Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Waleczny beniaminek nie dał rady Jagiellonii

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania Jagiellonia Białystok – GKS Katowice 1:0 (1:0).

weszlo.com – Hat trick! Trzy niedzielne mecze z sędziowskimi kontrowersjami

Rzut karny za zagranie ręką w Niepołomicach, który był i zniknął. Potencjalne czerwone kartki dla Tudora Baluty i Artura Jędrzejczyka. Tak zaczęła się dla nas niedziela z Ekstraklasą. Jak się skończyła? Zablokowaniem ręką strzału Jagiellonii oraz zdemolowaniem łokciem w polu karnym piłkarza GKS Katowice. Wszystkie trzy mecze danego dnia z kontrowersjami — gratulacje, rzadki hat trick!

[…] Spotkanie w Białymstoku było kolejną odsłoną dyskusji o tym, kiedy ręka jest, kiedy jej nie ma i na co może pozwolić sobie rywal w walce o piłkę. Jak to z artystami (nawet gwizdka!) bywa, Wojciech Myć postanowił przedstawić nam swoją interpretację tych zagadnień.

Na powyższym obrazku widzimy Marcina Wasielewskiego, który blokuje ręką strzał Jesusa Imaza. Sytuacja była niezła, o czym świadczy fakt, że odbita piłka wylądowała na poprzeczce. Strzał zmierzał więc w światło bramki i mógł skończyć się golem — mógł, lecz na drodze stanął naładowany jak karabin triceps zawodnika GKS Katowice.

Niżej znajdziemy inną sytuację z udziałem wielkiego jak szafa piłkarza GieKSy. Oskara Repkę niełatwo zatrzymać, zwłaszcza w bezpośrednim pojedynku o piłkę. Norbertowi Wojtuszkowi ta sztuka się udała, ale nie ma co ukrywać — przy wydatnej pomocy łokcia, który wylądował na szczęce pomocnika przeciwnej drużyny.

Repce chwilę zajęło dojście do siebie i wcale mu się nie dziwimy. Zwykle w takich sytuacjach zasada jest prosta: faul, żółta kartka. Tym razem tak jednak nie było. Przy obecnej formie naszych arbitrów zostaje gorzko zażartować, że nawet jeśli sędzia w Białymstoku się pomylił, to przynajmniej sprawiedliwie — po razie w każdą stronę.

Zostawmy jednak ten drażliwy temat i zajmijmy się sprawą równie ważką — Jagiellonia stała się dziś drużyną kompletną! Skąd ten komplement? Gol Tarasa Romanczuka był pierwszym strzelonym przez ekipę Adriana Siemieńca po rzucie rożnym w tym sezonie. Statystyki były dla białostoczan niechlubne, bo jako jedyni w lidze nie zdołali zaskoczyć rywala w ten sposób, mimo że okazji nie brakowało — xG Jagi po kornerach było ciut, ciut niższe niż średnia ligowa.

Bramki jednak nie przychodziły, aż do teraz. Jarosław Kubicki wrzucił piłkę na bliższy słupek, Jesus Imaz podanie przedłużył i piłka trafiła w nogę Martena Kuuska. Trafiła tak, że Estończyk przypadkiem wyłożył ją Romanczukowi, który nie miał prawa się pomylić. Gol więc był częściowo szczęśliwy, ale tylko częściowo. Zabawne jednak, że pierwszy gol Jagielloni po rzucie rożnym przydarzył się w meczu z GKS Katowice, który… broni kornerów najlepiej w lidze, zaraz za Lechem Poznań.

Chichot losu, bardzo dla Jagiellonii pomocny, bo o ile pierwsze czterdzieści pięć minut nie sugerowało, że GieKSa postawi się mistrzowi Polski, tak zmiany Rafała Góraka i upływający czas sprawiły, że walka o punkty stała się nieco bardziej wyrównana. Po strzale głową Dawida Drachala świetnie interweniował Sławomir Abramowicz, Filip Szymczak oddał płaski strzał, który minął słupek, Wasielewski nie trafił w bramkę z ostrego kąta, Borja Galan nieznacznie chybił po centrze Alana Czerwińskiego.

No, kilka szans goście mieli. Jagiellonia spuściła natomiast z tonu. Do przerwy gola najczęściej szukał Oskar Pietuszewski, jednak obijał rywali, jakby grał w Pinball. Podobnie zresztą Romaczuk — niektórzy już widzieli piłkę w siatce, gdy jego próbę zablokował Kuusk.

Po zmianie stron najlepszą szansę miał z kolei rozkręcający się z tygodnia na tydzień Darko Czurlinow, który ustrzelił poprzeczkę. Druga bramka więc nie wpadła, można było lekko drżeć o wynik, ale na koniec białostoczanie dotrzymują kroku Lechowi Poznań — to wciąż tylko dwa punkty różnicy przy łączeniu ligi z pucharami.

gol24.pl – Waleczny beniaminek nie dał rady Jagiellonii Białystok. Duma Podlasia wymęczyła zwycięstwo

Jagiellonia Białystok wygrała skromnie z solidnym walczącym beniaminkiem, GKS Katowice w 23. kolejce PKO Ekstraklasy. U siebie przy Słonecznej zadecydował gol Tarasa Romanczuka. Choć w końcówce to podopieczni trenera Rafała Góraka przeważali i umieścili nawet piłkę w siatce to nie zdołali odwrócić losów meczu. Jagiellonia stała się wiceliderem tabeli.

Ciekawie było w pierwszej połowie ostatniego niedzielnego meczu 23. kolejki PKO Ekstraklasy.

Głównie za sprawą niewykorzystanych dwóch szans Tarasa Romanczuka, który raz uderzył z półwoleja nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Dawida Kudłę. Drugim razem Polak ukraińskiego pochodzenia strzelił już w światło bramki, ale na linii strzału stanął rywal. Znów Dawid Kudła zatem nie musiał nawet interweniować, a Jagiellonii przyznano rzut rożny.

Do trzech razy sztuka. Romanczuk dopadł do piłki po wrzutce w pole karne i pechowej interwencji golkipera katowickiego beniaminka. Polak z zimną krwią (po uderzeniu głową) wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Wcześniej, szansę na gola miał Jesus Imaz, który strzelał w poprzeczkę po rykoszecie obrońcy.

Akcje przyjezdnych z Katowic starał się napędzać niezwykle aktywny Bartosz Nowak na skrzydle. Jednakże, jego dośrodkowania mijały kolegów, którzy nie nadążyli wyraźnie za wrzutkami w szesnastkę. Podopieczni trenera Rafała Góraka ograniczeni byli w pierwszej połowie do kontr i po jednej z nich przestrzelił Sebastian Bergier. Piłkarza w drugiej odsłonie zmienił wypożyczony z Lecha Poznań, Filip Szymczak

Pojawił się też Dawid Drachal (wypożyczony z Rakowa Częstochowa) na boisku w barwach GieKSy. 20-latek z Radomia postraszył Sławomira Abramowicza koło 60 minuty, kiedy strzelał głową. Chwilę później, sytuację zaprzepaścił Filip Szymczak po dograniu Borjy Galana.

bialystokonline.pl – Wymęczone zwycięstwo Jagiellonii. Mistrzowie Polski znów pokazali dwie twarze

Duma Podlasia pokonała w niedzielny (2.03) wieczór GKS Katowice, ale zrobiła to w kiepskim stylu. W pierwszej połowie przewaga Jagi była wyraźna, jednak po zmianie stron na murawie Chorten Areny dominowali rywale.

[…] Domowa potyczka z beniaminkiem, który już raz pokonał w tym sezonie mistrzów kraju, rozpoczęła się od niecelnego uderzenia 16-letniego Oskara Pietuszewskiego, który zastąpił na lewym skrzydle Darko Churlinova, a niedługo potem Jagiellonia w iście barceloński sposób rozklepała defensywę GKS-u, ale efektowna wymiana podań w okolicach pola karnego nie zakończyła się strzałem na bramkę Dawida Kudły.

Początek meczu był w wykonaniu białostoczan niezły, gdyż w kolejnych minutach nadal nacierali gospodarze, lecz pierwsza próba Romanczuka nie zmusiła golkipera gości do interwencji, podobnie zresztą jak i uderzenie numer dwa kapitana Dumy Podlasia. Najpierw defensywny pomocnik huknął niecelnie, a następnie futbolówka po strzale Tarasa trafiła w jednego z rywali.

Podopieczni Adriana Siemieńca mieli przewagę, posiadali inicjatywę, lecz defensywa beniaminka skapitulować nie chciała. W pierwszym dwóch kwadransach najbliżej gola Jagiellonia była w 30. minucie. Wtedy to kontra mistrzów Polski zakończyła się uderzeniem Jesusa Imaza, po którym piłka obiła poprzeczkę.

GKS bronił się dobrze, ale do przerwy czystego konta zespół z Katowic utrzymać nie zdołał. Wprawdzie z akcji Żółto-Czerwoni nie potrafili pokonać bramkarza gości, jednak mistrzom Polski na pomoc przyszedł stały fragment gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i niepewnej interwencji na linii w wykonaniu Martena Kuuska futbolówkę do siatki z najbliższej odległości zapakował powracający w niedzielę do wyjściowego składu Taras Romanczuk.

W końcówce pierwszej połowy celny strzał z obrębu szesnastki oddał jeszcze Afimico Pululu, ale Dawid Kudła z próbą napastnika Jagi sobie poradził.

Zaraz po wyjściu z szatni obraz gry się nie zmienił. Nadal większą jakością charakteryzowali się gospodarze i to oni na murawie Chorten Areny dominowali, choć w 55. minucie to GKS dosyć mocno postraszył Dumę Podlasia. Zagrożenie stworzył Filip Szymczak, który oddał płaski strzał zza szesnastki i pomylił się naprawdę niewiele. Niedługo potem w boczną siatkę z ostrego kąta trafił jeszcze Wasielewski, po czym w kolejnej akcji ten sam zawodnik uderzył jeszcze raz, ale dobrze spisał się Sławomir Abramowicz.

W każdym razie beniaminek przycisnął i zaczął radzić sobie coraz pewniej, zaś Jaga ewidentnie zaciągnęła ręczny. To sprawiło, że końcówka meczu była bardzo nerwowa. Tak na dobrą sprawę Żółto-Czerwoni na ataki GKS-u odpowiedzieli dopiero w 79. minucie, kiedy to z niezłej pozycji Tomas Silva posłał piłkę wysoko w trybuny. Ten zryw pobudził jednak Jagiellończyków, którzy chwilę później obili poprzeczkę, konkretnie uczynił to Darko Churlinov, a potem nieco częściej gościli w polu karnym rywala.

Wydawało się zatem, że mistrzowie kraju zaczęli odzyskiwać kontrolę, a tymczasem futbolówkę do bramki zapakowali przyjezdni. Na szczęście trafienie Galana nie zostało uznane, bo chwilę wcześniej staranowany na 7. metrze został Sławomir Abramowicz, dzięki czemu Duma Podlasia, mimo wielkich kłopotów, nie wypuściła z rąk zwycięstwa.

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice w Białymstoku napędził mistrzom strachu. Kibice mogą być dumni po porażce 0:1

Mistrzowie Polski na własnym boisku wyrównali rachunki za porażkę w Katowicach, ale GKS pokazał się z dobrej strony i w drugiej połowie miał szansę na wyrównanie.

Jagiellonia Białystok była pierwszym zespołem, którego beniaminek z Katowic pokonał na Bukowej po powrocie do Ekstraklasy. Wyjazdowe spotkanie zapowiadało się więc frapująco, bo zespół Adriana Siemieńca walczy o obronę tytułu mistrzowskiego, znakomicie jednocześnie spisując się w europucharze.

W pierwszej połowie po mniej więcej trzydziestu bardzo wyrównanych minutach Jagiellonia osiągnęła przewagę. Szybko ją podkreśliła strzelonym golem, przy którym błąd popełnił Marten Kuusk wybijając piłkę z linii bramkowej wprost na głowę Tarasa Romanczuka.

W przerwie Rafał Górak zagrał va banque i dokonał trzech zmian. Zmianie uległa też gra jego zespołu, który przejął środek boiska i był blisko doprowadzenia do remisu. W 88 minucie piłka nawet wpadła do białostockiej siatki, jednak akcję zepsuł Oskar Repka, który sfaulował Sławomira Abramowicza już po tym, jak bramkarz gospodarzy źle interweniował, co pozwoliło na celny strzał Borji Galanowi.

jagiellonia.net – Ciężki mecz i ważne trzy punkty

[…] W niedzielny wieczór, przy ponad 14 tysięcznej publiczności i Ultrze wypełnionej do ostatniego krzesełka mieliśmy okazję zobaczyć mecz z GKSem Katowice. Przyjezdnych dopingowała w efektowny sposób liczna grupa kibiców z Katowic.

To było mecz z gatunku łamaków i takich, które trzeba wygrać, przy mniejszym myśleniu o stylu. I tak też było. Było to bardzo wyczerpujące fizycznie widowisko. Oba zespoły zagrały twardą piłkę i przebiegły po około 117 kilometrów co mówi dużo o intensywności zawodów.

Piłkarsko nie było to porywające widowisko. Początek pierwszej połowy to próby gości do narzucenia swojej filozofii gry. Kiedy to nie przyniosło skutku, Jagiellonia pokazała, że jest klasową drużyną. Kilka ciekawych kombinacyjnych akcji, które mogły się podobać. Brakowało jedynie strzałów.

[…] Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Jagiellonia mozolnie budowała akcje w ofensywie, ale brakowało trochę, aby strzelić na 2:0 i uspokoić mecz. W 56. minucie meczu było bardzo blisko. Przy kontrze 3 na 1 obrońca GKSu w ostatniej chwili wybił piłkę Mikiemu Villarowi spod nóg. W 79. minucie meczu Tomas Silva dostał idealne podanie od Fadigi, ale strzał był wyjątkowo niecelny. Trzy minuty później Darko Churlinov huknął z półdystansu w swoim stylu, ale jego strzał wylądował na poprzeczce. W 88. minucie padła bramka dla gości, ale na całe szczęście dla Jagiellonii, nieuznana. W polu karnym faulowany był Sławomir Abramowicz.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Pewne utrzymanie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice utrzymał się w Ekstraklasie.

To, co od dłuższego czasu było „pewne” (dla jednych już po Górniku, dla innych po Puszczy, a dla każdego po Wrocławiu) dziś zostało formalnie potwierdzone. Po stracie punktów przez Puszczę Niepołomice w meczu z Pogonią Szczecin (4:5) GieKSa oficjalnie utrzymała się w Ekstraklasie.

Po wielkosoboniej wygranej we Wrocławiu Śląsk stracił szansę na dogonienie nas w tabeli. W miniony wtorek Stal Mielec, po remisie z Górnikiem Zabrze, także przestała nam „zagrażać”. Dziś do tej dwójki dołączyła Puszcza Niepołomice, która nie może nas już wyprzedzić w tabeli.

Przypomnijmy, że nasza drużyna ani razu w tym sezonie nie znajdowała się na miejscu spadkowym, a matematyczne utrzymanie na początku 30. kolejki to duże osiągnięcie, które potwierdza tylko, jak świetny sezon rozgrywa GieKSa.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Świąteczna wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W wielkanocną sobotę GieKSa na wyjeździe pokonała Śląsk Wrocław 2:0. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga