Czwarte półfinałowe spotkanie z Unią Oświęcim przyniosło kibicom sporo emocji. Jednak po końcowej syrenie więcej powodów do radości mieli oświęcimianie, którzy w rywalizacji do czterech zwycięstw doprowadzili do remisu 2:2.
W pierwszych minutach meczu obie drużyny grały zachowawczo, nie chcąc stracić bramki. W 7. minucie do boksu kar odesłany został Mroczkowski. Po upływie 38 sekund kary naszego zawodnika, wynik meczu otworzył Vertanen, który strzałem spod linii zaskoczył zasłoniętego Murraya. Trzy minuty później nieprzepisowo zagrał Ackered, za co został odesłany do boksu kar. Katowiczanie szukali okazji na wyrównanie stanu meczu. Ta sztuka udała się w 12. minucie meczu, a strzelcem wyrównującego gola był Kallionkieli, który strzałem z bliskiej odległości pokonał Lundina. Goście złapali wiatr w żagle i za wszelką cenę chcieli objąć prowadzenie w meczu. Najbliżej na zdobycie drugiej bramki dla GieKSy, był Pasiut, jednak jego strzał obronił oświęcimski bramkarz. Pierwsza tercja zakończyła się jednobramkowym remisem.
Od początku drugiej tercji zarysowała się przewaga katowiczan, ale nie potrafiliśmy wyjść na prowadzenie. Najbliżej zdobycia drugiej bramki był w 28. minucie Kallionkieli, który w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza Unitów. Miejscowi odpowiedzieli groźnym uderzeniem spod linii niebieskiej Ackereda, które Murray odbił barkiem. W 33. minucie powinno być 2:1 dla nas. Pasiut, będąc tuż przed Lundinem, trafił w słupek. Niewykorzystane przez nas sytuacje zemściły się w 34. minucie. Sadłocha objechał bramkę i strzałem od zakrystii wyprowadził oświęcimian na prowadzenie. Zdobyta bramka dodała animuszu miejscowym, którzy w końcowych minutach drugiej tercji byli bardziej aktywni, lecz do końca drugiej odsłony meczu wynik nie uległ zmianie.
Trzecia tercja rozpoczęła się od wymiany ciosów. Najpierw Dupuy i Norberg szukali sposobu na pokonanie Lundina, a w odpowiedzi najpierw Huhdanpaa przegrał pojedynek sam na sam z Murrayem, a następnie Dyukov z ostrego kąta trafił wprost w raka naszego bramkarza. Jak mówi stare hokejowe porzekadło, nie dasz, dostaniesz. Tak było w tym meczu. W 48. minucie szybką akcję naszego zawodnika sfinalizował Salituro i na tablicy wyników mieliśmy znowu remis. Cztery minuty później Krzemień dostrzegł wychodzącego z ławki kar Sadłochę, który w sytuacji sam na sam zdobył trzeciego gola dla Re-Plast Unii Oświęcim. Jak się później okazało, było to decydujące trafienie w tym meczu.
Re-Plast Unia Oświęcim – GKS Katowice 3:2 (1:1, 1:0, 1:1)
1:0 Jere Vertanen (Henry Karjalainen, Ville Heikkinen) 7:15, 5/4
1:1 Marcus Kallionkieli (Benjamin Sokay) 11:35, 5/4
2:1 Kamil Sadłocha (Erik Ahopelto) 33:58
2:2 Dante Salituro (Branon Magee, Stephen Anderson) 47:32
3:2 Kamil Sadłocha (Łukasz Krzemień) 51:29
Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, Płonka – Soderberg, Ackered, Sadłocha, Trkulja, Ahopelto – Vertanen, Dyukov, Huhdanpaa, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Noworyta, Holm, Dziubiński, Marklund – Kusak, Wajda, Liljewall, Krzemień, Galant.
GKS Katowice: Murray, Kieler – Englund, Runesson, Wronka, Pasiut, Magee – Norberg, Verveda, Dupuy, Sokay, Mroczkowski – Koponen, Varttinen, Bepierszcz, Anderson, Kallionkieli – Maciaś, Smal, Michalski, Salituro, Hofman Jonasz.f.
Najnowsze komentarze