Dołącz do nas

Piłka nożna

[RELACJA] Porażka na własne życzenie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GieKSa mierzyła się z Motorem mocno osłabiona brakiem podstawowego bramkarza Bartosza Mrozka. Mecz odbył się w środę 19 maja na Arenie Lublin i był to pierwszy mecz Trójkolorowych na tym nowym stadionie.

Początek meczu był bardzo chaotyczny z obu stron. Drużyną prowadzącą grę była zdecydowanie GieKSa. Oddawaliśmy strzały na bramkę Madejskiego i rozgrywaliśmy szybko piłkę. Z każdą minutą jednak do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. W zasadzie do 31. minuty zawdzięczaliśmy im samym brak zagrożenia pod naszą bramką, ponieważ grali mocno niedokładnie i w wielu akcjach podejmowali złe decyzje. Pewna ilość niedokładności niestety się skończyła właśnie we wspomnianej minucie spotkania. Ceglarz zatańczył z piłką, ogrywając Jędrycha jak dziecko i strzelając mocno po długim rogu, nie dał szans Królczykowi na dobrą interwencję. Nasz bramkarz pokazał się z bardzo dobrej strony w 37. minucie, kiedy obronił strzał z rzutu karnego Króla. Do końca pierwszej połowy gra toczyła się pod dyktando gospodarzy, a rozgrywanie akcji w naszych szeregach powodowało strach i paniczne pozbywanie się piłki.

Na drugą połowę trener Górak zdecydował się wprowadzić Rafał Figiela i Dominika Kościelniaka kosztem Gałeckiego i Sanockiego. Świetnie weszli w drugą połowę Trójkolorowi. To właśnie wprowadzony Figiel pociągnął z piłką dłuższy dystans i dograł do Kościelniaka na prawo, który dośrodkował do Kozłowskiego, a ten na raty trafił do siatki i wyrównał stan meczu. Spotkanie było bardzo wyrównane aż do 86. minuty, kiedy po sporej kontrowersji, gdzie rywal zagrał ręką, Motor zdobył bramkę na 2:1 po efektownym lobie Świderskiego. GieKSa miała jeszcze okazje w końcówce na doprowadzenie do remisu, jednak nasi zawodnicy nie byli w stanie pokonać bramkarza rywali, przy okazji upominając się u sędziego o podyktowanie rzutu karnego. Kontrowersje w tym meczu to jedno, ale trzeba przyznać, że jest to porażka na własne życzenie.

19.05.2021 Lublin
Motor Lublin – GKS Katowice 2:1 (1:0).

Bramki: Ceglarz (31), Świderski (86) – 47. Kozłowski (47).
Motor: Madejski – Swędrowski, Pakulski (77. Kunca), Ropski (62. Świderski), Król, Moskwik, Kumoch (80. Jagodziński), Król, Grodzicki, Ceglarz, Wawszczyk.
GKS: Królczyk – Wojciechowski (67. Grychtolik), Jędrych, Janiszewski, Pavlas – Sanocki (46. Kościelniak), Błąd, Gałecki (46. Figiel), Woźniak, Urynowicz (83. Jaroszek) – Kozłowski (67. Kurbiel).
Żółte kartki: Grodzicki – Pavlas, Urynowicz, Jaroszek.
Sędzia: Mateusz Jenda (Warszawa).
Widzów: 2700 (w tym 311 kibiców GKS Katowice).

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


37 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

37 komentarzy

  1. Avatar photo

    Mleczak

    19 maja 2021 at 20:07

    Wszyscy z góry na dół, od prezesa, przez dyrektora i pseudotrenera, a na piłkarzykach kończąc robią z nas pośmiewisko…

  2. Avatar photo

    Roh

    19 maja 2021 at 20:11

    A dlaczego taki smieszny tytuł? Dlaczego na wladne życzenie? Byli lepsi, siedzieli na Motorze caly czas? Nie, slabsi byli i przegrali. Nawet jednej skladnej akcji skonstruować nie umią.
    A Jedrych to w obronie kryminal, ten drugi Janiszewski nie lepszy.

  3. Avatar photo

    Dziki

    19 maja 2021 at 20:52

    Czy co roku musi być to samo

  4. Avatar photo

    Kornas

    19 maja 2021 at 20:54

    Taką przewage zaprzepaścić… Zero formy i z taką grą w barażach w pierwszym meczu odpadną… Odechciewa się na to patrzeć…

  5. Avatar photo

    Toczmek

    19 maja 2021 at 20:56

    Roh,

    na własne życzenie, ponieważ wiele akcji Motoru było z naszej nieudolnej inicjatywy i na własne życzenie dajemy kolejny raz szansę na odebranie drugiego placu. Stąd tytuł, pozdr

  6. Avatar photo

    Daniel

    19 maja 2021 at 21:26

    Poszukajmy pozytywów!
    Mamy mocną pozycję w top3 naszej ligi i raczej nie oddamy miejsca barażowego.

  7. Avatar photo

    kris

    19 maja 2021 at 21:32

    J… ne miasto ogrodow. Kiedys spiewalismy uszokales nas, teraz jest to samo. Banda nierobow zwanych dzialaczami ma cieple posadki, kase co miesiac i mydla nam oczy. Rzygac sie chce.

  8. Avatar photo

    Rafał

    19 maja 2021 at 21:33

    Szkoda czasu i pieniędzy na te niedojdy i do końca rozgrywek będą przegrywać 2-1 i będą kity pociskać że się starali i w ogóle, ŻENADA!!!! A powinni bez problemu wygrywać i nie oglądać się na innych grać swoje. No niestety tak nie jest. Tylko oszukują na kibiców i tyle w temacie.

  9. Avatar photo

    GieKSiorz

    19 maja 2021 at 21:34

    KAJ KRUPA I SZCZERBOWSKI<NIBY CHCA AWANSU???!!!!TO KAJ KURWA JESTESCIE JAK WLASNIE AWANS SIE IDZIE JEBAC????WIADOMO TO WAM PASUJE KURWY JEBANE,ROZDUPIC TEN KURWIDOLEK DO WYCIAGANIA KASY,PIERDOLE KASE MIASTA JAK ZE MNIE POSMIEWIOSKO ROBIA ZA GRUBE MILIONY,WOLA GRAC W B KLASIE ALE ZEBY GIEKSA KIEROWALI LUDZIE CO MAJA TEN KLUB W SERCU<A NIE KURWA KLUB MEM<POSMIEWISKO Z NAS ZROBILI SKURWYSYNY!!!!GIEKSA TO MY,KIBICE,CZAS SIE OBUDZIC I ZROBIC PORZADEK<ROZKURWC TO W PIZDU,POGONIC TYCH ZDRAJCOW

  10. Avatar photo

    GieKSiorz

    19 maja 2021 at 21:35

    KAJ PIECZYNSKI,DUPNY RADNY TAKI KIBIC,W ZABRZU DALI POSADKE TO KURWA SIEDZI I KASA MUSI SIE ZGADZAC,DOSC JUZ TEGO<MIARKA SIE PRZEBRALA,W NIEDZIELE IDA ZEBY WAM KURWY NIE DAC SPOKOJU,MAM NADZIEJE ZE WSZYSCY BEDE SIE DOMAGAC ROZLICZEN JUZ W NIEDZIELE,NIECH SCIAGAJA KOSZULKI I SPIERDALAJA WSZYSCY OD KRUPY PO NIEUDACZNIKOW KOPACZY

    • Avatar photo

      Dziki

      19 maja 2021 at 21:40

      Racja, radny niech się skupi w GieKsie

  11. Avatar photo

    kris

    19 maja 2021 at 21:39

    Dokladnie GieKSiorz. To jest patologia. Ten klub mentalnie to komuna. Wyjebac tych pseudo dzialaczy.

  12. Avatar photo

    Bialy

    19 maja 2021 at 21:42

    Zwalą na covida szep GieKS

  13. Avatar photo

    GieKSiorz

    19 maja 2021 at 21:47

    TAK JEST MENTALNIE KOMUNA,MAJA KIBICOW W DUPIE,PLUJA NAM PROSTO W TWARZ OD LAT!!!!ILE JESZCZE DAMY SOBIE NA TO POZWALAC??!!MIARKA SIE PRZEBRALA,TRZEBA SIE OBUDZIC W KONCU I TO ROZDUPIC TEN CHORY,PATOLOGICZNY UKLAD!!!

  14. Avatar photo

    kris

    19 maja 2021 at 21:54

    Byly prezes GieKSy Cygan jest preziem Rakowa. Gdzie jest Rakow a gdzie my? Czego to dowodzi? Prezio w GieKSie to pionek wykonujacy polityke miasta. Dla mnie lepiej grac w B klasie ale z duche sportu niz udawac klub z aspiracjami na wyzsza lige. J… c miasto ogrodow!

  15. Avatar photo

    Trójkolorowe_Żory

    19 maja 2021 at 21:57

    Shellu miał rację po meczu z Hutnikiem… Jak zresztą praktycznie zawsze… Szkoda, że tak mało ludzi go słuchało… Dramat…

  16. Avatar photo

    Piko

    19 maja 2021 at 22:02

    Górak i Góralczyk powinni być wyjebani na zbity pysk już rok temu po frajerskim przerżnieciu awansu… Niektórzy tu o tym pisali . Ten zlepek nie gra nic od dłuższego czasu , Górak nie ma pojęcia o motywowaniu – zresztą nie tylko o tym , brak stylu , taktyki , pomysłu . Efekt jest . Co zostało zbudowane przez 2 lata ?????

  17. Avatar photo

    GieKSiorz

    19 maja 2021 at 22:08

    Piko mosz racja ale nie zapominaj o dziwnej ciszy miasta ktore jest wlascicielem,i prezesie ktory jest ich czlowiekiem,raczej popychadlem,to widac MIASTO KATOWICE NIE CHCE PILKI NOZNEJ NA WYSOKIM SZCZEBLU!!!brak reakcji kibicow,mniejsza frekwencja dala im impuls zeby nas spuscic do 2 ligi,po co?pomijam koszty stadion itd,chodzi o to ze dlugo gralismy w 21 lidze bez awansu,byla presja to spuscili nas do 2 zeby dalej mamic i zebys zamiast o ekstraklasie marzyl o 1 lidze,boje sie ze z czasem polecimy do 3 ligi,taka prawda

  18. Avatar photo

    Arkadiusz

    19 maja 2021 at 22:15

    Mądrze piszecie i niestety marzenia o wejściu szczebel wyżej oddalają się!

  19. Avatar photo

    Robson

    19 maja 2021 at 22:56

    Powiem krótko jak piłem w 27 marca w moje urodziny z kumplem to piliśmy za awans i śmialiśmy się że takiej przewagi nie da się zjebać i…
    KURWA MAĆ tylko nasi piłkarze mogli to zrobić 🙁
    A najbardziej niepokoi zupełna ignorancja i zupełny brak jakich reakcji czy choćby wypowiedzi prezesa!!!

  20. Avatar photo

    Motorowiec

    20 maja 2021 at 02:08

    Panowie racja a mysmy tez sie ledwo wydobyli z niebytu. Takie kluby jak Motor czy GKS powinny grac w ekstraklasie a nie smiesznych ligach. Powodzenia. Slychac was bylo na Arenie Lublin a ja sie nie dostalem na mecz,bo tlumoki z klubu Motor rozprowadzaly bilety przez internet i lubelskie lombardy. Nasze wladze klubu to przyglupy,zenada.

  21. Avatar photo

    Markus

    20 maja 2021 at 06:38

    Banda frajerów.
    Inaczej tego nazwać nie można, co roku ten sam scenariusz aż sie rzygać już chce na widok tych pseudo grajków. Pierdoleni lanserzy

  22. Avatar photo

    GIEKSIORZ

    20 maja 2021 at 06:49

    Mam jedno krótkie pytanie, odnośnie tego całego burdelu…. Mianowicie, dlaczego prezes, i miasto milczy? Jakże to milczenie jest wymowne…

  23. Avatar photo

    Kibic

    20 maja 2021 at 07:32

    To, jakie zmiany zrobił „trener” to woła o pomstę do nieba. Ściągnął Sanockiego, który coś próbował, zamiast Woźniaka, który od 30/40 minuty zaczynał oddychać rękawami. Potem niezrozumiałe zejście Urynowicza, który przecież i tak by nie zagrał z Bytovią za kartki, więc mógłby spokojnie grać do końca i czekać na jakiś rzut wolny lub karny. Kolejna głupia zmiana to Kurbiel (0 bramek w tym sezonie) za Kozłowskiego, który fajnie umie przetrzymać piłkę i widać, że coś się stara. Zmiana na plus, chociaż i tak za późna, to Patryk Grychtolik za tego Wojciechowskiego, który po prostu nie wytrzymał ciśnienia i może sobie pójść do Goczałkowic bez żalu. Bardzo na plus wczoraj Pavlas, który w dobrym stylu zastąpił zmęczonego Rogale. Może i przez niego był karny, ale moim zdaniem tam nigdzie karnego nie było. Przy pierwszej bramce Motoru Królczyk bez szans. Potem dobra obrona karnego, ale druga bramka to jest niestety ewidentnie jego błąd, i oczywiście błąd tej „znakomitej” defensywy. Przykre znowu jest to, że bramki zdobywają były zawodnik GieKSy i były zawodnik Widzewa. Oczywiście na plus Jaroszek, ale on powinien zmienić Gałeckiego a nie Urynowicza. Zaskakująco waleczny Figiel, zobaczymy jak na długo. Panowie, żarty się skończyły. Trzeba wygrać z tą śmieszną Bytovią (która na szczęście już nie ma Witana), a po Bytowie najważniejszy mecz w sezonie.
    Można wszystko zyskać i wszystko spieprzyć, dużo już w ostatnim czasie spieprzyli, oby to już było na tyle.
    Pozdrawiam

  24. Avatar photo

    Łukasz Z.

    20 maja 2021 at 08:52

    Zgadzam się z Kibic, ale powiem więcej Jaroszek powinien grać od początku bo jest o klasę lepszy od Gałeckiego, Grychtolik od początku bo nie da się obecnie być słabszym od Wojciechowskiego. Woźniak najsłabszy na boisku gra cały mecz a Sanocki, który jako jedyny w pierwszej połowie stanowił zagrożenie dla Motoru nie wychodzi na 2 połowę! Nie jestem fanem Kozłowskiego, ale zmiana za Kurbiela to skandal! Gdzie Szwedzik? Skoro my kibice to widzimy to co się dzieje z naszym trenerem?! I jeszcze jedno, może Królczyk nie był wczoraj najgorszy, ale czy nasz Frankowski byłby od niego słabszy? Nie, ale on był nasz a w GKS nie mogą grać nasi tylko armia zaciężna!

  25. Avatar photo

    Daro

    20 maja 2021 at 09:19

    Większość pisze że trener do wywalenia i piłkarze, ale niestety za wszystkim stoi właściciel czyli miasto Katowice z prezydentem Krupą i Bojarunem na czele. To oni maczają palce w tym że rok temu nie było awansu i w tym roku robią powtórkę po raz 10. Bo wcześniej w 1 lidze było dokładnie to samo. Wystarczy popatrzeć na piłkarzy którzy u nas grali wcześniej ładnie grali do nas przyszli i piach grali a później zaś zaczęli grać. To samo jest z trenerami u nas dramat a kaj indziej nagle wychodzi że potrafią to robić.
    Na dodatek ostatnio przeczytałem że nasz prezes został jednym z właścicieli Gieksy bo wykupił akcję i ma koło 10% udziałów w klubie.

  26. Avatar photo

    Kato

    20 maja 2021 at 09:27

    Kupił udziały w GKS?
    Czyli jak odejdzie, to dalej będzie jako akcjonariusz.

  27. Avatar photo

    Trójkolorowe_Żory

    20 maja 2021 at 10:37

    Daro pełna zgoda! To samo było w I lidze, to samo będzie w następnych latach, jeśli my kibice się nie obudzimy… Ale czy w dzisiejszym świecie maseczek i rządowych obostrzeń ktokolwiek jeszcze jest zdolny się przed czymś buntować? Czy my jesteśmy tymi samymi kibolami, co jeszcze 10-20 lat temu? Czy już wycięto nam jaja i kręgosłup…

    • Avatar photo

      Daro

      20 maja 2021 at 11:13

      Po prostu większość kibiców ma już dosyć tego co się dzieje i widać to na meczach gdzie coraz mniej kibiców jest. Po drugie niektórzy już zmienili priorytety i GKS nie jest już na 1 miejscu bo mają swoje życie i rodzine.

  28. Avatar photo

    kris

    20 maja 2021 at 10:39

    GieKSiorz, miasto i prezio milcza bo maja w d… nas kibicow i klub. Kase daja ale tylko po to zeby nic nie robic wiecej.

  29. Avatar photo

    Trojkolorowe Zory

    20 maja 2021 at 10:47

    Niestety ale wiekszosc z nas stala sie zlewaczalymi piz..mi, ktore tylko patrza wlasnej d… Czym ten projekt miejski rozni sie od KaPy krola? Jedni i drugi mieli, maja gdzies ten klub. Jaka infrastruktura sportowa jest w tym miesci „wielkich mozliwosci”. Lodowisko, stadion to skansen minionej epoki. Dzialacze klubowi maja podobna komusza mentalnosc. Kasa co miesiac im sie zgadza, wiec po co sie wysilac.

  30. Avatar photo

    Kris

    20 maja 2021 at 10:49

    Sorki omylkowo podpisalem sie Trojkolorowe Zory. Moj wpis mial byc odpowiedzia do trojkolorowego z zor.

  31. Avatar photo

    Dziki

    20 maja 2021 at 14:52

    Czy my co roku musimy dostawać w pysk,Identycznie jak w Lechu.
    Mam propozycję motywacyjną dla panów piłkarzy jesli nie zrobicie tego awansu to zakontraktowane premie(za awans) oddacie na szczytny cel ze swoich kontraktów.
    Bez sensu rozliczać trenera czy prezesa, zauważyłem że od paru lat nie wszyscy gracze są w stanie grać z presją w takim klubie.Przychodzi wiosną i pełne gacie.

    • Avatar photo

      Daro

      20 maja 2021 at 15:38

      Nie wiem po co chcesz karać piłkarzy skoro widać gołym okien że to odgórna decyzja miasta. Przecież to niemożliwe że u nas im nic nie wychodzi a w innym klubie potrafią grać i strzelać bramki. Tak samo dla mnie śmieszne jest jak gadacie o mitycznej presji. To już nie te czasy gdzie po słabym meczu piłkarz mógł dostać w pysk, a teraz to mają raj a tym bardziej przy covidzie.
      O awansie nie decydują w klubie tylko w urzędzie miasta wiec tam trzeba pytać kiedy będzie awans i czy w ogóle on będzie.

  32. Avatar photo

    Gieksiorz

    20 maja 2021 at 16:33

    Po tym sezonie jak kolejny już nie wiem który raz mnie zrobią w chuja,a widzę że zrobią to już to pierdole.najlepsze jest to że człowiek wręcz zaczął nienawidzić ten obecny klub, satyrę dawnej Gieksy, siedźcie cicho to pozamiataja to do końca,obudzicie się w 3 albo niższej lidze, już pisałem nie raz po zdupionych awansach,przed spadkiem po nim, ale było wielu optymistów, dalej miejcie klapki na oczach.to nie jest dzieło przypadku,fatum, presja,to miasto pociąga za sznurki, upokarzają Nas kibiców, nie wiem dlaczego? może krupa i większość radnych to śmierdziele?!

  33. Avatar photo

    Trójkolorowe_Żory

    21 maja 2021 at 10:46

    @Kris – dzięki za odpowiedź do mojego kometarza, pełna zgoda!

    @Dziki – mi to już się śmiać chce, jak słyszę o tej presji. Nie wiem, może kibice sami ją sobie kreują, ale uwierz, piłkarze i sztab całą tę „presję” ma głęboko w dupie. Naprawdę, nikt z klubu, oprócz niektórych kibiców, w ogóle nawet jej nie dostrzega… To już nie te czasy…

    @Daro, Gieksiorz – dokładnie w punkt!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

8:8 i bal pękła

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.

Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.

Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.

Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.

No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.

No i nie doczekaliśmy się.

Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.

I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.

W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.

Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.

Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.

Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.

I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.

Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.

Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.

Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?

Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.

I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.

Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?

Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.

Nie tędy droga.

Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.

PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Felietony

Kibicu GieKSy, pamiętaj, gdzie byłeś…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Początkowo ten felieton miał dotyczyć stricte meczu z Lechem Poznań. Meczu przegranego, kolejnej porażki na swoim boisku w tym sezonie. Spotkania, które wcale nie musiało się tak zakończyć.

I kilka słów temu pojedynkowi poświęcę. Środek ciężkości zostanie jednak umiejscowiony gdzie indziej. Bo po meczu niepotrzebnie otworzyłem internet i…

Każdy z nas był rozgoryczony końcowym rezultatem tego starcia. Do końca wierzyliśmy, że katowiczanie odrobią jednobramkową stratę i przynajmniej jeden punkt zostanie na Nowej Bukowej. Nasz zespół walczył, gryzł trawę i w zasadzie – zwłaszcza w drugiej połowie – grał bez kompleksów. W końcu kilka swoich okazji mieliśmy, ale albo kapitalnie interweniował Bartosz Mrozek, jak w sytuacji, gdy z refleksem wybronił „strzał” swojego kolegi z zespołu, albo fatalnie przy dobitce swojego własnego uderzenia skiksował aktywny Borja Galan. Hiszpan trafił też w poprzeczkę i wcale nie jestem przekonany, że gdyby piłka szła pod obramowanie bramki, to golkiper Lecha by ją odbił.

Wiadomo, że naszym zawodnikom brakuje trochę okrzesania w końcówce akcji ofensywnej, gramy za bardzo koronkowo, a nie zawsze na to starcza umiejętności, zwłaszcza z tak silnym przeciwnikiem. A gdy już decydujemy się na prostą grę – co kilka razy miało miejsce – od razu są sytuacje. Mimo wszystko jednak spodziewałem się, że z gry będziemy mieli mniej. Że Lech nas zje taktycznie i piłkarsko. To się nie stało i naprawdę nie ma tu znaczenia, czy Lech – jak sugerują niektórzy – zagrał na pół gwizdka i pół-rezerwowym składem. Na konferencji pomeczowej trener Lecha Nils Frederiksen powiedział, że absolutnie nie miał odczucia , że jego zespół kontrolował to spotkanie. To rzadkość, bo zazwyczaj trenerzy lubią mówić, że kontrolowali. Jak choćby trener Rafał Górak po tym meczu, co dziwnie brzmi w przypadku porażki. To jest po prostu złe słowo, nieadekwatne, tak jak ostatnio trener Iordanescu, który stwierdził, że Legia kontrolowała mecz z Samsunsporem przez 90 minut z wyjątkiem sytuacji, gdy stracili gola…

Jednak jeśli jesteśmy już przy tym nazewnictwie, to tak – trener Kolejorza powiedział, że tej kontroli swojego zespołu nie czuł. I nie było widać, że to jakaś nadmierna kurtuazja. Przysłuchuję się od lat wypowiedziom trenerów przeciwników GKS i nieraz w głowie łapałem się… za głowę, słysząc tę cukierkową, fałszywą kurtuazję mówiącą o tym, z jakim to silnym przeciwnikiem się ich zespół mierzył, podczas gdy katowiczanie zagrali mecz fatalny. Więc słowa Duńczyka są cenne, podobnie jak w poprzednim sezonie Marka Papszuna po meczu w Katowicach.

Daleki jestem od tego, żeby nasz zespół jakoś specjalnie chwalić po tym meczu, bo jednak tych punktów potrzebujemy jak tlenu, była szansa Lecha ukąsić, a tego nie zrobiliśmy. Jesteśmy w strefie spadkowej z mizerną liczbą punktów – zaledwie ośmioma. Kilka drużyn nam w tabeli odskoczyło, stworzył się peleton drużyn środka tabeli. Ten środek jest płaski, ale może być taki scenariusz, że wkrótce zostanie np. pięć drużyn zamieszanych w walkę o utrzymanie. I bycie w takiej grupie i wyżynanie się wzajemne byłoby najgorszym, co może nam się przydarzyć. Kolejne okienko międzyreprezentacyjne będzie niesamowicie istotne w tym zakresie, o czym pod koniec.

Jest frustrujące, że jako cała drużyna nie możemy zagrać na tyle dobrego meczu, żeby zarówno w defensywie, jak i ofensywie być efektywnymi. Piszę o tym dlatego, że zarówno w Płocku, jak i  wczoraj ogólna gra defensywna była już lepsza niż w praktycznie wszystkich poprzednich spotkaniach (może poza meczem z Arką). Nadal to nie wystarcza do gry na zero z tyłu i jest mocno irytujące, że w każdym meczu tracimy gola. Katowiczanie nie ustrzegli się błędów. Bramka Fiabemy ostatecznie była jakaś… dziwna. Najpierw na radar go pilnował Jesse Bosch, i zawodnik był totalnie sam przed polem karnym, co było karygodne. Żaden z naszych zawodników nie zdołał go zablokować. Dodatkowo można zapytać, co zrobił w tej sytuacji Rafał Strączek. Może to jest jakaś szkoła bramkarska, by nie stać w środku światła bramki tylko gdzieś w ¾… W każdym razie przez to strzał w miarę w środek bramki został przepuszczony, przy czym dodatkowo Rafał interweniował tak, jakby piłka mu przeleciała pod brzuchem, schował ręce…

Można tego meczu było nie przegrać, można było w końcówce wyrównać i nie dać Lechowi czasu na strzelenie zwycięskiej bramki. Jednak to nie jest tak, że Kolejorz nic nie grał. Goście mieli swoje sytuacje. W pierwszej połowie kilkukrotnie rozpędzili się niczym Pendolino i było naprawdę widać sporo jakości, jak i… niedokładności. W drugiej części w końcówce, gdy GKS się odkrył, mieli już doskonałe sytuacje na 2:0. Nie strzelili.

Ostatecznie był to taki mecz, w którym wynik w każdą z dwóch stron – lub remis – byłby sprawiedliwy. Nie ma więc co na ten temat dywagować. Wygrała drużyna, która wykorzystała swoje doświadczenie i najwidoczniej – minimalnie była lepsza.

I na tym mógłbym zakończyć…

Niestety przejrzałem komentarze po meczu, czy to na naszym Facebooku czy na forum. I o ile byłem dość spokojny po meczu, to po tej – jakże fascynującej lekturze – ciśnienie mi się podniosło do granic możliwości. Wiele jestem w stanie wybaczyć, emocje, sam dałem im się nieraz ponosić w przeszłości. Jedno, czego jednak nie mogę dzisiaj opanować i chyba to nigdy nie nastąpi, to uodpornić się na… czystą głupotę.

W swojej dwudziestoletniej „karierze” przy mediach GieKSy miałem różne okresy i różnie byłem oceniany. W czasach trzeciej ligi (tak, był taki czas) byłem ochrzczony „obrońcą piłkarzy”. Wtedy gdy po remisie z Pogonią Świebodzin czy Stilonem Gorzów (tak, byli tacy rywale) nasz awans zawisł na włosku, uspokajałem, mówiłem, że będzie dobrze. Jechano po mnie za to. Były też inne momenty, kiedy mówiono mi, że przesadzam. Gdy za Jerzego Brzęczka dzwoniłem na alarm, od początku wiosny, że przegrywamy awans, twierdzono, że niepotrzebnie zaogniam atmosferę. Raz obrażali się na mnie piłkarze, raz kibice.

Nie dbam więc o to, co sobie krytykanci, których niestety jest bardzo wielu, pomyślą. O ile po Cracovii mój ton był jeszcze w stylu „niech się niektórzy pukną w głowę” to dzisiaj cisną mi się na usta zdecydowanie mocniejsze i nieparlamentarne epitety.

Pogrzebowa atmosfera, jaka rozpętała się po wczorajszym meczu w tych opiniach to jest takie kuriozum, że żadna taka czy inna bramka Strączka lub fatalne błędy w obronie w poprzednich meczach  nie mają podjazdu. Po minimalnej przegranej z Mistrzem Polski, w której GKS nie był zespołem gorszym, naczytałem się, że jesteśmy na autostradzie do pierwszej ligi, większość składu jest „do wypierdolenia”, łącznie z „taktykiem Górakiem”.  Już nie będę mówił o populizmach, żeby dać szanse „chłopakom z Akademii”, bo osoba która taki farmazon wymyśliła to zapewne zabetonowany i odporny na wiedzę wyborca jednej czy drugiej głównej opcji politycznej… Podobny poziom argumentacji.

Jest taka maksyma, że jeżeli nie znasz historii jesteś skazany na jej powtarzanie. Wiele osób zachowuje się tak, jakby jej naprawdę nie znało. A przecież to fałsz. To nie jest tak, że te osoby rzeczywiście nie wiedzą, w jakiej sytuacji była GieKSa choćby jeszcze dwa lata temu. I w jakiej byliśmy rok temu. Natomiast ta zbiorowa amnezja jest zatrważająca. Ja wiem, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ, ale są pewne granice realizacji tego powiedzenia.

Przypomnę, gdzie byliśmy. Sześć lat temu GieKSa z hukiem jak stąd do Bytowa spadła do drugiej ligi. W ostatniej minucie ostatniego meczu po golu bramkarza. W dwóch poprzedzających sezonach walczyliśmy o awans do ekstraklasy i w końcowych fazach sezonów spektakularnie te awanse przewalaliśmy. Był gol z połowy zdegradowanego Kluczborka w doliczonym czasie gry. Była porażka z gimnazjalistami z Chorzowa, poprawiona porażką u siebie w następnym meczu z Tychami. Ale to spadek na trzeci poziom rozgrywkowy to była wyprawa w prawdziwą otchłań. Nie mieliśmy już nawet Tychów czy Podbeskidzia. Naszymi przeciwnikami była Legionovia, Gryf czy Błękitni. Pewnie wielu nowych kibiców nawet by nie potrafiła powiedzieć, z jakich miejscowości są wspomniane ekipy. Na Bukową nawet przyjechał Lech Poznań! Problem polegał na tym, że były to rezerwy wielkopolskiego klubu, które nawet Bułgarskiej nie powąchały, a swoje mecze rozgrywały we Wronkach. Stadiony, które dzisiaj są dla nas przygodą w Pucharze Polski – wtedy były codziennością.

I w pierwszym spotkaniu po spadku do tej drugiej ligi, będącym jednocześnie pierwszym meczem Rafała Góraka w drugiej jego kadencji, GKS Katowice przegrywał u siebie do przerwy ze Zniczem Pruszków 0:3. Do przerwy. Ze Zniczem. Zero trzy. W drugiej lidze.

Ostatecznie nasz zespół przegrał to spotkanie 1:3. To był początek próby wyjścia z otchłani. Z totalnej otchłani polskiej piłki. W pierwszym sezonie nie udało się awansować. Nie strzeliliśmy w końcówce z Resovią. W kiepskim stylu przegraliśmy baraż ze Stalą Rzeszów. Po roku z tą Stalą katowiczanie przypieczętowali powrót na zaplecze ekstraklasy.

I przez kolejne dwa lata awansu do ekstraklasy nadal nie było. Zbliżaliśmy się do dwóch dekad bez najwyższej klasy rozgrywkowej w Katowicach. W sezonie 2023/24 w pewnym momencie jesieni GKS złapał kryzys. Przez chyba dziewięć meczów nasza drużyna nie potrafiła wygrać meczu. Zaczęły się psuć nastroje, kibice tracili cierpliwość do trenera, pojawiło się słynne „pakuj walizki” i „licznik Góraka” odmierzający dni od ostatniego zwycięstwa GieKSy. Trener był przegrany, sam – ze swoją drużyną – przeciw wszystkim. Nie podał się do dymisji. A potem spektakularnie awansował do ekstraklasy.

Człowiek inteligentny wyciąga wnioski. Człowiek inteligentny na podstawie jednej sytuacji odpowiednio ustosunkowuje się do podobnej w przyszłości.

GieKSa doświadcza takich problemów jak obecnie po raz pierwszy od dwóch lat. Mówiąc inaczej – od 24 miesięcy. W piłce do bardzo długo. Po latach upokorzeń, ostatnie dwa lata żyliśmy jak pączki w maśle. Cała wiosna 2024 zakończona awansem to był sen. A potem był cały sezon w ekstraklasie, w którym ani przez moment nie drżeliśmy o utrzymanie i zdobyliśmy niemal pół setki punktów. Nawet po matematycznym zapewnieniu sobie pozostania w lidze, GieKSa potrafiła wygrywać – z Cracovią czy Lechią, zremisowaliśmy z Lechem.

I teraz po 11  kolejkach czytam, że „wszyscy do wyjebania”, bo znaleźliśmy się w strefie spadkowej.

W dupach się poprzewracało od dobrobytu.

Jesienią 2023 byliśmy powiedzmy w podobnej sytuacji, ileś tam meczów niewygranych, kilka fatalnych spotkań i duży zawód. Wydawało się, że kolejny sezon spiszemy na straty. Przegrywaliśmy u siebie ze słabiutką Polonią Warszawa. I czy naprawdę tamta sytuacja – z której w taki sposób wyszedł trener z drużyną nie nauczyła was, że należy się z pewnymi opiniami wstrzymać? I przede wszystkim – tak po ludzku – dać mu szansę na to, żeby wyciągnął drużynę z dołka?

Nie mówię, że krytyki ma nie być. Sam jestem poirytowany niektórymi zawodnikami i niektórymi decyzjami trenera. Jednak jak znowu czytam, że „Górak ma wypierdalać”, to nie tyle poddaję w wątpliwość, co jestem pewien, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną, która jest w stanie takie coś ze swoich ust czy palców wyprodukować. Taka osoba musi mieć naprawdę smutne życie…

Niektórzy domagali się zwolnienia połowy drużyny w sytuacji, kiedy GKS byłby dwa razy z rzędu mistrzem, a w trzecim kolejnym zajął piąte miejsce. Albo gdyby zespół grał w Lidze Mistrzów i przegrałby u siebie np. 0:4 z Arsenalem. Jestem pewien, że znalazłoby się kilka osób, które by wylało wiadro pomyj, że przynieśliśmy wstyd i kilku piłkarzom powinniśmy podziękować.

Ja wyciągam wnioski. Wyciągam wnioski z tego, że jeśli ktoś, w kogo zwątpiłem, udowodnił raz, że się myliłem, to drugi raz nie popełnię tego błędu. Nie mówię, że nigdy już nie będę nawoływał do zmiany trenera. Nawet tego trenera. Jednak ten moment jest tak kompletnie nieadekwatny do tego, że trzeba być ostatnim frustratem, żeby takie tezy – jeszcze w taki bezceremonialny sposób – wygłaszać.

Czytałem opinię, że powinniśmy spojrzeć na taką Arkę, która potrafiła wygrać z Cracovią, z którą my przecież dostaliśmy srogie bęcki. Na Boga… Przecież my tę „wspaniałą” Arkę roznieśliśmy w puch i w pył i jesteśmy ich koszmarem z dwóch ostatnich meczów. Trzeba naprawdę mieć intelektualny tupet i pustkę, żeby takiego argumentu użyć.

Oczywiście, że to obecnie wiadro pomyj jest związane nie tylko z Lechem, ale całym obecnym  sezonem, który jest na razie bardzo słaby. I nasza pozycja oraz dorobek punktowy też są słabe. Nie jest jednak to żadna sytuacja dramatyczna, w której mielibyśmy do kreski pięć punktów straty. Jesteśmy pod kreską, ale cały czas w kontakcie. Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby tego kontaktu nie stracić. Gra ciągle daje duże nadzieje, że tak się stanie. Wszystko zależy od głów piłkarzy.

Jazda po drużynie stricte po meczu z Lechem jest kompletnie nieadekwatna. Bardziej uzasadniona krytyka byłaby wtedy, gdybyśmy znów przegrali 0:3, względnie zagrali jakieś fatalne spotkanie. Tymczasem GieKSa zagrała na tle Mistrza Polski naprawdę nieźle i było blisko zdobyczy punktowej.

Więc nakładają się tu dwie rzeczy, za które mam pretensje do kibiców. Od razu zaznaczę – nie wierzę, że to się zmieni i niektórzy pójdą po rozum do głowy. Liczę jednak, że pojawią się takie osoby, które jednak przypomną sobie właśnie – gdzie byliśmy jeszcze pięć lat temu, w jak głębokiej dupie – i gdzie jesteśmy teraz. I dzięki komu cały ten projekt istnieje, dzięki komu w ostatnich dwóch latach byliśmy w piłkarskim raju. Nie, to nie jest podziękowanie za zasługi. To jest z jednej strony ludzkie, a z drugiej ciągle merytoryczne podejście do tematu.

Ten mecz ze Zniczem… Przecież patrząc na samo tamto spotkanie, obawialiśmy się, że to pójdzie jeszcze dalej i GKS będzie się bronił przed spadkiem do… trzeciej ligi. Wtedy wydawało się, że – mimo przyjścia nowego-starego trenera – jesteśmy autentycznie pogrzebani. A to był początek czegoś wielkiego. Czegoś, czego owoce dzisiaj mamy – mogąc w ogóle emocjonować się szansą potyczek z największymi polskimi drużynami. Jesteśmy w czymś wielkim, a jednocześnie jesteśmy w trudnej sytuacji.

Teraz przed zespołem około półtora tygodnia przerwy. A potem przyjdą kluczowe mecze dla tej jesieni. Jakbym na ten moment miał typować ekipy do walki – wraz z nami – o utrzymanie i te które po prostu są dość słabe, to byłyby to Termalika, Motor i Piast. Dodałbym jeszcze Arkę.

I to właśnie zarówno z Motorem, jak i Piastem oraz Niecieczą będziemy się mierzyli w czterech najbliższych kolejkach. Tam już bezwzględnie będzie trzeba punktować za trzy. Nie wiem czy zdobędziemy komplet, raczej wątpię, bo będzie o to bardzo ciężko. Ale co najmniej dwa z tych trzech spotkań należałoby wygrać, żeby zyskać minimum spokoju. Pamiętajmy, że tam nie tylko chodzi o zdobywanie punktów, ale także o odbieranie ich rywalom. Klasyczne mecze o sześć oczek. Dodatkowo będzie spotkanie z mocną Koroną, która jest w górze tabeli, ale drużynie Jacka Zielińskiego mamy coś do udowodnienia.

Apeluję. Dajmy im pracować. To nie jest tak, że przegrywamy z kretesem mecz za meczem. Tak naprawdę zawaliliśmy totalnie dwa mecze – z Zagłębiem u siebie i Lechią na wyjeździe. Gdybyśmy mieli w tych spotkaniach 3-5 punktów więcej nasza sytuacja byłaby dużo lepsza.

To jednak przeszłość. Trochę nam ta nasza GieKSa nawarzyła piwa i w komplecie teraz ich głowa w tym, żeby to piwo wypić. Z naszym wsparciem. A nie bezsensowną jazdą.

Na koniec dodam, że ten felieton dotyczy zmasowanego „ataku” w sieci. Jeśli chodzi o to, co się dzieje na żywo – czyli stadion i trybuny – nie mam nic do zarzucenia. Doping zarówno u siebie, jak i na wyjazdach jest kapitalny. Wsparcie z trybun po nieudanych meczach – również wielkie. I oby tak dalej. W piłce decydują szczegóły. Jak VAR odwołujący karnego w derbach Trójmiasta. Tutaj takim szczegółem może być jedna przyśpiewka, po której zawodnikowi zadrży noga. Lub nie zadrży.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga