Dołącz do nas

Siatkówka

Zwycięstwo GKS-u na dzień dobry z PlusLigą!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Długo oczekiwany debiut GKS-u w PlusLidze w końcu nadszedł i co najważniejsze okazał się zwycięski!

 

Pierwszą piłkę w hali Szopienickiej zepsuł serwem Serb Katić i GKS na dzień dobry z ligą objął prowadzenie. Nerwowa gra z naszej strony spowodowała, że do stanu 2:2, nikt z siatkarzy GKS-u nie mógł zdobyć punktu po swojej skutecznej akcji. Dopiero przy serwisie Błońskiego, przechodzącą piłkę skończył Kalembka. Gra GieKSy zaczęła wyglądać coraz lepiej i po skutecznym bloku Kapelusa wyszliśmy na trzypunktowe (6:3) prowadzenie. Po serwisie Butryna był as, ale goście nie zgodzili się z tym i tym sposobem mieliśmy pierwszy challenge wzięty w meczu GKS-u, który i tak nic przeciwnikom nie dał (8:4). Po dobrej akcji na siatce Błońskiego GKS prowadził już 10:5 i trener gości Piotr Makowski wziął pierwszy czas. Goście dalej nie mogli się przeciwstawić i po dwóch kolejnych akcjach Błońskiego (14:7), trener bydgoszczan szybko wykorzystał drugi czas, próbując ratować sytuację. Po kolejnym asie z zagrywki, tym razem Błońskiego (17:9), Makowskiemu pozostało już tylko zacząć robić zmiany. Potem mieliśmy dwie dobre akcje Kapelusa (20:11) i na chwilkę gra GKS-u się zastopowała (21:15). W końcówce ciężko było siatkarzom GKS-u zdobyć tych kilka brakujących oczek, aż w końcu po zepsutej zagrywce Bobrowskiego mieliśmy pierwszą piłkę setową. Błoński zagrywkę posłał w aut i dopiero w kolejnej akcji Karol Butryn silnym zbiciem dał GKS zwycięstwo w pierwszym secie w PlusLidze (25:19). Siatkarze GKS dobrze grali zagrywką, na siatce i w ataku,a goście kompletnie nie potrafili się przeciwstawić.

Drugi set rozpoczął się znów od prowadzenia 1:0, tym razem po dobrej kiwce Butryna. Jednak to goście szybko odskakują na dwa oczka przewagi i po zablokowaniu na siatce akcji Kalembki (6:9), nasz trener Piotr Gruszka zmuszony do wzięcia pierwszego PlusLigowego czasu. Nic to nie pomogło, ponieważ siatkarzy GieKSy dopadła jakaś niemoc, pojawiały się błędy w ataku i problemy ze skończeniem akcji. Łuczniczka w tym okresie zdobyła 7 punktów z rzędu, w międzyczasie, Gruszka wziął drugą przerwę na żądanie, dokonał pierwszej zmiany wpuszczając Fijałka na parkiet (7:17). Dopiero błąd w zagrywce Sacharewicza przerwał tę passę punktową i wszedł na boisko Sobański. Do końca tego seta gra nie poprawiła się i błąd w zagrywce Kalembki dał gościom wyrównanie w meczu (14:25). Set ten był bardzo słaby w wykonaniu GKS-u, siatkarze mieli trudności z każdym elementem siatkarskiego rzemiosła. Kibice lekko zaniepokojeni słabszą grą udali się na 10 minutową przerwę.

 

Trzecia partia to dobry początek dla GieKSy i po błędzie w zagrywce gości oraz wykorzystanej kontrze Butryna prowadzimy 2:0. Nie na długo jednak, Kapelus zablokowany na siatce i to goście wychodzą na prowadzenie (4:5). To znów szala przechyla się na naszą stronę, bo Kalembka skuteczny na środku (8:6). Goście szybko wyrównują i odskakują na dwa oczka (9:11) co zmusza trenera Gruszkę na zmianę w składzie i wchodzi Pietraszko. Błąd Butryna w ataku i Łuczniczka prowadzi już 11:14, co wprowadza zwątpienie u kibiców w wygranie tego seta. Po dobrym ataku ze środka Krulickiego, nastąpił fantastyczny moment z zagrywką Karola Butryna, który posłał 3 asy z rzędu! Trener gości widząc co się dzieje, bierze czas aby zatrzymać szalejącego zawodnika GieKSy. Nic sobie z tego Karol nie robi i dalej świetnie zagrywa, blok na siatce Krulickiego oraz udana kontra Kapelusa doprowadza do stanu 17:14 dla GKS-u. Makowski widząc łapiących wiatr w żagle siatkarzy GieKSy, znów próbuje wybić z rytmu serwującego naszej drużyny. I dopiero wtedy skuteczny atak Gromadowskiego przerywa naszą passę sześciu zdobytych punktów z rzędu (17:15). Zapowiada się zacięta końcówka seta aż do stanu 20:18. Wtedy zdarza się kolejny fenomenalny fragment gry w wykonaniu GKS-u, który porywa publikę na hali do żywej reakcji i dopingu. Od tego momentu goście nie zdobywają już ani jednego punktu! Atak i blok Butryna, dwa ataki Kapelusa i mamy piłkę setową, którą wykorzystuje asem Michał Błoński (25:18). Goście bezradnie rozkładali ręce, nie mogąc zatrzymać rozpędzonego GKS-u. Kibicom na hali szczególnie zapadnie w pamięć widowiskowa akcja na 23:18, która po kilku świetnych obronach z obu stron, zakończona została przez Kapelusa. Brawo!

Czwarty set lepiej zaczęli goście od dwupunktowego prowadzenia i dopiero pierwszy remis na tablicy wyników pojawił się przy stanie 6:6. Skuteczny blok Kalembki i wychodzimy na pierwsze prowadzenie (8:7). Potem mieliśmy challenge na naszą niekorzyść i błąd Butryna (8:10), co trener Gruszka wziętym czasem próbuje zatrzymać ten niedobry fragment meczu. Pomogło! Znów kibice na hali oglądali pokaz skutecznej i widowiskowej gry w wykonaniu GieKSy. Po czterech punktach z rzędu (12:10) czas dla gości. GKS na fali, dokłada kolejne cztery oczka, w tym dwa asy Błońskiego i mamy już dużą przewagę (16:10). Kibice już zaczynają wierzyć w odniesienie zwycięstwa z 3 punkty. Dopiero skuteczny atak Filipiaka daje malutką nadzieję bydgoszczanom na skuteczną walkę w tym secie. Kapelus skuteczny na kontrze i Łuczniczka próbuje ratować sytuację zmianami (18:11). Dobry atak Butryna (21:13) i jesteśmy o krok od zwycięstwa w tym meczu. To chyba usztywnia troszkę naszych siatkarzy, bo zdarzają się dwa błędy z rzędu Błońskiego i Butryna (22:17) i nasz trener bierze czas, aby uspokoić sytuację. Pomaga. Kalembka skuteczny na siatce (23:17) i dobry atak Filipiaka (23:18). Sieńko posyła piłkę w aut po serwisie (24:18) i mamy pierwszą piłkę meczową! Błoński zagrywa, ale Filipiak znów kończy akcję (24:19). Druga piłka meczowa, zagrywa Bobrowski i… aut! (25:19). Euforia na trybunach i na boisku. Mamy to, historyczne zwycięstwo w PlusLidze stało się faktem.

 

GKS Katowice – Łuczniczka Bydgoszcz  3:1 (25:19, 14:25, 25:18, 25:19)

GKS: Falaschi (1), Butryn (18), Krulicki (9), Kalembka (8), Błoński (15), Kapelus (13), Mariański (libero) oraz Stańczak (libero), Fijałek, Pietraszko, Sobański (1), Stelmach. Trener: Piotr Gruszka.  MVP: Michał Błoński.
Łuczniczka: Szczurek (3), Gromadowski (8), Sacharewicz (12), Nowakowski (5), Katić (13), Yudin (11), Czunkiewicz (libero), Sieńko, Filipiak (5), Jurkiewicz (2), Rohnka (1), Bobrowski. Trener: Piotr Makowski.

Przebieg meczu:
I: 8:4, 16:9, 21:14, 25:19.
II: 6:8, 7:16, 10:21, 14:25.
III: 8:6, 16:14, 21:18, 25:18.
IV: 8:7, 16:10, 21:13, 25:19.

 

GKS-Łuczniczka.1

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

11 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

11 komentarzy

  1. Avatar photo

    tt

    3 października 2016 at 02:24

    Brawo, świetny mecz i atmosfera w hali. Oby tak dalej.

  2. Avatar photo

    Rafał

    3 października 2016 at 11:39

    Czy władze klubu widzieli co się działo przed halą? Kibice, dzieci i kobiety, w kolejce po bilety zastraszani przez kibiców Ruchu Chorzów, zabierali szaliki, kilka osób odeszło do domu, zwyczajnie bojąc się a policja nie reagowała!!! Osobiście nie wybiorę się już na obiekt w Szopienicach z dziećmi, nie ma takiej opcji. Należ się mocno zastanowić nad rozgrywaniem tam meczy, mam nadzieję że ktoś się tym zajmie! Wierny kibic GIEKSY.

  3. Avatar photo

    Katow

    3 października 2016 at 14:36

    dlaczego nie przyjechali ultrasi z GieKsy żeby pokazać tym chorzowskim ….przecież oni zastraszają dzieci i kobiety , gdzie nasza bojówka ???

  4. Avatar photo

    uG 03

    3 października 2016 at 15:41

    czyli jak zabrali szaliki to je będą palić na swoich meczach na cichej , potrzebany jest na następny mecz wsparcie fanatyków! bez tego będziemy tam co mecz okradani z barw !

  5. Avatar photo

    miro

    3 października 2016 at 16:03

    Byłem na meczu to co się działo przed halą tragedia chorzowscy wmieszali się w kolejkę do kas i nas straszyli robili nam zdięcia gdzie byli kibice GIEKSY Ja na mecz do Szopienic chyba się już nie wybiorę te kurwu chorzowskie to świry !!!!!!!!!!!!

  6. Avatar photo

    uG 03

    3 października 2016 at 16:33

    trzeba było im zrobić zdjęcie tej patologii szopienickiej brzydkim mordom ! nie ma szans siatkówka w takim stanie nie przejdzie w Katowicach , frekwencja będzie maleć a i tak te 700 osób to wstyd na całą Polske

  7. Avatar photo

    T

    3 października 2016 at 16:41

    Kilka dni temu na tej stronie pojawiła się informacja o tym, że będziemy grać w szopienicach zamiast w Spodku. Napisałem wtedy że to skandal i idiotyzm i że na pewno nie unikniemy prowokacji smrodów. I co? I już przy okazji pierwszego meczu stało się.

  8. Avatar photo

    dudi

    3 października 2016 at 18:19

    kurwa Panowie ! róbmy coś z tym !!! nie pozwólmy tej patologii traktować tak naszych kibiców to kobiety i dzieci następny mecz wszyscy do szopek !!! ci co nie pojadą do nowego Sącza pokażmy im kurwa kto rządzi w Kato

  9. Avatar photo

    1964

    3 października 2016 at 19:16

    Prawda jest taka że organizacyjnie przerosło to urząd miasta.Jak mecz byłby w spodku chętnie wybrałbym się z żoną i dzieciakiem ale miałem przeczucie co może się wydarzyć.szopy to patola i sama budowa tam hali była błędem.Niestety ale na siatkę nikt tam chodzić nie będzie.Kto winny!Miasto!Te „mądre głowy” tylko galerie stawiają!od lat czekamy na stadion(pewnie jeszcze sto lat poczekamy.jedna porządna hala i to na szopach skandal.nie wspomnę o Aquaparku.Jak na stolicę aglomeracji to troszkę wstyd.Ale nie dziwię sie Uszok miał sport w dupie a doktorek krupa to jego wychowanek.Takie tychy mają stadion,budują Aquapark.Tam urząd jest dla ludzi i z myślą o nich u Nas w Kato urząd jest do robienia hajsu na sprzedawaniu działek pod budowy galerii!

  10. Avatar photo

    krzys137

    4 października 2016 at 12:15

    śmierdziele na następnym meczu jesteśmy

  11. Avatar photo

    Małopolska GieKSa

    4 października 2016 at 14:42

    My będziemy na pewno. Gramy z AZA Częstochowa, przeciwnik jak najbardziej w naszym zasięgu. Wszyscy do Szopienic. Plusliga to jedna z najlepszych lig świata w siatkówkę i ciągle liga Mistrzów Świata. Zróbmy tam konkretny kocioł.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga