Hokej
Wymęczone zwycięstwo w Nowym Targu
W ramach 35. kolejki THL zmierzyliśmy się w wyjazdowym starciu z Podhalem Nowy Targ. Spotkanie sensacyjnie zakończyło się dopiero po serii najazdów, a katem Szarotek został Benjamin Sokay.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szybkiej próby zdobycia bramki, ale to gospodarze jako pierwsi oddali groźne uderzenie za sprawą Tomasika. Dosłownie chwilę później mogliśmy wyjść na prowadzenie po akcji 2 na 1, ale w bramce czujność zachował Horawski. Niespodziewanie na prowadzenie jako pierwsi wyszli gospodarze za sprawą Saroki, który strzałem między nogami pokonał Murraya. Chwilę przed power break’iem szansę na wyrównanie mieli Norberg i Wronka, ale ich strzały z łatwością wybronił Horawski. Kolejne minuty obfitowały w wiele niedokładnych zagrań i grę w środkowej tercji, ale to ponownie gospodarze byli bliżej strzelenia kolejnej bramki. Murray najpierw obronił strzał Jarczyka, a chwilę później ponownie musiał ratować nas przed stratą bramki, fantastycznie broniąc strzał z koła bulikowego. W ostatnich sekundach pierwszej tercji bramkę wyrównującą mógł zdobyć Michalski, ale refleksem ponownie wykazał się bramkarz gospodarzy. Pierwszą tercję zakończyliśmy z sensacyjnym wynikiem.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od kary Runnesona, która obyła się bez konsekwencji dzięki czujności Murraya. Najbliżej zdobycia wyrównującej bramki w 25. minucie był Anderson, ale jego strzał z najbliższej odległości wyłapał Horawski. W miarę upływu kolejnych minut nasza drużyna łapała wiatr w żagle i oddawała kolejne groźne strzały na bramkę gospodarzy. W 27. minucie meczu w sytuacji sam na sam z naszym bramkarzem znalazł się Wielkiewicz, ale jego strzał fantastycznie zatrzymał Murray. Po zakończeniu drugiego power break’a nieustannie napieraliśmy na bramkę gospodarzy, ale to Podhale ponownie stworzyło sobie lepszą sytuację, w bramce po raz kolejny czujność zachował Murray. W samej końcówce drugiej odsłony szanse na wyrównanie w sytuacji sam na sam miał Dupuy, ale przegrał on pojedynek z Horawskim.
Trzecią tercję zaczęliśmy od przewagi przeniesionej z drugiej tercji, w której oddaliśmy grad strzałów na bramkę Horawskiego. Najbliżej strzelenia bramki wyrównującej był Koponen, ale bramkarz gospodarzy w dalszym ciągu bronił jak w transie. Kolejne minuty były kopią pierwszej i drugiej tercji, w bramce gospodarzy fantastycznie bronił Horawski niwelując wszystkie próby naszych zawodników. W 51. minucie spotkania sposób na bramkarza gospodarzy finalnie znalazł Pasiut, strzelając po krótkim słupku bramki Horawskiego. Ostatnie 10 minut nie przyniosło rozstrzygnięcia spotkania i sensacyjnym wynikiem zakończyliśmy 60 minut gry.
W dogrywce nasz zespół nie był w stanie znaleźć sposobu na Horawskiego i po 5 minutach dogrywki wynik pozostał bez zmian. Wynik spotkania w rzutach karnych ustalił Benjamin Sokay.
Podhale Nowy Targ – GKS Katowice 1:2 k. (1:0, 0:0, 0:1, 0:0 d., 2:3 k.)
1:0 Marat Saroka (Filip Wielkiewicz) 8:06
1:1 Grzegorz Pasiut (Patryk Wronka, Bartosz Fraszko) 50:44 , 5/4
1:2 Benjamin Sokay 65:00 PK
Podhale Nowy Targ: Bizub, Horawski – Tomasik, Mrugała, Worwa, Słowakiewicz, Wielkiewicz – Michalski Ja., Horzelski, Serhiienko, Moś, Saroka – Wikar, Sitnik, Żółtek, Malasiński, Jarczyk – Bury, Bochnak, Chyrkin, Kamiński, Bryniarski.
GKS Katowice: Murray, Kieler – Englund, Runesson, Wronka, Pasiut, Fraszko – Verveda, Norberg, Dupuy, Sokay, Mroczkowski – Koponen, Varttinen, Magee, Anderson, Michalski – Maciaś, Dawid, Kallionkieli, Salituro, Ja. Hofman.
Felietony Piłka nożna
Plusy i minusy po Rakowie
Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.
Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.
Plusy:
+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.
+ Jędrych i Klemenz
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.
Minusy:
– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.
– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.
– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.
Podsumowanie:
GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.
To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.
Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.
GieKSiarz
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSy w Częstochowie
W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.


Najnowsze komentarze