Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Twierdza runęła. Bezpośredni awans oddala się od Katowic czyli opinie mediów po meczu GKS Katowice-Górnik Polkowice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mass mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Górnik Polkowice 1:2 (0:1).

 

sportdziennik.com – GKS Katowice – Górnik Polkowice. Runęły fundamenty

Kibice, którzy pojawili się przy Bukowej pierwszy raz po wznowieniu rozgrywek, przeżyli srogi zawód. GieKSa poniosła zasłużoną porażkę z gośćmi z Dolnego Śląska. Bezpośredni awans się oddala.

Polkowiczanie, punktujący i strzelający w tym roku najwięcej w II lidze – niedzielni pogromcy Widzewa – zawitali na stadion drużyny, która w ostatnich 11 domowych występach straciła tylko 2 punkty, a w dodatku pierwszy raz od lutego mogła liczyć na wsparcie kibiców.

[…] Trener Rafał Górak, który mimo upału prowadził zespół w grubej bluzie, po niespodziewanej porażce z rezerwami Lecha zarotował składem.

[…] Goście do przerwy prowadzili zasłużenie, o czym przesądził gol Kamila Wacławczyka. Pomocnik z ekstraklasową przeszłością przymierzył lewą nogą, piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do katowickiej bramki. Polkowiczanie grali z polotem, w ofensywie cechowała ich swoboda, której GKS mógł pozazdrościć. Wyrównać mogli Błąd czy Arkadiusz Woźniak, ale z naprawdę dobrych pozycji uderzali nad poprzeczką. Gdy sędzia zaprosił oba zespoły do szatni, gospodarzy pożegnały płynące z trybun gwizdy i okrzyki zniecierpliwienia.

Na II połowę GieKSa wybiegła z dwiema zmianami. Trener Górak ściągnął Habustę, Wrońskiego i… bluzę. Dobrze, bo w pierwszym kwadransie i tak miał prawo się zagrzać. Najpierw katowiczanie tak wycofywali piłkę, że w końcu… Arkadiusz Jędrych zagrał zbyt lekko do Bartosza Mrozka. Cudem uniknęli straty bramki. Drugi gol wisiał w powietrzu i szybko padł. Michał Bednarski pomknął w pole karne, uderzył, Mrozek zdołał odbić piłkę, ale ta i tak wpadła do siatki. Górak był już nie tylko bez bluzy, ale też czapki…

[…] To nie jest ta GieKSa, co jesienią. W tym roku częściej przegrywa niż wygrywa. Górak unikał określenia „twierdza”, dlatego trzymając się tej retoryki przyjmijmy, że przy Bukowej po 11 meczach runęły fundamenty. Przełamania jego drużyna poszuka w sobotę w Toruniu. Strata do Łęcznej zwiększyła się i jest to już dystans większy niż jednego meczu, a do końca sezonu zasadniczego zostało ich tylko pięć. Barażowa „dogrywka” przy Bukowej coraz bardziej prawdopodobna.

 

sportslaski.pl – Twierdza runęła. Bezpośredni awans oddala się od Katowic

[…] Biorąc pod uwagę tylko kształt ligowej tabeli, GieKSa zdawała się faworytem środowego starcia. Ci, którzy śledzą II-ligowe rozgrywki musieli mieć jednak świadomość, że Górnik Polkowice wysoko zawiesi poprzeczkę ekipie Rafała Góraka. Tym bardziej, że katowiczanie choć po „restarcie” ligi nieźle punktowali na swoim boisku z gry rzadko mogli być zadowoleni. Humory psuły im również wyniki przywożone z wyjazdów, w tym ostatnia porażka z rezerwami Lecha Poznań.

Kibice, którzy w końcu dostali możliwość powrotu na trybuny przy Bukowej liczyli na podtrzymanie świetnej, domowej serii Katowic, po końcowym gwizdku musieli być jednak mocno rozczarowani. Od pierwszego gwizdka przyjezdni tylko potwierdzali swoją wysoką formę. Bez zbędnego respektu przedostawali się pod pole karne Bartosza Mrozka, całkiem sprawnie konstruując kolejne ataki. Pierwsze, naprawdę poważne ostrzeżenie wysłał Filip Baranowski, ale jego strzał obronił Bartosz Mrozek. Młody golkiper GieKSy skapitulował jednak kilka minut później. Kamil Wacławczyk dostał piłkę w „szesnastce” katowiczan i efektownym precyzyjnym uderzeniem od słupka dał prowadzenie swojej drużynie. GieKSa próbowała odrabiać straty.

[…] Dziesięć minut po zmianie stron skuteczni byli za to polkowiczanie. Wyprowadzili piłkę ze środka boiska, futbolówka trafiła pod nogi Bednarskiego, a ten płaskim strzałem pod rękawicami Mrozka posłał ją do siatki.

Ekipa z Bukowej nie zamierzała wywieszać białej flagi i w końcu zaczęła stwarzać sobie klarowne okazje na bramki. Najpierw minimalnie przestrzelił Arkadiusz Jędrych, później katowiczanie dostali rzut karny. Do piłki podszedł Maciej Stefanowicz i pewnym uderzeniem zredukował stratę do rywala. Tuż po tym trafieniu Rafał Górak przeprowadził kolejne zmiany w ofensywie swojego zespołu. Za Szwedzika na placu gry pojawił się Dawid Rogalski, Woźniaka zastąpił Danian Pavlas. Na stratę gola zmianami zareagował również Enkeleid Dobi, a jego podopieczni solidnie bronili się przed natarciami gospodarzy.

Katowiczanie przeważali, ale wciąż nie oddawali zbyt wielu strzałów na bramkę  Furtaka. Na kwadrans przed końcem golkipera Górnika sprawdził kąśliwym strzałem z dystansu Błąd, ale mimo kłopotów bramkarz Polkowic zdołał obronić tą próbę. Przyjezdni grali mądrze i konsekwentnie, a w ostatnich minutach powinni nawet postawić kropkę nad „i”. Wyprowadzili kontrę, po której piłkę dostał Bednarski. Napastnik Górnika „położył Rogalę, ale mając przed sobą już tylko Mrozka przegrał pojedynek z młodym bramkarzem „GieKSy”.

GKS Katowice przegrał dopiero trzeci ligowy mecz w sezonie przed własną publicznością. Poprzednie potknięcie przydarzyło się w sierpni, kiedy z Bukowej z kompletem punktów wyjechała Bytovia. Porażka z Górnikiem Polkowice utrudnia ekipie trenera Rafała Góraka grę o bezpośredni awans na zaplecze Ekstraklasy.

 

ksgornik.eu – GIEKSA pokonana

Rozpędzony Górnik nie zwalnia tempa. W  jaskini lwa zielono-czarni pokonali GKS Katowice 2:1.

[…] Po wygranej z Widzewem Łódź przyszła pora na  kolejną ekipę z czołówki 2. ligi – katowicki GKS. Podopieczni trenera Enkeleida Dobi jechali do Katowic tylko w jednym celu, czyli po kolejną wygraną. Tym razem na słynnym „Blaszoku” polkowiczanie odprawili z kwitkiem jednego z kandydatów do awansu, wygrywając 2:1.

 

infokatowice.pl – Powrót kibiców nie pomógł. Twierdza Bukowa zdobyta

[…] W wyjściowym składzie GieKSy zobaczyliśmy dającego ostatnio dobre zmiany Łukasza Wrońskiego, a także, niespodziewanie, 18-letniego Patryka Szwedzika, który zastąpił w ataku będących bez formy Rogalskiego i Kurbiela. Mecz rozpoczął się dość sennie. Na pierwszą akcję czekaliśmy do 10 min., kiedy Szwedzik nie doskoczył do dobrego dośrodkowania Błąda.

[…] Najbliżej pokonania golkipera gości był w 29 min. Woźniak, ale będąc ok. 10 metrów od bramki strzelił wysoko nad poprzeczką. W końcówce drugiego gola mógł zdobyć Górnik. Michalski nie po raz pierwszy w tej rundzie dał się łatwo w polu karnym wymanewrować przeciwnikowi, ale na posterunku stał na szczęście Mrozek. Po pierwszych 45 minutach było więc 1:0 dla przyjezdnych.

Druga połowa spotkania rozpoczęła się od mocnego uderzenia głową Woźniaka, który jednak trafił prosto w bramkarza. Później przez kilka minut na murawie niewiele się działo, aż do 55 min., kiedy fatalnie zagrał Jędrych, który zamiast oddać futbolówkę Mrozkowi, podał ją do przeciwnika. Na szczęście ten sam zawodnik chwilę później się zrehabilitował, pobiegł do opuszczonej bramki i wystrzelił zmierzającą do siatki piłkę. Minutę później katowicka obrona pogubiła się po raz kolejny i w sytuacji sam na sam z golkiperem Trójkolorowych znalazł się Bednarski, który podwyższył wynik spotkania. Ten gol w końcu obudził katowiczan, którzy już chwilę później mogli zdobyć kontaktowego gola po mocnym uderzeniu Jędrycha. W 60 min. było już jednak 2:1, a Furtaka z rzutu karnego pokonał Stefanowicz. Od tego momentu GieKSa szukała kolejnego trafienia, ale pomimo kilku dobrych sytuacji nie udało jej się doprowadzić do wyrównania. W końcówce trzecią bramkę po kolejnym kiksie katowickiego zawodnika mogli za to zdobyć polkowiczanie, ale tym razem w sytuacji sam na sam Mrozek okazał się lepszy od Bednarskiego.

 

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice – Górnik Polkowice 1:2. Wielkie rozczarowanie na Bukowej

Piłkarze GKS Katowice z kibicami wracającymi na trybuny po czterech miesiącach przerwy, przywitali się porażką z Górnikiem Polkowice. Zespół marzący o bezpośrednim awansie do 1. ligi zaprezentował się bardzo słabo.

[…] Fani GKS-u wyraz swojej frustracji najdobitniej dawali tuż przed przerwą i tuż po niej, gdy goście punktowali bardzo słabo grających gospodarzy, strzelając im gole.

 

GKS Katowice: Wrócili kibice i… wróciły gwizdy

[…] Atmosfera na trybunach szybko jednak zmieniała temperaturę, bo gospodarze rozgrywali bardzo słaby mecz. Razem z kibicami wróciły więc także gwizdy, które żegnały piłkarzy schodzących na przerwę przy stanie 0:1, a potem nasiliły się po drugim golu dla Polkowic.

Po kontaktowym golu doping znów pomagał katowiczanom, ale to nie przełożyło się na wynik meczu, który GKS przegrał 1:2, znacząco oddalając się od marzeń o bezpośrednim awansie do I ligi. Całe spotkanie znów zostało z trybun skwitowane gwizdami…

 

sportowefakty.pl – II liga: GKS Katowice oddalił się od awansu. Legionovia Legionowo już spadła

Trzeci w tabeli GKS Katowice traci już cztery punkty do Górnika Łęczna. To efekt jego porażki 1:2 z Górnikiem Polkowice. Poznaliśmy drugiego spadkowicza, którym została Legionovia Legionowo.

[…] Do Katowic przyjechał beniaminek, który na początku rundy wiosennej zachwycał, po restarcie ligi zawodził, a ostatnio wznowił punktowanie i nawet zwyciężył 4:3 z Widzewem Łódź. Górnik Polkowice objął prowadzenie w 22. minucie dzięki strzałowi Kamila Wacławczyka, a podwoił je po przerwie najskuteczniejszy napastnik ligi Michał Bednarski. Trafienie z rzutu karnego Macieja Stefanowicza na 1:2 nic nie dało GieKSie.

 

e-legnickie.pl – Czwarta z rzędu wygrana Górnika. Baraże o 1. ligę coraz bliżej

[…] Mimo zwariowanego tempa rozgrywek w 2 lidze, podopieczni Enkeleida DOBI wygrali 4 (!!!) mecz z rzędu pokonując w Katowicach tamtejszy GKS 2:1. Po tej wygranej katowiczanie wciąż zajmują najniższy stopień podium ligowego, ale polkowiczanie wskoczyli na 7. miejsce. Górnik oderwał się od strefy spadkowej na sześć punktów i na zaledwie jeden punkcik zbliżył się do strefy barażowej o awans do 1 ligi…

 

miedziowe.pl – Górnicy – pogromcy faworytów

Po kiepskim powrocie do rozgrywek po pandemii nie ma już w Polkowicach śladu. Drużyna trenera Dobiego wygrała kolejny mecz i to nie z byle kim. Przed kilkoma dniami ograła u siebie lidera z Łodzi, a dziś przywiozła 3 punkty z boiska GKS-u Katowice – kolejnego pretendenta do awansu. Skazywany na pożarcie Górnik wygrał na Bukowej.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Adrenalina i wystrzały endorfin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Cóż to był za mecz! To właśnie dla takich chwil warto być kibicem. Wiadomo, że czasem się wygrywa, czasem przegrywa, w końcówkach meczów jest nadzieja na odrobienie strat czy utrzymanie wyniku, a bywa i tak, że po pierwszej połowie jest pozamiatane w jedną czy drugą stronę. Co jakiś czas zdarza się natomiast mecz-perełka. Zwroty akcji, piękne bramki, kapitalne interwencje bramkarzy, a w dobie VAR, te momenty napięcia, a potem euforii lub rozczarowania. Na Nowej Bukowej wczoraj było wszystko. Naprawdę – nie skłamię, jeśli powiem, że był to jeden z najbardziej emocjonujących meczów, na których byłem.

Ile tam się działo… Najpierw dominacja GieKSy, znów nawałnica imienia Stałych Fragmentów Gry, kilka okazji bramkowych. Strzały z dystansu Nowaka czy Kowalczyka. Wybita piłka z linii po uderzeniu głową Zrelaka. I nagle – szok. Jedna kontra Radomiaka – ale jaka! Na pełnej szybkości, na sprincie, z przewagą. Szybki zwód Balde i piękny strzał w boczną siatkę od wewnętrznej strony. Kudła bez szans. I GieKSa dalej cisnęła swoje, znów okazje i szybko bramka wyrównująca.

A to co zrobił Bartosz Nowak to był prawdziwy majstersztyk. Inteligencja zawodnika, ale też decyzja o podjęciu ryzyka niekonwencjonalnego zagrania. I to wykonanie. Rzut wolny godny mistrzów. Na powtórkach jeszcze lepiej to wygląda niż było na żywo. Bo tutaj nie tylko technika się liczyła. Odległość była naprawdę spora i żeby nie dać szans świetnemu przecież wczoraj Majchrowiczowi, musiał tę piłkę uderzyć naprawdę mocno. Perfekcja.

A po chwili łyżka, a w sumie to spora łycha dziegciu w tej beczce felietonowego miodu. GKS znów traci bramkę w ostatnich pięciu minutach połowy. No ludzie, zlitujcie się i utrzymujcie tę koncentrację, bo ileż można? W dwunastu ostatnich meczach to już trzynasta bramka stracona pięć lub mniej minut przed końcowym gwizdkiem. Naprawdę sztab trenerski i ludzie odpowiedzialni za „fizykę” powinni każdemu zawodnikowi dać tabletki z kofeiną czy kostki cukru, do zażywania około 30. minuty meczu, żeby nie zasypiać pod koniec pierwszej czy drugiej połowy. Bo to zbyt powtarzalne, żeby nic z tym nie robić. Do diabła! Arsene Wenger tak kiedyś robił w Arsenalu, przed meczami, co prawda potem po tej kofeinie zawodnicy latali do kibla, ale to szczegół.

Koniec dziegciu, wracamy do miodu. Nawet po straconej bramce na 2:2 katowiczanie jeszcze mieli świetną okazję, ale znanym tylko sobie sposobem Majchrowicz fenomenalnie wyciągnął ręką piłkę po strzale Kowalczyka. Mamy trochę pecha do interwencji bramkarzy w tej rundzie, bo przecież bardzo podobną obronę zaliczył Kacper Tobiasz, gdy przy Łazienkowskiej uderzał jego imiennik – Łukasiak.

Po przerwie już tyle bramek nie było, ale nadal GKS grał dobrze. No i wisienką na torcie było piękne uderzenie Marcina Wasielewskiego. I tu podobnie jak przy golu Nowaka, bramka jest jeszcze piękniejsza, gdy ogląda się ją na powtórkach, zwłaszcza tych zza bramek. Sposób, w jaki zgasił tę uderzoną przecież z powietrza piłkę, jak futbolówka płasko, a jednocześnie z rotacją, poleciała do bramki… palce lizać, to golazo.

Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę wielu kibicom, że nasz zawodnik nazywa się Marcin WasiElewski. Tam jest „e” w środku, w odróżnieniu od Marcina Wasilewskiego, byłego reprezentanta Polski, zawodnika Anderlechtu i Leicester. Tak, ten co grał w Belgii i Anglii był w GKS kiedyś na testach, nawet załapał się na przedsezonową drużynową fotkę, ale do GKS nie trafił. Więc jak coś to nie on. A piszę o tym dlatego, po przy skandowaniu nazwiska po golu czy przy czytaniu składów, mocno przebija się jeszcze nieprawidłowo wykrzykiwane nazwisko naszego ofensywnego obrońcy. Więc dodawajcie tam to „e”.

Co do gola Marcina, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na zachowanie Mateusza Kowalczyka, który rozprowadzając tę akcję był faulowany, ale zdecydował się utrzymać się na nogach i dzięki temu padła bramka. To jest ta waleczność!

To nie był koniec emocji. Zamarliśmy, gdy Tapsoba strzelił bramkę na 3:3, a ja niemal wpadłem w wewnętrzną furię z powodu n-tego straconego gola w końcówce. Można było już zaczynać psioczyć, że znów grając dobrze, zwycięstwo nam się wymyka na sam koniec.

A potem mieliśmy piłkarskie ASMR. Osobiście jestem absolutnym fanem doznań słuchowych na stadionach. Nie chodzi mi jednak stricte o doping, tylko niuanse, zmiany dynamiki odgłosów reakcji trybun. I wczoraj to było coś absolutnie kapitalnego. Prześledźcie sobie w transmisji z meczu czy filmik z decyzji sędziego po VAR. Wygląda to tak, że sędzia podbiega do monitora i w tym czasie kibice GKS lekko, ale śpiewają, bębniarze walą w bębny. Arbiter odbiega od monitora i było wiadomo, że zaraz będzie decyzja. Nagle robi się nienaturalna, niemal absolutna cisza, bębny przestają brzmieć – w powietrzu czuć ogromne napięcie i nadzieję. Sędzia pokazuje gest ekranu i anulowania gola i momentalnie, z tej ciszy, niczym eksplozja bomby, stadion wybucha euforyczną radością. Ten ryk był większy niż przy golach. Coś absolutnie wspaniałego.

Sędzia Tomasz Kwiatkowski to ciekawy przypadek. Gdy robiłem newsa o arbitrze na to spotkanie, zapomniałem dać wzmianki, że oprócz meczów GKS, sędziował też jeden niezwykle istotny dla naszego klubu pojedynek. Przedostatnia kolejka sezonu 2023/24 i pamiętne derby Trójmiasta, kiedy to jedynie zwycięstwo Lechii dawało nam realną szansę na awans. Doliczony czas gry, sędzia wzywany do VAR-u, aby sprawdzić potencjalny rzut karny dla Arki. Gdy byliśmy już pewni, że jedenastka dla gdynian będzie podyktowana, a nas czekają baraże, sędzia wykonał gest pokazujący, że karnego nie będzie. I wczoraj dokładnie, z identyczną ekspresją ten gest powtórzył. Piękne dla nas deja vu.

A potem było już nerwowe oczekiwanie na końcowy gwizdek. Rzadko kiedy, ale ciężko było mi usiedzieć na miejscu, więc musiałem sobie stukać o pulpit. A gdy ostatnia para z ust arbitra poszła, stadion ogarnęło wielkie szczęście. GieKSa wygrała mecz!

„Kibice to tygrysy, a takie mecze tygrysy lubią najbardziej” – powiedział Rafał Górak na konferencji, gdy spytałem go o wagę takich właśnie spotkań dla budowania drużyny. Nie da się ukryć, nawet jeśli piłkarze i trenerzy przykładają dużą wagę do taktyki, tych wszystkich półprzestrzeni, faz przejściowych i trzecich tercji, to to, co buduje całą otoczkę futbolu, jako dyscypliny sportowej, to właśnie takie spektakularne emocje, radości, rozpacze, ale właśnie też mecze z tak wielkim napięciem, jak wczoraj. Ktoś powie – fajnie by było mieć drużynę, która dominuje w lidze. Jednak zastanawiam się, czy naprawdę byłoby ciekawe być takim kibicem Celtiku czy Rangersów, którzy w lidze ekscytujące mecze mają tylko między sobą, a tak poza tym to w kraju wszystkim dają oklep, a w Europie od wszystkich dostają oklep? Nuda straszna. My też tej nudy doświadczaliśmy. Przecież nawet w pierwszej lidze przez wiele, wiele lat, takie mecze był rzadkością.

W końcu tego Radomiaka pokonaliśmy. Poprzedni sezon – wiadomo, nieudana inauguracja, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy, czym tę ligę się je. W Radomiu mecz, który mogliśmy zarówno wygrać, jak i przegrać. Ja pamiętam jeszcze starcie z Radomiakiem w Pucharze Polski – też przegrane. Dlatego w końcu przełamaliśmy tego rywala. To też się ceni. I to mimo wspomnianej dyspozycji Majchrowicza, który Nowej Bukowej nie będzie wspominał dobrze, bo przecież chłopak przeżywał euforię kibiców GKS za swoimi plecami już w marcu, gdy przyjechał tutaj na otwarcie nowego stadionu, jako piłkarz Górnika. Zastanawiałem się przez chwilę, czy to jedyny piłkarz przeciwników, który już dwa razy zdążył polec na Nowej Bukowej, ale przypomniało mi się, że jest przecież jeszcze Dawid Abramowicz.

Było trochę kontrowersji w tym meczu, ale nie wydaje się, że były one aż tak oczywiste, żeby trener Joao Henriques aż tak płakał. Szczerze mówiąc widziałem go jako szkoleniowca stonowanego, poukładanego, a teraz zaczyna przeżywać syndrom oblężonej twierdzy. Już po poprzednim którymś meczu był bardzo nieprzyjemny dla dziennikarza na konferencji prasowej, dodatkowo przejechał się po arbitrze Wojciechu Myciu, rzucając jakieś kuriozalne teksty o swoich rodzicach. Tutaj też lekko zaczepnie potraktował redaktora Karola Bugajskiego, a jednocześnie nie chciał powiedzieć wprost, że chodzi mu o sędziów. Wygląda na to, że trener Henriques lekko odpływa i nie zdziwię się, jak zawinie niedługo manatki.

