Jutro GKS Katowice rozegra swój ostatni mecz w roku 2014. W roku naznaczonym bardzo słabą postawą, notorycznymi upokorzeniami przez coraz to bardziej przeciętne zespoły. Runda wiosenna jaka była każdy wie, zespół zasabotował całkowicie tę część rozgrywek, czego efektem były zaledwie dwie wygrane na 16 meczów. Na jesień było nieco lepiej, a momentami nawet naprawdę dobrze (wyjazdowe wygrane, mecz u siebie z Tychami), ale obraz nędzy i rozpaczy się utrzymał, a jego idealnym przykładem był mecz z Widzewem Łódź.
Do Katowic przyjeżdża Miedź Legnica, zespół mający co roku spore aspiracje, ale nie potrafiący im podołać. Na chwilę obecną drużyna Janusza Kułyby ma dwa punkty straty do GKS, co czyni to spotkanie meczem o sześć punktów. Podobnie było w starciu z Arką Gdynia, kiedy to po wygranej Akowcy zbliżyli się do GKS, a w ostatniej kolejce poprawili i przeskoczyli nasz zespół. Miedź notuje kiepską rundę, dość powiedzieć, że zespół wygrał tylko raz w pierwszych siedmiu kolejkach (oczywiście z GKS), a od 9 do 12 kolejki zaliczył cztery wpadki „do zera” przedzielone jeszcze 0:4 z Legią Warszawa w Pucharze Polski. W związku z tym posadę stracił trener Wojciech Stawowy. Janusz Kudyba notuje najlepszą serię Miedzi - w czterech ostatnich meczach zespół zdobył 10 punktów, stracił tylko 1 bramkę i potrafił wygrać na wyjeździe z Zagłębiem Lubin 2:0. Na Bukową przyjedzie więc zespół znajdujący się na fali.
Jak na tym tle wygląda GKS? Po świetnym meczu z Tychami przyszedł nieco gorszy z Arką (choć do straty pierwszego gola GKS był zdecydowanie lepszy), no i w ostatnią sobotę ten żenujący spektakl z Widzewem. Nadal aktualne wydaje się stwierdzenie, że zawodnicy GKS grają dobrze tylko wtedy, gdy mają na tą ochotę. Z profesjonalizmem nie ma to wiele wspólnego, ale miejmy nadzieję, że w dłuższym okresie pracy (przerwa zimowa) trener Artur Skowronek będzie potrafił przekonać zawodników, że jednak warto rzetelnie wykonywać swoje obowiązki. Z nastawieniem takim jak z Tychami naprawdę w tej lidze można góry przenosić. Trzeba tylko chcieć i mieć minimum umiejętności.
We wspomnianym jesiennym meczu GKS przegrał w Legnicy 2:4. Do przerwy dwiema bramkami prowadzili gospodarze, ale zaraz po przerwie GieKSa zaczęła grać fenomenalnie i szybko wyrównała, a dodatkowo grała w przewadze. Niestety po chwili czerwone kartki dostali Łukasz Pielorz i Adrian Jurkowski i to Miedź strzeliła dwa kolejne gole. Wszystko wydarzyło się w pierwszym kwadransie drugiej połowy, co na pewno czyni ten kwadrans najbardziej emocjonującym w rozgrywkach pierwszej ligi w tym sezonie.
Dwa lata temu u siebie GieKSa przegrała z Miedzią 0:2, ale w poprzednim sezonie udało się wygrać 1:0. „Udało się” jest jak najbardziej na miejscu, bo to legniczanie byli drużyną lepszą. Gola z rzutu karnego zdobył Sławomir Duda.
Czy katowiczanie będą potrafili przynajmniej na koniec pokazać, że możemy na zimę zachować resztki optymizmu? Oby, bo w przeciwnym wypadku będą to bardzo smutne i pesymistyczne święta…
GKS Katowice - Miedź Legnica, sobota 29 listopada 2014, godz. 17.00
Najnowsze komentarze