Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Ostatnie lata, czyli GieKSa na zapleczu ekstraklasy – część 3

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dalszy ciąg wspomnień sezonów, które GKS spędził na zapleczu ekstraklasy. Tym razem na tapet wejdą sezony 2011/12 i 2012/13. Trenerem GieKSy był wtedy Rafał Górak, który wrócił do klubu przed obecnym sezonem.

Niestety w dziejach naszego klubu bywały takie sytuacje, gdy już wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, nagle okazywało się, że wcale nie jest tak kolorowo.

Sezon 2011/12

Po sezonie, w którym nie udało się wywalczyć awansu, a pozostało tylko cieszyć się z utrzymania na poziomie I ligi nastąpiło wiele zmian w zespole. Pożegnano trenera Wojciecha Stawowego, a zastąpił go Rafał Górak, który wywalczył awans do I ligi z Ruchem Radzionków. Ciekawym jest fakt, że w miejsce trenera Góraka w Radzionkowie przyszedł Artur Skowronek, który w późniejszych latach został trenerem naszego zespołu.

Do kadry dołączyli między innymi tacy zawodnicy jak Łotysz Deniss Rakels i Bartłomiej Pawłowski, którzy w późniejszych latach zaliczyli sporo występów w ekstraklasie. Pierwszy z nich zaliczył 93 występy w najwyższej klasie rozgrywkowej, strzelając 27 bramek, a drugi wystąpił na boiskach ekstraklasy 149 razy i 20 razy wpisał się na listę strzelców.

W tym sezonie GKS zaliczył falstart w momencie rozpoczęcia rozgrywek. W pierwszych 8 kolejkach podopieczni Rafała Góraka uzbierali zaledwie 5 punktów. Pierwsza wygrana nastąpiła dopiero w 9 serii gier, a było to zwycięstwo na Bukowej z Górnikiem Polkowice 5:0. Nie był to jednak początek zwycięskiej passy, ponieważ już 3 dni później GKS przegrał na własnym obiekcie z Zawiszą Bydgoszcz. W 13 kolejce rozgrywek w derbowym pojedynku zmierzyliśmy się z Polonią Bytom. Niestety to spotkanie GKS przegrał 2:4, a hattrickiem dla Polonii popisał się wchodzący wtedy w dorosły futbol Jakub Świerczok, późniejszy trzykrotny reprezentant Polski. Po 20 rozegranych jesienią kolejkach katowiczanie wcale nie byli bliscy awansu, wręcz przeciwnie. GKS zajmował 12 miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie 23 punktów, co dawało jedynie 2 punkty przewagi nad strefą spadkową i aż 14 punktów straty do miejsca premiowanego awansem. Zimą z zespołem pożegnał się między innymi Pawłowski. Z Górnika Zabrze przyszedł doświadczony Piotr Gierczak.

Z powodu niejasnych działań ówczesnego sponsora i właściciela klubu Ireneusza Króla i jego spółki Trust Trading  piłkarze już od wiosny 2012 roku przestali dostawać swoje wynagrodzenie na czas. Eskalacja tego konfliktu i zamieszania wokół naszego klubu nastąpiła po sezonie.

Tradycyjnie już wiosną nasi zawodnicy grali w kratkę i niestety również tradycyjnie nie byli w stanie punktować w ostatnich kolejkach sezonu. W 5 ostatnich spotkaniach zdobyli zaledwie 1 punkt. GieKSa zakończyła sezon na 13 miejscu z dorobkiem 39 punktów, 3 punkty nad strefą spadkową. Przed ostatnią kolejką miejsca premiowane awansem zajmowały ekipy Piasta Gliwice i Zawiszy Bydgoszcz, tuż za nimi czaiła się Pogoń Szczecin, która miała tylko 1 punkt straty do Zawiszy. W ostatniej kolejce Piast wygrał u siebie z Zawiszą 3:0, a Pogoń pokonała w Gdyni Arkę i rzutem na taśmę Portowcy wywalczyli awans kosztem Zawiszy. Z obecnych ekstraklasowiczów nasza drużyna mierzyła się wtedy z: Arką Gdynia, Piastem Gliwice, Pogonią Szczecin i Wisłą Płock. Królem strzelców z 18 trafieniami na koncie został Wojciech Kędziora, który w późniejszych latach reprezentował barwy GieKSy.

Nasz klub w tamtym czasie znów mierzył się z problemami organizacyjno-finansowymi. Ireneusz Król, który był właścicielem Polonii Warszawa oraz miał udziały w naszym klubie, wpadł na szalony pomysł połączenia obu klubów i utworzenia KP Katowice. Nowy twór miałby występować w ekstraklasie na licencji Polonii. Na szczęście nie spotkało się to z entuzjazmem z żadnej strony. Król wycofał się z tych planów, zostawiają Polonie w ekstraklasie, zrezygnował również ze sponsorowania naszego klubu. My, czyli kibice GieKSy postanowiliśmy zorganizować pikietę pod domem Ireneusza Króla. Był grill, kiełbaski, muzyka i transparent „Wielka piłka dla Irka”. Był to wyraz wielkiego niezadowolenia i pożegnanie bez żalu Ireneusza Króla z GieKSą. Decyzja była prosta: wolimy GKS Katowice w I lidze niż KP Katowice w ekstraklasie.

Sezon 2012/13

Do drużyny prowadzonej w dalszym ciągu przez trenera Góraka dołączył między innymi Alan Czerwiński, który z czasem stał się ulubieńcem wielu kibiców GieKSy. Pomimo zawirowań wokół klubu plan pozostawał taki sami – awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Tradycji stało się zadość i GKS rozpoczął sezon w kratkę, w 5 pierwszych meczach zdobył 5 punktów. Po rundzie jesiennej, czyli 17 rozegranych spotkaniach nasza drużyna zajmowała 13 miejsce w tabeli z dorobkiem 21 punktów (8 punktów nad strefą spadkową, 14 punktów straty do 2 miejsca).

Zimą do drużyny dołączyli Adrian Jurkowski, Dominik Sadzawicki, Janusz Gancarczyk, Sławomir Duda, Jewhen Radionow i Paweł Szołtys. GKS wiosną punktował trochę lepiej, ale wystarczyło to na środek tabeli. Sezon zakończył się na 10 miejscu w tabeli z dorobkiem 50 punktów. Utrzymała się strata 14 punktów do awansu, ale utrzymanie było tym razem bardzo bezpiecznie, bo GieKSa miała aż 18 punktów przewagi nad strefą spadkową. Najlepszym strzelcem naszej drużyny był Przemysław Pitry, który zdobył 13 bramek, tylko o 2 mniej strzelił Deniss Rakels. Jeśli chodzi o awans do ekstraklasy to ten sezon w I lidze również miał emocjonującą końcówkę. Przed ostatnią kolejką rozgrywek w czołówce tabeli były: Zawisza 63 pkt, Termalica 63 pkt, Cracovia 61 pkt, Flota 60 pkt. W ostatniej serii gier Zawisza wygrał pewnie z Polonią Bytom 4:0, Cracovia zwyciężyła 3:1 z Miedzią Legnica. Jednak najciekawszy był mecz w Świnoujściu, gdzie Flota wygrała z Termalicą 4:1 i pozbawiła drużynę z Niecieczy awansu. Dzięki temu awans wywalczyły Zawisza Bydgoszcz i Cracovia. Królem strzelców został zawodnik Kolejarza Stróże, czyli Maciej Kowalczyk z 22 trafieniami.

Nieco ponad dwa tygodnie po zakończeniu rozgrywek ligowych prezesem klubu został jego wcześniejszy kurator, czyli Wojciech Cygan. Było to efektem przejęcia przez miasto większość udziałów klubu. Na dobre rozpoczęło się finansowe wychodzenie klubu na prostą.

Podsumowanie

„Panowanie Króla” było bardzo burzliwe dla naszego klubu. Na początku wydawało się, że w końcu GieKSa ma prywatnego sponsora, który wprowadzi spokój w klubowe finanse i da jasny sygnał do gry o ekstraklasę. Niestety skończyło się na łamanych obietnicach, dziwnych planach oraz długach. Na szczęście miasto wyciągnęło wtedy pomocną dłoń, prezesem został Wojciech Cygan, którego era panowania w klubie zakończyła się nie tak dawno temu. Właśnie o erze Wojciecha Cygana i dalszych poczynaniach GieKSy na poziomie I ligi w kolejnych wpisach.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    Mar

    26 stycznia 2020 at 13:41

    Skowronek był asystentem Góraka w Radzionkowie także nie przyszedł tylko został

  2. Avatar photo

    Przewóz

    26 stycznia 2020 at 20:40

    Fakt. Widać źle to ująłem. Chodziło o to, że zastąpił go na stanowisku pierwszego trenera.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Aleksander Paluszek w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice poinformował o podpisaniu umowy z 24-letnim obrońcą Aleksandrem Paluszkiem. Zawodnik związał się z naszym klubem kontraktem ważnym do 2027 roku, z opcją przedłużenia o kolejny sezon.

Paluszek trafił do GieKSy ze Śląska Wrocław, z którym w minionym sezonie spadł z Ekstraklasy. W barwach ekipy z Dolnego Śląska rozegrał 20 meczów i zdobył w nich jedną bramkę. Rok wcześniej sięgnął z nią po wicemistrzostwo Polski.

Łącznie w najwyższej klasie rozgrywkowej 24-latek wystąpił w 67 spotkaniach, strzelając pięć goli. Wcześniej reprezentował również Górnik Zabrze.

Życzymy powodzenia i sukcesów w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga