Dołącz do nas

Hokej Klub Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd mediów: Okres oczekiwania zakończony. GieKSa ma nowego prezesa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, hokeja na lodzie i siatkówki GieKSy.

Wczoraj Rada Nadzorcza wybrała nowego prezesa GieKSy, został nim Marek Szczerbowski. Piłkarze, rozegrali w minionym tygodniu dwa spotkania: z Olimpią Elbląg (1:1) na Bukowej oraz w niedzielę w Łęcznej z Górnikiem (przegrana 0:1). Prasówkę po tych meczach znajdziecie tutaj i tutaj. Piłkarki rozegrały ligowy mecz z aktualnymi Mistrzyniami Polski Górnikiem Łęczna i przegrały 0:3 (0:3). Siatkarze rozpoczęli przygotowania do sezonu 2019/20, zapraszamy do przeczytania fragmentów wywiadów z siatkarzami i przedstawicielami sztabu trenerskiego. Hokeiści przygotowując się do rozgrywek ligowych, biorą udział w meczach o Pucharu Wyszehradzkiego, drugi mecz GieKSa rozegra dzisiaj (na wyjeździe o 18) z słowacką drużyną HK Nitra.

 

PIŁKA NOŻNA

sportslaski.pl – Okres oczekiwania zakończony. GieKSa ma nowego prezesa

Wielosekcyjny GKS Katowice zyskał nowego prezesa. Marcina Janickiego, który został zdymisjonowany przez Radę Nadzorczą spółki po zakończeniu ubiegłego sezonu ligowego, na stanowisku zastąpił wieloletni dyrektor Stadionu Śląskiego, Marek Szczerbowski.

[…] Szczerbowski był kandydatem na stanowisko sternika „GieKSy” już od dłuższego czasu – właściwie od momentu, gdy 10 czerwca br. rada nadzorcza wielosekcyjnego klubu zdymisjonowała Marcina Janickiego.

[…] W trakcie swojej zawodowej kariery Szczerbowski przez dziewięć lat był dyrektorem spółki Stadion Śląski (od 2006 do 2015 roku), a także był prezesem oraz menedżerem ds. sportowych w klubie Kolejarz 24 Katowice, występującym aktualnie w klasie A. Dodatkowo Szczerbowski posiada tytuł doktora nauk o kulturze fizycznej, od kilkunastu lat jest wykładowcą akademickim i prowadzi zajęcia na katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego. 48-latek ma również za sobą karierę polityczną – jest bowiem byłym radnym z ramienia SLD oraz był jednym z kandydatów do objęcia funkcji prezydenta Katowic w 2014 roku.

 

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice ma nowego prezesa. To były dyrektor Stadionu Śląskiego

Marek Szczerbowski został nowym prezesem GKS Katowice. Były dyrektor Stadionu Śląskiego zastąpił na stanowisku szefa Gieksy Marcina Janickiego, którego dymisję Rada Nadzorcza klubu przyjęła 10 czerwca.

[…] Półtora miesiąca potrzebowały władze Katowice, by wybrać nowego prezesa swojego sztandarowego klubu. Fotel szefa GKS Katowice objął Marek Szczerbowski, który od początku był jednym z głównych kandydatów do przejęcia sterów w klubie.

[…] Szczerbowski nigdy nie ukrywał swojej sympatii do Gieksy i często go można było spotkać na trybunach stadionu na Bukowej.

 

Porażka z mistrzem kraju w setnym meczu

W lidze kobiet piłkarki GKS-u Katowice zmierzyły się z mistrzem Polski Górnikiem Łęczna. Dla katowiczanek była to 100 mecz w ligowych rozgrywkach. Niestety, podopieczne Witolda Zająca przegrały to spotkanie 0:3.

[…] Mistrz Polski jednak nie pozostawił złudzeń, w meczu rozegranym już na stadionie przy Bukowej pokazał swoja moc. Dla zespołu z Łęcznej z uwagi na rywalizację w europejskich pucharach był to dopiero drugi ligowy mecz w tym sezonie.

Pierwszą bramkę kibice oglądali już w 12. minucie meczu, kiedy po groźnej kontrze piłkarek z Łęcznej, sędzina Anna Adamska słusznie podyktowała rzut karny. Jedenastkę na bramkę zamieniła Ewelina Kamczyk. Dobrą okazję do wyrównania miała Klaudia Miłek. Strzał z rzutu wolnego z okolic 20 metra obroniła jednak Anna Palińska.

Przed przerwą Górnik strzelił jeszcze dwie bramki i właściwie ustawił sobie mecz. Wynik podwyższyła Klaudia Lefeld, która wykorzystała dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego. Piłkarki GKS-u próbowały stawić czoła rywalkom, niewiele z tego wynikało. Trzecią bramkę dla Górnika Łęczna po fantastycznym uderzeniu zza pola karnego zdobyła Nikola Karczewska.

W przerwie trener Zając dokonał zmian, licząc że uda się odwrócić losy tego spotkania. Dogodną okazję na gola miała Marlena Hajduk, ale jej uderzenie głową obroniła dobrze dysponowana Palińska. Zagrożenie pod bramką Górnika stwarzały Miłek i Stanović, ale piłka do siatki nie wpadła. Górnik kontrolował przebieg meczu, a swoich szans upatrywał w strzałach z dystansu.

W drugiej połowie bramek nie było, ale spotkanie mogło się podobać. Drużyna przyjezdnych pokazała się z lepszej strony i zasłużenie wywalczyła komplet punktów.

 

List otwarty Franciszka Sputa do dziennikarzy i niektórych kibiców GKS Katowice

Franciszek Sput, wspaniały bramkarz, który w barwach GKS Katowice rozegrał w sumie ponad 500 meczów, przysłał do naszej redakcji list otwarty. 71-letni były piłkarz i trener odnosi się w nim do zdarzeń, które miały miejsce po ostatnim domowym meczu GKS Katowice z Bytovią wygranym przez gości 2:1, w którym jego wnuk strzelił zwycięską bramkę dla rywali. List mocno rozgoryczonej całą sytuacją legendy GieKSy publikujemy w całości.

List otwarty Franciszka Sputa do dziennikarzy i niektórych kibiców GKS Katowice

Przez ponad 50 lat zawsze chętnie odpowiadałem na wszystkie pytania dziennikarzy. Teraz, po raz pierwszy w moim życiu, ja chciałem zadać jedno proste pytanie. Dlaczego pisząc o moich rzekomych sympatiach i odnosząc się do mojej rodziny nie zapytaliście o zdanie mnie, tylko formułujecie krzywdzące opinie w oderwaniu od faktów i prawdy?

Chodzi mi oczywiście o niedawny mecz GKS Katowice z Bytovią Bytów, w której barwach wystąpił mój wnuk Michał Rutkowski. Nie byłem na meczu bo w tym samym czasie brała ślub moja wnuczka. Ale gdyby nie ta kolizja terminów, to przyjechałbym z chęcią na Bukową. I gdyby ktoś mnie o to zapytał, chętnie wyjaśniłbym, że nie widzę nic złego w tym, że mój wnuk musi wystąpić przeciwko mojemu ukochanemu klubowi. Bo taki jest po prostu sport.

Wiele osób wie, że było moim wielkim marzeniem, aby Michał grał w klubie, z którym ja związałem swoje sportowe życie i któremu zawsze byłem wierny. To się nie udało, ale na pewno nie dlatego, że on tego nie chciał. Wiele osób także o tym dobrze wie, ale nie chcę już do tego wracać. To, że obecnie gra w klubie położonym daleko od domu rodzinnego nie było także jego wymarzonym wyborem. Ale znów powtórzę: takie jest życie i taki jest sport.

Proszę więc wszystkich, którzy zarzucają jemu i mnie zmianę sympatii, aby wzięli to pod uwagę i zaakceptowali, że wybory życiowe czasem są trudne i nie zawsze są tymi wymarzonymi. A do tego, że akurat mój wnuk strzelił bramkę mojemu GKS-owi, nie wolno dorabiać pozasportowych treści. Ja nie stałem się przez to ani niebieski, ani zielony, ani pomarańczowy i mój sportowy dom pozostanie na Bukowej.

Franciszek Sput

 

tylkokobiecyfutbol.pl – Mistrz rozprawił się z GieKSą, beniaminkowie dalej dostają łomot, dwucyfrówka w Łodzi. Podsumowanie 4. kolejki

[…] Mistrz przyjechał do Katowic i pokazał … doświadczenie. Już po pierwszej połowie podopieczne Mazurkiewicza rozstrzygnęły spotkanie na swoją korzyść i to wystarczyło. GieKSa dostała bolesną lekcję, by jeszcze nie zacierać wysoko nosa, bo na tyle jeszcze nie urosła. Świetnie w środku pola pokazała się Sylwia Matysik i Klaudia Lefeld, obie dzieliły i rządziły. Wszystko trzymał w ataku duet Kamczyk – Hmirova. Nowe twarze już wpisały się bardzo dobrze w skład Mistrza Polski.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Jakub Jarosz: to dla mnie naprawdę duże wyróżnienie

Kapitanem GKS-u Katowice w sezonie 2019/2020 PlusLigi został wybrany nowy atakujący, Jakub Jarosz.

  – To dla mnie naprawdę duże wyróżnienie i cieszę się, że została mi powierzona tak ważna funkcja. Postaram się wywiązać ze swoich kapitańskich obowiązków jak najlepiej i mam nadzieję, że będę sprawdzał się w roli łącznika między trenerem a całą drużyną – powiedział kapitan drużyny trenowanej przez Dariusza Daszkiewicza.

We wcześniejszych sezonach GKS-u w PlusLidze tę funkcję sprawowali Marco Falaschi, Dominik Witczak oraz Maciej Fijałek.

[…] – Osobiście chciałbym, żeby na koniec sezonu cały nasz zespół był zadowolony z tego, co osiągnęliśmy. I to nie jest książkowy frazes, a moja szczera opinia. Dojrzałem w swojej karierze sportowej do tego, by myśleć o sobie i swoich osiągnięciach możliwie jak najmniej. To zespół ma być zadowolony i spełniony, tak samo jak nasi kibice. Nadchodzący sezon PlusLigi nie będzie łatwy, wielu rywali wzmocniło się i konkurencja będzie naprawdę mocna. Zamierzamy bić się ze wszystkimi i osiągać jak najlepsze rezultaty, by móc sobie powiedzieć po wszystkim, że zrobiliśmy dobry wynik – tak odpowiedział nowy kapitan na pytanie o prywatne cele na nadchodzący sezon.

 

Dariusz Daszkiewicz: nie boję się wyzwań

– By drużyna dobrze funkcjonowała potrzeba czasu i cierpliwości. Jednak doskonale zdaję sobie sprawę, jakie są oczekiwania. Na pewno nie będzie łatwo powtórzyć wyczyn z minionego sezonu, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by tak było – powiedział nowy szkoleniowiec GKS-u, Dariusz Daszkiewicz.

[…] Mimo że GKS w poprzednim sezonie zajął ósme miejsce, co jest najlepszym wynikiem w historii klubu, to po sezonie doszło w nim do rewolucji kadrowej. Zostało w nim tylko dwóch siatkarzy.

– Kilku zawodników z poprzedniego składu widziałem w drużynie, ale – niestety – nie udało się ich zatrzymać. Mogę tylko się domyślać, że chodziło o możliwości finansowe klubu. Te kwestie jednak poza mną, bo ja skupiam się na pracy z zespołem. 12 nowych zawodników to pewien kłopot, bo budowanie zespołu trwa przynajmniej 2, 3 lata i wówczas powinien osiągnąć jak najlepsze wyniki – ocenił doświadczony szkoleniowiec, który z taką wymianą kadrową nie spotyka się po raz pierwszy.

–  Taka sytuacja to dla mnie żadna nowość, bo w Kielcach byłem przyzwyczajony, że co roku budowałem zespół od nowa. Zawodnicy pokazywali się z dobrej strony i otrzymywali ciekawsze, lepsze oferty finansowe z innych klubów i odchodzili – dodał.

 

sportdziennik.pl – Wiktor Musiał: poważne wyzwanie

Rozmowa z Wiktorem Musiałem, nowym atakującym GKS-u Katowice.

[…] Był pan najlepiej punktującym zawodnikiem (661 pkt.) w I lidze. Czy pojawiła się lawina ofert z PlusLigi?

Wiktor MUSIAŁ: – (śmiech) Bez przesady moje osiągnięcia to przede wszystkim zasługa kolegów, a ponadto jestem atakującym i większość piłek w takich kluczowych momentach była kierowana do mnie. 574 pkt. zdobyłem właśnie atakiem, 58 zagrywką oraz 29 blokiem. Miałem sygnały z kilku klubów, ale nie było wiele konkretów. W końcu otrzymałem informację od mojej pani menedżer (Aleksandra Piskorska – przyp.red.), że jest mną zainteresowany GKS Katowice. Nie było większych problemów z uzgodnieniem wszystkich szczegółów umowy. GKS ciekawie się prezentował w poprzednich sezonach.

[…] Rywalizacja na tej pozycji zapowiada się ciekawie?

Wiktor MUSIAŁ: – To nie nie będzie rywalizacja, lecz wzajemne się wspieranie, bo za Kubą olbrzymie doświadczenie zarówno ligowe, jak i reprezentacyjne. Będę starał się pomagać drużynie w każdej sytuacji, ale – oczywiście – z miejsca w składzie podstawowym nie rezygnuję tylko będę chciał się pokazać z jak najlepszej strony.

 

W GKS-ie doszło do sporych roszad personalnych i przed zespołem spore wyzwanie. Pańskie przewidywania?

Wiktor MUSIAŁ: – Rzeczywiście tylu nowych twarzy w zespole jeszcze nie odnotowałem. Trochę już się poznaliśmy i zebrała się grupa zawodników, która na pewno będzie dążyła do jak najlepszej gry oraz zwycięstw. Szatnia mówi jednym głosem i jest sympatyczna atmosfera. Teraz trudno prognozować, bo przecież jesteśmy dopiero na wstępie przygotowań do sezonu.

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Michalski: Czas działa na naszą korzyść

Hokeiści GKS-u Katowice w swoim pierwszym meczu Pucharu Wyszehradzkiego przegrali z JKH GKS-em Jastrzębie 0:3.

– To nie tak miało wyglądać – powiedział Mateusz Michalski, skrzydłowy ekipy z alei Korfantego.

[…] Szefostwo GieKSy przed rozpoczęciem sezonu zdecydowało się na przebudowę zespołu. Dość powiedzieć, że umowy z katowickim klubem podpisało 15 nowych graczy.

– Nie da się wszystkiego zrobić w tydzień czy dwa. Budowanie drużyny wymaga czasu, wszyscy musimy się dotrzeć – zwrócił uwagę 27-letni skrzydłowy, który przez ostatnich dziewięć sezonów występował w Podhalu. – Codziennie pracujemy nad tym, by być kolektywem w szatni i na lodzie. Mamy dobrą drużynę i myślę, że będziemy cieszyć kibiców naszą grą.

 

Salmi: Nie jest to groźny uraz

Jusso Salmi nie dokończył ostatniego spotkania z JKH GKS-em Jastrzębie, które odbyło się w ramach rozgrywek Pucharu Wyszehradzkiego. 28-letni defensor doznał drobnego urazu. Ile będzie pauzował?

– Doszło do niewielkiego pęknięcia w palcu. Ciągle jestem kontuzjowany, ale nie jest to uraz, przez który musiałbym pauzować przez wiele tygodni – powiedział obrońca GieKSy, który trafił do GieKSy za namową trenera Risto Dufvy.

– Nie grałem w jego drużynach, ale dobrze go znałem, bo to jest jeden z najbardziej cenionych i utytułowanych trenerów w Finlandii. I to on był jednym z powodów, dla którego ja i moi fińscy koledzy zdecydowaliśmy się na grę w tym klubie – stwierdził Salmi, który jest wychowankiem IFK Helsinki.

[…] Dodał też, że dobrze żyje mu się w Katowicach.

– W samych Katowicach mieszka mi się bardzo dobrze, ludzie są przyjaźni, do tego macie świetne restauracje – podkreślił.

Salmi może pochwalić się dobrymi warunkami fizycznymi. Mierzy 187 centymetrów i waży 90 kilogramów. Ponadto idealnie wpisuje się w charakterystykę określaną za oceanem mianem „stay-at-home”. Co ciekawe swego czasu był nawet mistrzem Finlandii w podnoszeniu się na drążku.



Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga