Felietony
Wojna na Ludowym!
Wiadomo było, że początek rundy wiosennej będzie dla nas nie lada wyzwaniem. Trzy pierwsze mecze – wyjazd do Chojnic i Sosnowca, przedzielony spotkaniem ze Stomilem u siebie. Jesteśmy po dwóch spotkaniach i tak naprawdę zamiast rozjaśnić nam trzymiesięczne niewiadome – postawiły kolejne znaki zapytania.
Nie wiadomo jak całościowo oceniać mecze z Chojniczanką i Stomilem. Ilość punktów nie jest zadowalająca – zaledwie dwa oczka furory nie robią. Powiedzielibyśmy nawet, że lepiej by było raz wygrać i raz przegrać, ale fakt, że odebraliśmy punkty Chojnicom powoduje, że te dwa remisy są tyle wartościowe, co porażka w Chojnicach i wygrana ze Stomilem.
Trudno przewidzieć, jak będzie gra GieKSy wyglądała dalej i jakie rezultaty będziemy osiągać. Kwestie piłkarskie mocno się bowiem przeplatają z psychologicznymi, motywacyjnymi. Tak jak pisaliśmy – w kwestii typowej gry ofensywnej postęp jest u naszego zespołu aż nadto widoczny w temacie konstruowania akcji, szwankuje natomiast skuteczność. Pogorszyła nam się defensywa, która nie radzi sobie dobrze i gdyby nie ratunek Mateusza Abramowicza, to być może mielibyśmy zero po stronie zysków. No i przede wszystkim fakt, że GieKSa w którymś momencie przestaje grać. O ile w Chojnicach po części było to winą naszego zespołu, ale w większej mierze zasługą gospodarzy, to ze Stomilem stało się to wybitnie na własne życzenie – zamiast dobić wyjątkowo słabego przeciwnika, przestaliśmy atakować, a na koniec pozwoliliśmy, aby sam nas zdominował. W Chojnicach graliśmy przez 35 minut, ze Stomilem powiedzmy godzinę z kawałkiem.
W piątek czeka nas wojna i mecz o sześć punktów z Zagłębiem Sosnowiec. W przypadku wygranej gospodarzy, wyprzedzą nas oni w tabeli. Jeśli wygra GieKSa, to oddali się od sosnowiczan na komfortową odległość sześciu punktów. Jest więc o co grać, ale nie chodzi tu tylko o punkty, ale także o nastawienie na dalszą część rozgrywek. Pamiętamy przecież, jak to było za czasu Kazimierza Moskala – wiadomo – była ekipa hamulcowych, ale kto wie, czy pierwsze spotkania – przegrane z Sandecją i przede wszystkim u siebie z Okocimskim nie spowodowały lawiny zdarzeń, która doprowadziła do klęski zespołu w tamtym zestawieniu. Teraz mamy o co grać właśnie w tym kontekście, że wygrywając w Sosnowcu, nie tylko robimy sporą przewagę punktową, ale obniżamy morale i wiarę w sukces naszemu przeciwnikowi na następne spotkania. Pamiętajmy, że Zagłębie poniosło klęskę w Nowym Sączu, wcześniej w ostatniej minucie uratowało remis ze Stomilem, więc porażka z GieKSą może być tym momentem, który mentalnie wyłączy rywali z walki o awans. I dodajmy, że nie tylko my mamy trudny kalendarz – Zagłębie w następnej kolejce powinno grać z Górnikiem w Zabrzu, ale mecz został przełożony. Można więc już do końca marca ułożyć sobie naprawdę niezłą sytuację z rywalem, który na początku sezonu wydawał się najgroźniejszy.
Do tego jednak niezbędne jest zwycięstwo na Stadionie Ludowym. GieKSa pokazała naprawdę świetne momenty w obu pierwszych meczach, momenty godne zajmowania czołowych dwóch miejsc w tabeli pierwszej ligi. Nie zostało to jednak zdyskontowane wygranymi. O tym, nad czym trzeba popracować pisaliśmy już w innym felietonie – przede wszystkim trzeba utrzymać poziom przez całe spotkanie i wyzbyć się głupich błędów w obronie. Umówmy się – większość zespołów w tej lidze nie za bardzo umie atakować, więc utraty bramek często są po prostu na własne życzenie.
Możemy się zastanawiać, jak zestawi skład trener Jerzy Brzęczek. Za kartki wypada Alan Czerwiński i jest to ogromna strata, bo bardzo by się przydał w takim meczu. Zastąpić go może Adrian Frańczak, Damian Garbacik i Łukasz Pielorz. Jeśli trener wybierze wariant bardziej ofensywny, postawi na Frańczaka. Pielorz zagra jeżeli będziemy zabezpieczać defensywę, ale wtedy praktycznie tracimy skrzydło, bo Tomasz Foszmańczyk nie jest urodzonym bocznym pomocnikiem. Być może trener będzie kombinował z kwestiami ustawienia lewa/prawa i może nas czymś zaskoczyć.
Zastanawiamy się też czy po słabych występach Tomasza Wisio nie zastąpi Oliver Prażnovsky. Wisio nie ma udanego wejścia w GieKSę i pojawia się pytanie, czy dostanie szansę na Ludowym czy już szkoleniowiec postanowi inaczej.
Jeśli chodzi o zawodników ofensywnych, to raczej zmian się nie spodziewamy – wszyscy z pierwszej jedenastki spisali się w sumie bardzo dobrze.
Z Zagłębiem Sosnowiec spotkamy się w najnowszej historii czwarty raz i nie wygraliśmy ani jednego spotkania. Rok temu na Bukowej przegraliśmy, a w Sosnowcu po dramatycznym meczu przegraliśmy 1:2. To właśnie wtedy Zagłębie w ciągu kilku minut zrobiło to, co my powinniśmy zrobić teraz. Prowadząc 1:0 zrównaliśmy się punktami z rywalami. Po porażce tej przewagi zrobiło się sześć oczek.
Trochę (ale tylko trochę) Bozia oddała nam to w obecnych rozgrywkach. Co prawda GKS był na Bukowej lepszy, ale to rywale mieli w końcówce rzut karny, którego przestrzelił Sebastian Dudek.
Dodatkowym aspektem, w związku z którym warto wygrać to fakt, że to ostatni pojedynek pomiędzy GKS, Zagłębiem i Chojniczanką w tym sezonie. Wszystkie pięć dotychczasowych spotkań zakończyło się remisami. W przypadku wygranej (choć również i bramkowego remisu) będziemy mieli lepszy bilans bezpośrednich meczów z oboma rywalami – to zawsze jedno wirtualne oczko więcej na koniec sezonu.
Zagłębie Sosnowiec na logikę wydaje się rozbitym zespołem. Kwestia Piotra Mandrysza na jesieni, zwolnienie go przez szatnię, rządy piłkarzy w tejże szatni. Dodatkowo kompromitacja w Nowym Sączu. Wydaje się, że rywal chwieje się na nogach i trzeba zadać mu nokautujący cios. Wydaje się…
Natomiast dla wszystkich, którzy twierdzą, że Zagłębie jest podrażnione i wyjdzie podwójnie zmotywowane możemy powiedzieć, a GieKSa? Przecież to my powinniśmy byli wygrać dwa mecze, a dwa razy daliśmy sobie zabrać wygraną, z czego ze Stomilem w dość frajerski sposób. Więc kto tu ma być podrażniony? Zagłębie, które oddało mecz bez walki?
To nie znaczy, że przeciwnika należy zlekceważyć. Trzeba po prostu wyjść i zagrać swoje – jeśli tak będzie, chyba nie ma się czego obawiać. Zagłębie bywało już dużo lepsze w poprzednim oraz obecnym sezonie. Teraz to taka Rumunia w eliminacjach do MŚ…
No i pamiętajmy o słowach Adama Łopatko, trenera Stomilu Olsztyn, który powiedział, że kibice GieKSy lepiej dopingują i robią lepszą atmosferę od tych z Zagłębia. Mimo wszystko i na ten aspekt trzeba uważać, bo o ile kibice Zagłębia mają problem ze skompletowaniem młyna, to jednak – pamiętając, że jest to wróg – trzeba im oddać, żę w poprzednim listopadzie potrafili się na ten jeden mecz z GieKSą zmobilizować i stworzyli małe piekiełko. Tym bardziej było żal, że nie udało się wygrać.
Niestety zwyczajem jest, że pierdzący w stołek śmieszny urzędas na kilka dni przed meczem wydaje zakaz wpuszczenia kibiców gości – zarówno na mecz w Katowicach, jak i Sosnowcu. Nie chce nam się już komentować tej żenady, bo tak naprawdę wszyscy wiedzieli od miesięcy, że dokładnie tak się stanie.
Liczymy na bardzo dobrą grę piłkarzy, sensowny skład i ustawienie i przede wszystkim dobry poziom przez cały, a nie tylko część meczu.
Tylko trzy punkty z Zagłębiem!
Piłka nożna
Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl
Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.
Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.
Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.
Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.
Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.
Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.
Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.
Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂
Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.
Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.
Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.
Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉
Felietony
I co, niedowiarki?
Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.
Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić. Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.
O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.
Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.
Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.
Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.
Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.
Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.
Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.
W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?
Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.
Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.
Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.
Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.
Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.
Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.
O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!
Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.
Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.
GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.
Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.
A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.
Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.
Galeria Piłka nożna
Coraz bliżej… Narodowy
Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski.



Łowca Hanysow
15 marca 2017 at 15:22
Jazda kurwami na Ludowym !!!! Pokażemy wam Hanysy gdzie wasze miejsce
Greg
15 marca 2017 at 15:26
Ty kurwa gorolu co najwyżej możesz swojemu koledze obciągnąć
Po szalu albo nastawić dupe tej drugiej kurwie z warszawy
Jarosław
15 marca 2017 at 15:42
Ty łowco z patologicznego syfnowca dostaniecie łomot i na zawsze w pierwszej lidze. Stadion ,,ludowy,, faktycznie lata 60-siąte. INO GIEKSA.
Łowca Hanysow
15 marca 2017 at 15:43
Jebać was w mordę chu ???????????? Gieksa i aASa dostaniecie w piątek kutasa buda buda łańcuch pies Katowice Katowice gejkaes
Łowca Hanysow
15 marca 2017 at 15:46
Redaktorku nie wiem co ćpasz ale ogarnij dupę bo pier farmazony my już się mobilizujemy cioty 3 punkty zostają w Sosnowcu pogudzcie się z tym panienki z Katowic ????????????
Berol
15 marca 2017 at 16:06
wypierd… błaznie lody warszawiakom robic . Tylko zwyciestwo nad tym smiesznym klubikiem by uciszyc ryje takim własnie cwaniakom . Dadza nasi rade 🙂
Łowca Hanysow
15 marca 2017 at 16:13
Wy cioty byłem na waszym słynnym blaszoku wygląda jak bym wchodził zamiast na trybunę to do marketu ???????????????? a te ogrodzenie jak w więzieniu Gejksa może za 6 będziecie mieli nowy stadion o ile go nie zakopia waszym pseudo gwiazdą łącznie z chłopaczkiem juźwiakiem nużki będą się trzasły zgotujemy waszym piłkarzyki piekło!!!!
Berol
15 marca 2017 at 17:18
no i na blaszoku pewnie chciałes łowic hanysów:)moze i byłes z przyczajki zobaczyc 3 razy pewnie w trakcie szpilu pieluchy zmieniajac by cie ktos nie obczaił ,dobra wez nie cpaj misiek bo ci szkodzi i potem sny ci sie z realem pieprza a teraz juz spieprzaj na swe forum synek 🙂
Jooo
15 marca 2017 at 18:15
Gorole czemu po raz kolejny piszecie do wojewody ze się boicie nas wielkiej Gieksy heh śmieszni jesteście patalachy
MilowiceZS
15 marca 2017 at 18:43
Znowu bedzie katowicki fc gornika plakal ze przegrali jak zwykle z Wielkim Zaglebiem.
Łowca Hanysow
15 marca 2017 at 20:29
Milowice zs dokładnie będą płakać bo foszmańczyk wisio juźwiak to cioty jebane są za dużo gejksa gwiazdorzy trzeba im dojebac z 2 lub 3 bramy to się nie będą psnoszyc nie zapomnę tego zachowania piłkarzy Gieksy na naszym stadionie w kierunku naszych kibiców i gieksa zostanie zmieszana u nas z błotem a straszyć to sobie możecie wruble a nie nas kibiców Zagłębia że nam barwy skroicie
Łowca Hanysow
15 marca 2017 at 20:34
Jooo my się was nie boimy sami piszecie że nas chcecie skroic więc zapraszamy żywi nie wyjdedziecie z Sosnowca bo już chłopaczek od was się sprzedał że będziecie jeździć i kroić barwy hahahaha chyba na wózkach inwalidzkich pizdeczki górnika
Marcin
15 marca 2017 at 21:47
zagłębie sosnowiec prostytutka legii warszawa, pionki dla warszawki hehehe..
Marcin
15 marca 2017 at 21:51
.. w sumie to nawet szkoda pisać na temat tych goroli bo to typowe wieśmaki a jeden z nich tu trochę się popisał, teksty typowe dla jakiegoś niedorozwoju !
Jarosław
15 marca 2017 at 22:18
łowco komarów boli wpierdol od sandecji. wielkie pany przyjechały do nowego sącza. łowco idź lekcje odrób i napisz zwolnienie z wf-u
yno GieKSa
15 marca 2017 at 22:26
No no no – zagłebie dostanie 1-4, „3” pewne punkty dla K.A.T.O.W.I.C.
jazda z k#$%@*! GieKaeS, jazda z k&%#@*^!!!!!!!!!!!!
stadion za mały żeby pomieścić KATOWICKICH KIBICÓW ………
podzro z Pszczyny
Aro
Greg
16 marca 2017 at 15:35
Ten łowca komarów to serio taki przyjebany. Czy udaje chyba jednak nie udaje mentalność goroli jebac ich w piątek tylko zwycięstwo
Łowca Hanysow
16 marca 2017 at 16:32
Greg to się okaże jutro kto kogo będzie iebał
Jaca
17 marca 2017 at 06:25
Naucz sie gorolu pisać po polsku, jak żes jest taki anty-hanys
Jaca
17 marca 2017 at 06:46
niy pisze sie „wruble” yno „wróble”, niy „pogudźcie” yno „pogódźcie”, niy „nużki” yno „nóżki”. Niy znosz swojigo jynzyka, ciulu?
Jaki katowicki fan club Górnika? Pogiyło cie?
FCB i GKS!
PAOLO
17 marca 2017 at 11:58
Heja.
ZS po co się napinacie na forum GIEKSY.
Dzisiaj pójść na stadion i kibicować.
ps. Zagłębie nie chce wejść w tym sezonie do ekstraklapy. Nie chce miasto więc Gieksiarze macie jednego rywala do awansu mniej.
ps. ZNOWU REMIS 1:1 😉
tombotleg
17 marca 2017 at 15:27
Jak ktoś może nie chcieć awansować do ekstraklapy?, weź nie pierdol chopie, wieczorem zobaczymy kto bardziej chce hehh, 1-2 do GieKSY !!!.