Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Wisła Kraków i jej plagi przed starciem z GKS-em. Sobolewski pod ścianą!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat meczu Wisła Kraków – GKS Katowice.

 

1liga.org – Zapowiedź 16. kolejki Fortuna 1 Ligi

Arka Gdynia – Lechia Gdańsk – to zdecydowanie najciekawiej zapowiadające się spotkanie 16. kolejki Fortuna 1 Ligi. Odra Opole o przełamanie powalczy z beniaminkiem z Warszawy. Wisła Kraków podejmować będzie natomiast GKS Katowice.

[…] Wisła Kraków – GKS Katowice, sobota 25 listopada, godz. 17:30

Wisła Kraków podejmować będzie GKS Katowice. Katowiczanie w ostatniej kolejce przełamali się i pokonali GKS Tychy. Teraz udadzą się do jaskini lwa, gdzie rywalizować będą z „Białą Gwiazdą”. Wisła jednak jak na razie zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli i na swoim stadionie odniosła trzy zwycięstwa, czterokrotnie remisowała i zanotowała jedną porażkę. Drużyna z Krakowa nad GKS-em ma aktualnie tylko dwa punkty przewagi. Katowiczanie przed tym spotkaniem wcale nie stoją więc na straconej pozycji.

 

polsatsport.pl – Wisła Kraków i jej plagi przed starciem z GKS-em. Sobolewski pod ścianą!

Sytuacja kadrowa i finansowa Wisły Kraków przed meczem wielkich firm Fortuna 1. Ligi z GKS-em Katowice przypomina sceny po ataku plag egipskich: kontuzje, zaległości płacowe, słabe wyniki, przez które kibice chcą głowy trenera Radosława Sobolewskiego. Jakby tego było mało, ze składu wypadł najlepszy strzelec Angel Rodado. Czy krakowianie poradzą sobie z „Gieksą”, której defensywa jest dosyć szczelna?

[…] Wisła Kraków nadal jest zespołem strzelającym najwięcej bramek w całej Fortuna 1. Lidze – ma ich 28, o dwie więcej, niż druga pod tym względem Arka Gdynia, która jest liderem stawki. Sęk w tym, że dorobek ten krakowska jedenastka wyśrubowała w dwóch dawnych, październikowych meczach z Resovią (4-1) i Zniczem Pruszków (6-2). Ostatnio strzelanie bramek jest dla niej nie lada mordęgą: bezbramkowo zremisowała z Lechią i Zagłębiem Sosnowiec, a znajdującemu się w strefie spadkowej Podbeskidziu strzeliła bramkę, ale sama straciła dwie!

Jakby tego było mało ze składu „Białej Gwiazdy” wypadł na kilka miesięcy najlepszy snajper Angel Rodado, który zerwał więzadła kolana, a Michał Żyro, który mógłby go zastąpić rehabilituje obolały staw kolanowy.

– Sprawa wygląda tak: Angel nam wypadł, ale są inni zawodnicy. Jest przygotowany Szymon Sobczak, który bardzo długo czekał na swoją szansę i jest przygotowany. Mamy też innych zawodników, którzy potrafią strzelać bramki, jak choćby Goku czy Miki Villar – robi dobrą minę do złej gry trener wiślaków Radosław Sobolewski, nad którym zgęstniały czarne chmury.

Spora część kibiców Wisły wywiera coraz większą presję na właścicielu i prezesie klubu Jarosławie Królewskim, nawołując do zwolnienia Sobolewskiego. Nie trafiają do nich argumenty, że głównie zawodzą piłkarze, a kolejne zmiany trenerów przy Reymonta nie przynoszą pożądanych efektów. Przekonali się o tym choćby Maciej Stolarczyk, Artur Skowronek, Petr Hyballa, Adrian Gula i Jerzy Brzęczek, których głowy spadły przed upływem roku, odkąd stery w klubie przejęła trójka ratowników: Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Królewski. Dokładnie rok odpowiedzialność za klub wziął na siebie prezes Królewski i na razie ma cierpliwość do trenera Sobolewskiego.

„Sobol” ustanowił już rekord ciągłości pracy w klubie, który dzięki misji ratowników dostał nowe życie. Pracuje od 418 dni i w 42 meczach zyskał średnią 1.76 pkt na mecz. Do tej pory palmę pierwszeństwa dzierżył Skowronek, który w 380 dniach, 34 meczach Ekstraklasy, punktował średnio 1,29.

Wiślakom kłopotów nie brakuje. Nie chodzi tylko o kontuzje. Lewy obrońca Jakub Krzyżanowski po nieudanych dla Polski MŚ do lat 17 czuł trudny trzech rozegranych tam spotkań, uciążliwej podróży. Po powrocie dostał dwa dni wolnego i dopiero razy trenował z zespołem. Gdyby nie te perypetie, byłby pewniakiem do zastąpienia kontuzjowanego Davida Junki.

Jakby tego było mało, pierwszy bramkarz Alvaro Raton w przerwie reprezentacyjnej musiał się udać do Hiszpanii, gdzie zasiadł na ławie oskarżonych, jest podejrzewany o napaść seksualną.

– Jeżeli chodzi o sprawy sportowe, to Alvaro wrócił, trenuje z nami. Te pozostałe kwestie nie mają wpływu na jego postawę w bramce – zapewnił trener Sobolewski.

Szkoleniowiec Wisły chwali GKS Katowice za bardzo twardą grę i szybkie, agresywne ataki.

– Musimy się też zabezpieczyć jak najlepiej przed stałymi fragmentami gry. Katowiczanie mają pięciu zawodników o wzroście ponad 190 cm – zauważył Sobolewski.

 

wislaportal.pl – Jedni i drudzy muszą… Wisła gra dziś z Gieksą

Wprawdzie krakowska Wisła jest niezmiennie najskuteczniejszą drużyną Fortuna I Ligi, mając na swoim koncie 28 zdobytych bramek, ale całkiem możliwe, że już do końca bieżącego roku radzić będzie sobie musiała bez swojego najskuteczniejszego strzelca. Kontuzja Ángela Rodado to niewątpliwie największy problem dla trenera Radosława Sobolewskiego, przed czekającym nas dziś meczem z GKS-em Katowice.

Hiszpan do siatki rywala trafił w rozgrywkach ligowych bieżącego sezonu dziewięciokrotnie i średnio co 131 minut. Co oczywiste zastąpić będzie go musiał Szymon Sobczak, który z dwoma golami i ze znacznie mniejszym od Ángela czasem przebywania na murawie ma aktualnie średni wynik zdobytych bramek na minutę wynoszący 142. Obydwaj mają można więc powiedzieć mocno podobny „minutnik”, ale liczby te to oczywiście nie wszystko. Tym bardziej, że w bieżącej rundzie choć Wisła ma na swoim koncie te wspomniane 28 goli, to na nasze nieszczęście trafienia nie rozkładają się równomiernie. Jeśli bowiem przypomnieć 6 bramek w meczu ze Zniczem, 5 w rywalizacji z Arką oraz 4 z Resovią, to jak widać aż 15 trafień przypadło nam na zaledwie trzy spotkania… Dwa ostatnie kończyliśmy zresztą już tylko bezbramkowo, zresztą meczów bez zdobytej choćby jednej bramki zanotowaliśmy w bieżącym sezonie już aż 5. Jak na 15 rozegranych spotkań daje to mimo wszystko mocno wygórowany wskaźnik. Przynajmniej jak na nasze ambicje i nadzieje.

Jak więc poradzić sobie bez najlepszego strzelca? Trener Sobolewski liczy, że ciężar zdobywania goli wezmą po prostu na siebie inni zawodnicy. I to fakt, że w Wiśle nie tylko Rodado potrafi zdobywać bramki, a sam trener na przedmeczowej konferencji prasowej wspominał – poza Sobczakiem – choćby Goku, czy Mikiego Villara, których spodziewać się można w wyjściowym składzie „Białej Gwiazdy”. A ten różnić się może od tego, do jakiego byliśmy ostatnio przyzwyczajeni. A mianowicie będzie on bardziej… polski. I to nie tylko jeśli chodzi o zamianę Rodado na Sobczaka. W trakcie przerwy na mecze reprezentacyjne Wisła rozegrała spotkanie sparingowe z Górnikiem Zabrze, w którym obok Marca Carbó grała dwójka Igor Sapała – Kacper Duda. I właśnie takiego środka pola spodziewać można się w dzisiejszym meczu. Ponadto pod nieobecność kontuzjowanego Davida Junki – na lewej obronie zagra zapewne Dawid Szot, a w konsekwencji oznacza to, że Wisła wyjść może na mecz z GKS-em z aż sześcioma Polakami w wyjściowej jedenastce… Taka sytuacja w bieżącym sezonie jeszcze nie miała miejsca.

Nie zmienia to natomiast faktu, że jak to bywa w pierwszoligowych rozgrywkach, na pewno czekają nas trudne zawody. GKS po niezłym początku sezonu, bo po sześciu kolejkach był wiceliderem, ostatnio nie ma najlepszej „passy”. Ostatnie sześć meczów katowiczan to zaledwie sześć zdobytych punktów oraz ledwie cztery zdobyte bramki, stąd też niezadowolenie z takich wyników wyraźnie okazują fani „Gieksy”, którzy mocno domagają się od klubowych włodarzy zmian na trenerskiej ławce. W tej materii trener Sobolewski z opiekunem katowiczan Rafałem Górakiem mogą podać sobie… ręce, bo obydwaj są „na cenzurowanym”. No i tym samym na tzw. „musiku”, bo co zrozumiałe mocno obydwaj potrzebują zwycięstw…

Komu ono przypadnie? Mimo coraz gorszej aury zachęcamy oczywiście do tego, aby zobaczyć to na żywo na stadionie. Nie wątpimy bowiem, że choć obydwie ekipy ostatnio nie dają swoim fanom zbyt wielu powodów do radości, to czeka nas ostra walka na murawie, na której wiślacy potrzebują naszego wsparcia!



Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Komu nie zależało, by zagrać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.

Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.

Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.

Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.

Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.

Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.

Mecz się nie odbył.

Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.

Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…

A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.

No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.

Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.

Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.

I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.

Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.

Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.

Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.

Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.

Kups!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Mecz z Jagiellonią odwołany!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga