Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

„Nie boję się armii lwów prowadzonej przez owce, boję się armii owiec prowadzonej przez lwa”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Na felieton Erica Cantony (tutaj) postanowił odpisać jeden z kibiców GieKSy – SAS. Prezentujemy jego felieton na temat trenera Rafała Góraka i sytuacji w GKS Katowice. Przypominamy także, że łamy naszej redakcji są otwarte dla każdego z Was. Jeśli chcesz podzielić się swoją opinią na temat tego, co dzieje się w klubie, to wyślij swój tekst na maila gieksainfo[at]gmail.com. Teraz oddajmy głos kibicowi GieKSy.

Żaden inny tytuł nie oddaje tak dobrze położenia naszej GieKSy, w jakim znaleźliśmy się po 10 kolejkach I ligi sezonu 2021/2022. Euforia związana z awansem dawno już opadła, trybuny świecą pustkami, a gadka o nauczaniu ligi zbrzydła już zdecydowanej większości z nas. Trener Górak prowadzi GieKSę trzeci sezon, co w naszej historii przynajmniej ostatnich kilkunastu lat jest ewenementem. Sam jestem zwolennikiem takiego rozwiązania, wszak wychowałem się na Manchesterze Sir Alexa. Jednak trudno znaleźć tu jakiekolwiek porównanie. Z naszego podwórka dobrym przykładem jest Marek Papszun, którego podziwiam i stawiam za wzór pracowitości, wizji. Klub Raków Częstochowa co rundę robi nieustanny progres. Nawet w obecnym sezonie europejskie puchary mu nie przeszkodziły i w lidze radzą sobie nieźle. A pogodzić ligę z pucharami jakoś nie potrafią Legia czy Lech.

Na Bukowej w najlepsze pracuje trzeci sezon trener „no name” jeżeli chodzi o rozgrywki pierwszoligowe. Trener sympatyczny, lubiany przez nas za cytaty, konferencje, wreszcie awans w poprzednim sezonie. Awans, jak widać, był szczytem możliwości trenera Góraka. I liga zweryfikowała go brutalnie. Kiedy w 2013 roku przegraliśmy w Bełchatowie 0:5, a Górak został zdymisjonowany, był to jednocześnie koniec szans dla niego na tym szczeblu rozgrywkowym. Przypadek? Czy naprawdę prezesi klubów z ambicjami nie dostrzegali potencjału trenera? A może zwyczajnie nie dostawał szans, bo nie ma „papierów” na tę klasę rozgrywkową. Projekt, w jakim się znajdujemy, jest w całości jego autorskim. Plan dwuletni zakładał awans, ale też jak rozumiem zbudowanie drużyny, która spokojnie obroni się na tym szczeblu rozgrywek. Przed sezonem uważałem, że mamy skład na miejsca 10-12. Na czym opieram taką kalkulację? Czy naprawdę tacy piłkarze jak Błąd, Figiel, Jędrych, Kołodziejski, Kudła, Woźniak, Jaroszek muszą uczyć się ligi? Czy nie znaleźliby miejsca w większości ekip pierwszej ligi? Nie mamy anonimowej paczki. Kto potrafi wymienić tylu piłkarzy z ograniem na tym szczeblu bądź wyżej w Resovii, Skrze, Polkowicach, Niepołomicach, Głogowie i paru innych? Wiem, że nazwiska nie grają, ale skoro ktoś już odstaje, najlepsze lata ma za sobą, to chyba przed sezonem należało go odpalić i tutaj duet G-G bierze za to odpowiedzialność.

Nadal tak uważam, wiem, że po tym, co pokazują nasi grajkowie, trudno to sobie wyobrazić, ale spójrzmy na nazwiska i kariery tych zawodników. Ich gra w innych klubach nie wyglądała nigdzie tak dramatycznie. Wszyscy śmialiśmy się z Kalinkowskiego czy Śpiączki, bo faktycznie kaleczyli grę i oczy „krwawiły” od ich „popisów” w GieKSie. To jednak były czasy Paszulewicza czy Dudka – trenerów, których zweryfikowały wyniki. Chociaż z perspektywy czasu GieKSa Dudka pomimo spadku nie wyglądała tak dramatycznie w obronie i bilansie punktowym. Oczywiście nie tęsknie za „Dudinho”, ale z perspektywy czasu nie oceniam go już aż tak krytycznie i wystarczy spojrzeć na bilans bramek straconych czy punktów. W Łęcznej wyżej wymienieni zawodnicy odpalili i dali awans z I ligi do ekstraklasy klubowi z Lubelszczyzny. Czyli można przy wybitnym trenerze.

Piłka to wbrew pozorom prosta gra. Skoro mamy skład na miejsca 10-12, to solidny trener na tym szczeblu zrobiłby taki wynik, a trener wybitny mógłby z powodzeniem bić się o baraże, o których wielu z nas marzyło. Trener Górak jest jednak rzemieślnikiem słabym. W tamtym sezonie finalnie do samego końca biliśmy się o awans, sezon wcześniej koncertowo sezon na finiszu został spierd… Lubię trenera Góraka jako człowieka, chętnie wypiłbym z nim piwo lub coś mocniejszego, pośpiewał na sektorze i tyle. Jednak nie czas na sentymenty. Czas na działanie, bo spadamy w przepaść z prędkością światła. Trener nie ma pomysłu, poprawy w grze nie widać, 23 bramki stracone, 7 punktów w 10 meczach, czteropaki co 2-3 kolejki. Jeżeli nie zdrowy rozsądek, to matematyka weryfikuje pracę Góraka.

Czy leci z nami pilot? Pontyfikat tęczowego prezesa trwa w najlepsze, a zgadzam się z większością, że prezesa w naszym klubie po prostu nie ma. Miasto jako właściciel chyba też nie ma oczekiwań co do utrzymania. Bo żadnych ruchów, konsekwencji nie widać ani od prezesa, ani od właściciela. Do trenera Góraka również zaczynam tracić szacunek, ponieważ jeżeli po ludzku jest za słaby na ten etap, powinien honorowo odejść. Na dzisiaj jest balastem i szkodą dla klubu, który ponoć jest mu bliski.

Sektor 4 ma coraz większy szereg fanów zarówno fizycznie obecnych, jak i przede wszystkim zaocznie piszących na forum czy w innym czeluściach internetów.

Nie chcę spadać z Górakiem, bo to swój chłop. Chcę, aby znowu wróciła wiara, chcę trenera, który poukłada te klocki, otrzyma od nas wsparcie i wyprowadzi na prostą. Jest to możliwe – do tego potrzeba trenera z warsztatem. Takiego, który nie unikał staży trenerskich i grę układa od tyłu, a nie od d… strony.

SAS

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


6 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

6 komentarzy

  1. Avatar photo

    obserwator

    29 września 2021 at 08:24

    od momentu wyrwania Gieksy z łap króla trwa festiwal poklepywania przez decycyjnych kibiców po plecach patodewelopera ,zarządu i piłkarzyków, skończyło sie to tragicznie, spadkiem do de facto 3 ligi, dzisiaj zmierzamy w tym samym kierunku w jeszcze gorszym stylu , ale nic to prezesik zapowiedział że jak wróci z Zambrowa to sie za nich weźmie, oby zdążył

  2. Avatar photo

    Mecza

    29 września 2021 at 10:46

    Zgadzam się z tym tekstem. Niestety mimo dużej sympatii muszę to napisać. Tak jak niektórzy piłkarze mogą się nie nadawać na szczebel wyżej tak samo dotyczy to trenera. W naszym wypadku to jest problem trenera. Zespół mamy na pewno na spokojny środek tabeli. Czy zmienię zdanie gdy wygramy najbliższe mecze, umocnimy się w środku i tak skończymy sezon? Nie bo z tym trenerem progresu większego nie będzie chyba że dostanie 30 milionów na transfery a to nie wchodzi w grę. Może nawet więcej tej kasy na transfery by musiało być, bo przecież w 2 lidze przy bardzo mocnym zespole było ledwo, ledwo. Przy trenerze żaden piłkarz nie zrobił wyraźnego progresu prze ten długi czas. Musimy patrzeć w przyszłość a nie bawić się w sentymenty. To co było w 2lidze wystarczające wyżej ligę już jest niedopuszczalne.

  3. Avatar photo

    Irishman

    29 września 2021 at 12:21

    Artykuł napisany po prostu W PUNKT. I właściwie mam niewiele do dodania.

    Na naszym Forum napisałem, że próbuję wierzyć, że trener Górak to ogarnie i oby tak się stało. Ale o ile tak się stanie, to co dalej? Trener ma jeden styl, oczywiście dość widowiskowy, niestety na tle wyłącznie słabszych przeciwników. Ci lepsi pokazują nam miejsce w szeregu. Zatem nawet jak uda się obronić ta I ligę (k…. jak to brzmi, gdy pisze to kibic GieKSy, a nie jakiejś pipidówy, która cudem awansowała do tej ligi i faktycznie musi się jej uczyć?!?!?!) to co dalej? Tu już nie widzę jakichkolwiek szans na jakiś postęp. Tak więc czy z sympatii dla trenera mamy poświęcić klub? Sęk w tym, że dla prezesa zmiana trenera spowodowałaby koszty, których jego excelowskie tabelki nie przewidują. I TU MAMY PROBLEM!

  4. Avatar photo

    Mecza

    29 września 2021 at 18:14

    Dodam jeszcze, że na armię lwów nas nie stać a na lwa który poprowadzi owce owszem. Tylko trzeba znowu trafić drugiego Nawałkę.

  5. Avatar photo

    Peter

    29 września 2021 at 20:42

    Wstydem jest ,że GKS doczekał się takiego prezesa, który jak widać nic sobą nie prezentuje a tym bardziej klubu , na którego czele niby stoi. Marna to postać, która odezwać się nie potrafi a gdy już się odezwie elokwencją nie grzeszy. Jak mały jest prezes tak mały stał się klub z bukowej , na rozwoju którego nikomu nie zależy. Jak dotąd nikt nie wyciąga konsekwencji z obecnej sytuacji klubu , który pasmem porażek , czasem remisów zamyka tabelę zaplecza ekstraklasy. Wywnioskować można, ze osoby piastujące stanowiska wyżej czerpią korzyści finansowe a dobro klubu, który miał być rzekomo wizytówką miasta stał się jego zaprzeczeniem. W Katowicach wręcz zabito sport począwszy od GKS , Rozwoju Katowice , Naprzodu Janów czy siatkówce Kolejarza Katowice . Miejsce Katowic zajęła Częstochowa z Rakowem na czele . Nawet Skra Częstochowa osiąga lepsze wyniki niż nasz GKS

  6. Avatar photo

    Arkadiusz

    30 września 2021 at 15:28

    Witam! Z Tymi nazwiskami (Błąd i inni), że mają niby papiery na grę w pierwszej lidze, ba nawet walka o baraże…., to gruba przesada Nie żartujmy nikt nie będzie się bił z klubów I ligi o tych (naszych) zawodników. Błąd grał ogony w Zawiszy inni z wymienionych również nie mają znaczących sukcesów. Najlepiej zgonić na trenera! Konkludując: uważam, że żaden inny trener z takimi zawodnikami wiele więcej by nie osiągnął.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga