Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd doniesień mass mediów: GieKSa w środę wraca do gry

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Decyzją Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN wszystkie kluby II ligi zostały dopuszczone do treningów grupowych, restart rozgrywek II ligi zaplanowano na 03 czerwca 2020. Od 19 czerwca mecze będą się odbywać w obecności widzów. Siatkarze oraz hokeiści mają już przerwę pomiędzy sezonami.

 

PIŁKA NOŻNA

infokatowice.pl – GieKSa w środę wraca do gry. Jest już także znana data powrotu kibiców na trybuny

[…] W najbliższą środę swoje pierwsze spotkania po przerwie rozegrają także drugoligowcy, w tym GieKSa, która podejmować będzie przy Bukowej Górnika Łęczna. Na dzisiejszej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki poinformował także, że od 19 czerwca na stadiony będą mogli wrócić kibice.

W trakcie konferencji prasowej premiera Mateusza Morawieckiego, minister sportu Danuty Dmowskiej-Andrzejuk i prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniewa Bońka zapowiedziano stopniowe znoszenie ograniczeń dotyczących zamknięcia stadionów dla publiczności.

Premier poinformował, że mecze ekstraklasy, I oraz II ligi od 19 czerwca będą mogły się odbywać się w obecności kibiców nie większej niż 25% pojemności stadionów. Oznacza to, że jedynie dwa pierwsze spotkania GieKSy z Górnikiem Łęczna i Stalą Rzeszów odbędą się bez publiczności, a planowany na 21 czerwca mecz z Garbarnią Kraków rozegrany już zostanie w obecności kibiców.

 

SIATKÓWKA

plusliga.pl – Dariusz Daszkiewicz: chętnie coś znowu zbuduję

Były trener GKS-u Katowice opowiada nam o ostatnim sezonie PlusLigi, mówi o swoim mentorze i roli polskich szkoleniowców. Czeka także na prezesa z wizją.

PLUSLIGA.PL: Potrafi pracować niemal w każdych warunkach, do tego osiąga całkiem niezłe wyniki. Tymczasem w tym momencie znowu musi pan szukać pomysłu na dalszą karierę. Nie jest pan trochę wkurzony, że sprawy się tak poukładały po udanym przecież sezonie w PlusLidze?

DARIUSZ DASZKIEWICZ: Cóż mogę powiedzieć. Moje życie i moja pasja to praca z ludźmi w hali sportowej. Dziś, bez względu jak się potoczy moja dalsza kariera, mogę z dumą powiedzieć, że mam wrażenie, iż pomogłem kilku chłopakom stać się lepszymi graczami, innym przywróciłem wiarę w to, co robią. To ma dla mnie ogromne znaczenie.

PLUSLIGA.PL: Co poszło nie tak w Katowicach?

DARIUSZ DASZKIEWICZ: Powiem szczerze, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Dla mnie to był wymarzony klub i projekt. Wcześniej w Kielcach miałem wprawdzie dużą swobodę i zaufanie, lecz w większości sezonów nasz budżet był jednym z najniższych lub najniższy w lidze. Rekordem były rozgrywki, w których na kontrakty nie wydaliśmy nawet miliona złotych. Tymczasem w Katowicach szykowała się zupełnie inna praca, bez bólu głowy z powodu pieniędzy. Wyglądała także na projekt, który ma cele na dwa, trzy sezony. I tak też pracowałem w ostatnim okresie. Bez żadnych problemów wewnątrz klubu, pieniądze były na czas, zawodnicy mieli wszystko to, czego wymaga profesjonalizm. Byłem szczęśliwy. Skończyliśmy na szóstym miejscu, co dziś uważam za wynik ponad stan. Chłopaki pokazali, że ciężką pracą są w stanie wypracować tak wysoką dyspozycję, że będą w stanie skutecznie rywalizować z najlepszymi w Lidze Mistrzów Świata. Dlatego uważam, że wszystko poszło nam w ostatnich rozgrywkach nawet lepiej niż dobrze. Wracając do pytania, wynik na pewno nas, mnie broni, najwyraźniej jednak szefowie mieli inne zdanie. Takie ich prawo. Bardzo żałuję, że coś, co tak dobrze się dla nas zaczęło, nie będzie już kontynuowane dalej z moim udziałem. To z mojego punktu widzenia poszło nie tak. Szkoda, bo chciałem w Katowicach dokończyć budowę drużyny zaplanowaną na dwa, trzy lata.

PLUSLIGA.PL: W jednym z programów Telewizji Polsat był pan uznany za jedno z odkryć sezonu, wymieniono pana jako przykład dobrego, rzetelnego trenera z Polski. Jak pan odbiera te pochwały?

DARIUSZ DASZKIEWICZ: Byłem zaskoczony, że wiceprezes PZPS Ryszard Czarnecki zauważył moją pracę, to z pewnością były bardzo miłe słowa. Zresztą w tym sezonie sporo było ciepłych słów wobec drużyny i mojej pracy. Nic dziwnego, bo muszę przyznać, że z chłopakami udało się stworzyć naprawdę fajną grupę, byliśmy ze sobą w każdej chwili. To dla mnie olbrzymia satysfakcja, że ktoś dostrzega ten fakt. Zresztą podobnie było w trakcie mojej przygody w Kielcach. Były ciepłe słowa, a potem pojawiło się jakieś „ale”.

PLUSLIGA.PL: Jakie ma pan teraz plany?

DARIUSZ DASZKIEWICZ: Cóż, w tej chwili wygląda na to, że w PlusLidze wszystkie drużyny mają już szkoleniowców. Obiecałem sobie, że nie będę wracał do pracy za wszelką cenę. Liczę, że znowu trafię na takich ludzi jak przed rokiem w Katowicach. Konkretnych, z wizją budowy czegoś dużego, lecz krok po kroku, w oparciu o solidne postawy. Tylko tym razem chciałbym tylko móc dokończyć misję, której się podejmę.

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Kolusz szuka nowej drużyny

Marcin Kolusz opuszcza ekipę GKS-u Katowice. 35-letni zawodnik najprawdopodobniej przeniesie się do zagranicznego klubu.

„Kolos” w poprzednim sezonie rozegrał 50 ligowych spotkań, w których zdobył 34 punkty za 8 bramek i 26 asyst. Warto jednak zaznaczyć, że trenerzy ustawiali go zarówno w defensywie, jak i w ofensywie.

 

Cunik w Katowicach?

Wszystko wskazuje na to, że Matej Cunik dołączy do GKS-u Katowice. 33-letni defensor ma podpisać roczny kontrakt.

W poprzednim sezonie Cunik był jednym z najmocniejszych punktów defensywy Zagłębia Sosnowiec. W jego barwach rozegrał 44 mecze, w których zdobył 11 punktów za 2 bramki i 9 asyst. Imponował dobrą grą w destrukcji, licznymi odbiorami krążka i ofiarnością. Na sam koniec dodajmy, że słowacki defensor na polskich taflach rozegrał 221 spotkań, w których zdobył 10 bramek i zanotował 84 asysty. Do tej pory bronił barw Polonii Bytom, MH Automatyki Gdańsk oraz Zagłębia Sosnowiec.

 

Nowa rola Jarosza

Ireneusz Jarosz, zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami, w przyszłym sezonie będzie pełnił funkcję drugiego trenera GKS-u Katowice. Jego umowa będzie obowiązywać do końca sezonu 2020/2021.

Jarosz z ekipą z Korfantego związany jest od 2016 roku. Najpierw pracował w charakterze trenera analityka.

[…] Warto wspomnieć, że Ireneusz Jarosz analizą wideo zajmuje się od sezonu 2013/2014. Wówczas pracował w Unii Oświęcim i był asystentem Petera Mikuli. Ostatnio pracował też z drużynami młodzieżowymi Uczniowskiego Klubu Hokejowego Unia Oświęcim.

– Bogate doświadczenie trenera Jarosza, zdobyte zarówno z seniorską reprezentacją Polski, jak i z GKS-em Katowice, zdecydowały, iż będzie to najlepszy wybór na drugiego trenera. Nie bez znaczenia jest również bardzo dobra relacja obu szkoleniowców. Trener Jarosz do swoich zadań jest bardzo dobrze przygotowany, co potwierdzał profesjonalnym podejściem w poprzednich sezonach – zaznaczył Roch Bogłowski, dyrektor hokejowej GieKSy.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czego chcieć więcej?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Pamiętamy otwarcie Nowej Bukowej i spektakularnie wygrany mecz z Górnikiem Zabrze. Wtedy to katowiczanie przełamali złą passę z zabrskim rywalem i w doliczonym czasie gry po golu Filipa Szymczaka po raz pierwszy Arena Katowice odleciała w szale radości. Jednocześnie jak dotychczas był to najbardziej efektowny i spektakularny moment tego stadionu.

Teraz czeka nas kolejne starcie z Górnikiem, tym razem jednak przy Roosevelta. Z tym stadionem nie mamy dobrych wspomnień. Od czasu spadku z ekstraklasy 20 lat temu, katowiczanie trzy razy grali oficjalne mecze w Zabrzu. Wyniki to 0:2, 0:1 i 0:3. Najświeższym wspomnieniem jest mecz z zeszłego sezonu, który GKS gładko przegrał 0:3, tracąc gola już w czwartej minucie po uderzeniu Lukasa Podolskiego. To był jeden z niewielu pojedynków zeszłej jesieni, w którym katowiczanie nie wyglądali na równorzędnego rywala i to mimo tego, że Górnik wcale nie grał jakiegoś wybitnego spotkania. Tak, ekstraklasa nas „przywitała” w środku rundy z przytupem.

Na co stać teraz nasz zespół w jutrzejszych derbach – nie wiadomo. Nie wiadomo do końca, w jakiej formie jest ekipa Rafała Góraka, choć trzeba przyznać, że od początku meczu z Legią ta dyspozycja daje wrażenie, że rośnie. Rzeczywiście pierwsza połowa przy Łazienkowskiej była bardzo dobra, cały mecz niezły, a kolejne spotkania – z Arką Gdynia – było już bardzo dobre. Można więc mieć nadzieję, że po początkowym blackoucie, nasza ekipa w końcu się obudziła i wskoczyła na właściwe tory drużyny środka tabeli.

Problem w tym, że stajemy naprzeciw silnej w tym sezonie drużyny. Zespół Michala Gasparika najpierw wygrał z Lechią, a potem na wyjeździe z Piastem. Być może – patrząc na ten sezon – nie są to jakieś wielkie sukcesy, ale każdy punkt, a zwłaszcza komplet należy cenić. Potem była porażka w Poznaniu i niezasłużona przegrana u siebie z Termaliką. Górnik w tym meczu dominował, ale to goście okazali się lepsi o jedną bramkę. Za to w meczu z Pogonią było do pewnego momentu odwrotnie – to Portowcy cisnęli, cisnęli, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Wkrótce więc sprawy w swoje ręce wzięli zabrzanie i trzykrotnie pokonali bramkarza ze Szczecina.

Jakby więc nie patrzeć – obie ekipy wygrały ostatnie swoje mecze trzema bramkami i to nie z ligowymi leszczami. To znamionuje naprawdę świetne widowisko jutro.

Ciekawi jesteśmy zestawienia GKS na ten mecz. Lukas Klemenz zasłużył się dwiema bramkami – pytanie, czy Alan Czerwiński będzie zdolny do gry, a może znów na ławce zasiądzie Marten Kuusk? No i kwestia środka boiska ciągle jest otwarta. Nie wydaje się, żeby miejsca nie zachował Kacper Łukasiak, bo w końcu zagrał dobry mecz z Arką. Pytanie, co z Adrianem Błądem, czy trener będzie nadal konsekwentnie stawiał na niego czy może szansę dostanie kolejny aspirujący zawodnik. Co do ataku, to nie mamy wątpliwości – Adam Zrelak musi być i już.

Śląski Klasyk to również święto na trybunach. Znów do Zabrza przyjedzie kilkutysięczna armia kibiców GKS Katowice. Rok temu mieliśmy świetne widowisko właśnie na trybunach, trochę gorsze na boisku, przede wszystkim za sprawą GKS. Ale drugi raz z rzędu chyba tak nie będzie. Pięknie by było odczarować ten stadion i zapewnić sobie drugie zwycięstwo w sezonie. Tak jak rok temu w szóstej kolejce. Skazywany na pożarcie GKS wygrał wówczas z Mistrzem Polski – Jagiellonią Białystok.

Sobota wieczór, primetime, jupitery, dwadzieścia kilka tysięcy kibiców, dwie drużyny w gazie, Szymon Marciniak z gwizdkiem. Czego chcieć więcej?

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga