Felietony
Felieton: Zastrzeżone numery
W futbolu danego zawodnika charakteryzować może wiele rzeczy. Konkretne kojarzone z nim zagranie, zwód czy po prostu fryzura lub kontrowersyjny styl bycia. Do piłkarzy przylgnąć może łatka wirtuoza lub zwykłego drewna, walczaka lub nieudolnego mięczaka. Jest też spora grupa zawodników, których charakteryzuje przynależność klubowa, wierność i miłość do klubowych barw. Kibice bardziej lub mniej utożsamiają się ze swoimi zawodnikami, jednak zawsze będą szanować i podziwiać tych wybitnych, którzy swoją grą zrobili sporo dobrego dla drużyny. Przywiązanie, okazanie sympatii danemu graczowi można wyrazić klubową koszulką z nazwiskiem i numerem idola na plecach.
Skupmy się właśnie na numerach. Nie zawsze w piłce nożnej obowiązywał zwyczaj, że jeden zawodnik grał cały sezon z jednym i tym samym numerem na plecach. Dany zawodnik mógł grać w jednym spotkaniu z „6”, a w kolejnym z „11”, a nikt nie zaprzątał sobie tym głowy. To jednak już dawno się zmieniło i dziś zawodników często kojarzymy po ich numerach na koszulkach, grają z nimi, bowiem nie tylko przez cały sezon, lecz często przez całą karierę.
Największy zaszczyt, jaki może spotkać piłkarza to zastrzeżenie jego numeru na zawsze, tak by już nikt nigdy oprócz niego nie był z danym numerem kojarzony. Powody, dla których kluby decydują się na podobny zabieg są różne. A moda na stosowanie takich zaszczytów do futbolu przywędrowała zza Oceanu z lig NBA i NHL. Jednym z takich powodów jest wierność klubowym barwom przez całe życie. Paulo Maldini całą swoją karierę związany był z AC Milan, włodarze klubu postanowili więc zastrzec koszulkę z numerem „3”, numer może jednak zostać reaktywowany tylko wtedy, kiedy przejąłby go jeden z synów Maldiniego trenujących w juniorskich zespołach Milanu. W Milanie zastrzeżona jest też „6”-tka, z którą występował przez 20 lat Franco Baresi. Natomiast odwieczny rywal Milanu Inter, zastrzegł numer „3” Giacinto Facchettiemu, legendzie klubu. Największe kluby Europy raczej niechętnie stosują ten rodzaj wyróżnienia, gdyż w takich zespołach jak Manchester United, Real czy Barcelona wybitnych graczy występowało mnóstwo.
Kluby decydują się na zastrzeżenie numeru również dla graczy, którzy osiągnęli lub znaczyli bardzo dużo. W ten sposób w 2008 roku, czyli 15 lat po śmierci Bobby’ego Moore’a, West Ham United zastrzegł numer „6”, w którym Moore grał dla „Młotów” przez 16 lat. Odkąd w 2003 roku z Chelsea odszedł Gianfranco Zola, żaden inny zawodnik nie zagrał z numerem „23”, choć nikt oficjalnie go nie zastrzegł. Od sezonu 2006/2007 nikt więcej nie zagra z „dychą” na plecach w barwach warszawskiej Legii, w ten sposób klub pragnął uhonorować legendę Wojskowych – Kazimierza Deynę. Inną słynną zastrzeżoną „10”-tką jest koszulka Napoli, w barwach którego brylował Diego Maradona. Numer „10” miał być również wyłączony z użytkowania w reprezentacji Argentyny, której boski Diego był gwiazdą, jednak ze względu na przepisy FIFA, która na Mundialach nakazuje przyznawać zawodnikom numery od 1 do 23, wycofano się z tego pomysłu. Na zastrzeżenie „10”-tki zdecydował się również amerykański New York Cosmos, w barwach którego przez zaledwie 2 lata występował wielki Pele.
W ostatnich latach narodził się nowy trend zastrzegania piłkarskich numerów na koszulkach, a spowodowany był wielkimi tragediami, które nie oszczędzały zawodników w ostatniej dekadzie. 26 czerwca 2003 roku podczas półfinałowego spotkania w Pucharze Konfederacji pomiędzy Kamerunem a Kolumbią, zasłabł Marc-Vivien Foe, który zmarł w szpitalu, a przyczyną zgonu był zawał serca. Natychmiast zastrzeżony został numer „17” w reprezentacji Kamerunu oraz we francuskich klubach, w jakich występował Foe, czyli w Lyonie i Lens. Na podobny gest zdecydował się ówczesny pracodawca Kameruńczyka Manchester City, który zastrzegł numer „23”. Podobne tragedie w postaci śmierci na boisku dotknęły również Węgra Miklosa Fehrera, który zasłabł w czasie meczu z Victorią Guimaraes reprezentując barwy Benfiki. Klub z Lizbony zastrzegł numer „29”. Antonio Puerta piłkarz Sevilli grał z numerem „15”, który klub chciał zastrzec, lecz ze względu na przepisy hiszpańskiej federacji, która nakazuje nadawać zawodnikom numery od 1 do 25 nie udało się tego zrealizować. Motherwell FC zastrzegł numer „8” z którym grał Phil O’Donnel, zmarły na zawał serca podczas meczu. Niemiecki Hannover 96, zastrzegł numer „1” po samobójczej śmierci swojego bramkarza Roberta Enke.
Są też inne powody zastrzegania numerów, a niektóre z nich troszkę na wyrost. Takim przykładem niech będzie duński klub FC Midtjylland, który zastrzegł numer „14”, z którym grał tam Mohamed Zidan. Zidan strzelił dla klubu sporo bramek, lecz w jego barwach grał tylko rok. Inna historia wiąże się z legendarnym bramkarzem reprezentacji Węgier lat 50-tych XX wieku Gyulą Grosics. Piłkarz marzył o przejściu do Ferencvarosu, jednak w czasie kariery nigdy nie zagrał w jego barwach, ze względu na postanowienie partii komunistycznej. Tym czasem w wieku 82 lat Grosics stanął w bramce ukochanego klubu i rozegrał 5 minut w sparingu przeciw Sheffield United, po meczu władze klubu natychmiast zastrzegły koszulkę z numerem „1”.
W naszej GieKSie nikt już nie zagra z „9” na plecach. Numer ten na zawsze zarezerwowano dla klubowej legendy – Jana Furtoka. Niedawny solenizant zagrał dla GieKSy 209 ligowych spotkań strzelając 85 goli. Furtok oprócz tego, że błyszczał na boisku w barwach GKS-u, pełnił również funkcję trenera oraz prezesa klubu.
Niektóre kluby postanowiły w ten specjalny sposób dać wyraz szacunku dla kibiców i na ich cześć zastrzec numer „12”, który ma symbolizować to, iż fani są ich dwunastym zawodnikiem. Na ten krok zdecydowano się w Bayernie Monachium, CSKA Moskwa, Fenerbahce, Feynoordzie, Werderze Brema, Lazio czy Zenicie Sankt Petersburg. Natomiast Reading dla kibiców zastrzegł „13”-tke, a Oldham Athletic „40”-tke.
Na koniec lista najsłynniejszych zastrzeżonych numerów:
1 – Robert Enke (Hannover 96), Gyula Grosics (Ferencvaros)
3 – Giacinto Facchetti (Inter Mediolan, Paulo Maldini (AC Milan)
5 – Peter Schoettel (Rapid Wiedeń)
6 – Aldair (Roma), Franco Baresi (AC Milan), Bobby Moore (West Ham United)
8 – Karel Poborsky (Dynamo Czeskie Budziejowice)
9 – Jan Furtok (GKS Katowice)
10 – Roberto Baggio (Brescia), Diego Maradona (Napoli), Pele (Cosmos), Kazimierz Deyna (Legia)
11 – Luigi Riva (Cagliari)
13 – Cobi Jones (Los Angeles Galaxy)
14 – Johan Cruijff (Ajax)
17 – Marc-Vivien Foe (Lens,Lyon), Henrik Larsson (Helsingborgs)
23 – Marc-Vivien Foe (Manchester City), Francois Sterchele (Club Brugge)
25 – Gianfranco Zola (Chelsea)
29 – Miklos Feher (Benfica)
Łukasz Student- Bhoy
Felietony Piłka nożna
Plusy i minusy po Rakowie
Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.
Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.
Plusy:
+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.
+ Jędrych i Klemenz
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.
Minusy:
– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.
– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.
– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.
Podsumowanie:
GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.
To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.
Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.
GieKSiarz
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSy w Częstochowie
W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.


Basu
16 marca 2012 at 17:05
Świetnie się czyta, dzięki za artykuł!
kamil
8 kwietnia 2012 at 17:55
wszystko fajnie ale w hannoverze nie zastrzegli 1, Zieler teraz gra z 1 przeciez