Trwało to ponad trzy miesiące, ale wreszcie koniec – wracamy na ligowe boiska. GKS Katowice i reszta pierwszoligowców mają za sobą 18 rozegranych spotkań, a do pierwszej dekady czerwca rozegrają kolejnych 16, które m.in. wyłonią dwie ekipy, które w przyszłym sezonie rywalizować będą w ekstraklasie. Po raz pierwszy od dawna do walki o najwyższe cele włącza się GKS Katowice, który zajmuje obecnie trzecie miejsce, ale ma tyle samo punktów co drugi GKS Bełchatów i trzy oczka straty do liderującego Górnika Łęczna.
Pierwszym rywalem na drodze do (miejmy nadzieję) awansu jest Sandecja Nowy Sącz. Ekipa, z którą GieKSa jesienią gładko wygrała u siebie 2:0, ale też która świetnie – jak na miarę swoich możliwości – spisywała się podczas całej rundy. Nowosądeczanie potrafili wygrywać z ekipami z czołówki, jak z Dolcanem Ząbki, Olimpią Grudziądz czy GKS Bełchatów. A w Pucharze Polski odprawili z kwitkiem ekstraklasowy Widzew Łódź i dzięki temu zagrają w ćwierćfinale z Zagłębiem Lubin – pierwszy mecz już 4 dni po spotkaniu z GieKSą. To największy sukces w historii tego klubu.
Katowiczanom w Nowym Sączu wiedzie się całkiem dobrze. Rozegrali tam cztery spotkania i przegrali tylko pierwsze z nich – jeszcze za czasów Adama Nawałki 0:1. Później były dwa remisy (1:1 i 0:0), w końcu wygrana w ostatnim sezonie 2:0 po być może najlepszym meczu w sezonie. Dokładając mecze przy Bukowej, należy stwierdzić, że Sandecja to wymarzony rywal dla GieKSy – nasz zespół nie stracił bowiem gola w pięciu ostatnich spotkaniach z tym przeciwnikiem (trzy wygrane po 2:0 i dwa bezbramkowe remisy).
Nie od dziś wiadomo, że Sandecja lubuje się w rozgrywaniu meczów towarzyskich z zespołami słowackimi. Podopieczni Ryszarda Kuźmy rozegrali aż sześć takich pojedynków podczas okresu przygotowawczego, choć oprócz Dukli Bańska Bystrzyca (porażka 0:4) mierzyli się z ekipami z drugiej i trzeciej ligi. Wygrać udało się tylko z Lokomotivą Koszyce i FK Poprad, a z pewnego rodzaju słowackim „odpowiednikiem” GieKSy, czyli zespołem zajmującym drugie miejsce w drugiej lidze (Partizan Bardejov), nowosądeczanie przegrali 0:2. Ponadto nieźle spisywali się z zespołami z niższych lig polskich (wygrane z Porońcem Poronim i Stalą Mielec, remis z Limanovią), ale przegrali z ekipą z tej samej klasy, czyli Puszczą Niepołomice i zaliczyli dwie wysokie porażki z zespołami z ekstraklasy – Podbeskidziem 0:3 i Koroną Kielce 1:5.
Z ciekawszych zawodników do Sandecji tej zimy przyszli Robert Cicman, Słowak, który przez wiele lat grał w MFK Koszyce i zdobył z tym klubem puchar kraju, dzięki czemu miał okazję grać w dwumeczu ze słynnym AS Roma w Lidze Europy. Adrian Frańczak został pozyskany z Olimpii Grudziądz, gdzie co prawda w tym sezonie grywał ogony, ale w poprzednich był często podstawowym zawodnikiem. Sandecja pozyskała także Hiszpana, czyli Pablo Gomeza, wychowanka Realu Valladolid (choć grał w drugiej drużynie), a ostatnio zawodnika Salamanki. No i w końcu duże wzmocnienie, czyli słowacki pomocnik Rudolf Urban, który w Polsce gra już od kilku lat, a w barwach Piasta Gliwice i Podbeskidzia strzelał nawet gole w ekstraklasie. No i jako zawodnik zespołu z Gliwic zdobył bramkę przy Bukowej w wygranym przez GKS meczu 3:2 dwa sezony temu.
GKS Katowice grał w sparingach ze zmiennym szczęściem. Przydarzyły się wpadki z Górnikiem Łęczna i Podbeskidziem, remis z Rakowem Częstochowa, ale także wygrane z Karviną, Chrobrym i Skrą Częstochowa. Trener Kazimierz Moskal zastosował dość niespotykaną strategię na polskiej arenie, czyli bardzo małą ilość sparingów (sześć w porównaniu z 16-17 za czasów trenera Góraka to kolosalna różnica), a wolał skupić się na treningach i pracy na zgrupowaniach.
Ostatnie co można powiedzieć, o GieKSie to to, że była królem polowania podczas zimowego okienka transferowego. Pytanie pozostaje takie, czy trener Moskal po prostu uznał, że ma wystarczająco silny skład i nie potrzebuje znaczących wzmocnień czy po prostu okres ten został w pewnym sensie przespany. Mamy nadzieję, że prawdziwa jest ta pierwsza opcja, choć prawdopodobnie wszyscy bardzo liczyli na to, że problem z napastnikiem rozwiąże się… sam poprzez przyjście Denissa Rakelsa. Jak to się potoczyło, wszyscy wiemy. Zespół zasilili obrońca Radosław Sylwestrzak, napastnik Szymon Skrzypczak, a z Ruchu Radzionków wrócił Maciej Wierzbicki. Nie są to nazwiska powalające, ale mamy nadzieję, że młodzi zawodnicy na swoją markę zaczną pracować właśnie w GieKSie.
Inauguracja ze wszechmiar to ważna dla GieKSy. Może ona mocno natchnąć zespół do walki na następne mecze, ale w przypadku niepowodzenia może nieco podciąć skrzydła. Dlatego dla morale zespołu może to być jeden z najważniejszych meczów w sezonie.
Sandecja Nowy Sącz – GKS Katowice, piątek 7 marca, godz. 19.45
Atest
6 marca 2014 at 16:10
Redaktorze proszę dodać „nie” w zdaniu o (tfu) królu.
Shellu
6 marca 2014 at 19:07
Panie Ateście, proszę jeszcze raz przeczytać to zdanie.
Atest
6 marca 2014 at 19:15
Panie redaktorze bardzo przepraszam.Oczywiscie kłania sie tutaj czytanie ze zrozumieniem.Wybaczy proszę.
PanewnikiGKS
7 marca 2014 at 08:42
Łatwo nie będzie. Piłkarze muszą być maksymalnie skoncentrowani w defensywie, muszą uważać na Sandecję. Trzymamy kciuki!