Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka Stadion
Tygodniowy przegląd mediów: Pierwsza bitwa dla Unii
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ubiegłego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja GieKSy. Prezentujemy najciekawsze z nich.
W ubiegłym tygodniu piłkarki miały zaplanowane dwa spotkania: wyjazdowe z Resovią oraz domowe ze Skrą. Do skutku doszedł tylko mecz w Rzeszowie, drugi został odwołany ze względu na rezygnację z przyjazdu zespołu z Częstochowy. Dzisiaj zostało przekazany komunikat PZPN, według którego Skra wycofała się z rozgrywek. Na sobotę 15 marca zaplanowano spotkanie wyjazdowe spotkanie z Czarnymi Sosnowiec. Drużyna męska w domowym spotkaniu pokonała Zagłębie Lubin 1:0. W najbliższą sobotę 15 marca p 20:15 zespół zmierzy się na wyjeździe z Widzewem Łódź. Zostały podane informacje organizacyjne na temat pierwszego meczu na nowym stadionie.
Siatkarze rozegrali w ostatnim tygodniu dwa spotkania – obra przegrane 0:3 z Ślepsk Malow Suwałki oraz wczoraj ze Skrą Bełchatów. Do zakończenia sezonu pozostał do rozegrania jeden mecz z ZAKSą Kędzierzyn-Koźle. Bez względu na wynik tego spotkania drużyna została zdegradowana do I ligi. Pierwsi siatkarze opuszczają zespół.
Wczoraj hokeiści rozegrali pierwszy mecz półfinałowy z Unią Oświęcim. Nasza drużyna przegrała w Satelicie 1:4. Kolejne spotkanie już dzisiaj, a początek o godzinie 18:30. Następne mecze zaplanowano na piątek i sobotę (14 i 15 marca) w Oświęcimiu.
PIŁKA NOŻNA
kobiecyfutbol.pl – Skra Częstochowa wycofana z Ekstraligi!
Dzisiejszy komunikat Polskiego Związku Piłki Nożnej potwierdza, że zespołu z Częstochowy w rundzie wiosennej na boiskach już nie zobaczymy.
Polski Związek Piłki Nożnej ustosunkował się finalnie w sprawie Skry Częstochowa. Klub od dłuższego czasu zmagał się z problemami natury zarówno finansowej, jak i strukturalnej, przez co jego przyszłość malowała się ciemnymi barwami. Jak możemy przeczytać w oficjalnym komunikacie, Skra Częstochowa oficjalnie zostaje wycofana z rozgrywek Ekstraligi. Wszystkie mecze z jej udziałem zatem zostają oficjalnie odwołane.
Warto przypomnieć z tego miejsca, iż beniaminek nie podszedł do żadnego ze spotkań w ramach rundy wiosennej sezonu 2024/2025. Tym samym nie odbyły się ich pojedynki z Rekordem Bielsko-Biała, Energa Stomilankami Olsztyn oraz GKS – em Katowice. Z uwagi na fakt, iż zamykający dotychczas tabelę zespół spełnił wymóg ilościowy rozegranych meczów w trakcie sezonu, dotychczasowe wyniki starć z ich udziałem zostają podtrzymane, a w przypadku nadchodzących i zaległych spotkań rywalki otrzymają walkower.
dziennikzachodni.pl – GKS Katowice przenosi się na nowy stadion, ale… zostaje na Bukowej. Wielki bałagan z przeprowadzką. Czy zadecydowała polityka?
GKS Katowice w niedzielę rozegra ostatni mecz na stadionie przy ulicy Bukowej. Przeprowadzka na nowy obiekt wygląda jednak na przeprowadzaną nieracjonalnie. Wokół areny panuje bałagan komunikacyjny, rozwiązania są dopiero opracowywane, a w pomieszczeniach nie ma (na razie?) miejsca dla administracji klubu. Także bazą piłkarzy pozostanie dotychczasowa siedziba.
GKS Katowice pierwszy mecz na nowym stadionie ma rozegrać z Górnikiem Zabrze 30 marca o godzinie 17.30. Do tego wydarzenia pozostały więc zaledwie trzy tygodnie tymczasem wokół obiektu trwają bowiem prace związane z przebudową dróg, nie są znane rozwiązania dzięki którym kibice dotrą z centrum miasta, nie zostały jeszcze sfinalizowane wszystkie niezbędne umowy, a w pomieszczeniach nowej areny nie ma miejsca na klubowe biura. Także baza piłkarzy wciąż pozostanie w obecnym budynku na Bukowej, a przeprowadzenie pierwszych treningów jest wciąż niemożliwe. Wygląda więc na to, że GKS Katowice na nowym stadionie będzie występował właściwie na wyjazdach. Nie rozpoczęła się również jeszcze sprzedaż biletów na Śląski Klasyk. Pytaniem otwartym jest także – ze względu na stan otoczenia stadionu – zgoda policji na przyjmowanie kibiców gości w kolejnych meczach z Legią, Cracovią czy Lechem. Trudno się dziwić wrażeniu, że decyzja o przenosinach ma przede wszystkim podłoże polityczne, związane z zapowiedziami o marcowej inauguracji wygłoszonymi kilka tygodni temu przez prezydenta Marcina Krupę.
W sprawie przeprowadzki GKS Katowice na nowy stadion skierowaliśmy pytania do prezesa klubu Krzysztofa Nowaka, który jednak odesłał nas do katowickiego Urzędu Miasta. Ostatecznie odpowiedział na nie Wojciech Grabarczyk, PR Manager Katowickiej Agencji Wydawniczej, która zajmuje się obsługą medialną Stadionu Miejskiego. Przedstawiamy oryginalną wersję odpowiedzi.
Czy niedzielny mecz z Zagłębiem Lubin będzie już na pewno definitywnym pożegnaniem piłkarzy z Bukową?
Tak
Czy nie macie państwo obaw, że na nowym obiekcie nie wszystko zostało sprawdzone? Nie warto było zrobić na przykład próby generalnej w postaci meczu kobiet z oświetleniem, dźwiękiem i podłączeniem kamer?
Różne są formuły uruchamiania tego typu obiektów. Podobne próby już się odbywają i będą się odbywały w najbliższych tygodniach.
Czy wszystkie formalności, pozwolenia na organizację imprez masowych, umowa klubu ze stadionem itp., są już sfinalizowane?
Wniosek o zezwolenie na organizację imprez masowych został złożony w terminie. Umowa klubu ze stadionem jest podpisana. Obecnie dopinane są wszystkie formalności.
Jak będzie wyglądał podział wpływów ze skyboxów pomiędzy operatorem stadionu a klubem?
To są tajemnice handlowe spółek.
Czy siedziba klubu zostanie przeniesiona na nowy stadion?
Docelowo tak.
Czy piłkarze przeniosą się na nowy stadion?
Taki jest plan.
Kiedy zespół GKS Katowice będzie mógł przeprowadzić pierwszy trening na nowym obiekcie?
Obecnie trwają ostatnie prace związane z pielęgnacją trawy. Trwają intensywne prace nad tym, aby było to możliwe jak najszybciej.
Czy przewidywany jest wariant, w którym kolejne mecze odbędą się na „starej” Bukowej?
Na ten moment taki wariant nie jest analizowany.
Czy na nowy stadion będą wpuszczani kibice gości w kolejnych meczach, poza Górnikiem?
Obiekt jest w trakcie dostosowywania do przyjęcia kibiców gości.
Kiedy do nowej hali przeniosą się siatkarze?
Nowa hala jest już gotowa. Okres przygotowawczy do nowego sezonu i kolejny sezon najprawdopodobniej będą rozgrywane na nowej hali.
Kibice przejeżdżający w pobliżu stadionu nie kryją zaniepokojenia stanem dróg wokół stadionu i pojemnością parkingów, pytają także o rozwiązania komunikacyjne w dniu meczu z Górnikiem Zabrze. Czy państwo nie macie obaw związanych z tym, co rzeczywiście widać w pobliżu obiektu?
Nie ma w Polsce obiektu, który gwarantuje taką liczbę miejsc parkingowych, aby pomieścić wszystkich chętnych. Trwają zaawansowane prace nad rozwiązaniami komunikacyjnymi, które w najbliższych dniach zostaną zaprezentowane. Układ drogowy, który powstaje w rejonie autostrady i ul. Bocheńskiego to odrębne zadanie inwestycyjne, które zostało uzgodnione z GDDKiA i ma służyć nie tylko do obsługi stadionu.
Na meczu GKS Katowice – Górnik Zabrze na Nowej Bukowej nie będzie parkingów. Jak więc dojechać i gdzie zaparkować?
Śląski Klasyk, czyli mecz GKS Katowice – Górnik Zabrze, odbędzie się w niedzielę 30 marca o godzinie 17.30. Będzie to inauguracja nowego Stadionu Miejskiego. Jak będzie wyglądał dojazd na derby? Co z biletami? Urząd Miasta wydał w tej sprawie komunikat.
Komunikat katowickiego Urzędu Miasta dotyczący dojazdu i biletów na nowy Stadion Miejski i mecze GKS Katowice.
Do każdego zakupionego biletu i karnetu przypisane jest konkretne miejsce na stadionie.
FAZA 1 – 10-14 marca do godz. 10:00
W Systemie Biletowym GieKSy musicie teraz wybrać swoje miejsce na nowym stadionie. Operacja sprowadza się do zakupu nowego, darmowego karnetu. Kibice posiadający karnet na „Blaszok” są uprawnieni do wyboru miejsca na Trybunie Południowej (to nowy „Blaszok”). Fani, którzy mają karnety na Trybunę Główną, zyskują szansę na wybór miejsca na Trybunie Wschodniej. Przy dopłacie 65 zł mogą jednak wybrać miejsce na Trybunie Zachodniej, czyli bliżej sektora VIP.
Uwaga! Przepisanie karnetu z Bukowej na Nową Bukową nie następuje automatycznie. Jeśli ktoś nie dokona tej operacji do momentu ewentualnego wyprzedania wszystkich dostępnych miejsc na obiekcie, straci możliwość obejrzenia meczu GKS-u.
FAZA 2 – 14-24 marca do godz. 10:00
Otwarta sprzedaż karnetów na pięć domowych meczów GieKSy przy Nowej Bukowej. Ceny karnetów wynoszą: 110 zł na Trybunę Południową – „Blaszok”), 176 zł na Trybunę Wschodnią, 242 zł na Trybunę Zachodnią, 90 zł – ulgowy na cały stadion oraz 350 zł – rodzinny na sektor 16 Trybuny Wschodniej.
FAZA 3 – 24-25 marca do godz. 10:00
Czas, w którym karnetowicze będą mogli zakupić bilety na mecz GKS – Górnik dla swoich znajomych. Każdy z kibiców posiadający karnet będzie uprawniony do zakupu 2 wejściówek
FAZA 4 – 25-26 marca do godz. 10:00
Tego dnia do zakupu biletu na mecz GKS – Górnik będą uprawnieni kibice, którzy w tym sezonie byli choć na jednym domowym meczu GKS-u w PKO BP Ekstraklasie. Każdy z tych kibiców będzie uprawniony do zakupu 2 wejściówek.
FAZA 5 – od 26 marca o godz. 10:00
Otwarta sprzedaż biletów na mecz GKS – Górnik. Ceny biletów wynoszą: 25 zł na Trybunę Południową – „Blaszok” i Trybunę Północną, 40 zł na Trybunę Wschodnią, 55 zł na Trybunę Zachodnią, 20 zł – ulgowy na cały stadion, 80 zł – rodzinny dla dwójki dorosłych i maksymalnie trójki dzieci do 15. roku życia na sektor 16 Trybuny Wschodniej, 5 zł – dzieci w wieku 5-13 lat na cały stadion. Dzieci do lat 5 wchodzą na mecz na podstawie darmowego biletu odebranego w Systemie Biletowym GieKSy w łącznej transakcji nabycia biletu przez osobę pełnoletnią.Bilety i karnety będzie można kupić na stronie bilety.gkskatowice.eu. Stacjonarnie wejściówki dostępne będą w Regionalnym Centrum Informacji Turystycznej (Katowice, Rynek 13), które otwarte jest od poniedziałku do piątku w godz. 9:00 – 18:00 i w soboty oraz niedziele w godz. 9:00 – 13:00, a także w Oficjalnym Sklepie GKS-u Katowice (Katowice, Bukowa 1A). W punktach sprzedażowych można uzyskać też pomoc w przepisaniu karnetu z Bukowej na Nową Bukową. Przypominamy, że jedynym i wyłącznym podmiotem zajmującym się dystrybucją biletów na mecz jest spółka GKS GieKSa Katowice S.A.
Powstający wokół nowego obiektu sportowego układ drogowy, to odrębne zadanie, które cały czas jest realizowane. Będzie on służył nie tylko obsłudze samego stadionu i hali. Dzięki przebudowie ulic Bocheńskiego, Załęska Hałda i Kochłowicka zostanie zwiększona przepustowość, szczególnie dla mieszkańców Ligoty i Panewnik. W związku z pracami na Arenę Katowice nie ma dojazdu samochodem prywatnym. By ułatwić dostanie się na mecz miasto Katowice uruchamia dwie bezpłatne linie autobusowe, które bezpiecznie i wygodnie dowiozą kibiców na miejsce!
Linia GKS1: Centrum Przesiadkowe Brynów → Stadion (przystanek Osiedle Kopalni Wujek)
Linia GKS2: Katowice Andrzeja Dworzec → Stadion (przystanek: Załęska Hałda Bocheńskiego Autostrada)
Odjazdy na mecz: 14:30 – 17:30
Częstotliwość kursowania:
Linia GKS1 (CP Brynów – Stadion Miejski – CP Brynów): co 15 minut
Linia GKS2 (Centrum – Stadion Miejski – Centrum): co 5 minut
Powroty po meczu: 20:00 – 22:00 – autobusy zabiorą kibiców w kierunku przystanku Katowice Andrzeja Dworzec i Centrum Przesiadkowego Brynów.
W dniu meczu nie będzie dostępnych miejsc parkingowych w pobliżu stadionu, a fragment ul. Bocheńskiego zostanie wyłączony z ruchu. Zalecamy zostawienie aut na parkingach przy Centrach Przesiadkowych i skorzystanie z darmowego transportu miejskiego. Przejazdy przygotowanymi na ten dzień specjalnymi liniami autobusowymi (GKS1 i GKS2) są bezpłatne!
Oprócz darmowych linii można skorzystać z linii autobusowych kursujących zgodnie z rozkładem jazdy. Przykładowo z centrum (przystanek: Katowice Dworzec) można dojechać autobusami nr 51, 115, 177,193, 632 na przystanek Katowice Osiedle Kopalni Wujek, z którego w kilka minut dojdzie się do stadionu Arena Katowice.
Działa już nowa strona internetowa www.arena-katowice.pl, gdzie można znaleźć wszystkie najważniejsze informacje o Arenie Katowice, czyli nowym stadionie miejskim. Serwis zawiera praktyczne wskazówki dla odwiedzających, opis obiektu, a także szczegóły dotyczące pierwszego meczu, który odbędzie się na obiekcie. Na stronie znajdują się również dane kontaktowe, a w przyszłości będzie można za jej pośrednictwem kupić bilety na organizowane wydarzenia. To wygodne źródło informacji dla wszystkich, którzy chcą być na bieżąco z wydarzeniami na nowym stadionie.
SIATKÓWKA
siatka.org – Krótki zryw spadkowicza. Bez niespodzianki w Suwałkach
We wtorek rozegrano awansem spotkanie 29. kolejki PlusLigi. Ślepsk Malow Suwałki podejmował GKS Katowice. Mecz zakończył się zgodnie z planem – gospodarze sięgnęli po komplet punktów. W pierwszych dwóch setach ekipa z Suwałk dyktowała warunki. W trzecim przez większość czasu prowadzili katowiczanie, ale po walce na przewagi rywale odwrócili bieg seta. Dla podopiecznych trenera Kwapisiewicza było to ostatnie spotkanie w fazie zasadniczej we własnej hali.
Początek meczu należał do Ślepska Malow Suwałki. Już na wstępie trzema asami serwisowymi popisał się Henrique Honorato – 5:0. GKS Katowice mimo spadku nie miał zamiaru pozostać chłopcem do bicia, lecz odrabianie strat szło bardzo mozolnie. W ataku błyszczał Bartosz Filipiak, a Matias Sanchez nie bał się także grać ze swoimi środkowymi – 10:2, 12:6. Osamotniony po drugiej stronie siatki Alexander Berger niewiele mógł zrobić – 10:16. W szeregach gospodarzy swoje robił też Paweł Halaba, powiększając tylko przewagę suwalczan – 20:11, 21:15. Za moment było już po secie – 25:18.
W drugiego seta gościom z Katowic udało się lepiej wejść, a na start asa upolował Aymen Bouguerra. Dobra passa nie trwała jednak wiecznie, ale na wyróżnienie zasłużył Bartosz Gomułka– 4:8. Proste błędy suwalczan pozwoliły GieKSie odrobić straty, a po kolejnym asie Bouguerry był już remis po 11. Punkty blokiem na konto dopisał Konrad Stajer, a następnie Paweł Halaba i już było 16:12 dla Ślepska. Po kolejnym bloku Halaby sytuacja gości wyglądała już tragicznie – 13:20. Wejście zmienników niewiele dało. Zarówno Domagała, jak i Kisiluk, niewiele mogli zrobić. Seta za chwilę domknął mocnym atakiem Filipiak i było już 2:0 – 25:17.
Najbardziej wyrównana była trzecia partia, w której siatkarzom Ślepska Malow Suwałki zabrakło wcześniejszej koncentracji. Po ataku do prostej Gomułki było już 9:6 dla katowiczan. Wówczas asem odpowiedział Stajer i za moment był już remis 9:9. Proste błędy ponownie odebrały gospodarzom inicjatywę. Dobry fragment gry odnotował Damian Hudzik, a asem popisał się Joshua Tuaniga – 10:4. Później suwalczanom udało się wrócić do gry – 15:16, lecz radość nie trwała długo, a kolejną przerwę zarządził Dominik Kwapisiewicz – 15:19. Niespodziewanie niemoc dopadła Gomułkę, którego zastąpił Damian Domagała. Po asie Filipiaka suwalczanom zostały dwa „oczka” straty – 20:22. Atak Honorato z przechodzącej dał gospodarzom remis po 23, a błyszczeć znów zaczął Paweł Halaba. GKS miał swoje piłki setowe, gościom nie udało się jednak wykorzystać szans, co przyniosło im porażkę 0:3 – 27:29.
Ślepsk Malow Suwałki – GKS Katowice 3:0 (25:18, 25:17, 29:27)
GKS walczył, ale przeciwnik był zbyt silny
Na zakończenie 28. kolejki PlusLigi GKS Katowice podjął przed własną publicznością Skrę Bełchatów. Gospodarze starali się dawać z siebie wszystko, jednak podopieczni trenera Gheorghe Cretu okazali się być zbyt silni. Zwycięstwo oraz cenne punkty zostały zapisane na koncie bełchatowian.
Początek pojedynku spadkowicza z Katowic ze Skrą Bełchatów należał do wyrównanych – 4:3, 6:6. Od początku w szeregach GieKSy prym wiódł Bouguerra, wspierany przez Gomułkę. Po stronie gości nie do zatrzymania był Amin Esmaeilnezhad. Impas nie trwał jednak wiecznie, bowiem impuls do ucieczki gospodarzom asem serwisowym dał Jewhenij Kisiluk – 9:8. Za moment był już remis po 11, a dwoma asami popisał się Amin – 14:12. Dyspozycja Irańczyka zmusiła trenera katowiczan do wzięcia czasu. Po przerwie jego zespół wrócił do formy, a regularnie wciąż punktował Aymen Bouguerra – 15:15, 18:18. O losach seta zadecydowała końcówka, w której gospodarzom przydarzyło się zbyt wiele błędów. Ostatecznie obyło się bez niespodzianki, a partia padła łupem bełchatowian 25:21.
Wyrównany początek drugiego seta mógł zwiastować ponownie zaciętą walkę w trakcie. Nic bardziej mylnego, bowiem po dwóch atakach Pericia było już 5:3 dla przyjezdnych. Grzegorz Łomacz z kolei coraz bardziej stawiał na środek, dogrywając do Szalachy i Lemańskiego – 7:4. Siatkarze GKS-u nie mieli zamiaru odpuszczać – 7:6. Następnie asem popisał się Pavle Perić, a za moment powtórzył to Bartłomiej Lemański – 11:7. W bloku przeciwników nie oszczędzał zaś Miran Kujundzić – 9:14. Chwilę później o czas poprosił trener Siewiorek. Powiewem świeżości było wejście Damiana Domagały, lecz niewiele to dało – 15:20. Niewielki zastój zmusił w końcówce trener Cretu do przerwania gry, ale za moment było już po wszystkim, a zespół gości znów mógł cieszyć się z wygranej 25:21.
W trzecim secie Skra Bełchatów postawiła na szybką ucieczkę. Świetnie spisywał się Lemański, a po asie Pericia było już 4:8. Choć GKS miał kilka zrywów, to gospodarzom do końca nie udało się już nawiązać kontaktu z rywalem. W pewnym momencie obie strony psuły sporo zagrywek, niemniej solidniejszą ekipą dalej byli bełchatowianie – 11:9, 16:12. Później mini serią popisał się Bartosz Gomułka, po którego bloku o czas poprosił zaniepokojony Gheorghe Cretu – 17:15. W samej końcówce nie do zatrzymania był Bartłomiej Lemański. Blokiem udało się jeszcze zatrzymać Bouguerre, a za moment asem spotkanie domknął koncertowo grający na finiszu Pavle Perić – 25:19.
GKS Katowice – PGE GiEK Skra Bełchatów 0:3 (21:25, 21:25, 19:25)
plusliga.pl – Dwóch zawodników opuściło GKS Katowice
Jak informuje GKS Katowice, z dniem 7 marca br. klub rozwiązał za porozumieniem stron umowę z Alexandrem Bergerem. Austriacki przyjmujący sezon 2024/2025 dokończy w lidze zagranicznej.
Alexander Berger dołączył do składu siatkarskiej GieKSy przed sezonem 2024/2025. W barwach klubu rozegrał 25 spotkań, w których łącznie zdobył 171 punktów.
Wcześniej, 5 marca, klub opuścił Łukasz Usowicz, który aktualny sezon dokończy w klubie włoskiej Serie A. 28-letni środkowy w drużynie z Katowic grał od sezonu 2023/2024. Zagrał łącznie 56 spotkań, zdobywając w nich 415 punktów.
HOKEJ
hokej.net – Błysk liderów i ofiarność w destrukcji! Pierwsza bitwa dla Unii
Świetna dyspozycja w bramce Linusa Lundina, ofiarna gra w defensywie i snajperski nos Kamila Sadłochy przesądziły o zwycięstwie Re-Plast Unii Oświęcim nad GKS-em Katowice w pierwszym meczu półfinału play-off. Biało-niebiescy wygrali 4:1 i zrobili premierowy krok w kierunku awansu do finału.
Spodziewaliśmy się intensywnego meczu i taki właśnie dostaliśmy. Obie drużyny zażarcie walczyły o każdy centymetr lodu, sprawnie poruszały się po taflii starały się szybko grać krążkiem, a także wykorzystać każdy błąd, a nawet zawahanie rywali. Ot, klasyka play-offowego gatunku.
Finalnie po zwycięstwo sięgnęli goście, którzy lepiej zrealizowali swój plan taktyczny na to spotkanie. Byli ofiarniejsi w destrukcji, skuteczniejsi w ataku i mieli w bramce świetnie dysponowanego Linusa Lundina, który obronił 30 uderzeń rywali. Dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Kamil Sadłocha, który był najjaśniejszą postaciąw ofensywie.
Dodajmy, że zespoły przystąpiły do meczu w optymalnych składach, bo po kontuzjach do meczowych zestawień wrócili Bartosz Fraszko i Marcin Kolusz. „Kolos” zagrał w trzeciej parze oświęcimskiej obrony z Peterem Bezušką, a „Fracho” został ustawiony przez trenera Jacka Płachtę w ataku z Grzegorzem Pasiutem i Patrykiem Wronką. 29-letni skrzydłowy nie dokończył spotkania i wtrzeciej odsłonie nabawił się kolejnego urazu. Wyraźnie kulejąc, udał się do szatni.
W fazie play-off często mówi się o tym, że nie należy łapać niepotrzebnych kar. Do tej zasady już w 55. sekundzie spotkania nie zastosował się Aleksi Varttinen, który ostro potraktował pod bandą Henry’ego Karjalainena i zarobił dwuminutowe wykluczenie. Oświęcimianie wykorzystali tę szansę i w 3. minucie objęli prowadzenie. Spod linii niebieskiej w swoim stylu uderzył Carl Ackered, a Kamil Sadłocha sprytnie przekierował gumę do siatki. Katowiczanie reklamowali, że Sadłocha przeszkodził Johnowi Murrayowi w skutecznej interwencji i domagali się od arbitrów przejrzenia zapisu wideo. Po krótkiej analizie Paweł Breske i Krzysztof Kozłowski wskazali na środek tafli.
Gospodarze ruszyli w pogoń za wynikiem, ale mieli solidne problemy ze znalezieniem sposobu na Linusa Lundina. Szwed momentami zwijał się jak w ukropie i nie dał się pokonać.
Ale mistrzowie Polski mogli podwyższyć prowadzenie. W 10. minucie po dograniu Radosława Galanta z powietrza w krążek uderzył Łukasz Krzemień, ale „Jaśka Murarza” uratowała poprzeczka.
Z kolei na początku drugiej odsłony Daniel Olsson Trkulja popisał się efektownym rajdem. Sprawnie minął Albina Runessona, położył na lodzie golkipera gospodarzy i uderzył w odsłoniętą część bramki. Fenomenalną interwencją w stylu skorpiona popisał się Murray, który instynktownie uniósł parkan!
Niewykorzystana sytuacja błyskawicznie się zemściła. Po niedokładnym zagraniu Marcina Kolusza gumę na linii niebieskiej przejął Jean Dupuy, który popędził na samotne spotkanie z Linusem Lundinem. Charakterny Kanadyjczyk uderzył z lewego bulika w długi róg i zaskoczył „ostatnią instancję” Unii.
Wicemistrzowie Polski od tego momentu byli aktywniejsi w ofensywie. Kreowali sobie więcej okazji, ale brakowało im skutecznego wykończenia. W 36. minucie guma znalazła się w oświęcimskiej bramce, a objęciach swoich kolegów utonął Christian Mroczkowski, który popisał się skuteczną dobitką. Po analizie wideo to trafieniezostało anulowane, a sędziowie orzekli, że Dupuy przeszkodził Linusowi Lundinowi w interwencji.
Pierwszym z dwóch kluczowych momentów tego spotkania okazała się bramka Kamila Sadłochy z 38. minuty. Lider mistrzów Polski uprzedził Santeriego Koponena i poprawił uderzenie Antona Holma.
Tym drugim było trafienie Henry’ego Karjalainena. W 48. minucie fiński skrzydłowy przechwycił krążek, a następnie zaskoczył Johna Murraya uderzeniem w długi róg.
Trener Jacek Płachta starał się ratować sytuację. Na 43 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry postawił wszystko na jedną kartę i zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Nie przyniósł on zamierzonych efektów i zakończył się stratą czwartego gola. Krążek przejął Patryk Wajda i dograł do Lauriego Huhdanpy. 29-letni Fin dopełnił formalności i postawił pieczęć na pierwszym zwycięstwie w serii.
Piłka nożna
Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl
Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.
Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.
Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.
Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.
Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.
Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.
Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.
Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂
Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.
Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.
Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.
Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉
Felietony
I co, niedowiarki?
Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.
Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić. Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.
O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.
Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.
Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.
Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.
Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.
Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.
Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.
W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?
Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.
Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.
Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.
Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.
Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.
Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.
O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!
Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.
Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.
GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.
Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.
A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.
Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.
Galeria Piłka nożna
Coraz bliżej… Narodowy
Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski.



Najnowsze komentarze