Piłka nożna
Wielkosobotni wytrych do ekstraklasy
Po poprzednim sezonie, początku obecnego, a nawet całej rundzie jesiennej wydawało się, że do takiego meczu nie ma prawa dojść. Właśnie w poprzednich rozgrywkach GieKSa na wiosnę grała kilka naprawdę mega, megakluczowych spotkań – albo o pozycję lidera, albo – co było już apogeum – z liderem z Nowego Sącza, kiedy katowiczanie wyglądali naprawdę wyjściowo bardzo dobrze i w formie, a tymczasem spotkanie zakończyło się klapą, zarówno jeśli chodzi o wynik, jak i postawę przez 90 minut. Ktoś powie, że awans przegraliśmy z Kluczborkiem, ale mam przekonanie, że wygrana z Sandecją po prostu w konsekwencji dałaby awans i to pewny.
W rundzie jesiennej tym wielkim meczem miały być derby z Ruchem. Mimo fatalnego początku sezonu, derby z Niebieskimi poprzedzone były trzema zwycięstwami i przede wszystkim bardzo dobrym meczem ze Stomilem kilka dni wcześniej. Jak się skończyło pierwsze od 14 lat spotkanie z odwiecznym rywalem – wiadomo.
Życie nie znosi próżni. I kibicowskie serca również. Od spotkania z Ruchem, a potem jeszcze gorszego z Tychami, nasza drużyna zaczęła punktować niesamowicie. Ostatnie 6 meczów ligowych to 5 zwycięstw i 1 remis. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że z Piotrem Mandryszem zbyt wiele byśmy nie osiągnęli, ale trzeba mu oddać, że zapunktował w końcówce roku solidnie. Zapunktował tak, że dzisiaj możemy marzyć o awansie. Pamiętajmy bowiem, że w Łęcznej i Siedlcach można było przegrać.
W tym miejscu możemy porównać nasz stan punktowy po 21 rozegranych meczach do tych, które miały miejsce w analogicznym momencie w najlepszych sezonach GKS w ostatnich latach. Mowa oczywiście o drużynach Kazimierza Moskala i Jerzego Brzęczka. Oczywiście obecny sezon różni się od tych, w których zespół prowadzili wspomniani jegomoście, ponieważ wtedy mieliśmy bardzo udaną jesień i kompletnie spartaczoną wiosnę. Teraz sytuacja jest może nie odwrotna, ale na pewno inna – tym razem jesień była chimeryczna i zespół notował serie beznadziejne, ale też bardzo dobre. Mieliśmy seryjne wtopy, przegrywaliśmy u siebie z przeciętniakami oraz wszystkie prestiżowe mecze. Z drugiej strony były serie 3 zwycięstw z rzędu oraz bardzo dobra końcówka roku. Jeśli dodamy do tego, że teraz GKS wygrał dwa mecze na początek wiosny, można wspomniane i obecny sezon porównywać kompleksowo.
I tak – drużyna Moskala po 21 kolejkach miała 33 punkty, natomiast drużyna Brzęczka 37. Obecnie GKS Katowice ma 34 oczka na koncie. Wniosek jest więc prosty – to się w głowie nie mieści, ale ekipa Paszulewicza (a wcześniej Mandrysza) już jest lepsza od teamu Kazimierza Moskala w 2014 roku. Natomiast do wyniku ekipy Brzęczka co prawda brakuje 3 punkty, ale uwaga! Kolejne spotkanie Jerzy Brzęczek przegrał, co oznacza, że jeśli katowiczanie wygrają z Zagłębiem w sobotę, to będą na pułapie punktowym identycznym, jak rok temu.
Z jedną zasadniczą różnicą. Wtedy po prostu mieliśmy knockdown jeden za drugim, począwszy od meczu w Chojnicach, poprzez Stomil u siebie i straszną porażkę w Sosnowcu. Tak naprawdę już wtedy nawoływaliśmy do tego, żeby coś z tą drużyną zrobić, że tej ekipie potrzebna jest terapia. Niestety wówczas nikt za tymi sugestiami nie poszedł i tak naprawdę sezon był przegrany już w marcu, a to co było dalej, to były jedne wielkie złudzenia.
Tym razem początek wiosny daje naprawdę głęboką nadzieję, że coś się zmieniło, choć tak naprawdę nie można się zachłystywać tymi dwiema wygranymi, bo nasze kibicowskie doświadczenie zna wielokrotny upadek z wysokości na twardy beton. Ale jednak jest inaczej. O ile do dobrych jesieni i spektakularnie przegranej wiosny byliśmy przyzwyczajeni, to jednak do tak skutecznego początku wiosny – zupełnie nie. Owszem, były zwycięstwa Rafała Góraka w Łodzi i Poznaniu, ale wtedy jesień była na tyle słaba, że katowiczanie już się w stawce nie liczyli. Tym razem mieliśmy stosunkowo niewielką, bo 6-punktową stratę, a dodatkowo zaczęliśmy ją od samego początku odrabiać. Gra GieKSy naprawdę może się podobać, widoczne jest spore zaangażowanie, pomysł i ręka trenera.
No właśnie – trener. Po raz pierwszy od dawna mamy szkoleniowca, który nie pieprzy głupot, nie podnieca się wygranymi i twardo stąpa po ziemi. A bajkopisarzy mieliśmy przecież wielu, począwszy od Wojciecha Stawowego, poprzez megalomana Artura Skowronka czy odlatującego Jerzego Brzęczka, który po przegranym meczu z Górnikiem „gratulował chłopakom”. Jacek Paszulewicz chce drużyny walczącej, która czasem nawet się potknie, ale będzie mogła spojrzeć w lustro. I to się naprawdę przenosi na boisko.
Bardzo pozytywne jest to, że mamy dzisiaj 29 marca i z wielką nadzieją podchodzimy do sobotniego meczu. Rok temu w tym momencie byliśmy 11 dni po wspomnianej klęsce w Sosnowcu, a dodatkowo 31 marca przyszedł kolejny gong z Podbeskidziem u siebie.
I w tym momencie dochodzimy do sedna tego artykułu. Mecz z Zagłębiem wydaje się absolutnie kluczowy, jeśli chodzi o odpowiedź na pytanie, czy tę drużynę stać na awans, czy chce awansować i czy ten awans jest realny. Wygrana oczywiście awansu nie zapewni, ale ze wszechmiar będzie wydarzeniem odmiennym od tego, czego doświadczaliśmy w ostatnich latach. Począwszy od wygrania czwartego spotkania z rzędu pierwszy raz od 7 lat, w końcu pokonania w tym sezonie prestiżowego rywala i przełamania niezrozumiałej niemocy w starciach z Zagłębiem. Przypomnijmy bowiem, że od awansu sosnowiczan, GKS w pięciu meczach zdobył z tym rywalem zaledwie jeden punkt. Nowe przecież jeszcze będzie to, że święta nie będą zepsute przez piłkarzy. Tych czynników przełamania niekorzystnych serii można by zapewne znaleźć jeszcze więcej. Faktem jest, że jeśli GKS wygra w sobotę, to zlikwiduje naprawdę wiele klątw ciążących na naszym klubie od lat. Dlatego mowa o kluczu, wytrychu do ekstraklasy. W moim osobistym przekonaniu wygrana w tym spotkaniu zwiększy nam szansę awansu o co najmniej kilkanaście procent.
Każdy medal ma jednak dwie strony i drugą stroną tego wielkiego optymizmu jest… niepokój i obawa. Bo odwracając wszystko, co zostało napisane w poprzednim akapicie, można powiedzieć, że jeśli GKS zagra słabo i przegra to spotkanie, będzie to wypisz, wymaluj powtórka systematycznych traum kibica GKS Katowice. Czyli wielkie nadzieje i wiara przed bardzo ważnym, kluczowym meczem – kolejny cios w twarz oraz przy okazji zepsute święta. I tutaj analogicznie – uważam, że jeśli GieKSa przegra to spotkanie, zagra słabo lub odda mecz bez walki, to szansę na awans zmniejszą się, ale – i tu już brak analogii – nie o kilkanaście, ale o kilkadziesiąt procent. Po prostu w takim wypadku powtórzy nam się to, co znamy doskonale i co wydarzyło się wielokrotnie. Więc tak naprawdę, jeśli w sobotę zobaczylibyśmy taki mecz jak z Ruchem, Tychami czy Sosnowcem na jesień, będzie oznaczało to ni mniej, ni więcej, że należy zwinąć żagle.
Podskórnie jednak czuję, że tym razem będzie inaczej, właśnie ze względu na jednak wyjściowo inną sytuację poprzedzającą spotkanie niż zawsze. Teraz wygrane nie były przypadkowe, nie były trochę z kosmosu. Były wywalczone dobrą i solidną pracą. i to jest kwestia utrzymania tego trendu. GKS z Zagłębiem nie musi się wznosić na wyżyny, chodzi o to by utrzymał regularność. Forma i postawa z meczów z Rakowem i Odrą jest wystarczająca, aby myśleć o sukcesie w Wielką Sobotę. A przecież wiemy, że są jeszcze rezerwy, na przykład lepiej mogą grac boki pomocy. Taka gra, jak w drugiej połowie z Odrą Opole to jest to, co chcemy oglądać zawsze. A przecież nie była to gra wybitna, po prostu solidna, pewna, mądra. Tylko i aż tyle.
W preludium Wielkiej Nocy GieKSa może dokonać rzeczy wielkiej. Życzmy trenerowi, piłkarzom i samym sobie, aby późny powrót do domu w sobotę przebiegał naprawdę w podwójnie świątecznej atmosferze!
Oficjalny sklep kibiców GieKSy Blaszok zaprasza na świąteczne zakupy. W ofercie pojawiło się wiele nowości. Poniżej przedstawiamy wybrane produkty.
Hitem są bluzy GieKSiarze (wszystkie zdjęcia gadżetów poniżej tekstu) w cenie 249 złotych. Są to bluzy zapinane w stójce, posiadające kieszeń kangurkę zapinaną na zamek oraz zadrukowany kaptur. Dużym powodzeniem cieszy się także elegancka koszulka polo (149 złotych) z wyhaftowanym wizerunkiem Jana Furtoka świętującego gola charakterystycznym uniesieniem ręki. Na rękawie znalazł się haft małej trójkolorowej flagi. Dla każdego kibica GieKSy świetnym prezentem będzie także zgodowa koszulka GieKSa Banik (99 złotych) z klubowymi herbami, nawiązująca do oprawy naszych Przyjaciół w Warszawie. Wszystkie produkty dostępne są w pełnej rozmiarówce od XS do 5XL.
Na Boże Narodzenie nie mogło zabraknąć także asortymentu typowo świątecznego – swetrów (169 złotych) oraz skarpetek (25 złotych za parę). Wełniane swetry są w całości wykonane w Polsce i dostępne w rozmiarach od XS do 5XL (dla kobiet i mężczyzn) oraz 128, 140 i 152 cm (dla dzieci). Skarpety natomiast dostępne są w rozmiarach 35/37, 38/40, 41/43 i 44/46.
Sklep Blaszok mieści się w centrum Katowic na ulicy Świętego Stanisława 6 i jest otwarty w piątek (19.12) od 10:00 do 18:00, w sobotę (20.12) i niedzielę (21.12) od 10:00 do 15:00, w poniedziałek (22.12) i wtorek (23.12) od 10:00 do 18:00, a także w wigilię Bożego Narodzenia (24.12) od 10:00 do 14:00. Blaszok będzie także otwarty po świętach – w sobotę (27.12) od 10:00 do 14:00, w poniedziałek (29.12) i wtorek (30.12) od 10:00 do 18:00 oraz w sylwestra (31.12) od 10:00 do 14:00.
Zakupy można zrobić także w sklepie internetowym – na stronie www.Blaszok.pl. Sklep gwarantuje, że zamówienia złożone online do poniedziałku (22.12) do godziny 10:00 dotrą do Was (na terenie kraju) do wigilii. Zapraszamy również do obserwowania mediów społecznościowych sklepu – Facebooka oraz Instagrama.
Piłka nożna Podcasty
GieKSa 2025 – Trójkolorowa Połowa #89
Zapraszamy Was do obejrzenia oraz odsłuchania podcastu „Trójkolorowa Połowa”, w którym Shellu, Błażej i kosa porozmawiali o GieKSie. Nie tylko o bieżącym sezonie (choć stanowi to z oczywistych względów główny temat audycji), ale ogólniej pisząc – całym 2025 roku.
Audycja miała premierę 20 grudnia o godzinie 12:00 na YouTubie. Poniżej tekstu zamieszczamy player Spotify i Spreaker. Oprócz tego posłuchasz nas w takich aplikacjach, jak iHeartRadio, Amazon Music / Audible, Castbox, Deezer, Podcast Addict i Podchaser.
Pierwszy odcinek trójkolorowego podcastu został nagrany 2 marca 2018 roku przez Błażeja i kosę. Po kilku audycjach dołączył Shellu i to te trzy osoby mogliście najczęściej usłyszeć (a czasami także zobaczyć) w „Trójkolorowej Połowie” i „Trójkolorowym Szpilu”. Ostatni raz w tym składzie nagrywaliśmy 23 czerwca… 2020 roku, a GieKSa szykowała się do bardzo ważnego meczu z Widzewem Łódź… w drugiej lidze. Tak, były kiedyś takie czasy, że GKS Katowice występował na trzecim poziomie rozgrywkowym, a co więcej – nie awansowaliśmy wtedy na zaplecze Ekstraklasy. Nie nagrywaliśmy więc przez ponad 5 lat. Z różnych powodów – zniechęcenia do wszystkiego, czego jako kibice doświadczaliśmy, ale także z bardziej przyziemnych tematów, jak po prostu braku przestrzeni na podcast, spowodowany natłokiem spraw prywatnych i zawodowych.
Od mniej więcej 1,5 roku, już w trakcie fantastycznej końcówki ostatniego sezonu w pierwszej lidze, chodził nam po głowie plan, by się spotkać i „coś” nagrać. Pomysł pojawiał się bardzo nieśmiało, rzucany w rozmowach mimochodem („fajnie byłoby”), ale nigdy nie poszły za tym czyny. Aż do grudnia 2025 roku. Nie składamy deklaracji, co dalej (i czy w ogóle), choć – jeśli przesłuchacie cały, prawie dwugodzinny podcast – to o kolejnej audycji (oby!) też tam mówiliśmy.
Za nami wspaniały rok, który następuje po równie wspaniałych poprzednich 12 miesiącach. Piękne dwa lata bajki, która oddaje nam wszystkim to, co przeżywaliśmy przez dwie dekady. Doceniajmy to, gdzie jesteśmy i co mamy. Podcast, przy którym świetnie się bawiliśmy, niech będzie naszym takim małym prezentem dla wszystkich Was – za to, że jesteście i że wspieracie nie tylko GieKSę, ale także nas. Na ogólniejsze życzenia świątecznej jeszcze przyjdzie czas, ale… GieKSiarze, spokojnych i trójkolorowych Świąt Bożego Narodzenia!
Shellu, Błażej i kosa
Dziś podczas oficjalnych uroczystości związanych z obchodami 44. rocznicy pacyfikacji w grudniu 1981 roku strajku w Kopalni „Wujek” doszło do spotkania przedstawicieli kibiców GieKSy z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Karolem Nawrockim.
Przedstawiciele Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” podziękowali Prezydentowi za obecność na obchodach, wręczyli okazjonalny szalik „16.12.1981 Pamiętamy” oraz zaprosili Prezydenta do Katowic na marcowy mecz z Lechią Gdańsk.
Warto podkreślić również, że okazjonalny wieniec złożył pod Pomnikiem-Krzyżem Prezes GKS Katowice Sławomir Witek, podtrzymując tradycję swoich poprzedników, którzy co roku oficjalnie reprezentują Klub podczas uroczystości rocznicowych.
fot. Karina Trojok / fot. A.SZ





















Marcin
29 marca 2018 at 15:11
Jeśli GIEKSIARZE będą jezdzić na dupach,gryść trawe przez cały mecz,to obstawiam 3-1 nawet jeśli po wojnie derbowej na B1 po meczu będzie z murawy błotowisko,trawa odrośnie a 3 pkt zostaną w Katowicach,już nie moge się doczekać szpilu,a dawno już tak nie miałem,a co najlepsze w pracy już się nie naśmiewają z GIEKSY tak jak kiedyś i z tego można być dumnym.CAŁE NASZE ŻYCIE TO GKS KATOWICE,DO BOJU GIEKSIARZE.
kamechame
29 marca 2018 at 17:03
dokładnie, Marcin! Do boju GKS!!!
olo
29 marca 2018 at 17:43
Zostało około 950 biletow na ten mecz powinni udostepnic naszym kibicom trybune północną
KaTe
29 marca 2018 at 18:33
Karkołomny brak konsekwencji. Cyt.:”z Piotrem Mandryszem zbyt wiele byśmy nie osiągnęli, ale trzeba mu oddać, że zapunktował w końcówce roku solidnie. Zapunktował tak, że dzisiaj możemy marzyć o awansie.”
Ludzie, spokojnie – zagrali dopiero dwa mecze. Z beniaminkami. Po 2:1, a nie 4:0. Poczekajmy.
Jeśli znowu się nie uda, to Paszulewicz także doczeka się szydery ze swoich złotoustych tyrad.
Trochę dystansu, bo w przeciwnym razie znowu na szpilu z Sosnowcem będzie 8.000 ludzi, a na następnych po 1.500. Czyli ilu jest prawdziwych kibiców?
Łukasz
30 marca 2018 at 12:50
Zaczyna się… Pompowanie balonika, coraz głośniejsze mówienie a awansie.
A ja powiem tak: Awans robi się punktami.
Punkty zdobywa się wygrywając mecze (wygrywając, bo remisując uzbieramy za mało do awansu).
Żeby wygrać mecz trzeba trzeba strzelić co najmniej jedną bramkę więcej niż przeciwnik. Tutaj są 2 opcje:
->Albo kiepski przeciwnik i średni GKS strzeli jedną czy dwie bramki i mecz wygra ( ale ta opcja się sprawdza na krótko, bo kiepskich drużyn w tej lidze jest za mało)
->Albo dobrze grający GKS, który nie boi się nikogo w tej lidze i strzela bramki. Czasem więcej, czasem mniej. Czasem też je traci. Taki jest sport. Ale, co najważniejsze, gra, walczy, widać że zostawia na boisku serce.
To co napisałem powyżej to banał, zgadza się, natomiast tylko tak można osiągnąć awans. Naszą rolą, rolą kibiców jest iść na szpil, zedrzeć gardło a nie biadolić w marcu „że jak wygramy, to szanse na awans wzrosną o kilkanaście %”
Proszę Was, nie pompujmy balonika, róbmy każdy swoje. Piłkarze grać, trener ich ustawiać a my pokażmy jakimi kibicami jesteśmy. A o awansie napiszmy jak już go osiągniemy, gwarantuje że radość będzie ogromna!
Pozdrawiam!