Zwycięstwo było ze wszech miar ważne. Nie tylko ze względu na punkty, choć zaraz do tego przejdę, tylko z powodów mentalnych. Schodzenie na przerwę reprezentacyjną po zwycięstwie to moment bardzo ważny, można odetchnąć, można odpocząć, w relaksie przyglądać się sobotnim i niedzielnym meczom tej kolejki. A co do punktów? Nagle okazuje się, że po siedmiu kolejkach mamy zaledwie jedno oczko mniej niż rok temu. A przecież 12 miesięcy temu byliśmy choćby po spektakularnym triumfie nad Jagiellonią. Choć przyznam, że to poprzedniego sezonu nie wiedziałem, ile ważą trzy punkty w piłce, to teraz deficyt tego jednego oczka jest niewielki. Mam w głowie takie dwa progi – jeden pewnej elementarnej przyzwoitości to średnia 1 punkt na mecz. To dawałoby w ostatecznym rozrachunku 34 punkty na sezon. Raczej za mało, żeby się utrzymać (choć akurat w poprzednich rozgrywkach spadku by nie było), ale jest to liczba dająca punkt wyjścia. Drugi próg to 38 punktów, który według mnie daje 95% szans na utrzymanie. Więc ten pierwszy stopień już mamy. Teraz należy go po prostu nie wytracić.

To był 300. mecz Rafała Góraka, a więc piękny jubileusz uczczony zwycięstwem. Co to jest za historia trenera w GieKSie. 76 meczów w pierwszej kadencji i aż 224 w obecnej. Historia filmowa, naznaczona nauką zawodu na szczeblu pierwszej ligi, potem już jako dojrzały szkoleniowiec przebrnięcie przez wszystkie plagi tego świata, aż do momentu w którym jest obecnie. Pięknego momentu, bo w ekstraklasie. Oczekujemy, żeby na 400. mecz było Mistrzostwo Polski. No dobra… niech będzie przynajmniej Puchar Polski.

Przed nami teraz chwila odpoczynku. Za dwa tygodnie gramy w Gdańsku z Lechią. I tutaj dwie kwestie, z których obie poruszyłem na konferencjach po meczu w Zabrzu i wczoraj. Przede wszystkim trzeba zrobić coś, żeby zacząć lepiej grać i punktować na wyjazdach. To duży problem już od wiosny, bo tam też w pewnym momencie dostawaliśmy regularny oklep w delegacjach. Druga sprawa to kwestia typowo motywacyjna, niezależnie od lokalizacji meczu. Z Arką i z Radomiakiem to też były tygrysy, drapieżne, walczące, tłamszące przeciwnika. A w Zabrzu zaledwie takie milusie kotki. Trzeba więc podziałać tak, aby ta agresja była na przyzwoitym poziomie niezależnie od meczu. Bo to, że w piłkę ta drużyna grać potrafi – pokazała już w tym sezonie. Gdy nasz zespół przyciśnie przeciwnika, mamy naprawdę dobrą ofensywę. Do poprawy oczywiście jest też ta gra obronna, bo nie można grać tak dobrze i tracić tyle bramek.

Powtórzę – piękne to było widowisko i znakomita GieKSa. Dla takich meczów warto być kibicem. Jeśli dla takiego starego pryka, jak ja (no dobra, nie takiego starego) mecz potrafi nadal wzbudzić tyle emocji, to wiedz, że coś się dzieje.

A jeśli bębniarze, którzy walą w te bębny niezależnie czy GKS zdobywa czy traci bramkę, nagle zastygają w bezruchu, gdy sędzia ma ogłosić decyzję VAR – to wiedz, że coś się dzieje do kwadratu.

Eksperci w Canal Plus nie mogli się nachwalić tego spotkania. To prawda. Ten mecz to była sól piłki nożnej.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga