Dołącz do nas

Hokej

Z problemami, ale zwycięsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Na otwarcie nowego sezonu Polskiej Hokej Ligi hokeiści TAURON KH GKS-u Katowice udali się do Sosnowca, by zmierzyć się z miejscowym Zagłębiem. Pierwszy raz w bramce GieKSy mogliśmy zobaczyć Kevina Lindskouga, zabrakło natomiast kontuzjowanego Marka Strzyżowskiego. Oficjalnie do drużyny dołączył także Patryk Wysocki. W Zagłębiu wystąpiło kilku naszych byłych zawodników, m.in. Kamil Sikora, Lukas Martinka oraz nasz wychowanek Michał Domogała. Początek spotkania był dosyć chaotyczny, a obie drużyny skupiły się na skutecznym przerywaniu akcji przeciwnika. GieKSa zaczęła uzyskiwać przewagę od około 5 minuty. Wtedy to po długim utrzymywaniu się w tercji naszego rywala w dobrej sytuacji pod bramką znalazł się Jakub Wanacki, ale strzelił prosto w Radziszewskiego. Niestety po chwili ten sam zawodnik trafił na ławkę kar, a Zagłębie po swojej pierwszej i jedynej w tej tercji groźnej sytuacji wyszło na prowadzenie. Źle przyjął krążek pod bandą jeden z naszych obrońców, a po dograniu Vladimira Luki Damian Słaboń z najbliższej odległości pokonał Lindskouga strzałem w okienko. Już po kilkunastu sekundach mogliśmy wyrównać, ale Patryk Wronka nie zdołał skierować krążka do odsłoniętej bramki. Po chwili w podobnej sytuacji pomylił się również Jesse Rohtla. Po straconej bramce GieKSa zdecydowanie przejęła inicjatywę, czego efektem była kara dla zawodnika Zagłębia dokładnie w 13. minucie meczu, a gola na 1:1 potężnym strzałem spod niebieskiej zdobył nasz nowy obrońca Eetu Heikkinen. Wyrównanie stanu meczu nic jednak nie zmieniło w nastawieniu naszych hokeistów, którzy dalej atakowali, choć do końca tej tercji wynik już się nie zmienił.

Druga część spotkania rozpoczęła się podobnie, jak zakończyła pierwsza. Po niecałych dwóch minutach gry Radosław Sawicki po otrzymaniu podania przedarł się między dwójkę obrońców Zagłębie i został sfaulowany przy próbie oddania strzału, a sędzia podyktował rzut karny. Rafał Radziszewski nie dał się jednak nabrać i obronił uderzenie parkanem. Po chwili zawodnik Zagłębia ponownie faulował, a tym razem karą były 2 minuty za niebezpieczną grę wysokim kijem. Sosnowiczanie praktycznie nie atakowali, ponieważ każde opuszczenie ich tercji oznaczało konieczność zmiany formacji. Pierwszy atak w tej części meczu przeprowadzili dopiero w okolicach 28. minuty. Chwilę po tej sytuacji ponownie jeden z hokeistów naszego rywala zawitał do boksu kar, a po niecałych 2 minutach dołączył do niego kolejny zawodnik, dzięki czemu GieKSa przez 12 sekund grała 5 na 3. Nie udało się jeden wykorzystać żadnej z przewag. Zagłębie solidnie spisywało się w defensywie, a naszym zawodnikom brakowało precyzji. W 35. minucie sędzia postanowił przerwać mecz z powodu mgły i słabej widoczności. Zawodnicy udali się do szatni, a na lód wyjechała rolba. Po przerwie wróciliśmy do gry, a już po kilku sekundach do boksu kar odesłany został Urbanowicz. GKS podczas gry w osłabieniu wyprowadził dobrą kontrę, która zakończyła się… kolejną karą, ponieważ Mikołaj Łopuski wpadł na przeciwnika bez krążka. Udało się przetrwać podwójne osłabienie, a podczas gry 5 na 4 Zagłębie dopuściło się kolejnego faulu i graliśmy po 4. Tuż przed syreną kończącą drugą tercję na ławkę kar powędrował Patryk Wronka.

Po krótkiej przerwie i zmianie stron rozpoczęliśmy trzecią tercję. Mimo gry w liczebnym osłabieniu GieKSie udało się wyprowadzić kontrę 3 na 1, została ona jednak przekombinowana i nie zakończyła się bramką. W 44. i 47. minucie miały miejsce kolejne kary – odpowiednio dla zawodnika Zagłębia i GieKSy, a w 49. minucie Katowiczanie po raz pierwszy w tym sezonie wyszli na prowadzenie. Najpierw fantastyczną interwencją popisał się Radziszewski, lecz zbierał się po niej tak długo, że Grzegorz Pasiut bez problemu umieścił krążek w bramce. GieKSiarze łapali jednak kolejne niepotrzebne kary, na szczęście Zagłębie nie potrafiło wykorzystać naszych błędów. Wykorzystać błąd rywala potrafiła za to GieKSa. W 56. minucie Radziszewski wyjechał po krążek za swoją bramkę, fatalnie się pogubił i Tomasz Malasiński nie miał problemu ze zdobyciem gola do pustej bramki. Na niewiele ponad 2 minuty przed końcem spotkania karę meczu za atak w okolice głowy otrzymał Damian Tomasik. GKS do ostatniej syreny musiał grać w liczebnym osłabieniu. Na niecałą minutę przed końcem spotkania do boksu zjechał Radziszewski, a w zamian Zagłębie wystawiło dodatkowego napastnika. Manewr ten zakończył się czwartą bramką dla GieKSy, którą ponownie zdobył Malasiński. Mecz zakończył się wynikiem 1:4.

Trzy gwiazdy meczu: postanowiliśmy nieco zmienić formułę w tym sezonie i zamiast jednego zawodnika meczu, wzorem NHL będziemy wybierać trzy gwiazdy meczu.
Trzecia gwiazda meczu: Eetu Heikkinen
Druga gwiazda meczu: Grzegorz Pasiut
Pierwsza gwiazda meczu: Tomasz Malasiński

Zagłębie Sosnowiec – TAURON KH GKS Katowice 1:4 (1:1, 0:0, 0:3)
1:0 Damian Słaboń (Vladimir Luka) 5:21 5/4
1:1 Eetu Heikkinen (Jesse Rohtla, Maciej Urbanowicz) 14:12 5/4
1:2 Grzegorz Pasiut (Tomasz Malasiński, Janne Laakkonen) 48:48
1:3 Tomasz Malasiński (Grzegorz Pasiut) 55:52
1:4 Tomasz Malasiński 59:16 4/5 do pustej bramki

Zagłębie Sosnowiec: Radziszewski (Czernik) – Charousek, Domogała, Kozłowski, Rutkowski, Kana – Duszak, Martinka, Jaros, Słaboń, Luka – Kaluza, J. Jaskólski, Bernacki, Strojek, Sikora – Kafel, Gniewek, Jarosz, Pędraś, A. Jaskólski

TAURON KH GKS Katowice: Lindskoug (Kieler) – Heikkinen, Devecka, Łopuski, Rohtla, Urbanowicz – Wanacki, Cakajik, Malasiński, Pasiut, Laakkonen – Krawczyk, Tomasik, Sawicki, Wronka, Fraszko – Skokan, Wysocki, Krężołek, Michał Rybak.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    Tom

    8 września 2018 at 08:20

    Przynajmniej za hokeistów nie trzeba się wstydzić, to 100% mężczyźni !!!

  2. Avatar photo

    Kibol

    8 września 2018 at 13:13

    SUPER TAKA POSTAWA TYLKO CHWALIĆ WIEDZĄ CO TO DERBY I MECZ ŻYCIA

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Piłka nożna kobiet Wywiady

Górak: Walka na płaszczyźnie psychologicznej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W trakcie świętowania na boisku mistrzostwa zdobytego przez uKochane zadaliśmy trenerowi Rafałowi Górakowi kilka pytań dotyczących obu piłkarskich drużyn GKS Katowice.

Chciałby pan, żeby kobieca GieKSa została na stałe na Nowej Bukowej?

Rafał Górak: Oczywiście, docelowo to także jest miejsce dla kobiecej dywizji. Cała logistyka też jest potrzebna do przygotowania drużyny na przenosiny, trzeba zabezpieczyć treningi. Nawet my jeszcze tutaj nie jesteśmy do końca przeniesieni, więc pewnie to jeszcze troszkę potrwa.

Czy zespół przejmował się plotką o wsparciu finansowym ze strony Rakowa?

Ubaw był dość dobry, zaraz mieliśmy w głowie szyderczy ton tego wszystkiego. Walka o mistrza toczyła się także na płaszczyźnie psychologicznej. My chcieliśmy zagrać jak najlepiej dla siebie, dla GKS-u.

Alan Czerwiński ma zostać docelowo na wahadle?

Alan Czerwiński to bardzo kompleksowy piłkarz i pomoże nam w każdym aspekcie. Świetnie spisywał się na środku obrony i to jest również jego pozycja. Będzie wystawiany w zależności od potrzeb.

Ma trener już jakiś plan na początek przyszłego sezonu?

Zawodnicy będą mieli zero-jedynkowe wakacje, a my z dyrektorem mamy trochę pracy związanej z kadrą i nie tylko. Trochę pracy jest, ale ten tydzień, dziesięć dni dla siebie muszę urwać, żeby się trochę zresetować.

Ósme miejsce na koniec to wynik dobry czy bardzo dobry?

Bardzo dobry.

Gdyby jakimś cudem jednak pojawił się dodatkowy milion na koncie klubu, to jakby go wykorzystać?

Milion złotych czy euro? (śmiech)

Euro, zaszalejmy.

Na pewno na zwiększanie standardu wokół zespołu, żeby w GKS-ie rósł poziom przygotowania piłkarzy do gry. Nigdy nie będę chciał powstania kominów płacowych, nie możemy otwierać się na taki kierunek. Każdy milion euro nam się przyda, żeby drużyna była coraz lepsza.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Dziękujemy za ten sezon!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zacznijmy od naszej ulubionej statystyki, czyli, jak radzili sobie beniaminkowie w pięciu ostatnich sezonach. Po 34 kolejkach rozgrywek ich dorobek wyniósł:

19/20 Raków 50 (u) ŁKS 21 (s)
20/21 Stal 29 (u) Podbeskidzie 25 (s) Warta 43 (u)
21/22 Radomiak 48 (u) Termalica 32 (s) Łęczna 28 (s)
22/23 Miedź 23 (s) Widzew 41 (u) Korona 41 (u)
23/24 ŁKS 24 (s) Ruch 32 (s) Puszcza 40 (u)

Proforma dodajmy, że sezon 19/20 to było 37 kolejek i tam Raków zgromadził ostatecznie 53 oczka, natomiast po 34 kolejkach miał właśnie pół setki.

To oznacza, że GKS Katowice ze swoimi 49 punktami zaprezentował się tylko o oczko gorzej niż Medaliki wówczas, a ponadto – wraz z Motorem Lublin – okazaliśmy się najlepszymi beniaminkami w ostatnich latach. Rewelacjami były Radomiak, Widzew czy Warta, ale i od nich katowiczanie okazali się lepsi. Co by nie mówić – sezon GieKSy był po prostu doskonały.

Naprawdę, pisałem to już wielokrotnie, ale w najśmielszych snach nie mogliśmy się spodziewać, że na pięć kolejek przed końcem GieKSa będzie matematycznie utrzymana (a realnie kilka tygodni wcześniej), że zakończymy sezon z 18 puntami przewagi nad strefą spadkową. Że odsadzimy wicemistrza Polski na 19 punktów. Że będziemy mieli więcej zwycięstw niż porażek. Że choć z siedmioma drużynami nie uda nam się wygrać, to na jedenaście ekip drużyna Rafała Góraka znajdzie sposób. Że pokona Raków, Jagiellonię, Pogoń, dwa razy Cracovię, Górnika czy wspomniany Śląsk. Że bilans z ekipami ze strefy spadkowej będzie „po Bożemu”, czyli 5-1-0, bramki 13-1. Że w tabeli będziemy nad Górnikiem, Piastem, Koroną, Widzewem. Że będziemy szóstą najlepszą ofensywą w lidze. Że Lech Poznań będzie w euforii po remisie na Nowej Bukowej, dającym mu w konsekwencji tydzień później tytuł Mistrza Polski.

I tych ochów i achów można by mnożyć. „Kropkę nad i” zespół postawił w Gdańsku, po raz drugi w tym sezonie odwracając losy meczu. GieKSa znów się nie poddała i dodatkowo zrewanżowała się za klęskę z poprzedniego sezonu 1:5. Z drużyną będącą, jakby nie było, pewną rewelacją wiosny, kiedy to John Carver odmienił oblicze zespołu, który zaczął grać efektownie, punktować, a przed meczem z GKS miał serię czterech zwycięstw z rzędu u siebie.

Na podsumowania przyjdzie czas, ale z tego miejsca po prostu wypada podziękować – sztabowi za świetne przygotowanie do rozgrywek, mentalne, taktyczne, fizyczne oraz piłkarzom za kapitalną realizację tego, co zostało przez ten sztab przygotowany.

Począwszy od bramkarza, Dawida Kudły, który świetnie bronił przez cały sezon i nawet ta wpadka w Gdańsku w żadnym stopniu nie zmienia tego obrazu. To tak jak Oliver Kahn po finale Mundialu w 2002 roku, który powiedział” „rozegrałem bardzo dobry turniej i żaden pieprzony jeden błąd tego nie zmieni”. Tyle że pomyłka Niemca wówczas przy golu Ronaldo zaważyła o porażce, a tutaj Dawid i tak wygrał. Świetny bramkarz i znakomity sezon.

Nie chcę tu się rozpisywać o każdym zawodniku, można więc po prostu kilku wyróżnić. Arkadiusz Jędrych jako ostoja defensywy, kapitan z krwi i kości, rozegrał wszystkie 34 mecze w pełnym wymiarze! Ewenement. Trudno dziś sobie wyobrazić drużynę bez tego zawodnika.

Marcin Wasielewski to nasze żywe srebro, zawodnik aż szalał na swoim skrzydle, a jego interwencja z meczu z Jagiellonią na Bukowej to było mistrzostwo świata.

Bartek Nowak, jakkolwiek nieraz wydający się, że mógłby dać więcej to gdy trzeba było to… dawał. Kapitalne asysty, nieoczywiste podania, niekonwencjonalne zagrania. W końcu ten gol z Lechem.

Oskar Repka – to co wyprawiał ten zawodnik na koniec sezonu, przekracza wszelkie granice. Pięć goli w sześciu meczach ofensy… przepraszam defensywnego pomocnika to coś niebywałego. Prawdziwy, skuteczny twardziel ze środka pola.

Mateusz Kowalczyk – piłkarz, którego za wszelką cenę trzeba zatrzymać w Katowicach. Wieki nie było w GKS młodego piłkarza, który tak z przytupem wszedłby do zespołu i został główną postacią. Zaczął w drugiej kolejce i… tak został. W pierwszym składzie.

Adrian Błąd – wielu kibiców zastanawiało się, czy weteran wyrobi kondycyjnie i piłkarsko. Niepotrzebnie. Zawodnik najwyraźniej stęsknił się za ekstraklasą, bo dawał GieKSie bardzo dużo, swoim doświadczeniem i liderowaniem na boisku.

Sebastian Bergier, wydawało się, że będzie grzał ławę, ale w obliczu kontuzji Adama Zrelaka wskoczył do składu i nastrzelał sporo goli, dając GieKSie wiele punktów.

To tylko kilku piłkarzy, ale tak naprawdę cała drużyna spisała się na medal. Nie było momentu w sezonie, który można by było określić mianem kryzysu. Kilka razy było blisko, ale wtedy GieKSa po prostu… wygrywała mecz albo dwa. Zastanawialiśmy się, jak katowiczanie będą spisywać się po zapewnieniu utrzymania. Choć przegrali z Legią i Koroną, to w ostatnich trzech meczach zgarnęli siedem punktów.

Naprawdę, choćbym chciał, to nie mam się do czego przyczepić. Po KAŻDYM sezonie w ostatnich dwóch dekadach o coś można było mieć pretensje do zespołu. Tutaj – no po prostu nie, już odpuszczam ten nieszczęsny Puchar Polski.

Nie obyło się natomiast bez mankamentów, dlatego GKS nie został Mistrzem Polski, ani nie awansował do pucharów. Są elementy do poprawy, przede wszystkim w defensywie i ataku. Stracenie średnio 1,38 gola na mecz to trochę za dużo. Zwłaszcza że wiele bramek było traconych w wyniku naprawdę głupich błędów, braku koncentracji, kiksów. To jest główny element do poprawy. Bo sama gra w defensywie była jako taka dobra. Tylko te indywidualne nieraz błędy…

Koniecznie trzeba też znaleźć napastnika, a najlepiej dwóch. Niestety Adam Zrelak doszedł do siebie, ale jest to piłkarz ryzykowny. Po odejściu Bergiera nie ma go kim zastąpić, więc zapewne nad dziewiątką nasi trenerzy mocno pracują.

Sezon 2024/25 się zakończył. Dokładnie rok temu GKS awansował do ekstraklasy, teraz w tej ekstraklasie się utrzymał. To naprawdę powód do świętowania, bo ile dumy nasz zespół przyniósł przed całą piłkarską Polską, jest nie do przecenienia. Po 20 latach, gdy GieKSą nie interesował się medialny pies z kulawą nogą, teraz mówią o nas wszyscy i to w superlatywach. Wraz z Nowym Stadionem mamy piękny komplet.

Dzięki drużyno – to był kapitalny sezon!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Fajna synergia między drużyną i kibicami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Lech Poznań wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Nils Frederiksen. Poniżej spisane główne wypowiedzi trenerów, na dole newsa natomiast cała konferencja prasował w wersji audio.

Nils Frederiksen (trener Lecha Poznań):
Jeśli jesteś w końcówce sezonu i walczysz o mistrzostwo, jest mała różnica między dwoma zespołami, takie mecze z reguły obfitują w takie nerwowe starcia i akcje. Jest dużo nerwów i napięcia na boisku i tak też było dzisiaj. Dla mnie najważniejsze jest to, że mamy punkt i zachowaliśmy pozycję lidera. Nie jest ważne, jak zagraliśmy, najważniejszy jest rezultat i miejsce w tabeli. Wiadomo, nic jeszcze nie jest przesądzone, ale mamy pole position do ataku i musimy wygrać ostatni mecz. Drużyna była regularnie krytykowana za brak umiejętności wyciągnięcia wyniku, no to dzisiaj było odwrotne i to jest tym bardziej godne podkreślenia, bo to był mecz nie tylko najważniejszy, ale i najtrudniejszy.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Jesteśmy bardzo zadowoleni z postawy zespołu i sposoby gry. Postawiliśmy wysoko poprzeczkę rywalowi. W wielu spotkaniach z zespołami ze ścisłej czołówki graliśmy jak równy z równym, dzisiaj też tak było. To był bardzo dobry i równy mecz w naszym wykonaniu. To jest początek takiego podsumowania, bo dzisiaj kończymy sezon w Katowicach. Przyjdzie czas na podsumowania całościowe, po meczu w Gdańsku, by podsumować to wszystko. To był piękny rejs, ta historia. Dziś nieśliśmy trybuny, a one nas też niosły, to była fajna synergia, dziękujemy naszym fanom za to, że to w Katowicach to tak działa i będzie wyznacznikiem nowego trendu i sezonu, który już niedługo się rozpocznie. Teraz chcemy pojechać po zwycięstwo w Gdańsku.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga