Dołącz do nas

Piłka nożna

Rywal pod Lupą: Wojciech Fadecki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zespół Błękitnych Stargard w obecnych sezonie prezentuje się naprawdę solidnie. W rundzie jesiennej podopieczni Adama Topolskiego uzbierali 29 punktów, co pozwoliło im uplasować się na 8 pozycji w tabeli przed zimową przerwą. Osiągnięcie takiego wyniku nie byłoby możliwe, gdyby nie bardzo dobra postawa Wojciecha Fadeckiego, który jest najlepszym strzelcem zespołu z 10 bramkami na koncie.

Wojciech Fadecki do Stargardu wrócił przed rozpoczęciem aktualnie trwającego sezonu po rocznym epizodzie w Warcie Poznań. 26-latek zaraz po swoim powrocie ze stolicy Wielkopolski został mianowany przez trenera Topolskiego na kapitana zespołu. Ściągnięto go m.in. z myślą, że wcieli się w rolę lidera w młodej szatni Błękitnych i walnie przyczyni się do zrealizowania celu postawionego przed sezonem, czyli utrzymania.

W takich oto słowach wypowiadali się o transferze Fadeckiego trener Błękitnych Adam Topolski i dyrektor sportowy Robert Gajda:

Adam Topolski: „To jest strzał w dziesiątkę. Chłopak, który tutaj zaczynał. Po kilku treningach mogę powiedzieć, że jest to pełen profesjonalista. Jest to postać. Ma 26 lat, ale to chłopak, który powinien być wzorem dla naszych młodych piłkarzy. Bardzo się cieszę, że do nas doszedł. Chciałem, żeby nigdzie nie poszedł, tylko wrócił tutaj. Jakoś się udało”

Robert Gajda: „Wojtek ma ogromne umiejętności i mocno liczymy, że będzie naszym liderem na boisku i poza nim. Cieszymy się, że dał się nam namówić na powrót. Mogę powiedzieć, że na pewno nie przesądziły o tym pieniądze, ale coś innego”

Powyższe wypowiedzi jasno pokazują, jak bardzo cenionym zawodnikiem w Stargardzie jest Wojciech Fadecki.

Cofnijmy się jednak trochę w przeszłość, by sprawdzić dlaczego tak dobrze wspominany jest ten zawodnik przez wielu ludzi związanymi ze stargardzkim klubem.

Początki

Wojciech Fadecki swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Błękitnych Stargard. Nie do końca można jednak stwierdzić, że jest on wychowankiem tylko stargardzkiego klubu. Zaraz przed rozpoczęciem nauki w gimnazjum postanowił przenieść się do Chemika Police, gdzie kontynuował swój rozwój piłkarski. W wieku 17 lat zadebiutował w seniorskiej piłce właśnie w barwach klubu z Polic. Jego premierowy występ przypadł na mecz 2.kolejki III ligi pomiędzy Chemikiem Police a Pogonią Barlinek. Fadecki pojawił się na boisku w 80 minucie spotkania, a jego zespół przegrał 1:2. Z kolei swoją pierwszą bramkę zdobył już tydzień później w meczu wyjazdowym z Kotwicą (1:1). Był to niezwykle ważny gol dla młodego zawodnika. Nie tylko ze względu, iż było to jego premierowe trafienie w seniorach, a okoliczności, w jakich je zdobył. Fadecki pojawił się na murawie dopiero w 90 minucie spotkania przy stanie 1:0 dla zespołu z Kołobrzegu, a dwie minuty później strzałem zza pola karnego doprowadził do wyrównania. Gola można zobaczyć tutaj: (od 2:35).

.
W takich słowach wypowiedział się wtedy trener Chemika Police Michał Zygoń o bramce Fadeckiego:

”… Wojciech Fadecki na pewno będzie po tej bramce bardzo szczęśliwy. To miała być zmiana taktyczna i pokazał, że nawet będąc na boisku zaledwie dwie minuty można przesądzić o losach spotkania.”

Zaufanie co do jego osoby u trenera Zygonia wzrastało z kolejki na kolejkę, co pozwoliło Fadeckiemu zakończyć debiutancki sezon w seniorskiej piłce z dorobkiem 26 występów i 3 bramek.

W kolejnych sezonach pozycja Fadeckiego w drużynie Chemika w dalszym ciągu rosła i zarazem stał się jednym z najbardziej wyróżniających młodzieżowców w pomorsko-zachodniopomorskiej III lidze. Taka postawa na boisku Fadeckiego naturalnie nie uszła uwadze innym klubom i jego przygoda w Chemiku Police dobiegła końca wraz z finiszem sezonu 2012/13, kiedy zgłosił się po niego jego pierwszy klub Błękitni Stargard.

Ciekawostką jest, że ostatni mecz w barwach Chemika, Fadecki rozegrał przeciwko Pogoni Barlinek, czyli temu samemu klubowi, naprzeciw któremu stanął w swoim debiucie. Historia zatoczyła więc koło.

Łącznie w trzech sezonach w Chemiku zagrał 85 spotkań i zdobył 9 bramek.

Pucharowy sen

Błękitni jako świeżo upieczony beniaminek II ligi przed startem sezonu 13/14 poszukiwali solidnych wzmocnień, aby sprostać oczekiwaniom gry na wyższym poziomie rozgrywkowym. Jednym z zawodników, który miał zagwarantować podniesienie jakości gry klubu ze Stargardu, był Wojciech Fadecki. Wypatrzony przez ówczesnego trenera Błękitnych Krzysztofa Kapuścińskiego, Fadecki z miejsca stał się podstawowym elementem w jego układance, czego wynikiem były zaledwie 3 opuszczone spotkania w całym sezonie. 

Błękitni okazali się rewelacją rozgrywek, zajmując na finiszu ligi znakomitą 4. pozycję w tabeli. Fadecki w pierwszym roku po powrocie do Stargardu zaliczył cztery ligowe trafienia. 

W ramach ciekawostki dodam, że dokładnie w tym samym oknie transferowym do Błękitnych trafił doskonale nam znany… Bartłomiej Poczobut. 

Dobry pierwszy sezon Wojciecha Fadeckiego w koszulce stargardzkiego klubu, jak się później okazało, miał być tylko przedsmakiem tego, co go czekało w nadchodzącym sezonie.

Błękitni w dalszym ciągu pozytywnie zaskakiwali swoich kibiców dobrą formą w lidze, tracąc na półmetku rozgrywek zaledwie 3 oczka do plasującego się na drugim miejscu Energetyka ROW Rybnik. Ich wyniki ligowe  zeszły jednak na drugi plan, gdy zaczęli zadziwiać całą piłkarską Polskę w Pucharze Polski. 

Na jesień w rozgrywkach Pucharu Polski najpierw w rundzie wstępnej uporali się z Chojniczanką Chojnice (1:0), a następnie w 1/16 ograli na wyjeździe Gryfa Wejherowo (2:1). W 1/8 finału na podopiecznych Kapuścińskiego czekał GKS Tychy, z którym również sobie poradzili. Po emocjonującym meczu Błękitni wygrali 3:2 i zapewnili sobie przepustkę do ćwierćfinałów na wiosnę. W meczu z Tychami przepiękną bramkę z rzutu wolnego zdobył właśnie Fadecki ( od 1:47):

.
W ćwierćfinale los przydzielił Błękitnym reprezentanta ekstraklasy Cracovię Kraków. Mało kto przed tym dwumeczem dawał jakiekolwiek szanse zawodnikom trenera Krzysztofa Kapuścińskiego. Różnica klas wydawała się być zbyt duża. Fadecki i spółka sprawili jednak kolejną niespodziankę, eliminując w wielkim stylu krakowski zespół. Wojciech Fadecki przegapił niestety mecz rewanżowy w Krakowie, ponieważ w pierwszym spotkaniu wyleciał z boiska w 83 minucie za dwie żółte kartki i musiał odpokutować zawieszenie. 

Fadecki był już jednak gotowy do gry na historyczny dla Błękitnych mecz półfinału Pucharu Polski  przeciwko Lechowi Poznań. Kolejorz po pierwszej połowie spotkania prowadził 1:0 po golu Sadajewa i wydawało się, że większych emocji w tej rywalizacji półfinałowej nie będzie. W drugiej odsłonie sytuacja zmieniła się o 180 stopni i Błękitni ośmieszyli wręcz zawodników Macieja Skorży, aplikując im 3 bramki. Duży udział przy doprowadzeniu do remisu w tym spotkaniu miał Wojciech Fadecki, który w 54. minucie świetnie dośrodkował idealnie do Tomasza Pustelnika, a ten wpakował piłkę do siatki strzeżonej przez Burica. 

W drugim meczu znów o swoich wysokich umiejętnościach przypomniał Fadecki. Już w 19. minucie spotkania Błękitni wyszli na prowadzenie dzięki jego fantastycznej akcji prawym skrzydłem. Pomocnik Błękitnych ośmieszył Paulusa Arajuuriego, a następnie idealnie wyłożył piłkę do Piotra Wojtasiaka, który nie dał najmniejszych szans na obronę bramkarzowi Lecha. Polecam zobaczyć ta akcję bo był naprawdę kapitalna:

.
Sen o finale Pucharu Polski zaczynał być dla Fadeckiego i jego kolegów coraz bardziej realny, bo Lech w tamtym momencie spotkania potrzebował co najmniej 4 goli do awansu. 

W 29 minucie rywalizacji doszło jednak do fatalnej w skutkach sytuacji. Za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Kosakiewicz, co skrzętnie wykorzystał bardziej renomowany rywal. Lech zdobył 3 bramki i doprowadził do dogrywki, w której dobił Błękitnych, ostatecznie wygrywając 5:1. Czar prysł i Wojciech Fadecki finał na Stadionie Narodowym, mógł oglądać tylko z perspektywy kibica.

Podopieczni Krzysztofa Kapuścińskiego tym występem w Pucharze Polski powtórzyli osiągnięcie Pogoni Oleśnica sprzed 20 lat, która też jako klub z 3 poziomu rozgrywkowego dobrnęła do półfinału. 

Powyższy sukces jest największym w dotychczasowej przygodzie z piłką Wojciecha Fadeckiego. Jego bardzo dobra postawa w tamtym sezonie została doceniona i zgarnął także indywidualne wyróżnienie. Wybrano go Sportowcem Roku Ziemi Stargardzkiej 2015.

W kolejnych sezonach Fadeckiemu nie udało się już  z Błękitnymi osiągnąć, aż tak spektakularnych sukcesów.  Był on jednak w dalszym ciągu fundamentalną postacią, która stanowiła o sile tego zespołu. 

Oblany test w Ekstraklasie

W przerwie zimowej sezonu 2016/17 pojawiło się zainteresowanie Fadeckim z Ekstraklasy. Został on zaproszony na testy przez Pogoń Szczecin prowadzoną wówczas przez Kazimierza Moskala. Podczas dwutygodniowych testów nie udało mu się niestety przekonać sztabu szkoleniowego „Portowców” do zaproponowania umowy. Co prawda pełniący wtedy rolę dyrektora sportowego Pogoni Maciej Stolarczyk mówił, że zawodnik w dalszym ciągu będzie monitorowany podczas występów w swoim klubie, ale temat gry w Szczecinie już nigdy nie wrócił.

Występy przeciwko GieKSie

Historia meczów Wojciecha Fadeckiego z GieKSą nie jest zbyt długa. Głównie z racji tego, że zawodnik przez większą część swojej kariery występował na niższym poziomie rozgrywkowym niż nasz klub. Pierwsza okazja nadarzyła się dopiero po transferze do Warty Poznań. W 16.kolejce ubiegłego sezonu poznaniacy z Fadeckim w składzie przyjechali na Bukową i wygrali 2:0. Wojciech Fadecki z pewnością dobrze wspomina swoją pierwszą wizytę na stadionie GieKSy, bo udało mu się dołożyć sporych rozmiarów cegiełkę do zwycięstwa Warty. W 38 minucie spotkania strzałem w krótki róg z pola karnego zdobył drugiego gola dla poznaniaków (gol od 1:58):

.
W rewanżu górą była już GieKSą, a Fadeckiemu nie udało się wpisać na listę strzelców.

Ostatnie spotkanie miało miejsce na jesień w Stargardzie. GieKSa wygrała 3:1, co nie zmienia faktu, że kapitan Błękitnych dał się nam we znaki. Fadecki poza tym, że skutecznie wykorzystał rzut karny, to kilkukrotnie strzałami z dystansu zmusił do sporego wysiłku strzegącego naszej bramki Bartosza Mrozka.

Mam nadzieję, że w sobotę nasi obrońcy nie dadzą rozwinąć skrzydeł Fadeckiemu i będą skrupulatnie gasić każde zagrożenie z jego strony w zarodku.

Historia spotkań:
2018/19
GKS Katowice – Warta Poznań 0:2 – grał 77 minut, gol i żółta kartka
Warta Poznań – GKS Katowice 0:1 – grał 32 minuty
2019/20
Błękitni Stargard – GKS Katowice 1:3 – grał 90 minut, gol z rzutu karnego

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga