Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka Stadion

Tygodniowy przegląd mediów: Pierwsza bitwa dla Unii

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ubiegłego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja GieKSy. Prezentujemy najciekawsze z nich.

W ubiegłym tygodniu piłkarki miały zaplanowane dwa spotkania: wyjazdowe z Resovią oraz domowe ze Skrą. Do skutku doszedł tylko mecz w Rzeszowie, drugi został odwołany ze względu na rezygnację z przyjazdu zespołu z Częstochowy. Dzisiaj zostało przekazany komunikat PZPN, według którego Skra wycofała się z rozgrywek.  Na sobotę 15 marca zaplanowano spotkanie wyjazdowe spotkanie z Czarnymi Sosnowiec. Drużyna męska w domowym spotkaniu pokonała Zagłębie Lubin 1:0. W najbliższą sobotę 15 marca p 20:15 zespół zmierzy się na wyjeździe z Widzewem Łódź. Zostały podane informacje organizacyjne na temat pierwszego meczu na nowym stadionie.

Siatkarze rozegrali w ostatnim tygodniu dwa spotkania – obra przegrane 0:3 z Ślepsk Malow Suwałki oraz wczoraj ze Skrą Bełchatów. Do zakończenia sezonu pozostał do rozegrania jeden mecz z ZAKSą Kędzierzyn-Koźle. Bez względu na wynik tego spotkania drużyna została zdegradowana do I ligi. Pierwsi siatkarze opuszczają zespół.

Wczoraj hokeiści rozegrali pierwszy mecz półfinałowy z Unią Oświęcim. Nasza drużyna przegrała w Satelicie 1:4. Kolejne spotkanie już dzisiaj, a początek  o godzinie 18:30. Następne mecze zaplanowano na piątek i sobotę (14 i 15 marca) w Oświęcimiu.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Skra Częstochowa wycofana z Ekstraligi!

Dzisiejszy komunikat Polskiego Związku Piłki Nożnej potwierdza, że zespołu z Częstochowy w rundzie wiosennej na boiskach już nie zobaczymy.

Polski Związek Piłki Nożnej ustosunkował się finalnie w sprawie Skry Częstochowa. Klub od dłuższego czasu zmagał się z problemami natury zarówno finansowej, jak i strukturalnej, przez co jego przyszłość malowała się ciemnymi barwami. Jak możemy przeczytać w oficjalnym komunikacie, Skra Częstochowa oficjalnie zostaje wycofana z rozgrywek Ekstraligi. Wszystkie mecze z jej udziałem zatem zostają oficjalnie odwołane.

Warto przypomnieć z tego miejsca, iż beniaminek nie podszedł do żadnego ze spotkań w ramach rundy wiosennej sezonu 2024/2025. Tym samym nie odbyły się ich pojedynki z Rekordem Bielsko-Biała, Energa Stomilankami Olsztyn oraz GKS – em Katowice. Z uwagi na fakt, iż zamykający dotychczas tabelę zespół spełnił wymóg ilościowy rozegranych meczów w trakcie sezonu, dotychczasowe wyniki starć z ich udziałem zostają podtrzymane, a w przypadku nadchodzących i zaległych spotkań rywalki otrzymają walkower.

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice przenosi się na nowy stadion, ale… zostaje na Bukowej. Wielki bałagan z przeprowadzką. Czy zadecydowała polityka?

GKS Katowice w niedzielę rozegra ostatni mecz na stadionie przy ulicy Bukowej. Przeprowadzka na nowy obiekt wygląda jednak na przeprowadzaną nieracjonalnie. Wokół areny panuje bałagan komunikacyjny, rozwiązania są dopiero opracowywane, a w pomieszczeniach nie ma (na razie?) miejsca dla administracji klubu. Także bazą piłkarzy pozostanie dotychczasowa siedziba.

GKS Katowice pierwszy mecz na nowym stadionie ma rozegrać z Górnikiem Zabrze 30 marca o godzinie 17.30. Do tego wydarzenia pozostały więc zaledwie trzy tygodnie tymczasem wokół obiektu trwają bowiem prace związane z przebudową dróg, nie są znane rozwiązania dzięki którym kibice dotrą z centrum miasta, nie zostały jeszcze sfinalizowane wszystkie niezbędne umowy, a w pomieszczeniach nowej areny nie ma miejsca na klubowe biura. Także baza piłkarzy wciąż pozostanie w obecnym budynku na Bukowej, a przeprowadzenie pierwszych treningów jest wciąż niemożliwe. Wygląda więc na to, że GKS Katowice na nowym stadionie będzie występował właściwie na wyjazdach. Nie rozpoczęła się również jeszcze sprzedaż biletów na Śląski Klasyk. Pytaniem otwartym jest także – ze względu na stan otoczenia stadionu – zgoda policji na przyjmowanie kibiców gości w kolejnych meczach z Legią, Cracovią czy Lechem. Trudno się dziwić wrażeniu, że decyzja o przenosinach ma przede wszystkim podłoże polityczne, związane z zapowiedziami o marcowej inauguracji wygłoszonymi kilka tygodni temu przez prezydenta Marcina Krupę.

W sprawie przeprowadzki GKS Katowice na nowy stadion skierowaliśmy pytania do prezesa klubu Krzysztofa Nowaka, który jednak odesłał nas do katowickiego Urzędu Miasta. Ostatecznie odpowiedział na nie Wojciech Grabarczyk, PR Manager Katowickiej Agencji Wydawniczej, która zajmuje się obsługą medialną Stadionu Miejskiego. Przedstawiamy oryginalną wersję odpowiedzi.

Czy niedzielny mecz z Zagłębiem Lubin będzie już na pewno definitywnym pożegnaniem piłkarzy z Bukową?

Tak

Czy nie macie państwo obaw, że na nowym obiekcie nie wszystko zostało sprawdzone? Nie warto było zrobić na przykład próby generalnej w postaci meczu kobiet z oświetleniem, dźwiękiem i podłączeniem kamer?

Różne są formuły uruchamiania tego typu obiektów. Podobne próby już się odbywają i będą się odbywały w najbliższych tygodniach.

Czy wszystkie formalności, pozwolenia na organizację imprez masowych, umowa klubu ze stadionem itp., są już sfinalizowane?

Wniosek o zezwolenie na organizację imprez masowych został złożony w terminie. Umowa klubu ze stadionem jest podpisana. Obecnie dopinane są wszystkie formalności.

Jak będzie wyglądał podział wpływów ze skyboxów pomiędzy operatorem stadionu a klubem?

To są tajemnice handlowe spółek.

Czy siedziba klubu zostanie przeniesiona na nowy stadion?

Docelowo tak.

Czy piłkarze przeniosą się na nowy stadion?

Taki jest plan.

Kiedy zespół GKS Katowice będzie mógł przeprowadzić pierwszy trening na nowym obiekcie?

Obecnie trwają ostatnie prace związane z pielęgnacją trawy. Trwają intensywne prace nad tym, aby było to możliwe jak najszybciej.

Czy przewidywany jest wariant, w którym kolejne mecze odbędą się na „starej” Bukowej?

Na ten moment taki wariant nie jest analizowany.

Czy na nowy stadion będą wpuszczani kibice gości w kolejnych meczach, poza Górnikiem?

Obiekt jest w trakcie dostosowywania do przyjęcia kibiców gości.

Kiedy do nowej hali przeniosą się siatkarze?

Nowa hala jest już gotowa. Okres przygotowawczy do nowego sezonu i kolejny sezon najprawdopodobniej będą rozgrywane na nowej hali.

Kibice przejeżdżający w pobliżu stadionu nie kryją zaniepokojenia stanem dróg wokół stadionu i pojemnością parkingów, pytają także o rozwiązania komunikacyjne w dniu meczu z Górnikiem Zabrze. Czy państwo nie macie obaw związanych z tym, co rzeczywiście widać w pobliżu obiektu?

Nie ma w Polsce obiektu, który gwarantuje taką liczbę miejsc parkingowych, aby pomieścić wszystkich chętnych. Trwają zaawansowane prace nad rozwiązaniami komunikacyjnymi, które w najbliższych dniach zostaną zaprezentowane. Układ drogowy, który powstaje w rejonie autostrady i ul. Bocheńskiego to odrębne zadanie inwestycyjne, które zostało uzgodnione z GDDKiA i ma służyć nie tylko do obsługi stadionu.

Na meczu GKS Katowice – Górnik Zabrze na Nowej Bukowej nie będzie parkingów. Jak więc dojechać i gdzie zaparkować?

Śląski Klasyk, czyli mecz GKS Katowice – Górnik Zabrze, odbędzie się w niedzielę 30 marca o godzinie 17.30. Będzie to inauguracja nowego Stadionu Miejskiego. Jak będzie wyglądał dojazd na derby? Co z biletami? Urząd Miasta wydał w tej sprawie komunikat.

Komunikat katowickiego Urzędu Miasta dotyczący dojazdu i biletów na nowy Stadion Miejski i mecze GKS Katowice.

Do każdego zakupionego biletu i karnetu przypisane jest konkretne miejsce na stadionie.

FAZA 1 – 10-14 marca do godz. 10:00

W Systemie Biletowym GieKSy musicie teraz wybrać swoje miejsce na nowym stadionie. Operacja sprowadza się do zakupu nowego, darmowego karnetu. Kibice posiadający karnet na „Blaszok” są uprawnieni do wyboru miejsca na Trybunie Południowej (to nowy „Blaszok”). Fani, którzy mają karnety na Trybunę Główną, zyskują szansę na wybór miejsca na Trybunie Wschodniej. Przy dopłacie 65 zł mogą jednak wybrać miejsce na Trybunie Zachodniej, czyli bliżej sektora VIP.

Uwaga! Przepisanie karnetu z Bukowej na Nową Bukową nie następuje automatycznie. Jeśli ktoś nie dokona tej operacji do momentu ewentualnego wyprzedania wszystkich dostępnych miejsc na obiekcie, straci możliwość obejrzenia meczu GKS-u.

FAZA 2 – 14-24 marca do godz. 10:00

Otwarta sprzedaż karnetów na pięć domowych meczów GieKSy przy Nowej Bukowej. Ceny karnetów wynoszą: 110 zł na Trybunę Południową – „Blaszok”), 176 zł na Trybunę Wschodnią, 242 zł na Trybunę Zachodnią, 90 zł – ulgowy na cały stadion oraz 350 zł – rodzinny na sektor 16 Trybuny Wschodniej.

FAZA 3 – 24-25 marca do godz. 10:00

Czas, w którym karnetowicze będą mogli zakupić bilety na mecz GKS – Górnik dla swoich znajomych. Każdy z kibiców posiadający karnet będzie uprawniony do zakupu 2 wejściówek

FAZA 4 – 25-26 marca do godz. 10:00

Tego dnia do zakupu biletu na mecz GKS – Górnik będą uprawnieni kibice, którzy w tym sezonie byli choć na jednym domowym meczu GKS-u w PKO BP Ekstraklasie. Każdy z tych kibiców będzie uprawniony do zakupu 2 wejściówek.

FAZA 5 – od 26 marca o godz. 10:00

Otwarta sprzedaż biletów na mecz GKS – Górnik. Ceny biletów wynoszą: 25 zł na Trybunę Południową – „Blaszok” i Trybunę Północną, 40 zł na Trybunę Wschodnią, 55 zł na Trybunę Zachodnią, 20 zł – ulgowy na cały stadion, 80 zł – rodzinny dla dwójki dorosłych i maksymalnie trójki dzieci do 15. roku życia na sektor 16 Trybuny Wschodniej, 5 zł – dzieci w wieku 5-13 lat na cały stadion. Dzieci do lat 5 wchodzą na mecz na podstawie darmowego biletu odebranego w Systemie Biletowym GieKSy w łącznej transakcji nabycia biletu przez osobę pełnoletnią.Bilety i karnety będzie można kupić na stronie bilety.gkskatowice.eu. Stacjonarnie wejściówki dostępne będą w Regionalnym Centrum Informacji Turystycznej (Katowice, Rynek 13), które otwarte jest od poniedziałku do piątku w godz. 9:00 – 18:00 i w soboty oraz niedziele w godz. 9:00 – 13:00, a także w Oficjalnym Sklepie GKS-u Katowice (Katowice, Bukowa 1A). W punktach sprzedażowych można uzyskać też pomoc w przepisaniu karnetu z Bukowej na Nową Bukową. Przypominamy, że jedynym i wyłącznym podmiotem zajmującym się dystrybucją biletów na mecz jest spółka GKS GieKSa Katowice S.A.

Powstający wokół nowego obiektu sportowego układ drogowy, to odrębne zadanie, które cały czas jest realizowane. Będzie on służył nie tylko obsłudze samego stadionu i hali. Dzięki przebudowie ulic Bocheńskiego, Załęska Hałda i Kochłowicka zostanie zwiększona przepustowość, szczególnie dla mieszkańców Ligoty i Panewnik. W związku z pracami na Arenę Katowice nie ma dojazdu samochodem prywatnym. By ułatwić dostanie się na mecz miasto Katowice uruchamia dwie bezpłatne linie autobusowe, które bezpiecznie i wygodnie dowiozą kibiców na miejsce!

Linia GKS1: Centrum Przesiadkowe Brynów → Stadion (przystanek Osiedle Kopalni Wujek)

Linia GKS2: Katowice Andrzeja Dworzec → Stadion (przystanek: Załęska Hałda Bocheńskiego Autostrada)

Odjazdy na mecz: 14:30 – 17:30

Częstotliwość kursowania:

Linia GKS1 (CP Brynów – Stadion Miejski – CP Brynów): co 15 minut

Linia GKS2 (Centrum – Stadion Miejski – Centrum): co 5 minut

Powroty po meczu: 20:00 – 22:00 – autobusy zabiorą kibiców w kierunku przystanku Katowice Andrzeja Dworzec i Centrum Przesiadkowego Brynów.

W dniu meczu nie będzie dostępnych miejsc parkingowych w pobliżu stadionu, a fragment ul. Bocheńskiego zostanie wyłączony z ruchu. Zalecamy zostawienie aut na parkingach przy Centrach Przesiadkowych i skorzystanie z darmowego transportu miejskiego. Przejazdy przygotowanymi na ten dzień specjalnymi liniami autobusowymi (GKS1 i GKS2) są bezpłatne!

Oprócz darmowych linii można skorzystać z linii autobusowych kursujących zgodnie z rozkładem jazdy. Przykładowo z centrum (przystanek: Katowice Dworzec) można dojechać autobusami nr 51, 115, 177,193, 632 na przystanek Katowice Osiedle Kopalni Wujek, z którego w kilka minut dojdzie się do stadionu Arena Katowice.

Działa już nowa strona internetowa www.arena-katowice.pl, gdzie można znaleźć wszystkie najważniejsze informacje o Arenie Katowice, czyli nowym stadionie miejskim. Serwis zawiera praktyczne wskazówki dla odwiedzających, opis obiektu, a także szczegóły dotyczące pierwszego meczu, który odbędzie się na obiekcie. Na stronie znajdują się również dane kontaktowe, a w przyszłości będzie można za jej pośrednictwem kupić bilety na organizowane wydarzenia. To wygodne źródło informacji dla wszystkich, którzy chcą być na bieżąco z wydarzeniami na nowym stadionie.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Krótki zryw spadkowicza. Bez niespodzianki w Suwałkach

We wtorek rozegrano awansem spotkanie 29. kolejki PlusLigi. Ślepsk Malow Suwałki podejmował GKS Katowice. Mecz zakończył się zgodnie z planem – gospodarze sięgnęli po komplet punktów. W pierwszych dwóch setach ekipa z Suwałk dyktowała warunki. W trzecim przez większość czasu prowadzili katowiczanie, ale po walce na przewagi rywale odwrócili bieg seta. Dla podopiecznych trenera Kwapisiewicza było to ostatnie spotkanie w fazie zasadniczej we własnej hali.

Początek meczu należał do Ślepska Malow Suwałki. Już na wstępie trzema asami serwisowymi popisał się Henrique Honorato – 5:0. GKS Katowice mimo spadku nie miał zamiaru pozostać chłopcem do bicia, lecz odrabianie strat szło bardzo mozolnie. W ataku błyszczał Bartosz Filipiak, a Matias Sanchez nie bał się także grać ze swoimi środkowymi – 10:2, 12:6. Osamotniony po drugiej stronie siatki Alexander Berger niewiele mógł zrobić – 10:16. W szeregach gospodarzy swoje robił też Paweł Halaba, powiększając tylko przewagę suwalczan – 20:11, 21:15. Za moment było już po secie – 25:18.

W drugiego seta gościom z Katowic udało się lepiej wejść, a na start asa upolował Aymen Bouguerra. Dobra passa nie trwała jednak wiecznie, ale na wyróżnienie zasłużył Bartosz Gomułka– 4:8. Proste błędy suwalczan pozwoliły GieKSie odrobić straty, a po kolejnym asie Bouguerry był już remis po 11. Punkty blokiem na konto dopisał Konrad Stajer, a następnie Paweł Halaba i już było 16:12 dla Ślepska. Po kolejnym bloku Halaby sytuacja gości wyglądała już tragicznie – 13:20. Wejście zmienników niewiele dało. Zarówno Domagała, jak i Kisiluk, niewiele mogli zrobić. Seta za chwilę domknął mocnym atakiem Filipiak i było już 2:0 – 25:17.

Najbardziej wyrównana była trzecia partia, w której siatkarzom Ślepska Malow Suwałki zabrakło wcześniejszej koncentracji. Po ataku do prostej Gomułki było już 9:6 dla katowiczan. Wówczas asem odpowiedział Stajer i za moment był już remis 9:9. Proste błędy ponownie odebrały gospodarzom inicjatywę. Dobry fragment gry odnotował Damian Hudzik, a asem popisał się Joshua Tuaniga – 10:4. Później suwalczanom udało się wrócić do gry – 15:16, lecz radość nie trwała długo, a kolejną przerwę zarządził Dominik Kwapisiewicz – 15:19. Niespodziewanie niemoc dopadła Gomułkę, którego zastąpił Damian Domagała. Po asie Filipiaka suwalczanom zostały dwa „oczka” straty – 20:22. Atak Honorato z przechodzącej dał gospodarzom remis po 23, a błyszczeć znów zaczął Paweł Halaba. GKS miał swoje piłki setowe,  gościom nie udało się jednak wykorzystać szans, co przyniosło im porażkę 0:3 – 27:29.

Ślepsk Malow Suwałki – GKS Katowice 3:0 (25:18, 25:17, 29:27)

GKS walczył, ale przeciwnik był zbyt silny

Na zakończenie 28. kolejki PlusLigi GKS Katowice podjął przed własną publicznością Skrę Bełchatów. Gospodarze starali się dawać z siebie wszystko, jednak podopieczni trenera Gheorghe Cretu okazali się być zbyt silni. Zwycięstwo oraz cenne punkty zostały zapisane na koncie bełchatowian.

Początek pojedynku spadkowicza z Katowic ze Skrą Bełchatów należał do wyrównanych – 4:3, 6:6. Od początku w szeregach GieKSy prym wiódł Bouguerra, wspierany przez Gomułkę. Po stronie gości nie do zatrzymania był Amin Esmaeilnezhad. Impas nie trwał jednak wiecznie, bowiem impuls do ucieczki gospodarzom asem serwisowym dał Jewhenij Kisiluk – 9:8. Za moment był już remis po 11, a dwoma asami popisał się Amin – 14:12. Dyspozycja Irańczyka zmusiła trenera katowiczan do wzięcia czasu. Po przerwie jego zespół wrócił do formy, a regularnie wciąż punktował Aymen Bouguerra – 15:15, 18:18. O losach seta zadecydowała końcówka, w której gospodarzom przydarzyło się zbyt wiele błędów. Ostatecznie obyło się bez niespodzianki, a partia padła łupem bełchatowian 25:21.

Wyrównany początek drugiego seta mógł zwiastować ponownie zaciętą walkę w trakcie. Nic bardziej mylnego, bowiem po dwóch atakach Pericia było już 5:3 dla przyjezdnych. Grzegorz Łomacz z kolei coraz bardziej stawiał na środek, dogrywając do Szalachy i Lemańskiego – 7:4. Siatkarze GKS-u nie mieli zamiaru odpuszczać – 7:6. Następnie asem popisał się Pavle Perić, a za moment powtórzył to Bartłomiej Lemański – 11:7. W bloku przeciwników nie oszczędzał zaś Miran Kujundzić – 9:14. Chwilę później o czas poprosił trener Siewiorek. Powiewem świeżości było wejście Damiana Domagały, lecz niewiele to dało – 15:20. Niewielki zastój zmusił w końcówce trener Cretu do przerwania gry, ale za moment było już po wszystkim, a zespół gości znów mógł cieszyć się z wygranej 25:21.

W trzecim secie Skra Bełchatów postawiła na szybką ucieczkę. Świetnie spisywał się Lemański, a po asie Pericia było już 4:8. Choć GKS miał kilka zrywów, to gospodarzom do końca nie udało się już nawiązać kontaktu z rywalem. W pewnym momencie obie strony psuły sporo zagrywek, niemniej solidniejszą ekipą dalej byli bełchatowianie – 11:9, 16:12. Później mini serią popisał się Bartosz Gomułka, po którego bloku o czas poprosił zaniepokojony Gheorghe Cretu – 17:15. W samej końcówce nie do zatrzymania był Bartłomiej Lemański. Blokiem udało się jeszcze zatrzymać Bouguerre, a za moment asem spotkanie domknął koncertowo grający na finiszu Pavle Perić – 25:19.

GKS Katowice – PGE GiEK Skra Bełchatów 0:3 (21:25, 21:25, 19:25)

plusliga.pl – Dwóch zawodników opuściło GKS Katowice

Jak informuje GKS Katowice, z dniem 7 marca br. klub rozwiązał za porozumieniem stron umowę z Alexandrem Bergerem. Austriacki przyjmujący sezon 2024/2025 dokończy w lidze zagranicznej.

Alexander Berger dołączył do składu siatkarskiej GieKSy przed sezonem 2024/2025. W barwach klubu rozegrał 25 spotkań, w których łącznie zdobył 171 punktów.

Wcześniej, 5 marca, klub opuścił Łukasz Usowicz, który aktualny sezon dokończy w klubie włoskiej Serie A. 28-letni środkowy w drużynie z Katowic grał od sezonu 2023/2024. Zagrał łącznie 56 spotkań, zdobywając w nich 415 punktów.

 

HOKEJ

hokej.net – Błysk liderów i ofiarność w destrukcji! Pierwsza bitwa dla Unii

Świetna dyspozycja w bramce Linusa Lundina, ofiarna gra w defensywie i snajperski nos Kamila Sadłochy przesądziły o zwycięstwie Re-Plast Unii Oświęcim nad GKS-em Katowice w pierwszym meczu półfinału play-off. Biało-niebiescy wygrali 4:1 i zrobili premierowy krok w kierunku awansu do finału.

Spodziewaliśmy się intensywnego meczu i taki właśnie dostaliśmy. Obie drużyny zażarcie walczyły o każdy centymetr lodu, sprawnie poruszały się po taflii starały się szybko grać krążkiem, a także wykorzystać każdy błąd, a nawet zawahanie rywali. Ot, klasyka play-offowego gatunku.

Finalnie po zwycięstwo sięgnęli goście, którzy lepiej zrealizowali swój plan taktyczny na to spotkanie. Byli ofiarniejsi w destrukcji, skuteczniejsi w ataku i mieli w bramce świetnie dysponowanego Linusa Lundina, który obronił 30 uderzeń rywali. Dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Kamil Sadłocha, który był najjaśniejszą postaciąw ofensywie.

Dodajmy, że zespoły przystąpiły do meczu w optymalnych składach, bo po kontuzjach do meczowych zestawień wrócili Bartosz Fraszko i Marcin Kolusz. „Kolos” zagrał w trzeciej parze oświęcimskiej obrony z Peterem Bezušką, a „Fracho” został ustawiony przez trenera Jacka Płachtę w ataku z Grzegorzem Pasiutem i Patrykiem Wronką. 29-letni skrzydłowy nie dokończył spotkania i wtrzeciej odsłonie nabawił się kolejnego urazu. Wyraźnie kulejąc, udał się do szatni.

W fazie play-off często mówi się o tym, że nie należy łapać niepotrzebnych kar. Do tej zasady już w 55. sekundzie spotkania nie zastosował się Aleksi Varttinen, który ostro potraktował pod bandą Henry’ego Karjalainena i zarobił dwuminutowe wykluczenie. Oświęcimianie wykorzystali tę szansę i w 3. minucie objęli prowadzenie. Spod linii niebieskiej w swoim stylu uderzył Carl Ackered, a Kamil Sadłocha sprytnie przekierował gumę do siatki. Katowiczanie reklamowali, że Sadłocha przeszkodził Johnowi Murrayowi w skutecznej interwencji i domagali się od arbitrów przejrzenia zapisu wideo. Po krótkiej analizie Paweł Breske i Krzysztof Kozłowski wskazali na środek tafli.

Gospodarze ruszyli w pogoń za wynikiem, ale mieli solidne problemy ze znalezieniem sposobu na Linusa Lundina. Szwed momentami zwijał się jak w ukropie i nie dał się pokonać.

Ale mistrzowie Polski mogli podwyższyć prowadzenie. W 10. minucie po dograniu Radosława Galanta z powietrza w krążek uderzył Łukasz Krzemień, ale „Jaśka Murarza” uratowała poprzeczka.

Z kolei na początku drugiej odsłony Daniel Olsson Trkulja popisał się efektownym rajdem. Sprawnie minął Albina Runessona, położył na lodzie golkipera gospodarzy i uderzył w odsłoniętą część bramki. Fenomenalną interwencją w stylu skorpiona popisał się Murray, który instynktownie uniósł parkan!

Niewykorzystana sytuacja błyskawicznie się zemściła. Po niedokładnym zagraniu Marcina Kolusza gumę na linii niebieskiej przejął Jean Dupuy, który popędził na samotne spotkanie z Linusem Lundinem. Charakterny Kanadyjczyk uderzył z lewego bulika w długi róg i zaskoczył „ostatnią instancję” Unii.

Wicemistrzowie Polski od tego momentu byli aktywniejsi w ofensywie. Kreowali sobie więcej okazji, ale brakowało im skutecznego wykończenia. W 36. minucie guma znalazła się w oświęcimskiej bramce, a objęciach swoich kolegów utonął Christian Mroczkowski, który popisał się skuteczną dobitką. Po analizie wideo to trafieniezostało anulowane, a sędziowie orzekli, że Dupuy przeszkodził Linusowi Lundinowi w interwencji.

Pierwszym z dwóch kluczowych momentów tego spotkania okazała się bramka Kamila Sadłochy z 38. minuty. Lider mistrzów Polski uprzedził Santeriego Koponena i poprawił uderzenie Antona Holma.

Tym drugim było trafienie Henry’ego Karjalainena. W 48. minucie fiński skrzydłowy przechwycił krążek, a następnie zaskoczył Johna Murraya uderzeniem w długi róg.

Trener Jacek Płachta starał się ratować sytuację. Na 43 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry postawił wszystko na jedną kartę i zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Nie przyniósł on zamierzonych efektów i zakończył się stratą czwartego gola. Krążek przejął Patryk Wajda i dograł do Lauriego Huhdanpy. 29-letni Fin dopełnił formalności i postawił pieczęć na pierwszym zwycięstwie w serii.


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

8:8 i bal pękła

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.

Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.

Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.

Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.

No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.

No i nie doczekaliśmy się.

Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.

I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.

W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.

Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.

Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.

Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.

I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.

Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.

Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.

Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?

Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.

I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.

Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?

Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.

Nie tędy droga.

Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.

PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga