Dołącz do nas

Piłka nożna

Żelazna obrona, ale…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dla nikogo nie jest niespodzianką stwierdzenie, że GKS Katowice jest tak wysoko dzięki małej liczbie straconych bramek. Nasz zespół grał w rundzie jesiennej bardzo dobrze w defensywie i często akcje rywali tłumione były już w zarodku, a jeśli przeszły dalej – na posterunku byli obrońcy czy bramkarz. Naprawdę nieraz bardzo dobrze oglądało się mecze, w których rywale nie mieli za bardzo pomysłu, jak przedrzeć się pod naszą bramkę. Popełnialiśmy jednak też błędy (całą masę), ale kilkukrotnie dopisało nam szczęście.

Prawa obrona
Królestwo Alana Czerwińskiego. Trener Jerzy Brzęczek postawił na zawodnika na tej flance i odwdzięczył się on bardzo dobrą grą na jesieni. Jak ważna jest specyfika gry bocznego obrońcy pokazał mecz Pucharu Polski w Radomiu, kiedy to Alan pauzował za kartki, a trener zdecydował się na karkołomne rozwiązanie z Mateuszem Kamińskim na prawej stronie. Kamyk nie potrafił się odnaleźć, widać było, że to miejsce mu nie służy, nie potrafił kompletnie włączyć się do ofensywy, miał problem z ustawieniem. Kto wie, czy mecz w Radomiu nie był najgorszym Kamyka na jesieni? Jeśli tak, to tylko przez fakt występowania na innej pozycji niż jego nominalna. Na ligę wrócił już Czerwiński i spisywał się nieźle w pierwszych kolejkach, choć rewelacji wielkiej nie było. W trzeciej kolejce z Chojniczanką na tle średnich kolegów wyglądał bardzo dobrze. To co już wtedy mogliśmy zaobserwować – a co miało konsekwencje w dalszej fazie sezonu – to rajdy prawym skrzydłem kończone celowymi zagraniami po ziemi, wprost do partnera, a nie na pamięć. To co było natomiast złe w poprzednich sezonach, tym razem Alan sprowadził do jednego meczu (na szczęście!), gdzie zawalił wszystko co się dało. W Olsztynie zaliczył dwa koszmarne błędy, straty, po których rywale mieli najpierw rzut karny, a potem nasz bramkarz dostał czerwoną kartkę. Irytowaliśmy się zwłaszcza po tej pierwszej sytuacji, bo Alan zaraz po niej pobiegł zmienić buty… Ale potem było już tylko lepiej, choć rozkręcał się mozolnie. Świetny mecz zaliczył ze Zniczem Pruszków, gdzie miał – jak to powiedział Grzegorz Goncerz – „tory kolejowe” na skrzydle. Biegał szybko, podawał celnie, miał udział przy bramkach. Tak samo rewelacyjnie grał w bardzo trudnym dla nas meczu z Wisłą Puławy.

Po pauzie kartkowej w meczu ze Stalą Mielec Alan wrócił na spotkanie z GKS Tychy. Trochę go jeden mecz straty wytrącił z rytmu i nie do końca mógł wejść w to, co się działo na boisku. Wkrótce zaczął grać średnio, poprawnie w defensywie, ale już bez udzielania się z przodu. Jego udział w akcjach ofensywnych zmniejszył się na kilka kolejek. Na swoje tory wrócił w meczu w Kluczborku. W Bytowie było słabo, w Suwałkach zagrał w pomocy. W ostatnim meczu z Chrobrym było już słabo, piłkarz nie do końca radził sobie z ruchliwymi zawodnikami gości.

Osobnym elementem u Alana są stałe fragmenty gry. Owszem – zawodnik zaliczył kilka niezłych dośrodkowań z rzutów wolnych czy rożnych i padały z tego bramki, ale… No właśnie. W przekroju rundy miał on dziesiątki stałych fragmentów i były one bite bardzo źle, na co nieraz zwracaliśmy uwagę. Alan to nie jest specjalista od stałych fragmentów – wiadomo, że jak wykona ich sto w rundzie, to trzy asysty zaliczy, ale to zdecydowanie za mało. Niestety nie mamy w drużynie zawodnika, który mógłby go zluzować.

Generalnie to była bardzo dobra runda obrońcy i na razie bijemy się w jedną pierś, bo kiedyś pisaliśmy, że obrońcą on nigdy nie będzie. Trzeba przyznać, że pokazał charakter, wziął się za siebie, gra agresywnie, jest wytrzymały, szybki, myśli na boisku. W drugą pierś jeszcze się nie bijemy, bo trochę mankamentów pozostało. Są mecze, w których gra dość przeciętnie, no i nie wiadomo, czy nauczył się grać przeciw piłkarzom pokroju Maków 😉 W każdym razie skoro piłkarz odpowiada na naszą krytykę swoją postawą na boisku – to możemy tylko pogratulować.

W meczach, w których Czerwiński zagrać nie mógł, zastąpił go Łukasz Pielorz. W meczu ze Stalą Mielec spisał się dobrze. Jak na zawodnika ultradefensywnego potrafił nawet coś zdziałać z przodu. Ogólnie to był bardzo pozytywny występ zawodnika. Gorzej było w Suwałach, gdzie zagrać bardzo słabo i zaliczył kluczowy błąd w meczu, taki który zaważył na wyniku i przebiegu spotkania. Można więc powiedzieć, że jako prawy obrońca spisał się 50/50.

Środkowi obrońcy
Tutaj założeniem od początku było występowanie duetu Mateusz Kamiński – Oliver Prażnovsky. Ta para zaczęła grać ze sobą rok temu jesienią i wyglądało to bardzo dobrze. Zwłaszcza Oli z marszu stał się liderem. Grał także wiosną (już nieco słabiej), a kilka ostatnich kolejek poprzedniego sezonu miał z głowy. O ile Kamyk był, jest i będzie najważniejszą postacią w obronie, to postawa Olivera pozostawiała wiele do życzenia, aż do tego stopnia, że zdenerwowany trener Brzęczek potrafił odstawić go od składu.

Kamiński był prawdziwą ostoją defensywy, grał znakomicie. Słabszy moment zdarzył się na początek, na mecz z Wigrami, kiedy to fakt, że bramkę straciliśmy po stracie w środku boiska, ale jednak obaj stoperzy byli ustawieni bardzo wysoko, do tego nie złapali rywala w pułapkę ofsajdową. Od Chrobrego było już lepiej i praktycznie co mecz chwaliliśmy zawodnika za kapitalną postawę. To co wyprawiał w meczu z Wisłą Puławy było klasą samą w sobie. Goście szybko zdobyli prowadzenie, ale gdyby nie Mateusz do przerwy przegrywalibyśmy kilkoma bramkami. Interweniował w taki sposób, w w który przeciętny obrońca by nie potrafił. Niestety zarobił czwartą żółtą kartkę i musiał pauzować w Legnicy. Po powrocie już tak rewelacyjnie nie było, ale nadal było dobrze. Zwróciliśmy uwagę na jego postawę w Kluczborku, gdzie niby MKS nie atakował, jednak Kamyk swoimi interwencjami przerywał akcje rywali, gdy tylko pomyśleli o ofensywie. W końcówce rundy było już odrobinę gorzej – średni mecz w Bytowie i chyba najsłabszy w tym roku – w Suwałkach. Z Chrobrym nie grał ze względu na ósmą żółtą kartkę.

To co szwankuje u Kamyka to… skuteczność. Piszemy to oczywiście żartobliwie, faktem jednak jest, że kiedyś bramka na rundę była standardem. Obecnie zawodnik ma pecha pod bramką rywali i mimo, że sytuacji ma sporo, to zawsze brakuje odrobiny szczęścia, jak choćby w Bytowie. 56 meczów bez gola – taki jest obecnie bilans Kamyka. Jego udział przy stałych fragmentach jest bardzo ważny, a wyćwiczone przedłużanie piłki po wrzutach z autu Dawida Abramowicza – lekkim znakiem firmowym GieKSy. Szkoda akcji w ostatniej minucie meczu ze Stomilem, kiedy huknął z woleja, ale bramkarz cudem obronił ten strzał.

Co do Prażnovskyego, to w większości meczów grał od pierwszej minuty. Podobnie jak Kamyk, meczu z Wigrami nie mógł zaliczyć do udanych. Niestety już od początku sezonu pojawiała się u niego nerwowość, niepewność i dziwne interwencje. Dobre zachowania na boisku również miał i nieraz udało mu się coś poczyścić, ale w oczy rzucały się błędy. Dopiero w czwartej kolejce nie mogliśmy się przyczepić, nawet mimo sprokurowania rzutu karnego dla rywali. Minusem było to, że w następnej kolejce – z Zagłębiem Sosnowiec – sfaulował w obrębie szesnastki również. Prawie w każdym meczu pojawiały się kiksy mogące skutkować utratą bramki i tylko szczęściu zawdzięczamy, że wychodziliśmy z tego bez szwanku. Nawet w meczu z Podbeskidziem, kiedy strzelił gola, zaliczył jeden spory kiks, a w końcówce po obejrzeniu głupiej drugiej żółtej kartki wyleciał z boiska. Z kolei w spotkaniu z Miedzią jego fatalny błąd w 90. minucie omal nie zakończył się utratą bramki i zniweczeniem całego wysiłku włożonego w doprowadzenie do wyrównania. To już było za wiele dla – i tak bardzo cierpliwego – Jerzego Brzęczka. Szkoleniowiec odstawił zawodnika i w kolejnych czterech spotkaniach Słowak zasiadł na ławce. Ze Stalą i Tychami nie zagrał w ogóle, na ostatni kwadrans wchodził w meczach z Pogonią i Sandecją. Wrócił w meczu z Górnikiem i zaczął grać poprawnie – bez fajerwerków, ale też beż tych kiksów. W Bytowie niestety od początku grał słabo i efektem tego było kilka sytuacji gospodarzy, łącznie z jednym golem. W Suwałach mimo, że nie był głównym winowajcą miał pewien współudział przy dwóch traconych bramkach. Ostatni mecz z Chrobrym był podsumowanie jesieni w wykonaniu tego zawodnika – złe podania, złe ustawienia, kiksy, pomyłki. Fakt, że grał po drugiej stronie niż zazwyczaj tylko częściowo go usprawiedliwiał. Jak można podsumować rundę w wykonaniu Prażnovskyego? Było trochę dobrych momentów, ale liczba kiksów, po których rywale mieli groźne sytuacje była zatrważająca. To istny cud, że GKS nie tracił w tych sytuacjach bramek. Jednak powiedzmy sobie jasno – Oli na ten moment nie gwarantuje spokoju w defensywie, a wręcz przeciwnie – wprowadza nerwowość i elektryczność. Nie skreślamy go, jest zima, zawodnik musi popracować przede wszystkim mentalnie, bo wiemy, że w piłkę grać potrafi – jednak jeśli będzie popełniał takie błędy jak jesienią, rywale na wiosnę będą to wykorzystywać. A wtedy kilka punktów może nam zabraknąć…

Głównym zawodnikiem zastępującym któregoś z wspomnianej dwójki był Damian Garbacik. Pierwszym jego meczem było spotkanie w Radomiu w Pucharze Polski i tutaj na wstępie zawodnik zawalił bramkę, najpierw dał się wyprzedzić rywalowi na kilku metrach, a potem sprokurował rzut karny. Na poważnie przyszło mu zastępować innych od meczu ze Stalą Mielec w 10. kolejce. Zagrał cztery mecze od pierwszej minuty na stoperze i nie mogliśmy mieć do zawodnika zarzutów. Grał pewnie i solidnie, w przeciwieństwie do Prażnovskyego nie popełniał takich byków. Potem Damian jeszcze trochę pograł, ale już nie na środku obrony. Dopiero w starciu z Chrobrym Głogów musiał zastąpić Kamińskiego i nie dość, że zagrał dobrze w obronie, to jeszcze strzelił gola!

W meczu z Miedzią na środku obrony Mateusza Kamińskiego zastąpił – podczas pierwszej pauzy Kamyka – Łukasz Pielorz. Były to solidne zawody tego zawodnika.

Lewa obrona
Lewa strona obrony to było miejsce Dawida Abramowicza. Zawodnik rozegrał w lidze wszystkie mecze w podstawowym składzie i tylko w jednym został zdjęty przez trenera Jerzego Brzęczka przed końcem (w 79. minucie spotkania w Bytowie). Było kilka momentów w rundzie, kiedy występował na lewej pomocy, ale to były epizody. Jeśli chodzi o sam poziom – techniczno-taktyczny – zawodnik był niewiadomą. Wyróżnił się tym, że strzelił pierwszego gola dla GKS w tym sezonie (potem drugiego zaliczył z Olimpią Grudziądz). No i od początku pokazywał, że lepiej gra rękami niż nogami. Jego wrzuty z autu od początku siały popłoch w szeregach rywali. To przynosiło efekty bramkowe – choćby w meczach w Bielsku, Nowym Sączu i u siebie z Chrobrym. Jeśli chodzi o grę defensywną to z czasem dostrzegaliśmy mankamenty. Zawodnik lubi kryć na radar, przez co rywale mają na flance czasem bardzo dużo miejsca – tak naprawdę po Prażnovskym to drugi cud, że nie straciliśmy bramki po takich zachowaniach. Gola powinniśmy stracić w Kluczborku, ale świetnie błąd brata naprawił Mateusz Abramowicz. W Bytowie zamiast ratować sytuację biegł z ręką podniesioną do góry (gdyby nie to, mógłby zapobiec utracie bramki). Z techniką jest bardzo średnio – Dawid czasem potrafi zagrać całkiem dobrą piłkę (jak przy akcji bramkowej z Pogonią), ale generalnie to jest raczej na zasadzie, czy mu się uda.

Dawida incydentalnie na lewej obronie zastępował Damian Garbacik. Nie były to jakieś spektakularne występy, jeśli chodzi o postawę ofensywną i defensywną. W Bytowie jednak zawodnik nie wytrzymał ciśnienia, zarobił dwie głupie żółte kartki i spowodował spory ból głowy trenera na mecz w Suwałkach. Garbacik na stoperze wydaje się być bardziej optymalnym rozwiązaniem.

Podsumowanie
W pewnym stopniu to niesamowite, że straciliśmy tak mało bramek w rundzie jesiennej (a gdyby nie ostatnie trzy mecze to tych goli byłoby jeszcze mniej). Defensywa owszem była bardzo dobra, w wielu meczach żelazna – to trzeba przyznać. Nie tylko obrońcy, ale i defensywni pomocnicy zapewniali spokój w tyłach. A jednak – goli mogliśmy stracić kilka więcej, gdyby nie dopisało nam szczęście po fatalnych interwencjach Prażnovskyego czy – w mniejszym stopniu – błędach Abramowicza.

Pewniakami są Mateusz Kamiński na środku i Alan Czerwiński na prawej stronie. Trzeba przyznać, że obrona grała spokojniej, nie było nerwowości, gdy obok Kamyka występował Damian Garbacik. I jeżeli Oliver nie poprawi swojej jakości, to Damian powinien partnerować Kamykowi na wiosnę. Co do lewej strony, to nie jest ona zła, Dawid Abramowicz daje bardzo dużo zespołowi swoimi kapitalnym wrzutami z autu. Jakichś mega wielkich błędów też często nie popełnia (choć zdarzały się) – pozostaje pytanie tylko, czy umiejętności tego zawodnika na dłuższą metę będą wystarczające. Niech to pytanie pozostanie otwarte i na wiosnę Dawid pokaże, że jednak w nogach ma też dużo jakości!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Terminarz GKS Katowice w sezonie 2025/26

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ekstraklasa opublikowała terminarz na sezon 2025/26. GKS Katowice ligowe zmagania rozpocznie od dwóch spotkań na Arenie Katowice.

Na inaugurację przyjdzie nam zagrać z wicemistrzami Polski – Rakowem Częstochowa. W następnej kolejce przy Nowej Bukowej pojawi się Zagłębie Lubin. Pierwszym wyjazdem będzie spotkanie w Łodzi z Widzewem, a tydzień później zagramy w Warszawie z Legią. Śląski Klasyk z Górnikiem będzie miał miejsce najpierw w Zabrzu (23 sierpnia), a w Katowicach w okolicach urodzin GieKSy (28 lutego). Jesienią zaplanowano 18 kolejek (na wiosnę 16), co oznacza, że ligowe granie w 2025 roku zakończymy w Częstochowie. Na boiska wrócimy pod koniec stycznia 2026 roku, kiedy pojedziemy do Lubina na mecz z Zagłębiem. Następnie czekają nas dwa domowe mecze – z Widzewem i Legią. W Wielkanoc (5 kwietnia 2026 roku) czeka nas domowe spotkanie z Wisłą Płock. Sezon zakończymy „prawie” zgodnie z tradycyją – po Gdyni w 2024 roku i Gdańsku w 2025 roku, Szczecin w 2026 roku możemy uznać, lekko naciągając geografię, za miasto leżąc nad morzem. Z Pogonią zmierzymy się 23 maja 2026 roku.

Terminarz GKS Katowice w sezonie 2025/26:
1. kolejka – 19 lipca 2025 GKS Katowice – Raków Częstochowa
2. kolejka – 26 lipca 2025 GKS Katowice – KGHM Zagłębie Lubin
3. kolejka – 2 sierpnia 2025 Widzew Łódź – GKS Katowice
4. kolejka – 9 sierpnia 2025 Legia Warszawa – GKS Katowice
5. kolejka – 16 sierpnia 2025 GKS Katowice – Arka Gdynia
6. kolejka – 23 sierpnia 2025 Górnik Zabrze – GKS Katowice
7. kolejka – 30 sierpnia 2025 GKS Katowice – Radomiak Radom
8. kolejka – 13 września 2025 Lechia Gdańsk – GKS Katowice
9. kolejka – 20 września 2025 GKS Katowice – Cracovia
I runda Pucharu Polski – 24 września 2025
10. kolejka – 27 września 2025 Wisła Płock – GKS Katowice
11. kolejka – 4 października 2025 GKS Katowice – Lech Poznań
12. kolejka – 18 października 2025 Motor Lublin – GKS Katowice
13. kolejka – 25 października 2025 GKS Katowice – Korona Kielce
1/16 Pucharu Polski – 29 października 2025
14. kolejka – 31 października 2025 Bruk-Bet Termalica Nieciecza – GKS Katowice
15. kolejka – 8 listopada 2025 GKS Katowice – Piast Gliwice
16. kolejka – 22 listopada 2025 Jagiellonia Białystok – GKS Katowice
17. kolejka – 29 listopada 2025 GKS Katowice – Pogoń Szczecin
1/8 Pucharu Polski – 3 grudnia 2025
18. kolejka – 6 grudnia 2025 Raków Częstochowa – GKS Katowice
19. kolejka – 31 stycznia 2026 KGHM Zagłębie Lubin – GKS Katowice
20. kolejka – 7 lutego 2026 GKS Katowice – Widzew Łódź
21. kolejka – 14 lutego 2026 GKS Katowice – Legia Warszawa
22. kolejka – 21 lutego 2026 Arka Gdynia – GKS Katowice
23. kolejka – 28 lutego 2026 GKS Katowice – Górnik Zabrze
1/4 Pucharu Polski – 4 marca 2026
24. kolejka – 7 marca 2026 Radomiak Radom – GKS Katowice
25. kolejka – 14 marca 2026 GKS Katowice – Lechia Gdańsk
26. kolejka – 21 marca 2026 Cracovia – GKS Katowice
27. kolejka – 4 kwietnia 2026 GKS Katowice – Wisła Płock
1/2 Pucharu Polski – 8 kwietnia 2026
28. kolejka – 11 kwietnia 2026 Lech Poznań – GKS Katowice
29. kolejka – 18 kwietnia 2026 GKS Katowice – Motor Lublin
30. kolejka – 25 kwietnia 2026 Korona Kielce – GKS Katowice
31. kolejka – 2 maja 2026 GKS Katowice – Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Finał Pucharu Polski – 2 maja 2026
32. kolejka – 9 maja 2026 Piast Gliwice – GKS Katowice
33. kolejka – 16 maja 2026 GKS Katowice – Jagiellonia Białystok
34. kolejka – 23 maja 2026 Pogoń Szczecin – GKS Katowice

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Jaroszek i Milewski na dłużej w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Bartosz Jaroszek i Sebastian Milewski zostają w GieKSie. Obaj zawodnicy podpisali nowe umowy (do czerwca 2026 roku) i będą w kolejnym sezonie bronić barw naszego klubu.

W przypadku Milewskiego klub skorzystał z możliwości przedłużenia kontraktu. Pomocnik trafił do naszego klubu rok temu. W tym czasie rozegrał 18 spotkań w PKO Bank Ekstraklasie oraz dwa w Pucharze Polski. Milewski strzelił jedną bramkę – w doliczonym czasie gry w spotkaniu z Cracovią.

31-letni Jaroszek dołączył do GKS Katowice w sezonie 2020/21 i zaliczył z zespołem dwa awanse – do pierwszej ligi oraz Ekstraklasy. Ogółem wystąpił w 113 spotkaniach, w których zdobył 6 bramek dla „Trójkolorowych”.

Obu piłkarzom gratulujemy nowych umów i życzymy sukcesów.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Mateusz Kowalczyk 2028

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Kowalczyk

GKS Katowice aktywował klauzulę w umowie Mateusza Kowalczyka i wykupił go z Brøndby IF. Piłkarz związał się z GieKSą do końca czerwca 2028 roku.

Kowalczyk trafił do Katowic latem 2024 roku na zasadzie wypożyczenia z duńskiego klubu. Rozegrał do tej pory 31 spotkań, w których zdobył 3 bramki i zaliczył 6 asyst. Stał się jednym z filarów naszej drużyny, która zajęła 8. miejsce w ostatnich rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy. Kowalczyk świetnie uzupełniał się w środku pola z Oskarem Repką.

Według naszych informacji (oraz doniesień medialnych) klauzula opiewała na kwotę miliona euro. Tym samym transfer Kowalczyka stał się najdroższym w historii GKS Katowice.

Piłkarzowi gratulujemy nowego kontraktu i życzymy powodzenia w trójkolorowych barwach.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga