Dyrektor sportowy Tadeusz Bartnik pojawił się w GieKSie na początku listopada 2017 roku. Kibice z ciekawością przyglądali się poczynaniom byłego piłkarza w nowej roli. W pewnym momencie pojawiło się zniecierpliwienie brakiem transferów i… wtedy Bartnik wyciągnął prawdziwego asa z rękawa – zwolnił trenera Piotra Mandrysza.
Nasz redaktor Błażej niedawno spotkał się z dyrektorem i podczas prawie godzinnej rozmowy poruszył wiele tematów. Z wywiadu dowiecie się, jak współpracowało się Bartnikowi z Mandryszem, skąd pomysł na zmianę szkoleniowca, czy możemy spodziewać się nowych transferów, co zadecydowało o tym, że Spicic nie został naszym zawodnikiem i wiele innych. Ba, zajmiemy się także kwestią filmu ze zgrupowania, na którym widać piłkarzy źle technicznie wykonujących ćwiczenia na siłowni. Zapraszamy do lektury.
GieKSa.pl: W jednym z wywiadów mówił pan o kilkudziesięciu celach, które postawiliście sobie z prezesem Janickim. Ile z tego udało się zrealizować?
Tadeusz Bartnik: Te cele to były rzeczy, które trzeba było załatwić w ciągu jednego, dwóch tygodni, a niektóre z nich w dłuższej perspektywie czasowej. Część z nich dopiero przed nami. Realizujemy po kolei rzeczy, które sobie założyliśmy. Priorytetem było stworzenie drużyny, co do której będziemy przekonani, że podoła ona walce o najważniejszy cel, jaki jest oczekiwany przez miasto i kibiców. Pierwsza drużyna była priorytetem, ale ważnymi elementami były sprawy bieżące w zależności od cyklu, w jakim klub się znajduje. Takim elementem było np. zamknięcie roku finansowego 2017 i budżet na 2018, stworzenie wniosków o dofinansowanie, czy też omówienie warunków funkcjonowania „Akademii Młodej GieKSy” w połączeniu z pierwszą drużyną seniorów.
Coś pana jeszcze zaskakuje w klubie, czy już na spokojnie ze wszystkim się pan zapoznał?
Bardziej bym powiedział, że my codziennie odkrywamy nowe rzeczy. Uczymy się na bieżąco, a każde problemy są dla nas wyzwaniem, które na bieżąco chcemy regulować. Jestem już chyba zbyt dojrzały, by mówić, że coś mnie zaskakuje.
W jakim stopniu wasze plany w obrębie pierwszej drużyny pokryły się z tym, co mamy teraz?
Przy zmianie trenera nastąpił okres, który spowolnił nasze działania. Trener chciał każdego zawodnika zweryfikować i sprawdzić w założeniach, które były wymagane. Pewne rzeczy przez taką sytuację były dla nas niewiadomą nawet w dużej mierze do powrotu z obozu. Okres weryfikacji musiał trwać trochę dłużej, trener poznawał zespół, odkrywał karty i wytyczał nam cele w działaniu. W odpowiedzi na to dokonaliśmy dwóch transferów, pracujemy nad jeszcze jednym i chcemy zrealizować go do końca okienka transferowego. Pracujemy również nad tym, by kadra nie była nadmiernie rozbudowana. Okres weryfikacji był mocno spóźniony i jasne jest, że pewne rzeczy nie były przeprowadzone tak, jakbyśmy tego chcieli. Na bieżąco dostosowywaliśmy się do okoliczności, które nas spotykały.
Zmiana trenera – wiele osób twierdzi, że była zbyt późno przeprowadzona.
Jeżeli ma być dokonana zmiana, to dla mnie musi ona przekonywać wszystkich, to nie mogą być kosmetyczne zmiany pod publiczkę. Taka decyzja musi pomóc spełniać koncepcję, jaką sobie założyliśmy. Czas zmian nie był złośliwością w stosunku do trenera Mandrysza. Zmiana nastąpiła w momencie, gdy pojawiła się osoba, która może nam pomóc w realizacji naszej wizji prowadzenia klubu i zespołu. Wiem, że zmiana była bolesna dla trenera, bo również i dla mnie nie była to łatwa sprawa. Decyzja, która została podjęta, nie miała być popularna, ale ma się obronić w dłuższej perspektywie czasu. Podjęliśmy ryzyko i będziemy za nie w pełni odpowiadać.
Czy może Pan potwierdzić, że GieKSa szykowała się do tej zmiany już wcześniej i była po zaawansowanych rozmowach z trenerem Marcinem Kaczmarkiem na koniec 2017 roku?
Przyglądaliśmy się różnym opcjom i to nie dlatego, że miała koniecznie nastąpić zmiana za trenera Mandrysza. Wychodzę z założenia, że klub na pewne sprawy powinien być przygotowany. Naszkicowaliśmy koncepcję i byliśmy gotowi do ewentualnych zmian, ale nie było w tamtym okresie osoby, która by nam pasowała. Gdyby taka osoba się nie pojawiła, to takich zmian byśmy nie przeprowadzali na siłę. Wybór trenera Paszulewicza pokazuje, że wcześniejsze tematy nie były na tyle interesujące albo dla naszego klubu, albo dla drugiej strony. Przy tej zmianie chcieliśmy zachować minimum moralności i nie rozmawiać z trenerem w momencie, gdy miał kontrakt w Grudziądzu.
Zmiana trenera według niektórych plotek miała być również efektem słabych relacji na linii trener Mandrysz – dyrektor Bartnik. Jakie były relacje między wami?
Muszę temu zaprzeczyć, bo rozmowa z trenerem była od początku konstruktywna, ze zrozumieniem podchodziliśmy do swoich argumentów. Sam aspekt konfliktu nie wchodzi w grę. Z mojego punktu widzenia do samego końca moje relacje z trenerem były dobre. Trener może mieć inne zdanie i może czuć się zawiedziony moją osobą, ale ja żadnych zarzutów do trenera nie mam. Trener dał mi się poznać, jako osoba bardzo otwarta, a współpracę z nim bardzo sobie cenię. W pełni akceptowałem punkt widzenia trenera Mandrysza w ramach jego koncepcji prowadzenia drużyny. Jego wybory były logiczne i wspierałem je.
Ile prawdy jest w plotkach, że klub wybierał pomiędzy kosztami: zwolnienia trenera lub rozwiązania kontraktu Grzegorza Goncerza?
Ciężko ująć to w takie zero-jedynkowe parametry. Rozwiązanie umowy, czy to z trenerem, czy zawodnikiem wiąże za sobą koszty. Byli zawodnicy, którzy byli postawieni poza nawias drużyny i myśleliśmy nad tym, kogo możemy pożegnać w momencie, gdy taki zawodnik nie będzie funkcjonować w drużynie. Poza tym nawiasem byli zawodnicy, którzy wydają się wartościowi na papierze. Zobaczymy, czy opinia trenera Mandrysza pokryje się z opinią trenera Paszulewicza. Grzegorz Goncerz nie dostał propozycji rozwiązania kontraktu z naszej strony.
Skoro jesteśmy przy kontraktach, to jaki jest plan na lato i przerwę gdzie ¾ piłkarzy ma koniec kontraktu?
Na pewno jest już czas, by o tym myśleć. Pracujemy w kilku płaszczyznach i jedną z nich jest kadra zespołu w nowym sezonie. Trzeba jednak pamiętać, że jest wiele zmiennych i niewiadomych, wiec nie da się w 100 proc. teraz określić drogi, jaką będziemy chcieli podążać. Chcieliśmy, by trener miał pełny przegląd kadry i by każdy miał szansę u nowego szkoleniowca. Nowi zawodnicy na pewno już są dobierani pod nowego trenera i nowy sezon. Rewolucji w tym momencie nie mogło być, a też chcielibyśmy przygotować zawodników do funkcjonowania w koncepcji nowego trenera i runda wiosenna będzie ostateczną weryfikacją dla większości zawodników. W mojej ocenie podstawą sukcesu jest stabilność i robienie 8-10 zmian w tym okresie, na pewno takiej stabilności nie zapewni.
Kibice powiedzą w odpowiedzi na te słowa: „Dlaczego trzymamy zawodników, którzy przez wiele lat tego sukcesu nie osiągali, a ostatnio koncertowo przegrali swoją szansę, posiadając dużo lepszą pozycję wyjściową w tabeli?”
Dlatego, że okres rozliczenia nastąpi w czerwcu. Teraz musimy uniknąć kosztów związanych z rozwiązaniem kontraktów oraz zobaczyć, jak poszczególni zawodnicy będą funkcjonować w systemie gry trenera Paszulewicza.
Zgodzi się pan z opinią, że na razie działa pan trochę zachowawczo? Niejako na alibi, jeśli chodzi o kadrę i przeprowadzane zmiany?
Według mnie ta teza się nie broni. Gdyby tak było, to dla mnie najbezpieczniej było pozostawić na stanowisku trenera Mandrysza i zgodzenie się na jego plany transferowe, a następnie mówienie, że przecież to nie ja zatrudniałem trenera Mandrysza i w sumie nie ja odpowiadam za wynik. Podjąłem największe możliwe ryzyko. W takiej sytuacji chyba nie ma żadnego działania na alibi. Do tego dochodzi kwestia transferów. Mamy koncepcję, jacy zawodnicy są nam potrzebni. Rozmawialiśmy z wieloma zawodnikami, ale ci, którzy pasowali nam pod koncepcję i umiejętności, jakich potrzebujemy, niekoniecznie wpisywali się w ramy finansowe, jakimi dysponujemy. Musimy brać odpowiedzialność za budżet. Nie stać nas na to, by na przełomie rund dokonywać zmian, które pokazałby większą odwagę w kwestii transferów i nowych zawodników. Musimy też pamiętać, że wybór zawodników w zimie jest mocno ograniczony. Przede wszystkim chyba niewielu zdaje sobie sprawę z tego, ile kosztuje rozwiązanie umów z zawodnikami. Stabilność kontraktowa daje zawodnikom bardzo silną pozycję przy równocześnie bardzo słabej pozycji klubu.
Sporo kontrowersji wśród kibiców wywołał filmik ze zgrupowania w Turcji, gdzie piłkarze ćwiczyli na siłowni i zdaniem wielu technika wykonywania ćwiczeń nie sprzyjała budowaniu formy, a wręcz mogła prowadzić do kontuzji.
Nie oglądałem tych filmików, bo nie funkcjonuję na poziomie mediów społecznościowych, mam sporo innej pracy. Uznaje, że skoro wybraliśmy trenera i zaufaliśmy mu, to on dobiera sposób pracy i jest to robione właściwie. Obciążenia są monitorowane i odpowiednio dobierane przez profesora Jastrzębskiego. Co do sposobu wykonania i techniki, to wydaje mi się, że trzeba by było wejść szerzej, a nie patrzeć jedynie na filmik. Jeśli jednak jest ktoś, kto ma wiedzę na temat ćwiczeń i techniki ich wykonania, to zapraszam do kontaktu. Chętnie skonfrontuję tę wiedzę i wysłucham, co taka osoba ma do powiedzenia, bo wiem, że nie jesteśmy nieomylni. Okres przygotowawczy przeszliśmy bez żadnego urazu i wszyscy zawodnicy są gotowi zajęć.
Marchewka, Tabiś i Kunka z Rozwoju trenowali z GieKSą. Proszę powiedzieć, jak wygląda sytuacja z tymi zawodnikami, jeśli chodzi o ewentualne zakontraktowanie ich w GieKSie?
Rozmowy o ich kontrakcie w GieKSie, jak i rozmowy z Rozwojem mogą toczyć się teraz, a mogą również w czerwcu. Jeżeli są zawodnicy, których poziom indywidualny ociera się o reprezentację ich rocznika bądź też są w tej reprezentacji, to uważamy, że warto się im przyjrzeć. Zależy nam na współpracy z klubami z regionu i chcemy sprawdzać takich zawodników w ramach drużyny o wyższym poziomie. Dzięki temu możemy zbadać potencjał tych zawodników i wybrać dla nich najlepszą drogę. Jeśli zawodnik gra na poziomie II ligi i łapie dużo minut, to dla niego na ten moment lepiej będzie grać w Rozwoju, ale nie jest powiedziane, że za trzy miesiące najlepszą dla nich decyzją nie będzie podpisanie kontraktu z GKS-em. Przyjęcie takiego zawodnika do naszej drużyny, teraz gdy nie posiadamy rezerw minimum na poziomie III ligi, byłoby niewłaściwym krokiem w rozwoju tych chłopaków. Chcemy się im przyjrzeć, by zobaczyć, czy oni są gotowi na rywalizację w drużynie I ligowej, jaki jest ich potencjał i ewentualnie, jak szybko mogliby zacząć funkcjonować w pełni w nowej drużynie.
Czy były jakieś rozmowy między klubami? Jak teraz pan ocenia takie rozmowy, bo w przeszłości różne były relacje?
Rozmowy z Rozwojem są prowadzone niezależnie od zawodników. Chcemy znaleźć odpowiednią formę współpracy, która będzie korzystna dla obu stron. Pokłosiem tych rozmów są właśnie treningi dla młodzieży Rozwoju.
Co dalej z brakiem rezerw?
Z uwagi na okres, w jakim jesteśmy, to ewentualną reaktywację rezerw musimy wstrzymać do wakacji. Mam nadzieję, że w większym stopniu uda nam się teraz ruszyć z planem organizacji meczów w trakcie sezonów. Takie spotkania pozwolą na to, by utrzymać zawodników w grze.
Dalibor Volas według informacji prasowej był już wcześniej na celowniku GieKSy. Dlaczego trafił więc tak późno do zespołu?
Mieliśmy konkretne rozmowy wcześniej z tym zawodnikiem. Pasował nam pod względem umiejętności od początku, ale nie udało nam się znaleźć porozumienia finansowego. Porozumienie znaleźliśmy na początku lutego i dlatego zawodnik do nas trafił.
Komunikat na temat Spicicia był lakoniczny. Dlaczego mu podziękowano?
Dlatego, że najlepsza weryfikacja dla zawodnika jest wtedy, gdy możemy go zaobserwować na tle naszej grupy w treningu i w grze sparingowej. Ma wtedy narzucone przez trenera pewne zadania i założenia taktyczne. Zawodnik pokazał się z dobrej strony w sparingu, jeśli chodzi o ofensywę, ale dla nas najważniejsza jest w tej chwili defensywa. Kilka argumentów zadecydowało o tym, że zawodnika nie ma w klubie.
Dlaczego w okresie przerw GKS nie robi treningów dla zdolnej młodzieży z innych klubów tak jak np. w Górniku Zabrze?
Pracowaliśmy nad taką koncepcją już w zeszłym roku. Na ten moment nie udało nam się tego wdrożyć z różnych względów. Na teraz skupiliśmy się nad przeglądem naszej kadry młodzieżowej w akademii i to był nasz priorytet. Mamy wyselekcjonowaną grupę zawodników, których chcemy mieć pod obserwacją przez tę rundę. Zorganizujemy w przerwie letniej testy w klubie dla tej grupy. Plan mamy przygotowany, jak to zrobić. Nie chcieliśmy robić jednak tego w sposób „sztuka dla sztuki”, a tak mogłoby to wyglądać w tym momencie ze względu na dużą ilość innych spraw, które były ważne dla nas. Na tę chwilę nie da się w ogóle zestawić GKS-u i Górnika pod kątem możliwości wykorzystania tego instrumentu. Górnik ma do dyspozycji centralną ligę juniorów oraz rezerwy w III lidze, a do tego jest w ekstraklasie. Zainteresowanie zawodników będzie szło w kierunku klubów, które mają przygotowaną organizację. My musimy do tego wrócić, by pokazać, że jesteśmy konkurencyjni, ale do tego potrzebujemy albo awansu do ekstraklasy, albo ogromnych inwestycji. Potrzebujemy stworzyć odpowiednie mechanizmy do rozwoju zawodników, którzy zechcą kształtować świadomie umiejętności w klubie. Pamiętajmy, że teraz dany zawodnik ma do wyboru – szkółki z ekstraklasy, bardzo dobre szkółki lokalne, a nawet opcje wyjazdu za granicę.
Jakie to jest dla pana doświadczenie, gdy dyrektor spotyka w szatni Dawida Plizgę, z którym wcześniej grał na boisku?
Na pewno dla mnie osobiście jest to trudna relacja. Trzeba zbudować teraz relację zawodową, a nie koleżeńską. W stosunku do zawodników, których się znało i było na innej stopie, jest to drobna trudność, ale trzeba sobie umieć z tym radzić.
Przed nami nowa runda czego się pan spodziewa?
Na pewno będzie to trudna runda, szczególnie po zmianach, jakie dokonaliśmy z trenerem. To ja najbardziej odpowiadam za kształt tego, co będziemy oglądali. To będzie najtrudniejszy okres w moim życiu. Osobiście oczekuję od zawodników na boisku większej agresji i dyscypliny w defensywie. Uważam, że te rzeczy będą zauważalne w naszej grze na wiosnę. Najważniejsze będzie dla mnie przekonanie się, realizujemy kierunek, jaki wybraliśmy.
Pana zaskoczyły zmiany u rywali?
Jeśli chodzi o ścisłą czołówkę, to zmiany pokazują, jaki potencjał jest w niektórych klubach, jeśli chodzi o finanse. To się przekłada na aktywność transferową i sięganie po ciekawszych zawodników.
Chciałby pan coś przekazać kibicom?
Dla mnie kibice mogą być tym elementem, który może bardzo pomagać nam, a odbierać bardzo wiele przeciwnikom. Pamiętam kibiców w najtrudniejszym momencie dla tego klubu. Zachowywali się wtedy wspaniale i mieli ogromne zrozumienie dla sytuacji. Mam nadzieje, że na wiosnę właśnie w taki sposób będą nam pomagać, że zauważą elementy, które przywrócą im większą nadzieję w tę drużynę.
Rozmawiał: Błażej.
Mecza
26 lutego 2018 at 20:07
Uważam że nie ma dużej różnicy w poziomie 1 i 2 ligii co najlepiej pokazują beniaminkowie dlatego lepiej wstawić od razu do 11 młodego z Rozwoju i niech gra zamiast czekać aż nam najlepszych ktoś sprzątnie. Oni nie czekają tylko na GKS. Oni mogą grać tylko lepiej w przeciwieństwie do 50% naszej kadry. Jestem ciekawy tej żelaznej defensywy której małolaci wklepali 3 bramki w sobotę. Pytanie o poziom sparingpartnerów w Turcji lub też się okaże że zaczniemy grać w maju bo na śniegu i w błocie nie potrafią a takie będą warunki w najbliższych tygodniach.
Koko
26 lutego 2018 at 20:26
Ktos by sie jeszcze przydal
Irishman
27 lutego 2018 at 09:10
„Podjąłem największe możliwe ryzyko.”
Nie! Największe możliwe ryzyko to byłoby wyczyszczenie szatni już teraz! Wiem, że zimą to trudne ale jeśli chcemy coś w końcu osiągnąć, to nie możemy ciągle powielać tych samych błędów licząc naiwnie, że może w końcu się uda. A takim błędem, powtarzanym od lat są te letnie rewolucje w składzie.
Irishman
27 lutego 2018 at 09:18
Jeśli gangrena toczy organizm, to zmiana lekarza niewiele da bez pozbycia się chorej tkanki.
A to właśnie zrobił dyrektor Bartnik. I nie jest to żadne ryzyko z jego strony! Bo łatwiej rozwiązać jeden kontrakt niż kilka, a latem zawsze będzie mógł powiedzieć – nie mogłem nic zrobić, nie było nas stać na rozwiązanie kontraktów z piłkarzami.
I naprawdę z całego serca chciałbym się mylić w tej mojej ocenie!
Mecza
27 lutego 2018 at 11:04
@Irishman, ale to prawda. Rozwiązanie kontraktu np. z Goncerzem to jego pensja x 18 bo niby dlaczego ma zrezygnować z kasy która mu się należy. Do tego wykupienie zawodnika np. Marchewki i pensja dla niego. Licząc lekko robiąc wymianę 1 zawodnika na innego zawodnika to koszty około 800tys a ty chcesz zrobić wietrzenie natychmiast dużej ilości zawodników przy budżecie 7mln na cały rok. Policz to sobie. Do tego nie ma żadnej pewności że przyjdą lepsi, to nie FM.
Irishman
27 lutego 2018 at 17:33
@Mecza, kontrakt Goncerza to jest akurat jeden z „kwiatków”, pozostawionych w klubie przez poprzedników (tak jak np. rozwiązanie rezerw). Nic z tym nie zrobisz, więc trzeba po prostu przeczekać jak grypę.
Ale tez niech dyrektor Bartnik nie gada, że pożegnanie Mandrysza to było „maksymalne ryzyko”!!! Odwrotnie, właśnie pozostawienie Mandrysza to byłoby ryzyko, a jeszcze spełnienie jego postulatów transferowych to właśnie maksymalne! Ale kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa! Tymczasem my moim zdaniem wywiesiliśmy biała flagę. I spokojnie dyrektor wybroni się z tej decyzji, mówiąc, ze nie miał innego wyjscia, ze tego przecież chcieli kibice itp. itd.
I powtórzę raz jeszcze – bardzo chciałbym się tu mylić! BAAARDZO!!!!!
qqqq2
2 marca 2018 at 12:15
Już się bałem, że Irishman nie skomentuje, uff