Dołącz do nas

Hokej Kibice Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mediów na temat GieKSy: Kapitan zostaje w GKS-ie Katowice. Wronka wróci do Katowic?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Drużyna kobieca w minionym tygodniu rozegrała dwa spotkania: jedno w ramach rozgrywek Pucharu Polski, drugie ligowe. Niestety, w obu meczach nasz zespół przegrał, w środę w Pucharze z TME UKS SMS Łódź 0:2 (0:2) i w sobotę aż 1:6 (0:2) z aktualnym Mistrzem Polski drużyną Górnika Łęczna. Piłkarze w ramach 29 kolejki rozgrywek II ligi pokonali zespół Skry Częstochowa 2:1 (0:1). Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ.

Siatkarze oraz hokeiści zakończyli swoje rozgrywki. Trwają pierwsze ruchy/rozmowy kadrowe: w drużynie siatkarzy po sztabie trenerskim podpisano kontrakty z Jakubami Jaroszem i Szymańskim. Portal hokej.net podsumował dotacje samorządów dla klubów hokejowych – na pierwszym miejscu znalazły się Katowice. Ponadto portal informuje o rozmowach na linii GieKSa – Sawicki, Wronka.

 

PIŁKA NOŻNA

dzienniklodzki.pl – Piłkarki TME UKS SMS Łódź po raz trzeci z rzędu w półfinale Pucharu Polski

Pewnym zwycięstwem piłkarek TME UKS SMS Łódź zakończył się mecz ćwierćfinału piłkarskiego Pucharu Polski kobiet.

[…] W meczu z GKS Katowice wyższość łodzianek nie podlegała dyskusji. Już po dwunastu minutach gry było 2:0 dla podopiecznych trenera Marka Chojnackiego. W3 minucie gola głową strzeliła Anna Rędzia po dośrodkowaniu Gabrieli Grzybowskiej. Na 2:0 w dwunastej minucie podwyższyła Dominika Gąsieniec. Wynik do końca meczu nie uległ zmianie.

W końcówce meczu trener Marek Chojnacki dał pograć młodym zawodniczkom. W pierwszym zespole pokazały się Patrycja Świątek i Ewelina Piórkowska.

 

tylkokobiecyfutbol.pl – Ekstraliga: Górnik na fali

Zespół Górnika Łęczna nie zatrzymuje się i podtrzymuje zwycięską passę. Tym razem drużyna z Lubelszczyzny niczym walec rozjechała zespół katowickiej GieKSy i pokonała rywala aż 6:1. Imponujące! Warto dodać, że zawodniczki Górnika Łęczna wygrywają już po raz piąty z rzędu.

Na początku spotkania można było zauważyć, że zespół trenera Witolda Zająca będzie chciał powalczyć z aktualnym mistrzem Polski. Niestety dla gospodyń, już w 21. minucie spotkania bramkę zdobyła zawodniczka rywalek, reprezentantka Słowacji – Patrícia Hmírová. Od tego gola kontrole nad spotkaniem przejął zespół trenera Roberta Makarewicza. W 39. minucie na 2:0 bramkę zdobyła, królowa strzelczyń z poprzedniego sezonu, czyli oczywiście – Ewelina Kamczyk. Do przerwy wynik pozostał już bez zmian, ale tuż po na listę strzelczyń znów wpisała się Kamczyk. Na jej bramkę pięć minut później odpowiedziała Klaudia Maciążka, o której można powiedzieć, że była jednym z najjaśniejszych zawodniczek GKS-u Katowice w tym meczu.

W kolejnych minutach spotkania strzelanie Górnika poszło już bardzo szybko, bez żadnych skrupułów. Kolejno na listę strzelczyń w 62. minucie, znów wpisała się Ewelina Kamczyk, a siedem minut później jej klubowa koleżanka z Górnika Łęczna – Emilia Zdunek.  Na wielkie brawa zasługuje ostatnia zawodniczka, która strzeliła bramkę dla Górnika Łęczna w tym meczu, czyli Milena Kazanowska. Jest to pierwsze trafienie młodej zawodniczki w Ekstralidze, ale jakie można powiedzieć, że 'palce lizać’. Na koniec warto jeszcze zwrócić uwagę na młodą zawodniczkę GKS-u Katowice, dokładnie chodzi o Zofię Tuszyńską, która wchodząc na boisko w 92. minucie na boisko, debiutuje w rozgrywkach Ekstraligi, a ma dopiero szesnaście lat.  pozostaje nic innego jak życzyć młodej zawodniczce GieKSy kolejnych występów.

 

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice na meczu ze Skrą Częstochowa. Pirotechnika i transparent z napisem „Jesteśmy jak zaraza”

W sobotę 24.04.2021 r. na meczu eWinner 2. Ligi GKS Katowice – Skra Częstochowa pojawili się kibice GieKSy. Mecz odbywał się bez udziału publiczności, ale kibice GKS-u postanowili dać znać o sobie i urządzili pokaz pirotechniczny. Rozwiesili też transparent.

[…] Ze względu na pandemiczne obostrzenia na trybunach nie może być kibiców. Sympatycy GieKSy przyszli jednak pod stadion, aby oglądać mecz. Część z nich postanowiła zwrócić na siebie uwagę poprzez odpalenie rac. Wywieszono też transparent „Jesteśmy jak zaraza”.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Kapitan zostaje w GKS-ie Katowice

Kapitan siatkarskiej GieKSy zostaje w katowickim klubie na trzeci sezon z rzędu. Jakub Jarosz podpisał umowę z GKS-em Katowice na sezon 2021/2022.

– Kiedy tylko pojawił się temat pozostania w GKS-ie Katowice i doszło do odpowiednich rozmów, bardzo się z tego powodu ucieszyłem, bo od dłuższego czasu liczyłem na to, że moja przygoda z tym klubem będzie trwała dłużej. Jest to dla mnie o tyle ważne, że po prostu nie widzę żadnego powodu, dla którego miałbym zmieniać klub; GKS zapewnia mi wszystko, czego obecnie potrzebuję sportowo i życiowo. Dlatego sama decyzja była łatwa i cieszę się z finalizacji nowej umowy – powiedział Jakub Jarosz, który spędzi sezon 2021/2022 PlusLigi w barwach katowickiego klubu.

Jakub Jarosz, wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny medalista mistrzostw Europy, przez ostatnie dwa lata pełnił rolę kapitana siatkarskiej drużyny GKS-u Katowice i był liderem drużyny, która dała się poznać z dobrej strony całej siatkarskiej Polsce ze względu na swoją waleczność i boiskową energię. Atakujący w ostatnich dwóch sezonach rozegrał 45 spotkań, w których zdobył łącznie 663 punkty i atakował ze skutecznością 49,7 procent, ponadto sześciokrotnie zdobywał za swoje występy nagrodę MVP. To właśnie w barwach GieKSy Jakub Jarosz rozegrał swój 300. mecz w PlusLidze i przebił barierę 4000 punktów zdobytych w tych rozgrywkach, tym samym trafił na 4. miejsce w klasyfikacji najlepiej punktujących graczy w całej historii PlusLigi. Postawę naszego atakującego docenili kibice GKS-u Katowice, którzy w plebiscycie Złote Buki wybrali Jarosza najlepszym siatkarzem klubu w roku 2020.

 

Szymański zostaje w GKS-ie

Jakub Szymański pozostanie w GKS-ie Katowice na trzeci sezon z rzędu. Przyjmujący podpisał nową, dwuletnią umowę z katowickim klubem. – Kuba Szymański to bez wątpienia jeden z największych siatkarskich talentów młodego pokolenia. Ma wielki potencjał i ciężką codzienną pracą robi ogromne postępy. Wraz ze sztabem szkoleniowym widzieliśmy to na co dzień. Liczymy, że w kolejnych dwóch latach rozwinie się jeszcze bardziej i stanie się kluczowym zawodnikiem siatkarskiej GieKSy – powiedział dyrektor siatkarskiej sekcji GKS-u Katowice Jakub Bochenek.

W sezonie 2021/2022 PlusLigi w składzie siatkarskiej GieKSy zobaczymy Jakuba Szymańskiego, który zdecydował się na dalsze reprezentowanie barw katowickiego klubu. Szymański, mistrz świata kadetów z 2015 roku, a także były gracz Buskowianki Kielce i SMS-u PZPS Spała, w 2016 roku rywalizował z GKS-em Katowice o mistrzostwo I ligi, by trzy lata później zostać siatkarzem GieKSy i nabierać plusligowego doświadczenia. W sezonie 2020/2021 „Gelu” wystąpił w 17 spotkaniach GKS-u, w których zdobył łącznie 120 punktów i zanotował 46,43 proc. skuteczności ataku. Ponadto 23-letni przyjmujący był filarem drużyny, która zdobyła brązowy medal plażowego cyklu PreZero Grand Prix organizowanego przez PlusLigę.

 

HOKEJ

hokej.net – Ranking urzędowych dotacji dla klubów hokejowych. Katowice ponownie liderem!

Po raz siódmy na naszych łamach przedstawiamy ranking dotacji z Urzędu Miasta. Na kluby seniorskie PHL i młodzieżowe władze miejskie w 2021 roku wydadzą prawie 20 mln złotych. Na pierwsze miejsce powrócił zespół GKS Katowice. Na podium tym razem znalazły się GKS Tychy i Zagłębie Sosnowiec. Dwa pierwsze zespoły otrzymują prawie 10 mln zł.

Kolejność w rankingu według sum (brutto) w 2021 roku.

1. Katowice (4,97 mln zł):

GKS Katowice:

Dotacja na drużynę seniorów

2020 rok: 3,6 mln zł

2021 rok: 4.912.969 zł

Dotacja na młodzież

2020 rok: brak dotacji

2021 rok: 60 tys. zł (Fundacja „Sportowe Katowice”)

Stypendia: brak

Lodowisko: własność miasta, GKS korzysta z tafli za stawkę komercyjną 450 zł za godzinę.

2. Tychy (4,34 mln zł)

[…] 3. Sosnowiec (ok 1,35 mln zł)

[…] 4. Jastrzębie-Zdrój (ok. 1.2 mln zł)

[…] 5. Toruń (ok. 1,2 mln zł)

[…] 6. Oświęcim (ok 1,1 mln zł)

[…] 7. Nowy Targ (ok. 800 tys. zł)

[…] 8. Bytom (393 tys. 125 zł)

[…] 9. Krynica-Zdrój (352 tys. zł)

[…] 10. Janów/Katowice (325 tys. zł)

 

Rozchwytywany Sawicki. Trzy oferty

Radosław Sawicki nie narzeka na brak ofert. Usługami skrzydłowego zainteresowane są trzy polskie kluby, ale zawodnik czeka też na propozycje zza granicy.

[…] Z naszych informacji wynika, że „Sawi” otrzymał też oferty z GKS-u Tychy i GKS-u Katowice, a oba te kluby dysponują większymi środkami finansowymi niż JKH.

 

Wronka wróci do Katowic?

Szefostwo GKS-u Katowice chce pozyskać Patryka Wronkę. 25-letni napastnik miał już okazję występować w barwach GieKSy.

[…] Przypomnijmy, że wychowanek Podhala Nowy Targ w latach 2017-2019 grał już w barwach GKS-u Katowice. Wywalczył z tym klubem srebrny i brązowy medal mistrzostw Polski oraz zajął trzecie miejsce w rozgrywkach Pucharu Kontynentalnego. Zostawił po sobie też bardzo dobre liczby, wszak w 104 meczach Polskiej Hokej Ligi zdobył 127 punktów za 38 bramek i 89 asyst. Rzadko osłabiał swój zespół, bo na ławce kar spędził 36 minut.

W kuluarach mówi się, że katowicki klub jest też zainteresowany pozyskaniem Jakuba Wanackiego z Re-Plast Unii Oświęcim oraz Marcina Kolusza, który w ostatnim sezonie występował za granicą. Najpierw w fińskim Vaasan Sport, a później w słowackim ekstraligowcu HK Dukla Michalovce.


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

8:8 i bal pękła

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.

Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.

Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.

Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.

No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.

No i nie doczekaliśmy się.

Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.

I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.

W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.

Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.

Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.

Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.

I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.

Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.

Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.

Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?

Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.

I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.

Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?

Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.

Nie tędy droga.

Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.

PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga