Dołącz do nas

Felietony

Wyższy stopień waleczności

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Na mecz z Bytovią udawaliśmy się z zainteresowaniem – co dalej. Spotkanie z Chrobrym nie przekonało nas o niczym, poza tym, że na tamten moment zawodnikom zachciało się trochę przygryźć trawy, co było widać jak na dłoni, w porównaniu z poprzednimi meczami. Wielokrotnie mając doświadczenie, że jeden, dwa, trzy mecze, a nawet cała runda o niczym jeszcze nie świadczy (a często jedynie zaciemnia obraz), sceptycznie podchodziliśmy do pojedynku z Bytovią, ale jednocześnie z nadzieją, że jednak jakiś trend na stałe się stworzy – trend walki i przyzwoitej gry.

Jeśli mielibyśmy jakoś odnieść wczorajszy mecz do tego zeszłotygodniowego, moglibyśmy powiedzieć jedno słowo – kontynuacja. Jeśli chodzi o kwestie piłkarskie, to można mieć trochę uwag (i do tego dojdziemy), ale to co najważniejsze – czyli walka – była i to na wysokim poziomie. Niby nic, a trzeba powiedzieć, że właśnie dzięki walce i pewnemu nastawieniu mentalnemu, udało się strzelić drugiego gola. Oglądajcie sobie do znudzenia bramkę Kędziory. Starszy chop zrobił wszystko, żebyśmy akurat teraz…nie wytykali mu wieku. Na sprincie poszedł do kontry przy defensywnym rzucie rożnym, był szybszy od wszystkich przeciwników, dzięki czemu znalazł się w takiej pozycji, że strzelenie gola było formalnością. Ale do tej akcji szybko poszli również Cerimagić i Frańczak. Również na szybkości.

Umówmy się, że w analogicznej sytuacji taka akcja w poprzednich meczach byłaby mało realna, a w takim spotkaniu z Odrą Opole – niemożliwa. Wtedy zawodnicy byli przyspawani do murawy niczym te piłkarzyki na świetlicy. Tutaj był ciąg na bramkę, a to zachowanie Kędziory przyznajmy – było znakomite i klasowe.

Sam mecz jakoś specjalnie nie zachwycił w naszym wykonaniu, ale w żadnym wypadku nie powiemy, że był zły. Na Chrobry patrzeliśmy przez pryzmat wyniku i utraconego zwycięstwa. Tutaj wynik był pozytywny, choć znów było blisko utraty prowadzenia na stałe. A jednak – udało się odwrócić tak znany nam bieg wydarzeń z tego roku – mimo zdobycia gola na 1:1 to nie przeciwnik tym razem poszedł za ciosem, tylko nasz zespół odgryzł się w najlepszy z możliwy sposobów.

Paradoksem jest fakt, że teraz w kiepskim sezonie udało się w Bytowie wygrać, a rok temu podczas bardzo dobrej jesieni, właśnie na tym kameralnym obiekcie zaczęły się wszystkie problemy GieKSy skutkujące aż do dnia dzisiejszego.

Nie ma co jednak narzekać, bo najważniejsze jest to, co tu i teraz, a teraz są trzy punkty – bardzo ważne, aby nie być najgorszą punktowo drużyną w lidze.

Jeśli chodzi o zawodników, to zagrali oni na mocno zbliżonym poziomie, z niewielkimi wahaniami. To znaczy nie było zawodnika wyraźnie odstającego na plus i na minus. Do bramki wrócił Sebastian Nowak i nic nie zawalił. Stoperzy – wszyscy trzej, bo po przerwie także Kamiński – spisali się solidnie. Jeśli mielibyśmy do kogoś się przyczepić w defensywie, to byłby to Adrian Frańczak. Zawodnikowi chyba jednak brakuje na tyle umiejętności, by na stałe nie popełniać błędów technicznych czy w rozegraniu. Z powodu jego złych decyzji straciliśmy gola. Zrehabilitował się jednak podwójnie asystą do Kędziory – również na szybkości. Adrian to typowy zawodnik w tym meczu, który popełnił błędy, ale walczył bardzo dobrze i znów dzięki temu miał szansę się poprawić na koniec spotkania.

Bramki zostały zdobyte po strzale z dystansu i kontrze. Z jednej strony to cieszy, z drugiej nadal nie potrafimy sobie stwarzać sytuacji z normalnego ataku pozycyjnego. W Bytowie okazji było jak na lekarstwo, praktycznie przychodzą do głowy dwie Cerimagića, który jednak najpierw oddał zły strzał, a potem podjął złą decyzję. Nad tym nadal trzeba pracować, bo akurat Bytovia nam jakoś bardzo nie zagroziła, ale czasem może się pojawić (i pojawiała się) sytuacja, w której rywal strzela trzy bramki i wtedy dwa trafienia GKS nie wystarczą nawet do punktu.

Środek pomocy zagrał więc przyzwoicie, ale nie dał tego błysku. To jest do poprawy, Cerimagić nieźle rokuje, Zejdler się poprawia (choć narzeka na uraz), Pleva raczej wyrobnik, ale lepszy w środku niż na boku obrony. Boki obrony średnio, Błądowi często brakuje kropki nad i, chociaż coś się dzieje w jego grze. No i piękna bramka, która może mu tylko pomóc.

Przydałoby się też coś zrobić z napastnikiem. Jakub Yunis to jednak nie jest jakaś wysoka klasa. Na razie natomiast okazuje się, że krytykowany przez nas Kędziora okazuje się tym, który strzela bramki i to tylko w wygranych meczach. W Częstochowie udokumentował wygraną, a z Chojniczanką i Bytovią zapewnił. Pojawia się pytanie o dynamikę zawodnika, bo wcześniej prezentował się dość statycznie, teraz pokazał, że drzemią w nim w tym aspekcie spore możliwości.

Nadal to zdecydowanie za wcześnie by wpadać w jakąkolwiek euforię czy oceniać, że wkroczyliśmy na właściwe tory. Ciągle jesteśmy w ogonie tabeli, przez fatalne poprzednie mecze. Dwa ostatnie spotkania jednak były inne niż większość poprzednich. Wygrana w Bytowie była bardzo ważna także ze względu na ilość kibiców, która pojawiła się na drugim końcu Polski.

Taki mini-początek został zrobiony, ale to ciągle mało. Mamy teraz dwa tygodnie przerwy, a potem mega, mega ważny trójmecz. Najpierw ciężkie spotkanie w Bielsku-Białej, potem w środku tygodnia niewygodny dla nas Stomil na Bukowej i w końcu prestiżowe spotkanie – pierwsze po kilkunastu latach z Ruchem Chorzów. O ile na razie nadal nie wiemy, co myśleć, to te trzy mecze w ciągu tygodnia będą już naprawdę papierkiem lakmusowym – czym jest ta drużyna, jaką ma tożsamość i czy możemy czegokolwiek oczekiwać na dalszą część.

Niech zawodnicy i trener ciężko pracują, aby ta październikowa kampania okazała się bardzo owocna. Jeśli zostanie utrzymany poziom zaangażowania z Bytowa – to będzie połowa sukcesu. Czas dodać też więcej aspektów piłkarskich.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


6 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

6 komentarzy

  1. Avatar photo

    Mecza

    1 października 2017 at 21:16

    Wstrzymywać to sobie mogą, są umowy które trzeba respektować bo jak przeciągną to jeszcze odsetki zapłacą, no chyba że każdy kontrakt w Szczecinie ma klauzulę o takiej możliwości ale wątpię w to.

  2. Avatar photo

    Mecza

    1 października 2017 at 21:19

    U nas mógłby być zapis że przynajmniej przez 1 dzień w strefie spadkowej w danym miesiącu brak pensji za ten miesiąc, miejsce poniżej 9 50% pensji, miejsce premiowane awansem przez cały miesiąc 120% pensji, lider przez cały misiąc 150% pensji i takie tam różne wariacje.

  3. Avatar photo

    hans33

    2 października 2017 at 09:44

    Jeżeli waleczność przełoży się na kolejne mecze, to należy podziękować Krupie za jego wywiad;)Facet „niechcący” zmotywował to towarzystwo.

  4. Avatar photo

    Irishman

    2 października 2017 at 10:54

    Kędziora może być pożyteczny drużynie. To nie był nigdy jakiś super-snajper ale trochę tych bramek nastrzelał. Ale na nim nie może opierać się nasz atak, bo facet nie ma już sił na rozgrywanie całych meczów na maka. Na maksa to on może szarpnąć w końcówce, tak jak kiedyś Mikulenas.

  5. Avatar photo

    Mecza

    2 października 2017 at 11:24

    @hans33, zaraz po wywiadzie pisałem że to może być dobry bodziec, Krupa zasugerował że się nie nadają i trzeba ich wymienić.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga