jedni i drudzy się nie oszczędzali, choć klarowanych sytuacji było niewiele. Shigeki Hitosato przymierzył, ale Fuczik nie dał się zaskoczyć. Z kolei Galant po raz drugi miał okazję, ale krążek po jego uderzeniach nie chce wpaść do siatki.

W końcu gościom udało się wykorzystać przewagę i Hampus Olsson doprowadził do remisu. I od tego momentu jedni i drudzy zaczęli się żwawiej poruszać po lodzie i było kilka świetnych sytuacji, by zmienić wynik. Tuż przed końcem meczu Jeziorski nie skierował krążka do pustej bramki i o wszystkim miała zadecydować dogrywka lub karne. W 62 min Alexandre Boivin miał wprost wymarzoną okazję będąc sam na sam i nie potrafił wpakować krążka do siatki. W rewanżu Grzegorz Pasiut miał szansę pokonać Fuczika. Dodatkowy czas nie rozstrzygnął i gdy na lodzie pracowała rolba, zawodnicy przygotowywali się mentalnie do ostatniego aktu. A w nim tylko Dupuy trafił do bramki i tyszanie skasowali 2 punkty!

hokej.net – Cracovia zdobyła „Satelitę” i objęła prowadzenie w tabeli!

Comarch Cracovia wygrała na wyjeździe z GKS-em Katowice. Dla aktualnych mistrzów Polski była to czwarta porażka z rzędu, natomiast krakowianie wskoczyli na pierwsze miejsce w tabeli po porażce Unii Oświęcim.

Spotkanie w katowickiej „Satelicie” od początku było wyrównane, a tempo rozgrywania akcji było wysokie, jednak przez dłuższy czas żadna z ekip nie mogła znaleźć recepty na golkipera przeciwników. W 7. minucie okazję do wyjścia na prowadzenie mieli katowiczanie, ale nie udało im się wykorzystać dwóch minut przewagi. W 13. minucie gracze Comarch Cracovii wyprowadzili znakomitą kontrę. Z pierwszym uderzeniem zawodnika „Pasów” poradził sobie John Murray, ale krążek trafił na kij Sebastiana Brynkusa, który objechał bramkę i umieścił krążek w siatce. Trafienie dodało animuszu przyjezdnym, który powoli zaczęli przejmować inicjatywę w tym spotkaniu. Drugi cios, na 18 sekund przed końcem, zadał Martin Kasperlik i krakowianie mogli zjeżdżać na pierwszą przerwę z dwubramkową zaliczką.

W drugiej odsłonie również nie mogliśmy narzekać na brak tempa, ale na pewno powody do niezadowolenia mieli mistrzowie Polski, którzy w drugiej tercji również nie potrafili pokonać Roka Stojanovič, za tow 32. minucie krakowianie trzeci raz znaleźli sposób na golkipera gospodarzy. Tym razem na listę strzelców wpisał się Roman Rác, który był we właściwym miejscu o właściwym czasie i po pierwszej udanej interwencji Murray’a wpakował gumę do siatki. Pod koniec drugiej części Radosław Sawicki wyjechał sam na sam z bramkarzem GieKSy, ale był faulowany i po chwili wykonywał rzut karny, którego nie udało mu się zamienić na trafienie.

W trzecią tercję ponownie lepiej weszli krakowianie i za sprawą Jakuba Šaura trafili do siatki gospodarzy czwarty raz. Do 49. minuty na swoje pierwsze trafienie musieli czekać katowiczanie. Matias Lehtonen okazał się najprzytomniejszy pod krakowską bramką i zdołał umieścić krążek w siatce. W 57. minucie Hampus Olsson na raty pokonał Stojanoviča i znowu zrobiło się ciekawie, aż do 58. minuty, w której to Vojtěch Tomi trafił do pustej bramki, a całą zabawę zakończył Mateusz Michalski.

Turniej Finałowy Pucharu Polski. Oto sędziowie półfinałów

Poznaliśmy arbitrów, którzy poprowadzą półfinałowe starcia Turnieju Finałowego Pucharu Polski. Odbędą się one 28 i 29 grudnia i zostaną pokazane w TVP Sport.

Obsada śląskiegopółfinału nie budzi większych emocji. Poprowadzą go Michał Baca i Paweł Kosidło, którzy w tym sezonie ustrzegli się większych wpadek.

Starcie TAURON Re-Plast Unii Oświęcim z Comarch Cracovią poprowadzą Bartosz Kaczmarek i Tomasz Radzik, którzy nie mają u oświęcimskich kibiców zbyt wysokich notowań.

Półfinał (28.12.2022)

GKS Katowice – GKS Tychy

Sędziują: Michał Baca, Paweł Kosidło (główni) – Michał Gerne, Sławomir Szachniewicz.

Obserwator: Grzegorz Porzycki

Półfinał (29.12.2022)

TAURON Re-Plast Unia Oświęcim – Comarch Cracovia

Sędziują: Tomasz Radzik, Bartosz Kaczmarek (główni) – Andrzej Nenko, Mateusz Kucharewicz (liniowi).

Obserwator: Jacek Rokicki

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga