Po zdarzeniach w Jastrzębiu na Bukowej zwołano konferencję prasową, by poinformować o stanowisku GKS Katowice.
Prezes Marek Szczerbowski w bardzo emocjonalnej wypowiedzi wyraził ubolewanie w związku z bandyckim atakiem na naszego zawodnika Jakko Turtiainena. Zapewnił o pełnym poparciu Zarządu Klubu decyzji sztabu szkoleniowego i drużyny hokeistów o nieprzystąpieniu do meczu – „Dziękuję Wam i trenerowi Risto Dufvie za podjęcie tej odpowiedzialnej decyzji”, ponadto zwrócił uwagę na gest solidarności wielosekcyjnej GieKSy, gdyż przedstawiciele innych sekcji też wzięli udział w tej konferencji. „Cała GieKSa Razem” – to hasło często powtarzał Szczerbowski. „Nie ma naszej zgody na takie zachowania, nie pozwolimy też na bagatelizowanie tego typu zdarzeń” – podkreślił Szczerbowski. Prezes Klubu poinformował o działaniach policji, która ustaliła sprawcę (sprawców) ataku na Turtiainena oraz o stanie zdrowia zawodnika, który po szczegółowych badaniach w jastrzębskim szpitalu powrócił do domu. „Absolutnie nie odnosimy się ani nie komentujemy komunikatów czy wypowiedzi pochodzących z obozu JKH GKS Jastrzębie, dla nas najważniejsze są stan zdrowia i bezpieczeństwo zawodnika, również sprawa ewentualnego walkowera jest w tej sytuacji elementem drugoplanowym”. „Proszę, aby to wydarzenie zmusiło do refleksji i opamiętania, a nie stanowiło powodu do nakręcania spirali wrogości” – zaapelował Prezes.
Dyrektor sportowy Wojciech Tkacz poprosił o wsparcie Jakko i drużyny kulturalnym i głośnym dopingiem już w najbliższym meczu z Energą Toruń. Zwrócił również uwagę, że hasło jeden za wszystkich – wszyscy za jednego ma pokrycie w faktach – „Nasza drużyna to prawdziwy kolektyw”. „W mojej karierze zawodniczej zdarzało się, że musieliśmy przechodzić między kibicami na mecz czy rozgrzewkę, ale nigdy, podkreślam – nigdy nie czułem żadnego zagrożenia. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że w miejscu rozgrzewki mogę zostać zaatakowany. Były lodowiska, na których nie darzono mnie sympatią, zdarzały się obelgi czy nawet epitety w trakcie meczu z trybun, jednak przed czy po meczu zawsze czułem się bezpieczny i nie doświadczyłem żadnej agresji. Jestem przekonany, że tylko incydent i już więcej nie dojdzie do podobnej sytuacji” – uzupełnił Tkacz.
Kapitan naszej drużyny Grzegorz Pasiut: „Nigdy się nie spotkałem z taką sytuacją. Zdarza się, że rozgrzewki, przed halą i nikomu to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie — kibice podchodzą po autograf czy wspólne zdjęcie. Jestem zszokowany tą sytuacją, mam nadzieję, że to pierwsze i ostatnie takie zdarzenie”.
Autor: Baudolino
.
.
Najnowsze komentarze