Piłka nożna Prasówka
Ta ostatnia niedziela może być radosna czyli prasówka przed meczem Stal Stalowa Wola-GKS Katowice

W przedostatniej kolejce rozgrywek II ligi GieKSa zmierzy się na wyjeździe z drużyną ZKS-u Stali Stalowa Wola. Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mass mediów na temat tego meczu.
echodnia.eu – Stal Stalowa Wola zagra bardzo ważny w kontekście walki o utrzymanie mecz z GKS Katowice
[…] Stal Stalowa Wola w ostatniej kolejce ligowej przegrała 0:3 z Widzewem Łódź. Przez tę porażkę zielono-czarni wrócili do strefy spadkowej – zajmują otwierającą ją 15. lokatę. Mają jednak dokładnie tyle samo punktów, co okupujący pierwsze bezpieczne miejsce Znicz Pruszków, 43. Rywal ten ma jednak lepszy bilans meczów bezpośrednich, co pozwala mu na zajmowanie lepszej pozycji przed samym finiszem rozgrywek.
Mimo przegranej z liderem ligi, Widzewem, Stal Stalowa Wola po przerwie spowodowanej epidemią koronawirusa jest jedną z najlepiej punktujących drużyn w całej stawce. Łącznie w dziesięciu spotkaniach 19 punktów, co jest drugim najlepszym rezultatem. Więcej, ledwie o dwa, zgarnęła ich tylko Skra Częstochowa.
Chcąc się utrzymać w drugiej lidze Stal musi jednak punktować w dwóch najbliższych kolejkach. Już w pierwszej z nich zadanie na pewno nie będzie łatwe. GKS Katowice, spadkowicz z pierwszej ligi, w dziesięciu ostatnich spotkaniach zgarnął co prawda o dwa punkty mniej od „Stalówki”, ale w całym sezonie ma ich o 15 więcej.
[…] Oprócz Znicza Pruszków Stal Stalowa Wola może w gonić w tabeli ligowej także innych przeciwników. Dość powiedzieć, że do ósmego Lecha II Poznań traci zaledwie trzy punkty, które można odrobić w ramach jednej serii gier. Matematycznie wciąż możliwe jest także awansowanie na szóstą lokatę, dającą możliwość gry w barażach o awans do pierwszej ligi. Do zajmującej tę lokatę Stali Rzeszów zielono-czarni tracą ledwie cztery oczka.
nowiny24.pl – Apklan Resovia gra z Widzewem Łódź, a Stal Stalowa Wola podejmuje GKS Katowice
[…] Stal Stalowa Wola znów znalazła się pod kreską, a tu czas na rywalizację z GKS-em Katowice, a więc kolejnym zespołem, który wierzy w bezpośredni awans.
– Teraz gramy dwa mecze o utrzymanie, a tabela się dla nas jeszcze bardziej skomplikowała. Musimy zrobić wszystko, żeby się podnieść i zdobywać u siebie jakieś punkty – powiedział na gorąco po meczu w Łodzi, Szymon Szydełko, trener „Stalówki”.
sportdziennik.com – Za późno na kalkulacje i błędy
59 punktów Widzewa, 59 punktów Górnika Łęczna, 58 punktów GKS-u Katowice. Przed nami niesamowity finisz sezonu zasadniczego II ligi.
– Jesteśmy na takiej adrenalinie, że odpoczynek nam niepotrzebny – mówi Rafał Górak, trener GieKSy.
Nie ma już miejsca na pomyłki. Trzy czołowe drużyny II-ligowej tabeli, chcąc wywalczyć bezpośredni awans na zaplecze ekstraklasy, w dwóch ostatnich kolejkach sezonu muszą być nieomylne i rozbrajać kolejnych rywali niczym saperzy bomby. Błąd może kosztować najwyższą cenę, a na pewno – niechciany dziś przez nikogo w Łodzi, Łęcznej i Katowicach bilet na dogrywkę w postaci baraży.
Spośród czołowej trójki to GieKSa jest zespołem, który musi jeszcze oglądać się na wyniki rywali i liczyć na ich potknięcie. Ale sukcesywnie odrabia straty. W ostatnim tygodniu zredukowała manko względem Górnika z czterech do jednego punktu. Położenie katowiczan nadal jest jednak trudne – tym bardziej, że w przypadku równej liczby „oczek” czy to z łęcznianami, czy łodzianami, będą za ich plecami wskutek gorszego bilansu bezpośrednich starć (Łęczna) bądź gorszego bilansu bramkowego (Widzew).
[…] Bez względu na wszystko będzie to jej ostatni wyjazd w sezonie. Jest już pewna co najmniej 3. miejsca, czyli nawet w razie braku bezpośredniego awansu, oba ewentualne barażowe spotkania rozegra u siebie. Sezon zasadniczy zakończy starciem przy Bukowej z Resovią.
Nim to nastąpi, GKS zmierzy się ze „Stalówką”, która mimo miana czołowej w tym roku kalendarzowym drużyny II ligi osunęła się do strefy spadkowej. Wszyscy spodziewali się, że postawi w środę Widzewowi trudne warunki, ale została w Łodzi zdemolowana (0:3) i dlatego z GKS-em zagra z nożem na gardle.
– Spotkały się dwie drużyny. Jedna nie wysiadła z autobusu, a druga wyglądała tak, jakby wpadła do kociołka panoramixa – Szymon Szydełko, trener Stali, mecz w Łodzi porównał do… popularnego w akademikach drinka. Nie mógł się nachwalić i nadziwić postawy Widzewa.
Ta ostatnia niedziela może być radosna
GieKSa może w niedzielę wracać ze Stalowej Woli jako lider tabeli, ale równie dobrze też jako zespół już zastanawiający się, z kim przyjdzie zmierzyć się w półfinale barażu o awans.
Na dwie kolejki przed końcem sezonu sytuacja na szczycie II-ligowej tabeli jest niesamowita i skomplikowana, ale teoretycznie już w niedzielny wieczór wszystko może się wyjaśnić. Jeśli Widzew i Łęczna pokonają swych rzeszowskich rywali, a GieKSa straci punkty w Stalowej Woli, poznamy dwóch beniaminków zaplecza ekstraklasy i faworyta baraży o awans.
Katowiczanie mimo środowej wygranej w Siedlcach nadal są w najtrudniejszej sytuacji, bo jako jedyni z czołowej trójki nie mają losu w swoich nogach.
[…] Mimo wszystko można odnieść wrażenie, że to katowiczanie mają najtrudniejszy terminarz. O ile ich rywali czekają w ostatniej kolejce starcia z zespołami z dołu tabeli (Widzew zagra ze Zniczem, Łęczna pojedzie do Legionowa), o tyle oni zmierzą się ze Stalą Stalowa Wola i Resovią.
Owszem, „Stalówka” znajduje się dziś w strefie spadkowej, ale od momentu wznowienia rozgrywek po pandemii lepiej od niej w całej II lidze punktuje tylko Skra i ma na koncie 3 domowe wygrane z rzędu. GieKSie przyjdzie zagrać na terenie, gdzie nie jest łatwo o punkty.
[…] Niedzielny mecz z GKS-em odpowie na pytanie, czy rzeczywiście RTS był tego wieczoru tak świetny, czy może była to jednodniowa zapaść „Stalówki”, a może… początek jakiegoś jej dołka. Mimo że wiosną spisuje się bardzo dobrze, na tydzień przed końcem sezonu plasuje się pod „kreską”.
Nie podejmujemy się odpowiadać na pytanie, czy w kontekście niedzielnego popołudnia to dobra wiadomość dla GieKSy, ale na pewno… dla postronnego widza. Jednych i drugich interesować będzie tylko pełna pula, a to zwiastuje otwarty mecz, brak kalkulacji i wielkie emocje, choć faktem jest, że tak czy siak na większym musiku będą katowiczanie.
[…] Grzegorz Janiszewski, środkowy obrońca GieKSy, zmierzy się w niedzielę z byłymi kolegami. Chyba że… inaczej postanowi Rafał Górak. Trener katowiczan z pewnością liczy, że Janiszewski wyczerpał już limit prostych błędów.
Po pandemii sprokurował już trzy rzuty karne, w środę w Siedlcach skórę obroną jedenastki uratował mu przy stanie 0:0 Bartosz Mrozek. Można zastanowić się, czy jeszcze zagra w katowickich barwach Radek Dejmek. Czeskiego stopera prześladowały urazy, ale skoro od dłuższego czasu zasiada w gronie rezerwowych, to zakładamy, że jest w pełni zdrowy. Sytuacja kadrowa GKS-u jest dobra.
[…] GKS ma na koncie 2 z rzędu wyjazdowe wygrane (w Toruniu i Siedlcach). Seria 3 triumfów w roli gości zdarzyła jej się poprzednio jeszcze w I lidze, kiedy to wywoziła 3 punkty z Jastrzębia, Opola i Niepołomic.
sztafeta.pl – W niedzielę Stal podejmie GKS Katowice
[…] „Zielono-czarni” wielokrotnie spotykali się na swoim stadionie z drużyną z Katowic i za każdym razem były to wyrównane, dramatyczne boje i nie inaczej zapewne będzie tym razem.
Felietony Piłka nożna
8:8 i bal pękła

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.
Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.
Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.
Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.
No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.
No i nie doczekaliśmy się.
Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.
I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.
W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.
Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.
Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.
Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.
I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.
Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.
Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.
Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?
Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.
I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.
Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?
Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.
Nie tędy droga.
Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.
PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu… z Tychami

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.
Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.
Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.
Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.
Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!
Piłka nożna kobiet
Trzy punkty z Dolnego Śląska

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.
W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.
Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.
Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.
Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.
Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław: Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.
Najnowsze komentarze