Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Siatkarze GKS Katowice konsekwentni do bólu czyli multisekcyjny przegląd doniesień mass mediów na temat GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Piłkarze w minionym tygodniu rozegrali jedno spotkanie z drużyną Znicza Pruszków. GieKSa przegrała 1:2. Prasówkę o tym meczu znajdziecie tutaj.

W ekstralidze kobiet jedenasta kolejka rozgrywek zakończyła rundę jesienną. Drużyna GKS-u przegrała w Łodzi z UKS-em SMS-em 0:1 (0:1). Piłkarki rozegrają jesienią jeszcze spotkanie, 23 listopada o 12:00, z Pogonią Zduńska Wola w Pucharze Polski.

Siatkarze rozegrali w minionym tygodniu jedno spotkanie PlusLigi. GieKSa przegrała kolejny mecz po tie-breaku. Tym razem z Cuprum Lubin, w poszczególnych setach: (25:20, 22:25, 21:25, 25:23, 10:15). Siatkarze obecnie zajmują dziesiątą pozycję w tabeli – okazja do poprawy miejsca będzie już jutro, drużyna zagra wyjazdowy mecz z Cerrad Enea Czarnymi Radom.

W Polskiej Hokej Lidze, drużyny ligowe wróciły na taflę. GKS „błyskawicznie” rozegrał trzy spotkania: z KH Energa Toruń (na wyjeździe) wygrany 4:1 (0:0, 1:0, 3:1), następnie z Lotosem PKH Gdańsk (w satelicie) przegrany po karnych 0:1 (0:0, 0:0, 0:0, k. 1:2) oraz w niedzielę z RE-Plast Unią Oświęcim (na wyjeździe) wygrany 1:0 (0:0, 0:0, 1:0). Wieczorem w satelicie hokeiści zagrają kolejny spotkanie w PHL, z Zagłębiem Sosnowiec.

 

PIŁKA NOŻNA

tylkokobiecyfutbol.pl – SMS ograł GieKSę

Bez kontuzjowanych Joanny Olszewskiej i Klaudii Miłek GieKSa w Łodzi miała zdobyć cenny komplet punktów i przezimować nawet na pozycji wicelidera. Niestety dla katowickiej ekipy lepszy był SMS, który skromnie wygrał 1:0.

Wynik spotkania rozstrzygnęła jedna akacja. Po kontrze pięknym lobem Weronikę Klimek pokonała Paulina Filipczak, dając swojej ekipie decydującego gola.

Napór GieKSy nie dał nic, bo świetnie broniła Szperkowska. Na domiar złego już w 50. minucie przyjezdne grały w osłabieniu po czerwonej kartce dla Karoliny Koch.

Koniec ekstraligowego grania w tym roku. Ekipa z Łodzi zimę spędzi na piątym miejscu w tabeli, GieKSa tylko na szóstym. Teraz czas na Puchar Polski. Za tydzień SMS zagra w Kielcach z drugoligowym KSP, a drużyna z Katowic zagra z Pogonią Zduńska Wola.

 

dzienniklodzki.pl – TME Grot SMS wygrał ważny mecz i jest bliżej podium ekstraligi piłki nożnej kobiet

W bezpośrednim meczu z innym kandydatem do medali, GKS Katowice, podopieczne trenera Marka Chojnackiego wygrały 1:0. Łodzianki przybliżyły się do trzeciego miejsca, które teraz zajmuje AZS UJ Kraków, mający dwa punkty więcej.
Ścisk w górnej części tabeli jest ogromny. Poza Górnikiem Łęczna, który zdecydowanie dominuje, drużyny od miejsca drugiego do szóstego dzielą tylko trzy punkty. Każdy z tych zespołów, także TME Grot SMS Łódź ma szansę nawet na wicemistrzostwo Polski.

 

SIATKÓWKA

polsatsport.pl – Piąty mecz, piąty tie-break! Siatkarze GKS Katowice konsekwentni do bólu

W meczu 5. kolejki PlusLigi siatkarze GKS Katowice ulegli Cuprum Lubin 2:3. Podopieczni trenera Dariusza Daszkiewicza zagrali piąty mecz w obecnych rozgrywkach i po raz piąty skończył się on tie-breakiem. Niestety dla katowiczan, ponieśli oni już czwartą porażkę.

[…] Po wyrównanym początku, gospodarze uzyskali przewagę w środkowej części pierwszego seta (11:6, 16:13). Po asie serwisowym Jakuba Jarosza odskoczyli na pięć oczek (20:15). Rywale zerwali się jeszcze do walki (22:20), ale trzy ostatnie akcje padły łupem ekipy GKS. Po bloku na Bartłomieju Lipińskim mieli piłkę setową, a Kamil Kwasowski atakiem z przechodzącej piłki ustalił wynik na 25:20. Stabilne przyjęcie i dobra dyspozycja Jarosza (8 punktów, w tym 3 zagrywką), przesądziły o zwycięskim otwarciu GKS.

W drugiej partii inicjatywę przejęli siatkarze z Lubina, którzy poprawili przyjęcie i posyłali na stronę rywali dobre, różnorodne zagrywki. W efekcie szybko uzyskali przewagę (1:4, 4:8) i utrzymywali ją w dalszej części seta (10:14, 15:19). Katowiczanie złapali punktowy kontakt po dwóch asach serwisowych Jarosza (19:20), końcówka należała jednak do lubinian. Jakub Ziobrowski i Lipiński wywalczyli decydujące punkty (22:25).

Trzecia odsłona miała podobny scenariusz. Przewagę utrzymywali lubinianie, a gospodarze próbowali gonić wynik. Jeszcze w końcówce mieli punktowy kontakt z rywalami (21:22), cóż z tego skoro trzy ostatnie akcje wygrali siatkarze Cuprum. Najpierw skutecznym atakiem popisał się Lipiński, chwilę później Rafał Szymura z lewego skrzydła posłał piłkę po skosie w aut, a potem znów skutecznie zaatakował Lipiński (21:25).

Set numer cztery był bardziej wyrównany od poprzednich. Wynik długo oscylował wokół remisu i żadna ze stron długo nie była w stanie zbudować znaczącej przewagi. W pewnym momencie na dwa oczka odskoczyli katowiczanie (19:17), ale rywale odrobili straty (22:22). Tym razem jednak trzy ostatnie punkty wywalczyli siatkarze GKS. Dwa z nich w niecodziennych okolicznościach. Przy zagrywce Kamila Maruszczyka sędziowie dopatrzyli się błędu przekroczenia linii, ale weryfikacja pokazała, że błędu nie było.

Sędziowie utrzymali jednak swą decyzję, bo siatkarz Cuprum posłał piłkę w aut. Protesty lubinian skończyły się czerwoną kartką, czyli stratą punktu. Tak oto z 22:22 zrobiło się 24:22. Goście wygrali następną akcję, ale w kolejnej Jarosz zamknął seta skutecznym atakiem (25:23).

Niezrażeni tą sytuacją goście znakomicie rozpoczęli tie-breaka. Przy stanie 1:4 trener Daszkiewicz wziął pierwszy czas, przy 1:6 – drugi, ale jego reprymenda na niewiele się zdała. Gdy lubinianie zablokowali Jana Nowakowskiego, gospodarze przegrywali przy zmianie stron 1:8! Takiej straty nie byli już w stanie odrobić w drugiej części seta. Siatkarze Cuprum kontrolowali sytuację. Piłkę meczową wywalczył Lipiński (7:14), katowiczanie obronili się w trzech kolejnych akcjach, ale za czwartym podejściem, po skutecznym ataku Robinsona Dvoranena goście zakończyli mecz (10:15).

 

siatka.org – Piąty tie-break GKS-u, tym razem katowiczanie przegrali z Cuprum

Siatkarzy GKS-u Katowice śmiało można już nazwać pechowcami. W piątym swoim meczu w tym sezonie po raz piąty walczyli w tie-breaku i po raz czwarty ulegli rywalom. Tym razem katowiczanie przegrali 2:3 we włąsnej hali z Cuprum Lubin, ale trudno wygrać decydującą partię, gdy przy zmianie stron boiska przegrywa się 1:8. Dwa punkty pojechały więc do Lubina, ale siatkarze Cuprum nieco poprawili swoją sytuację w tabeli PlusLigi.

[…] Lubinianie świetnie otworzyli tie-breaka, za sprawą bloku i skutecznego ataku Bartłomieja Lipińskiego prowadzili trzema ,,oczkami”. Katowiczanie mieli ogromne problemy w ofensywie, które skrzętnie wykorzystywali goście (6:1). Cały czas w polu serwisowym pewnie prezentował się Robinson Dvoranen i zawodnicy zmieniali strony przy siedmiopunktowym prowadzeniu siatkarzy Cuprum. Podopieczni Marcelo Fronckowiaka nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa w tym spotkaniu. Mecz zakończył atak brazylijskiego przyjmującego (15:10).

 

Dariusz Daszkiewicz: cały czas jesteśmy krok za przeciwnikiem

– Teoretycznie cały czas jesteśmy blisko, ale zawsze krok za przeciwnikiem. Bardzo chciałbym, aby to jak najszybciej się zmieniło, abyśmy jak najszybciej wygrali mecz – powiedział po porażce z Cuprum Lubin Dariusz Daszkiewicz, szkoleniowiec GKS-u Katowice.

[…] – Możemy grać tie-breaki do końca ligi, byle byśmy rozstrzygali je na swoją korzyść. Po tym meczu w ogóle nie jesteśmy zadowoleni, chociaż nawet ten jeden punkt mogliśmy stracić – ocenił Dariusz Daszkiewicz, według którego jego podopieczni nie zaprezentowali pełni swoich możliwości w pojedynku z miedziowymi. – Na pewno nie jesteśmy zadowoleni z naszej gry, bo zagraliśmy najsłabsze spotkanie w tym sezonie. Jednak do takiej gry zmusił nas zespół z Lubina, który zagrał bardzo dobre zawody. Przede wszystkim konsekwentnie prezentował się na zagrywce, przez co mieliśmy sporo problemów, oprócz pierwszego seta, którego zagraliśmy na niezłym poziomie w ataku. Od drugiej partii praktycznie do końca meczu mieliśmy spore problemy w tym elemencie – dodał szkoleniowiec górnośląskiej drużyny.

[…] – Myślę, że zawodnicy dobrze są przygotowani do sezonu. Zagraliśmy już piątego tie-breaka. Widać, że wytrzymaliśmy go fizycznie. Natomiast na pewno ważne jest to, abyśmy jak najszybciej rozstrzygnęli mecz na naszą korzyść, bo zwycięstwo dużo spokoju wprowadzi w głowach zawodników. Czekamy na tą wygraną. Teoretycznie cały czas jesteśmy blisko, ale zawsze krok za przeciwnikiem. Bardzo chciałbym, aby to jak najszybciej się zmieniło, abyśmy jak najszybciej wygrali mecz – zakończył Dariusz Daszkiewicz.

 

Rafał Szymura: jakbyśmy bali się wygrać

Siatkarze GKS-u Katowice mają za sobą kolejne pięciosetowe starcie. Tym razem podopieczni Dariusz Daszkiewicza musieli uznać wyższość Cuprum Lubin.

– Po raz kolejny się nie udało, co jest denerwujące i deprymujące, ale taki jest sport –  nie kryjąc rozczarowania z rezultatu, po sobotnim starciu mówił Rafał Szymura.

Sporo jest w was złości na siebie po czwartej porażce 2:3 z rzędu?

Rafał Szymura: – Emocje już trochę opadły, ale podczas meczu były one całkiem spore. I chyba nie do końca wykorzystaliśmy nasze nastawienie do spotkania, bo byliśmy przed nim niesamowicie nakręceni i zamierzaliśmy wygrać. Niestety, po raz kolejny się nie udało, co jest denerwujące i deprymujące, ale taki jest sport. Liga jest trudna, nie przystaje ani na chwilę i meczów będzie coraz więcej, dlatego musimy się skoncentrować i poprawić naszą grę w kolejnych tygodniach. Według mnie to był nasz najsłabszy mecz ze wszystkich, jakie do tej pory rozegraliśmy. Musimy trochę potrenować, chociaż czasu na zajęcia nie ma zbyt dużo, bo już w środę czeka nas kolejne starcie, a następne mecze są już w najbliższa sobotę i kolejną środę. Grafik jest napięty, ale czekamy na przełamanie i bardzo go chcemy. Te pięciosetowe mecze mogą nas wykończyć fizyczne, a jeśli będą przegrane, to i psychicznie.

[…] Czeka was trudny wyjazd do Radomia. We wcześniejszych meczach z faworytami GKS stać było na sporo odwagi i fantazji w grze…

-Możliwe, że tak będzie i tym razem. Jeżeli tylko gramy swoją siatkówkę, jest dobrze, ale oczywiście zdarzają się trudne momenty, kiedy nasza postawa nie jest najlepsza. Jedziemy do Radomia i tam damy z siebie jak najwięcej. Będziemy chcieli przede wszystkim poprawić nasze granie, bo od tego wszystko się zaczyna. Jeżeli spiszemy się dużo lepiej niż z Cuprum, stać nas na równą walkę w Radomiu.

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Torunianie powalczyli ale trzy punkty jadą do Katowic

Czwartej porażki z rzędu doznali hokeiści KH Energi Toruń. Gospodarze do połowy meczu dzielni walczyli z mocniejszym rywalem z Katowic, ale ostatecznie to goście wygrali 4:1 i wywieźli z Tor-Toru trzy punkty.

[…] Pierwsza tercja toczyła się pod dyktando gości z Górnego Śląska. Widoczna była optyczna przewaga i to właśnie katowiczanie stwarzali sobie świetne okazje do strzelenia gola. Najgroźniejsze akcje przeprowadzili m.in. Filip Starzyński oraz Mateusz Michalski, lecz świetnie w bramce toruńskiej drużyny spisywał się Krzysztof Bojanowski, który zastąpił Patrika Spěšnego. Golkiper gospodarzy wielokrotnie uchronił swoją drużynę przed utratą gola. Najlepszą akcję w pierwszej odsłonie wtorkowego pojedynku KH Energa miała w jedenastej minucie meczu, kiedy to Bartosz Fraszko nie trafił do pustej bramki. Pierwsze dwadzieścia minut zakończyło się bezbramkowym remisem.

W drugiej tercji z każdą minutą napór gości narastał. Podopieczni Risto Dufvy oddawali więcej strzałów na bramkę gospodarzy. Nie przyniosło to jednak oczekiwanego efektu i przyjezdni musieli czekać do trzydziestej pierwszej minuty. Wówczas po wykluczeniu Jegora Szkodienki, katowiczanie wykorzystali przewagę jednego zawodnika. Krążek w siatce umieścił Fin Oula Uski, który wykorzystał podania Miiki Franssili i Jaakko Turtiainena. Gospodarze próbowali odpowiedzieć na trafienie Uski, jednak w akcjach zabrakło skuteczności. Goście próbowali podwyższyć, jednak świetnie w bramce bronił Bojanowski. Na przerwę goście z Katowic schodzili z jednobramkowym prowadzeniem.

Ostatnia odsłona to popis gry gości. W czterdziestej siódmej minucie wynik na 2:0 podwyższył Filip Starzyński, który po kilku dobitkach po błędzie obrońców skierował gumę do siatki. Dwie minuty później kontaktowego gola dla Stalowych Pierników zdobył Dienis Sierguszkin. Wydawało się, że wszystko jest możliwe i jeszcze wiele w tym spotkaniu może się wydarzyć. Nic takiego jednak nie miało miejsca, GKS Katowice częściej stwarzał sobie okazje. Torunianie jeszcze atakowali, jednak czasami gra nie była do końca zgodna z przepisami, co poskutkowało indywidualną karą dla Jegora Fieofanowa..

[…] Katowiczanie dążyli do podwyższenia wyniku, co przyniosło to wymierny efekt. Po pięćdziesięciu pięciu minutach za sprawą trafień Jakko Turtiainena i Patryka Krężołka przyjezdni prowadzili 4:1. Rezultat do końca nie uległ już zmianie i to goście ze Śląska mogli cieszyć się z trzech punktów.

 

Kontuzja kapitana

GKS Katowice w najbliższych meczach będzie musiał sobie poradzić bez Grzegorza Pasiuta. Doświadczony środkowy leczy uraz.

Kapitan GieKSy nie wystąpił we wtorkowym meczu z KH Energą Toruń, który katowiczanie wygrali 4:1.

– Zmagam się z kontuzją ręki, której nabawiłem się w starciu z JKH GKS-em Jastrzębie. Kiedy wrócę? Tego jeszcze dokładnie nie wiem – powiedział 32-letni napastnik.

Pasiut w tym sezonie rozegrał 15 spotkań, w których zdobył 12 punktów za 2 bramki i 10 asyst.

 

sportdziennik.pl – Rosyjska ruletka!

[…] To niecodzienna sytuacja, gdy 65 minut gry nie przynosi żadnego gola. W arcyważnej w kontekście finału Puchar Polski (wystąpi pierwsza czwórka PHL) potyczce goście okazali się lepsi w rzutach karnych 2-1, zaś gospodarzy pogrążyli Rosjanie Jegor Rożkow oraz Wladislaw Jełakow, zaś ze strony miejscowych trafił jedynie Marcin Kolusz.

[…] Tuż przed wyjściem na rozgrzewkę Marcin Kolusz, kapitan gospodarzy, pokrzykiwał do kolegów: Gramy o finał o Puchar Polski! i usłyszeliśmy wojowniczy pomruk. Wydawało się, że od pierwszej minuty rozgorzej bój i będzie iskrzyło. A tymczasem było więcej zachowawczej gry i przede wszystkim myślano o obronie. Owszem, gospodarze mieli przewagę i sporo strzelali, ale Tomas Fuczik bronił ze spokojem. W 12 min do boksu kar powędrował Jegor Rożkow, ale gospodarze nie wykorzystali tej przewagi. Pokazali wręcz jak nie należy się w tej sytuacji zachowywać na lodzie, wobec czego bezbramkowy wynik nikogo nie dziwi.

Scenariusz II odsłony był podobny, gospodarze posiadali przewagę, ale metoda tysiąca podań wokół bramki Fuczika nie mogła przynieść efektów. Nie było żadnego elementu zaskoczenia, indywidualnej akcji, która pomogłaby ograć gości. W 26 min w dobrej sytuacji znalazł się Mateusz Michalski, ale z bliskiej odległości nie potrafił umieścić krążek w siatce. Niby szybko, niby składnie, ale w gruncie rzeczy bezproduktywnie. Gościom wcale się nie dziwimy, że czyhali na kontrę, która mogłaby im przynieść „złotą” bramkę. Po 40 min już pachniało dogrywką…

I tak też się stało, choć gospodarze ciągle posiadali przewagę i nadzwyczaj dużo sytuacji podbramkowych, ale krążek jak zaczarowany nie chciał wpaść do siatki. Bezbramkowy remis po 60 min to na pewno spore osiągniecie gości, ale podział punktów nie urządzał ani jednych, ani drugich. W dogrywce „kolonia fińska” oraz tercet Kolusz – Da Costa – Starzyński stawali na głowie, by umieścić krążek w siatce. Turtiainen po soczystym uderzeniu podniósł ręce na znak radości, a tymczasem Fuczik jakimś cudem złapał krążek do „łapaczki”.

Karne były wykonywane nerwowo, a najwięcej opanowania wykazali wspomniani Rosjanie, ze strony gospodarze mocno rozczarowali Finowie, Turtiainen, Lahde, Franssila, oraz Sloweniec Cimżar.

 

Puchar pełen tajemnic

Zawodnicy GKS-u Katowice wygrali z Re-Plastem Unią Oświęcim zaledwie 1:0, ale tym samym przedłużyli swoje szanse awansu do turnieju finałowego Pucharu Polski. Jednak nie wszystko zależy od nich. Podczas meczu z Zagłębiem Sosnowiec będą nasłuchiwali wieści z Nowego Targu, gdzie Podhale podejmie ekipę z Oświęcimia i będą trzymali kciuki za wczorajszych rywali.

Risto Dufva, trener GKS-u Katowice, został wykreślony z protokołu meczowego, ale tajemnica został szybko wyjaśniona. Fin zachorował i nie mógł stanąć w boksie. Zastąpił go Piotr Sarnik, ale nie był to jego debiut w roli pierwszego szkoleniowca, bo poprzednim razem zastępował Toma Coolena.

[…] Jeszcze dobrze kibice nie zajęli miejsc, a już Luka Kalan miał okazję zmienić wynik meczu. W sytuacji sam na sam Słoweniec trafił krążkiem w bramkarskie parkany. Tym razem gospodarze posiadali przewagę i Andrej Themar (34 i 35 min) miał dwie wyśmienite sytuacje, ale krążek nie wpadł do siatki. Goście w 27 min przeżywali trudne chwile, bowiem przez 44 sek. musieli bronić się w 3 przeciwko 5 rywali. Jednak stanęli na wysokości zadania, ale nadal nie dysponowali taką siłą ognia, która mogłaby zaskoczyć gospodarzy. Pod koniec tercji Jakub Saur uderzał, ale krążek zatańczył tuż przed linią bramkową, a kilku graczy Unii podniosła ręce na znak radości. Sędziowie nie mieli żadnej wątpliwości.

A w ostatniej odsłonie rozgorzał bój. Kamil Paszek (43) trafił w słupek, a po uderzeniu Klemena Pretnara (46) krążek ześlizgnął się po poprzeczce. W końcu Nestori Lahde, po 111:19 min niemocy, po udanej akcji kolegów z ataku Jussi Makkonena oraz oraz Tuukkiego Rajamakiego, w końcu trafił do bramki. Tym samym o zwycięstwie zadecydowało jedno trafienie.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga